Skocz do zawartości

To mnie wkurza!

  • wpisy
    4
  • komentarzy
    62
  • wyświetleń
    8035

"Wiary nie ma w MTV", czyli dlaczego obwinia się skutki, a nie przyczyny?


MrYoshi

1319 wyświetleń

Co do wiary, to raczej normalne, że młodzi się od niej odwracają. Nie jest cool, nie ma jej w MTV, wstyd w gimnazjum, to dla moherów itp. Później jakaś część młodzieży wróci do kościoła pewnie. Choć biorąc pod uwagę to jakie są teraz jeszcze młodsze dzieci, jak się zachowują... To przyszłe pokolenia będą chyba jeszcze gorsze, niż współczesne gimnazjum.

Bezstresowe wychowanie i rodzice pozwalający na wszystko i chcący być "trendy i cool parents" i takie są skutki, niestety.

Pozwoliłem sobie zacytować komentarz ZdeniA, który zostawił pod wpisem BigDaddyego, o, tu. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak ogromnie jestem nim zbulwersowany. Nie mogę zgodzić się z ani jednym zdaniem ze wspomnianej wypowiedzi. Jej autor twierdzi, że Kościół traci wiernych tylko dlatego, że nie jest ?cool? i wielce samemu nad tym ubolewa. A ja zapytam się ? dlaczego Kościół nie jest już cool? Wiadomo wszakże, że, tutaj, uwaga, frazes, nic nie dzieje się bez przyczyny. Cóż więc było, a może i wciąż jest, przyczyną wielkiej boleści ZdeniA? Odpowiedź jest dość prosta i nasuwa się sama. Otóż są to działania samego Kościoła.

Czym stał się KK w dzisiejszych czasach? Zatracił on większość swego pierwotnego charakteru, jakim było przedstawicielstwo Boga na Ziemii i stał się instytucją, można by rzec, firmą. Maszynką do robienia pieniędzy. Księża wykorzystują każdą okazję, by zarobić na swych owieczkach. Przykłady? Aż się od nich, szanowni moi czytelnicy, roi. Ceny sakramentów ? ?Co łaska, czyli trzysta pięćdziesiąt złociszy wzwyż?. Nieustanne nawoływanie o datki na remonty i misje jest równie dobrym przykładem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że większość tych pieniędzy trafia do prywatnej kiesy kapłana. Bierzmowanie. Pięćdziesiąt złotych za możliwość zostania bierzmowanym, liczone od osoby. Skąd biorą się te horrendalne ceny? Nie twierdzę oczywiście, żeby pozbawić Kościół jakichkolwiek datków, wszak księża muszą mieć z czego żyć. Ale, na miłość boską (o ironio?), ustalenie cennika usług jest już niemałym przegięciem. Na zakończenie tej części, bonus ? historia z życia wzięta. Moja ciocia, bardzo religijna osoba, trafiła do szpitala. Gdy kapelan szpitalny zorientował się, jak ważną rolę w jej życiu odgrywa wiara zwrócił się do niej z propozycją ? za sto złotych odprawi w jej intencji mszę. Jak on w ogóle śmie pobierać opłaty za coś, co jest jego obowiązkiem?

Druga sprawa to lekcje religii. Nie są one, co prawda, obowiązkowe, ale, wbrew temu, co twierdzi ZdeniO, to osoba, która na te lekcje nie uczęszcza jest szykanowana, a nie na odwrót. Co więcej, w moim liceum lekcje etyki, które są według prawa zastępstwem za religię odbywają się w piątki po godzinie piętnastej. Jest to jawna dyskryminacja. Nie chcesz chodzić na religię? Nie ma sprawy, będziesz tracił czas po lekcjach w piątek. I będzie to obowiązkowe. Ale to jeszcze nic. Dużo gorsze są rzeczy, które na lekcjach się dzieją. Słowa, które padają z ust katechetów i księży. Młodzi ludzie są poddawani nieustannej indoktrynacji, uczeni bezmyślnego fanatyzmu i nietolerancji. W gimnazjum dowiedziałem się od swojej katechetki wielu ciekawych i odkrywczych rzeczy. Stwierdziła ona, przy ogólnej aprobacie klasy i mojej, jednocześnie, rozpaczy, że homoseksualizm jest chorobą, którą trzeba leczyć. Więcej, gejów i lesbijki należy zamykać w odosobnionych ośrodkach, by nie zarażali reszty społeczeństwa. Przeprowadzała też testy wiary. Kazała nam, na przykład, siedzieć nieruchomo z zamkniętymi oczami przez kilka minut. Później stwierdzała, że ten, kto w tym czasie się poruszył lub otworzył oczy ?nie zaufał Panu i nie jest prawdziwym katolikiem". Czy naprawdę lekcje religii muszą tak wyglądać? Nie, nie muszą. Swego czasu byłem w szkole w Anglii, a jednym z zajęć tamtego dnia była właśnie religia. Na czym polegają lekcje religii w angielskich szkołach? Mówi się na nich o wszystkich religiach i poznaje zwyczaje i wierzenia każdej z nich. Uczy się tolerancji. W Polsce zaś kilkakrotnie słyszałem stwierdzenia w stylu ?Jeśli coś przetrwało dwa tysiące lat, to musi być to dzieło boże?. Po czym na stwierdzenie, że taki, na przykład, hinduizm jest jeszcze starszy, katechetka odpowiadała, uwaga, dokładny cytat, ?Ale co to jest za religia? Bożków od wszystkiego mają. To są szarlatany!? A czymże są, pytam się, święci w chrześcijaństwie?

Numer trzy na mojej liście, czyli zachowanie kapłanów. Ile ostatnio słyszy się o aferach pedofilskich z ich udziałem? ?Święci mężowie? dobierają się do małych dzieci i przeważnie nie spotyka ich za to najlżejsza nawet kara. Są chronieni przez swoją instytucję. Dalej? Ilu księży nie zachowuje celibatu? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie dokładnie, nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Choć akurat to osobiście mi nie przeszkadza, zastanawia mnie, jak czuje się taki ksiądz, gdy później gromi niewiernych małżonków. Sam przecież wierności Bogu nie dochowuje. Zaś na alkoholowe ekscesy kapłanów można by poświęcić osobny wpis i tak byłoby to za mało. Dlaczego ktoś, kto wymaga przestrzegania ścisłych norm moralnych od innych, sam łamie je bez skrupułów?

Na koniec zostawiłem sobie rzecz najważniejszą. A mianowicie upolitycznienie Kościoła. A także jego wtrącanie się do naszego codziennego życia. Każdy, kto od czasu do czasu ogląda wiadomości wie, co mam na myśli. KK w Polsce wspiera jedną partię, ale mniejsza o to, jaką i czy się z nią zgadzam, wszakże nie mówimy teraz o polityce. Skandaliczny jest sam fakt mieszania się księży do spraw państwowych. W czasie kazań z ambony padają słowa godne polityka, a nie pośrednika między Bogiem a ludźmi. Ale Kościół wtrąca się nie tylko w sprawy wyborcze. Przy każdej okazji, jaką są, na przykład, święta państwowe, biskupi mówią o in vitro, aborcji i wzorowym, według nich, modelu rodziny. Jakby cokolwiek o tych sprawach wiedzieli. To zwykli dyletanci, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią. Co ksiądz może wiedzieć o macierzyństwie? Lub o tym, jak założyć rodzinę? I wreszcie, co ksiądz może wiedzieć o seksie? Jakim prawem kapłani się do tego mieszają? Kto dał im prawo do wtrącania się w sprawy, o jakich nigdy nie powinni się wypowiadać?

Niektórzy ludzie oddzielają się od innych murem swoich przekonań, które często są błędne i trwają przy nich uparcie, za niepowodzenia zaś obwiniając wszystko, co się nawinie. Oczywiście, zignorujmy wszystko, co zachwiałoby naszym światopoglądem i obwińmy tę obrzydliwą modę, nie zastanawiając się nawet, co ją spowodowało. Tak jest przecież najprościej.

35 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Ogólnie ze wszystkim się zgodzę, sam tak sprawę przedstawiałem od dawna. Dodam także i perełkę od siebie. Kościół w przypadku alkoholizmu księdza nie widzi problemu gdy ksiądz wyczynia burdy czy stacza się. On go widzi wtedy gdy ksiądz idzie na leczenie

( autentyk ).

Coraz częściej spotykam się ze stwierdzeniem "ateizm jest modny". Nikt tu nikogo do niczego nie zmusza, a to że ktoś nie chodzi do kościoła nie znaczy że jest ateistą. Wśród grona swoich znajomych ( ludzi w wieku 17-30 lat) znam ledwie 2-3 ateistów. Ogromna ich część natomiast to ludzie wierzący w coś ( często nawet deklarujący się jako katolicy), ale otwarcie stwierdzający że kościół ich odrzuca, własnie z powodów jakie opisałeś powyżej.

Kościół nie może zrozumieć że dla wielu młodych wierzących ludzi wiara to intymne sakrum, nie klepanie wiecznie tych samych słów na klęczkach. Widząc cynizm przedstawicieli kościoła(zwłaszcza w Polsce), wolą samodzielnie zająć się w własnymi potrzebami duchowymi niż oddawać się pod opiekę kapłana o którym wiedzą że widzi w nich świnkę skarbonkę. Nie twierdzę oczywiście że wszyscy są tacy, jednak jest takich sporo, i co najgorsze są oni najlepiej widoczni w KK.

P.S. natrafiłem dziś na ciekawy artykuł dotyczący indoktrynacji. link

Link do komentarza

Ja mam natomiast perełkę z dzisiejszej lekcji religii w technikum. Katecheta poruszał kwestie stworzenia świata i wielkiego wybuchu, następnie powiedział że należy ją traktować ''jako skromne zdanie mówiącego" by 2 minuty później powiedzieć że Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ WIEMY NATOMIAST ŻE TO BÓG STWORZYŁ ŚWIAT, a ja pytam - czy to nie jest też jego skromne zdanie? :dry:

Do wpisu chyba nie mam nic do dodania. Kościół coraz częściej pozostaje tylko instytucją, która miesza się wszędzie gdzie nie trzeba, zamiast pozostać w tej sferze życia gdzie jej miejsce.

Link do komentarza
Ja mam natomiast perełkę z dzisiejszej lekcji religii w technikum. Katecheta poruszał kwestie stworzenia świata i wielkiego wybuchu, następnie powiedział że należy ją traktować ''jako skromne zdanie mówiącego" by 2 minuty później powiedzieć że Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ WIEMY NATOMIAST ŻE TO BÓG STWORZYŁ ŚWIAT, a ja pytam - czy to nie jest też jego skromne zdanie? :dry:

Można spokojnie pogodzić wiarę w Boga , z wiarą w teorię wielkiego wybuchu. Osobiście uważam ,że Biblia została napisana na rozum PROSTEGO człowieka i gdyby miałoby w niej zostać wyjaśnione stworzenie świata DOKŁADNIE takim jak było , to nikt by tego kiedyś nie zrozumiał.

Link do komentarza

Ja nie spotkałem się z indoktrynacją na lekcjach religii (a może to taka sprytna indoktrynacja...!). W gimnazjum nie chodziłem ze względu na troskę o moje zdrowie psychiczne, ale w LO już owszem. Ksiądz jest sympatyczny i po prostu z nami rozmawia, o różnych sprawach. Czy to o górach, czy jakieś anegdoty... Z tym że w tym roku są o 15.20 więc jak już kilka osob przyjdzie to trwa góra kwadrans ;) Z wieloma punktami moge sie zgodzic

Link do komentarza

Pocieszne :P

Po pierwsze - moja wypowiedź dotyczyła dużej części młodych ludzi w wieku gimnazjalnym/licealnym oraz chwilowego "odwrotu" od Kościoła, tyle. Sam niedawno kończyłem szkołę, więc wiem jak to wygląda. Uważasz na lekcji religii? Nie uciekasz z rekolekcji? Jesteś frajer itp.

Druga sprawa - mówiłem ogólnie o wierze, a Ty mówisz tylko o Kościele Katolickim, to jest różnica. W dodatku posługujesz się stereotypami. Ogólnie Twoja wypowiedź, to typowa wypowiedź nastolatka zbuntowanego przeciwko "tej głupiej, niepotrzebnej, okrutnej, złej instytucji kościelnej". Wykazujesz się niedojrzałością stosując takie ogólniki, serio. WSZYSCY księża kradną? WSZYSCY są pedofilami? WSZYSCY mieszają się w politykę? Oczywiście, że NIE. Jest to nawet mniejszość, niestety po prostu o takich najbardziej słychać.

A religia jest NIEOBOWIĄZKOWA. To nie moja wina, że nie macie jaj, żeby się z niej wypisać. Ja się wypisałem. Być może gdybym jednak uczęszczał, potem zacząłbym płakać wszędzie, jak to mnie zmuszają batem do nauki religii...

Sam jestem niewierzący i nie wiem co się ze mną stało, że nie jestem antyklerykałem, naprawdę. Ale dziękuję za to losowi, że nie jestem kimś tak niesprawiedliwym, bo taka ocena wszystkich duchownych jest po prostu niesprawiedliwa :f

No i najważniejsze - nie ma nic wspólnego z odwracaniem się od WIARY. Jeżeli nie umiesz nawet czytać ze zrozumieniem, to jak w ogóle śmiesz tu cytować moją wypowiedź? :PNieprzyznawanie się do wiary, to nie to samo, co niechęć do instytucji - nie sądzisz? Jeżeli człowiek przestaje nagle wierzyć w Boga i praktykować, bo ksiądz mu się nie podoba, albo dlatego, że ktoś mu każe na religię uczęszczać... No to trochę niedojrzałe i śmieszne jest (nawet z perspektywy niewierzącego, to tak, jakby diametralnie nagle zmienić poglądy, bo inne osoby, które mają takie same poglądy zrobiły coś głupiego) :P

Link do komentarza

@ZdeniO

mówiłem ogólnie o wierze, a Ty mówisz tylko o Kościele Katolickim, to jest różnica. W dodatku posługujesz się stereotypami. Ogólnie Twoja wypowiedź, to typowa wypowiedź nastolatka zbuntowanego przeciwko "tej głupiej, niepotrzebnej, okrutnej, złej instytucji kościelnej". Wykazujesz się niedojrzałością stosując takie ogólniki, serio. WSZYSCY księża kradną? WSZYSCY są pedofilami? WSZYSCY mieszają się w politykę? Oczywiście, że NIE. Jest to nawet mniejszość, niestety po prostu o takich najbardziej słychać.

A powiedz mi, w którym miejscu napisałem, że piszę o wszystkich księżach? Bo jakoś tego nie wyłapuję z tekstu...

Dalej, Kościół Katolicki. Czemu pisze tylko o nim? Może dlatego, że Twój komentarz, który zacytowałem dotyczył właśnie wpisu o Kościele Katolickim? To wydaje się dość oczywiste.

Niedojrzały nastolatek? Tak się czasem zastanawiam, czemu każda wypowiedź, która krytykuje Kościół spotyka się z takim odzewem. Niedojrzały od razu. Zupełnie, jakby wszyscy dorośli ludzie bezmyślnie wierzyli w Boga i Kościół. Naprawdę uważasz (czy raczej wierzysz), że tak jest? Moja rodzina jest ateistami od kilku pokoleń, nie chodzę do kościoła prawie że od urodzenia. Tak więc słowa o młodzieńczym buncie są tu jak najbardziej nie na miejscu. Gdybym w istocie wyrażał sprzeciw przeciw wszystkiemu to zostałbym raczej zagorzałym katolikiem, nie sądzisz?

A religia jest NIEOBOWIĄZKOWA. To nie moja wina, że nie macie jaj, żeby się z niej wypisać. Ja się wypisałem. Być może gdybym jednak uczęszczał, potem zacząłbym płakać wszędzie, jak to mnie zmuszają batem do nauki religii...

Nie macie jaj, tak? Już tak nie cwaniakuj, sam teraz przypominasz dzieci, o których napisałeś. A tak na marginesie... Również nie chodzę na religię. I co na to powiesz?

Sam jestem niewierzący i nie wiem co się ze mną stało, że nie jestem antyklerykałem, naprawdę. Ale dziękuję za to losowi, że nie jestem kimś tak niesprawiedliwym, bo taka ocena wszystkich duchownych jest po prostu niesprawiedliwa :f

Powtórzę się. Nigdzie nie stwierdziłem, że pisze o wszystkich księżach. Nawet znam dwóch nawet całkiem w porządku. To, że jeden księdzem już nie jest, to druga sprawa :P

No i najważniejsze - nie ma nic wspólnego z odwracaniem się od wiary. Jeżeli człowiek przestaje nagle wierzyć w Boga i praktykować, bo ksiądz mu się nie podoba... No to trochę niedojrzałe i śmieszne jest tongue_prosty.gif

Ach tak? Więc wcale nie przeszkadzałoby Ci, gdyby ktoś, już nawet nie ksiądz, szykanowałby Cię i potępiał za zdradę i rozpustę, samemu wróciwszy ze schadzki z kochanką? Bo działa to na takiej samej zasadzie. Sama religia nie jest zła, gdy ci, którzy ją reprezentują, przestrzegają jej zasad.

EDIT:

to jak w ogóle śmiesz tu cytować moją wypowiedź?

Jedyne Twoje zdanie, z którym się zgodzę. Może faktycznie się z tym zapędziłem :P

Link do komentarza

Nie mówisz o wszystkich księżach? Więc nie zaczynaj całego wywodu od zdania: "Czym stał się KK w dzisiejszych czasach?". Poza tym piszesz o pedofilach i księżach podkradających kasę i właśnie temu problemowi poświęcasz dużo miejsca, nigdzie nie zaznaczając, że takie zachowania to niewielki procent kleru.

Ach tak? Więc wcale nie przeszkadzałoby Ci, gdyby ktoś, już nawet nie ksiądz, szykanowałby Cię i potępiał za zdradę i rozpustę, samemu wróciwszy ze schadzki z kochanką? Bo działa to na takiej samej zasadzie. Sama religia nie jest zła, gdy ci, którzy ją reprezentują, przestrzegają jej zasad.

Nie rozumiesz? Co to ma wspólnego z wiarą? WIARĄ. Nie religią, nie kościołem, tylko wiarą w Boga, czy innego Allaha. Nic.

Link do komentarza

Zgadzam się ze ZdeniEm, jednakowoż to nie znaczy, że Mamon(a) nie staje się bogiem dla wielu księży. Przykro to mówić, ale to tendencja wzrostowa, przynajmniej z tego co obserwuję. Więc na swój ślub albo nie dam nic (względnie niedużo) albo pójdę do zakonników, tam jest za darmo. Jeżeli ktoś będzie plotkował, że jestem skąpy i cham, to niech idzie precz.

Ateizm jest trendy, ponieważ "trendi" są trendy wolnościowe (co nie znaczy, że to cały zakres) no i wygodnym jest uznawać Kościół i wiarę za całe zło tego świata... Ale dobra, rozpiszę się i tym razem z całego tekstu...

Jej autor twierdzi, że Kościół traci wiernych tylko dlatego, że nie jest ?cool? i wielce samemu nad tym ubolewa.

Nie tylko dlatego. Zauważył natomiast pewną tendencję, która powoli przekształca się w swoistą prawidłowość, co jest przykre.

A ja zapytam się ? dlaczego Kościół nie jest już cool? Wiadomo wszakże, że, tutaj, uwaga, frazes, nic nie dzieje się bez przyczyny. Cóż więc było, a może i wciąż jest, przyczyną wielkiej boleści ZdeniA? Odpowiedź jest dość prosta i nasuwa się sama. Otóż są to działania samego Kościoła.

Akurat działania samego Kościoła w tej materii są przyczyną podrzędną. Nadrzędną są: jego złe przedstawianie w mediach (niejednokrotnie fałszywe, o czym mógł przekonać się Lord, gdy przeczytał artykuł o tym, że od teraz wszyscy XYZ będą ekskomunikowani z automatu (albo coś innego, nie pamiętam już tamtej sprawy tak dobrze), a okazało się coś innego), bezzasadna, nieoparta na jakichkolwiek przesłankach krytyka (śmierć milionów z rąk Inkwizycji :P) bądź wyolbrzymiona ponad miarę (ciemnota średniowiecza z winy Kościoła, barbarzyńcy przecież nieśli ogień wiedzy) oraz dozwolona "jazda" po Kościele, bo jak zareaguje, to walczy z wolnością słowa i jest zuy. Dziwnym trafem, co do islamu czy judaizmu tylu chojraków nie ma i jak ktoś krytykuje mocno islam, to apelują do niego z całego świata by zaprzestał, a jak ktoś krytykuje Kościół to jest cool, bo walczy z ciemnotą, zabobonem, głupotą i moherami... ale ja nie o tym.

Problemem jest to, że miliony łykają takowe zdania jako prawdy objawione bez popity, co nie znaczy, że nie ma analogicznych sytuacji w przypadku Kościoła, a raczej konkretnych grup wiernych :P

Czym stał się KK w dzisiejszych czasach? Zatracił on większość swego pierwotnego charakteru, jakim było przedstawicielstwo Boga na Ziemii i stał się instytucją, można by rzec, firmą. Maszynką do robienia pieniędzy. Księża wykorzystują każdą okazję, by zarobić na swych owieczkach. Przykłady? Aż się od nich, szanowni moi czytelnicy, roi. Ceny sakramentów ? ?Co łaska, czyli trzysta pięćdziesiąt złociszy wzwyż?.

Ty, patrz, ja w tej materii to daję złotówkę na tacę, co wychodzi niecałe 50 zł rocznie. Jak nie mam to nie daję, bo to jest dobrowolne. Ciągle jestem w Kościele, nie zostałem wyklęty, nie pokazują mnie palcami, bo na kolędzie nic nie daję. Jeżeli, natomiast, jakiś ksiądz sam wyskoczyłby z taką propozycją, to go wyśmiewam i wychodzę. Jak robi problemy z papierami, to niech idzie do diabła. Nie przenosiłbym tego na cały Kościół, co najwyżej na samowolkę proboszczów. Prosta, zdrowa postawa.

Ach - większość sakramentów mam już za sobą.

Nieustanne nawoływanie o datki na remonty i misje jest równie dobrym przykładem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że większość tych pieniędzy trafia do prywatnej kiesy kapłana.

To akurat poważny zarzut. Masz jakieś dowody, iż to jest powszechne, czy opierasz się na przeczuciu bądź ujawnionych przykładach jednostkowych?

Bierzmowanie. Pięćdziesiąt złotych za możliwość zostania bierzmowanym, liczone od osoby.

Zad prawda, panie kolego. Nie zapłaciłem ani grosza za jakąkolwiek część bierzmowania, poza tym, że oddałem garnitur do pralni i kupiłem jedzenie na gościnę i nie sądzę, by ktokolwiek płacił więcej, skoro jest to takie powszechne i "od łebka".

Skąd biorą się te horrendalne ceny? Nie twierdzę oczywiście, żeby pozbawić Kościół jakichkolwiek datków, wszak księża muszą mieć z czego żyć.

Księża otrzymują "pensję". Z reszty muszą się rozliczyć. Jak sami kręcą, to są do chrzanu księżmi. Jeśli dasz biednemu monetę, a on przepije, to jego grzech, twój dobry uczynek, jeśli nie mogłeś tego wywnioskować. Jeśli masz jakieś dowody, to zgłaszaj to wyżej.

Ale, na miłość boską (o ironio?), ustalenie cennika usług jest już niemałym przegięciem.

Z tym pozostaje mi się zgodzić.

Na zakończenie tej części, bonus ? historia z życia wzięta. Moja ciocia, bardzo religijna osoba, trafiła do szpitala. Gdy kapelan szpitalny zorientował się, jak ważną rolę w jej życiu odgrywa wiara zwrócił się do niej z propozycją ? za sto złotych odprawi w jej intencji mszę. Jak on w ogóle śmie pobierać opłaty za coś, co jest jego obowiązkiem?

Przykro mi z tego powodu. Ofiary za intencję są, co do zasady, dobrowolne, więc jeśli któryś z czymś takim wyskoczył, to trzeba było go zrugać. Niektóre, biedne parafie, utrzymują się tylko z ofiar, więc w pewnym stopniu może być to akceptowalne.

Przykładowo:

Przy zamawianiu intencji składana jest ofiara pieniężna. Przeznaczona jest ona na utrzymanie kościoła i osób w nim posługujących, w szczególności kapłana odprawiającego zamawianą Mszę. Ofiara pieniężna nie jest opłatą za Mszę - kapłan odprawia Mszę św. niezależnie od tej ofiary. Jej wysokość zależy od woli i możliwości zamawiającego intencję - zgodnie z tradycją powinna być to co najmniej taka suma, która pozwoli na utrzymanie kapłana przez jeden dzień.

Mam za to bardziej jaskrawy przykład do poparcia pewnego niesmaku co do niektórych parafii. Przykładem jest kaplica adoracji w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Toruniu. Wchodzisz do środka, by adorować sakrament, a przy wyjściu oraz przy konfesjonałach, wprost lecą na Ciebie gotowe przekazy/przelewy bankowe. Do diabła, ja tam już nie chodzę lub po drodze biorę je wszystkie i wywalam do kosza. Robię przysługę dla wszystkich.

Druga sprawa to lekcje religii. Nie są one, co prawda, obowiązkowe, ale, wbrew temu, co twierdzi ZdeniO, to osoba, która na te lekcje nie uczęszcza jest szykanowana, a nie na odwrót.

Doprawdy? Z własnych doświadczeń i ~420 osób, które chodziły na religię w ciągu mojej obowiązkowej edukacji, każdy zwijał się śmiało z lekcji religii i nie pluł na tych, co robią tak samo. 15-20 kręciło co najwyżej głowami.

Nawet co do szykan, to sądzę, że przesadzasz, ale mogę się mylić.

Z obu takowych doświadczeń można wyciągnąć jeden wniosek: że w tym przypadku, w tej szkole, w tej klasie i z tym katechetą tak się zdarzało. Nie, że to jest powszechne. Nie twierdzę tak, nawet jak zostałem wyśmiany, że jako jeden z niewielu na religii zostaję.

Co więcej, w moim liceum lekcje etyki, które są według prawa zastępstwem za religię odbywają się w piątki po godzinie piętnastej. Jest to jawna dyskryminacja. Nie chcesz chodzić na religię? Nie ma sprawy, będziesz tracił czas po lekcjach w piątek.

Rada rodziców, wniosek o zmianę planu. Ostatnio był nawet poruszany wątek, jak lekcje religii są wpychane zawsze w środek planu. Dałem mój plan lekcji z liceum i jakoś nie wychodził zeń takowi wniosek. Ponownie - wniosek taki, że tak jest w danym przypadku, nie w ogólności.

I będzie to obowiązkowe.

I tak źle, i tak niedobrze?

Ale to jeszcze nic. Dużo gorsze są rzeczy, które na lekcjach się dzieją. Słowa, które padają z ust katechetów i księży. Młodzi ludzie są poddawani nieustannej indoktrynacji, uczeni bezmyślnego fanatyzmu i nietolerancji.

Kurna, jakbym czytał "antykościolistę.pl racjonalistę.pl". Ja powiem, że młodzi ludzie są nieustannie nauczani filozofii chrześcijańskich i ich korzeni, prawd wiary i punktów widzenia, wraz z argumentami dotyczących kontrowersyjnych obecnie spraw, wraz z cytatami z Pisma Świętego i też przesadzę, bo mógłbym co najwyżej stwierdzić, że w takim a takim przypadku może to być prawdą. Hell, byłem raczej religijną osobą, przez 12 lat edukacji na palcach rąk mogę zliczyć lekcje religii na których nie byłem, na nich wiele głupot słyszałem, czasem się zgadzałem, gdy byłem małym brzdącem, a nie ganiam za "satanistami" z widłami. Ba, nawet się przyjaźnię z paroma, którzy na Kościół dość ostro pyszczą, więc to żadna prawidłowość. I proszę, bez wymówek w stylu "najwyraźniej maszyna do prania mózgów się zepsuła".

W gimnazjum dowiedziałem się od swojej katechetki wielu ciekawych i odkrywczych rzeczy. Stwierdziła ona, przy ogólnej aprobacie klasy i mojej, jednocześnie, rozpaczy, że homoseksualizm jest chorobą, którą trzeba leczyć. Więcej, gejów i lesbijki należy zamykać w odosobnionych ośrodkach, by nie zarażali reszty społeczeństwa.

Więc się tylko wygłupiła i tylko katechetka. Co do całej klasy, to powątpiewam.

Przeprowadzała też testy wiary. Kazała nam, na przykład, siedzieć nieruchomo z zamkniętymi oczami przez kilka minut. Później stwierdzała, że ten, kto w tym czasie się poruszył lub otworzył oczy ?nie zaufał Panu i nie jest prawdziwym katolikiem".

Ja bym wyszedł z sali, trzaskając drzwiami i zawiadomił wyżej sytuowany organ zwany rodzicem, bo podobnych bzdur, jak żyję, nie słyszałem.

Czy naprawdę lekcje religii muszą tak wyglądać? Nie, nie muszą. Swego czasu byłem w szkole w Anglii, a jednym z zajęć tamtego dnia była właśnie religia. Na czym polegają lekcje religii w angielskich szkołach? Mówi się na nich o wszystkich religiach i poznaje zwyczaje i wierzenia każdej z nich. Uczy się tolerancji.

Ech, przypomniały mi się lekcje religii z gimnazjum i liceum... Nawet w przypadkach tak skrajnych głupot z ust niektórych katechetów, pozostają odtrutki na innych, częstszych zajęciach, oraz od rodziców. Krytycyzm to wręcz cecha wymagana.

W Polsce zaś kilkakrotnie słyszałem stwierdzenia w stylu ?Jeśli coś przetrwało dwa tysiące lat, to musi być to dzieło boże?. Po czym na stwierdzenie, że taki, na przykład, hinduizm jest jeszcze starszy, katechetka odpowiadała, uwaga, dokładny cytat, ?Ale co to jest za religia? Bożków od wszystkiego mają. To są szarlatany!? A czymże są, pytam się, święci w chrześcijaństwie?

Święci w chrześcijaństwie są przykładami i "wstawiennictwami". Niczym więcej. Argument o "modlitwie do świętych" już był przerabiany. W większym stopniu to problem ludzi i ich niewiedzy, że modlą się do świętych i handlują amuletami, a w mniejszym Kościoła, że takiego handlu nie ukróca, bo o modlitwach często wspomina, a nauka o nich jest wręcz fundamentalna.

Numer trzy na mojej liście, czyli zachowanie kapłanów. Ile ostatnio słyszy się o aferach pedofilskich z ich udziałem? ?Święci mężowie? dobierają się do małych dzieci i przeważnie nie spotyka ich za to najlżejsza nawet kara. Są chronieni przez swoją instytucję.

Nie są chronieni, są normalnie ścigani przez prawo. Spotykają ich kary. Watykan przeprasza za takowe zachowania, wydaje akty mające to ukrócić. Skoro o takowych sytuacjach słyszałeś, to słyszałeś też zapewne o wyrokach, które zapadły w tych sprawach? Nieźle jak na "brak nawet najlżejszej kary".

Poza tym procentowy udział pedofilów wśród księży jest malutki, nierzadko mniejszy niż u zawodów zaufania publicznego czy służby publicznej, podczas gdy media niejednokrotnie rozdmuchują to do powszechnego, pochwalanego działania, a to guzik prawda. Co więcej, zachowania, które nazywane są pedofilią, czasem są uwarunkowane chęcią ogólnego kontaktu płciowego. Zdarzało się nazywanie pedofilami księża, którzy dokonywali zachowań seksualnych wobec 18-letnich. Moralnie to zawsze oburzające i karygodne, przynajmniej wedle zasad, których zobowiązali się przestrzegać, niemniej nieraz jest to rozdmuchiwane i przesadzane. Zresztą jak wszystko w mediach.

Co nie znaczy, że zadowala mnie obecne stanowisko Watykanu, który powinien za takowe zachowania wywalać na zbity pysk, co wiązać się musi z częściową rezygnacją z biskupiej decentralizacji. Podobnie w przypadkach lekceważenia sygnałów. Zdecydowanie, musi się to zmienić.

Nie można natomiast czynić zarzutu, że do Kościoła przyjmuje się pedofilów, ponieważ nie można (ni prawnie, ni w inny) sprawdzić, czy ktoś jest pedofilem. To zawsze wychodzi później. Podobnie nie można przewidzieć, czy świeżo upieczony pracownik nie okaże się mordercą czy złodziejem.

Dalej? Ilu księży nie zachowuje celibatu? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie dokładnie, nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Choć akurat to osobiście mi nie przeszkadza, zastanawia mnie, jak czuje się taki ksiądz, gdy później gromi niewiernych małżonków. Sam przecież wierności Bogu nie dochowuje. Zaś na alkoholowe ekscesy kapłanów można by poświęcić osobny wpis i tak byłoby to za mało. Dlaczego ktoś, kto wymaga przestrzegania ścisłych norm moralnych od innych, sam łamie je bez skrupułów?

Kto konkretnie? Takowy sprzeniewierzył się zobowiązaniu czystości, więc jego rola traci moc, co nie znaczy, że nauki, które przekazuje, a są oficjalnymi naukami Kościoła, od razu są nieważne. Zarzut może być czyniony co do tej osoby, nie całości.

Na koniec zostawiłem sobie rzecz najważniejszą. A mianowicie upolitycznienie Kościoła. A także jego wtrącanie się do naszego codziennego życia. Każdy, kto od czasu do czasu ogląda wiadomości wie, co mam na myśli. KK w Polsce wspiera jedną partię, ale mniejsza o to, jaką i czy się z nią zgadzam, wszakże nie mówimy teraz o polityce.

Kościół nie wspiera partii, co najwyżej dane zachowania, stojące na straży pewnych fundamentalnych wartości. Przypominam, że sprzeciwiał się bitwie o krzyż i sprzeciwiał się upolitycznianiu takowych zachowań, przez tą partię.

Skandaliczny jest sam fakt mieszania się księży do spraw państwowych.

Dlaczego? Są obywatelami, jak ja czy ty. Dlaczego nie mają aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym?

W czasie kazań z ambony padają słowa godne polityka, a nie pośrednika między Bogiem a ludźmi.

W takim znaczeniu nie powinno się głosić poparcia czy nakazów głosowania. To karygodne. Jeżeli natomiast mówi o modelu i zasadach, jakimi winno kierować się państwo, w ramach przypomnienia wartości, to nie widzę problemu.

Ale Kościół wtrąca się nie tylko w sprawy wyborcze. Przy każdej okazji, jaką są, na przykład, święta państwowe, biskupi mówią o in vitro, aborcji i wzorowym, według nich, modelu rodziny.

Księża mówią o tym i bez okazji. Nie widzę w tym nic złego, iż robią to, co do nich należy - przypominanie o zasadach, uświadamianie o krzywdach i cierpieniu oraz problemach.

Jakby cokolwiek o tych sprawach wiedzieli.

Rozumiem, że Chrystus też nie ma w tej sprawie żadnego autorytetu, bo sam nie miał żony...?

Wiedzą całkiem sporo, w tym uregulowania biblijne, o których rzesze krytykantów nie słyszały. Czy żeby stwierdzić, że w związku powinna panować równa hierarchia wartości i obowiązek współdziałania części rodziny dla całości, muszę dopiero założyć rodzinę? Modele idealne powstają w założeniach teoretycznych i nie potrzeba do nich praktyki.

To zwykli dyletanci, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią. Co ksiądz może wiedzieć o macierzyństwie? Lub o tym, jak założyć rodzinę? I wreszcie, co ksiądz może wiedzieć o seksie?

To.

Jakim prawem kapłani się do tego mieszają? Kto dał im prawo do wtrącania się w sprawy, o jakich nigdy nie powinni się wypowiadać?

Chyba Bóg, dając wolną wolę. Dlaczego kapłan ma się nigdy nie wypowiadać o religii, etyce, moralności i stać na straży ich przestrzegania u osób, które zobowiązały się do tego?

(Jeśli dotarłeś tutaj, masz cierpliwość i upór arcymistrza szachowego. Na "pocieszenie" dodam, że to jedna z mych średnio-długich wypowiedzi.

Także w pewnej materii zgadam się, ale zmieniam "Kościół" na "pojedyncze przypadki/parafie/księży", bo jak piszesz "X są" albo "Y jest", to przyjmuje się takowe stwierdzenie za zasadę (występowanie co do zasady).

W wielkim uproszczeniu można natomiast stwierdzić, że wielu twierdzi: "Kościół nie jest cool, bo nie zezwala na chlanie bez umiaru, uprawianie seksu na dyskotekach ze świeżymi znajomościami, nie lubi prezerwatyw i modlitwy są nudne". Takie, na własnym doświadczeniu, opinie słyszałem najczęściej. I, jak stwierdził to ZdeniO, wiąże się to z niechęcią do wiary. Również spośród mas doznałem szykan z powodu mej wiary. Na całe szczęście, są jeszcze ludzie z forum :P Może tak bardzo się nie różnimy?

Link do komentarza

Oj behemort, ty i te twoje ściany tekstu :D

A mnie wkurza (zgodnie z tytułem bloga, a co!) obrzydzanie jakiejkolwiek religijności w dzisiejszych czasach. Wystarczy wejść na niemoderowane fora, kwejka, demoty czy komenty na wp.pl czy innym onecie i od ładunku nienawiści można się załamać. "Zydowskie zombie", "Nie zaśmiecajcie umysłów", "Wiara jest dla głupich i ograniczonych" etc...

Mówisz, że rosnący ateizm jest skutkiem grzechów kościoła? Może, ale jak ma przeciętny gimnazjalista krytycznie ocenić takie "dzieło". I się dziwić, że większość "ateistów" i "wierzących-niepraktykujących" potrafi jedynie rzucać prostymi frazesami. Religia nie jest w stanie się bronić w erze obrazkowej, gdzie większość ludzi zamiast się wgłębić w podstawy wiary potrafi jedynie posługiwać się memami... Media też nie pomagają, gdyż wiara nie jest "glamour" i nie skandalizuje...

Link do komentarza

Jeśli chodzi o argument "Nie wszyscy są tacy" . Owszem jest bardzo wielu sensownych księży, ale kościół jako instytucja pojmowana w całości kompromituje się bardzo często. Zaufałbyś przedstawicielowi banku o którym wiesz że spora część pracowników łamie przepisy a samo kierownictwo ma to w 4 literach lub otwarcie czerpie korzyści?

Jeśli zaś o mniejszy % pedofilii...Kościół do tej pory próbuje tuszować takie sprawy. Poza tym co jakiś czas w przypadku jakiś afer broni księży bądź oburza się podczas śledztwa. Ba, KK nie widzi nic złego w tym że paru księży, pracujących z dziećmi w wieku komunijnym, to czynni członkowie stowarzyszenia Martijn ( holenderskiego stowarzyszenia na rzecz legalizacji pedofilii )

Co do samej religii. Jej miejscem jest szkółka niedzielna, nie szkoła. Zwłaszcza religii liczącej się do średniej z której za nic ma się piątki co podwyższa ją osobom wierzącym ( jest to jakaś forma promowania tych osób). Powinna ją zastąpić ogólna etyka z elementami filozofii. I... tak religia w szkole jest łamaniem konstytucji, bo nie mam obowiązku ujawniać swoich poglądów czy wiary. A szkoła wymaga od ciebie deklaracji czy jesteś katolikiem czy nie. No ale w naszym kraju w poważaniu ma się decyzje dot. konstytucji, czego przykład mamy w szybkości likwidowania przez władze KRUSu.

Link do komentarza

Amdarelu, w jakiej to materii Kościół jako całość kompromituje się bardzo często? Jakie przepisy łamie? Ja powiedziałbym, że częściej właśnie kompromitują się sytuowani wyżej w hierarchii kapłani, którzy myślą, że na własnym polu mogą wszystko, bo wyżej sytuowani mają ważniejsze sprawy. Z czego czerpie korzyści i jakie - materialne?

W jaki sposób próbuje tuszować sprawy? Które konkretnie? W Polsce to raczej tzw. "chrześcijańskie stowarzyszenia" występują z takowymi inicjatywami, nie sam Kościół. Papież i Kościół coraz ostrzej się w tej materii wypowiadają, bo Kościół to też wierni. Bronić próbują, ponownie, lokalni hierarchowie, którzy jednak często sami też rezygnują w związku ze skandalem. Potem są karani przez władze państwowe. Jakby tego nie uczynili, to też mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności.

Ba, KK nie widzi nic złego w tym że paru księży, pracujących z dziećmi w wieku komunijnym, to czynni członkowie stowarzyszenia Martijn ( holenderskiego stowarzyszenia na rzecz legalizacji pedofilii )

Dlaczego więc ujawniło ten przypadek i kapłana ukarano? Dlatego, że nie widziało w tym nic złego? Sprzeczność.

Co do samej religii. Jej miejscem jest szkółka niedzielna, nie szkoła.

Dlaczego?

Zwłaszcza religii liczącej się do średniej z której za nic ma się piątki co podwyższa ją osobom wierzącym ( jest to jakaś forma promowania tych osób).

Zarzut należy więc stawiać kapłanom, którzy olewają rzetelne ocenianie, nie wobec samej zasadności religii.

Powinna ją zastąpić ogólna etyka z elementami filozofii.

Takowa jest możliwa, ale dlaczego religię banować?

I... tak religia w szkole jest łamaniem konstytucji, bo nie mam obowiązku ujawniać swoich poglądów czy wiary.

Masz za to obowiązek uczęszczać na zajęcia religii bądź etyki.

Którego artykułu? Taka wykładnia nie ma racji bytu, nie może prowadzić do absurdu. Jawne kupowanie płyt z muzyką w sklepie dla siebie też jest łamaniem konstytucji, bo ktoś może je podpatrzeć i dowiedzieć się o twoich poglądach na muzykę? Kibicowanie danej drużynie też jest niekonstytucyjne, bo przecież chcę kibicować, a nie chcę ujawniać poglądów? E-e.

A szkoła wymaga od ciebie deklaracji czy jesteś katolikiem czy nie.

Szkoła wymaga, byś wybrał to, na co chcesz uczęszczać. To, czy masz poglądy zgadzające się z tym czy z innym, szkoły nie obchodzi i nie wymaga ich stwierdzenia od Ciebie. Deklaracja uczestnictwa czy nieuczestnictwa nie zawiera w sobie wymuszenia dotyczącego poglądów tylko władztwo dotyczące ustosunkowania się do obowiązku szkolnego.

Ust. 7 art. 53 w twojej wykładni kłóciłby się z ust. 4 tegoż artykułu, a tak być nie może.

Link do komentarza

Martjin - miałem nieaktualne dane ok, mój błąd. Choć jak sam widzisz sprawa ta ciągnęła się długo i nawet w twoim linku było podane że jego bezpośredni przełożony nie reagował.

Co do samej pedofilii afer było sporo. Dodaj do tego wydany w 1962 edykt papieski o postępowaniu w przypadkach pedofilii wśród księży. Czasami kogoś zawieszą jak sprawa jest wybitnie głośna i oczywista, w większości przypadków starają się to ukrywać. Do tej pory pamiętam pyszczenie hierarchów kościelnych gdy bodaj ang. policja przeszukiwała plebanie jakiegoś kapłana podejrzanego o pedofilie ( albo posiadanie materiałów z nią związanych ). Zaczęły się teksty o prześladowaniu kościoła przez władze.

Zauważ także że dyskutujemy o kościele polskim który jest specyficzną mutacją , ze względu na bardzo dobrą pozycję w państwie. W takich Czechach KK jest miły a kapłani pomocni. Bo nie mają innego wyjścia jako że katolików jest tam parę % i walczą o każdego wiernego. U nas księża to często paniska którzy uważają że mogą wszystko .

Religia w szkołach. Państwo winno być świeckie a jako takie nie promować żadnej religii. Miejsce nauk i symboli religijnych jest w świątyniach bądź przestrzeni prywatnej. No chyba że wprowadzimy do szkół możliwość uczęszczania na KAŻDĄ z oficjalnie zarejestrowanych religii w kraju. Poza tym pensja katechety idzie z podatków wszystkich, nie tylko wierzących. Kościół Katolicki pożera rocznie ok 5 mld złotych z budżetu państwa. Osobiście jestem zwolennikiem formy podatku na Niemiecki przykład. W deklaracji piszesz czy jesteś( i czy się za takiego uważasz, nie zaś czy jesteś ochrzczony) wyznawcą danej religii. Jeśli tak płacisz jakąś niewielką dodatkową kwotę jako podatek na twoja instytucję kościelną.

Co do twojego przykładu jest on bezsensowny. Nikt nie każe ci głośno deklarować się jako fan danego gat. muzycznego, ale deklaracja chodzenia na religię jest jasnym postawieniem się po danej stronie które na tobie wymuszono.Poza tym jest spora różnica między wiarą a kibicowaniem drużynie No chyba że pojmujemy wiarę jako gust muzyczny czy zdanie na temat polityczny, a wtedy możemy ją podobnie jak resztę otwarcie krytykować.

W swoim tekście ciągle piszesz "To nie kościół to kapłani". Ale jeśli w kościele tacy kapłani czy zakonnice to ogromna część jego przedstawicieli to w jasny sposób rzutuje to na odbiór całej instytucji co jest jej winą. Gdyby połowa rządu kradła a druga pracowała, premier zaś czy prezydent mieliby gdzieś co robi ta gorsza połowa i trzymali ich za wszelką cenę przy sobie, to mówiłbyś "to nie rząd jest zły, tylko część ministrów i to nie wina rządu że jest tak i tak" ?

Link do komentarza

Zgadzam sie z wieloma argumentami, ktore przytaczasz. A juz szczegolnie popieram Cie w momencie, kiedy piszesz o kosciele, ktory korzysta z kazdej okazji do zarabiania pieniedzy. Ja sam w pewnym momencie przestalem dawac na tace. Dlaczego? U mnie doszlo to naprawde absurdalnej (w kontekscie tego, ze Kosciol taki uczciwy i dobry) sytuacji. W ogloszeniach podczas jednej z mszy powiedziano, ze w nastepna niedziele ksieza beda zbierac pieniadze na lokalny dom dziecka. Nie powiedzial jednak, kiedy i gdzie beda zbierac te pieniadze. Podczas tej nieszczesnej niedzieli, kiedy ksieza przelecieli sie z tackami i znikneli za jakimis drzwiami jeden z kaplanow poinformowal, ze "na dzieci bedzie mozna dac pieniazki wychodzac z kosciola, jeden z ksiezy bedzie czekal przy bramie." Wtedy mialem juz dosc.

Link do komentarza

@behemort

Nieustanne nawoływanie o datki na remonty i misje jest równie dobrym przykładem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że większość tych pieniędzy trafia do prywatnej kiesy kapłana.

To akurat poważny zarzut. Masz jakieś dowody, iż to jest powszechne, czy opierasz się na przeczuciu bądź ujawnionych przykładach jednostkowych?

Opieram się na przykładach z parafii z mojego miasta. Na przykład taki jeden ksiądz ciągle prosi o pieniądze na remont dachu chyba, parafianie oczywiście chętnie datki mu przekazują, a dach jak przeciekał - tak przecieka.

Bierzmowanie. Pięćdziesiąt złotych za możliwość zostania bierzmowanym, liczone od osoby.

Zad prawda, panie kolego. Nie zapłaciłem ani grosza za jakąkolwiek część bierzmowania, poza tym, że oddałem garnitur do pralni i kupiłem jedzenie na gościnę i nie sądzę, by ktokolwiek płacił więcej, skoro jest to takie powszechne i "od łebka".

No widzisz. A u nas ten, kto nie zapłacił nie został bierzmowany. Podobno w innej parafii chcieli trzydzieści złotych, zaś w jeszcze innej ksiądz zażyczył sobie, by parafianie kupili mu pralkę.

Skąd biorą się te horrendalne ceny? Nie twierdzę oczywiście, żeby pozbawić Kościół jakichkolwiek datków, wszak księża muszą mieć z czego żyć.

Księża otrzymują "pensję". Z reszty muszą się rozliczyć. Jak sami kręcą, to są do chrzanu księżmi. Jeśli dasz biednemu monetę, a on przepije, to jego grzech, twój dobry uczynek, jeśli nie mogłeś tego wywnioskować. Jeśli masz jakieś dowody, to zgłaszaj to wyżej.

A cóż mi przyjdzie z tego, że coś takiego zgłoszę? Uczynki księży obarczają tylko ich własne sumienie.

Mam za to bardziej jaskrawy przykład do poparcia pewnego niesmaku co do niektórych parafii. Przykładem jest kaplica adoracji w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Toruniu. Wchodzisz do środka, by adorować sakrament, a przy wyjściu oraz przy konfesjonałach, wprost lecą na Ciebie gotowe przekazy/przelewy bankowe. Do diabła, ja tam już nie chodzę lub po drodze biorę je wszystkie i wywalam do kosza. Robię przysługę dla wszystkich.

Cóż mogę powiedzieć? Szacun, naprawdę.

Druga sprawa to lekcje religii. Nie są one, co prawda, obowiązkowe, ale, wbrew temu, co twierdzi ZdeniO, to osoba, która na te lekcje nie uczęszcza jest szykanowana, a nie na odwrót.

Doprawdy? Z własnych doświadczeń i ~420 osób, które chodziły na religię w ciągu mojej obowiązkowej edukacji, każdy zwijał się śmiało z lekcji religii i nie pluł na tych, co robią tak samo. 15-20 kręciło co najwyżej głowami.

Nawet co do szykan, to sądzę, że przesadzasz, ale mogę się mylić.

O pierwszej w nocy wpis pisałem, to kilka rzeczy mogło mi umknąć. Otóż nie chodziło mi o samych uczniów, którzy przeważnie, choć nie zawsze, tolerują nie chodzenie na religię. Większy problem sprawiają nauczyciele. Powiesz coś u takiego na lekcji, co mu się nie spodoba i masz u niego wilczy bilet do końca roku.

Z obu takowych doświadczeń można wyciągnąć jeden wniosek: że w tym przypadku, w tej szkole, w tej klasie i z tym katechetą tak się zdarzało. Nie, że to jest powszechne. Nie twierdzę tak, nawet jak zostałem wyśmiany, że jako jeden z niewielu na religii zostaję.

Druga katechetka podobno twierdziła, że podczas aborcji lekarze wysysają płodowi mózg przez strzykawkę.

Co więcej, w moim liceum lekcje etyki, które są według prawa zastępstwem za religię odbywają się w piątki po godzinie piętnastej. Jest to jawna dyskryminacja. Nie chcesz chodzić na religię? Nie ma sprawy, będziesz tracił czas po lekcjach w piątek.

Rada rodziców, wniosek o zmianę planu. Ostatnio był nawet poruszany wątek, jak lekcje religii są wpychane zawsze w środek planu. Dałem mój plan lekcji z liceum i jakoś nie wychodził zeń takowi wniosek. Ponownie - wniosek taki, że tak jest w danym przypadku, nie w ogólności.

Czyli w każdym zdaniu powinienem podkreślać i przewidywać wszelkie możliwe ewentualności? Sytuacja podobna do tej z Uwag i pytań do moderatorów, gdzie Lord napisał fragment regulaminu przewidującego wszystkie prawdopodobne przypadki? W takich sprawach ciężko o obiektywizm, więc mój wpis na blogu jest całkowicie subiektywny. I dobrze, czy nie powinien przecież taki być?

I będzie to obowiązkowe.

I tak źle, i tak niedobrze?

Oczywiście. W pierwszym przypadku źle, bo chodzę na religię. W drugim również, gdyż zmuszony jestem do poświęcania swojego czasu po lekcjach. Chyba mnie nie zrozumiałeś, to właśnie mnie boli, to jest wspomniana przeze mnie dyskryminacja. Ci, którzy chodzą na religię przychodzić o szkoły po piętnastej nie muszą. Etyka powinna być w godzinach lekcyjnych, na przykład w czasie trwania religii.

Ale to jeszcze nic. Dużo gorsze są rzeczy, które na lekcjach się dzieją. Słowa, które padają z ust katechetów i księży. Młodzi ludzie są poddawani nieustannej indoktrynacji, uczeni bezmyślnego fanatyzmu i nietolerancji.

Kurna, jakbym czytał "antykościolistę.pl racjonalistę.pl". Ja powiem, że młodzi ludzie są nieustannie nauczani filozofii chrześcijańskich i ich korzeni, prawd wiary i punktów widzenia, wraz z argumentami dotyczących kontrowersyjnych obecnie spraw, wraz z cytatami z Pisma Świętego i też przesadzę, bo mógłbym co najwyżej stwierdzić, że w takim a takim przypadku może to być prawdą. Hell, byłem raczej religijną osobą, przez 12 lat edukacji na palcach rąk mogę zliczyć lekcje religii na których nie byłem, na nich wiele głupot słyszałem, czasem się zgadzałem, gdy byłem małym brzdącem, a nie ganiam za "satanistami" z widłami. Ba, nawet się przyjaźnię z paroma, którzy na Kościół dość ostro pyszczą, więc to żadna prawidłowość. I proszę, bez wymówek w stylu "najwyraźniej maszyna do prania mózgów się zepsuła".

Po raz kolejny wspomnę o subiektywności opinii. Być może ze słowem "nieustannej" nieco przesadziłem, ale nie zmienia to faktu, że tak się często zdarza. Może w Twojej szkole nie.

I wiesz co? Ja też mam wielu znajomych, nawet przyjaciół, którzy chodzą na przykład na KSM, czyli Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. I jakoś nikomu poglądy strony przeciwnej nie przeszkadzają.

W gimnazjum dowiedziałem się od swojej katechetki wielu ciekawych i odkrywczych rzeczy. Stwierdziła ona, przy ogólnej aprobacie klasy i mojej, jednocześnie, rozpaczy, że homoseksualizm jest chorobą, którą trzeba leczyć. Więcej, gejów i lesbijki należy zamykać w odosobnionych ośrodkach, by nie zarażali reszty społeczeństwa.

Więc się tylko wygłupiła i tylko katechetka. Co do całej klasy, to powątpiewam.

Nie wiesz, z kim byłem w klasie :P Ani ile osób napadło na mnie i kumpla, gdy ośmieliliśmy się z nią nie zgodzić.

Przeprowadzała też testy wiary. Kazała nam, na przykład, siedzieć nieruchomo z zamkniętymi oczami przez kilka minut. Później stwierdzała, że ten, kto w tym czasie się poruszył lub otworzył oczy ?nie zaufał Panu i nie jest prawdziwym katolikiem".

Ja bym wyszedł z sali, trzaskając drzwiami i zawiadomił wyżej sytuowany organ zwany rodzicem, bo podobnych bzdur, jak żyję, nie słyszałem.

Młody byłem i głupi. Trzeba było ją nagrać, jak teraz sądzę. Ale mogę przysiąc, że nie był to odosobniony przypadek.

Numer trzy na mojej liście, czyli zachowanie kapłanów. Ile ostatnio słyszy się o aferach pedofilskich z ich udziałem? ?Święci mężowie? dobierają się do małych dzieci i przeważnie nie spotyka ich za to najlżejsza nawet kara. Są chronieni przez swoją instytucję.

Nie są chronieni, są normalnie ścigani przez prawo. Spotykają ich kary. Watykan przeprasza za takowe zachowania, wydaje akty mające to ukrócić. Skoro o takowych sytuacjach słyszałeś, to słyszałeś też zapewne o wyrokach, które zapadły w tych sprawach? Nieźle jak na "brak nawet najlżejszej kary".

Poza tym procentowy udział pedofilów wśród księży jest malutki, nierzadko mniejszy niż u zawodów zaufania publicznego czy służby publicznej, podczas gdy media niejednokrotnie rozdmuchują to do powszechnego, pochwalanego działania, a to guzik prawda. Co więcej, zachowania, które nazywane są pedofilią, czasem są uwarunkowane chęcią ogólnego kontaktu płciowego. Zdarzało się nazywanie pedofilami księża, którzy dokonywali zachowań seksualnych wobec 18-letnich. Moralnie to zawsze oburzające i karygodne, przynajmniej wedle zasad, których zobowiązali się przestrzegać, niemniej nieraz jest to rozdmuchiwane i przesadzane. Zresztą jak wszystko w mediach.

Co nie znaczy, że zadowala mnie obecne stanowisko Watykanu, który powinien za takowe zachowania wywalać na zbity pysk, co wiązać się musi z częściową rezygnacją z biskupiej decentralizacji. Podobnie w przypadkach lekceważenia sygnałów. Zdecydowanie, musi się to zmienić.

Nie można natomiast czynić zarzutu, że do Kościoła przyjmuje się pedofilów, ponieważ nie można (ni prawnie, ni w inny) sprawdzić, czy ktoś jest pedofilem. To zawsze wychodzi później. Podobnie nie można przewidzieć, czy świeżo upieczony pracownik nie okaże się mordercą czy złodziejem.

Ten fragment oparłem na tych wydarzeniach. W sumie, to mogłem dodać to w samym wpisie, ale wczoraj o tym nie pomyślałem. Mój błąd :)

Dalej? Ilu księży nie zachowuje celibatu? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie dokładnie, nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Choć akurat to osobiście mi nie przeszkadza, zastanawia mnie, jak czuje się taki ksiądz, gdy później gromi niewiernych małżonków. Sam przecież wierności Bogu nie dochowuje. Zaś na alkoholowe ekscesy kapłanów można by poświęcić osobny wpis i tak byłoby to za mało. Dlaczego ktoś, kto wymaga przestrzegania ścisłych norm moralnych od innych, sam łamie je bez skrupułów?

Kto konkretnie? Takowy sprzeniewierzył się zobowiązaniu czystości, więc jego rola traci moc, co nie znaczy, że nauki, które przekazuje, a są oficjalnymi naukami Kościoła, od razu są nieważne. Zarzut może być czyniony co do tej osoby, nie całości.

Nie mów, że nie słyszałeś nigdy o żadnym przypadku nie dochowania celibatu. Jeden ksiądz z mojej okolicy ma dziecko z gosposią, to tak w ramach "konkretyzacji".

Na koniec zostawiłem sobie rzecz najważniejszą. A mianowicie upolitycznienie Kościoła. A także jego wtrącanie się do naszego codziennego życia. Każdy, kto od czasu do czasu ogląda wiadomości wie, co mam na myśli. KK w Polsce wspiera jedną partię, ale mniejsza o to, jaką i czy się z nią zgadzam, wszakże nie mówimy teraz o polityce.

Kościół nie wspiera partii, co najwyżej dane zachowania, stojące na straży pewnych fundamentalnych wartości. Przypominam, że sprzeciwiał się bitwie o krzyż i sprzeciwiał się upolitycznianiu takowych zachowań, przez tą partię.

Akurat argument z bitwą o krzyż do mnie nie przemawia. Może i Kościół potępił obrońców, lecz oprócz samych słów nie uczynił nic, by takim zachowaniom zapobiec. A co do poparcia partii, nie przekonasz mnie, że Kościół nie jest upolityczniony. Może jest parę chlubnych wyjątków, lecz wystarczą dwa słowa: Radio Maryja. Wiem, ojciec Tadeusz nie stanowi całości Kościoła i jego poglądy nie są jednoznaczne z poglądami całości KK, lecz wielokrotnie można było się przekonać, że wielu polskich duchownych go popiera. Tak przy okazji, nie uważasz, że zła opinia o Kościele spowodowana jest w dużej mierze przez "osobistości" takie jak Ojciec Dyrektor czy Piotr Natanek? O ile z tym drugim poradzono sobie w pięknym stylu, to padre Tadeo wciąż działa w Polsce "na legalu".

Skandaliczny jest sam fakt mieszania się księży do spraw państwowych.

Dlaczego? Są obywatelami, jak ja czy ty. Dlaczego nie mają aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym?

Ponieważ ich zadanie jest zupełnie inne? Mają uczestniczyć w życiu duchowym. Wedle konstytucji jesteśmy państwem świeckim.

W czasie kazań z ambony padają słowa godne polityka, a nie pośrednika między Bogiem a ludźmi.

W takim znaczeniu nie powinno się głosić poparcia czy nakazów głosowania. To karygodne. Jeżeli natomiast mówi o modelu i zasadach, jakimi winno kierować się państwo, w ramach przypomnienia wartości, to nie widzę problemu.

Ja również, pod warunkiem, że nie ma to formy politycznej agitacji. I żeby nie było, nie wszyscy księża są za PiSem. Tutaj mamy świetny przykład upolitycznienia kościelnych dostojników. Co mi się ani trochę nie podoba, KK nie powinien, według mnie, popierać żadnej partii.

Ale Kościół wtrąca się nie tylko w sprawy wyborcze. Przy każdej okazji, jaką są, na przykład, święta państwowe, biskupi mówią o in vitro, aborcji i wzorowym, według nich, modelu rodziny.

Księża mówią o tym i bez okazji. Nie widzę w tym nic złego, iż robią to, co do nich należy - przypominanie o zasadach, uświadamianie o krzywdach i cierpieniu oraz problemach.

A powiedz mi, czy zostanie zmuszonym do urodzenia i wychowania dziecko z gwałtu nie jest dla jego matki krzywdą i cierpieniem? Według mnie, księża zbyt często trzymają się sztywno Katechizmu KK i nie myślą o poszczególnych przypadkach, takich, jak wspomnianym przeze mnie chwilę temu.

Jakby cokolwiek o tych sprawach wiedzieli.

Rozumiem, że Chrystus też nie ma w tej sprawie żadnego autorytetu, bo sam nie miał żony...?

Wiedzą całkiem sporo, w tym uregulowania biblijne, o których rzesze krytykantów nie słyszały. Czy żeby stwierdzić, że w związku powinna panować równa hierarchia wartości i obowiązek współdziałania części rodziny dla całości, muszę dopiero założyć rodzinę? Modele idealne powstają w założeniach teoretycznych i nie potrzeba do nich praktyki.

To zwykli dyletanci, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią. Co ksiądz może wiedzieć o macierzyństwie? Lub o tym, jak założyć rodzinę? I wreszcie, co ksiądz może wiedzieć o seksie?

To.

Jakim prawem kapłani się do tego mieszają? Kto dał im prawo do wtrącania się w sprawy, o jakich nigdy nie powinni się wypowiadać?

Chyba Bóg, dając wolną wolę. Dlaczego kapłan ma się nigdy nie wypowiadać o religii, etyce, moralności i stać na straży ich przestrzegania u osób, które zobowiązały się do tego?

No dobrze, rozumiem Twoje argumenty, mogę się nawet po części zgodzić. Ale chodzi mi o to, że księża nie mają własnych doświadczeń w tych sprawach. A nawet, jeśli mają, to oznacza to, że sami sprzeniewierzyli się zasadom, których zobowiązali się przestrzegać (to tak odnośnie Twojej ostatniej wypowiedzi).

(Jeśli dotarłeś tutaj, masz cierpliwość i upór arcymistrza szachowego. Na "pocieszenie" dodam, że to jedna z mych średnio-długich wypowiedzi.

Dotarłem. I muszę przyznać, że bardzo przyjemnie jest podyskutować czasem z kimś na poziomie :)

Nie tak, jak co niektórzy wyżej, którzy zamiast wejść w dyskusję stwierdzają, że odgrzewam kotleta...

Także w pewnej materii zgadam się, ale zmieniam "Kościół" na "pojedyncze przypadki/parafie/księży", bo jak piszesz "X są" albo "Y jest", to przyjmuje się takowe stwierdzenie za zasadę (występowanie co do zasady).

W wielkim uproszczeniu można natomiast stwierdzić, że wielu twierdzi: "Kościół nie jest cool, bo nie zezwala na chlanie bez umiaru, uprawianie seksu na dyskotekach ze świeżymi znajomościami, nie lubi prezerwatyw i modlitwy są nudne". Takie, na własnym doświadczeniu, opinie słyszałem najczęściej. I, jak stwierdził to ZdeniO, wiąże się to z niechęcią do wiary. Również spośród mas doznałem szykan z powodu mej wiary. Na całe szczęście, są jeszcze ludzie z forum :P Może tak bardzo się nie różnimy?

Jak już mówiłem, oceny są całkowicie subiektywne i jestem pewien, że gdybyś chciał, mógłbyś bez problemu napisać wpis o tematyce całkowicie przeciwnej i nie skłamałbyś ani razu. Zupełnie, jak ja. Wszystko zależy od środowiska, w jakim się żyje, nieprawdaż?

Link do komentarza

Dzieci to nie upośledzone osoby. Ja od kościoła odwróciłem się już w podstawówce, i bynajmniej nie miało to związku z tym, że chciałem być fajny i szukałem akceptacji. Tym bardziej, że 100% moich ówczesnych znajomych katolikami było.

Link do komentarza

Moi rodzice (oboje z katolickich rodzin) odwrócili się od kościoła na studiach, więc niedzielami często chodziłam z babcią, która uparcie twierdziła, że ,,w coś trzeba wierzyć". W przedszkolu i podstawówce bardzo lubiłam religię, bo pani wyglądała jak aniołek (miała takie długie, niesamowicie złote włosy).

Chodź mam komunię, nie zdecydowałam się (jako jedyna w klasie) na bierzmowanie. Co prawda wiele osób początkowo też chciało zrezygnować, ale ostatecznie wszyscy postanowili mieć to odbębnione. Ja jednak uznałam nieszczerą deklarację wiary, za brak szacunku do wiary jako takiej i kultury, która przetrwała tyle lat.

Teraz jestem w liceum i na religię nie chodzi chyba ze 7 osób. Część co prawda z lenistwa, ale niektórzy po prostu otwarcie mówią, że nie wierzą. Ja ograniczam się do ,,nie mam takiej wewnętrznej potrzeby". Chodź czasem w geście zazdrości (mamy dwa okienka w tygodniu) słyszymy niezłośliwe ,,antychryści", nikt nas za to nie szykanuje.

A co, jeżeli Biblia jest sposobem pozytywnej manipulacji tłumem? Czy to złe, wmówienie ludziom czegoś, przez co są lepsi?

A może to przypadek? Może Jezus znalazł się we właściwym (niewłaściwym?) miejscu i czasie? Może powiedział coś, co sprawiło, że uznano go za mędrca, a całą mistyczną otoczkę doprawiono później? A te wszystkie dzieła zakazane? Kto to wie co kryje się w bibliotece Watykańskiej.

Link do komentarza

MrYoshi, mnie z kolei wkurzają ateiści, którzy za wszelką cenę próbują przedstawić siebie jako jaśnie oświeconych, a katolików jako tępy motłoch. Przypadki o których mówisz oczywiście zasługują na potępienie, ale są to przecież działania pojedynczych jednostek. Strasznie wkurza mnie przedstawianie wszystkich księży, jako zboczeńców, pedofilów i degeneratów. Odsetek pedofilii wśród księży nie jest większy niż wśród reszty społeczeństwa (no bo z jakiej racji?). Takie przypadki są po prostu nagłaśniane, bo ksiądz pedofil wzbudza o wiele większe kontrowersje niż każdy inny pedofil. A takich kontrowersji chcą media, chcą partie antykatolickie i wielu innych ludzi.

Ty spotkałeś nienormalną katechetkę, nienormalnych księży, cóż miałeś pecha. Zaręczam ci, że ja znam księży, którym nie mam absolutnie nic do zarzucenia i mogę uznać za autorytet moralny. Znam też, takiego, który na miano księdza w mojej opinii nie zasługuje. Ale ludzie są różni i nie można wszystkich wrzucać do tego samego worka. Masz też częściowo rację, z tym, że Kościół sam od siebie odrzuca (wskazywanie na kogo należy głosować uważam bezapelacyjnie za czyn haniebny) ale znowu są to działania jednostek i wina niektórych prymitywnych księży. Znowu mogę ci zapewnić, że istnieją księża, którzy wcale nie czują sympatii do Ojca Rydzyka, Radia Maryja i Braci Kaczyńskich. Ty Yoshi kierujesz się modnym ostatnio stereotypem wśród ateistów, że wszyscy księża to żądni pieniędzy chamy a w dodatku co drugi to pedofil. Ok, wielu może i nawet bardzo wielu tak, ale nie wszyscy. Nie wszyscy.

Mimo, że twoja katechetka, jeśli wszystko co o niej powiedziałeś (choć myślę, że lekko podkoloryzowałeś, jeśli jednak nie to ci tej debilki współczuję), jest definitywnie nieco walnięta to z jednym jej stwierdzeniem muszę się absolutnie zgodzić a mianowicie z tym, że "homoseksualizm jest chorobą, którą trzeba leczyć". Przykro mi, że tym razem ja przyprawiam cię o rozpacz, ale taka jest prawda. Organy płciowe służą do stosunku seksualnego, ten z kolei służy do reprodukcji. Homoseksualiści tego nie potrafią, tak więc coś jest z nimi chyba nie tak. Oczywiście, żeby nie było nieporozumień, jest to choroba psychiczna, a nie fizyczna. Zaznaczam też, że nie jestem zwolennikiem, a wręcz jestem zdecydowanym przeciwnikiem osób, które homoseksualistów biją, dręczą, wyśmiewają się z nich itd. Ale jestem też w równym stopniu przeciwnikiem osób, które chcą homoseksualistom nadawać prawa do opieki nad dziećmi i mam ich za takich samych idiotów.

Tak samo jak nie należy prześladować ludzi, którzy biegają po polu i walą się młotkiem w łeb, tak samo nie należy prześladować homoseksualistów. Ale nie należy też takiego zachowania akceptować a tym bardziej promować i ogłaszać jako normalne. Takich ludzi, trzeba wspierać i zachęcać do terapii, bo z homoseksualizmu w wielu przypadkach wbrew powszechnej opinii da się wyjść.

A i jeszcze tak przy okazji, wtrącę. Wiele razy czytałem komentarze ateistów na temat tego, że religia w szkołach jest nie potrzebna, że ogłupia ludzi, że przez to tak słabo piszą matury itd. Otóż powiem ci, że z mojego doświadczenia wynika, że wszystkie najgorsze oszołomy w mojej klasie zarówno gimnazjum i liceum (podstawówki nie liczę bo tam zazwyczaj chodzą prawie wszyscy, bo dzieci nie mają wiele do gadania i wysyłają ich rodzice) którzy mieli problem z przejściem z klasy do klasy lub zwyczajnie z niej odpadali to ateiści, którzy chrześcijanami gardzili, opowiadali sobie o nich żarty itd. a największy debil i degenerat ma na swoim koncie na Facebooku wręcz napisane, że katolików nienawidzi. Ci którzy na religię chodzili akurat dziwnym trafem mieli zazwyczaj zauważalnie zauważalnie lepsze wyniki w nauce, a niektórzy z nich dostawali na koniec roku wyróżnienia. Oczywiście również tu nie twierdzę, że jest to regułą, znam też koleżankę, która jest ateistką (chociaż mimo wszystko na religię chodziła) a mam ją za bardzo inteligentną. Ale jednak moje doświadczenia wykazują, że największymi prymitywami zazwyczaj (choć nie zawsze) są osoby religią gardzące.

Link do komentarza

@Thug

Ty spotkałeś nienormalną katechetkę, nienormalnych księży, cóż miałeś pecha. Zaręczam ci, że ja znam księży, którym nie mam absolutnie nic do zarzucenia i mogę uznać za autorytet moralny. Znam też, takiego, który na miano księdza w mojej opinii nie zasługuje. Ale ludzie są różni i nie można wszystkich wrzucać do tego samego worka. Masz też częściowo rację, z tym, że Kościół sam od siebie odrzuca (wskazywanie na kogo należy głosować uważam bezapelacyjnie za czyn haniebny) ale znowu są to działania jednostek i wina niektórych prymitywnych księży. Znowu mogę ci zapewnić, że istnieją księża, którzy wcale nie czują sympatii do Ojca Rydzyka, Radia Maryja i Braci Kaczyńskich. Ty Yoshi kierujesz się modnym ostatnio stereotypem wśród ateistów, że wszyscy księża to żądni pieniędzy chamy a w dodatku co drugi to pedofil. Ok, wielu może i nawet bardzo wielu tak, ale nie wszyscy. Nie wszyscy.

Chyba nie przeczytałeś mojego komentarza, odpowiedzi behemortowi. Nie lubię się powtarzać, więc odsyłam właśnie do niego. Klik!

Mimo, że twoja katechetka, jeśli wszystko co o niej powiedziałeś (choć myślę, że lekko podkoloryzowałeś, jeśli jednak nie to ci tej debilki współczuję), jest definitywnie nieco walnięta

Nie podkoloryzowałem.

to z jednym jej stwierdzeniem muszę się absolutnie zgodzić a mianowicie z tym, że "homoseksualizm jest chorobą, którą trzeba leczyć". Przykro mi, że tym razem ja przyprawiam cię o rozpacz, ale taka jest prawda. Organy płciowe służą do stosunku seksualnego, ten z kolei służy do reprodukcji. Homoseksualiści tego nie potrafią, tak więc coś jest z nimi chyba nie tak. Oczywiście, żeby nie było nieporozumień, jest to choroba psychiczna, a nie fizyczna. Zaznaczam też, że nie jestem zwolennikiem, a wręcz jestem zdecydowanym przeciwnikiem osób, które homoseksualistów biją, dręczą, wyśmiewają się z nich itd. Ale jestem też w równym stopniu przeciwnikiem osób, które chcą homoseksualistom nadawać prawa do opieki nad dziećmi i mam ich za takich samych idiotów.

Tak samo jak nie należy prześladować ludzi, którzy biegają po polu i walą się młotkiem w łeb, tak samo nie należy prześladować homoseksualistów. Ale nie należy też takiego zachowania akceptować a tym bardziej promować i ogłaszać jako normalne. Takich ludzi, trzeba wspierać i zachęcać do terapii, bo z homoseksualizmu w wielu przypadkach wbrew powszechnej opinii da się wyjść.

No cóż, mi również bardzo nie podoba się promocja homoseksualizmu, a tym bardziej adopcja dzieci przez takie właśnie pary. Ale, wbrew Twej opinii, uważam, że homoseksualistów powinno się akceptować i traktować jak normalnych członków społeczeństwa. Z wyraźnym jednakże zaznaczeniem, że publiczne obnoszenie się z ich uczuciami nie jest mile widziane. Jestem przeciwnikiem wszelkich parad równości i innych manifestacji w tym stylu.

Ale nigdy nie stwierdziłbym, że homoseksualizm to choroba! Wytłumacz mi to, istnieją według Ciebie jakieś bakterie roznoszące bycie homo? Bo nie potrafię zrozumieć, jak może być to zaraźliwe.

A i jeszcze tak przy okazji, wtrącę. Wiele razy czytałem komentarze ateistów na temat tego, że religia w szkołach jest nie potrzebna, że ogłupia ludzi, że przez to tak słabo piszą matury itd. Otóż powiem ci, że z mojego doświadczenia wynika, że wszystkie najgorsze oszołomy w mojej klasie zarówno gimnazjum i liceum (podstawówki nie liczę bo tam zazwyczaj chodzą prawie wszyscy, bo dzieci nie mają wiele do gadania i wysyłają ich rodzice) którzy mieli problem z przejściem z klasy do klasy lub zwyczajnie z niej odpadali to ateiści, którzy chrześcijanami gardzili, opowiadali sobie o nich żarty itd. a największy debil i degenerat ma na swoim koncie na Facebooku wręcz napisane, że katolików nienawidzi. Ci którzy na religię chodzili akurat dziwnym trafem mieli zazwyczaj zauważalnie zauważalnie lepsze wyniki w nauce, a niektórzy z nich dostawali na koniec roku wyróżnienia. Oczywiście również tu nie twierdzę, że jest to regułą, znam też koleżankę, która jest ateistką (chociaż mimo wszystko na religię chodziła) a mam ją za bardzo inteligentną. Ale jednak moje doświadczenia wykazują, że największymi prymitywami zazwyczaj (choć nie zawsze) są osoby religią gardzące.

To bardzo ciekawe, co mówisz, bo sam jestem ateistą i miałem na koniec roku średnią 5.8 i najwięcej punktów w całym mieście. Jestem prymitywem?

Tak, wiem, zaznaczyłeś, że może są wyjątki, ale równie dobrze ja mogę napisać, że w mojej szkole najlepszymi uczniami byli ateiści. I u Ciebie i u mnie nie będzie to miało przełożenia na rzeczywistość. Gdzie widzisz jakąkolwiek zależność między wiarą a umiejętnością nauki? Tylko mi nie mów, że to Boże wsparcie.

@Klekotsan

A mnie wkurza (zgodnie z tytułem bloga, a co!) obrzydzanie jakiejkolwiek religijności w dzisiejszych czasach. Wystarczy wejść na niemoderowane fora, kwejka, demoty czy komenty na wp.pl czy innym onecie i od ładunku nienawiści można się załamać. "Zydowskie zombie", "Nie zaśmiecajcie umysłów", "Wiara jest dla głupich i ograniczonych" etc...

Mówisz, że rosnący ateizm jest skutkiem grzechów kościoła? Może, ale jak ma przeciętny gimnazjalista krytycznie ocenić takie "dzieło".

Wszystko zależy od poziomu tego, który to ogląda. Mnie te obrazki jedynie rozśmieszają, niektórymi zaś jestem po chwili zastanowienia zdegustowany (na przykład ten komiks, w którym Hitler okazuje się być Jezusem, było nawet niedawno na Kwejku). Temu, że coś takiego jest w modzie nie da się zaprzeczyć, ale ja wciąż uważam, że czymś takie zachowania musiały zostać spowodowane ;)

Link do komentarza

@MrYoshi

Ale nigdy nie stwierdziłbym, że homoseksualizm to choroba! Wytłumacz mi to, istnieją według Ciebie jakieś bakterie roznoszące bycie homo?

Myślałem, że wystarczająco wyraźnie to zaznaczyłem. Ale powtórzę jeszcze raz. Jest to choroba PSYCHICZNA a nie fizyczna i już na pewno nie zakaźna. Czy uważasz, że facet, który uważa się za kota, widzi wszystkich podwójnie a w dodatku ma ataki wściekłości i jest przekonany, że każdy chce go zabić, jest zdrowy? No chyba nie. W takim razie jest chory. Co za tym idzie, znajduje się w stanie choroby. Czy to twoim zdaniem oznacza, że rozsiewa jakieś bakterie czy inne patogeny? No chyba nie koniecznie.

Bo nie potrafię zrozumieć, jak może być to zaraźliwe.

Nigdzie nie stwierdziłem, że to jest zaraźliwe. Zgodziłem się jedynie z częścią wypowiedzi twojej katechetki. Mimo wszystko jeśli o to już pytasz, uważam, że w pewnym sensie może to być zaraźliwe. Np. żądni seksu mężczyźni przebywający długo w miejscach bez kobiet (np. w więzieniu) widząc, że inni znajdują pewien sposób na zaspokojenie swoich potrzeb i że jest to w tym środowisku akceptowane, często również zaczynają spełniać swoje potrzeby wchodząc w kontakty seksualne z innymi mężczyznami. Z takiego homoseksualizmu nabytego jednak oczywiście o wiele łatwiej się wyleczyć niż homoseksualizmu wrodzonego.

To bardzo ciekawe, co mówisz, bo sam jestem ateistą i miałem na koniec roku średnią 5.8 i najwięcej punktów w całym mieście.

Wnioski z moich obserwacji to nie "Większość ateistów w wieku młodzieńczym to debile" tylko "Większość debili w wieku młodzieńczym to ateiści". A to dwie zupełnie inne rzeczy. Zapytaj przeciętnego nawalonego dresiarza, który demoluje przystanki bejsbolem, czy chodzi do kościoła i czy wierzy w Boga. Jeśli takiego znajdziesz to ci gratuluję.

Jestem prymitywem?

W żadnym wypadku nie miałem tego na myśli. Uważam Cię za bardzo mądrego, oczytanego i wykształconego człowieka.

Gdzie widzisz jakąkolwiek zależność między wiarą a umiejętnością nauki?

Zależność jest taka, że tacy dresiarze i inni degeneraci, lejąc na wszystko dookoła, w tym i na naukę leją też na religię.

Link do komentarza

THUG

Po pierwsze - sam nie skończyłem medycyny, psychologii, czy nawet poziomu rozszerzonego liceum, ale wiem jaka jest różnica pomiędzy zaburzeniem, a chorobą. Polecam ci się z nią zapoznać. Homoseksualizm może być zaburzeniem (nie musi), lecz z pewnością nie jest IMO chorobą. Tak samo jak pociąg seksualny do martwych zwierząt, fetysz stóp lub większa przyjemność z przeglądania zdjęć blondynek, od brunetek.

Nie wszystko, co nie jest normą, musi być złe. Iloraz inteligencji >160 też pewnie normą nie jest, ale nie powiedziałbym, że jest to choroba, czy nawet zaburzenie. To delikatna kwestia, kościół idzie po najmniejszej i krzywdzącej linii oporu, bo homoseksualizm nie pasuje do ich idealnej wizji.

Faktem jest to, że homoseksualizm jest niegroźny. Nikt od niego nie umiera i nikt nie traci umiejętności życia społecznego, co jest chyba najważniejsze.

Zagadka na dziś, cobyś mógł się stać lepszym człowiekiem - Dlaczego kościół uznając homoseksualizm za chorobę (tym bardziej psychiczną), uważa homoseksualistów za grzeszników? To nie może się ze sobą łączyć, to wbrew wszelkiej moralności, etyce czy zdrowemu rozsądkowi. To tak jakby rodzice adoptowali upośledzone umysłowo dziecko i karali je za złe oceny w szkole.

Temat ateizmu i dresów przemilczę, wybacz. Zero jakichkolwiek badań, czy dowodów na poparcie tezy. Równie dobrze mógłbym stwierdzić, że cudem znalezienie jest wśród najlepszych fizyków / biologów świata katolików, ale nie wiem co miałoby to udowadniać.

Organy płciowe służą do stosunku seksualnego, ten z kolei służy do reprodukcji

Oh, celibat.

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...