Skocz do zawartości

Takie tam myśli...

  • wpisy
    44
  • komentarzy
    259
  • wyświetleń
    57484

Gram na Hardzie - jestem graczem!


Malva

1746 wyświetleń

Ostatnio pełno wszędzie stwierdzeń, że prawdziwy gracz to tylko taki który gra na poziomie Hard, tylko taki który rzuca padem (myszką, klawiaturą, babcią), tylko taki z którego leje się pot niczym wodospad Niagara - inaczej jest mięczakiem. Na szacunek zasługują tylko ci, którzy grają 24/7 by ubić pierwszego bossa w grze i potem się tym chwalić. Pytanie, czy jest czym? Czy tylko takie osoby są graczami?

Nie.

Nie są.

Gracz, ten prawdziwy, to osoba która szanuje innych grających. To osoba, która posiada rozległo wiedzę na temat gier. Z różnych dziedzin. Jedni znają całe uniwersa na pamięć, inni procesy ich tworzenia, pozostali znają całą masę tytułów nigdy w nie nie zagrawszy - bo czytają o nich. To osoba, która lubi wyzwania w singlu lub multi, osoba która czasem wpisze givemoremoney, tgm czy tmm 1. To osoba, która ubije bosa najbardziej perfidnym sposobem. Wejdzie tam gdzie twórcy nie przewidzieli, a gdzie boss nie sięga. To ludzie którzy czasem włączą sobie pasjansa, lub Simsy w celu zagłady całej populacji. Gracz to osoba, która potrafi czerpać z gry przyjemność jak i wyzwanie - dostosowując poziom trudności do swoich umiejętności. Takie osoby mogą się nazwać prawdziwymi graczami. Tylko takie.

Dlaczego?

Wojny: Konsole vs. PC, Xbox vs. PS, Każuale vs. Hardkory. Jak ty możesz grać w to, a nie w tamto? Jak możesz grać na Easy? Jak możesz się dobrze bawić przy Kinekcie/Mouvie? Jak możesz grać w to badziewie na przeglądarce? Nie grasz w WoW-a?! Albo pomożesz gildii, albo spadaj! Baba! Pierwsza na serwie! - Zniszczyć ją! Jak możesz walić tyle head-shootów! - Cziterrrrrr!! Noooooooooobbbbbbbb! Gooollldd plzzzzzz..................................................

Znacie to?

Czy to gracze?

Zastanawialiście się kiedyś, czy pewne osoby po prostu czerpią przyjemność z Pokemonów? Simsów? Karaoke? Może oni właśnie tego szukają. Odrobiny rozrywki. Czy oni są graczami? Tak. Dlaczego? Bo on zna wszystkie Pokemony na pamięć, całą ich historię, wszystkie przemiany i najlepsze taktyki. Ona zna cała mechanikę Simsów. Nie potrzebuje motherlode by stworzyć willę + stadninę + gigantyczną rodzinę lub wielki cmentarz. Potrafisz? Czy się zaraz zniecierpliwisz. Oni znają każdy utwór Karaoke. Każdą nutę, każdy ton, każdego twórcę. Widzisz tamtych? Oni grają w Dance Central. Widzisz jak dyskutują? O nowych ruchach, o stylach tanecznych. Czy ty, Hardkorze, posiadasz taką wiedzę?

"Pff. To gry dla ciot!"

Tak myślisz?

"Tak! Tylko poziom Hard!"

A jak przeszedłeś tego Bossa w Dark Souls? Tego pierwszego, małego upierdliwca z dwoma psami. W małym pomieszczeniu. Diabielnie szybki, dwa ostrza i dwa niebezpieczne psy. Jak? Jeśli nie jesteś Koreańczykiem, przemienionym w Zerga, z wszczepami biocybernetycznymi, to pewnie użyłeś jakiejś sztuczki prawda?

"Nie!"

Więc brak Ci wyobraźni. Jeśli widzisz tylko bezpośrednią walkę, to masz klapki na oczach odnośnie obmyślania własnych taktyk eksterminacji wroga. Tak jak masz klapki na oczach uznając tylko level Hard. Masz klapki uznając, że jesteś lepszy. Wiesz, że moja mama zjechałaby Cię w Pajączka, Sapera, Kulki czy Tetrisa? Wiesz jakie wyniki wyrabia? Wiesz dlaczego? Po potrafi myśleć. Obmyślać. Kombinować. Po to jest level Hard. po to by to twój mózg się spocił, nie twoje palce. Po to byś dostrzegł ruchy, półki, występki, szczeliny, luki - których nie widziałeś wcześniej. Po to byś wymyślił swój własny sposób na zabicie tego Demona nim on ubije twoją wątłą postać.

"Ha! Więc Ci co grają na Łatwym to jednak cioty. Zaprzeczasz sama sobie!"

Tak myślisz? A pomyślałeś o tym, że ludzie bywają zmęczeni? Wracają z ciężkiej pracy fizycznej lub umysłowej i chcą się trochę odprężyć. Zagrać bez nerwów, bo szef i tak wyjątkowo mocno zalazł za skórę? Pytanie. Co się dzieje potem w głowie takiej osoby jeśli jest prawdziwym graczem? Myśli. Myśli jak by mógł to zrobić w inny sposób. A gdyby tak zajął najpierw tego przeciwnika po lewej? Może powinien był przesunąć tamtą skrzynię? Zaatakować z góry? Obmyśla tysiące taktyk i - jeśli czas pozwoli - wprowadza ją w grę. Potem się zastanawia, czy ta taktyka zadziała na innym poziomie trudności. Może warto spróbować? Może w ten weekend nie będę musiał pracować w domu. Chcę większego wyzwania. Mam trochę czasu. Zagram na Medium, może na Hardzie. Tylko ten czas, tylko te obowiązki, tylko to życie....

Tak.

Życie. Drogi graczu.

Dlatego szanuj siebie i innych. Zanim powiesz komuś, że jest mięczakiem, zapytaj się co wie na temat danej produkcji, tej i innych. Jeśli wie. Uszanuj go i pozwól grać w to co sobie umiłował. Jeśli tylko szpanuje. Nie trać energii. Zagraj w swoją grę.

32 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Czasem jest tak, że chciałabym pograć - ale mój refleks szachisty i słabe nerwy wraz z brakiem skilla uniemożliwiają mi wyprawy na Hard. Nawet Medium czy Normal bywają sporym wyzwaniem (DMC3 i ubicie rzekomo łatwego bossa przy 7 podejściu, po wcześniejszym wymaksowaniu paska DT).

Wtedy jest poziom Easy. Pozwala zapoznać się z podstawową mechaniką gry, w miarę bezpiecznie przywyknąć do sterowania, poznać kolejność lokacji i zagadek, wsiąknąć w fabułę. Wszystko w miarę komfortowo i bez przesadnej frustracji ("bo wszędzie kręcą się wrodzy bohaterowie z oznaczeniem "bardzo silny", a pozostałe rejony są zasyfione armiami "zabójczy", buuu!").

Link do komentarza

Wróciła moja ulubiona blogerka.

Ja na przykład, do dziś nie rozumiem pojęcia casual. Gra ma dostarczyć rozrywki, a stopień jej skomplikowania i poziom trudności to całkiem osobna sprawa. Jedną osobę bawi jakieś action RPG, w którym gracz jest prowadzony za rączkę ale może zlikwidować miliony wrogów (i spędzić rok na nabijaniu kolejnych leveli), a inną wciąga Capitalism II wraz z wszystkimi wykresami i mechanizmami odwzorowującymi dynamikę rynku. Osobiście sięgam zarówno do jednych i drugich.

Dzielenie graczy wedle takich kryteriów jest równie sensowne, co odmawianie jakiejś osobie przymiotu "czytelnika" bo sięga np. do książek przygodowych zamiast do kryminałów.

Link do komentarza

Szkoda tylko że teraz hard często oznacza nie faktycznie "trudniejszą" rozgrywkę - mniej interfejsu, inteligentniejszych wrogów, mniej amunicji itd. tylko po prostu zmniejsza HP gracza i dodaje je wrogom. Fuj.

Link do komentarza

Nawet cheatowanie jest okej (o ile nie rozwala to gry innym graczom, na przykład w multiplayerze). Przecież gry są po to żeby sprawiać satysfakcję a to że ktoś dobrze czuje się grając w pasjansa a ktoś inny mordując się w Dark Souls czy innym Dwarf Fortress to kwestia gustu.

Link do komentarza
Cytuj

Wróciła moja ulubiona blogerka.

Podpisuję się.

Wazeliniarze... do kwadratu na dodatek tongue_prosty.gif

Ja też nie mam problemu z tym na jakim poziomie trudności ktoś gra, choć sam preferuje raczej gry stanowiące jakieś wyzwanie, choć ostatnio o takie dosyć ciężko. Nie pogardzę też kompletnymi ''każualowymi" gierkami dopóki są przyjemne. Rozbrajają mnie tylko goście, którzy nie mając specjalnego pojęcia o trudności próbują mi wmawiać, że wszystko musi być samograjem "hurr Dark Souls ssie, bo się debile męczycie durr".

Link do komentarza
Simsów?

Heh, uwielbiam Simsy! Pierwszą część z dodatkami. :)

Ja tam jestem tylko singlowcem, ale to mi nie przeszkadza grać. :)

Jak gram w jakąś grę, to najpierw na normalu, potem może na hardzie. A jak sienie da... Cóż, każdy lubi wyzwania, c'nie?

Hardkorowe gry ćwiczą cierpliwość. ;) Polecam zagrać w SMB lub Jumpera (na blogu- lokowanie produktu). :D

@Abyss do Kwad_ratu. :D

Link do komentarza

A dziękuję, za miłe słowa i odrobinę wazeliny - przyda się podczas sesji tortur nad pewnymi eksperyme...zaraz. Pominę szczegóły :D

Cieszę się, że każdy ma odmienne zdanie na ten temat, jednocześnie nie rzucając się na innych. Szczerzę to się trochę obawiałam wstawiając ten wpis. Obawiałam się zdań typu: co ty ćwierkasz do choroby? Okazuje się jednak, że gracze się wyrabiają, dorastają i akceptują preferencje innych. Jestem w szoku. Pozytywnym.

@AdiXer - cieszę się, że dołożyłam Ci nowych myśli :)

Link do komentarza
Gracz to osoba, która potrafi czerpać z gry przyjemność jak i wyzwanie - dostosowując poziom trudności do swoich umiejętności. Takie osoby mogą się nazwać prawdziwymi graczami. Tylko takie.

Fajna definicja. Nie żebym się zgadzał. Tak sobie piszę >.<

A jak przeszedłeś tego Bossa w Dark Souls? Tego pierwszego, małego upierdliwca z dwoma psami. W małym pomieszczeniu. Diabielnie szybki, dwa ostrza i dwa niebezpieczne psy. Jak? Jeśli nie jesteś Koreańczykiem, przemienionym w Zerga, z wszczepami biocybernetycznymi, to pewnie użyłeś jakiejś sztuczki prawda?

Utłukłem go z palcem w nosie za pierwszym podejściem, postacią na niskim levelu, a nołlajfem nie jestem ani nie mam wszczepów- z trainerem się bawiłem nieco później ale tylko dlatego, że mi pewne mechanizmy nie odpowiadały, a i tak bossów biłem z tym czitem jak i bez niego.

Więc brak Ci wyobraźni. Jeśli widzisz tylko bezpośrednią walkę, to masz klapki na oczach odnośnie obmyślania własnych taktyk eksterminacji wroga. Tak jak masz klapki na oczach uznając tylko level Hard. Masz klapki uznając, że jesteś lepszy. Wiesz, że moja mama zjechałaby Cię w Pajączka, Sapera, Kulki czy Tetrisa? Wiesz jakie wyniki wyrabia? Wiesz dlaczego? Po potrafi myśleć. Obmyślać. Kombinować. Po to jest level Hard. po to by to twój mózg się spocił, nie twoje palce. Po to byś dostrzegł ruchy, półki, występki, szczeliny, luki - których nie widziałeś wcześniej. Po to byś wymyślił swój własny sposób na zabicie tego Demona nim on ubije twoją wątłą postać.
Po to byś wymyślił swój własny sposób na zabicie tego Demona nim on ubije twoją wątłą postać.

BZDURA. Własny sposób to mogę mieć na sklepanie samobójcy próbującego mnie okraść. W grze, człowiek jest siłą rzeczy ograniczony do działań narzuconych przez twórców.

Chyba, że chodzi ci o te stare diabelstwa fabularne w których człowiek molestuje mistrza gry i prosi by potężny ogr umarł po zatańczeniu rumby przed jego oczami.

Link do komentarza

@Deamonicus - wygląda na to, że my inaczej patrzymy na gry. Gracz zawsze znajdzie taki sposób, by obejść bossa tak jak nie przewidzieli tego twórcy. I tak to zostawmy.

Link do komentarza
Gracz zawsze znajdzie taki sposób, by obejść bossa tak jak nie przewidzieli tego twórcy.

Wytłumacz proszę. Chodzi ci o potężną ingerencję w kod gry, by np w Dark Souls bohater nagle dostał skrzydeł i miał drużynę pierścienia obok siebie?

Jeśli tak to już nie byłaby ta sama gra.

IMO w grze jest niemożliwe by zrobić coś co nie jest ograniczone kodem gry. Jeśli sie mylę to mnie oświeć.

Link do komentarza
nie zamierzam Ci niczego tłumaczyć

A szkoda.

Twój cynizm mówi sam za Ciebie.

Nie ma w moich komentach ani grama cynizmu. Gdyby było inaczej świadczyłoby to o tym, że się "ur'uchomiłem". Niestety gdybym się "ur'uchomił" dostał bym bana niemal natychmiast. Bana nie mam- to mówi samo za siebie.

Po za tym skończyły mi się żarówki

;(

Super podejście. "Ja sie nie odzywam bo ty i tak wiesz swoje. Mam argumenty ale ich nie przedstawię bo ty i tak wiesz swoje."

Ja naprawdę jestem otwarty i gotowy na to by mi błędy w rozumowaniu wytknąć ale jak nie to nie. Papa.

Link do komentarza

@Deamonicus

Kod kodem, ale zamierzenia twórców to co innego. Przy dużych grach poziom może być niedopracowany i źle zaprojektowany i na przykład jakimś cudem znajdziesz całkowicie 100% bezpieczne miejsce, gdzie nie sięga Cię nic, a do wroga możesz pruć do woli. A twórcy nie przewidzieli, że takie miejsce może istnieć.

Mnie takie szukanie alternatywnych rozwiązań nie daje radości, ale są ludzie.

Link do komentarza
Kod kodem, ale zamierzenia twórców to co innego. Przy dużych grach poziom może być niedopracowany i źle zaprojektowany i na przykład jakimś cudem znajdziesz całkowicie 100% bezpieczne miejsce, gdzie nie sięga Cię nic, a do wroga możesz pruć do woli. A twórcy nie przewidzieli, że takie miejsce może istnieć.

O! Pięknie rozdzieliłeś kod i zamierzenia. Jednak można. (Chociaż to była prowokacja dla kogo innego xD) Kicuś, lofciam cię ;***

A dla Malvy unsób ;(

Link do komentarza

@Deamonicus - nie zachęcasz do rozmowy. W sumie to jesteś zabawny. Znam podobnych do Ciebie i jestem nimi zmęczona. Naprawdę chcesz tej rozmowy? Jak mam Ci to wytłumaczyć? Ja patrzę na gry inaczej. Myszkuję po planszach szukając każdej możliwej przewagi, potknięć czy nawet błędów gry. I nie chodzi mi o zmianę kodu gry. Może tak. W Demon's Souls jest jeden boss ściana (choć i jego pewnie przeszedłeś z palcem w nosie - szacun dla skili). To ognisty demon. Zabójczy, silny, zwinny i jak pierdyknie to boli. Masa poległych dusz. Wszyscy nastawieni na ciężkozbrojne, wolne postacie. Stały schemat, aż do znudzenia. Aż nagle odkrywasz "pole widzenia" Demona. Odkrywasz, że blokuje się w żebrach, odkrywasz, że jest miejsce na klatce schodowej gdzie jesteś dla niego niewidoczny, poznajesz trującą mgłę, doceniasz pierścień "niewidzialności" i ruchliwość postaci. W pewnym momencie, dzięki cierpliwości - ten boss staje się prostacki. A ostateczny boss? Można go zabić stojąc w jednym miejscu. Arcydemon w DA? Jest tam taka jedna mała broń, tam w rogu gdzie zaczynasz być ignorowany. To całkiem zabawne, choć i tak wymaga niezłego slalomu. Monster Hunter - znając ukształtowanie terenu, grając gunami - jesteś w stanie ubić wszystko co się rusza. Trzeba tylko poszukać. Dark Souls - Wysokie mury, chyba pierwszy Demon. Jak odpowiednio uskoczysz, to sam skoczy w przepaść. Ja po prostu lubię kombinować. Tu nie ma innych argumentów, to odczucia. Więcej grzechów nie pamiętam. I zmień, proszę ten fiolet na biel, czerwień też jest nie potrzebna. I tak uważam, że wiesz swoje. N chyba, że nastrój ci się zmienił, bo ponoć nieźle Ci się waha. Pozdrawiam Demonie. I tak, jesteś cyniczny >:D Za stara jestem, byś mnie nabrał na twoja otwartość, hehehe.

Link do komentarza

Szukanie glitchy jako sprytne rozwiązanie problemu... Można to porównać do węzła gordyjskiego, ale to strasznie naciągane. Jeśli zdarza mi się zabić w ten sposób silnego przeciwnika w grze satysfakcja jakoś mi siada, np. strzelając do zablokowanego na kamieniu deathclawa w Fallout 3.

Link do komentarza

@Drangir - Nie mówię żeby tylko tak grać. Mnie to po prostu sprawia frajdę. Nie znaczy to, że stale tak robię. Za pierwszym razem gram swoimi siłami, jednak potem - a lubię gry przechodzić kilkakrotnie - włącza się moja mania szperacz i poszukiwacza, czego skutkiem jest to, że szukam błędów i rozwala mnie radocha. Szacunek dla tradycjonalistów, chodzi mi o manię - tak ma być i basta, to tylko jedyny prawowity sposób. Ten tekst jest skierowany tylko do skrajnych przypadków hardkoryzmu ;)

Link do komentarza

Najpierw twierdzisz, że osoby, które oceniają prawdziwość gracza poprzez poziom trudności, na którym gra, nie mają racji. Następnie sama podajesz własne kryteria na podstawie których oceniasz, czy ktoś jest prawdziwym graczem. A prawdziwym graczem jest każdy, kto gra, i czerpie z tego przyjemność, niezależnie czy gra na hardzie czy easy, czy w Plants vs Zombies czy Dark Souls. Nie musi znać wszystkich Pokemonów oraz historii uniwersum do dwóch tysięcy lat przed wydarzeniami z gry. Nie musi myśleć o tym, jak pokonać bossa czy czytać o innych gier. Nie musi mieć żadnego wyzwania. Wystarczy granie i przyjemność. Każdy gracz jest prawdziwym graczem.

Link do komentarza

@up

Myślę, że Malvie chodziło o to, żeby skontrastować dwie całkowicie różne postawy i na tej podstawie zmusić czytelnika do stwierdzenia, że podziały na graczy prawdziwych i niegodnych są całkowicie bezsensowne, jeżeli to zależy od postawy poszczególnych ludzi. Tylko nie zostało to bezpośrednio napisane. tongue_prosty.gif

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...