Skocz do zawartości

nerf0

Forumowicze
  • Zawartość

    3322
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    37

Wpisy blogu napisane przez nerf0

  1. nerf0
    POLECANY WPIS

    Byliście kiedyś na randce w ciemno? Jak człowiek ma farta to może trafić w dziesiątkę i znaleźć dziewczynę swojego życia. Częściej jednak znajomość zakończy się po pierwszej palniętej gafie. O tym jak to wygląda miałem okazję przekonać się na własnej skórze. Chcecie wiedzieć czy coś z tego wyszło?
    Wszystko zaczęło się przedwczoraj wieczorem. Pewnie niektórzy z was wiedzą, że czasem lubię sobie coś porysować. Ale nie takie byle co, lubię rysować postaci w stylu mangowym. I tak też sobie owego przedwczorajszego wieczora rysowałem, a w zasadzie ćwiczyłem układ sylwetki i jej proporcje. I pomyślałem sobie, że choć mam typowy manekin ćwiczebny to jednak jest on zbyt nieporadny by użyć go do czegoś więcej niż roli ozdóbki na półce. Przydałby się jakiś wirtualny model do Blendera, albo innego 3DS-a. Tylko skąd takie coś wziąć? Niby mógłbym spróbować zrobić go sobie samemu, ale doświadczenie w obróbce grafiki 3D mam raczej skromne. Wpadłem jednak na to, że coś takiego może już istnieć w internecie i zacząłem szukać. Nigdy nie zgadniecie co znalazłem.
    Okazuje się bowiem, że trafiłem na gotową dziewczynę! Serio. Nie żaden manekin, ale prawdziwa, odpicowana dziewczyna. Do tego o mangowych rysach. Przedstawiła się jako C.M. Nic tylko brać i cieszyć się z uśmiechu losu! No oczywiście wcześniej ją trochę sprawdziłem żeby nie było, że łapię się za coś całkowicie na ślepo. Dowiedziałem się, że dziewczę jest trochę roztrzepane i? frywolne, a ponadto dosyć uległe (cóż, takie nawet wolę). Obejrzałem kilka jej coseplayowych zdjęć, a nawet amatorskie wideo (nie uwierzycie, ale ona naprawdę ładnie śpiewa!), które umieszcza na swoim profilu, ale te drobiazgi szybko wyparowały mi z głowy, gdy przyszło się z nią wreszcie spotkać.

    Powiedzieć, że proces komunikacji był kłopotliwy to nic nie powiedzieć. Dziewczyna okazała się Azjatką z krwi i kości i porozumiewała się ze mną krzaczkami, które co prawda na oczy widziałem nie raz, ale ich znaczenia nigdy nie potrafiłem rozgryźć. Zacząłem z nią rozmawiać metodą prób i błędów i ostatecznie stanęło na tym, że spotkamy się u mnie następnego wieczora (czyli wczoraj) i może wtedy lepiej się poznamy. Do tej pory nie wiem co powiedziałem źle?

    C.M. przyszła na randkę goła. Przyznam, że trochę mnie zamurowało, ale przypomniałem sobie, że jest ona nieco roztrzepana i może z tych nerwów po prostu zapomniała coś na siebie włożyć? Albo nie wiedziała w co się ubrać i aby sobie wszystko uprościć postanowiła nie ubierać się wcale? Nie udało mi się odkryć sekretu stojącego za jej niecodziennym strojem (na drodze znów stanęły problemy z komunikacją), ale postanowiłem szybko temu zaradzić i skombinować jakieś ciuchy.
    Asortyment w pobliskim odzieżowym był średnio bogaty. Towaru było całkiem sporo, ale w większości były to różne wariacje kolorystyczne kilkunastu podstawowych elementów takich jak mundurki, spódniczki, buciki, czy rajstopy. Znalazły się także kokardki do włosów, czy naszyjniki. Przez chwilę zaś zdawało mi się, że kątem oka spostrzegłem cekiny i kolczyki na sutki? Natychmiast wyrzuciłem ten niecodzienny obraz ze swojej pamięci i pognałem z naręczem zakupów do siebie.

    Dziewczyna nie protestowała, ubrała się szybko i wyglądała całkiem ładnie. Pora było ruszyć dalej i nawiązać jakąś rozmowę? która kleiła się raczej średnio i ostatecznie niewiele z niej pamiętam. Widząc to C.M. postanowiła mi zaśpiewać! Zobaczyłem ten sam kawałek co na jej internetowym profilu (chyba jedyny w jej repertuarze), który na żywo spodobał mi się jeszcze bardziej. No, ale wiadomo, że nie samymi piosenkami człowiek żyje. Na randce trzeba się jeszcze czymś zająć! Koślawą japońszczyzną zaproponowałem żebyśmy w coś zagrali. Zgodziła się nadspodziewanie szybko. Chyba powiedziała, że zna fajną zabawę. Wszedłem za nią do sypialni (powinienem już coś przeczuwać!), a ona? rzeczywiście okazała się być bardzo uległa?

    Gdy wróciłem z łazienki jej już nie było, a ja mogłem sobie podsumować w głowie to co dane mi było przeżyć. I choć nie wiem jak w ogóle ubrać w słowa najbardziej zasadniczą część naszej? randki żeby później móc bez wstydu spojrzeć wam w monitor, to jednak muszę poświęcić temu przynajmniej dwa słowa. Raczej nie więcej. Tym bardziej, że i tym razem (to absolutnie zadziwiające!) w paradę wchodzi mi nieznajomość języka. Gdybym jednak miał być najbardziej obrazowy poleciłbym wam wyobrazić sobie klasyczne gameboyowe pokemony w wersji hard. Takie z wyborami? ataków, żywotnością i nabijaniem poziomów. Musi wam to wystarczyć.
    Gdy piszę te słowa dochodzi już północ. Jak mógłbym podsumować swoją przygodę z C.M.? Przede wszystkim była to dla mnie ogromna niespodzianka w czysto Japońskim stylu. Ale wiecie co? Nie mam zamiaru jej skreślać. Nie, nie dla tego, że jestem jakimś zwyrodniałym dewiantem. Nie tylko dla tego. :] Okazuje się bowiem, że C.M. mimo wszystko jest w jakimś stanie spełnić rolę wspomnianej przeze mnie na początku modelki. Mogę ją ubrać, uczesać, ustawić w kilku prostych pozach, a? jak tych prostych i niewinnych zabraknie to? *Wdech, wydech. Ufff?*
    Czy więc mógłbym wam polecić randkę z C.M.? Cóż, to już zależy od tego czego szukacie. Ja znalazłem jakąś cząstkę tego co było mi akurat potrzebne. Wy, o ile nie jesteście mentalnymi Japończykami, raczej nie macie co do niej startować. No, może tylko na jedną krótką nasiadówkę.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo
  2. nerf0
    Cześć dziewczyny! Każdego miesiąca na blogach FA pojawiają się nowe twarze, osoby pełne pasji, pragnące podzielić się ze światem tym co siedzi im w najgłębszych nawet zakamarkach umysłu. Nie zawsze z najszczęśliwszym skutkiem. Starania te nierzadko spotykają się z murem niezrozumienia i brakiem tolerancji ze strony bardziej doświadczonych bywalców tutejszej blogsfery. Dla nowych duszyczek jest to z pewnością bardzo smutne i rozczarowujące. Ale nie lękajcie się, bo oto przybywam wam z pomocą! W kolejnych akapitach postaram się streścić kilka najważniejszych rzeczy, które należy wiedzieć o pisaniu na blogach, tak aby wasze wpisy zawsze cieszyły się dużą popularnością i lądowały w polecanych.
    Zaciekawiłem was? Więc czytajcie dalej!
    Przedstaw swoje cycki



    Czego by tubylcy nie mówili, zawsze w dobrym tonie jest się przywitać, a skoro jesteśmy na blogach to czyż może istnieć lepszy na to sposób niż stworzenie wpisu powitalnego? Oczywiście, że nie! Z miejsca przedstawcie nam swoje cycki, opowiedzcie o nich i wspomnijcie czemu są one fajniejsze od innych i należy się nimi zainteresować. Co prawda musicie się wtedy liczyć z kilkoma nieprzychylnymi komentarzami, śmiesznymi obrazkami i artykułami z Wikipedii traktującymi o życiu seksualnym różnych egzotycznych zwierzątek, ale ? tego możecie być pewne ? wszyscy zapamiętają, że pojawił się ktoś nowy i będzie tu coś w przyszłości pisał, a to oznacza, że na pewno później do was zajrzą. Same profity.
    W tym miejscu musicie jednakże pamiętać o jednym. Tylko spokój was ocali! Choćby nawet w komentarzach twierdzono, że wasze cycki są niesymetryczne, obwisłe, albo mało sute, nie wolno wam się unosić! Nikogo nie bijcie, nie wyzywajcie, nie duście cyckami. Jeszcze przyjdzie na to pora.
    Wszystkie cycki świata



    Pamiętajcie, że blog, którego będziecie prowadzić należy do was. Nie dziwcie się zatem, że ludzie będą chcieli zobaczyć na nim wasze cycki. Nie cycki sąsiadki, albo pani Jadzi z kiosku, ale wasze własne, nieretuszowane cycki podane na złotej tacy. Już zawczasu upewnijcie się, że będziecie w stanie pokazywać je nie tylko długo, ale też ładnie i tak aby nie stały się nudne. Oglądanie cały czas tych samych cycków uchwyconych pod tym samym kątem, oczywiście jest w stanie na pewien czas przykuć uwagę, ale ostatecznie ludzie chcą ciągle czegoś nowego i trzeba im to dać! Pokażcie, że potraficie zaszaleć! Może ubierzcie jakiś ładny stanik? Albo pójdźcie na całość i pokażcie kawałek tyłeczka? Albo w ogóle spiknijcie się z kimś z blogsfery i zróbcie jakąś kooperację? Kilku osobom nieźle to tutaj wychodziło? khem.
    Cycki Ylthin



    Od powyższej reguły są oczywiście pewne odstępstwa. Czyjeś cycki spodobały wam się tak bardzo, że aż musicie to jakoś wyrazić? A może przeciwnie, ich słabość sprawiła, że poczułyście się zasmucone i musicie jakoś odreagować, bo inaczej nie będziecie mogły zasnąć? W takim wypadku jesteście w pełni usprawiedliwione do wymierzenia dewastującej kontry/przybicia żółwika. Wciąż jednak należy pamiętać, że na waszym blogu liczą się przede wszystkim wasze cycki i choć te cudze mogły stanowić pewną pożywkę, to nie powinny stanowić przewagi. Po prostu nie! Wiecie, moderacja może krzywo patrzeć?
    Masz bardzo ładne cycki



    Wcześniej wspomniałem o tym, że cycki trzeba umieć pokazywać. Mało tego, trzeba umieć to robić ładnie. Nagie cycki są spoko, ale ? pora na zdradzenie tej wielkiej tajemnicy ? tak naprawdę najfajniejsze są te ubrane. Nie ważne czy będzie to tylko jakiś ozdobny kolczyk, tatuaż, koronkowy stanik, albo seksowna bluzeczka. Dzięki temu zwyczajne cycki o wiele lepiej przyciągają uwagę, stają się bardziej estetyczne i ludzie o wiele chętniej będą je oglądać i o nich pisać. Jak wszędzie jednak, tak i tu pamiętać należy, że najistotniejsza jest równowaga. Nie można dopuścić by cycki zostały całkowicie przypudrowane jaką arabską burką. Słyszałyście przecież chyba o tym czym jest przerost formy nad treścią? Nie odwracajcie uwagi od tego co najważniejsze! Musicie to tylko odpowiednio podkreślić.
    Cyckiem w twarz



    Wspominałem też o tym, że kiedyś nastanie moment kiedy czytelnikom i komentatorom będzie można dowalić. To właśnie ta chwila. Jesteśmy już po powitalnych ceregielach, powoli można zacząć szaleć. Niewinne, grzeczne cycki są ładne, fajne i potrafią umilić czas. Niestety one nudzą się najszybciej i dają mało komentarzy, bo ludzie bardziej wolą je oglądać niż o nich pisać. Jeśli chcecie rozruszać czytelników dajcie im cyckami po mordzie! Nie dość, że w ten sposób znacząco uatrakcyjnicie blog to jeszcze nakręcicie widowiskowe dyskusje. Profit. Jeśli chcecie wiedzieć jak to się robić zerknijcie na blog ?AAA?, ona zaprezentowała to kiedyś w naprawdę perfekcyjny sposób.
    Pokaż cycki!



    Blognotka bez obrazków to smuteczek. Długa blognotka bez obrazków to żal i tl;dr. Blognotka powinna mieć obrazki. Bo choćbyście nie wiem jak ciekawie o cyckach pisały, to i tak każdy przede wszystkim chce na nie popatrzeć. Oczywiście znajda się dewianci, którzy skupiają się na tekście i pewnie jeszcze nawet go skomentują, albo wdadzą się w dyskusję. Ale umówmy się ? normalny, zdrowy internauta chce oglądać obrazki i jak nie znajdzie żadnego w okolicach wstępu, albo podsumowania (tak, właśnie tak czyta się długie wpisy: wstęp, podsumowanie, a gdy wiemy już z nich wszystko co najważniejsze można zacząć komentować) to po prostu sobie idzie i nie zostawi nawet śladu swojej obecności. A za ładne cycki można dostać miłe słowo i zielone fallusystrzałeczki. Miejcie to na uwadze i zawsze starajcie się wyszukiwać fajne obrazki. Zwłaszcza te na otwarcie wpisu.
    To o czym tu napisałem nie jest oczywiście zestawieniem pełnym, ale też nie miałem zamiaru wyczerpywać tematu skutecznego blogowania. To tylko kilka prostych rad dla tych z was, które mają nadzieję zacząć u nas swoją wielką przygodę i liczą, że uda im się zagrzać miejsce na dłużej.
    PS. Nie zapominajmy też o nauce płynącej z ust mistrzyni Kathai: cycki są fajne, ale można chyba wygospodarować coś dla innych?



  3. nerf0
    No i masz, człowiek napisze jakiś komentarz w temacie Gothic vs Morrowind, a tu natychmiast otwiera się brama, zza której wyłaniają się spragnione krwi hordy fanbojów/hejterów jednego albo drugiego. Wiecie, pamiętam jak jeszcze w gimbazie dwóch kolegów dyskutowało sobie nad fabularnymi niuansami któregoś Gothic?a, a ja dla zgrywy powiedziałem coś w stylu ?Gothic jest głupi!? Ich miny (jakby chcieli mnie zasztyletować, albo chociaż wyrzucić przez okno) bezcenne.
    W tym wpisie chciałem jednak na szybko skreślić kilka zdań o tym czemu Morrowind jest taki fajny, a ludzie, którzy go nie lubią nie mają racji. I nie będę się tu rozwodził na kwestiami fabuły (która była fajna), oprawą graficzną (która jest piękna), czy ścianami tekstu (które może były mało ciekawe, ale tworzyły nadzwyczaj spójny, i dokładny opis świata, który właśnie dzięki nim nabierał życia). Chciałbym się skupić na czymś zupełnie innym, dla niektórych może zupełnie błahym. Na pełnej swobodzie olania wszystkiego co umyślili sobie twórcy i możliwości życia i grania tak jak się człowiekowi podoba.
    Bo nie po to są TESy, żeby zawracać sobie tyłek fabułą. Możecie uwierzyć lub nie, ale sam zmarnowałem raz dobrą godzinę chodząc sobie po bagnach i zbierając grzybki oraz inne mchy. A po wykonaniu zlecenia na pewną zamieszkałą w Balmorze orczycę postanowiłem przejąc zajmowany przez nią dom. A raz znalazłem książkę, która wspominała o różnych legendarnych przedmiotach. Postanowiłem znaleźć je na własną rękę. Nie ze wszystkimi się udało, ale część owszem zdołałem zdobyć. I czułem się przy tym jak Indiana Jones. Nie wspominam tu już nawet o swoich kolekcjonerskich zapędach i zbrojowni skrupulatnie urządzonej w podziemiach mojego zamku. Tudzież o dziesiątkach ksiąg i zwojów zawalających bibliotekę. Albo o stosach złota piętrzących się w skarbcu.
    Nie neguję tutaj fajności Gothica, w obie części (tak, wiem, że było jeszcze coś takiego jak trójka ) grało mi się fantastycznie i wracałem do nich nie raz, ale ani ich fabuła, dialogi, ani zapadające w pamięć postaci, czy miejsca nie sprawiły, że choćby przez chwilę uznałem Morrowinda za słabą grę. Przeciwnie, rzeczy, któych nie mam w Gothicu tylko umocniły moją sympatię do Morka. I na odwrót, bo obie serie w jakiś pokrętny sposób po prostu się dla mnie uzupełniają i reprezentują fragment pewnej złotej ery, do której zawsze chce się powrócić.
    I z tego też względu na wszelkie wojenki staram się patrzeć z boku, zadowolony, że bez kompleksów potrafię się cieszyć obydwoma tytułami.
    Dziękuję.
  4. nerf0
    Cześć dziewczyny! Wczoraj dowiedziałem się, że do regulaminu blogów FA postanowiono dorzucić kilka dodatkowych punktów. Dodam, że dowiedziałem się tego z notki Rankina, który przybył z ostrzeżeniem do nieświadomej niczego braci blogerów.
    Mógłbym napisać tu coś o tym, że takie akcje wybitnie mi się nie podobają. O tym, że o zmianach w regulaminie powinno się informować w jakimkolwiek widocznym miejscu. O tym, że wpis Thergora został skasowany (tak, zdaje się, że właśnie skasowany, a nie ukryty!) jeszcze przed wejściem regulaminu w życie. O tym jakie to może mieć konsekwencje, dla i tak żałosnego stanu blogsfery. Mógłbym to zrobić, ale raz, że już wypowiedziałem się na ten temat w komentarzach, a dwa, że ktoś już to zrobił i to lepiej niż mnie by to wyszło.
    Co prawda ...AAA... w temacie Uwagi do Moderacji twierdził, że nie jest to koniec zmian, i że wszystko jeszcze płynne i może się zmienić. Mam nadzieję, że to prawda i odpowiednie osoby są gotowe wysłuchać tego co do powiedzenia w temacie ma najbardziej zainteresowana nim strona, czyli właśnie blogerzy.
    A tymczasem zarzucam jakiekolwiek blogowanie na FA. Może wrócę jak coś się zmieni.
    Cycki na drogę.



  5. nerf0
    Cześć dziewczyny! Z racji tego, że niedawno się przeprowadzałem, nie miałem wiele czasu i możliwości do uskuteczniania swojego twórczego samorozwoju z zakresu rysowania mangowych cycków. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i wraz z dzisiejszym dniem, a dzięki bielikowi, chciałbym wystartować na blogach taki niewielki cykl o mojej drodze do chwały. O drodze, która wieść będzie przez najdziksze chaszcze internetów, klucząc między zagadnieniami i błądząc po zakamarkach wyobraźni.
    Musicie bowiem wiedzieć, że w rysowaniu cycków samo narysowanie cycków jest ledwie błahostką, niewartym wzmianki pyłkiem na bezmiarze obszaru roboczego. Dzieje się tak dla tego, że aby nasze cycki były ładne, nie mogą być na grafice same. I nie myślę tu wcale o dziewczęciu, do którego winny być przyczepione. Nie, chodzi mi o całą resztę, od kompozycji, przez ubranie, kolor, tło, na oświetleniu skończywszy. Cała masa różnych rzeczy musi ze sobą współgrać, aby nasza praca nie poszła na marne i ludzie nie jojcyli, że ?niby wszystko ok, ale całość nie powala.? Jeśli całość nie powala, to znaczy, że nic nie jest ok.





    Pierwszy render. Proste bryły mają być jedynie rusztowaniem do dalszej pracy.

    Dziś chciałbym zaprezentować wam pewną nietypową technikę, która jest szalenie pomocna przy projektowaniu tła, broni, pojazdów, czy robotów. Mowa mianowicie o tytułowym szkicowaniu 3D. Sama koncepcja majaczyła mi co prawda w głowie od dość dawna, ale dopiero po przeczytaniu wywiadu z Nicolasem Ferrandem, który ukazał się w 61 numerze 2D Artists, przekonałem się, że to może zadziałać.





    Trochę zabaw z układem kamery, tutaj umieszczonej między pólkami biurka.

    W największym skrócie, chodzi tu o to, by skonstruować sobie jakąś mniej lub bardziej złożoną scenę 3D, która odzwierciedli to chcemy stworzyć. Nie musi to być nic strasznie skomplikowanego. Na dobrą sprawę wystarczą nam same podstawowe obiekty takie jak sześciany, czy sfery, które poddamy co najwyżej jakiejś prostej edycji. Sam wczoraj w ten właśnie sposób wykonałem prościutki pokoik, który być może wkrótce stanie się mieszkankiem dla jakiejś uroczej mangowej lolitki. Głowić nie musiałem się wiele, bo już jakiś czas temu przygotowałem sobie odpowiedni szkic. Nie minęły dwie godziny, a ja już miałem ustawioną całą scenę i mogłem zabrać się za to co najprzyjemniejsze: światło i kamera. Nazwijcie mnie dziwakiem, ale kocham się nimi bawić. Jasne, w grafice 3D nie jestem nawet zwykłym amatorem, więc efekty tych zabaw nie są szczególnie imponujące, ale i tak sprawia mi to wielką frajdę. Entuzjazm trochę opada, gdy robię już, któryś z kolei render trwający około 7 minut, ale staram się tym nie zrażać.





    Tak prezentuje się wstępny szkic tła i tego jak widziałbym całą pracę. Jak widać perspektywa stoi na bardzo słabym poziomie.

    A to dla tego, że efekt z nawiązką wynagradza wszelkie starania. Stosunkowo niewielkim nakładem sił i środków udało mi się stworzyć doskonałą bazę pod rysunek. Przerysowując kształty z renderu wiem, że zawsze zachowam super dokładną perspektywę, że linie mi się nie rozjadą, że całość będzie prezentowała się po prostu wiarygodnie. Dla kogoś, kto ma bardzo umiarkowane doświadczenie w rysunkach wymagających uwzględnienia perspektywy to wręcz nieoceniona pomoc! Do tego od razu jak na tacy podany mam rozkład świateł i cieni. Nie muszę się niczym przejmować. A jak coś mi się nie spodoba, to zawsze mogę to zmienić. Wybrać inne ujęcie, inaczej porozkładać obiekty, dodać albo odjąć źródła światła. Mogę bawić się dotąd aż będę w pełni zadowolony z całej kompozycji, bez konieczności żmudnego przerysowywania na nowo nieudanych linii.





    I jeszcze coś, co wykonałem na sam koniec. Mogłoby się nieźle nadać do sceny w klimatach horroru.

    Grafika 3D to wspaniałe narzędzie, do którego jednak wciąż podchodzę z pewną obawą i respektem. Programy do jej tworzenia zawsze przytłaczają mnie ogromem funkcji gapiących się na mnie z głównego okna i jeszcze większym ogromem tych, które są przede mną ukryte. Mam jednak nadzieję, że uda mi się w końcu przełamać te obawy i zaprzyjaźnić przynajmniej z Blenderem. Kiedyś przyrzekłem, że zrobię sobie trójwymiarową neko. Chciałbym w końcu dotrzymać słowa. :]


    Zapraszam na mój
    profil Google+
  6. nerf0
    Jedna z dwóch nocy w roku gdy obydwa księżyce wiszące nad Starym Światem świecą pełnią blasku. Geheimnisnacht, Noc Tajemnicy. Czas, w którym granica między światem żywych, a umarłych staje się tak cienka, że miejscami niemal niedostrzegalna. Czas wróżb i przepowiedni. Czas, w którym każdy rozsądny człowiek woli pozostać w domu, by przy trzaskającym ogniu dzielić się i słuchać gawęd i starych opowieści, racząc się przy tym łykiem grzanego piwa.
    Innymi słowy, zrobiłem obrazek i chciałbym go wam pokazać. Do profilu na deviancie się nie nadaje, bo nie ma na nim cycków, ale tu powinien jakoś pasować. Znaczy się, nie chciałbym was jakoś celowo atakować mrocznym mrokiem bez cycków i uważać, że to wam będzie pasować. A zresztą...
    Całość została wykonana metodą matte paintingu, czyli takiej jakby fotomanipulacji, więc mojego wkładu za wiele tu nie ma (ot, skleiłem cztery fotki, podlałem filtrami, miejscami podmalowałem i takie tam duperele), ale że mam zamiar wprawiać się w różnych technikach graficznych (nie tylko w rysowaniu cycków) to i będę wam od czasu do czasu podrzucał rezultaty moich potyczek. Ot, choćby po to żeby się przekonać czy wygląda to ok, czy raczej niezbyt.
    No dobra, koniec tego ględzenia, macie tutaj cycki i nie mówcie, że papcio nerv was głodzi:



  7. nerf0
    Cześć dziewczyny! Dziś mam przyjemność zaprosić was do oglądania moich autorskich cycków. Niestety znów w czerni i bieli, ale zawsze coś. Mam jednak ambitne plany machnięcia tu jakiegoś koloru i mam nadzieję na całkiem zadowalający rezultat (choć tu za nic głowy dać nie mogę). W każdym razie mam nadzieję, że będzie się wam podobało. Do zobaczenia.
    Wpisujcie miasta.




    Zapraszam na mój profil
    DeviantArt.
  8. nerf0
    Czołem ludkowie. Dzisiaj bez cyców i trollingu, za to z najbardziej flejmogennym pytaniem całych internetów, czyli tytułowym "a co by mi pan polecił."* Jednak nie o flejmy tu chodzi. Po prostu wasz nerv0 chciałby się trochę uspołecznić/znołlajfić (wybierzcie co wam bardziej pasuje) i chciałby się przekonać co takiego fajnego jest w tych grach MMO.
    Podstawowe kryteria? Gra musi się odpalać przez przeglądarkę, bez pobierania klienta, ani innych takich pierdół. Zalogować się i grać.Bez filozofowania.
    Kryteria zaawansowane? Generalnie celowałbym w możliwie klasycznego RPGa fantasy, w miarę możliwości coś popularnego, co dodatkowo nie zabije mnie mikropłatnościami i da się w to bez bólu pograć z godzinkę dziennie i nie mieć poczucia, że przez to umyka mi coś ważnego (grind, eventy, wojny gildii, czy grind). No i w związku z ograniczeniami czasowymi chciałbym aby dało się w to względnie bezboleśnie grać... solo. XD Nie chcę się uspołeczniać bardziej niż to potrzebne.
    *aka, co pan uważa za fajniejsze, jakie jest twoje IMO i czemu to co poleca ktoś inny to syf.
    I już, dziękuję za uwagę.
    No, może jeszcze mały trolling:

    Ale cycków wam nie dam. Co najwyżej rozebraną nie do końca ubraną Mikasę.



  9. nerf0
    Co robią blogowi celebryci, gdy myślą, że nikt nie patrzy? Tylko u nas szokujące skreeny obnażające straszliwą prawdę! Materiały zostały nadesłane przez użytkownika, który ze względu na własne bezpieczeństwo pragnie zachować anonimowość. Podzielimy się jednak z wami jego komentarzem.
    A oto dowody owej potwornej i bezwstydnej działalności!
    Jeśli i Ty natknąłeś się na podobne, wołające o pomstę sytuacje nie zwlekaj, natychmiast wyślij swój donos! Redakcja zapewnia 100% anonimowości.
    Twój Donosiciel, w Twojej sprawie!

    Youtube Video -> Oryginalne wideo
  10. nerf0
    Coś się ostatnio nie odzywałem prawda? Wybaczcie, po prostu zrobiłem sobie mały urlop od internetów, który pozwolił mi podreperować nieco swoje zdrowie psychiczne (tak, niby taka prosta rzecz, a jak potrafi człowiekowi pomóc!). W każdym razie już powoli wracam, a wraz ze mną obiecana w ostatnim wpisie reaktywacja deviantowej galerii. Co prawda chciałem to zrobić z większym przytupem, pracą w kolorze i z innymi bajerami, ale ostatecznie wyszło jak zwykle. Czyli zrobiłem kolejny lineart, który dla niepoznaki troszkę podcieniowałem i zamaskowałem fikuśnym tłem.
    Tak czy inaczej, z efektu jestem całkiem zadowolony i poważnie myślę nad tym czy nie trzymać się takiego stylu w przyszłości. Nie dość, że potrafi się to całkiem sensownie prezentować, to jeszcze nie wymaga tak zamordystycznej ilości pracy jak pełny kolor. A to, że się zaparłem i siedziałem nad tym do dzisiaj do 3:00 w nocy to zupełnie inna sprawa (zrobienie samego lineartu było o wiele bardziej męczące i pracochłonne).
    No, i to chyba tyle. Zapraszam do mojej galerii?
    Ach racja, jeszcze cycki:



  11. nerf0
    No i masz, dopadło mnie. Przeczuwałem to już w chwili gdy Ylthin ogłosiła światu, że z hukiem zamyka swoje konto na DA i rzuca w cholerę rysowanie. I wiecie co? Ja też to zrobię! W zasadzie już zacząłem to robić. Proces jest podzielony na etapy bo zwykłe zamknięcie konta mnie jednak nie zadowala. O nie, ja chcę czegoś więcej!
    Każdy kto w ciągu ostatnich kilku dni przypadkiem zapuścił się na moje deviantowe poletko mógł zauważyć, że zrobiło się tam niepokojąco pusto. Nie tylko na stronie głównej, z której poznikało kilka widgetów, także w favach, których po prostu już nie ma. Tak jest, wywaliłem je wszystkie, strona po stronie. Zaznacz wszystko, usuń, odśwież. I tak z 760 razy. Chyba z osiem godzin roboty, ale było warto.
    Następnie zabrałem się za obserwowanych. Wyciągnąłem z kieszeni przenośnego gatlinga i wykosiłem chyba z 2/3 nicków tak, że w sumie nie ma ich teraz nawet 80 sztuk. Straszne, ale te ofiary były konieczne.
    Następnie przyjdzie pora na moje własne wypociny, ale to już raczej zabawa na przyszły tydzień. Myślę, że bez większych skrupułów pozbędę się wszystkiego co do tej pory się tam ostało. A co!
    Jeśli jeszcze to czytasz i zastanawiasz się kiedy wreszcie napiszę, że to wszystko żart to... sobie jeszcze poczekasz Wszystko co tu wyprawiam robię jak najbardziej serio. No, może przesadą jest stwierdzenie, że mam zamiar zamknąć konto i rzucić rysowanie.
    Więc po co to wszystko? Odpowiedź może wydać się cokolwiek dziwna, ale głęboko w kościach czuję, że nastąpił u mnie pewien level-up. Za prawdziwością tego podejrzenia przemawia fakt, że jakieś 80% moich favów, które kiedyś uważałem za świetne teraz po prostu kaleczą moje oczy, a osoby, które stworzyły te prace nie prezentują sobą żadnego nowego poziomu. Co zaś się tyczy moich prac, to już od dawna widzę, że większość moich lineartów to poziom albo nędzny, albo ledwie sięgający umiejętności niepełnosprawnego szympansa. Parę traditionali? Litość bierze jak człowiek tylko na nie patrzy. Z digitalami nie lepiej, jedynie moja ostatnia kolorowa praca prezentuje się "przynajmniej-nie-żałośnie." Patrzę na to wszystko i widzę jak upośledzona jest moja twórczość. Nie ma sensu dłużej tego trzymać na widoku. Więc to ukryję.
    Chcę dać swojemu kontu zupełnie nowy start. O wiele rozważniej dobierać prace dodawane do ulubionych i ludzi, których mam zamiar obserwować. Chcę też wreszcie zacząć publikować prace, których rzeczywiście nie będę się musiał wstydzić. Wiąże się to oczywiście z tym, że będę musiał się ostro przyłożyć do treningu cieniowania ołówkiem, bo bez tabletu w digitalu już dużo dalej nie zajadę, a to co udawało mi się wycisnąć do tej pory jest wyjątkowo mało zadowalające. W Photoshopie zajmę się co najwyżej cyfrową obróbką pocieniowanego już rysunku, dodam do niego kolor i jakieś specjalne efekty, które ciężko byłoby zrobić metodami tradycyjnymi.
    No i oczywiście postaram się aby same postaci prezentowały się o wiele lepiej. Już jakiś czas temu zauważyłem, że częścią mojego stylu rysunku jest przywiązanie do dużej ilości detali i bogactwa dodatków do stroju i właśnie ten aspekt mam zamiar najmocniej teraz podkręcić, tak aby moje projekty zbliżyły się w tym względzie do prac takich jak na przykład to (niedościgniony ideał):



    Oczywiście dalej w stylu mangowym. Poczyniłem już nawet wstępne przygotowania żeby sprawdzić jak się będę w tej materii spisywał i muszę powiedzieć, że efekt jest wielce zadowalający. Niestety musiałem się przy tym przesiąść z formatu A4 na A3, bo przestałem się w nim mieścić. Okazało się przy tym także, że rysuję bardzo wolno. Nie jest to dla mnie odkrycie nowe, ale przy formacie A3 i bogatym w detale projekcie odczuwam to w szczególności. Dość powiedzieć, że już trzeci dzień pracuję nad szkicem, a on nie jest ukończony nawet w połowie. Nie mam pojęcia ile czasu zajmie mi cieniowanie, a co najgorsze wcale nie jestem pewien jego efektów, bo tutaj moje doświadczenie jest nader skromniutkie.
    Nie mam jednak zamiaru się poddawać i liczę, że już wkrótce uda mi się zaprezentować wam efekt mojego starcia z nowymi pomysłami. Czy sprostam postawionemu przed sobą wyzwaniu, czy też poniosę haniebną porażkę przytłoczony własnym projektem? Cokolwiek by z tego nie wyszło rezultatami podzielę się z wami na blogu.
    A tu obiecane cycki:



  12. nerf0
    Nie planowałem dziś pisania czegokolwiek (ten gorąc odbiera chęć do życia), ale gdy zacząłem sobie szukać czym jest ten cały Big Contest 2013, który przewijał się w creditsach niektóych AMVałek z poprzednich odcinków, po prostu nie mogłem już się za to nie zabrać. A skoro się zabrałem to chyba oczywiste, że nie tylko odkryłem czym Big Contest jest, ale też dokopałem się do innych nadesłanych na niego AMVałek. Tak jest, mamy tu do czynienia z konkretnym konkursem, na któy przychodzą naprawdę konkretne prace i to właśnie nim jest poświęcona ta część AMV zone. Było tego oczywiście o wiele więcej, więc musicie wybaczyć mi raczej skromny wybór. Jeśli po obejrzeniu będzie wam ciągle mało zapraszam tutaj. Znajdziecie tu wszystkie AMV, które przyszły na tą i poprzednie edycje Big Contest, oraz wiele innych konkursów. Będziecie mieć z czego wybierać. Enjoy.
    For the Win

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Tą serię otwiera AMV autorstwa DigiCat ze Sword Art Online. Najlepsze sceny walki z całego anime z naprawdę fenomenalnym i dynamicznym montażem okraszone świetnymi "cyfrowymi" bajerami takimi jak okienka z tekstami i innymi elementami dekoracyjnymi, których wykonanie wyszło naprawdę profesjonalnie. Całość dopełnia odpowiednio epicki motyw muzyczny idealnie pasujący do fantastyczno-batalistycznego klimatu całości. Jestem pewien, że Blackowi się spodoba.
    Digital Hell

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Tutaj mamy zaś całkiem pomysłową mieszankę Code Geass i Death Note (choć wedle informacji znajdzie się też całkiem sporo innych tytułów takich jak Chobits, czy Angel Beats), a raczej Lighta i C.C., która wciąga naszego bohatera w jakiś dziwny eksperyment. Całość prezentuje się naprawdę świetnie i AMV zasłużenie zebrało wysokie oceny od użytkowników. Osobiście nie podpasował mi za bardzo podkład muzyczny (takie elektroniczne klimaty to chyba nie moja bajka), ale strona graficzna zrekompensowała mi ten mały uszczerbek z ogromną nawiązką.
    Starannie Kartinki

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Tutaj dość nietypowo, bo nie mamy do czynienia z montażem scen z anime, a bogatą mieszanką wycinanek ze statycznych kadrów, posklejaną i zanimowaną w taki sposób, że aż się człowiek nadziwić nie może, jak udało się coś takiego osiągnąć. A wszystko to podlane bardzo przeze mnie lubianą piosenką Perfect Day od Supercell.
    OK.Dream ver2.0

    Youtube Video -> Oryginalne wideo I jeszcze jedna naładowana akcją AMVałka dla Blacka. Dostajemy tu przebogaty miks mocnych, dynamicznych i efektownych scen z przeróżnych anime, wśród których znalazły się takie tytuły jak Naruto, Bleach, Evangelion, Fate Zero i Sword Art Online. Co prawda o jakości montażu nie muszę nikogo zapewniać, ale muszę wspomnieć, że autorom naprawdę świetnie wyszły te wszystkie przejścia pomiędzy poszczególnymi scenami. Strasznie mi się one podobały.
    ???????? ??????: ??????? ??????

    Youtube Video -> Oryginalne wideo A tu coś na zakończenie. Miało być co prawda trochę erotyki, ale TO JEST LEPSZE!
    BONUS - Steal Fenders

    Youtube Video -> Oryginalne wideo A tutaj w bonusie AMV, które Sefnir podrzucił w komentarzach do poprzedniej części polecanek. Czegoś tak fenomenalnego często się nie widuje. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jaką masę pracy trzeba było włożyć w stworzenie tej perełki. Zresztą, już sama lista anime, które tu wykorzystano robi wrażenie swoją długością i różnorodnością. A przecież na pierwszy rzut oka rzucają się jedynie postaci z Fate/Zero i Kara no Kyoukai. Ech, po prostu prawdziwe cudo, którego w tym odcinku zabraknąć zwyczajnie nie mogło.


    Zapraszam na mój
    profil Google+
  13. nerf0
    Dziś się za bardzo nie rozpisuję, bo ani mi się nie chce, ani nie ma o czym. Znaczy się, nie że będę wam wciskał jakiś chłam, a w życiu! Po prostu galerie, które mam wam do zaprezentowania mówią w zasadzie same za siebie i czego bym nie napisał i tak nie zdoła to oddać ich wspaniałości. Mogę was tylko przekonywać, że warto. Enjoy.
    Karbo




    Pan, który szczególnie umiłował sobie rysowanie gigantek. Gołych gigantek. Często z rozmaitymi zwierzęcymi akcesoriami. Gigantek, które jedzą nie-gigantki. A wszystko to w bardzo charakterystycznym stylu, który bardzo mi się podoba. Chyba już dłużej nie muszę go polecać co?
    PS, miałem trochę kłopotów ze znalezieniem możliwie cenzuralnej pracy w układzie poziomym, która prezentowałaby zasadnicze atuty stylu Karbo.
    masterbimo



    Prace tego człowieka po prostu powalają. Styl, dbałość wykonania, warsztat. Wszystko jest naprawdę perfekcyjne i aż żal, że tak rzadko dodaje cokolwiek nowego. W zasadzie to nie jestem pewien, czy on dalej publikuje pod tym nickiem. Ale tak czy inaczej jego galeria to dla was przystanek absolutnie obowiązkowy i nie ma żadnych wymówek!
    redjuice999

    Żadne słowa nie oddadzą tego co ten gość potrafi wyczyniać z tabletem. Jeśli nie kupił was powyższy obrazek, to naprawdę nie wiem co miałbym napisać żeby zachęcić was do zajżenia na jego profil.
    Cushart



    Całkiem nowe dla mnie odkrycie, które jednak już pierwszą swoją pracą zachwyciło mnie do tego stopnia, że dosłownie za momencik wyląduje na mojej liście obserwowanych. Jego prace utrzymane są bardzo estetycznym, a co najlepsze (i co zawsze wywołuje u mnie wielką zazdrość) spójnym stylu, tak, że widząc jakąś jego pracę natychmiast domyślamy się kto jest jej autorem. Daleka droga do tego bym zdołał sobie coś takiego wypracować. Zajrzeć koniecznie!
    Realm of Fantasy



    Na koniec nietypowo. Mam dla was link do grupy. Wielkiej grupy. Wspaniałej grupy gromadzącej najlepszych grafików fantasy na deviancie! Ludzie, czego tam nie ma. Ominąć taki klejnot to jak nie rozdać pakietu powitalnego wpisowi, który zaczyna się od "Witam na moim blogu, będę tu pisał o.." Zresztą, jestem pewien, że już po kliknięciu w link przekonacie, że jest to, królestwo, w którym warto osiąść na dłużej.


    Zapraszam na mój
    profil Google+
  14. nerf0
    Trzecia seria moich tekstów doczekała się wreszcie swojej trzeciej części. Bo ponoć wszystko dzieje się trzy razy. Ale, po co ja piszę o głupotach, skoro Wy przecież już nie możecie usiedzieć na miejscu i palce aż się wyrywają żeby przescrollować ten nudny wstęp i zabrać się za to naprawdę ważne. A powiadam wam, jest dzisiaj na czym oko zawiesić. Nie będę więc dłużej pozbawiał was tej przyjemności. Enjoy.
    shilin



    Ech, co tu dużo mówić, ten gość* ta dziewczyna to po prostu mistrzyni! Niesamowity styl rysunku w połączeniu z wypracowaną do mistrzostwa perspektywą i umiejętnością rysowania skomplikowanych i szalenie klimatycznych scen to u niego po prostu norma. Ilekroć zaglądam na jego galerię, nigdy nie mogę się napatrzeć na to co on wyczynia z tabletem. Po prostu człowiekowi się w głowie nie mieści, że ktoś może mieć taki talent.
    *Dzięki Kondzio, jak się człowiek spieszy to takie kwiatuszki później wychodzą.
    caidychen



    Bardzo estetyczna, klasyczna dla moe kreska i pełne niezaprzeczalnego uroku postacie to z pewnością duże atuty tego pana. Jeśli dodać do tego dużą staranność w wykonaniu i dbałość o różne detale, to dostajemy prace, które naprawdę potrafią ściągnąć uwagę widza i jeszcze długo siedzieć mu w głowie.
    GENZOMAN



    Cóż mogę wam o nim powiedzieć? Człowiek, który wypracował sobie styl nie możliwy do pomylenia z nikim innym, z wypracowaną do perfekcji umiejętnością rysowania postaci. Jego projekty są naprawdę niesamowite i każdy bez wyjątku potrafi przykuć uwagę widza. Nie mamy tu co prawda do czynienia w 100% z czystym mangowym stylem, ale wyraźnie widać jego silny wpływ na wszystkie prace. Przystanek obowiązkowy.
    sakimichan



    I jeszcze jedna osóbka, która sprawia, że człowiek traci wszelką nadzieję na to, że kiedyś uda mu się stworzyć coś ładnego. A zresztą, czy ja muszę tutaj cokolwiek pisać? Po prostu popatrzcie na podrzuconą grafikę. A teraz pomyślcie, że jej cała galeria prezentuje podobny poziom...
    PS. Kathai się ucieszy, znajdzie tam sporo przystojnych panów.
    SilentReaper



    Tym razem miast tutoriali na zakończenie mam dla was odrobinę humoru. Przedstawiam panią, która ma niesamowity talent do pisania komiksów parodiujących przeróżne anime. Wiele w życiu widziałem, ale to co ona wyczyniała z Death Notem to jest absolutny majstersztyk! I choć te komiksy czytałem już dawno, to jednak wciąż mam je w pamięci. Za dowcip i wspaniały styl rysunku. Zajrzeć koniecznie!


    Zapraszam na mój
    profil Google+
  15. nerf0
    Jesteś samotny i nikt Cię ni lubi? Nie masz przyjaciół, ani kolegów, a Twoja własna matka udaje przed sąsiadami, że jesteś przybłędą, której z dobrego serca pozwala czasem zimować w piwnicy? Chciałbyś ich wszystkich zdewastować, ale nie wiesz jak się do tego zabrać? Nie przejmuj się, mamy produkt w sam raz dla Ciebie!
    T3tris Super Max sam zdewastuje Twoich wrogów! Nie musisz nic robić, nie musisz o nic prosić, on sam wie co najbardziej Cię uszczęśliwi! Dewastowanie innych jeszcze nigdy nie było tak łatwe! Wystarczy pokazać T3trisaowi Super Max ofiarę i patrzeć co się dzieje! Proces dewastowania przebiega szybko i natychmiastowo, a dewastowany cały czas jest w pełni świadomy swojego zdewastowania!
    T3tris Super Max jest tani i łatwy w eksploatacji oraz przechowywaniu. Można spokojnie trzymać go w szafie, albo na strychu. Pamiętać trzeba jedynie o tym by zapewnić mu dostęp do świeżego powietrza żeby się nie udusił, a raz w tygodniu należy go wyprowadzać na spacer.*
    Jeśli zamówisz T3tris Super Max już teraz dostaniesz od nas PREZENT! T3tris Super Max zaktualizowany do wersji Ylthin2000! Poczuj nową jakość dewastowania ludzi!**
    Więc jak, chcesz kogoś zdewastować?
    *Należy zachować szczególną ostrożność, T3tris Super Max pozostawiony bez opieki może zacząć dewastować cele: policjantów, autobusy, toitoie, itp.
    ** Uwaga, wersja Ylthin2000 jest bardzo niestabilna i może zacząć dewastować Ciebie.
  16. nerf0
    POLECANY WPIS

    No proszę, seria doczekała się już trzeciej części! Przyznam, że gdy wpadłem na pomysł zasypania blogsfery nawałem anime, nie spodziewałem się, że przygotowanie kolejnych części sprawi mi tyle przyjemności, a tu proszę! Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłem tyle czasu przeczesując zasoby You Tube?a. A do tego materiał, który zebrałem jest tak absolutnie prześwietny, że nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo musiałem się powstrzymywać przed przedwczesną publikacją tego wpisu! Natknąłem się przy tym jednak na spory problem. Nie wiem, czy to ja mam zbyt wygórowane wymagania, czy też po prostu trochę brakuje mi szczęścia w poszukiwaniach, ale dość ciężko jest mi trafić na coś rzeczywiście (ale tak naprawdę!) fajnego.
    Oczywiście nie mam zamiaru tak szybko zaniechać swoich wysiłków, ale jestem zmuszony prosić Was o pomoc. Pewnie nie muszę mówić o co chodzi, ale co tam... Jeśli macie jakieś swoje ulubione AMV-ałki to nawet przez chwilę się nie wahajcie, tylko linkujcie do nich w komentarzach! Obiecuję, że dla najlepszych linków znajdzie się miejsce w kolejnych wpisach, tak jak to w tym przypadku przytrafiło się podrzuconemu przez Xerbera Courage to tell a lie.
    A teraz zapraszam do oglądania i słuchania, bo naprawdę jest czego. Enjoy.
    White Rabbit

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Jedno z moich pierwszych, a zarazem ulubionych AMV. Autor bierze na tapetę postać Shiro z Deadman Wonderland, wykorzystując także sceny z dalszych tomów mangi (ci, którzy ograniczyli się tylko do 13 odcinkowego anime muszą się liczyć z tym, że trafią na potężne spoilery). Pod względem graficznym całość prezentuje się po prostu solidnie, ale raczej nic ponadto. Tym co rzeczywiście mnie kupiło (oprócz postaci Shiro), jest świetna muzyka zespołu Egypt Central. Jedna z naprawdę niewielu rzeczy, których byłbym w stanie... po prostu słuchać.
    Don't Stop

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Fate/Zero to jedno z tych anime, które wywarło na mnie naprawdę silne wrażenie. Wspaniała grafika, superpłynna animacja, ciekawa fabuła, silne natężenie akcji i bohaterowie, którzy się nie patyczkują w drodze do zdobycia Graala. Nic więc dziwnego, że po prostu musiałem znaleźć do tego jakieś mocne AMV. No i znalazłem. Montaż co prawda mógłby być lepszy, ale w tym wypadku stronę graficzną AMV-ałki z najwyższą łatwością podtrzymuje jakość samego anime, więc nie ma się na co uskarżać. Do tego bardzo fajna, dynamiczna, poprzecinana miejscami spokojniejszymi momentami muzyka, która świetnie komponuje się z tym co widać na ekranie. Nie ma powodu by ktokolwiek miałby tego nie obejrzeć.
    A Tale of Heroes

    Youtube Video -> Oryginalne wideo I jeszcze raz Fate/Zero. Przez tą AMV-ałkę musiałem wykazać się niemałą siłą woli, aby powstrzymać się przed publikacją tego wpisu aż do teraz. Choć przyznam, że na początku miałem spore wątpliwości, czy w ogóle umieszczać ją w zestawieniu, a to za sprawą charakterystycznej muzyki, który już od pierwszej sekundy atakuje uszy i przy pierwszym kontakcie wywołała u mnie przede wszystkim wielkiego LOL'a. Jednak im dłużej tego słuchałem, puszczając to sobie raz za razem, tym większą sprawiało mi to przyjemność i teraz z pełną premedytacją mogę wam to wcisnąć. Muszę też dodać, że w tym wypadku autor naprawdę się przyłożył do strony wizualnej, całość jest niesamowicie płynna i dynamiczna i po prostu nie ma już dla was żadnej wymówki. Naciskać ten play!
    BTW, Soaps, jeśli do tej pory nikt jeszcze nie polecał ci Fate'a, to ja robię to tu i teraz. I nie musisz dziękować.
    Nightmare

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Jesteś fanem Gasai Yuno? Mam tu coś specjalnie dla Ciebie. Twoja ulubiona różowo włosa stalkerka-psychopatka pokaże się w pełnej krasie w rytm odpowiednio mocnej muzyki. Przyznam, że nie spodziewałem się, że to AMV wywrze na mnie tak pozytywne wrażenie, a tu proszę, kolejna niespodzianka dzisiejszego odcinka! Szczerze polecam. Nie dość, że całkiem ładne to jeszcze dobrze wpada w ucho i łatwo go nie opuszcza.
    Start at fire

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Słyszałem, że na tutejszych blogach w dobrym tonie jest dorzucić nutkę erotyki na zakończenie udanego wpisu. No więc dorzucam. Pierwotnie AMV-ałkę polecił Black Shadow w temacie forumowym, ale biorąc pod uwagę, że temat ów jest praktycznie martwy, poczułem się w obowiązku przekazać ją dalej, aby nie zaginęła w pomroce dziejów. Smacznego.
    BONUS! - Courage to tell a lie

    Youtube Video -> Oryginalne wideo A tu mały bonus od stacji, czyli MAD z Bakemonogatari, który Xerber podrzucił w komentarzach do pierwszej serii AMV zone. Zadziwiające jak hipnotyzujący wpływ może mieć na człowieka coś tak pozornie prostego i jaką trzeba mieć wyobraźnię, żeby coś takiego ułożyć. Spokojny, rytmiczny głos Hachikuji i świetnie dopasowany podkład muzyczny tworzą razem naprawdę unikalny klimat, w który człowiek wsiąka już od pierwszych chwil. Polecam serdecznie. Nie odważyłbym się skłamać.


    Zapraszam także na mój
    profil Google+
  17. nerf0
    I znów mam dla was porcję kolejnych deviantowych nicków. Tak jak poprzednio i tym razem trzymamy się ściśle miłośników anime, których wyobraźnia w kreowaniu fantastycznych postaci jest po prostu nieograniczona (o czym zresztą się za chwilę przekonacie). Nie przedłużając więc niepotrzebnie tego wstępu, zapraszam wszystkich do oglądania. Enjoy!
    observerz



    Mocno niedoceniony autor, którego wciąż pamiętam pod starym nickiem bird-z i nijak nie mogę się przestawić na to observerz. W każdym razie ma on świetną technikę wyróżniającą się dużą dbałością o detale i wspaniałego oddania perspektywy, które jest powodem moich cichych westchnień i napadów typowej dla Ylthin depresji. Ponadto jednak upodobał on sobie rysowanie nekomimi, za co jego notowania w moich oczach rosną do wyjątkowo wysokiego poziomu.
    yosinori



    Tego co ten człowiek potrafi robić z tabletem słowa nie opiszą. Postaci, tło, żywe, ale nienachalne kolory, dbałość o każdy szczegół grafiki. Po prostu cudo. Żal, że tak rzadko coś publikuje. Niemniej jednak mimo skromnych rozmiarów, jego galeria jest dla was przystankiem obowiązkowym. Oglądać marsz!
    ryoheihuke



    Jeśli tak jak ja, zakochaliście się w designie postaci z Black Rock Shooter, po prostu nie możecie pominąć profilu człowieka od, którego wszystko się zaczęło! Tak jest, oto macie przed oczami galerię mistrza, który ją zaprojektował. Trzymajcie się mocno klawiatury, bo to co się tam kryje po prostu urywa głowę!
    wickedAlucard



    Cóż mogę powiedzieć o tym panu? Po prostu niesamowity talent do kreacji postaci. Do tego szalenie podoba mi się styl jego cieniowania. Niby dosyć klasyczny, ale jednak cienie są trochę głębsze, trochę wyraźniej zaznaczone, co sprawia, że jego prace z miejsca zyskują indywidualny charakter i po prostu nie mógłbym ich pomylić z niczym innym. Częstujcie się.
    SenshiStock



    Na zakończenie znów mam coś dla tych, którzy preferują nie tylko oglądanie grafiki, ale też jej tworzenie. Potężna baza wspaniałych referencji w postaci fotografii przeróżnych, mniej lub bardziej skomplikowanych póz. Jestem pewien, że dzięki nim wasza ciężka praca przy kombinowaniu nad układem sylwetki i jej proporcji stanie się teraz o wiele przyjemniejsza. Z dedykacją dla Ylthin.
    BONUS! - Dragoart



    A tutaj coś z czym w komentarzach do poprzedniej części wyskoczył Soaps, czyli strona z masą tutoriali różnych i różniastych. Nieoceniona pomoc dla każdego początkującego rysownika i grafika.


    Zapraszam na mój
    profil Google+
  18. nerf0
    Seria polecanych AMV-ałek ledwie wystartowała, a ja już otwieram drugą. Tym razem gratka dla fanów rysunku i grafiki, zwłaszcza tej związanej z mangą i anime. W tym cyklu mam bowiem zamiar przedstawić wam kilka szczególnie interesujących nicków z serwisu Deviantart, które na przestrzeni lat jakoś przykuły moją uwagę. Nie powiem, jest tego całkiem sporo, ale dla was postaram się odsiać tylko najlepszych z najlepszych, tak żeby Shaker nie musiał na ślepo przedzierać się przez galerię moich favów, szukając czegoś co nasyci jego oczy. Enjoy.
    B-AGT



    Na dobry początek chciałbym przedstawić wam B-AGT?a, który wyczyniając prawdziwe cuda z ołówkiem i farbami jest w stanie stworzyć naprawdę fantastyczne prace. Upodobał sobie w szczególności fanarty postaci z serii Final Fantasy, ale to nie jedyny jego konik. Obserwowałem tego pana od początku jego kariery na deviancie i już wtedy wywróżyłem mu dobrą przyszłość. Jak widać nie myliłem się.
    emperpep




    Kto nie zna jej bajecznie kolorowych i niesamowicie stylowych prac (tak, tego stylu nie da się z niczym pomylić!) ten powinien się wstydzić i natychmiast nadrobić to niewybaczalne niedopatrzenie! Sam po prostu uwielbiam jej projekty postaci. A wszystko to wykonane metodami całkowicie tradycyjnymi.
    gofu-web




    Cała masa świetnych fanartów postaci z przeróżnych anime. I mówiąc masa mam na myśli MASA! Ile on tego naprodukował to się człowiekowi w głowie nie mieści. A wszystkie nieodmiennie mnie zachwycają swoją pozorną prostotą i minimalizmem sprawiając, że czuję się przy gofu jak kompletny amator.
    Tofu93



    Niespodzianka! Okazuje się, że na deviancie mieszkają także Polacy i także oni potrafią zrobić mocne wrażenie. Przedstawiam wam Tofu, której antropomorficzne postaci i styl w jakim je tworzy zawsze (powtarzam zawsze!) wywołują u mnie kompleksy gorsze ot tych Ylthinowych. Możecie sobie tylko wyobrazić zazdrość jaką czuje fetyszysta mangowych fryzur, gdy patrzy na to co ona wyprawia ze swoim tabletem.
    jinx-star




    Na zakończenie całkiem świeże odkrycie i coś ekstra, dla tych, którzy rysunkiem interesują się także od strony bardziej czynnej. Zapraszam do galerii jinx-star?a, który ma u siebie nie tylko przepiękne arty, ale też trochę naprawdę udanych referencji z zakresu ludzkiej anatomii. Mając pod ręką taki materiał nie macie już żadnej wymówki na to, że coś sknocicie. Z dedykacją dla Ylthin.


    Zapraszam także na mój
    profil Google+
  19. nerf0
    Wszelkie podobieństwo do osób żywych bądź zmarłych jest przypadkowe. Serio.
    Ponure, aczkolwiek przytulne, zawalone rozmaitymi rupieciami pomieszczenie oświetlał blask samotnej lampki zawieszonej pod zasnutym pajęczynami sufitem. Jej eteryczny blask wyławiał z półmroku zarys dwóch postaci. Młoda dziewczyna spoczywała na czymś na kształt kozetki, a obok niej, na wyświechtanym fotelu siedział ubrany na czarno, starszy mężczyzna, który przyglądał się jej badawczym wzrokiem.
    - A wiec Ylthin powiedz, od czego to się zaczęło? - Zapytał mężczyzna dobrodusznym tonem.
    - Sama nie wiem doktorze, mam wrażenie, że towarzyszy mi to od zawsze, od pierwszych zabaw w piaskownicy.
    - Już wtedy miewałaś napady kasowania?
    - Tak. Tak myślę. Pamiętam, że gdy tylko udało mi się skończyć jakiś zamek z piasku, jakąś piaskową babkę, zawsze działo się coś co mi ją niszczyło. Koledzy z podwórka, deszcz, pies sąsiadów, Bóg...
    - Czujesz więc podświadomie, że cokolwiek stworzysz jest niegodne dłuższej egzystencji na tym świecie?
    - Tak. Chyba tak. Tak myślę. Chociaż...
    - Hmm?
    - Obawiam się, że... to się nasila.
    - Nasila w jakim sensie?
    - Cóż, czasem mam ochotę kasować wszystko co popadnie. Strasznie mnie to męczy. Ci ludzie, ich komentarze na mój temat. Mam ich dość. Na razie to nic groźnego...
    - Na przykład?
    - Na przykład... zdarza mi się krzyczeć.
    - Co takiego krzyczysz? Wyrzuć to z siebie, jestem pewien, że to nam bardzo pomoże.
    - Skoro, skoro tak...





    TAM SĄ DRZWI!!!

    - Od razu lepiej prawda?
    - Sama nie wiem.
    - Nie wygłupiaj się, oczywiście, że lepiej.
    - Ale...
    - Obawiasz się, że to pójdzie dalej?
    - Jestem tego pewna.
    - Co może się stać?
    Na twarzy Ylthin pojawił się wyraz głębokiego zamyślenia, a następnie rozlał się po niej błogi, trochę psychodeliczny uśmiech,
    - Aaa... takie tam.
    - Cóż, nie ważne. Nie myślałaś o tym by poszukać w kimś wsparcia?
    - Mam Szalika!
    - Racja, Szalik.
    Siedzący do tej pory cicho Szalik zamachał z wieszaka frędzelkami.
    - Poza tym doktorze...
    - Słucham?
    - Chyba skończyły mi się Szczęśliwe Cukiereczki. Czy mógłby przepisać ich pan więcej?
    - Już się skończyły? To był zapas na cały tydzień!
    - Wiem, ale...
    - Cóż, myślę, że...
    - Ylthin! - Głos dobiegł gdzieś z góry. - Ylthin, choć bo spóźnisz się na kolację. No już wyłaź z tej piwnicy, co ty tam wyrabiasz po ciemku? Znowu bawisz się ze swoimi wymyślonymi przyjaciółmi? I znów wyżarłaś całe opakowanie Skittlesów! Zobaczysz, będziesz gruba, brzydka i nikt cię nie będzie kochał! A teraz wyłaź stamtąd, już!
    - Tak mamo...
  20. nerf0
    Przyszła pora na drugi odcinek AMV-ałkowych polecanek. Pierwotnie chciałem przygotować dla was porcję Black Rock Shooter?a, ale ma on raczej małe szczęście do ładnych klipów i niełatwo jest znaleźć do niego coś sensownego. Jest to dosyć dziwne jako, że anime samo w sobie ma bardzo ładną, efektowną i nastrojową grafikę, ale jak widać, w produkcji AMV samo anime to za mało aby osiągnąć zadowalający efekt. W związku z tym zdecydowałem się na drobny miks gatunkowy, który - mam taką nadzieję - da solidną pożywkę dla spragnionych ładnej animacji oczu. Enjoy.
    The Monster

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Black Rock Shooter, nic dodać nic ująć. Tego co autor wycisnął z pomocą filtrów i przeróżnych efektów po prostu nie da się opisać słowami. Jedno z najlepszych AMV jakie znalazłem do BRS i coś co nazwyczajniej w świecie z wykopem wpasowało się w moją (skromną na razie) czołówkę ulubionych AMV-ałek.
    Demigods

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Efektowny miks batlistycznych scen z kilku różnych anime, podlany solidnym podkładem muzycznym, elegancko dopasowanym do tego co widać na ekranie. To nie mogło się nie udać.
    The Blue Bird

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Kolejna solidna rzecz jaką udało mi się znaleźć do Black Rock Shooter. Autor zadbał o dobór naprawdę świetnych scen i zmontował je z niesamowitym rezultatem do remixu utworu Metamorphosis zespołu Blue Stahli. Całość jest przez to bardzo dynamiczna i po prostu daje energetycznego kopa.
    Affective Schoolgirls

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Filmik, który ciągle zachwyca mnie wspaniałym pomysłem. Po prostu Nichijou w pigółce. Jeśli jeszcze nie oglądaliście tego anime, być może ta AMV-ałka was do tego zachęci. Zaręczam, że warto.
    Noize

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Na zakończenie cyberpunkowa mieszanka, która po prostu urzekła mnie klimatycznymi filtrami i solidnością wykonania. Muzyka mnie co prawda nie kupiła, ale świetnie komponuje się z tym co widać na ekranie i całościowo rzecz jest naprawdę warta polecenia.


    Zapraszam także na mój
    profil Google+
  21. nerf0
    Nigdy nie przepadałem za muzyką. Nie chodzi o to, że nie ruszała mnie żadna ciekawa nuta, po prostu sam z siebie nigdy nie czułem potrzeby by po prostu coś włączyć i posłuchać. Zwykle więc z jakimikolwiek przejawami tej kultury stykałem się w grach, filmach i przede wszystkim anime. Z tego też względu wielką sympatią cieszą się u mnie wszelkiego rodzaju openingi i - no właśnie - AMV (Anime Music Videos). Jest to po prostu nic innego jak montaż scen z anime okraszony jakąś oprawą muzyczną. Taka alternatywna wersja teledysku. Z tym, że AMV przyciągają mnie o wiele bardziej niż teledyski. Bo anime.
    Autorzy najlepszych klipów nie ograniczają się do prostego zlepku scen, dbają o to by całość naprawdę dobrze się ze sobą komponowała, opowiadała jakąś historię i była maksymalnie efektowna pod każdym względem. W ruch idą rozmaite filtry i efekty specjalne, więc finalny efekt nierzadko robi o wiele lepsze wrażenie niż te same sceny przedstawione w anime na sucho.
    Ale dość już tego wprowadzenia, pora przejść do rzeczy. Tym wpisem chciałbym zapoczątkować mały cykl polecankowy, w którym prezentować wam będę kilka wybranych tematycznie AMV-ałek, które z jakiegoś powodu przykuły moją uwagę. Jako, że - jak wspomniałem - jestem kompletnym muzycznym troglodytą, zapewne w głównej mierze skupię się bardziej na stronie wizualnej, ale liczę, że w gusta audiofili też uda się jakoś wstrzelić (nie wierzę wszak by solidni autorzy zrobili efektowną graficznie AMV-ałkę i dorzucili do niej kiepską muzykę). Na pierwszy ogień idzie zaś seria ...monogatari, której trafiły się naprawdę ciekawe kawałki.
    Teraz zaś pozostaje mi tylko życzyć wam miłego oglądania. Enjoy!
    Shrodinger?s Box

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Bardzo przyjemna melodia okraszona ładnie zmontowanymi scenami z Neko i Bakemonogatari, prezentująca wątek Hanekawy.
    Into The Labyrinth

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Absolutne arcymistrzostwo graficznie. Mnóstwo mocnych, świetnie dobranych scen pociągniętych bardzo silnymi, efektownymi filtrami w rytm dosyć ciężkiej muzyki. Ta niespecjalnie przypadła mi do gustu, bo choć fajna z początku, to po dłuższej sesji zaczyna lekko męczyć, ale to zwyczajny drobiazg, bo całość prezentuje się po prostu fenomenalnie.
    Futuristic Lover

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Jedno z moich pierwszych AMV. Znów mamy zaprezentowany wątek Hanekawy, jednak tym razem autor ograniczył się jedynie do serii Bakemonogatari. Przygrywa nam zaś kawałek Katy Perry, który jest chyba jednym z ulubionych utworów twórców AMV-ałek z ...monogatari
    Orion

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Jeden z niepodważalnych dowodów na to, że określenie ?Chińskie porno-bajki? używane w stosunku do anime nie jest wcale przesadzone, czyli Nisemonogatari pokazane ze swej najmocniejszej strony.
    Nisemonogatari mad

    Youtube Video -> Oryginalne wideo A tu, to takie tam coś z Shinobu na zakończenie. Nie pytajcie.


    Zapraszam także na mój
    profil Google+
  22. nerf0
    Zawsze lubiłem opowieści grozy. Mroczne historie o duchach, klątwach i szaleństwie. Niestety świat anime rzadko kiedy oferował mi w tej kategorii jakieś sensowne tytuły, a jeśli już to były to raczej historie, w których elementem zasadniczym była przelewająca się krew i skrajna przemoc. Można się przy tym dobrze bawić, ale raczej ciężko przestraszyć. Parę lat temu, usilnie szukając czegoś, co wyłamałoby się z tego schematu trafiłem wreszcie na anime, które przykuwało uwagę już samym tytułem ? Higurashi no Naku Koro ni.
    Z krótkich komentarzy i czytanych pobieżnie recenzji wynikało, że może to być coś czego tak usilnie szukałem. A jednak niełatwo było mi zabrać się do jego obejrzenia. Przede wszystkim ze względu na prezentowane kadry, które uderzały cukierkowatością, pastelowymi tłami i postaciami, które można było opisać na wiele sposobów, ale na pewno nie jako przerażające, czy mroczne. Gdybym nie wiedział powiedziałbym, że te kadry i przytaczane opinie tyczą się zupełnie innych tytułów! Oczywiście każdy kto choć trochę zna japońskich rysowników wie, że nawet z najsłodszej lolitki potrafią oni zrobić krwiożerczego, skrzywionego psychicznie potwora, ale tutaj nie widziałem absolutnie nic, co mogłoby wskazywać na takie zabiegi. Ostatecznie postanowiłem przezwyciężyć obawę przed cukierkowatością i obejrzałem pierwszy odcinek.
    Kilka pierwszych sekund i świetny opening skutecznie wybijały mi z głowy myśli, że będę miał do czynienia ze zwyczajną komedią, gdy nagle? zaczęła się zwyczajna komedia! Maebara Keichi, który dopiero niedawno przeprowadził się do urokliwej wioski Hinamizawa, właśnie wybiera się do maleńkiej szkoły, w której poznajemy jego koleżanki (a tym samym pozostałe główne postaci tej historii), oraz ich zamiłowanie do wszelkiego rodzaju gier i zabaw. Możemy podziwiać jak Maebara przegrywa z kretesem grę znaczonymi kartami, a następnie w ramach kary, wraca z całą grupą do domu przebrany w cudaczny kostium.
    To już prawie połowa odcinka, a mnie ze śmiechu boli brzuch (tak, te gagi są rzeczywiście przyjemnie zabawne!), jednak atmosfera powoli zaczyna się zmieniać. Słońce powoli zachodzi, cienie stają głębsze, a płacz cykad, który do tej pory był w zasadzie niezauważalny zaczyna wywoływać dreszcze. Wkrótce odkrywamy, że z pozoru zwyczajna wioska ma także swoje mroczne sekrety. Dowiadujemy się, że kilka lat temu planowano wybudować tu tamę, co wiązałoby się z przesiedleniem mieszkańców i zatopieniem części wioski. Budowa ostatecznie została wstrzymana ze względu upór mieszkańców i dziś tamten okres zapisał się w pamięci miejscowych jako Wojna o Tamę. Stało się wtedy jednak coś jeszcze ? w czasie tutejszego święta, i wyprawianego przy jego okazji festiwalu Watanagashi, jeden z pracowników tamy został brutalnie zamordowany, a jego ciało poćwiartowane. Część sprawców schwytano, ale jednego nigdy nie udało się odnaleźć. Od tamtej pory każdego roku, dokładnie w czasie festiwalu dzieje się to samo - jedna osoba znika, a inna zostaje znaleziona martwa. Powszechnie uważa się, że to klątwa Oyashiro-sama ? boga czczonego w tej okolicy, na którego cześć wyprawiana jest cała zabawa. Właśnie zbliża się dzień Watanagashi, czy klątwa ujawni się i w tym roku? A jeśli tak, to kto tym razem padnie jej ofiarą?
    Pod względem fabularnym Higurashi jest naprawdę unikalne, niestety także z powodu tej unikalności ciężko jest pisać o nim cokolwiek nie narażając się na potężne spoilery. Kolejne tajemnice mnożą się z odcinka na odcinek, pojawiają się planowane dziury logiczne, dramatyczne niekonsekwencje w działaniach bohaterów, czy wręcz kompletne paradoksy. Już w czwartym odcinku widz ma mózg przerobiony na papkę, a to co robi z nim odcinek piąty powinno wystarczyć do tego, by na pudełku z DVD widniało ostrzeżenie o tym, że po zbyt długiej sesji z anime warto skonsultować się z psychiatrą. Dobre koleżanki częstujące Keichiego przekąską z ukrytą w środku igłą? Osoba, która teoretycznie od 24 godzin powinna być już martwa, a jednak żyje i rozmawia z bohaterami? Człowiek, który rozszarpał sobie gardło własnymi rękami? Ciało, które w niewyjaśniony sposób zniknęło z miejsca, w którym zostało zakopane? To ledwie kilka przykładów na to jak wiele tajemnic czeka na to by wyjść z cienia. Jednak nigdzie nie jest powiedziane, że kiedykolwiek odkryjemy je wszystkie. Tak naprawdę jakiekolwiek wytłumaczenia pojawiają się w drugiej serii. Pierwsza do samego końca pozostawia nas z całą masą pytań i kompletnym mętlikiem w głowie.
    Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że na pierwszy plan wcale nie wysuwają się te wszystkie dziwne zdarzenia, ani szczegółowo wykreowana i ciekawa historia wioski, a bardzo osobiste dramaty grupki naszych bohaterów. Szybko okazuje się, że każda z tych roześmianych twarzy skrywa jakąś ponurą historię i czasem nawet największy drobiazg, może doprowadzić do zaburzenia kruchej psychicznej równowagi. Nie trzeba chyba dodawać, że może to mieć wyjątkowo nieprzewidywalne i tragiczne konsekwencje. Problemy rodzinne, przemoc w domu, czy wreszcie wciąż żywa miłość do zaginionego kolegi. Rzeczy, z którymi naprawdę ciężko jest sobie poradzić samemu stają się osią scenariusza, całą resztę odsuwając w miejsce należne dla tła.
    Przy tym wszystkim, od czasu do czasu, raczeni jesteśmy krótkimi komediowymi wstawkami, takimi jak opisana wcześniej gra w karty. Nie ma tego wiele, ale bardzo pomaga w rozładowaniu całej atmosfery i (zaryzykuję podpuszczalskie porównanie) zrestartowaniu umysłu przed kolejną dawką grozy i makabry. Niektórzy mogą bojkotować takie podejście, bo przecież jak to być może, żeby dawać gagi do horroru? Na początku też bardzo się tego bałem. Obawiałem się, że niebezpiecznie rozrzedzi to cały klimat opowieści i w konsekwencji wyjdzie jakiś potworek ni to horror ni komedia. Okazało się jednak, że gra to ze sobą bardzo dobrze i nie tylko w niczym nie przeszkadza, ale wręcz pozwala bardziej zżyć się z bohaterami. Ze swych RPGowych doświadczeń wyniosłem bardzo ważną lekcję ? nie można bez przerwy straszyć ludzi, bo w końcu przestaną się bać. Czasem trzeba dać im na chwilę odpocząć, nim zada się kolejny cios. Twórcy tego anime zrobili to w sposób wzorowy pozwalając widzowi od czasu do czasu złapać spokojny oddech.
    Gdyby za wspaniałą atmosferą i historią w parze szła jeszcze oprawa graficzna, można by tu mówić o anime doskonałym. Niestety w tym wypadku już od pierwszego odcinka w oczy rzuca się zbyt mały budżet. Uproszczone tła, toporna animacja i nierzadko brzydkie deformacje postaci. Z pewnością potrafi to mocno wpłynąć na odbiór produkcji, zwłaszcza jeśli mowa o takich osobach jak ja, które za brzydką oprawę potrafią praktycznie z miejsca skreślić daną pozycję. Na szczęście jednak obietnica ciekawej fabuły i postaci, z którymi człowiek wspólnie przeżywa wszystkie dramaty i (to znów coś niesamowitego!) współczuje im nawet mimo tego, do czego potrafią się posunąć, w zupełności wynagrodziła mi wszelkie niedostatki techniczne.
    O muzyce ciężko mi napisać cokolwiek, bo zupełnie się na tym nie znam i o ile jakiś motyw nie wybija się wyraźnie na pierwszy plan, jest dla mnie całkowicie niesłyszalny. Tak naprawdę jedyny odgłos tła, który jestem w stanie zawsze i wszędzie przywołać w pamięci to tytułowy płacz cykad. Zakładam jednak, że skro wtedy kiedy trzeba po plecach przechodziły mi ciarki, to warstwa muzyczna spełnia swą rolę w sposób dostateczny. Na duży plus zapisuję za to wspomniany już wcześniej opening oraz ending, który wprowadza widza w nastrój odpowiedni do tego by wysłuchać klimatycznej zapowiedzi tego, co nas czeka w następnym odcinku. Domyślacie się, która postać za każdym razem pyta się nas ? czy jesteśmy w stanie w to uwierzyć??
    Czy więc Higurashi jest czymś co mógłbym wam polecić? Do diabła, oczywiście, że tak! I gdybym tylko mógł to wprowadziłbym obowiązek, który nakazywałby zapoznanie się z nim każdemu kto kiedykolwiek powiedział, że lubi czasem obejrzeć jakieś anime. To jeden z naprawdę niewielu seriali, które sprawiły, że całkowicie olałem szpetną grafikę i bezgranicznie wsiąknąłem w kreowany nastrój. Gdy oglądałem kolejne odcinki wieczorem, w delikatnym świetle nocnej lampki bez przerwy miałem wrażenie, że rzucane przez nią cienie poruszają się gdzieś poza zasięgiem wzroku, a tuż za plecami słyszę odgłos czyichś kroków - niechybny znak, że Oyashiro-sama i na mnie zwrócił swoją uwagę. Niestety wiem także, że taka historia nie każdemu może podpasować. Niespieszne tempo akcji i prawdziwy nawał robiących wodę z mózgu zagadek, podlane psychopatycznymi popędami uroczych postaci, to może być dla niektórych bariera nie do przeskoczenia. Polecam jednak spróbować. Przynajmniej do czwartego odcinka. Jeśli do tego momentu uznacie, że to pozycja nie dla was, całkowicie odradzam włączanie piątego. Możecie przy nim całkowicie odlecieć i nie pomoże tu już żadna psychoterapia.
    Jesteście pewni, że nikt teraz za wami nie stoi?


    Youtube Video -> Oryginalne wideo
×
×
  • Utwórz nowe...