Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4874
  • wyświetleń
    462146

Z lat dziecięcych wspomnienia


Qbuś

2095 wyświetleń

Dziś zapewne pojawi się sporo wpisów dotyczących dzisiejszego dnia. Dnia Dziecka. Dla mnie w tym roku ma on szczególny wydźwięk, ale o tym wiecie, więc nie ma co wspominać. Z okazji tego dnia chciałem za to odbyć wędrówkę wstecz lat kilkanaście, a może nawet i więcej niż dwadzieścia. Do lat dziecięcych warto czasem wracać, tak samo jak warto zachować w sobie trochę z tamtego dziecka. Tę radość odkrywania świata, świeżość spojrzenia i pewną beztroskę. Zbytnie odpłynięcie w te cechy może nieco nam skomplikować życie, ale odpowiednia cząstka cech dziecięcych może ułatwić dorosłość.

swings1.jpg

Moyase Moyase Makka ni moyase

Ikaru kokoro ni hi wo tsukero

Taose Taose Chikara no kagiri

Omae no karate wo misete yare

Nie o tym jednak miało być. Będzie o urywkach dzieciństwach - tych zmysłowych wspomnieniach, które przetrwały do dziś i najmocniej się odcisnęły na mnie. Mogą to być smaki, zapachy, drobiazgi i rzeczy wielkie. Sam jeszcze nie wiem dokąd dokładnie poprowadzi mnie ta droga. Pora jednak wykonać pierwszy krok:

Żużel

4ae0ad7da6f4fa2142773fe.jpg

Tu liczy się głównie zapach. Ten specyficzny swąd wymieszanego toru żużlowego i paliwa. Babcia mieszkała, a teraz mieszkam ja, zaraz obok stadionu Polonii Bydgoszcz, więc od małego na mecze zabierał mnie dziadek lub ciocia. Wiele z nich nie pamiętam, ale zapach żużlowy do dziś kojarzy mi się bardzo, bardzo dobrze i głównie z dzieciństwem (mimo, że na meczach nadal czasem bywam). Więc gdy tylko jest mecz liczę, że wiatr będzie wiał w stronę moich okien.

Akane iro no azayake

Hi wo abite hirameku kyoudai

Manazashi wa mirai wo mitsume

Yagate kuru heiwa wo inoru

Rzędkowice

rzedkowicebykkostekk.jpg

^^ KLIK KLIK ^^

Tu z kolei wędrujemy z stronę mego taty. Tata się wspina. Od dawien dawna i źle mu, gdy choć raz w roku nie uda się w Tatry. Nas zabierał natomiast w tzw. skałki. Głównie do Jury Krakowsko-Częstochowskiej, do wioski zwanej Rzędkowice. A właściwie to w skałki oddalone o niecały kilometr od tej miejscowości. Mnie bakcyl wspinaczkowy nie złapał, ale bardzo lubiłem te wyjazdy. Mogłem samodzielnie się wdrapywać na skałki, zwiedzać zakamarki i wyczyniać inne cuda. Byłem tam dwa lata temu po wieloletniej przerwie i moja żona mówiła, że radość było widać bardzo wyraźnie na mojej twarzy.

Lody wodne, solone Rufflesy i guma Turbo

flash.jpg

Czyli czar szkolnego sklepiku i okolicznych kiosków. Lody wodne były głównym towarem sklepikowo-szkolnym. Prawie pozbawione smaku, w przezroczystej folii, ale i tak jadało się je niemal codziennie. Dlaczego? A bo były tanie. Rufflesy już takie tanie nie były, ale kiedyś z kumplem pożarliśmy na jednym posiedzeniu 15 małych paczek. Nie muszę dodawać, że na długo miałem ich dość. A gumy Turbo to już historia niemal osobna. Pudełko po kasecie z wyłamanymi 'widełkami', ekscytacja przy otwieraniu gumy i handlowe poszerzanie kolekcji. Się działo.

turbo_3_550.jpeg

Semare Semare Ikki ni semare

Hirumu yutori wa nai haze da

Yurase Yurase Daichi wo yurase

Omae no chikara wo misete yare

Piętnacha

ruralchildhoodbyalexnnn.jpg

Czego potrzeba do szczęścia chłopakom z podwórka? Piłki i dwóch słupków. Jakość piłki nie jest ważna, a rolę słupków mogą spełniać drabinki, huśtawki, krzaczki czy nawet plecaki. A w co grać? Jak to w co? W piętnache! O ile wiem ta gra ma sporo różnych nazw, ale zna ją niemal każdy. Na czym polega? Zasady też pewnie się różnią, ale u mnie było tak - jedna osoba staje na bramkę, a reszta stara się mu wbić bramkę. Jedno dotknięcie piłki pod rząd (chyba, że żonglerka), sito dopełnia, główka 5, na koniec karne i kary. Na pewno graliście! Ja grałem w to całymi dniami przez ładne parę lat. Do repertuaru należał też 'odbijany', czyli obijanie piłką o ścianę bloku - jedna osoba zaczyna, a druga musi trafić w ścianę z miejsca, w którym zatrzymała się piłka. A potrafiła się zatrzymać nawet za rogiem.

Bajki z Polonii 1

dzidzi.jpg

Jakże ja kiedyś bolałem nad tym, że w mym Fordonie oddalonym nieco od centrum Bydgoszczy tak słabo odbiera Polonię 1. Nie mogłem ogladać Daimosa! I Yattamanów! I Gigiego! Przez jakiś czas musiałem żerować na kuzynie mieszkającym w centrum. Ale potem kablówka do mnie dotarła i stało się szczęście. Mogłem oglądać Tygrysią Maskę, Rycerzy Zodiaku, a nawet Czarodziejkę Sally (ciiiiiii). Wtedy anime było mi słowem nieznanym, ale te 'bajki' - nawet z włoskim narzutem - twardo konkurowały z Cartoon Network.

Asagi-iro no yuuyake

Hi ni somari yasuragu kyoudai

Sono mune ni toushi wo himete

Yagate kuru ashita wo mezasu

Yonde 'ru Yonde 'ru Daimosu Daimosu Toushou Daimosu

Sekai no nakama ga yonde 'ru

Fordońskie górki

drzewowisielcabynusio21.jpg

Od 6 roku życia przeprowadziłem się z bydgoskiego Starego Miasta do Nowego Fordonu. Zamieszkałem na Tatrzańskim osiedlu, które to graniczy z fordońskimi wzgórzami z szybowniczą Górą Fordon oraz widoczną na powyższym obrazku Górą Wisielca. Górki były dla dzieciaków magicznym miejsce tuż za rogiem - pełnym opuszczonych sadów, ukrytych zakamarków, drzew do zdobywania, górek do zjeżdżania, stawów do zamarzania i tylu różnych zabaw, że aż strach.

__________

To chyba wszystko, więcej grzech... Znaczy się - szybkiej wyliczanki koniec. Taki mały prezent dla siebie samego. Mi ta podróż się podobało, szkoda wracać. A Wy gdzie wędrujecie?

Człowiek rozwija się przez całe życie, ale jednak to, co nabył w dzieciństwie, pozostaje zasadniczą wytyczną na dalszy ciąg jego nieraz zmiennej i burzliwej historii.

Antoni Kępiński

Lęk

25 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Też czułem ten charakterystyczny zapach toru żużlowego i paliwa. Ale już nie czuję tego zapachu i już nawet zapomniałem, jak on pachnie. No bo jeżdżę już na żużel w sumie 14lat i się przyzwyczaiło do tego zapachu.

Link do komentarza

Żużelek... :) HEJ APATOR! HEJ APATOR!

No i Polonia - "przyjaciel" zza miedzy. :)

Górki i pachty :) Bujaczki, tapczany za bramki służące.

Tak samo - lody wodne były towarem, na który zawsze był popyt, ale nie tylko w sklepikach szkolnych. Także kioski były pod tym względem oblegane. Plus do tego jeszcze oranżada w proszku, której nikt nie rozpuszczał.

Ech... Wspomnienia...

Tylko mi tu synka wychowaj tak, aby on i z takich rzeczy też czerpał (chociaż gum już nie ma :/) :)

Link do komentarza

Czytając ten wpis, mógłbym przysiąc, że czytam o sobie. A kiedy przeczytałem o wyłamanej kasecie na obrazki z gum Turbo i "piętnastce", to normalnie łezka w oku. U nas nazywaliśmy tę grę "niemcem", "marynarzem" bądź "jedenastką" (nazwa była wbrew pozorom bardzo ważna bo reguły były ciut inne;). Działo się to kilkanaście lat temu, a człowiek pamięta jakby to było wczoraj. A jak czas pozwoli to często wracam do wyjątkowych miejsc, gdzie kiedyś stały bramki a nieopodal budowało się domki na drzewie.

Link do komentarza

heh...wychodzi na to, że choć każdy miał urozmaicone dzieciństwo, to szlagierowe aktywności królowały w całym kraju :)

My graliśmy w "jedynki". jak sama nazwa wskazuje, piłkę można było dotknąć tylko raz (wyłączając z tego żoglerki ofc. :) ). 1 punkt za gola i zróżnicowane premie za wszelkie udziwnienia:sito,przewrotka,gol po żoglerce,od słupka/poprzeczki itp. itd. :)

Etap Polonii 1 też przeszedłem. Potem (a może wcześniej-nie pamiętam :) ) jej rolę przejął RTL7, gdzie królowały wtedy najstarsze DragonBall'e i inne Tsubasy :)

Był (i jest!) też żużel, z prawdopodobnie najlepszym klubem świata-Unią Leszno :)

Reszta też mogłaby się zgadzać, ale ze względów regionalnych wyjeżdżało się raczej nad jeziora.

Fajne czasy :)

Link do komentarza

Czekoladki Magic Stars

magic%20stars.jpg

Gra w króla, czyli kopanie piłką w mur, tylko w tej wersji piłka nie musiała się zatrzymywać by zostać kopnięta. Jeśli ktoś nie trafił w mur zbierał kolejno litery K, R, Ó i L, tak kto pierwszy uzbierał wszystkie przegrywał.

Walki Robaków (chyba tak to się nazywało :)) - absolutny przebój przedszkola. Usypywało się w wiaderku piasek i wrzucało liście, patyki i inne elementy flory. Następnie wrzucało się robaki, które ze sobą ,,walczyły". Zabawa była przednia :D.

Benny Hill na Polsacie, kapsle Pokemon itp.

Link do komentarza

Piosenka z Generała Daimosa! :D Mnie z dzieciństwa zostało wieeele wspomnień. W tym tych niezbyt przyjemnych :/ Póki co pamięć mnie nie zawodzi, ba! Pamiętam nawet urywki z pierwszych trzech lat mojego życia!

Stadion Polonii masz blisko... damn, codziennie pewnikiem przechodzę pod Twoimi oknami...

Link do komentarza

Ehh kiedys to bylo luzniej. Oczywiscie Polonia i RTL obowiazkowe. No ja zuzel to akurat mam daleko ale lubie góry :)

Napewno duzo sie zmienilo, fakt. Ale np. teraz ogladam House, interesuje sie powaznymi rzeczami, zycie zaskakuje ^^

No, narazie :cool:

Link do komentarza

Łomatuchno, ktoś jeszcze pamięta te Milkiwaye! No i guma z naklejkami- nawet nie wiedziałem, że to jest jakieś Turbo :D Ja zamiast żużla kojarzę bazę wojskową, znajdującą się kilka metrów od mojego domu. To było coś, czasem udało się z żołnierzem w piłkę pograć przez ogrodzenie!

Link do komentarza

Cóż, widzę siebie. Dodałbym jeszcze polowanie na komiksy TM-Semic, Asteriksy, ludziki z serii Spider-Man, oglądanie Cartoon Network (i MTV), BMXy, buszowanie po wypożyczalniach VHS, wycieczki szkolne (BTW - osiem klas podstawówki to było coś), słuchanie kaset z euro-pop (przez 2 lata gdzieś, później człowiek nabierał gustu i zaczynała się np. Metallica :D) no i Atari. :)

Nie chciałbym wrócić do dzieciństwa, ale lubię je wspominać. Choć nie całe, bo były i rzeczy niefajne - jak u każdego.

Link do komentarza

MetalurgPL - Jak można się przyzwyczaić? No jak? To zbrodnia! ;)

behemort - Ja jakoś tych lodów poza szkołą raczej nie kupowałem. Poza szkołą niezmiennie rządziły Bambino. Proste, acz prześwietne.

gamemen97510 - Co miasto to nazwa... Choć pewnie i w jednym mieście obowiązywały różne nazwy.

Krzycztow - Ja też lubię wracać. I do miejsc i do 'odczuć'. Lubię sobie pospacerować po fordońskich górkach, które w zasadzie wiele się nie zmieniły.

rip1988 - U nas też wyjeżdżało się nad jezioro, wypadki w skałki to były długi wojaże raz na rok, dwa lata. Ciekawe czy za lat kilkanaście obecne dzieci będą wspominały takie rzeczy i zabawy, czy może raczej Tibię i WoWa.

WladcaPieczarek - Pamiętam Gwiazdki, choć specjalnie za nimi nie przepadałem. U nas robaki bywały, ale były też kapsle na torach w piaskownicy i budowanie statków. Ta druga zabawa była ciekawa - każdy dostawał jeden róg piaskownicy, budował w nim 'statek' z piasku i wsadzał w niego kamyk, który miał być silnikiem. Potem każdy ze swojego rogu rzucał w jakiegoś przeciwnika wielkim kamlotem. Przegrywał ten, którego statek stracił silnik.

pavlaq89 - Z piosenką z Daimosa wiąże się jedna z zabawniejszych historii w mym życiu. Już w liceum byłem z kuzynem na jakimś imprezowym 'wyjściu' i gdzieś spotkaliśmy jego kumpla z podstawówki. Od słowa do słowa okazało się, że ten potrafi zaśpiewać cały utwór. Padłem i wstać nie mogłem. Muszę zacząć Cię wypatrywać ;>

Artemis - U mnie chyba też coś było z tym królem...

MeSSer - Cóż to za poważne rzeczy?

uncleSam - Ależ Panie - to nie było naklejki! Gum z naklejkami było pełno, ale Turbo miało po prostu obrazki.

vimes - Do usług.

UncleKaNe - Komiksy były, BMXy też (ale nie dla mnie), były VHS, ale C64 miast Atari. No i Pegasusy i znajomków.

Link do komentarza
Do repertuaru należał też 'odbijany', czyli obijanie piłką o ścianę bloku

Dla mnie był i jest tym król:)

Dla mnie największymi bajkowymi wspomnieniami są (chyba) japońskie kreskówki, które puszczano nam na video w przedszkolu. Na początku postaci jechały na takiej huśtawce i leciała śpiewana przez jakąś panią piosenka. W każdym odcinku pokazywana była jakaś bajka, np. Braci Grimm.

To były czasy!

Co do słodyczy... Była taka bardzo fajna guma z rozciągliwym chłopkiem w niebieskim uniformie na opakowaniu, flipsy klejące się ze sobą na ślinę oraz mój faworyt- Frugo!

Link do komentarza

U nas to się zwało "król" albo "jedno podanie" (nie wiem, jak wpadli na coś takiego) i nawet jeszcze czasem uda się zagrać, jak nie ma ludzi do składów. Czasem przechodziło się na wersję bez bramkarza i teoretycznie ułatwiało to zadanie, ale z teoretyką to tak właśnie jest - wszyscy starali się uderzyć potężnie w słupek lub poprzeczkę, bo przecież następna osoba musiała trafić z miejsca, w którym piłka się zatrzymała. I wychodziły z tego różne hocki, jak na przykład spudłowanie z 0,5 metra albo próby trafienia do bramki... zza bramki. :) Ech, piłka jest super!

Link do komentarza

Magic Stars od MilkyWay'a... Też się tym zajadałem, to było niebo w gębie, wiele dzisiejszych słodyczy nie dorasta gwiazdkom do pięt :P Tazosy i pokemony się także zbierało :)

Ajć, łezka się w oku kręci, gdy czyta się takie coś... Może następny wpis będzie dotyczyć wspomnień ze szkół? :)

Link do komentarza

A ja to tak sobie przeczytałem i doszedłem to wniosku, że mieliście fajnie... Ja jako pokolenie - w tej chwili gimnazjalne nie mam/ nie miałem tak ciekawego dzieciństwa. Są takie smaczki jak te "tazos" (nie wiem, tak w jakimś komentarzu pisało) albo takie jeszcze inne metalowe, w piłkę też się trochę pograło, i te lody wodne w foliowym opakowaniu dalej są w sklepikach szkolnych i kupuje je nawet spore grono. Głównie wy tu piszecie o żużlu, ja raczej będę pamiętał mecze Lechii. Niby jakieś wspomnienia mam, ale martwię się, że na klasowym spotkaniu za kilkanaście lat to szybciej się pokłócimy WoW czy Metin, niż coś powspominamy.

Link do komentarza

sdaniel, ja bym się na Twoim miejscu nie przejmował. Każdy ma inne dzieciństwo i inne rzeczy do wspominania. Przekonasz się o tym za kilka lat, gdy będziesz miał znacznie więcej rzeczy na głowie i przyjdzie Ci wspomnieć czasy młodzieńczej beztroski :-)

Qbusiu, dzięki za ten wpis. Przypomniałeś mi moje własne dzieciństwo - podobnie jak u Ciebie bajki na Polonii 1 (http://www.youtube.com/watch?v=HQKNAoePpb4 :-) ), guma turbo, rufflesy.

Zamiast Tatr były u mnie Boguchwałowice - jeździłem tam co roku z rodzicami. Te kąpiele w jeziorze, znajome zakątki, zabawy w chowanego w ośrodku po 22, wieczory w świetlicy przy TV i ping-pongu.

Kiedy miałem kilka lat, pamiętam jak słuchałem z rodzicami piosenki "te opolskie dziouchy" odtwarzanej z płyty w gramofonie. Długo mógłbym wspominać różne chwile maleńkości, czy to z rodzicami czy dziadkami :-)

A ostatnio znalazłem moje resoraki! I kasetę z "Mydełkiem FA" :D

Link do komentarza

Może u mnie nie te okolice, ale parę rzeczy się zgadza... No i WładcaPieczarek dobrze przypomniał! "Magic Star", czyli coś, co było dawno temu, a później nagle znikło i nikt nie widział, co się z tym stało... Polonia, RTL7, a Rycerzy Zodiaku to kiedyś nawet kawałek nagrałem na jakiejś kasecie wideo. Może się nawet jeszcze znajdzie? ;-) Nie sposób wszystkiego wymienić... Dzięki ci, za tę magiczną podróż :-)

PS. Właśnie sobie uświadomiłem, że potrafię zanucić kawałek piosenki, która była na początku Rycerzy Zodiaku! This is madness! :P

Link do komentarza
MetalurgPL - Jak można się przyzwyczaić? No jak? To zbrodnia! ;)

No sam się dziwie, jak można się do takiego zapachu przyzwyczaić. W sumie, jak jeżdżę na wieś do rodziny to też z zapachem, to też się przyzwyczajam do zapachu, który z początku za dobrze nie pachniał. Ale porównanie żużla i zapachu ze wsi, to także zbrodnia! :P

Link do komentarza

Knockers - Gumę pamiętam, ale nazwy też jakoś nie mogę sobie przypomnieć.

Sedinus - Akurat na Pokemonowe tazo to się moje 5 lat młodsze siostry załapały ;) Ja uzbierał tylko wszystkie tazo z Gwiezdnych Wojen. Czyli te lepsze :P

POLIPOLIK - Hehe. Tak jak w Królu najlepszym strzałem było posłanie piłki wzdłuż ściany - często lądowała ona właśnie gdzieś za murem :)

behemort - Z chipsowych spraw, to mnie tylko trafiło właśnie na tazo z GW. Jak szkoda, że gdzieś po paru latach wylądowały w koszu <chlip, chlip>

poor_leno - Ależ nie ma za co dziękować :)

opti - Ja tam jestem na tyle 'słodki', że prawie każdy słodycz mi smakuje.

sdaniel - Na klasowych spotkaniach zawsze się wspomina. Nie ma od tego odstępstw. Zresztą nie tylko na klasowych. Ja zawsze, gdy spotkam kogoś 'z dawnych lat', to pół spotkania schodzi na wspominki.

wies.niak - A kto pisze o Tatrach? ;) Ja w Tatrach pierwszy raz byłem dopiero dwa lata temu :P Ale nieważne. Cieszę się, ze dałem taką okazję do wspominek.

Swirex - Kiedyś pewnie zrobię wpis o tych spożywczych cudach, które gdzieś zniknęły i wrócić nie chcą.

MetalurgPL - Trzeba Ci więc proces wytoczyć.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...