Television, Go Home
Ten tydzień minął pod znakiem Xboxa One i szumu jaki wywołała konferencja na której został zaprezentowany. Jej głównym punktem była oczywiście telewizja, telewizja i jeszcze raz telewizja. Nie zostało to oczywiście przyjęte ze zbyt wielkim entuzjazmem, ale skłoniło mnie do małego namysłu, bo chciałbym żeby i u nas coś w końcu zrobiono z telewizją.
Nie oglądam jej praktycznie w ogóle, naprawdę ciężko tam znaleźć coś ciekawego w nielicznych godzinach, w których zdarza się usiąść i bezrefleksyjnie pogapić w ekran. Litościwie pominę część w której zrzędzę na śmieciowe programy w emitowane przez calutki dzień na TVN czy innej topowej stacji telewizyjnej. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że kanały "bardziej ambitne" o tych godzinach też nie grzeszą ciekawą zawartością, jakoś nie przemawiają do mnie powtarzane przez kilka miesięcy dokumenty o tirowcach/łowcach tuńczyków, whatever. Cóż, telewizyjne programy z pewnością nie są dla mnie, myślę sobie: nic straconego. Damy szansę później.
Inna sprawa zaczyna się gdy chcąc odpocząć od gier lub internetu włączam te typowo filmowe kanały z przydrogich pakietów za które ludzie płacą, choć sami nie do końca wiedzą dlaczego. Ogólnie wszystko co nastawione na filmy i zawartości ''premium". Włączam je z nadzieją na to, że obejrzę jakiś ciekawy i wciągający film. Nope, try another time. Zwykle trafia mi się albo powtórka czegoś co ktoś wybrał na film miesiąca albo jakiś totalnie niszowy melodramat francuskiej reżyserki, czasem trafi się powtórka meczu albo jakiś koncert. O włączaniu innych ''popularnych" programów w sobotni wieczór nie ma nawet mowy, bo ramówka jest zajęta przez śpiewaków/tancerzy/gwiazdeczki jednego filmu. Nie znalazłem nawet odcinka Top Gear. Odchodzę od telewizora zrezygnowany, by zacząć poszukiwanie jakiejś chińskiej pornobajki.
Wydaje mi się, że przez lata obcowania z internetem spora część z was myśli podobnie jak ja. Teraz nie wystarczy nam już z góry ustalona ramówka telewizyjna - wymagamy bardziej wyselekcjonowanej dla nas zawartości. Z nadzieją sięgnąłem więc po ofertę serwisów VOD, bo ze mnie panicz i wymagam, aby ktoś za pieniądze zaoferował mi sensowną rozrywkę. No i po raz kolejny zostało mi udowodnione, że nadzieja matką głupich. Większość serwisów z jakimi się spotkałem oferowała mi albo natłok polskich wybitnych seriali albo filmy, które są "stare, ale jare" ale jednocześnie oglądałem je już tyle razy, że kolejny seans, do tego poprzedzony reklamami/opłatą właściwie nie wchodził w grę. Z nowości trafiały mi pod nos właściwie tylko ciekawostki typu: ''Zabójca Ninja 5" Wtedy właśnie chyba po raz pierwszy pomyślałem pozytywnie o Xboxie One i całym tym amerykańskim fenomenie tego urządzenia. Chciałbym czasem raz w tygodniu zasiąść przed telewizorem, odpalić coś z ciekawej oferty Netflixa albo Hulu, telewizja na życzenie z prawdziwego zdarzenia. Zamiast tej pięknej wizji zostałem ze świadomością, że jedyne na co mogę sobie pozwolić to kolejny odcinek przygód Ojca Mateusza, doktora Burskiego, czy innej postaci wykreowanej na potrzeby... czegoś. Przeszło mi też przez myśl wyobrażenie dotyczące Xboxa i jego oferty w naszym kraju. Z pewnością TVN i Ipla oszaleją z radości na wieść, że ktoś może raz z ciekawości odpali ich aplikacje na tym urządzeniu. Aż boje się pomyśleć o pozostałych ciekawostkach tej konsoli, które nigdy nie znajdą u nas żadnego zastosowania. Podsumowałem sytuacje krótkim westchnieniem i wróciłem do wkurzania się na Demon's Souls.
Nie wiem, może jestem zbyt wybredny, może telewizja już kompletnie mnie do siebie nie przekonuje. Wiem jednak, że dochodzi tu do sytuacji w której użytkownik jest gotowy zapłacić odpowiednim serwisom za dostarczenie mu ciekawej zawartości, ale zamiast tego pójdzie jednak ściągnąć sobie film z torrenta, bo oferta przedstawia się tak, a nie inaczej. Wszystkie próby stworzenia porządnego serwisu VOD kończą się potworkami oferującymi rozrywkę jak ta opisana powyżej. Może i są gdzieś tam głęboko w czeluściach internetu usługi oferujące porządne wideo na życzenie, tyle, że ja - leniwy paniczyk - jeżeli już siadam raz w tygodniu przed telewizorem, to nie mam ochoty przekopywać się przez szambo w poszukiwaniu małego diamentu tylko chcę coś dobrego obejrzeć. Jest to typowy przykład tzw. first world problems i zakładam, że w takim USA też potrafią zrzędzić na ofertę VOD, ale dla nich już przygotowano osiągnięcia i na nowo będzie można gloryfikować oglądanie telepudełka, tyle, że z podłączonym innowacyjnym odtwarzaczem VHS. Stwierdzenia, że internet zabije telewizje oczywiście okazały się mocno przesadzone i czasami bardzo tego żałuje. Television, go home.
20 komentarzy
Rekomendowane komentarze