Skocz do zawartości

Takie tam myśli...

  • wpisy
    44
  • komentarzy
    259
  • wyświetleń
    57483

Gol Hah Dov Legendarny Smoku!


Malva

1394 wyświetleń

Skyrim-Dragonborn-600x337.jpg

Smocze Dziecię ponownie ratuje Skyrim, a raczej wyspę Solstheim należącą do prowincji Morrowind. Tak wracamy na stare śmieci, możemy nawet dojrzeć Red Mountain wciąż wyrzucającą z siebie chmurę popiołów. Bardzo upierdliwych popiołów. Właśnie tym DODATKIEM, tak dodatkiem, NIE DLC, tylko dodatkiem - D O D A T K I E M, Bethesda pokazała całemu światu jak robić dodatkowy kod do gry. Można się poczuć jak za starych czasów, dodatek trwa ponad 30h jeśli chcemy wyczyścić całą wyspę. Ciekawa historia, główny zły, świat dreamory, masa questów pobocznych i jeszcze więcej. Zalecam tylko jako pierwsze zaliczyć Downguarda. Z prostego powodu. Na wyspie nie ma koni - a bieganie bywa upierdliwe. W poprzednim dodatku można zdobyć czar przywołujący Arvaka - kościstego wierzchowca, więc zwiedzanie wyspy będzie przyjemniejsze. Kto ma możliwość lub gra na xboxie (jak ja) - kupować! Warto!

Moja Argonianka przybyła na wyspę zakuta w deadryczną zbroję i wyposażona w łuk oraz topory starannie wykute ze smoczej kości. Moim pierwszym przystankiem było Raven Rock - mała, portowa wioska. Szczególna, bo zdominowana przez wiodącą rasę Morrowind - Dunmerów, oraz ich styl zabudowy. Od razu można poczuć, że wróciliśmy do Morrowindu, nie tylko dzięki architekturze, ale i muzyce. Tak, twórcy wrzucili dobrze znaną ścieżkę dźwiękową, której nie da się pomylić z niczym innym. Prawie jak w domu. Skupiłam się na misjach pobocznych i na zwiedzaniu wyspy. Główny wątek pozostawiłam na sam koniec dzięki czemu mogłam płynnie przechodzić do kolejnych etapów.

Zawojowałam Raven Rock, w podzięce za ocalenie życia bardzo ważnej osobie otrzymałam uroczy, w pełni wyposażony domek z nawiedzonymi manekinami. Tak, nawiedzonymi. Wyobraźcie sobie, że wpadam do domku zostawić tonę surowców. Uchylam drzwi i do moich uszu dobiega budząca grozę i przerażenie muzyczka, schodzę po schodach gdzie pod ziemią mieści się cały kompleks mieszkalny. Zmierzam ku drzwiom sypialni, otwieram, a tam....dudududu....moje cztery manekiny, ubrane w gustowne zbroje zasuwają po mojej sypialni! Jak żywe! Co najlepsze, gdy tylko mnie spostrzegły natychmiastowo wlazły z powrotem na swoje podesty, ustawiwszy się w nienaturalnych pozach! Wiecie jak to daje w czachę? Od tamtej pory nie odwiedzam tego domu... te manekiny mnie przerażają. Zresztą jak zajrzałam tam ostatnio - z przymusu - przybrały jeszcze inne pozy. Masakra. Nie wiem czy to błąd gry, czy zamierzony przez twórców trick - ale ja dałam się nabrać.

W nadmorskiej mieścinie jest jeszcze jeden smaczek - spotykamy towarzysza Gildii Złodziei. Kiedy wykonamy dla niego zadania, pozwoli nam zabrać ze swojej piwnicy wszystko co zechcemy. Znajdziemy dam list zadedykowany pewnej kobiecie z Gildii. Przeczytajcie i oddajcie jej. Uczucie dobrze spełnionego obowiązku - gwarantowane.

The-Elder-Scrolls-V-Skyrim-Dragonborn-DLC-3.jpg

Zostawmy jednak Raven Rock i jego możliwości. Czas zwiedzić wyspę. Ruszyłam wybrzeżem na południe, w kierunku widniejącej Czerwonej Góry. Walcząc zaciekle z, hmmm, nazwijmy ich Popielnymi oraz podziwiając spowite popiołem i poryte heardstonem połacie wyspy usłyszałam nawoływanie. Najbardziej charakterystyczna nuta Morrowinda. Nie mogłam w to uwierzyć. A jednak. Dostrzegając na horyzoncie potężne grzyby, zauważyłam jeszcze jeden zarys na długich, owadzich nogach. Zaokrąglony korpus i szczękoczułki rozwiały moje wątpliwości. Oto przede mną stał Łazik. Razem z nim jego Pan. Dunmer ten chował go od larwy, a dziś trwał przy swym zwierzaku gdyż jego czas już nadszedł. Słuchając nawoływania umierającego Łazika, słysząc skrzypiący popiół pod nogami i spoglądając w kierunku wulkanu można popaść w nostalgię. Tylko ty, popiół i płacz Łazika. Miodzio klimat.

Czas zajrzeć do grzyba. Co my tu mamy. Mistrza sztuki magicznej zakochanej w laskach (tych magicznych) i popołudniowej herbatce. Zadufany w sobie, pogardliwie spoglądający na innych, pomarszczony Dunmer - skarbnica wiedzy o Morrowindzie. Wspomina nawet o poświęceniu się gracza na Czerwonej Górze jaki i innych pomniejszych ciekawostkach. Kto pogrywał w tą zacną gierkę ten zrozumie, kto nie pogrywał - wiele się dowie. Zwłaszcza, że w grzybiastej wierzy można znaleźć książkę o historii prowincji Morrowind, jej stolicy i pozostałych potężnych miastach tej, prawie unicestwionej rasy. Warto poznać bliżej tego psychopatę. Zwłaszcza, że przyjdzie nam współpracować podczas głównego wątku. Osobliwy staruszek.

Zostawmy jednak Dunmerów i Morrowinda. Czas zajrzeć w głąb wyspy i na północne wybrzeże. Popiół i spalone drzewa ustępują zielonym iglakom i puchatemu dywanowi śniegu. Kiedy nie sponiewiera nas burza popiołu, rozpościerają się przed nami cudownie ośnieżone krajobrazy. Masa nowych zadań i postaci. Spotykamy przyjazny klan wilkołaków - przyjazny jeśli sam jesteś jednym z nich - ponieważ ja osobiście wyznaje zasadę, że wilkołaki górą, śmierć wampirom - przywódca stada zgodził się na handel. Pomijając pożywienie posiadał na sprzedaż potężne pierścienie. Niedaleko nich swój kan miały niedźwiediołaki. One nie chciały rozmawiać. One chciały zabijać, pożreć twoje flaki, a potem użyźnić nimi ziemię. Rzeź była nieunikniona, a potem.... nie było już nic. Niestety Bethesda pominęła te dwie, wspaniałe klątwy. Stanowią tylko wzmiankę. Szkoda, bo dodanie dodatkowych questów o władzę nad terytorium byłoby arcyciekawe. Stanowiłby też powód by ponownie wcielić się w skórę wilkołaka, a posiadając wymaksowane perki w tej dziedzinie - moglibyśmy się zastanawiać nad przejęciem stanowiska samicy (lub samca) alfa w stadzie. Własny klan wilkołaków, mmmm byłoby miodzio. Można było się tez pokusić o udostępnienie klątwy niedźwiedziłaka i poprowadzenie tego klanu jako dominującego na wyspie. Niestety. Nic z tego. Szkoda. Może następnym razem B. rozwinie te wątki. Wielka bitwa między klanami, rzeź niewinnych mieszkańców, rekrutacja nowych członków stada. Władza! Ehhh. Dobrze, że chociaż o nich wspomniano.

Dragonborn.jpg

Podróżując się między jaskiniami, kopalniami i kapliczkami natrafiłam na małą wioskę Skaalów - z czego ja nazywam ich czachami - wymowa tej nazwy żywnie kojarzy z angielskim skull. To banda starożytnych Nordów, nie utrzymujących kontaktu z innymi rasami. Z początku nam niechętni, z czasem zdradzający jedną ze swoich tajemnic - formowanie zaklętego lodu w zbroje i broń. Bo dodatek to nie tylko nowe zadania, ale i wyposażenie. Szkoda tylko, że mają słabsze parametry niż smocze itemy - co dla wysokolevelowej postaci z wypasioną smoczą zbroją oraz bronią - jest tylko smaczkiem. Jednak jeśli, nie paracie się kowalstwem i zaklinaniem, lub dopiero zaczynacie - do wyboru do koloru. Można zdobyć piracką zbroję z zaklętego lodu, posługując się tylko wyrysowaną mapą - bez znaczników. Można zdobyć przepięknie zdobioną, starożytną nordycką zbroję - wystarczy ubić przywódcę bandytów. Lubisz okradać zwłoki? Żaden problem, dzięki temu otrzymasz kościstą zbroję z hełmem ala obcy - tak bardzo charakterystyczną dla Morrowindu. Być może bardziej cię pociąga styl popiołowego łowcy przygód? Chitynowy pancerz, ze stylową bandaną - do usług. Do tego cała masa stylowych szat dla magów. Do wyboru do koloru. Szkoda tylko, że twórcy nie pokusili się o nowe rodzaje broni. Brakuje mi też możliwości tworzenia strzał zapalających czy mrożących. Owszem kusza posiada wybuchające bełty (już w Downguardzie), ale ja kocham łuki. Chce by moje smocze strzały spalały wrogów na popiół, mroziły lub raziły prądem. Owszem, jest to dostępne - jeśli jesteś zaklinaczem. Jednak potężne zaklinanie to masa godzin spędzonych przy stole zaklinacza. Nie wspominając o tym, by rzucić dwa zaklęcia należy dobić 100 w perkach. Wprowadzając rodzaje strzał, urozmaicono by crafting. Jednak nie można mieć wszystkiego. Ponoć maja pojawić się dzidy. I jak to będą reklamować? Nadziej ich na swoją dzidę? Stwórco jak to brzmi... Choć z drugiej strony... te małe wypierdki, zwane Rieklings korzystają z tej broni jak najęte. Normalnie jakby miały działka ręczne zamiast dzid. Taka broń dystansowa, dobra także w walce w zwarciu mogłaby zbalansować rozgrywkę i wyeliminować ciągłe żonglowanie między łukiem/kuszą a bronią białą. No i pojawiły by się nowe perki.

Nowe perki? Po c mi jak już wykorzystałem/łam wszystkie możliwe? A no po to, że w Dragonborn otrzymujemy możliwość resetu skilli po starciu się z Mirrakiem w deadrycznym świecie. Otwierasz czarną księgę, przenosisz się tam gdzie nigdy byś nie chciał i za duszę smoka resetujesz wybrane drzewko. Ponieważ mam 30 dusz to do wyboru, do koloru. Nie używam wielu krzyków. Raptem cztery. Mroźny oddech, przywołanie smoka nekromanty (Downguard) oraz dwa nowe - Smoczy Aspekt dający widmową, smoczą zbroje wzmacniającą wszystko co się da - oraz Przejęcie Woli pozwalające ujarzmić smoka. I tu przechodzimy do tego co twórcy spartolili - w pewnym sensie. Lot na smoku. Po serii mordów, lochów, walk, przeciwności mamy możliwość ujarzmić smoka by na jego grzbiecie spaść na wrogów krzycząc "Na kolana chamy, Smoczy Bóg się gniewa!" Wobec czego znajdujemy takiego delikwenta, krzyczymy mu nieświeżym oddechem w pysk, dosiadamy i... palimy cały Skyrim bugahahaha.... a nie czekaj, nie ten mod... dosiadami i...latamy w kółko. Aż ma się ochotę zrobić sławne facepalm. Tak, w kółko. Nie możemy lecieć gdzie chcemy. Tak naprawdę ograniczamy się tylko do korzystania z dwóch guziczków. Zaznaczania wroga - o ile jakiś się znajduje w pobliżu oraz wsiadania/zsiadania. Nie no, proszę was. TO ma być reklamowane, wychwalane ujeżdżanie smoków? Już wprowadzenie możliwości walki na koniu było większym krokiem w toku ewolucji życia cyfrowego... Taki trik przydaje się tylko w jednym momencie, kiedy szturmujemy liczne oddziały wroga. Jeśli mamy szczęście i nad twierdzą pojawi się smok, przejmujemy nad nim władzę i urządzamy uroczą rzeźnie. Krew się leje, wróg krzyczy z bólu, wszystko na około plonie - to ma swój urok i moc. Niestety czar pryska kiedy szturm się kończy, a smok wciąż jest pod naszą wolą (czas ograniczony), bo nic więcej do roboty nie ma - nigdzie nim nie polecisz. Fail.

gaming_skyrim_dragonborn_screenshot_7.jpg

Smocza jazda to jedyny negatywny aspekt tego dodatku. Przynajmniej według mnie. Nie sposób zliczyć całej masy questów, przedmiotów, czarów, krzyków, postaci, smaczków. Reszta to sam miód. Choćby deadryczny wymiar (obrazek wyżej). Co najlepsze Pan tego wymiaru jest także powiązany z głównym wątkiem Skyrima i pewną księgą w Dwamerowej kostce. Ogólnie jeśli ktoś gra jedną postacią już dłuży czas i z grubsza przeczesał Skyrim - usłyszy na wyspie kilka smakowitych tekstów. Nic tylko wsłuchiwać się we wszelakie możliwe dialogi. Ponieważ gram na klocku, co za tym idzie mam angielską wersję - mogę śmiało polecić. Jeśli macie/mieliście angielski bez problemu zrozumiecie choćby kontekst wypowiedzi. Ja w czasie całej rozgrywki musiałam sprawdzić w słowniku całe cztery słówka. Tak cztery na 30 godzin miodnej gry. Przy okazji osłuchałam się angielskiej wymowy i poznałam nowe wyrazy. Warto zagrać w anglojęzyczną wersję - zwłaszcza jeśli się niecierpliwicie lub darzycie nienawiścią Cenegę.

Ma klawiatura zamilknie w kwestii głównego wątku. Z prostej przyczyny - jest ciekawy. Bardzo. Palce mnie świerzbią ale nie będę psuć zabawy - a mam talent do spojlerów. O ile główna historia Skyrim w pamięć nie zapada to tu chce się pchać główny wątek do przodu. Skrobnę tylko, że zwiedzimy nie tylko deadryczny wymiar ale i dwamerskie ruiny. Jednak nie takie jak w Skyrim. Tutejsze ruiny są inne. Nastawione na logiczne zagadki, zapadnie i rezonatory dźwięku. Mamy też możliwość walki na arenie z całymi zastępami dwamerskich maszyn. To już nie są te nudne, niekończące się tunele - to piękne, zabójcze i subtelne ruiny. Warto zwiedzić wszystkie cztery na wyspie. Zwłaszcza, że jedna ze sfer może zostać naszym towarzyszem w podróży - w sumie byłaby gdyby tak nie skrzypiała - więc włączać i grać, grać i jeszcze raz grać. Gol Hah Dov Smocze Dzieci! Na Solstheim!

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Aleś mi narobiła smaka. Gdy usłyszałem po raz 1 o tym dodatku, moje nastawienie było "może zagram, najlepiej jak stanieje". Teraz chyba nie spocznę, póki nie zagram :P Nawiasem mówiąc, dobrze, że Bethesda w końcu zaczęła robić porządne dodatki, oby tak dalej.

Link do komentarza

@Abyss - popieram, w chwili obecnej wersja na PS3 jest zbyt zarobaczona by ryzykować kupno DLC. Mogą one uszkodzić podstawową wersję gry lub usunąć wszystkie sejwy. Szkoda zachodu. Ponoć B. pracują nad tym, ale ewidentnie to klocek jest ich priorytetem.

@Amigos - cieszę się, że nabrałeś smaka :D Naprawdę warto. To nie badziewie, to wręcz osobna gra :D Niech BioWare uczy się od Bethesdy.

Link do komentarza

Kiedy wyjdzie na PC? ;_;

Na razie zostaje cichutkie łkanie w Morrowindzie. Tak smutno.

@Amigos

Bloodmoon&Tribunal

Shivering Isles

Zaczęła?

@Malva

PC. D:<

Ten komentarz sponsorują literki P, C i B.

Link do komentarza

Żaden tam hejt. Dodatki do Morrka znam, ale one powstały 10 lat temu i od tamtej pory Beth wydawała same mniej lub bardziej mizerne dlc. Gdzieśtam po drodze był niby ten pudełkowy dodatek do Boliviona, ale to jeden jedyny wyjątek na całą ostatnią dekadę.

Link do komentarza

Rany bomba Drangir...ale jak jedyne co dodaje to 5h gry i trochę sprzętu, to znaczy że jest. Pisząc "pudełkowy dodatek", miałem na myśli pełnoprawne, duże rozszerzenie w starym, dobrym stylu, dystrybucja może być oczywiście równie dobrze elektroniczna.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...