Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Chimaira

Filozofia II (oraz wszelakie religie i zabobony)

Polecane posty

Niah, ciekawie, ciekawie.

Zaznaczę tylko, że jestem po stronie arga, bo patrzymy z podobnych punktów.

inaczej energii próżni skoro zmienia się dystans to wzrasta ilość wolnej

przestrzeni, którą ona wypełnia – wobec tego wartość energii wciąż wzrasta

A na jakiej podstawie to ostatnie twierdzenie, hm? Wzorek może, coś. Bo wiesz, ja na fizyce mogę sobie mówić wiele rzeczy, ale lipa wszystko weźmie, jak dowodu/wzoru nie przedstawię.

Jest jedna prosta rzecz. Próżnia jest pusta. Capisce? Nie ma cząsteczek. Pięknie? Cząsteczki są nośnikami energii. No cząsteczki, no energia.

Newton – autor prawa powszechnej grawitacji – zgodnie z, którym dwa ciała przyciągają się z siłą, która jest wprost proporcjonalna do masy tych ciał, a odwrotnie proporcjonalna do odległości między nimi – stwierdził, że wobec tego gwiazdy powinny przyciągać się wzajemnie – nie mogą więc pozostawać

w stałej odległości od siebie – z wiadomych przyczyn…

...a bo to dwa ciała niebieskie są w kosmosie? No litości, ciała te ulegają wzajemnemu przyciąganiu, ok. Poruszają się więc, i owszem. Nie rozumiem w takim razie, w czym problem.

Skoro mówisz, że nauka się rozwija to dlaczego zaprzeczasz istnieniu nieznanych typów energii ?
Mogę, mogę odpowiedzieć?

Raz, że patrz pogrubienie, dwa, że nawet nie chcą być na razie udowadniane.

Lepiej podyskutować o tym co ta wiara daje wierzącym itp.

Spokój daje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej podyskutować o tym co ta wiara daje wierzącym itp.

Spokój daje.

Serio daje spokoj? :) Przeciez wierzacy ciagle musza sie bac bo...

a) moga popelnic grzech.

B) obrazic Boga.

c) zrobic cos nie-tak-jak-trzeba.

I ciagle uwazac, i ciagle rozwazac wszystkie niepewnosci. I, co najgorsze, konfrontowac te niejasnosci z religia, ktora mowi zupelnie cos innego.

Ja jakos tego spokoju nie widze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio daje spokoj? :) Przeciez wierzacy ciagle musza sie bac bo...

a) moga popelnic grzech.

B) obrazic Boga.

c) zrobic cos nie-tak-jak-trzeba.

I ciagle uwazac, i ciagle rozwazac wszystkie niepewnosci. I, co najgorsze, konfrontowac te niejasnosci z religia, ktora mowi zupelnie cos innego.

Ja jakos tego spokoju nie widze.

Wszystkie te podpunkty a), B), c) to jedno i to samo. Czyż obraza Boga jest grzechem? Jest. Czyż zrobienie czegoś "nie-tak-jak-trzeba" jest grzechem? Jest. Więc po co rozwlekać posta, pisać 3 razy o tym samym? Aby wyglądało, że są trzy argumenty? :lol:

Wiara daje człowiekowi spokój i wytchnienie. Zawsze można polegać na Bogu. W złych chwilach jest się do kogo zwrócić i kogo prosić o łaski. Jest się zawsze wysłuchanym. Wiara daje świadomość, że do wszystko do czegoś zmierza. Moje i każde życie i śmierć ma jednak sens. Jest coś glębszego niż ten, nie zawsze sprawiedliwy i dobry, padół ziemski. Życie jest jedynie krótką chwilą, poprze którą powinnyśmy znaleźć drogę do Boga i Zbawienia wiecznego. Vanitas vanitatum, et omnia vanitas. Tylko Bóg jest sam w sobie Drogą, Prawdą i Życiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jakos tego spokoju nie widze.

:wink: Powiedzmy...

Spokój sumienia, bo wszystko jasne i kawa na ławę wyłożona: to wolno, to nie; to dobre, to złe. Posłuszeństwo cacy, samowola be.

Spokojny sen, bo paciorek zmówiony, pokuta odczyniona a jak coś nie tego, to wina szatana.

Spokojny umysł, bo nie musi zajmowac się egzystencyjnymi pierdołami. A jakby się jakiś cień wątpliwości nasunął, to probosz świeczkę zapali i mroki rozjaśni.

Spokój pewności siebie. Widziałeś kiedyś osobę głębiej przekonaną o swojej nieomylności od żarliwego wyznawcy religii (jakiejkolwiek)? Nie ma prawd niepodważalnych poza prawdami objawionymi.

Jest jedna prosta rzecz. Próżnia jest pusta. Capisce? Nie ma cząsteczek. Pięknie? Cząsteczki są nośnikami energii. No cząsteczki, no energia.

Idź lepiej po szpadel, bo Zfragowany ma bardzo ograniczoną zdolność rozumienia słowa pisanego. :D

Tylko Bóg jest sam w sobie Drogą, Prawdą i Życiem.

Wiecie, takie wash&go. Coś jak japoński zegarek z telewizorem i hulajnogą :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio daje spokoj? :) Przeciez wierzacy ciagle musza sie bac bo...

a) moga popelnic grzech.

B) obrazic Boga.

c) zrobic cos nie-tak-jak-trzeba.

I ciagle uwazac, i ciagle rozwazac wszystkie niepewnosci. I, co najgorsze, konfrontowac te niejasnosci z religia, ktora mowi zupelnie cos innego.

Ja jakos tego spokoju nie widze.

Wszystkie te podpunkty a), B), c) to jedno i to samo. Czyż obraza Boga jest grzechem? Jest. Czyż zrobienie czegoś "nie-tak-jak-trzeba" jest grzechem? Jest. Więc po co rozwlekać posta, pisać 3 razy o tym samym? Aby wyglądało, że są trzy argumenty? :lol:

Mogłem zacytować samego Smutnego (BTW Smutny nie odpowiedziałeś na mojego ostatniego posta w Aktualnościach II a ja przecież wyciągnąłem rękę ku pojednaniu), ale dopisek niko o tym, iż z jednego argumentu Smutny zrobił trzy po prostu mi się spodobał.

A teraz, co do samego przytoczonego jednego argumentu, ale w trzech postaciach. (Ej wy też tu widzicie nawiązanie do Biblii ?) Jeśli chodzi o tą obawę, o której wspominasz to u Chrześcijanina ona nie występuje. Bóg jest miłosierny a poza tym zawsze mamy jeszcze sakrament pokuty. Jeśli chodzi o grzech to występuje najwyżej wstyd a nie obawa. Jezus cierpiał na krzyżu za nasze grzechy, aby je odkupić. Tak, więc Chrześcijanin nie obawia się kary Bożej, ale jest mu wstyd, iż również jego grzech przyczynił się do męki Jezusa. Oczywiście jest to subiektywne spojrzenie Chrześcijanina. I wiem, iż arg i paru innych po prostu to wyśmieje. Dlatego zawczasu powtórzę to, co pisałem już nie raz. Chłopaki trochę tolerancji. Gdyby komuś przyszło do głowy drwić z Boga to pamiętajcie, że ktoś, np. ja w niego wierzy i trzeba to uszanować.

O a jeśli idzie o motki to ja wolę tą :dwarf: i :king: tą. Jakoś nie umiem zdecydować się na jedną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio daje spokoj? Przeciez wierzacy ciagle musza sie bac bo...

a) moga popelnic grzech.

B) obrazic Boga.

c) zrobic cos nie-tak-jak-trzeba.

I ciagle uwazac, i ciagle rozwazac wszystkie niepewnosci. I, co najgorsze, konfrontowac te niejasnosci z religia, ktora mowi zupelnie cos innego.

Ja jakos tego spokoju nie widze.

Hehe, nie o to mi chodziło. Odpowiedziałem tylko zdawkowo, co mi mój ateizm daje. ;]

Nie widzę sensu w religii - dowolnej. Dodawanie czegoś niepotrzebnego do skomplikowanego już świata jest głupotą. A już teoria o istnieniu jakiegoś wielkiego bytu rządzącego tym wszystkim, któremu trzeba oddawać cześć, mnie całkiem nie obchodzi. Marnotrawstwo czasu i potencjalnej kasy.

W zasadzie denerwuje mnie postawa pewnej części katolickiego społeczeństwa - Bozia da. A jak nie da, to to zamierzona kara.

Fajnie.

A ja idę coś zrobić ze swoim życiem.

Zawsze można polegać na Bogu.
:lol: Questionable.
Idź lepiej po szpadel, bo Zfragowany ma bardzo ograniczoną zdolność rozumienia słowa pisanego.

Pewnie ma immune na ciosy zadane szpadlem gimnazjalisty :P

Spokojny sen, bo paciorek zmówiony, pokuta odczyniona a jak coś nie tego, to wina szatana.

...a wszystko, co trochę lepsze, to dzięki Bogu/bogu/bogom, na Którym/którym/których można polegać :P

A jakby się jakiś cień wątpliwości nasunął, to probosz świeczkę zapali i mroki rozjaśni.

A czasem jest takie pierdut, bo głupoty sfermetowały.

Tylko Bóg jest sam w sobie Drogą, Prawdą i Życiem.

Śpiewa, tańczy i rymuje, robi cośtam (uzupełnieneim służę na privie) i stepuje.

ktoś, np. ja w niego wierzy i trzeba to uszanować.
Z reguły szanuję każdego, co do którego nie mam wątpliwości, że w coś wierzy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś zauważył ,że według naukowców świat ma 15mirlardów lat, więc nie mógłby zostać stworzony przez Boga (bo według bibli ma kilka tysięcy), ale czy siła wyższa nie mogła stworzyc starego wszechśwaita(wydaje się że jest stary, ale tak naprawdę jest młody)?Według mnie jeśli bóg istniał to albo

a)zapoczątkował wielki wybuch i poczekał na istoty inteligentne i łatwowierne

b)stworzył wszechświat jakieś 10tysięcy lat p.n.e i postarzył go aby przetestować naszą wiarę w niego

c)może po wielkim wybuchu, stworzył inny wszechświat w którym są takie prawa fizyki aby nie trzebało kwestionować jego obecności, a żywe istoty są bardziej uczciwe?

d)nigdy go nie było

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie te podpunkty a), B), c) to jedno i to samo. Czyż obraza Boga jest grzechem? Jest. Czyż zrobienie czegoś "nie-tak-jak-trzeba" jest grzechem? Jest. Więc po co rozwlekać posta, pisać 3 razy o tym samym? Aby wyglądało, że są trzy argumenty? :lol:

A mnie bawi Twoja odpowiedz :) Poniewaz roznica jest i przedstawia sie dosc subtelnie.

Wszystko zalezy od punktu odniesienia. Grzech nie zawsze jest obraza Boga, poniewaz mamy tez przykazania stworzone przez ludzi. Wiec pudlo :)

Obraza Boga tez moze zawierac sie w tym co Kosciol uwaza za dobre. Znowu pudlo :) Ale moze przyklad tutaj? Otoz osoba wierzaca nigdy nie moze byc pewna czy to czego chce Kosciol jest tez wola Boga. Nie ma tez pewnosci jaki Bog jest. Niby jest zaklad Pascala... ale musze zauwazuc, ze tworca byl czlowiekiem. Stad tez (jezeli sie samemu mysli) powstaja watpliwosci co do wielu rzeczy.

A co do punktu c... odnosi sie on do samej obawy przed konsekwencjami wlasnego myslenia. Mowilem juz, ze pudlo? Boisz sie myslec sprzecznie z naukami Koscila bo to zabronione. Stajesz sie wtedy heretykiem (przy odrobinie szczescia zostaniesz wciagniety pod katolickie skrzydla).

Katolicy juz sie przyzwyczaili, ze moga sobie dowolnie interpretowac fakty. Stad tez masz RM i odlam Kosciola (bo sa spore roznice). Kazdy jednak uwaza, ze ma monopol na wiedze. Jezeli nie ma dialogu... to jak przecietna osoba ma nie bac sie wlasnego myslenia?

Taka moja rada: czytac uwazniej albo pytac jak sie nie rozumie. Ale nie szukac na sile czegos co moze osmieszyc. Bo bumerang czasami wraca.

Spokój sumienia, bo wszystko jasne i kawa na ławę wyłożona: to wolno, to nie; to dobre, to złe. Posłuszeństwo cacy, samowola be.

Tylko ciagle zakladasz, ze taka osoba sama nie mysli.

Mogłem zacytować samego Smutnego (BTW Smutny nie odpowiedziałeś na mojego ostatniego posta w Aktualnościach II a ja przecież wyciągnąłem rękę ku pojednaniu), ale dopisek niko o tym, iż z jednego argumentu Smutny zrobił trzy po prostu mi się spodobał.

A mi sie spodobalo to jak malo rozumiecie z tego co inni pisza. A jak nie rozumiecie to sami wkladacie komus swoje mysli :) Niezbyt ladnie tak robic. To prawie jak gwalt. I nawet to podobne do pedofilii... nonono :)

Nie odpowiem CI na posta w Aktualnosciach bo juz skonczylem. Proste i banalne.

A teraz, co do samego przytoczonego jednego argumentu, ale w trzech postaciach.

Patrz... to tak jak Bog. Niby jeden a w trzech postaciach! Wyglada na to, ze moje myslenie jest podobne do istoty boskosci. Wiec z laski swojej odczep sie od tych argumentow :) Boga nie da sie zrozumiec, moich argumentow tez nie. Trzeba wierzyc... i siac, siac, siac.

Tak, znowu unikam odpowiedzi.

Jeśli chodzi o tą obawę, o której wspominasz to u Chrześcijanina ona nie występuje.

Wystepuje. Sialalalalala.

Btw, mylisz chrzescijanstwo z katolicyzmem. Duzy blad.

Poczatkowo chrzescijanie nie chceli niz robic (uogolnienie, ale jakze obrazowe) bo uwazali, ze koniec swiata juz bliski. Pozniej sie oswoili z mysla o Apokalipsie i jakos dalej sie zylo. To przyklad na to, ze wszystko sie zmienia i jakos nie respektujesz tego co powiedzial Chrystus :) Wolisz wersje zmienone przez ludzi.

Bóg jest miłosierny a poza tym zawsze mamy jeszcze sakrament pokuty.

Czyli mimo wszystko moge zabic a on sie zmiluje?

Wiec tak dla jazdy robi to wszystko... wszyscy cierpia z powodu wyrzutow sumienia, a na koniec i tak okaze sie, ze to wszystko tylko taka zabawa?

Jeśli chodzi o grzech to występuje najwyżej wstyd a nie obawa.

Obawa. Bo niestety nigdy nic nie wiadomo. Tak-jak-to-bywa-z-bogami.

Jezus cierpiał na krzyżu za nasze grzechy, aby je odkupić.

Tego tez nie bardzo rozumiem. Pomijajac juz fakt, ze milosierny Bog sklada krwawa ofiare samemu sobie (paradoks i hipokryzja. Przerosniete ego tez mozna dorzucic), to trzeba jeszcze dodac, ze sa ludzie, ktorzy tego nie chca. Jawnie sprzeciwiaja sie Bogu. I co? Na sile uszczesliwiac.

Aha... skoro zmazal grzechy to po co spowiedz?

Tak, więc Chrześcijanin nie obawia się kary Bożej, ale jest mu wstyd, iż również jego grzech przyczynił się do męki Jezusa.

Przypomina mi sie w tej chwili: Kto glosuje na Tuska ten krzyzuje Jezusa.

Czy jakos tak :)

Jezus juz cierpial (wiesz, ze jego cialo byl ziemskie, wiec nijak sie ma teoria o wiecznej mece?) i wiecej cierpiec nie bedzie. Jezeli mial dar widzenia przyszlosci to wycierpial za wszystkie potencjalne grzechy. NIe ma wiec mozliwosci nic juz mu dolozyc.

Oczywiście jest to subiektywne spojrzenie Chrześcijanina.

Jasne. Dowolna interpretacja Pisma to to co Katolicy lubia najbardziej :)

Chłopaki trochę tolerancji. Gdyby komuś przyszło do głowy drwić z Boga to pamiętajcie, że ktoś, np. ja w niego wierzy i trzeba to uszanować.

I stad nie wolno mi powiedziec, ze to co piszesz to (momentami) bzdury? Nie wolno nam dyskutowac? :) A gdzie wolnosc slowa? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zalezy od punktu odniesienia. Grzech nie zawsze jest obraza Boga, poniewaz mamy tez przykazania stworzone przez ludzi. Wiec pudlo :)

[colro=darkblue]Nie przypisuje mi tego czego nie napisałem. Ja napisałem wyżej, że obraza Boga jest grzechem. Różnica dość znacząca.

Ale moze przyklad tutaj? Otoz osoba wierzaca nigdy nie moze byc pewna czy to czego chce Kosciol jest tez wola Boga. Nie ma tez pewnosci jaki Bog jest.

Jasne. :lol: Kościół to najbardziej antywierząca organizacja, która ustanawia prawa sprzeczne z wolą Boga. Hehe. Kościół Katolicki najwiekszym cheretykiem w sprawach wiary chrześcijańskiej. Coraz ciekawiej się robi.

Niby jest zaklad Pascala... ale musze zauwazuc, ze tworca byl czlowiekiem. Stad tez (jezeli sie samemu mysli) powstaja watpliwosci co do wielu rzeczy.

Głównym problemem z zakładem Pascala jest to, że uprościł on wiarę do minimum. Rozważał tylko, że Bój jest, albo go nie ma. Jednakże, jest wiele religii na świecie i w wielu Bogów się wierzy. Dlatego wrzucenie wszystkich wierzeń do jedego worka nie było najlepszym pomysłem.

A co do punktu c... odnosi sie on do samej obawy przed konsekwencjami wlasnego myslenia. Mowilem juz, ze pudlo? Boisz sie myslec sprzecznie z naukami Koscila bo to zabronione.

Tylko, że masz świadomość, że w samym Kościele jest kilka nurtów? Niektórzy biskupi prezentuja bardziej liberalne poglądy, a inni bardziej konserwatywne. Czyli jest duże pole do działania i myślenia na temat wiary.

Stajesz sie wtedy heretykiem (przy odrobinie szczescia zostaniesz wciagniety pod katolickie skrzydla).

Skoro już wyżej "udowodniłeś", że KK jest największym heretykiem, to heretyczne myślenie w jego obrębie może prowadzić do prawdy? :)

Katolicy juz sie przyzwyczaili, ze moga sobie dowolnie interpretowac fakty. Stad tez masz RM i odlam Kosciola (bo sa spore roznice). Kazdy jednak uwaza, ze ma monopol na wiedze. Jezeli nie ma dialogu... to jak przecietna osoba ma nie bac sie wlasnego myslenia?

Może ja jestem inny, ale nie boję się samodzielnie myśleć. Monopolu na wiedzę nikt nie ma. Wszystko się roztrzygnie po śmierci, ale wtedy już będzie za późnow. Ale co tak. Jak to mówią - jest ryzyko jest zabawa, w grę wchodzi cała wieczność. :twisted:

Taka moja rada: czytac uwazniej albo pytac jak sie nie rozumie. Ale nie szukac na sile czegos co moze osmieszyc. Bo bumerang czasami wraca.

Widocznie wina musli leżeć po obu stronach, bo podobnie było w dziale aktualności, bez udziału mojej osoby. :]

Ta slepa wiara, bez odrobiny myslenia - tak.

Ale gdy wkraczaja do jej swiata rozmyslania, analizy itd. wiara juz nie spelnia tych zalozen. Nie mozesz przeciez nigdy uznac, ze rozumiesz wszystko co Bog Ci przekazal. A jak nie rozumiesz (taka juz natura czlowieka) to zaczynasz sie denerwowac :)

Głownym przesłaniem Boga jest Dobra Nowina o Zbawieniu. A denerwowałbym się wtedy, gdybym odrzucił wiarę i grał w ruletkę, gdzie w grę wchodzi wieczność.

I tutaj widze problem. Bo ktos bedzie wierzyl gleboko i pewnego dnia okaze sie, ze jego male dziecko ma raka. Przyklad ekstremalny, ale prawdopodobny. No i teraz prosze mi wytlumaczyc w jaki to w ogole ma sens?

Zeby utrudnic sytuacja dowalmy jeszcze brak pieniedzy w rodzinie i cierpienie dziecka.

Czysta abstrakcja? Tylko jaki jest sens w tym, ze Bog stworzyl mozliwosc cierpienia? :)

Tylko nie mow o tym, ze trzeba cierpiec by dostac sie do nieba... bo to brzmi jak scenariusz filmu sado-maso.

Człowiek jest doświadczany przez los. Przykładem niech będzie biblijny Hiob. Głęboko wierzący człowiek został doświadczony przez Boga. Stracił wszystko, majątek, rodzinę, przyjaciół. Został z trądem na kupie nawozu. Jednak nie przestał wierzyć. Bóg mu wynagrodził te cierpenia stukrotnie.

Mam pytanie. Wyobrażasz sobie działanie wolnej woli bez istanienia dobra i zła? Skoro wszyscy czyniliby dobro, to gdzież jest wolna wola?

Skad wiesz? :)

Z autopsji. Ciesz się, że Bóg wysłuchuje tylko pobożne życzenia :D Proście, a będzie wam dane. Kołaczcie, a otworzą wam. Szukajcie, a znajdziecie etc.

Tylko ten cel jest poza naszym zyciem. WIec czasami zycie traktuje sie jak cos przejsciowego. Zyje sie ciagle w ograniczeniach. Bardziej wydaje mi sie, ze Bog stworzyl zycie by czlowiek sie nim cieszyl... a nie ciagle dyszal z rozkoszy myslac jak super bedzie mu w niebie. To tak jakby nie doceniac daru od Boga. Czysta hipokryzja :)

W większym ograniczeniu żyje człowiek, który nie zmierza do nikąd. Ciężka musi być starość człowieka, który nie wierzy w życie po życiu. Gdyż chwile dzielą go od śmierci, a on uważa ten moment za ostateczny kres jego ostnienia.

Bóg nie stworzył życia dla hedonistycznych zachcianek człowieka.

Smierc ma sens poprzez doswiadczanie cierpieniem innych? Maja cierpiec patrzac jak ktos umiera?

Cierpią, podczas śmierci bliskich, ludzie słabej wiary. Skoro ja wierzę, że jest życie po śmierci, to wierze, że odchodzą do lepszego świata. Płacz jest dla nas, a nie dla nich. To my zostajemy na padole łez.

Pewnosci nie masz. Wierzysz w to. I nie doceniasz tego zycia. Olewasz je :) Przynajmniej tak logicznie mozna pomyslec po tym co piszesz.

Logika i wiara w wielu kwestiach się wykluczają. Nie można wszystkiego zmierzyć, dotknąć, zabadać. A ja doceniam życie, życie jest dla mnie wielką szansą na osiągnięcie zbawianie wiecznego. Ode mnie zależy czy ją wykorzystam.

Teraz powialo czyms co smierdzi. Czy mozesz w dyskucji powstrzymac sie od takich stwierdzen?

Nie przesadzaj z tym komentarzem. Dlaczego mam snie odnosić się do elementów wiary?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[colro=darkblue]Nie przypisuje mi tego czego nie napisałem. Ja napisałem wyżej, że obraza Boga jest grzechem. Różnica dość znacząca.

I tutaj znowu nastepuje pewien problem. Bo nie wiemy co obraza Boga :)

Z jednej strony wiec polemizowanie z Jego zasadami moze byc obraza, z drugiej On moze sie z tego cieszyc. I jak z tym pogodzic nauke Kosciola?

Jasne. :lol: Kościół to najbardziej antywierząca organizacja, która ustanawia prawa sprzeczne z wolą Boga. Hehe. Kościół Katolicki najwiekszym cheretykiem w sprawach wiary chrześcijańskiej. Coraz ciekawiej się robi.

Kosciol moze ustanawiac prawa sprzeczne z wola Boga. A wiesz czemu? Bo nikt tej woli nie zna :) WIec nie loluj tutaj bo to dosc proste.

Kosciol katolicki jest heretycki w wielu zalozeniach, ktore wysforowalo chrzescijanstwo. Zmiany nastapily ogromne.

Głównym problemem z zakładem Pascala jest to, że uprościł on wiarę do minimum. Rozważał tylko, że Bój jest, albo go nie ma. Jednakże, jest wiele religii na świecie i w wielu Bogów się wierzy. Dlatego wrzucenie wszystkich wierzeń do jedego worka nie było najlepszym pomysłem.

Co nie zmienia faktu, ze to nadal rozwazania, ktore nie powinny sie pojawic w glowie wierzacej osoby. A jednak padly na podatny grut. Bo kazda osoba watpi.

Tylko, że masz świadomość, że w samym Kościele jest kilka nurtów? Niektórzy biskupi prezentuja bardziej liberalne poglądy, a inni bardziej konserwatywne. Czyli jest duże pole do działania i myślenia na temat wiary.

Wiary, religii. Dwie rozne sprawy. To, ze w Kosciele sa rozne poglady to nie znaczy, ze to dobrze wedlug Kosciola. To, ze w Kosciele mozna teraz swobodniej mowic o roznych sprawach (ale tez nie do konca swobodnie) jest wynikiem zmian, ktore zaszyly przez ostatnie circa 50 lat.

Z drugiej strony... pamietaj, ze istnieje nadal dogmat o nieomylnosci papieza w sprawach wiary. I to znowu jest sprzeczne z potrzebami wiernych. Wiec kazdy tworzy wlasny obraz Kosciola (nie mowimy o wierze).

Dlatego tez uwazam, ze instytucji nie powinno byc bo nikt ze zgromadzonych nie wierzy w to samo. To takie spotkania masy hipokrytow :)

Skoro już wyżej "udowodniłeś", że KK jest największym heretykiem, to heretyczne myślenie w jego obrębie może prowadzić do prawdy? :)

Wiesz, ze to bzdura? :)

Nawet w odlamach heretyckich obowiazywaly zasady, ktorych zlamac nie mozna bylo bo stawalo sie heretykiem. Pudlo :)

Ale Kosciol odszedl daleko od nauk pierwszych chrzescijan.

Może ja jestem inny, ale nie boję się samodzielnie myśleć. Monopolu na wiedzę nikt nie ma. Wszystko się roztrzygnie po śmierci, ale wtedy już będzie za późnow. Ale co tak. Jak to mówią - jest ryzyko jest zabawa, w grę wchodzi cała wieczność. :twisted:

Nie ma wiecznosci :) Otoz z prostego zalozenia wychodzac (ze Bog jest milosierny) to nigdy nikogo nie ukarze.

A sprawiedliwosc stoi w sprzecznosci z bezgraniczna miloscia. Wiec nie dawajcie tego argumentu. Mowi sie przeciez: Bog jest miloscia.

Widocznie wina musli leżeć po obu stronach, bo podobnie było w dziale aktualności, bez udziału mojej osoby. :]

Niektorym udaje sie zrozumiec. Dziwne, ze problemy maja ciagle te same osoby :)

Głownym przesłaniem Boga jest Dobra Nowina o Zbawieniu. A denerwowałbym się wtedy, gdybym odrzucił wiarę i grał w ruletkę, gdzie w grę wchodzi wieczność.

Alez masz asekuracje :) Ciagle wmawiasz sobie, ze jestes na tej Jedynej i Prawdziwej Drodze. Podziwiam :)

A gre zawsze wchodzi wiecznosc, zawsze to jest ruletka. Nawet jezeli wierzysz. Bo nie ma uniwersalnych prawd, ktore by tlumaczyly wszystko.

Btw, odpowiedz na Zasadnicze Pytanie brzmi: 42 :)

Człowiek jest doświadczany przez los. Przykładem niech będzie biblijny Hiob. Głęboko wierzący człowiek został doświadczony przez Boga. Stracił wszystko, majątek, rodzinę, przyjaciół. Został z trądem na kupie nawozu. Jednak nie przestał wierzyć. Bóg mu wynagrodził te cierpenia stukrotnie.

I Hiob nie zdal proby. Dla niego zycie innych bylo niczym. Nie obchodzilo go, ze stracil bliskich. Takiego posluszenstwa oczekuje Bog? Ze nikt nie bedzie odczuwal uczuc?

Poza tym... co za Bog bawi sie cudzym zyciem? Ten sprawiedliwy? Czy ten zlosliwy?

I jakim hipokryta jest Hiob, ktoremu dziob zamyka sie zaraz po tym ja dostaje nowa zonke i kupe forsy? Jest zwyczajnie pusty.

Ta przypowiesc nie mowi o niczym. Jest tylko zastosowana tak by wydawalo nam sie, ze jest logiczna.

Mam pytanie. Wyobrażasz sobie działanie wolnej woli bez istanienia dobra i zła? Skoro wszyscy czyniliby dobro, to gdzież jest wolna wola?

W tym gdzie i jak robisz to dobro.

Na serio chcesz utrudniaz zycie innym? Tak samo swojemu dziecku przywiazesz jedna nozke do olowianej kuli by bylo mu trudniej? To jakis bezsens.

'Zlo' jest naturalnym wyborem i nie moze Bog za to karac. Ludzie moga - by utrzymac porzadek.

Z autopsji. Ciesz się, że Bóg wysłuchuje tylko pobożne życzenia :D Proście, a będzie wam dane. Kołaczcie, a otworzą wam. Szukajcie, a znajdziecie etc.

No to widac rzadko slucha. Bo jakos czesto zlym osobom udaje sie wiele osiagnac.

Btw, Bog chce bys kleczal przed nim i blagal, a on laskawie cos Ci da? I gdzie tutaj milosc? :)

Jakos nie rozumiem czegos takiego.

W większym ograniczeniu żyje człowiek, który nie zmierza do nikąd. Ciężka musi być starość człowieka, który nie wierzy w życie po życiu. Gdyż chwile dzielą go od śmierci, a on uważa ten moment za ostateczny kres jego ostnienia.

I cieszy sie tym zyciem :) Nie zaniedbuje wszystkich chwil jakie mu pozostaly. Taki obrazek tez moze istniec. Ale nie mozna uogolniac. Kazda postawa narzuca ograniczenia.

Bóg nie stworzył życia dla hedonistycznych zachcianek człowieka.

Skad wiesz? Przeciez Hiobowi dal tyle, ze ten mogl sie tarzac w zlocie. Nagrodzil go dobrami, ktore nie byly mu potrzebne! Czego uczy ta przypowiesc? :)

Poza tym... skoro hedonizm zostal stworzony to znaczy, ze Bog 'myslal' o nim. Wiec czyzby sam popelnil grzech?

Tylko nie mow, ze czlowiek sam z siebie cos stworzyl. Nie mamy mocy boskiej.

Cierpią, podczas śmierci bliskich, ludzie słabej wiary. Skoro ja wierzę, że jest życie po śmierci, to wierze, że odchodzą do lepszego świata. Płacz jest dla nas, a nie dla nich. To my zostajemy na padole łez.

Ehm... jakas sprzecznosc tutaj w tej wypowiedzi pojawia sie.

Bo nagle okazuje sie, ze wszyscy sa slabej wiary. Wszyscy. Slabiutkiej, cieniutkiej... dziwne :/

Logika i wiara w wielu kwestiach się wykluczają. Nie można wszystkiego zmierzyć, dotknąć, zabadać. A ja doceniam życie, życie jest dla mnie wielką szansą na osiągnięcie zbawianie wiecznego. Ode mnie zależy czy ją wykorzystam.

To czemu nie lecisz juz teraz pomagac dzieciom w Afryce? Czyzbys nie wierzyl az tak bardzo w sens takich dzialan? A moze egoistycznie chcesz cos z tego zycia dla siebie?

Nie przesadzaj z tym komentarzem. Dlaczego mam snie odnosić się do elementów wiary?

Ok... Wielki Bziu mowi: niewierni klamia.

Klamiesz :)

Lapiesz? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha... skoro zmazal grzechy to po co spowiedz?

Bo to takie clrscr było :)

Kościół Katolicki najwiekszym cheretykiem w sprawach wiary chrześcijańskiej.

Dobra. A teraz powiedz mi, kto ustanowił, że tylko ksiunc ma prawo interpretować Biblię, a jak szara masa zacznie interpretować, przemyślać - to heretycy? Bóg? Don't think so.

Czyli jest duże pole do działania i myślenia na temat wiary.

Eeet, wrong. Nie masz pola do myślenia, poza wyborem między tymi killkoma prezentowanymi przez księży opcjami. Czemu? Bo jak zaczniesz coś dorabiać, albo chociażby kwestionować coś, analizować - heretyk.

Z drugiej strony... pamietaj, ze istnieje nadal dogmat o nieomylnosci papieza w sprawach wiary.
Charyzmatem to się chyba zwie, tak?

Nvmd. I tak jeden z głupszych dogmatów ever.

Głownym przesłaniem Boga jest Dobra Nowina o Zbawieniu. A denerwowałbym się wtedy, gdybym odrzucił wiarę i grał w ruletkę, gdzie w grę wchodzi wieczność.

Pycha przez Ciebie przemawia, ojoj.

Grzech. :wink:

Przypowieści o Hiobie komentował nie będę. Czemu? Bo zawsze śmiałęm się z tej quasilogiki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głownym przesłaniem Boga jest Dobra Nowina o Zbawieniu. A denerwowałbym się wtedy, gdybym odrzucił wiarę i grał w ruletkę, gdzie w grę wchodzi wieczność.
Jak to mówią - jest ryzyko jest zabawa, w grę wchodzi cała wieczność.

Coś mi się zdaje że ktoś tu jest wyrachowany :)

A tak ogólnie :) To czasem niektórzy fanzolą takie brednie, że nie widzę dobrze, bo mi łzy, jak groch ciekną po pyszczku.

<ociera policzki>

No ale dobrze :)

Chciałem tylko nadmienić, że nie wszyscy bogowie to stwórcy świata i Wielcy Zegarmistrzowie. Nie do wszyskich się idzie, jak tyłek boli. Nie na wszystkich się winę zwala, jak nam w życiu źle.

...Ale to już zupełnie inna bajka :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma wiecznosci :) Otoz z prostego zalozenia wychodzac (ze Bog jest milosierny) to nigdy nikogo nie ukarze.

Ukaże, ukaże. :) No, chyba, że ta osoba naprawdę będzie żałowała i prosiła o miłosierdzie. A czy będzie to szczerze - tylko Bóg o tym będzie wiedział.

A sprawiedliwosc stoi w sprzecznosci z bezgraniczna miloscia. Wiec nie dawajcie tego argumentu. Mowi sie przeciez: Bog jest miloscia.

Bóg kocha ludzi i nakazuje kochać ludzi. Tych "złych" też, ale skoro oni odrzucają Jego miłość - sprawiedliowść musi być, czyli kara. Ja tu nie widzę żadnej sprzeczności.

Ta przypowiesc nie mowi o niczym. Jest tylko zastosowana tak by wydawalo nam sie, ze jest logiczna.

Bo całe Pismo Święte (od A do Z) trzeba odpowiednio zinterpretować, aby je zrozumieć i nie można niczego brać dosłownie. Ot, choćby stworzenie człowieka. Nie było dokładnie tak, jak mówi na Biblia, że człowiek - taki jak jest teraz - powstał od razu. Ewolucja wciąż postępowała i nie wyklucza się tego. Trzeba jednak wiedzieć, że to właśnie Bóg jest głównym sprawcą stworzenia człowieka, jakim teraz jest każdy z nas, choć nie było to zdziałane przez Boga "od zaraz".

No to widac rzadko slucha. Bo jakos czesto zlym osobom udaje sie wiele osiagnac.

Możesz podać jakiś konkretny przykład?

Btw, Bog chce bys kleczal przed nim i blagal, a on laskawie cos Ci da? I gdzie tutaj milosc?

W tym, że On spełnia owe prośby?

Bo nagle okazuje sie, ze wszyscy sa slabej wiary. Wszyscy. Slabiutkiej, cieniutkiej... dziwne

Ci, co oddalają się od Boga po śmierci bliskich - jak najbardziej. Owszem, trzeba kilka łez wylać nad ciałem bliskiego, ale osoba wierząca powinna pamiętać, co dzieje się z bliskim po śmierci.

To czemu nie lecisz juz teraz pomagac dzieciom w Afryce? Czyzbys nie wierzyl az tak bardzo w sens takich dzialan? A moze egoistycznie chcesz cos z tego zycia dla siebie?

Przypomniał mi się fajny fragment z Ewangelii Mateusza

Don't think so.

I bardzo dobrze. :]

Nie masz pola do myślenia, poza wyborem między tymi killkoma prezentowanymi przez księży opcjami.

Kilkoma?! Przecież samych odłamów chrześcijaństwa jest coś ok 300... Jest w czym wybierać. :twisted:

Chciałem tylko nadmienić, że nie wszyscy bogowie to stwórcy świata i Wielcy Zegarmistrzowie. Nie do wszyskich się idzie, jak tyłek boli. Nie na wszystkich się winę zwala, jak nam w życiu źle.

Zgadza się, bo są tacy katolicy choćby, co ze wszystkim idą do jednego Boga. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukaże, ukaże. :) No, chyba, że ta osoba naprawdę będzie żałowała i prosiła o miłosierdzie. A czy będzie to szczerze - tylko Bóg o tym będzie wiedział.

Czyli Jego milosc polega na tym, ze trzeba o nia blagac?

No to powiem Ci cos strasznego... to nie milosc, to sadyzm :)

Bóg kocha ludzi i nakazuje kochać ludzi. Tych "złych" też, ale skoro oni odrzucają Jego miłość - sprawiedliowść musi być, czyli kara. Ja tu nie widzę żadnej sprzeczności.

To czego Bog nakazuje jest nam niewiadome.

A czy czynienie 'zla' jest odrzuceniem milosci Boga? Niby jak? Ktos moze kochac Boga, chciec jego milosci i jednoczesnie moze mordowac innych.

A jak Bog kocha to wybaczy. Potrafilbys ukarac osobe, ktora kochasz?

A przeciez my jestesmy o wiele mniej doskonali niz Bog (ktory jest miloscia!)

Bo całe Pismo Święte (od A do Z) trzeba odpowiednio zinterpretować, aby je zrozumieć i nie można niczego brać dosłownie.

No tak... ale co to ma wspolnego z Hiobem? Jak trzeba odczytac te przypowiesc? Bo ja jakos nie potrafie sobie inaczej tego wyobrazic :)

Btw... zlosliwi byli Ci autorzy, ze nie powiedzielli nic jasno. A przeciez przypowiesci mialy byc latwiejsze w zrozuieniu. Tego tez nie lapie :)

Możesz podać jakiś konkretny przykład?

Tak mnie zastanawia czemu np. Hitler doszedl do wladzy skoro miliony dobrych osob modlilo sie o spokoj na swiecie. Ale to takie moje glupiutkie pytanka.

Jeden Hitler przeciwko milinom.

W tym, że On spełnia owe prośby?

W tym (jest milosc), ze nie poniza. W tym, ze nie karze za byle co. W tym, ze traktuje nas jak dzieci, a nie zabawki.

A ja tego nie widze.

Ci, co oddalają się od Boga po śmierci bliskich - jak najbardziej. Owszem, trzeba kilka łez wylać nad ciałem bliskiego, ale osoba wierząca powinna pamiętać, co dzieje się z bliskim po śmierci.

I to ma zastapic mu te osobe? Ma zgasic bol?

Przypomniał mi się fajny fragment z Ewangelii Mateusza

Znowu przypowiesc? Nie dawaj mi ich bo nic z nich nie rozumiem :)

I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.

Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.

I nic nie zrozumialem z niej procz tego, ze nikt z nas sie nie dostanie do nieba. Nikt z nas nie wyrzekl sie wszystkiego i nie ruszyl za Bogiem :)

Kilkoma?! Przecież samych odłamów chrześcijaństwa jest coś ok 300... Jest w czym wybierać. :twisted:

A roznice niewielkie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tutaj znowu nastepuje pewien problem. Bo nie wiemy co obraza Boga :)

Z jednej strony wiec polemizowanie z Jego zasadami moze byc obraza, z drugiej On moze sie z tego cieszyc. I jak z tym pogodzic nauke Kosciola?

Nijak pogodzić z tym naukę Kościoła – bo to jak już wielokrotnie podkreślałem – w moich oczach

jedynie instytucja, korporacja – mająca na celu zarobić na wiernych, a przy tym nie płacąca podatków. :wink:

A co do kwestii Boga – za obrazę jego „majestatu” uważam postępowanie

niezgodne z moim sumieniem – nie potrzebuję księdza, kapłana, zakonnika, pastora, rabina, czy jakkolwiek

go tam nazwiecie do tego ażeby wpoił mi moralność.

Kosciol moze ustanawiac prawa sprzeczne z wola Boga. A wiesz czemu? Bo nikt tej woli nie zna :) WIec nie loluj tutaj bo to dosc proste.

Kosciol katolicki jest heretycki w wielu zalozeniach, ktore wysforowalo chrzescijanstwo. Zmiany nastapily ogromne.

Fakt – w wielu kwestiach Kościół faktycznie heretycki jest – jako wierzący przyznaję Ci rację – przykładem może być chociażby wspominany już kiedyś obowiązek uczęszczania do świątyni – na próżno doszukiwać się

takiego „nakazu” w dowolnym fragmencie Pisma Świętego – „…abyś dzień święty święcił….” nie mówi wcale o

takowej konieczności, a jedynie o tym, że czas takiego typu spędzać powinieneś z Bogiem – ja o wiele

bardziej cenie sobie indywidualne przeżywanie świąt niż zbiorowe…

Wiary, religii. Dwie rozne sprawy. To, ze w Kosciele sa rozne poglady to nie znaczy, ze to dobrze wedlug Kosciola. To, ze w Kosciele mozna teraz swobodniej mowic o roznych sprawach (ale tez nie do konca swobodnie) jest wynikiem zmian, ktore zaszyly przez ostatnie circa 50 lat.

Z drugiej strony... pamietaj, ze istnieje nadal dogmat o nieomylnosci papieza w sprawach wiary. I to znowu jest sprzeczne z potrzebami wiernych. Wiec kazdy tworzy wlasny obraz Kosciola (nie mowimy o wierze).

Dlatego tez uwazam, ze instytucji nie powinno byc bo nikt ze zgromadzonych nie wierzy w to samo. To takie spotkania masy hipokrytow :)

Tak. Każdy tworzy własny obraz Kościoła – szczerze mówiąc wiele bym dał za to żeby przestała ta instytucja

istnieć w obecnym kształcie – ale skoro wszyscy zgadzamy się co do tego, że Kościół i wiara to dwie

partykularne kwestie to dlaczego przeplatamy jedno z drugim :scratch: ?

Skoro już wyżej "udowodniłeś", że KK jest największym heretykiem, to heretyczne myślenie w jego obrębie może prowadzić do prawdy? :)

Wiesz, ze to bzdura? :)

Nawet w odlamach heretyckich obowiazywaly zasady, ktorych zlamac nie mozna bylo bo stawalo sie heretykiem. Pudlo :)

Ale Kosciol odszedl daleko od nauk pierwszych chrzescijan.

Znowu Kościół – nie mam na to siły :) – mam wrażenie, że skupiasz się na tej instytucji po to ażeby

wytykać luki w wierze – nie rozumiem takiego podejścia – odrzucając KK nawet całkowicie

nie stajesz się heretykiem dla Boga – koniec dyskusji

Nie ma wiecznosci :) Otoz z prostego zalozenia wychodzac (ze Bog jest milosierny) to nigdy nikogo nie ukarze.

A sprawiedliwosc stoi w sprzecznosci z bezgraniczna miloscia. Wiec nie dawajcie tego argumentu. Mowi sie przeciez: Bog jest miloscia.

Święte słowa :) – Bóg nie karze. Odrzucasz wizję życia po śmierci ? Dlaczego ? Odpowiedz proszę.

Głownym przesłaniem Boga jest Dobra Nowina o Zbawieniu. A denerwowałbym się wtedy, gdybym odrzucił wiarę i grał w ruletkę, gdzie w grę wchodzi wieczność.

Hola, hola – nie wolno Ci tak mówić ! To, że jesteś wyznawcą danej wiary wcale nie daje Ci wyłączności

na żywot wieczny – jak Smutny słusznie zauważył – to jedynie jedna z dróg prowadząca

do zbawienia – zakładając, że prawidłowa jest tylko jedna równie dobrze muzułmanin

mógłby powiedzieć: „Ha, ja będę zbawiony, a ty nie !”

Człowiek jest doświadczany przez los. Przykładem niech będzie biblijny Hiob. Głęboko wierzący człowiek został doświadczony przez Boga. Stracił wszystko, majątek, rodzinę, przyjaciół. Został z trądem na kupie nawozu. Jednak nie przestał wierzyć. Bóg mu wynagrodził te cierpenia stukrotnie.

I Hiob nie zdal proby. Dla niego zycie innych bylo niczym. Nie obchodzilo go, ze stracil bliskich. Takiego posluszenstwa oczekuje Bog? Ze nikt nie bedzie odczuwal uczuc?

Poza tym... co za Bog bawi sie cudzym zyciem? Ten sprawiedliwy? Czy ten zlosliwy?

I jakim hipokryta jest Hiob, ktoremu dziob zamyka sie zaraz po tym ja dostaje nowa zonke i kupe forsy? Jest zwyczajnie pusty.

Ta przypowiesc nie mowi o niczym. Jest tylko zastosowana tak by wydawalo nam sie, ze jest logiczna.

Przede wszystkim przypowieści nie są prawdą – to jedynie historie, które mają zobrazować rozmaite idee

chrześcijaństwa, ale podobnie jak pozostałą cześć „Biblii” należy interpretować je biorąc pod uwagę ich metaforyczność

– nikt z nas nie musi mieć racji: Niko twierdzi, że Księga Hioba mówi o posłuszeństwie wobec Boga, Smutny, że nie

uczy niczego i jest zarazem przestrogą przed zbytnim przywiązaniem człowieka do dóbr materialnych

– opinii jest co najmniej sporo… A cała ta opowieść najprawdopodobniej uległa wielokrotnemu zniekształceniu

przed spisaniem jej w Świętej Księdze – dlatego trudno jest odgadnąć jej rzeczywiste znaczenie…

Mam pytanie. Wyobrażasz sobie działanie wolnej woli bez istanienia dobra i zła? Skoro wszyscy czyniliby dobro, to gdzież jest wolna wola?

W tym gdzie i jak robisz to dobro.

Na serio chcesz utrudniaz zycie innym? Tak samo swojemu dziecku przywiazesz jedna nozke do olowianej kuli by bylo mu trudniej? To jakis bezsens.

'Zlo' jest naturalnym wyborem i nie moze Bog za to karac. Ludzie moga - by utrzymac porzadek.

Racja – dobro i zło to pojęcia wbrew pozorom szalenie względne – chociażby (przepraszam za tak smutny przykład) zachowanie

się żołnierzy w krematorium – dajmy na to w Oświęcimiu, podczas II Wojny Światowej – dla mnie i dla Ciebie

ich postępowanie jest zbrodnią, ale oni sądził, że poprzez wykonywanie rozkazów polepszą warunki życia na świecie

- chcieli więc uczynić dobro…

Byłbym niezwykle zaskoczony gdyby ktoś kiedykolwiek rozgryzł spór dotyczący interpretacji dobra i zła …

No to widac rzadko slucha. Bo jakos czesto zlym osobom udaje sie wiele osiagnac.

Btw, Bog chce bys kleczal przed nim i blagal, a on laskawie cos Ci da? I gdzie tutaj milosc? :)

Jakos nie rozumiem czegos takiego.

To zależy co rozumieć pod pojęciem „da” – pieniądze, władzę itd. itp. ? Człowiek sam dochodzi do wszystkiego

co posiada w życiu doczesnym – ale nikt pieniędzy do grobu nie zabierze.

Bóg nie wymaga ode mnie czołgania się przed jego obliczem :crazy: – niektórzy mogą twierdzić, że tak – ja się z nimi

nie zgadzam – dla mnie jest raczej pocieszycielem

– traktuje Go jak przyjaciela, któremu mogę się wygadać nie oczekując w zamian żadnej pomocy

W większym ograniczeniu żyje człowiek, który nie zmierza do nikąd. Ciężka musi być starość człowieka, który nie wierzy w życie po życiu. Gdyż chwile dzielą go od śmierci, a on uważa ten moment za ostateczny kres jego ostnienia.

I cieszy sie tym zyciem :) Nie zaniedbuje wszystkich chwil jakie mu pozostaly. Taki obrazek tez moze istniec. Ale nie mozna uogolniac. Kazda postawa narzuca ograniczenia.

Racja – wystrzegajmy się uogólnień – to, że ktoś w Boga nie wierzy nie znaczy, że powinien

obawiać się śmierci, a fakt iż jest przeciwnego zdania nie jest dowodem na jego brak radości z życia... :?

Bóg nie stworzył życia dla hedonistycznych zachcianek człowieka.

Skad wiesz? Przeciez Hiobowi dal tyle, ze ten mogl sie tarzac w zlocie. Nagrodzil go dobrami, ktore nie byly mu potrzebne! Czego uczy ta przypowiesc? :)

Poza tym... skoro hedonizm zostal stworzony to znaczy, ze Bog 'myslal' o nim. Wiec czyzby sam popelnil grzech?

Tylko nie mow, ze czlowiek sam z siebie cos stworzyl. Nie mamy mocy boskiej.

Człowiek posiada własną świadomość – nie potrzebuje Boga do tworzenia nowych poglądów, wizji

rozwoju świata – sugerujesz, że Bóg stworzył hedonizm ? No faktycznie to ma sens – bo przecież potrzebowaliśmy

Go do zdradzenia nam, że ból jest niechciany, przyjemność natomiast tak…. Jaaasne :wink:

Cierpią, podczas śmierci bliskich, ludzie słabej wiary. Skoro ja wierzę, że jest życie po śmierci, to wierze, że odchodzą do lepszego świata. Płacz jest dla nas, a nie dla nich. To my zostajemy na padole łez.

Ehm... jakas sprzecznosc tutaj w tej wypowiedzi pojawia sie.

Bo nagle okazuje sie, ze wszyscy sa slabej wiary. Wszyscy. Slabiutkiej, cieniutkiej... dziwne :/

Podam przykład – dlaczego ludzie płaczą kiedy żegnają bliskich na lotnisku choć wiedzą, że

zobaczą się z nimi ponownie – załóżmy – za rok ? Teraz rozumiesz… ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak' date=' znowu unikam odpowiedzi.[/quote']

Mam wrażenie, że powoli wchodzi, co to w krew.

Wystepuje. Sialalalalala.

Że co?

Btw, mylisz chrzescijanstwo z katolicyzmem. Duzy blad.

Nie sądzisz, że gdybym chciał powiedzieć katolik to bym to powiedział chrześcijanie niczego nie mylę. Są jeszcze protestanci, prawosławni itp. oni też są chrześcijanami chrześcijanie mają podobne spojrzenie na grzech.

Poczatkowo chrzescijanie nie chceli niz robic (uogolnienie, ale jakze obrazowe) bo uwazali, ze koniec swiata juz bliski. Pozniej sie oswoili z mysla o Apokalipsie i jakos dalej sie zylo. To przyklad na to, ze wszystko sie zmienia i jakos nie respektujesz tego co powiedzial Chrystus Wolisz wersje zmienone przez ludzi.

Hm… Masz wehikuł czasu i się nie pochwaliłeś? Niby skąd wiesz co myśleli pierwsi chrześcijanie?

Czyli mimo wszystko moge zabic a on sie zmiluje?

Ech nie łapiesz, co do ciebie się pisze. Wszystko zalerzy od okoliczności. Zabójstwo w afekcie lub samoobronie będzie traktowane inaczej niż zabójstwo z premedytacją. Nie można kogoś zabić z myślą „Potem się wyspowiadam”. Żal za grzech (podkreślam żal lub wstyd nigdy obawa) musi być szczery.

Wiec tak dla jazdy robi to wszystko... wszyscy cierpia z powodu wyrzutow sumienia, a na koniec i tak okaze sie, ze to wszystko tylko taka zabawa?

Niby skąd to wyczytałeś. Człowiek powinien żałować i wstydzić się za swoje grzech oraz je odpokutować. Jeśli nie zrobi tego na Ziemi to jest jeszcze czyściec. I tam nie ma żadnej zabawy. To, że Bóg jest miłosierny nie znaczy, że każdy niezależnie od wszystkiego idzie prosta do nieba.

Obawa. Bo niestety nigdy nic nie wiadomo. Tak-jak-to-bywa-z-bogami.

Z bogami może nie wiadomo. Tyle, że ja nie mówię o bogach tylko o Bogu w trzech osobach.

A o nim wiemy dość wiele z Biblii (szczególnie Nowy Testament).

Tego tez nie bardzo rozumiem. Pomijajac juz fakt, ze milosierny Bog sklada krwawa ofiare samemu sobie (paradoks i hipokryzja. Przerosniete ego tez mozna dorzucic), to trzeba jeszcze dodac, ze sa ludzie, ktorzy tego nie chca. Jawnie sprzeciwiaja sie Bogu. I co? Na sile uszczesliwiac.

Aha... skoro zmazal grzechy to po co spowiedz?

Zacznę od małej przenośni. Idziesz z dziewczyną i nagle startuje do was wariat z bronią palną. Żąda kosztowności od dziewczyny a kiedy ta nie chce oddać (bardziej ze względu na wartość sentymentalną, bo ma je np. po babci) to ten świr strzela. Ty, jako że kochasz dziewczynę zasłaniasz ją własnym ciałem (umierasz) i dzięki temu ona żyje dalej, pamięta o tobie, kocha cię i składa kwiaty na twoim grobie itp. I według ciebie, co to było samo ofiara czy poświęcenie z miłości? Chyba łapiesz, o co mi chodzi czy nie bardzo?

A spowiedź i pokuta jest po to żeby taki jeden z drugim nie mówił o uszczęśliwianiu na siłę.

Przypomina mi sie w tej chwili: Kto glosuje na Tuska ten krzyzuje Jezusa.

Czy jakos tak

A co ma piernik do wiatraka?

Jezus juz cierpial (wiesz, ze jego cialo byl ziemskie, wiec nijak sie ma teoria o wiecznej mece?) i wiecej cierpiec nie bedzie. Jezeli mial dar widzenia przyszlosci to wycierpial za wszystkie potencjalne grzechy. NIe ma wiec mozliwosci nic juz mu dolozyc.

No nie ma, ale jak zgrzeszysz to masz świadomość, że:

- Twój grzech był jednym z tych, za które Jezus cierpiał.

- Zostało ci wybaczone.

Stąd wstyd i skrucha. No, bo Bóg jest dla mnie taki dobry a ja go zawiodłem.

Jasne. Dowolna interpretacja Pisma to to co Katolicy lubia najbardziej

Nawet Jezus wspominał o tym, iż nie należy się za wszelką cenę trzymać pisma, tylko miłości do Boga i bliźnich. Wspomina o tym w przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie. Oraz kiedy mówi o szabacie kiedy zapytano go czy godzi się uzdrawiać w szabat.

Kosciol moze ustanawiac prawa sprzeczne z wola Boga. A wiesz czemu? Bo nikt tej woli nie zna WIec nie loluj tutaj bo to dosc proste.

Kosciol katolicki jest heretycki w wielu zalozeniach, ktore wysforowalo chrzescijanstwo. Zmiany nastapily ogromne.

Rozumiem, że rozmawiam ze znawcą i magistrem teologii, który może przedstawić dowody potwierdzające to, co mówi? W końcu to, czego można dowieść nie trzeba brać na wiarę więc czemu mam wierzyć tym teoriom?

Co nie zmienia faktu, ze to nadal rozwazania, ktore nie powinny sie pojawic w glowie wierzacej osoby. A jednak padly na podatny grut. Bo kazda osoba watpi.

Każdy w życiu ma wątpliwości. Przez te wątpliwości może nas ominąć jakaś nagroda w życiu doczesnym, ale nie spotka nas potępienie. Przykład? Mojżesz.

Ale Kosciol odszedl daleko od nauk pierwszych chrzescijan

Jeszcze raz. Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Nie ma wiecznosci Otoz z prostego zalozenia wychodzac (ze Bog jest milosierny) to nigdy nikogo nie ukarze.

A sprawiedliwosc stoi w sprzecznosci z bezgraniczna miloscia. Wiec nie dawajcie tego argumentu. Mowi sie przeciez: Bog jest miloscia.

Kolejna przenośnia. Jak mama dała ci klapsa, bo byłeś nie grzeczny to znaczy, że cię nie kochała? Czasami, pomimo że się kogoś kocha to dla jego dobra trzeba go skarcić, aby rozumiał, co dobre a co złe. Kara ma być lekcją, nauczką, ale nie jest przejawem braku miłości wręcz przeciwnie.

Btw, Bog chce bys kleczal przed nim i blagal, a on laskawie cos Ci da? I gdzie tutaj milosc?

Och. Normalnie mnie zaskakujesz. Ma wehikuł czasu, magister teologii i na dodatek wie, czego chce Bóg. Człowiek nigdy nie wie, kogo pozna przez Internet.

A teraz mała uwaga, jeśli Bóg czegoś chce od nas to tego abyśmy byli dobrymi ludźmi i pamiętali o nim, bo wiele dla nas zrobił. Gdyby oczekiwał czci takiej, o jaką go posądzasz, że oczekuje to znaczyło by że jest pyszny i zarozumiały. Powiesz „a skąd wiem, że taki nie jest?”. Odpowiem. Bo gdyby taki był to nie był by Bogiem, w którego wierze.

Taka moja rada: czytac uwazniej albo pytac jak sie nie rozumie. Ale nie szukac na sile czegos co moze osmieszyc. Bo bumerang czasami wraca.

Jak to było w tym przysłowiu? Widzimy drzazgę w oku sąsiada a nie widzimy belki we własnym. Albo inaczej. Przyganiał kocioł garnkowi. Sam nie rozumiesz tego co do ciebie pisze i zamiast pytać wyśmiewasz moją wiarę…

I stad nie wolno mi powiedziec, ze to co piszesz to (momentami) bzdury? Nie wolno nam dyskutowac? A gdzie wolnosc slowa?

… a ja proszę jedynie o dyskusje. Podkreślam dyskusje a nie drwinę. I nawet wolność słowa ma swoje granice. Proponuje żebyś przestał (ty jak i inni) podważać moją wiarę tylko lepiej rzeczowo i konkretnie opisał swój światopogląd i korzyści, jakie z niego odczuwasz.

Ps.

Jeden Hitler przeciwko milinom.

Jakoś nie przypominam sobie żeby Hitler był sam. Miał za sobą prawie całe Niemcy. No i zawsze pozostaje wolna wola, w którą Bóg nie ingeruje.

Znowu przypowiesc? Nie dawaj mi ich bo nic z nich nie rozumiem

A może nie chcesz zrozumieć.

I nic nie zrozumialem z niej procz tego, ze nikt z nas sie nie dostanie do nieba. Nikt z nas nie wyrzekl sie wszystkiego i nie ruszyl za Bogiem

Jest wiele dróg do Boga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli Jego milosc polega na tym, ze trzeba o nia blagac?

Nie. Błagać to trzeba o miłosierdzie i wysłuchanie.

No to powiem Ci cos strasznego... to nie milosc, to sadyzm

No tak, ale tylko w przypadku człowieka, który nie żył zgodnie z Dekalogiem etc., ale pod koniec żywota nagle się nawrócił, więc musi błagać Boga o miłosierdzie.

To czego Bog nakazuje jest nam niewiadome.

Wiadome. :) Nakazuje przestrzegać jego przykazań.

A czy czynienie 'zla' jest odrzuceniem milosci Boga? Niby jak? Ktos moze kochac Boga, chciec jego milosci i jednoczesnie moze mordowac innych.

"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Jak można kogoś kochać i ranić zarazem? Skoro działanie na szkodę bliźniemu jest także działaniem na szkodę Bogu. Niemożliwe jest więc pragnienie miłości Boga i zarazem czynienie zła.

A jak Bog kocha to wybaczy.

W takim razie każdy grzech na spowiedzi bez jego żałowania może zostać odpuszczony? Nie, ponieważ grzesznik musi naprawdę żałować za swoje grzechy, ażeby uzyskać rozgrzeszenie, w przeciwnym wypadku - Bóg się nad nim nie zlituje i nie mowy o stanie łaski uświęcającej. Tym bardziej też o miłości Boga.

Potrafilbys ukarac osobe, ktora kochasz?

To zależy. :)

A przeciez my jestesmy o wiele mniej doskonali niz Bog (ktory jest miloscia!)

Podoba mi się to powiedzenie: "Kochać, nie zawsze znaczy być kochanym". Tak więc owszem, Bóg nas kocha, ale czy my Jego?

Jak trzeba odczytac te przypowiesc? Bo ja jakos nie potrafie sobie inaczej tego wyobrazic Smile

Btw... zlosliwi byli Ci autorzy, ze nie powiedzielli nic jasno. A przeciez przypowiesci mialy byc latwiejsze w zrozuieniu. Tego tez nie lapie Smile

Sam też wielu tych fragmentów z Biblii nie łapię, ale przecież zamierzenia Boskie przekraczają granice ludzkiego rozumu. Oczywiście trzeba w takiej sytuacji udać się do osoby duchownej.

Tak mnie zastanawia czemu np. Hitler doszedl do wladzy skoro miliony dobrych osob modlilo sie o spokoj na swiecie. Ale to takie moje glupiutkie pytanka.

Dlatego, że Bóg właściwie nie ingeruje w ludzkie życie (wykluczając cuda itp.), a każdy będzie z niego sądzony po śmierci. No i jeszcze sprawa wolnej woli, która została nam dana i tylko od nas zależy, czy będziemy czynić dobro, czy też pójdziemy ścieżką zła.

W tym (jest milosc), ze nie poniza. W tym, ze nie karze za byle co. W tym, ze traktuje nas jak dzieci, a nie zabawki.

A ja tego nie widze.

Ja akurat przeciwnie...

I to ma zastapic mu te osobe? Ma zgasic bol?

To, że wierzący zmarły idzie do lepszego świata? Owszem.

Znowu przypowiesc? Nie dawaj mi ich bo nic z nich nie rozumiem

To akurat przypowieść nie jest, ale na przykładzie tej rozmowy można łatwo sobie wyobrazić, jak powinien żyć doskonały chrześcijanin. Ale przecież nie każdy będzie po śmierci beatyfikowany.

I nic nie zrozumialem z niej procz tego, ze nikt z nas sie nie dostanie do nieba. Nikt z nas nie wyrzekl sie wszystkiego i nie ruszyl za Bogiem

Mój tok myślenia jest taki: Jeżeli wszystkie te wymienione sprawy stawiasz ponad Boga - nie zostaniesz zbawiony. Zresztą - współcześni chrześcijanie wcale nie żyją tak, jak nakazuje Bóg w powyższych słowach. Dlaczego? Bo nie wyrzekają się wszystkiego dla Boga. Niewielu takich jest na świecie.

A co do kwestii Boga – za obrazę jego „majestatu” uważam postępowanie

niezgodne z moim sumieniem

Oczywiście, trzeba pamiętać, że to sumienie jest głównym wyznacznikiem tego, czy popełniliśmy grzech.

A cała ta opowieść najprawdopodobniej uległa wielokrotnemu zniekształceniu

przed spisaniem jej w Świętej Księdze – dlatego trudno jest odgadnąć jej rzeczywiste znaczenie…

Nie sądzę. Wiesz, kto jest głównym autorem Pisma Świętego? Duch Święty i raczej istota doskonalsza od człowieka mylić się nie może. Taki św. Jan pisał Ewangelię, gdy miał coś ok 70-80, a jakoś jest ona najbardziej szczegółowa. Dlaczego? Bo Duch Święty Mu pomógł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że powoli wchodzi, co to w krew.

To byl taki zarcik :)

ale skoro wszyscy zgadzamy się co do tego, że Kościół i wiara to dwie

partykularne kwestie to dlaczego przeplatamy jedno z drugim :scratch: ?

Bo jakos nie moge podzielic tych dwoch kwestii gdy rozmawiam o religii. Latwiej zobrazowac wiele rzeczy.

Nie. Błagać to trzeba o miłosierdzie i wysłuchanie.

Ale nadal blagac :) Zwyczajnie jestem za glupi by wyobrazic sobie taka zasade wsrod osob kochajacych sie.

Wiadome. :) Nakazuje przestrzegać jego przykazań.

Spisanych reka czlowieka. Swoja droga dosc oczywistych by zachowac spoleczenstwo w porzadku. Co jednak nie znaczy, ze sa boskie :)

"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Jak można kogoś kochać i ranić zarazem? Skoro działanie na szkodę bliźniemu jest także działaniem na szkodę Bogu. Niemożliwe jest więc pragnienie miłości Boga i zarazem czynienie zła.

Ok. To juz rozumiem. Dobry argument... problem, ze nie dziala w druga strone. Bog moze karac i mscic sie. Niby Bog jednoczesnie kocha i krzywdzi ludzi (mogloby nie byc chorob itd.). Widzi cierpienie, ale nic z tym nie robi. Jakos nie potrafie pojac tego.

Nie, ponieważ grzesznik musi naprawdę żałować za swoje grzechy, ażeby uzyskać rozgrzeszenie, w przeciwnym wypadku - Bóg się nad nim nie zlituje i nie mowy o stanie łaski uświęcającej. Tym bardziej też o miłości Boga.

A jezeli nie uwaza tego co zrobil za grzech? Wtedy tez zostanie ukarany?

Sam też wielu tych fragmentów z Biblii nie łapię, ale przecież zamierzenia Boskie przekraczają granice ludzkiego rozumu. Oczywiście trzeba w takiej sytuacji udać się do osoby duchownej.

Tego nie zniese :)

Wybacz, ale niezle sie usmialem z tego. Wybacz.

To, że wierzący zmarły idzie do lepszego świata? Owszem.

Widac od dziecka za slabo wierzylem. Bo jakos nie odbieralem tego tak latwo.

To akurat przypowieść nie jest, ale na przykładzie tej rozmowy można łatwo sobie wyobrazić, jak powinien żyć doskonały chrześcijanin. Ale przecież nie każdy będzie po śmierci beatyfikowany.

Jezus wyraznie powiedzial, ze chodzi o zbawianie a nie beatyfikowanie. Tak wiec jezeli mniej sie postarasz to zostaniesz wielbladem i nie przejdziesz przez ucho igielne. Chrzescijanie zaczeli bardziej liberalnie podchodzic do tych slow. Wiec przestaja sie bac, ze nie pojda do nieba.

Nie sądzę. Wiesz, kto jest głównym autorem Pisma Świętego? Duch Święty i raczej istota doskonalsza od człowieka mylić się nie może. Taki św. Jan pisał Ewangelię, gdy miał coś ok 70-80, a jakoś jest ona najbardziej szczegółowa. Dlaczego? Bo Duch Święty Mu pomógł.

Ehm... i znowu musialem sie usmiechnac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cała ta opowieść najprawdopodobniej uległa wielokrotnemu zniekształceniu

przed spisaniem jej w Świętej Księdze – dlatego trudno jest odgadnąć jej rzeczywiste znaczenie…

Nie sądzę. Wiesz, kto jest głównym autorem Pisma Świętego? Duch Święty i raczej istota doskonalsza od człowieka mylić się nie może. Taki św. Jan pisał Ewangelię, gdy miał coś ok 70-80, a jakoś jest ona najbardziej szczegółowa. Dlaczego? Bo Duch Święty Mu pomógł.

Sugerujesz, że postać Hioba zrodziła się w umyśle Apostoła za sprawą Ducha Świętego ?

Z tego co ja się orientuję człowiek ten jest "bohaterem" nie tylko "Biblii", a cała jego historia pochodzi sprzed ponad 6 tys. lat.

Co do inspiracji zgadzam się - ale przejawia się ona raczej w osobistych odczuciach na przykład Św. Jana - nie w

sytuacjach o, których mówi, ale w nauce jaka płynie z jego tekstów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy brak komentarzy do mojego ostatniego postu wynika z:

a)tego że nikt go nie zauważył

b)większość ludzi czyta tylko ostatnią nową wiadomość

c)wszyscy uznali że to wypowiedź nie na temat

d)siły wyższe ukryły go przed waszymi oczami

e)nie wymaga komentarza

f)głupio się wtrącam do waszej dyskusji na temat religii

g)................(w miejsce kropek wpiszcie co uważacie za słuszne)

Skoro nie odpowiadają, to znaczy że nie odpowiadają. Proste. - Chimaira

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czemu musi byc szczery? Bo tak Kosciol ustalic?

Nie. Bo to po prostu logiczne. Skoro Bóg zna nasze myśli to znaczy, iż skrucha musi być szczera. Bóg nie jest frajerem, który da się okłamywać.

Czy brak komentarzy do mojego ostatniego postu wynika z:

g) wszyscy go przeczytali i wybrali sobie ich ulubioną odpowiedz. Po czym uznali że nie ma się co chwalić która jest ich ulubiona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biblia jest dziełem wielkim i to nie tylko ze względu na jej wartość dla chrześcijan, ale także za prawdę jaką ukazuje i reprezętuje. W sumie wszystkie przypowieśći to wskaówki dotyczące życia. Biblia dla nas jest drogowskazem, który mówi nam jak godnie przeżyć to życie. W końcu człowiek jest stworzony na obraz Boga i to dzięki niemu mamy wolną wolę. Gdby Bóg nas nie kochał to właśnie w tym momęcie nie pisalibyśmy tych postów. To dzięki tej właśnie wolnej woli człowiek mógł osiągnąć to co osiągnał. Trzeba też zauważyć, że nic co ludzkie nie jest nam obce i wszystko co zostało stworzone przez ludzi jest dla ludzi :). Trzeba tylko z tego racionalnie korzystać:). Bóg nie mówi nam, żeby nie robić czegoś wbrew swojej woli, tylko żebyśmy w pewnym stopniu przestrzegali jego praw zawartych w dziesięciorgu przykazań. Czy Bóg ukarał Noego za to, że się upił podczas swojej wędrówki ??. Dzięki Noemu ludzkość przeżyła potop, a Bóg tym samym udowodznił, że jest milosierny w stosunku do nas :) . Nie trzeba się ograniczać we wszystkim, bo to nie jest droga do szczęścia. Trzeba tylko z tego racjonalnie korzystać i tylko w naszej mocy jest to czy będziemy to robić z rozymem i nie poddamy się żądzom. :) :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Btw... to nie wiara a RPG.

Wiesz – wbrew pozorom nie jest to aż tak niezgodne z prawdą stwierdzenie jak by się

mogło wydawać – mocno sprawę naciągając – można wybór wiary porównać do decyzji dotyczącej tego do, którego obozu się przyłączyć w jakimś roleplayu :scratch: – w pewnym sensie było tak ze mną – wspominałem już kiedyś, że przed

bierzmowaniem zaczytywałem się w Świętych Księgach – „Koranie”, „Torze”, „Biblii” – najbliższa mojemu sercu

okazała się ta ostatnia dlatego, że Bóg jakiego ukazywała był miłosierny i kazał mi podążać drogą wytyczoną przez moją własną moralność – analogicznie jest z obozami lub gildami w RPG – dołączamy do tych, których jak sądzimy

wymagania możemy spełnić – nie istotne członkiem, której organizacji się staniemy to i tak w pewnym momencie

fabuła stanie się liniowa :P – czyli w realu umrzemy :sad: – duszę posiada każdy człowiek i to ona jest przepustką do

życia wiecznego – Bóg jednak pomaga jej w trakcie żywota na Ziemi zdobywać dodatkowe

punkty doświadczenia :wink: , które w bezpośredni sposób przekładają się na zdolność wypełnienia

głównego questa – wstąpienia do Raju ( Valhalla ! :cheers: ) – jeśli dana dusza będzie

zbyt słaba ( wykazała się zbyt małym zaangażowaniem ) nie poradzi sobie z tym zadaniem i będzie musiała

odrabiać zaległości w doświadczeniu poprzez niekończące się zadania dodatkowe w czyśćcu

lub zgodzić się na porażkę i trafić do piekła :devil:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie uwazasz, ze Jezus to wszystko zalozy i stworzyl i ustalil?

Ale sakramenty to jednak On.

Wole cieszyc sie zyciem poki mam.

To się ciesz, bo nie wiadomo, co Cię może spotkać tam, na górze, bądź też na dole. :twisted:

Spisanych reka czlowieka.

Dekalog spisany ręką człowieka? Przykazania miłości spisane ręką człowieka? Chyba coś Cię poplątało, bo Dekalog to była "umowa" między Bogiem a Narodem Wybranym, który wyszedł z Egiptu, która dawała korzyści obu stronom. Bóg - ludzie przestrzegają danych przez Niego 10 przykazań. Ludzie - Bóg troszczy się o nich na pustyni zsyłając mannę z nieba itp. Przykazanie miłości - wiadomo, dane od Boga. A przykazanie kościelne, to właściwie są zawarte w pierwszych trzech Dekalogu.

Co jednak nie znaczy, ze sa boskie :)

Są, są.

Bog moze karac i mscic sie. Niby Bog jednoczesnie kocha i krzywdzi ludzi (mogloby nie byc chorob itd.). Widzi cierpienie, ale nic z tym nie robi. Jakos nie potrafie pojac tego.

A dlaczego choroby mają być karą/gniewem Boga? Przecież Bóg dał nam wolną wolę i właściwie nie ingeruje w nasze życie. Dlatego też z wszystkiego zostaniemy rozliczeni po śmierci, bo Bóg nas nie kara "od ręki". Dlatego także znane powiedzenie: "Bozia Cię skarała" jest jak najbardziej błędne. :)

A co do chorób jeszcze... Kto wie, czy stworzenie człowieka przez Boga jeszcze całkowicie się nie dokonało i jesteśmy w trakcie ewolucji, która w finale zrobi z nas nietyklanych na choroby... ;)

A jezeli nie uwaza tego co zrobil za grzech? Wtedy tez zostanie ukarany?

To już zależy od konkretnego przypadku. Ktoś, kto na przykład uważa, że nie ma grzechu, bo zabił człowieka, ale nie czuje, że gryzie go sumienie - w Boga nie wierzy, przykazań najwidoczniej także nie zna, więc pozostaje tylko jedna droga - piekło.

Tego nie zniese Smile

Wybacz, ale niezle sie usmialem z tego. Wybacz.

Ano, widzę tu swój błąd. :] Ale przecież kapłan jest osobą powołaną przez Boga, wybraną, więc kto wie, czy podczas takiej rozmowy nie będziesz rozmawiał z Duchem Świętym.

Wiec przestaja sie bac, ze nie pojda do nieba.

Bo przecież inaczej wyglądali chrześcijanie 2-3 wieki po śmierci Jezusa, a inaczej jest teraz. A o beatyfikowanie, to chodziło mi o to, że nie każdy zostanie po śmierci ogłoszony świętym, czyli de facto doskonałym chrześcijaninem.

Ehm... i znowu musialem sie usmiechnac.

Nie moja wina. Powtarzam tylko słowa księdza na religii.

Sugerujesz, że postać Hioba zrodziła się w umyśle Apostoła za sprawą Ducha Świętego ?

Nie. Miałem tu na myśli w szczególności Twój fragment o tym, że cała ta opowieść najprawdopodobniej uległa wielokrotnemu zniekształceniu, w co nie wierzę, bo to jest święte. Bo w Biblii.

Szatan się zgadza na odpuszczenia wszystkich grzechów pod warunkiem

LOL.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak ogólnie To czasem niektórzy fanzolą takie brednie, że nie widzę dobrze, bo mi łzy, jak groch ciekną po pyszczku.

<ociera policzki>

Najwyraźniej mamy przypływ kolejnej fali kozactwa. Przeważnie takie towarzystwo wyładowywało się na FoS-ie, ale po zaostrzeniu regulaminu tegoż musieli znaleźć sobie inne ujście. Wybrali widać ten o najbardziej egzotycznej dla siebie nazwie. Ale za to zabawa jest przednia.

Gdyby komuś przyszło do głowy drwić z Boga to pamiętajcie, że ktoś, np. ja w niego wierzy i trzeba to uszanować.

Trzeba? Bo mi bozia język upitoli? Wiesz, to w co ja wierzę, mam schowane głęboko i nie smaruję o tym radośnie bezsensownych postów w miejscach publicznych. Moja "sfera sakrum" (hi Chmim!) jest wobec tego bezpieczna przed opluciem przez przypadkowego przechodnia. Ty (i paru Tobie podobnych) zachowujesz się jak grupka wyrostków smarujących po murach "Wisła Pany", a później oburzonych, że ktoś dopisuje" III ligi". Jak sobie chcecie w spokoju pogadać o askpektach religijnych defloracji, to wejdźcie na www.kółkoróżańcowe.pl. A tutaj są ludzie o różnych poglądach i nie oczekujcie, że będą cierpliwie czekać aż Wam się "inwencja" wyczerpie."Porzućcie wszystkie nadzieje, Wy którzy tu wchodzicie".

Śpiewa, tańczy i rymuje, robi cośtam (uzupełnieneim służę na privie) i stepuje.

:D Znam.

Nie mozesz przeciez nigdy uznac, ze rozumiesz wszystko co Bog Ci przekazal.

>>>Ależ mało tego, że rozumieją - potrafią przecież wymyślić sobie swojego boga, nadać mu cechy, które im pasują, określić jego cele i metody. Sami sobie dobierają kanony swej "wiary", komponując z nich mętne koktajle niezrozumiałe nawet dla nich samych. I nawet do głowy im nie przyjdzie, że to wszystko wylęgło się w ich umysłach. Mesjasze naszego czasu, to chłopaczki z niezbyt bujną wyobraźnią i dostępem do netu. Jeden niko - prawdziwek wśród kozaków. :P

Przypomniał mi się fajny fragment z Ewangelii Mateusza

>>>Wiedziałem, że to kiedyś nastąpi, ale obstawiałem niewłaściwego konia. :D Skoro już sięgnąłeś do źródeł, to zauważ jakie przykazania Jezus podał za niezbędne do zbawienia. Dlaczego nie dekalog? Dlaczego nie kazał padać na twarz i klepać paciorków? Dlaczego nie kazał latać do kruchty?

Ale po co ja się pytam... Niemożliwe jest więc pragnienie miłości Boga i zarazem czynienie zła

>>>Ach, więc św. inkwizycja nie czyniła zła? Bo w to, że nie pragnęła miłości boga nie uwierzę.

Sam też wielu tych fragmentów z Biblii nie łapię, ale przecież zamierzenia Boskie przekraczają granice ludzkiego rozumu. Oczywiście trzeba w takiej sytuacji udać się do osoby duchownej.

>>>Tak mi dobrze, tak mi mów! :D Rozumek na kłódeczkę i do dobrodzieja po naukę pomykać. Kwintesencja ślepej wiary...

Wiesz, kto jest głównym autorem Pisma Świętego? Duch Święty i raczej istota doskonalsza od człowieka mylić się nie może. Taki św. Jan pisał Ewangelię, gdy miał coś ok 70-80, a jakoś jest ona najbardziej szczegółowa. Dlaczego? Bo Duch Święty Mu pomógł.

>>>A dlaczego Mateuszowi nie? Podpadł? A może był za młody? A przy okazji: duch zostawił gdzieś autograf, czy "oczywiście w takiej sytuacji" udałeś się do osoby duchownej po objaśnienia?

A co do kwestii Boga – za obrazę jego „majestatu” uważam postępowanie

niezgodne z moim sumieniem – nie potrzebuję księdza, kapłana, zakonnika, pastora, rabina, czy jakkolwiek

go tam nazwiecie do tego ażeby wpoił mi moralność.

>>>Niezmienny wesołek. Ja, mastah wybrałem sobie moralność i bóg się ma dostosować do mojego sumienia. W końcu to ja go wymyśliłem, opisałem i obliczyłem moc, więc niech se uważa

chociażby (przepraszam za tak smutny przykład) zachowanie

się żołnierzy w krematorium – dajmy na to w Oświęcimiu, podczas II Wojny Światowej

>>>Znaczy co? Skwierczeli?

Tyle, że ja nie mówię o bogach tylko o Bogu w trzech osobach.

A o nim wiemy dość wiele z Biblii (szczególnie Nowy Testament).

>>>Tja, zwłaszcza w "Biblii" jest mnóstwo o trójcy. Swoją drogą ciekawym ilu z obecnych tu kozaków (i prawdziwka) przeczytało "Biblię" od deski do deski.

Och. Normalnie mnie zaskakujesz. Ma wehikuł czasu, magister teologii i na dodatek wie, czego chce Bóg. Człowiek nigdy nie wie, kogo pozna przez Internet.

A teraz mała uwaga, jeśli Bóg czegoś chce od nas to tego abyśmy byli dobrymi ludźmi i pamiętali o nim, bo wiele dla nas zrobił.

>>> W pierwszym zdaniu zbijać się z tego, co samemu czyni się w drugim. Cóż za wspaniały wstęp do wieczornego kabaretonu.

Gdyby oczekiwał czci takiej, o jaką go posądzasz, że oczekuje to znaczyło by że jest pyszny i zarozumiały. Powiesz „a skąd wiem, że taki nie jest?”. Odpowiem. Bo gdyby taki był to nie był by Bogiem, w którego wierze.

>>>"Tańczę na stole, kieckę zadzieram..." Zaszantażował boga! To lepsze niż obliczenia freefaga!

No to tłumaczę. Bóg jest wszechmocny, ale skoro ustalił, że mamy wolną wolę to jej nie narusza. Jest też ta druga strona – Szatan.(...) Szatan się zgadza na odpuszczenia wszystkich grzechów pod warunkiem, że Bóg jako Jezus zejdzie na Ziemie przekona się jak to jest być człowiekiem i na koniec umrze w mękach.

>>>Mesjasz, jak pragnę urosnąć! Jeśli bóg nie jest tak wszechmocny, by rozprawic się z Szatanem, to oznacza, że ten drugi ma conajmniej równą moc. (Widzisz frifag, jak Ci się obliczenia komplikują?) To może lepiej dogadać się z tym drugim?

Zresztą, po kiego dzwona polemizuję z gościem, który poprawia "Biblię"? I w dodatku pisze boską komedię:Bóg dał nam wolną wolę i w nią nie ingeruje. Reszta, czyli np. te myśli o masturbacji są wynikiem tej wolnej woli.

Na dzisiaj tyle. Liczę na Wasze dalsze objawienia i pozdrawiam Was czule:P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...