Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Dead Rising

Polecane posty

Matt 'Ghost' Kreiss


Uderzenie dziewczyny lekko zamroczyło chłopaka, a gdy znów spojrzał na nią, czy też, w miejsce gdzie poprzednio była, zauważył jak biegnie w inną stronę. Jeśli chce, to niech biegnie, on nie ma zamiaru jej przekonywać. Ghost rozejrzał się i stwierdził, że jego sytuacja jest krytyczna. Więc to tak wygląda koniec, pomyślał. Koniec życia człowieka, początek "życia" truposza. Z drugiej strony, może zaryzykować i wsiąść do auta. Albo zwyczajnie rozstrzelać sukinsynów i wspiąć się na dach. Sekundy zamieniły się w wieczność, świat zwolnił, a Matt widział pragnienie w oczach zombiaków.
- Nie poddam się bez walki - mruknął do siebie, po czym pobiegł w stronę auta. Wyciągnął z kieszeni pistolety, i zaczął strzelać do truposzy, choćby po to, by ich zatrzymać na chwilę. Nawet nie widział czy je trafił, gdyż zdołał oddać 4 strzały, po czym wskoczył do auta.
- Do radiostacji, szybko, szybko! - polecił chłopak i wychylił się, gotów znów oddać strzał, gdy któryś z truposzy zanadto się zbliży.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matt "Ghost" Kreiss - Strzały z pistoletów tylko rozsierdziły truposze, które z każdą chwilą zbliżały się do ciebie... Prawie cię dorwały gdyby nie to, że silnik Hummve załapał i kierowca drąc się "Łooohooo!" wcisnął gaz do dechy, przejechał kilku zainfekowanych i ruszył w stronę rozgłośni radiowej. Udało ci się! Nie mogłeś do końca w to uwierzyć, ale wymknąłeś się śmierci. Pytaniem pozostawało na jak długo zważając na sytuację panującą w mieście. Będąc już blisko celu krótkofalówka nagle ożyła...

- Baza do wszystkich jednostek. Baza do wszystkich jednostek. Kod czerwony, powtarzam, kod czerwony. Tracimy strefy w mieście, wycofać się na jego obrzeża, wzmocnić punkty kontrolne na zewnętrznym perymetrze. Powtarzam, do wszystkich żyjących jednostek... wycofajcie się na zewnętrzny perymetr.

Utrata kontroli stała się potwierdzonym faktem. Niesamowite, że w przeciągu kilku godzin sytuacja tak się spieprzyła... Nie miałeś zbyt wiele czasu do namysłu. Dojechaliście na miejsce. Nie zobaczyłeś nikogo na zewnątrz, ale otwarte drzwi sugerowały, że reszta schroniła się w środku.

- Eh... mogli poczekać na nas. - mruknął niepocieszony kierowca Hummve po czym wziął ze sobą resztę uzbrojenia i ruszył do budynku nie czekając nawet na ciebie.

Nagle jednak słyszysz urwany krzyk i wystrzały dochodzące gdzieś w trzeciego piętra...

Ann "Lisica" Connor - Biegłaś ile sił w nogach i korzystając ze swoim parkourowych zdolności tylko przez moment zastanawiając się czy dobrze zrobiłaś nie korzystając z transportu kołowego. W drodze do radiostacji widziałaś tylko chaos. Grupki mieszkańców biegające wte i wewte jak owce bez pasterza, migający zarażeni, którzy jeszcze nie byli tobą aż tak zainteresowani i - co gorsza - brak widocznej obecności wojska. Czyżby całkowicie wycofali się z miasta tracąc kontrolę? To nie byłaby dobra wieść... Dalsze rozmyślania musiałaś odłożyć na potem, bo właśnie dobiegałaś co budynku. Zauważyłaś, że Hummve już jest, ale nie zdążyłaś nic powiedzieć gdy z trzeciego piętra doszedł cię urwany krzyk i chwilę potem serie z broni maszynowej. Mieli kłopoty.

Wszyscy (poza Matt'em i Ann) - Nie było sensu szukać tylnych wejść bądź jakiś otwartych okien. Kilku ludzi jadących z wami przy pomocy łomów i kijów bejsbolowych rozbiło szyby w drzwiach, wyłamało zamki i po chwili zanurzyliście się w wnętrze radiostacji. Cisza panująca w tym miejscu dawała niepokojący efekt. Wystarczyło jednak znalezienie kilku ciał, żeby domyśleć się co mogło tutaj się stać. Dziury od kul... w ścianach, szybach i ludzkich ciałach. Nie wiedzieliście kiedy, ale to miejsce było na pewno teatrem rzeźni urządzonej przez wojsko... Zapuszczając się dalej odkryliście też skrzynie z wyposażeniem (broń maszynowa, shotguny z amunicją) a co więcej ciało żołnierza. Ding! Coś tutaj mocno nie grało... tym bardziej, że był dosłownie wbity w ścianę jakby został uderzony z niesamowitą siłą. Z wyczuwalnym napięciem ruszyliście na górę. Drugie piętro wyglądało jak po przejściu huraganu. Całkowicie zdewastowane pomieszczenia, zmiażdżone ciała rozrzucone tu i ówdzie. Poza tym zdawało się wam, że słyszycie jakby ciężkie sapanie dochodzące z góry. Zaopatrzeni w broń powoli ruszyliście na górę tylko po to aby spotkać żołnierzy.

- Stać! - wycelował w was karabinem z trudem zmuszając się do szeptu. - Co wy tu do cholery robicie?

- Zamknijcie się szeregowy... trzeba iść na górę i załatwić to cholerstwo. - po czym mocniej chwycił karabin i ustawił się przy drzwiach.

- Co ty... - mruknął szeregowy. - A... cholera... Wy! Radziłbym się przygotować. To cholerstwo na górze rozwaliło prawie cały oddział i nie wiem dzięki czemu siedzi tam spokojnie. J*%^%# mutacja... - wiedzeni ciekawością, kilku z was, z odległości postanowiło zobaczyć o co chodzi.

Żołnierze weszli na piętro. Korytarz był czysty. Pomieszczenia po bokach zniszczone. Gdzieniegdzie zmasakrowane ciała. "Sapanie" dochodzi do waszych uszu. Jesteście pewni, że gdzieś tutaj czai się jeszcze coś. Doszli do centrum korytarza i nic...

- UWAGA! - ryk szeregowego zlał się z nieartykułowanym krzykiem bydlaka, który rzucił w żołnierzy kawałkiem ściany. Ci ledwo odskoczyli i otworzyli ogień ciągły z karabinów powoli cofając się w waszą stronę. - DO TYŁU! DO TYŁU! COFAĆ SIĘ K%$#^! - zaczęliście biec nie widząc jeszcze przed czym uciekacie poza jedną osobą*, która w szoku wpatrywała się w rozgrywający się dramat.

Nagle usłyszeliście coś jakby:

- Uoooo! - i najprawdopodobniej zainfekowany szarżą przebił się przez drzwi, staranował żołnierzy i wraz z przerażoną dziewczyną przebił się przez kolejną ścianę w prostej drodze ku twardej ziemi. Zastanawialiście się co robić...

*tak, to postać Dracii / aha, dobrze by było sprawdzić żołnierzy, bo całej sytuacji nie widzieliście a to jest jedynie moja sugestia co mogło się stać ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James,,Jim,,White

Co to ku*wa jest?! Jim myślał słysząc dźwięki i odgłosy tego kogoś.

-Proponowałbym sprawdzić ciało żołnierza na dole i zobaczyć czy nie przyda nam się coś z jego wyposażenia.

-Przy okazji możemy sprawdzić od czego umarłJim powiedział patrząc na swojego starszego kolegę, lekarza. I coraz bardziej niepokojąc się ciszą zaczął schodzić po woli na dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ann "Lisica" Connor

No i dotarł tu skurczybyk...

Wtem rozległ się urwany krzyk i odgłos serii z karabinów maszynowych.

- O kur**- powiedziałam.

Nawet tu nie jesteśmy bezpieczni...

Pobiegłam do wyważonego wejścia razem z dochodzącą tam osobą, która razem ze mną pobiegła wcześniej do Hummve. Nie odezwałam się do niej, tylko przeszłam przez wejście do radiostacji. Zobaczyłam kilka leżących na podłodze ciał oraz skrzynię z wyposażeniem. Porozglądałam się dookoła, lecz nie było tutaj nikogo i niczego, co mogłoby nam zagrozić. Jedynie wejście na schody oraz to frontowe musiałam mieć na oku.

Czekaj... Czy wokół radiostacji nie jest za cicho? To źle wróży, a ta seria z karabinów przyciągnie zapewne więcej tego chole*****.

Podeszłam do skrzyni z wyposażeniem i wzięłam do ręki shootguna.

Ładne cacko... Z bliska niesamowicie zabójczy, a do tego silny odrzut. Jednak zbytnio by mnie spowalniał i wolę zostać przy moich dwóch pistoletach, które zabrałam z wojskowego Hummve.

Odkładam broń i wyjmuję zza pleców dwa pistolety samopowtarzalne M9.

Na szczęście mają pełne magazynki, lecz przydałby mi się jeszcze dwa na wypadek większego zagrożenia.

Szukam w skrzynce czegoś, co wygląda na pociski kalibru 9 mm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

Klnę szpetnie w myślach, widząc, co dzieje się z dziewczyną, którą dopiero co pociagnęłam za sobą do podróży w stronę radia.

Wycofuję się powoli, starając się obserwować miejsce, w które pobiegło... to coś, starając się także wsłuchać w hałas, jaki tworzy - o ile nie zagłuszają go karabinki. Zawsze lepiej wiedzieć, z której jest strony... Próbuję się też nerwowo rozejrzeć za jakimś załamaniem ściany, za którym mogłabym się schować - jeżeli ściana go nie powstrzymuje, to jakiekolwiek inne barykady również nie zrobią na nim wrażenia... Ukrycie się może być jedyną szansą.

Mam ze sobą:

- strzelbę

- kluczyki od samochodu

- telefon

- portfel

- odznakę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaun Bogdanov

Słodki Jezu, co to do cholery było? Tak po prostu rzuciło tą ścianą!

Ścisnąłem mocno karabin wzięty od martwego żołnierza. Czując jego ciężar w ręku poczułem się dużo lepiej, ale wciąż miałem świadomość, że z bronią czy bez jesteśmy łatwymi kąskami dla tego stwora, który urządził tu masakrę.

Odbezpieczcie broń! Jak tu wejdzie ten stwór napier*alać ile fabryka dała! Musimy go powstrzymać!

-Bandaże

-Środki przeciwbólowe

-MP5

-Dokumenty (ID, Plakietka z imieniem i nazwiskiem, nr. szpitala,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl Williams

-Zatrzymać go ? Poj%@!&$ doktorku ?! Zmiecie nas z powierzchni tak jak tamtą dziewczynę ! -Krzyczę w stronę doktora - Musimy się schować...Znaleźć jakąś osłonę, której nie rozerwie...- Tu urwałem głos - a przynajmniej nie tak szybko.

Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu szukając czegoś przydatnego. Zacząłem modlić się w duchu o znalezienie czegoś co skutecznie powstrzyma tą bestię, najlepiej granat.

--------

ekwipunek:

MP-5 z latarką

Nóż wojskowy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

No proszę, było tu tak tłoczno że oddychać nie mogłem a tu nagle taki przyjemny przeciąg. -stanąłem, drapiąc się po głowie przed wielką dziurą w ścianie, rozglądając się na okolice. -Cokolwiek to było, ja tego już nie widzę.

Trzeba się rozejrzeć po pokojach, może coś jeszcze fajnego tutaj czeka, pana informatyka nie widzę, zresztą na nic nam się by jego pomoc raczej nie przydała. Na dodatek zmieniam zdanie co do tej budowli, prawdziwy, szanujący się bunkier nie pozwoliłby na to by przechodzono przez jego ściany jakby nigdy nic. - powiedziałem rozglądając się po całym bałaganie -Na dolę widziałem w cholerę broni, mam zamiar sobie trochę tego zapakować do samochodu i poszukać lepszego miejsca. -po czym ruszyłem schodami z powrotem na dół, do wyjścia.

-Strzelba SPAS.

-Pas z amunicją.

-Tabletki.

-Fajka.

-Gitara bassowa (Ibanez w samochodzie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest przecież stacja radiowa... Gdzieś tu musi być... Mam! Spojrzałem na resztę osób, równie zdziwionych i przestraszonych tym widokiem jak ja i już na głos powiedziałem.

- To gówniane cholerstwo rozniesie nas jak resztę. Musimy się gdzieś schować i poczekać, aż poszuka innych frajerów... Jesteśmy w rozgłośni radiowej, a jeśli to jest porządna rozgłośnia radiowa i dość stara, to musi mieć w piwnicy wzmocnione pomieszczenie, w którym kiedyś... - zrobiłem pauzę by zaczerpnąć oddechu, po czym kontynuowałem. -... trzymano płyty winylowe i stare kasety magnetofonowe, by uniknąć procesów utleniania się użytych do produkcji takich taśm związków chemicznych.

Znów złapałem trochę powietrza, Trzeba było rzucić fajki i chlanie, po czym znów kontynuowałem:

- Teraz pewnie trzymają tam jakieś stare, zabytkowe nagrania, które każda rozgłośnia uważa za jakiś swój obiekt kultu i p********** dziedzictwa. No albo możemy ryzykować ucieczkę do samochodów, o ile wciąż tam stoją całe... i puste, a następnie modlić się do czego tam chcecie, żeby udało nam się do nich dobiec przed tym... czymś, które przed chwilą tędy przebiegało.

Mam ze sobą:

- nóż (ten który zabrałem z motoru)

- małą apteczkę z podstawowym wyposażeniem (również z motoru)

- znalezione M4 wraz z 2 zapasowymi magazynkami

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy, outbreak h+30, rozgłośnia radiowa

Mijały kolejne nerwowe minuty nieustającej ciszy przerywane tylko waszymi oddechami oraz odgłosami walk - choć bardziej by pasowało chaosu - dziejącego się w reszcie miasta, ale nic nie nastąpiło. Dzieląc się na grupy część ocalonych przeszła na dół szykując się do barykadowania drzwi a wasza grupa wyjrzała za dziurę zrobioną przez tego zarażonego. Czując lekki podmuch wiatru zerknęliście na ziemię... wystarczyło tylko pobieżne spojrzenie aby stwierdzić, że zarażony czy nie - boleśnie odczuł prawa fizyki będąc wyrwanym w nienaturalnej pozycji. Gorzej, że gdzieś pod tym zwałami zainfekowanego mięsa leżała zmiażdżona dziewczyna. Skupiając się na innych rzeczach rozpoczęliście dogłębniejsze przeszukania budynku. Wojskowi, którym przyszło najpierw zmierzyć się z bydlakiem leżeli nieprzytomni w korytarzu. Szeregowy nie żył. Najpewniej obrażenia wewnętrzne od siły uderzenia były wystarczające aby odesłać go na tamten świat. Drugi żył... nie mogliście jednak do końca określić jego stanu. Martwy żołnierzy na dole nie miał nic specjalnego. Broń jak i amunicję wziął ktoś wcześniej, została tylko krótkofalówka. Jim próbował przy niej majstrować, ale po drugiej stronie łapał tylko szum. Tak czy inaczej, zgromadzony ekwipunek wojskowy na parterze wystarczył, aby uzbroić wszystkich z waszej grupy choć niektórzy pierwszy raz trzymali broń w ręce. Niestety, obecna sytuacja wymaga szybkiej adaptacji...

- Uwaga! Ocaleni przychodzą z dołu! Nie odstrzelcie ich! - usłyszeliście z dołu a chwilę potem dołączyli do was Matt i Ann.

- Cholera... a więc jednak udało się wam przeżyć... Sorry, że was zostawiliśmy, ale sytuacja nagliła. - odparł z pokorą Bill.

- Czy ktoś wie kiedy ma przyjechać ten cały Jason? - spytał ktoś inny w przerwie między barykadowaniem okien czym się da.

Dokładnie w tym momencie usłyszeliście kolejne piski opon dochodzące od strony wejścia do rozgłośni.

Jednocześnie coś zaczęło łomotać w drzwi prowadzące do pomieszczeń na czwartym piętrze, którego jeszcze nie sprawdziliście. Dodatkowo, do dźwięków walenia doszedł znany wam już jęk i jakby dziwny, nie do opisania krzyk. Więcej nie było potrzebne. Byliście pewni, że na górze znajdują się zainfekowani i teraz gdy was wyczuli zechcą jak najprędzej się do was dorwać. Z drugiej strony macie broń. Czemu nie zgotować im gorącego powitania?

- Nniaaaaa! - wrzask zainfekowanych wzmógł się i po chwili usłyszeliście jak wbiegają na schody.

Macie tylko kilka sekund, żeby się przygotować.

OoC: i te kilka sekund to KILKA sekund, możecie się szeroko odnieść do sytuacji poprzedzającej wasze nieuniknione spotkanie z zainfekowanymi (pierwsza horda? ;P) szerokim zakresem słów, ale frag. opisujący przygotowania do walki siłą rzeczy nie może być długi; jakimś realizm w pojmowaniu czasu musi być nie uważacie? ;]

Tyler Thomas Rosen i Evan Mcsober, outbreak h+29, lotnisko

- Jak sytuacja mogła się tak sp^&%^*&%?! - ryknął jeden z oficerów SWAT wypalając kolejne serie w grupkę kilku nadbiegających zainfekowanych.

- Nie gadaj tylko strzelaj! - odparł drugi. - Szefie, musimy się stąd zwijać!

Sytuacja nie przedstawiała się najlepiej. Znajdowaliście się na obrzeżach lotniska w bezpośredniej bliskości bramy wyjazdowej przy waszym vanie Lenco BearCat. Siedzieliście tutaj dopiero od paru godzin i nagle, bez ostrzeżenia horda zainfekowanych wdarła się na teren lotniska pochłaniając posterunki na zewnątrz. Obrazy rzezi były tak surrealistyczne, że nie mogliście z początku uwierzyć co tak naprawdę się dzieje. Teraz tylko wojsko próbowało utrzymać się w samym budynku, ale długo nie pociągną choć na razie odwracają w miarę skutecznie uwagę od was. Twoi podkomendni mieli rację. Nie ma co tu dłużej czekać. Jedyny cywil jaki zdołał do was dotrzeć przedstawił się jako Evan i sam przerażony wpatrywał się w horror rozgrywany dookoła. Wcześniej straciłeś łączność z resztą swojego zespołu - i nie masz pojęcia co się z nimi dzieje - a tutaj z pięciu podkomendnych ostało się dwóch, którzy wystrzeliwali resztki swojej amunicji.

OoC: oczywiście jeśli będą jakiekolwiek pytania to śmiało walić na gg/pw/w temacie dyskusyjnym; pamiętać o danych osobowych i ekwipunku

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Thomas Rosen

- Jak sytuacja mogła się tak sp^&%^*&%?! - Ryknął Matt, szczupły oficer będący jednocześnie medykiem, wypalając kolejne serie w grupkę kilku nadbiegających zainfekowanych.

- Nie gadaj tylko strzelaj! - Odparł drugi z moich podkomendnych, Rashid, średniego wzrostu snajper, pochodzenia egipskiego. - Szefie, musimy się stąd zwijać!

- Krótkie serie chłopaki, nie marnujcie amunicji. ? Powiedziałem uspokajająco.- I starajcie się celować w głowę, bo jak widać samo zranienie nie pomaga... w filmach się sprawdzało. ? Mruknąłem lekko się uśmiechając, by dodać sobie odwagi. Te jęki i krzyki jak z horroru były nie do wytrzymania. Spróbowałem wywołać żołnierzy z budynku:

-..Bravo 2, słyszycie mnie?...Odbiór...Słyszycie mnie do cholery? ? W odpowiedzi usłyszałem tylko strzały.

Zlustrowałem wzrokiem całą sytuację: Zainfekowanych było coraz więcej, w dodatku lotnisko to niezbyt dobry teren do obrony, zero murów, czy zamkniętych pomieszczeń, poza głównym budynkiem, w którym broniła się armia. Amunicja powoli się kończyła, a ja miałem na utrzymaniu cywila. ? Pięknie. ?Skwitowałem, po czym pewnym głosem dodałem.- Zbierać [beeep], Mathiew, za kierownicę, odpal naszego małego kolegę, ja będę nas w tym czasie osłaniał. ? W dalszym ciągu badając okolicę komenderowałem dalej. - Rashid z tyłu do wozu. Przelicz mi zaraz, jakie mamy zapasy i zaraportuj, rozumiemy się? Podjedziemy w stronę budynku głównego by obadać sytuację i w razie, czego zebrać pozostałych naszych. Jeśli...jeśli miejsce będzie niezdatne do obrony to wycofamy się do...do...kur%^ Matt! Najbliższy posterunek policji? - Nienawidziłem braku orientacji w terenie.

- Paradise Square 14. ? Odpowiedział mężczyzna wsiadając do czarnego opancerzonego wozu i odpalając go.

- Wycofamy się na Paradise Square, po drodze wywołując pozostałe jednostki. Może się gdzieś bronią lub mają bezpieczny przytułek...- Zrobiłem chwilę przerwy i zwróciłem się do nowego towarzysza:

- Cywil, szybki wybór, bo nie mam zamiaru Cię tu zostawiać, ale kłócił się z Tobą nie będę, tak ze albo wsiadasz na tył razem z Rashidem albo rób co uważasz za słuszne...

Skończyłem zabezpieczać tyły, po czym wskoczyłem do furgonetki i zatrzasnąłem wszystkie przednie drzwi, tak by nikt niepowołany do nss nie zawitał. Z tyłu mieli zrobić to samo. Następnie zakomunikowałem do krótkofalówki:

- Williams, Dodge, Perry. Jak sytuacja? ? Wywołałem nazwiska pozostałych członków mojej drużyny.- Za 3 minuty będziemy pod budynkiem głównym, jeśli jesteście cali to będziemy krążyć wokół niego i czekać na was oraz pozostałych przy życiu przez kolejne 5 minut. Jeśli nie jesteście w stanie się przedrzeć zakomunikujcie o tym lub dajcie, chociaż znak, że żyjecie. Gdyby nie udało się nam zebrać to spróbujcie dotrzeć do jakiegoś bezpiecznego punktu i poinformujcie nas o tym. Będziemy starali się dostać na Paradise Square i...Nie dajcie się zabić. ? Zrobiłem przerwę.-Przyjęliście? W razie, czego jesteśmy w kontakcie na stałej lini.

Zwolniłem kciukiem przycisk na krótkofalówce, po czym przetarłem wierzchem dłoni spocone czoło. Ta cała sytuacja nie powinna mieć miejsca, podział oddziału i w ogóle to cholerstwo, infekcja czy ki czort. Zacisnąłem mocniej dłoń, po czym przeładowałem magazynek w mojej bereccie i schowałem ją do kabury, zamieniając broń na MP5.

- Rashid! Jak tam nasze wyposażenie?! ? Krzyknąłem na tył pojazdu. ? Mamy się, czym bronić? ? Odpowiedź padła praktycznie natychmiast:

- Jeśli chodzi o uzbrojenie to zostały dwa MP5, 8 magazynków do nich i 7 pocisków do granatników, shotgun z paką amunicji, 4 granaty hukowe i 3 dymne, nóż, trochę plastiku do usuwania przeszkód. Z medykamentów mamy dwie apteczki, z pełnym asortymentem, do tego części uzbrojenia, dwie tarcze, hełm, jedną kamizelka kevlarowa, dwie pary butów i rękawic, latarki, obcęgi do metalu, taran ręczny, pudełko flar z pistoletem i trochę innego mało istotnego śmiecia. Został nam też jeden noktowizor i to co każdy z nas ma przy sobie. Szkoda ze nie mamy naszych czujników funkcji życiowych, wiedzielibyśmy co u reszty... ? Zakończył smutno.

Van ruszył w stronę głównej placówki.

- Dobrze, rozłóż wszystko poza taranem, częściami ubioru oraz opancerza do trzech plecaków i...hej... cywil!...Vance...nie.. Evan.. Jesteś tam? Umiesz się posługiwać bronią? Służyłeś kiedyś? - To byłoby błogosławieństwo gdyby okazało się, że jest obcykany w tych sprawach, warto spytać, choćby jak była mała na to szansa. Druga sprawa, w sumie ważniejsza, czy w ogóle wsiadł, jeśli nie jego strata, nie mogę wystawiać z jego powodu moich ludzi na śmierć. Van ruszył w stronę głównej placówki.

____________________________________________________________________

Ekwipunek:

- krótkofalówka,

- dwie małe latarki,

- paczka baterii,

- dwie pary kajdanek,

- zestaw wytrychów, linki, żyłki, taśma,

- nóż sprężynowy (dł.17 cm.),

- SMG H&K MP5 z dwoma magazynkami,

- pistolet BERETTA 92 FS z dwoma magazynkami (jeden w połowie zużyty),

- kamizelka kevlarowa z hełmem i kominiarką,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober

Jak się w to wpakowałem..... Nie nie, to musi być jakiś żart, dopiero co los podał mi rękę, a tu.... ZOMBIE? Nie... NIE! Nie dam się jakieś byle apokalipsie zatrzymać! Bez zastanowienia wskoczyłem do tego ich vanu.

-Er, doświadczenie z bronią? Mmmmmm... jasne! Potrafię nieźle strzelać! Codziennie chodziłem na strzelnicę, i ten teges....

Może to pomyłka ich tak okłamywać, ale gdyby się dowiedzieli, że kompletnie nie potrafię się obsługiwać bronią palną zostawili by mnie jak niepotrzebny bagaż. Zresztą, co może być trudnego w strzelaniu? Wystarczy wycelować i nacisnąć spust, i pozamiatane. Albo przynajmniej tak to sobie wyobrażam..... w każdym razie niema sensu już jechać do babki, i tak ekonomia się zawali i wszystko będę mógł sobie wziąć za darmo, chociaż...... byłbym kompletnym dupkiem jeśli bym zostawił biedną staruszkę na pastwo zombie. Wyciągnąłem karteczkę na której zapisałem adres tego całego kurortu w którym żyła babka i zapytałem:

-Nie chcę wam jakoś specjalnie przeszkadzać, ale na ulicy Madon.....Magellana 3 jest kurort, w którym żyje kilkadziesiąt ludzi pewnie potrzebujących pomocy. Dałoby się coś z tym zrobić?

---------------------------------

Ekwipunek:

Klucz francuski ,,Ramona''

Portfel

Śrubokręt

Spinka

Mała torba na ramię (gdzie trzymam swoje rzeczy)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matt "Ghost" Kreiss

Kierowca humvee został na parterze wraz z innymi, budując barykady. Matt poszedł do góry - nie miał najmniejszego powodu, by tu zostać, a chęć ujrzenia - lub chociaż dowiedzenia się, co z Larą, była coraz większa. Ghost ruszył na klatkę schodową i skierował się na wyższe piętra.

Po chwili jeden z przebywających na dole ocalałych krzyknął "Uwaga! Ocaleni przychodzą z dołu! Nie odstrzelcie ich!", a Matt i towarzysząca mu dziewczyna weszli do pokoju. Po dwóch sekundach, może mniej, może więcej - kwestia sporna - na Ghosta rzuciła się Lara. Wtuliła mu się w ramię i zaczęła walić go po plecach, wytykać mu, że mógł zginąć, i płakać. Chłopak objął ją mocno i zrobił przepraszającą minę do obecnych w pokoju.

- Cholera... a więc jednak udało się wam przeżyć... Sorry, że was zostawiliśmy, ale sytuacja nagliła. - powiedział Bill.

- Zdarza się. Sam wybrałem tą możliwość, choć chyba nie bardzo zdawałem sobie z tego sprawę... - Matt wyszczerzył zęby w uśmiechu do faceta.

- Czy ktoś wie kiedy ma przyjechać ten cały Jason? - spytał inny z obecnych w pokoju. Ghost spoważniał i sięgnął myślami wstecz: Jason pojechał po kogoś od elektroniki, mógłby już wrócić. Chwilę później z dołu rozległ się pisk opon. Matt puścił Larę i ruszył w stronę dziury w ścianie - mogli zahamować akurat będąc na widoku. Nic, poza... dziwacznym stworem. Co to, do cholery było? Chłopak spojrzał w drugą stronę - w ścianie też była dziura, ale można było przez nią przejść i iść dalej.

Kilka sekund później coś zaczęło łomotać w drzwi, a słyszeć się dało BARDZO DZIWNE dźwięki. Matt był pewien - zombie. Schował pistolety do kieszeni, sięgnął za plecy i wyciągnął M4A1. Przeładował je, a w myślach zganił się, że nie zrobił tego wcześniej;zostały mu cztery magazynki, a do pistoletów trzy i pół. Powinno starczyć... na jakiś czas. Ghost szybko odsunął Larę na odległość jak-najdalej-od-drzwi i spojrzał w stronę drzwi. Przeżegnał się i wycelował. Niech wchodzą.

- Jakiś plan? - mruknął.

__________________

Ekwipunek:

M4A1 - 4 magazynki.

2 M9 - trzy i pół magazynka(pół wystrzelane w szaleńczym biegu do humvee.)

Nóż wojskowy(Znaleziony w vanie z bronią.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

Z tymi bydlakami i tak będziemy musieli walczyć, a lepiej mieć ich zwłoki przed sobą, niż za sobą

Rozglądam się szybko za nabojami do mojego shotguna. Jeśli ich nie znajduję, staram się zgromadzić w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu i znalezione w pobliżu bronie, aby ew. z nich korzystać, jeśli skończy mi się amunicja, a także osłaniać nieprzytomnego żołnierza. Zawsze to jeden mniej zarażony i jeden więcej pomocny w obronie... Jak już się obudzi.

Jeśli zostaje mi jeszcze chwila, staram się go ocucić, żeby pomógł nam walczyć zza prowizorycznych barykad.

Mam ze sobą:

- strzelbę

- kluczyki od samochodu

- telefon

- portfel

- odznakę

<magazynki i dodatkową broń, jeśli udało mi się je znaleźć>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ann "Lisica" Connor

Jak zwykle chol***. Kiedy już się zbierzemy, to zainfekowani zawsze nas wyczują.

Zjęłam z pleców przewieszony linką na moich plecach kij baseballowy.

Wszyscy nie mogą walczyć bronią palną, bo co zrobią kiedy ,,oni" podejdą do nich z bliska. Ktoś musi się tym zająć...czyli ja.

Stanęłam na uboczu mając kij w pogotowiu.

Jakby zarażeni zbliżyli się zbyt blisko do któregoś ze strzelających, będę mogła im pomóc. Zaś amunicję z pistoletów lepiej zostawić sobie na później.

- Jakiś plan? - mruknął Matt.

Powiem szczerze, że to mnie coraz bardziej nakręca. Ten przypływ adrenaliny jest, jak ożeźwienie w ciepły letni dzień. Kocham to!

- Jedna rada... Nie uciekać, tylko się wycofywać nadal prowadząc ostrzał, bo inaczej tego nie przetrwamy. Jeśli któryś podejdzie zbyt blisko, to ja się nim zajmę...Z tego co słychać, to nie jest ich zbyt mało...- powiedziałam.

------

Ekwipunek:

- dwa pistolety samopowtarzalne M9+ 6 magazynków( o ile tyle amunicji tam było, w tej skrzynce).

- kij baseballowy

- zapalniczka

- telefon komórkowy

- sprinterska torba( dosyć mała, lecz do przenoszenia amunicji wystarczy)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

-No to też się raczej przyda... -mówiłem do siebie przeglądając zawartość skrzynki z bronią i amunicją -Hmm... o karabin, broni długolufowej jeszcze nie mam

Gdy już sięgałem po M16 usłyszałem znany już mi krzyk -No do jasnej cholery! Czy ktoś na nas nasyła te zdechlaki czy to w ogóle jest jakiś żart! -krzyknąłem z oburzenia.

Szybko założyłem plecak wypełniony amunicją oraz przewiesiłem przez ramię karabin maszynowy. Wziąłem do ręki swojego shotguna po czym uzupełniłem w nim amunicję.

-Zatrzymajcie ich tam na górze i proszę, nie dajcie się zabić! - krzyknąłem do góry i spojrzałem na ludzi stojących na parkingu, przy samochodach - Pilnujcie aby nic nie zlazło z góry a my wam zapewnimy to że nic nie zajdzie was od dołu! -dodałem.

-Strzelba SPAS.

-Pas z amunicją.

-Tabletki.

-Fajka.

-Gitara bassowa (Ibanez w samochodzie)

-Plecak turystyczny wypełniony amunicją.

-M16.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Ku mojej uldze facet postanowił nam towarzyszyć, a to nie był koniec wiadomości.

-Er, doświadczenie z bronią? Mmmmmm... jasne! Potrafię nieźle strzelać! Codziennie chodziłem na strzelnicę, i ten teges....

Trochę się jąkał, ale w takiej sytuacji i tak reagował całkiem odważnie. Nie zapytam go czy ma uprawnienia, kto by pamiętał by je zabrać w taki dzień. Z resztą, niedługo się okaże czy jest taki dobry jak mówi.

-Nie chcę wam jakoś specjalnie przeszkadzać, ale na ulicy Madon.....Magellana 3 jest kurort, w którym żyje kilkadziesiąt ludzi pewnie potrzebujących pomocy. Dałoby się coś z tym zrobić?

-No to mamy pierwszy problem natury moralno egzystencjalnej. ? Zakląłem w duchu, bo teraz musiałem spokojnie mu wyjaśnić w jakiej jesteśmy sytuacji, nie chciałem go niepotrzebnie zasmucać, ale chyba szczerość była lepsza niż ułuda i kłamstwa. Przynajmniej zna się na broni, będzie przydatny... Dzięki.- Mruknąłem patrząc w sufit i dziękując Panu na Górze, za ten mały uśmiech losu w wielkim bagnie.? Ehh.. ? Nabrałem tchu i zacząłem już głośno.

- Rashid, pomóż założyć mu kamizelkę kevlarową, ochraniacze i co tam jeszcze masz, daj mu też broń, najlepiej shotguna i amunicję. Jeśli rozłożyłeś już sprzęt do plecaków to załóżcie co trzeba i przygotujcie też dla nas zestawy. ? Zacząłem. Może pomoże mu to wyjść cało z tego piekła, a nam doda użytecznego towarzysza. ? Tylko go załaduj Evan i postaraj się nie zabić nikogo niezainfekowanego. Druga sprawa, nie strzelaj bez rozkazu, chyba że byłoby to absolutnie konieczne i celuj w głowę by zabić lub nogi by spowolnić napastnika. Będziesz naszą osłoną w bezpośrednim starciu, jako że Twoja broń ma odrzut i z bliska będzie bardziej wydajna...-Nabrałem tchu.- Co się tyczy tych ludzi to..nie będę Cię oszukiwał, nie wybieramy się tam, zresztą nawet nie wiem gdzie to jest. Tak czy inaczej, jeśli uda nam się dostać do naszych, to spróbujemy się dowiedzieć co w tamtej okolicy. A jeśli przypadkiem znajdziemy się w tamtej okolicy to sprawdzimy co z nimi. Nie mogę Ci jednak nic obiecać. Przykro mi.. zgaduję że ktoś z Twoich bliskich tam mieszka? ? Straciłem trochę mocy w głosie, moi bliscy byli daleko, bezpieczni.. chyba...ale rozumiałem co musiał czuć ten facet. ? Nie myśl o tym na razie.- Powiedziałem po chwili do niego. ? Póki co musimy uratować własne tyłki i tych z budynku.

Budynku, który zbliżał się do nas nieuchronnie.

____________________________________________________________________

Ekwipunek:

- krótkofalówka,

- dwie małe latarki,

- paczka baterii,

- dwie pary kajdanek,

- zestaw wytrychów, linki, żyłki, taśma,

- nóż sprężynowy (dł.17 cm.),

- SMG H&K MP5 z dwoma magazynkami,

- pistolet BERETTA 92 FS z dwoma magazynkami (jeden w połowie zużyty),

- kamizelka kevlarowa z hełmem i kominiarką,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober

Dobra, jakoś to będzie. Dobrze że dostanę jakąś dodatkową ochronę i..... zaraz zaraz..... shotgun... osłona.... Z BLISKA?!? W co ja się wpakowałem.... odrzut... chyba będę musiał mocniej trzymać tą broń, zdaje się..... Przykro mi.. zgaduję że ktoś z Twoich bliskich tam mieszka?

- Tak, dokładnie tak.

Trochę się zasmuciłem, w końcu każda sekunda jest na wagę złota, najrozsądniej jednak będzie teraz podążać wraz z nimi, później się wykombinuje jak uratować staruszkę. Dobra, teraz ten shotgun....... jak by tu wsadzić te naboje? Wystarczy, że chwilę się nad tym zastanowię i powinienem coś wymyślić..... AH! Byłbym zapomniał! Broni palne często mają jakiś tryb bezpieczeństwa czy coś w ten deseń. Mam trochę czasu, akurat żeby bliżej przyjrzeć się broni i przynajmniej w połowie wiedzieć, jak się nią obsługiwać.... a potem niech mnie siła wyższa prowadzi, bo nie wiem, jak uda mi się przedrzeć przez tabuny zombie. Trzeba było jednak chodzić na strzelnicę :/

------------------------------------------------

Ekwipunek:

Torba na ramię

Klucz francuski ,,Ramona''

Śrubokręt

Spinka

Portfel

Shotgun

Kevlarowa kamizelka i ochraniacze

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ed "Buffalo" Irving

Kiedyś strzelałem z tego krewskiego badziewia... Tylko muszę sobie przypomnieć jak to leciało. Przerzuciłem broń z jednej strony na drugą i z powrotem; wylądowała przy prawym ramieniu celując jeszcze w podłogę. Kurek... komora... blokada... Zacząłem szybki "przegląd" broni. Blokada suwu kolby... przełącznik trybu ognia; w pozycji 'burst'... Przykładam broń do ramienia. Cholera coś tu nie działa... Znów przyjrzałem się broni, tym razem dokładniej oglądając celownik kolimatorowy, który był wygaszony. O! Jest! Klik i czerwona plamka pojawiła się na szybce celownika. Dopiero w tym momencie zauważyłem, że wszyscy nerwowo do czegoś się szykują. Tak byłem zaabsorbowany rozpracowywaniem pukawki, że wcześniej nawet ryk zainfekowanych zignorowałem.

Panując już nad bronią, przystawiłem rozsuniętą kolbę do prawego ramienia; lewą dłonią pewnie chwytając rączkę taktyczną. Przyłożyłem oko do przyrządów celowniczych. Sprawdziłem jeszcze, że broń jest odbezpieczona i przestawiona na tryb "burst" - ogień seriami. Świetnie k****! Świetnie!" Wszystko działało. Zauważyłem jeszcze jak wszyscy uzbrojeni po zęby celują w stronę z której słychać szmer, drapani i dziwnie rytmiczne kroki. Jedynie jakaś dziewczyna z pałką baseballową stanęła bliżej. Powodzenia laluniu... Będziesz pierwsza na spóźnione śniadanie. Jednak dla upewnienia prawa ręka opuściła spust i powędrowała w okolice pasa by sprawdzić, czy nóż pewnie trzyma się za paskiem. Był, więc ponownie pewnie chwyciłem broń i z rosnącym oczekiwaniem, podobnie jak pozostali, czekałem na to co się wydarzy... za chwilę.

- Nniaaaaa! - Gruchnęło na schodach, które wypełniły się chwilę później dudnieniem wielu ułomnie kroczących stóp.

- Aha... K******* chwila już minęła... - Burknąłem pod nosem i poprawiłem ułożenie broni, a pierwsze krople potu poczułem jak spływają mi po czole.

Mam ze sobą:

- nóż (ten który zabrałem z motoru)

- małą apteczkę z podstawowym wyposażeniem (również z motoru)

- znalezione M4 wraz z 2 zapasowymi magazynkami

- paczka fajek i zapalniczka "zippo" w kieszeni spodni

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl Williams

"Widzę, że harlejowiec zna się na broni. Przynajmniej on". Broń co prawda nie najwyższych lotów, ale kto by !@$% narzekał w takiej chwili ?.

Dobiegły nas dziwne dźwięki. Uniosłem lufę w stronę odgłosów.

-Jestem pewien jednego. Paskudy będzie wpi@$%!&.

-------------

ekwipunek:

MP-5 z latarką

kilka magazynków

nóż

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaun Bogdanov

Nie mogłem zebrać myśli. Wszystko w mojej głowie kręciło się wokół słowa "przeżyć". Ktoś coś mówił, lecz jego słowa przeleciały obok mnie, nie trafiając do mózgu. Ścisnąłem karabin. Moja ręka sama odbezpieczyła broń i spoczęła na spuście. Spoglądałem w miejsce, z którego miał przyjść stwór. Bicie mojego serca odbijało mi się głuchym echem w uszach.

-Bandaże

-Środki przeciwbólowe

-MP5 (Jeden magazynek załadowany, 2 schowane)

-Dokumenty (ID, Plakietka z imieniem i nazwiskiem, nr. szpitala,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

worldwoarzconceptart.jpg

- Tutaj Baza Sierra... oczekuję raportu sytuacyjnego, odbiór.
- Blokada Alfa, zgłaszamy się. Z miasta przyjęliśmy około czterysta żołnierzy, trzydziestu pięciu z nich miało oznaki zainfekowania, zostali zneutralizowani. Proces budowania barykad niezakłócony. Nie mieliśmy jeszcze do czynienia z falą zainfekowanych. Skończymy za około dziesięć godzin, odbiór.
- Sierra zrozumiałem. Bravo, jak wygląda sytuacja u was?
- Blokada Bravo, zgłasza się. Zostaliśmy wzmocnieni o około ośmiuset żołnierzy z wewnętrznego perymetru. Dalszych dwustu wykazywało pierwsze oznaki zainfekowania, postąpiliśmy z nimi wedle procedury. Pierwsza część umocnień została skończona, całość powinna osiągnąć stan gotowości najpóźniej jutro z samego rana. Pracę komplikują nam zainfekowani i w o wiele większym stopniu zarażone zwierzęta. Nie ma jednak groźby przerwania blokady, odbiór.
- Punkt Charlie, zgłaszamy się... Tunel zabezpieczony, blokada gotowa, skutecznie powstrzymujemy nowe ataku hord zainfekowanych, brak zagrożenia przerwania. Do nas dotarło ledwie stu żołnierzy... z czego prawie połowa była zarażona. Zostali zneutralizowani.
- Baza Sierra, zrozumiałem. Priorytetowym zadaniem jest utrzymanie zewnętrznego perymetru. Infekcja nie może wydostać się poza obręb miasta Sunville. W punkcie dowodzenia w Lompoc czeka już kilka dywizji, kolejne czekają w stanie gotowości. Dowódcy wcześniej zostali powiadomieni jakim wsparciem dysponujemy... Nie zmarnujmy tego. Jeżeli nie staniemy na wysokości zadania i zajdzie groźba rozprzestrzeniania się zarazy zostanie autoryzowany atak nuklearny. Zrozumiano? Odbiór.
- Alfa, przyjąłem.
- Bravo, tak jest.
- Charlie, zrozumiałem.


Wszyscy, budynek stacji radiowej, outbreak h+31

- Nadchodzą!
Przygotowani, z bronią wycelowaną w drzwi, wyczekiwaliście tej nieuchronnej chwili gdy przed lufą pojawili się zainfekowani. Wściekli, pozbawieni rozumu, z obłędem w tych metalicznych oczach, szarym odcieniem skóry biedacy, których dopadła zaraza... Otworzyliście ogień mimowolnie. Nie trzeba było rozkazu aby zacząć pruć do grupy, na oko trzydziestu zainfekowanych, która już rzucała się na was z krzykiem gdy posiadana przez was siła ognia dała o sobie znać.
- To wszyscy? - spojrzeliście po sobie unikając nadmiernego wpatrywania się w podziurawione ciała leżące na podłodze.
- Na to wygląda... - pierwszy odparł Bill. - Teraz zostaje tylko sprawdzić ostatnie piętro i zamienić radiostację w pi******ną twierdzę. - rzucił z niezbyt przekonującym tonem. - Kto idzie ze mną?
Chcąc nie chcąc, część z was ruszyła powoli oglądając się na wszystkie ściany jakby te zaraz miały się załamać pod naporem zainfekowanych i kilka minut potem ujrzeliście wnętrze czwartego piętra. Nietknięte - takie było najlepsze określenie jego stanu. Tym lepiej dla was, bo okazało się, że tutaj znajduje się cały potrzebny sprzęt do nadawania... Możliwe, że część pracowników uciekła na górę, ale jeden z nich był już zarażony a dalej... doskonale wiedzieliście co się stało bez specjalnego wyobrażania całej sytuacji.
Już mieliście wracać na dół gdy dołączył do was Jason, lekko spocony i blady na twarzy, w towarzystwie pięciu nowych osób.
- Witajcie i wybaczcie za spóźnienie... - powiedział w przerwach między łapaniem oddechu. - Widziałem, że na dole rozprawiliście się z zainfekowanymi...
- Co ty cholera żeś się uparł na tą medyczną terminologię? - prychnął okularnik średniego wzrostu, który wyglądał na nie więcej jak 17 lat. - To są j****e zombie a nie jacyś zainfekowani. A mnie mówią, że za dużo grałem w gry komputerowe...
- Zack, zamknij się i nie przeklinaj. - mruknęła całkiem ładna dziewczyna mająca na oko nie więcej jak 22 lata.
- Rachel... Zack... wszyscy... najpierw najważniejsze rzeczy. - spojrzał na was. - Mamy naprawdę sporo do omówienia. Zacznę może od mojej obstawy... - uśmiechnął się lekko mówiąc to. - Ten młody w okularach to Zack, który zamiast pić mleko z butelki wolał żuć klawiaturę. Nie znam innej osoby, która znała by się na wszelkiej elektronice tak dobrze jak on... mimo młodego wieku. - Zack w tym momencie pokazał wymowny gest, ale siedział cicho. - Dziewczyny... Rachel i Bethy uratowaliśmy po drodze. Jeśli dobrze pamiętam to jesteście studentkami medycyny i chemii.
- Tak... - odparła lekko drżącym głosem Bethy, która wyglądała odrobinę dojrzalej od swojej koleżanki - Właściwie już szykowaliśmy się do pracy, bo skończone studia, ale... - nie dokończyła zdania.
Zaraza wszystkim pokrzyżowała plany.
- Jestem Zacharia - odparł sucho dosyć postawny, w sile wieku z zapuszczoną brodą i sporą ilością zmarszczek na twarzy. - Były wojskowy a konkretnie lotnik. Przez kilka miesięcy stacjonowałem w pobliskiej bazie wojskowej, od której - jak podejrzewam - zaczęła się ta cała jazda.
- Spokojnie, nie wyprzedzajmy faktów. Wszystko omówimy. - dodał Jason.
- Cóż, Francis... miło mi. - westchnął Afroamerykanin mający na oko 30 lat i wyglądający jakby ktoś wyrwał go z życia biurowego urzędnika wprost w dziejący się koszmar.
- Skoro mamy to za sobą... - zaczął Jason.
- ... to mogę wreszcie k***a zabrać się za swoją działkę? - wtrącił się Zack.
- Tak... - westchnął biznesmen. Po chwili kontynuował. - Tymczasem was zapraszam do sali konferencyjnej... jeśli dobrze pamiętam to jedna znajdowała się właśnie na tym piętrze. O, jest... - przeszklony pokój, o którym mówił znajdował się przy południowej ścianie i miał wystarczająco miejsca, żeby pomieścić was wszystkich.
Towarzysze Jasona zajęli się swoimi sprawami. Zack z pomocą Zacharii i Francisa zaczął majstrować przy a dziewczyny udały się na dół. Biznesmen rozłożył kilka map na stole, kartki oraz zeszyt z notatkami na stole po czym głęboko westchnął i zaczął.
- Jest tego tyle, że sam zastanawiam się od czego zacząć... - po chwili namysłu i zerknięciu do notatek kontynuował. - Dobrze, najpierw nasza twierdza. Ta radiostacja będzie naszą przystanią, że tak to ujmę podczas gdy dookoła szaleje sztorm. Przynajmniej przez kilka dni wierzę, że skutecznie powstrzyma wszelkie hordy zainfekowanych, które zechciały by do nas wbić, bo potem przyjdzie nam pomyśleć o ewakuacji z miasta. Do tego przejdziemy jednak później... Tak czy inaczej, reszta naszej grupy na dole już zajęła się formowaniem barykad, zabijaniem okien itd... materiału im nie braknie. Po drodze zahaczyliśmy o kilka punktów w mieście. Kilku majsterkowiczów się znalazło więc tak długo jak nie będziemy robić hałasu to dodatkowe problemy nie zwalą się na nas. Bardziej trzeba będzie się zatroszczyć o zapasy a te mogą skończyć się bardzo szybko więc już trzeba myśleć o stworzeniu grup wypadowych z ludzi, którzy są odporni.
- Odporni? - powtórzyliście zaskoczeni.
- Tak... kolejna ciekawa rzecz. Po drodze wpadliśmy jeszcze do centrum gdzie okazało się, że spora część mieszkańców... minimum pięć tysięcy ludzi całkiem sensownie zdołała się odgrodzić w tych supermarketach i tak dalej. Kilku lekarzy, którzy uciekli ze szpitala na czele z doktorem Barniem i dyrektorem Grishawem już zaczęło badania na ciałami zainfekowanych i zapewne niedługo dojdą do tego jak robić testy na odporność... wiecie, trochę jak te ciążowe. Przy czym sami zastrzegli, że nadal jeśli test wypadnie pozytywnie to ugryzienie może sprawić, że staniecie się zainfekowanymi. Cóż...
Powiedział po czym podciągnął lewy rękaw marynarki odsłaniając zabandażowane ramię.
- Ja już się przekonałem. Zostałem ugryziony jakąś godzinę temu. Francis i Zacharia również.
Odczekał chwilę spoglądając na wasze twarze jak ta wiadomość zrobiła na was wrażenie po czym kontynuował.
- Cóż, wracając do głównego tematu... Sytuacja w mieście to piekło. Ostrożnie szacując już jedna trzecia miasta jest zainfekowana a pozostała część, jeśli szybko się nie zorganizuje i nie stworzy sieci bezpiecznych miejsc dołączy do ich szeregów w ciągu tygodnia. Dlatego też potrzebowałem tej radiostacji... jeśli chociaż część ludzi będzie miała odbiorniki to tyle dobrego. Trzeba wyjaśnić dokładnie co się dzieje, jak mają postępować i nie żeby nie próbowali wydostać się z miasta, bo skończy się to przedwczesną śmiercią. Może i wojskowi stracili kontrolę nad strefami w mieście, ale blokady na obrzeżach Sunville trzymają się mocno i łatwo nie padną. Droga przez góry też nie ma sensu... jesteśmy obserwowani z powietrza przez te samoloty bezzałogowe i satelity a poza tym nie słyszałem, żeby ktoś w mieście sprzedawał sprzęt do szpinaczki. Z drugiej strony, jest stara kopalnia, której tunele ciągną się głęboko i daleko pod masywem górskim, ale... ryzykują wtedy groźbą zawalenia.
Potrząsnął głową.
- Cholera, wybiegam za bardzo na przód... Najpierw ustalamy priorytety. Ufortyfikowanie radiostacji, jest. Tym zajmują się już ludzie na dole. Odpalenie radia, jest. Zebranie zapasów, do tego trzeba będzie kogoś wybrać. Stworzenie systemu "komunikacji" między strefami bezpieczeństwa tak to nazwijmy, do zrobienia. Sprawdzenie kto jest odporny a kto nie. Dojście do tego jak zaraza się zaczęła i kto za nią stoi, tutaj chyba będzie trzeba hotel sprawdzić. Skontaktowanie się z wojskiem i negocjowanie ewakuacji... przynajmniej tych odpornych. - westchnął głośno. - O czymś zapomniałem?
Siedzieliście w sali konferencyjnej próbując przetrawić nowe informacje.
Jak mówiło przysłowie, wiedza to potęga, która teraz może być jednym z kluczy do waszego przetrwania.

*możecie/musicie(?) odnieść się do całości... no i nadszedł czas dyskusji

Tyler Thomas Rosen i Evan Mcsober, outbreak h+30, gdzieś w centrum miasta...

Van wziął kolejny ostry zakręt kierując się nadal na posterunek policji mijając obrazy szaleństwa, rzezi i rozpaczy. Nie przyglądaliście się specjalnie tym pojedynczym dramatom gdy mieszkańcy w panice padali ofiarą zainfekowanych a z różnych części miasta unosiły się słupy dymu.
- Jak myślisz szefie? Żyją jeszcze? - spytał Rashid niepewnie mając na myśli trójkę z waszego oddziału.
- To twardziele... Nie dadzą się łatwo. - odparł Matt siląc się na pewny ton.
- Wywołujemy ich prawie od początku... i nie odpowiadają. Jak dla mnie... UWAGA! - krzyknął Rashid zwracając ci uwagę na nadjeżdżający z przeciwka autobus, który poruszał się od krawężnika do krawężnika. Jeździłem jednak nie od dzisiaj i mogłeś wyczuć moment na minięcie pojazdu miast zatrzymanie się na jako masce. Egipcjanin gwizdnął z podziwem. - Mistrz kierownicy, Tyler Rosen...
Niedługo potem zajechaliście na Paradise Square gdzie znajdował się posterunek policji tylko aby zastać widok po bitwie. Rozrzuceni po okolicy zainfekowani, którzy jeszcze nie zwrócili na was uwagi, ale to kwestia chwil nim dźwięk pojazdu dojdzie do nich... kilka ciał oficerów, ale wśród nich nie rozpoznałeś swoich ludzi.
Nagle odezwało się radio.
- Tutaj oficer Perry do vana na dole! Słyszycie nas? Przyda nam się pomoc. We trójkę jesteśmy uwięzieni na drugim piętrze posterunku! Zabarykadowaliśmy się przed zainfekowanymi, ale skończyła się nam już amunicja. Nie mamy jak zdobyć zapasów, odbiór.

Pamiętać o DANYCH PERSONALNYCH i EKWIPUNKU czcionką NAJMNIEJSZĄ ^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co za bajzel..- Mruknąłem wjeżdżając na plac przez posterunkiem. Wokół znajdowało się kilku zainfekowanych, nie wiem ilu było dalej, póki co trzeba się było uporać z tymi tutaj lub spadać stąd. W dodatku te ślady bitwy, widać funkcjonariusze bronili się zaciekle.. tylko co z moimi..

- Tutaj oficer Perry do vana na dole! Słyszycie nas? Przyda nam się pomoc. We trójkę jesteśmy uwięzieni na drugim piętrze posterunku! Zabarykadowaliśmy się przed zainfekowanymi, ale skończyła się nam już amunicja. Nie mamy jak zdobyć zapasów, odbiór. ? Zabrzmiał głos w krótkofalówce, co dodało mi otuchy. Skoro wiedzą że jesteśmy przed budynkiem to znaczy że nas widzą, więc pomieszczenie w którym się zabarykadowali znajduje się od strony podjazdu, powinno też być okno. Oczywiście skok z drugiego piętra, choćby na vana zakończyłby się pewnie złamaniami, ale nic nie stoi na przeszkodzie by wybili szyby i byśmy wrzucili im ze dwie sztuki broni z amunicją na górę przez owe okno lub by opuścili się np. na linie. Jeśli liny brak, to Rashid powinien bez problemu tam dorzucić, MP5 jest lekkie, magazynek także. Wtedy mogliby się do nas przebić, a my moglibyśmy wsiąść tych truposzów z dwóch stron i pomóc im opuścić ten burdel. Przekalkulowałem ponownie plan po czym krzyknąłem do tyłu.

- Rashid, nasi żyją, są na drugim piętrze, plan jest taki: rozjadę tych zainfekowanych którzy tu biegają, po czym zatrzymam się i wysiądę by ochraniać Wasze wyjście z vana. Mathiew przesiądzie się i zajmie miejsce kierowcy, a gdy i wy opuścicie pojazd zablokuje drzwi od wewnątrz. Nie wychodźcie z samochodu dopóki was nie zawołam. Weź ze sobą, poza własnym uzbrojeniem te dwa MP5 i 4 magazynki. Wrzucimy je przez okno chłopakom, a potem sami w szyku razem z Evanem udamy się do posterunku, by spotkać się z naszymi kolegami w połowie drogi. Dorzucisz na drugie piętro, bo jeśli chodzi o celność to w końcu jesteś snajperem. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to wybijemy resztę padliny i wracamy do vana. Tylko ostrożnie i bez bohaterstwa. ? Zwróciłem się teraz do cywila.- Evan, wiem że nie tak sobie to pewnie wyobrażałeś, ale właśnie weźmiesz udział w akcji ratunkowej. Mam nadzieję, że podołasz, bo liczy się teraz bardzo praca zespołowa. ? Po tych słowach ścisnąłem krótkofalówkę i szybko przedstawiłem swój plan Perry?emu, włącznie z propozycja zejścia po linie pod naszą osłoną, jeśli jej nie maja trzeba będzie wybrać drugi sposób z wrzucaniem broni...i pamiętajcie o celowaniu w głowy, zaoszczędzimy na tym amunicję.- Zakończyłem wywód. Czekając na odpowiedź zabrałem się za rozjeżdżanie najbliższych zainfekowanych oraz ich grup by potem nie trzeba było tracić amunicji. Oby plan się powiódł.. i oby nie byli pogryzieni...- Dreszcz przebiegł mi po plecach.

__________________________________________________________________

Ekwipunek:

- krótkofalówka,

- dwie małe latarki,

- paczka baterii,

- dwie pary kajdanek,

- zestaw wytrychów, linki, żyłki, taśma,

- nóż sprężynowy (dł.17 cm.),

- SMG H&K MP5 z dwoma magazynkami,

- pistolet BERETTA 92 FS z dwoma magazynkami (jeden w połowie zużyty),

- kamizelka kevlarowa z hełmem i kominiarką,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober

Dobra, po kilku minutach z bronią chyba udało mi się rozpracować mniej-więcej jak ona działa. Jedyna rzecz, która teraz mogłaby mi sprawić kłopoty to odrzut broni, wciąż nie wiem jak silny on będzie, ale zakładam że dość silny, by wytrącić mi broń z ręki jeśli nie będę uważać, przy pierwszej próbie muszę mocno trzymać gnata, a potem się zobaczy. Dobra, teraz tylko odbezpieczyć tuż przed wyjściem i celować w głowy. OBY coś z tego wyszło...

-----------------------------

Ekwipunek:

Torba na ramię

Klucz francuski ,,Ramona''

Śrubokręt

Spinka

Portfel

Shotgun

Kevlarowa kamizelka i ochraniacze

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Thomas Rosen i Evan Mcsober

Na odpowiedź Perry'ego nie trzeba było długo czekać.

- Tyler! Dobrze cię słyszeć stary, ale powiedz mi... skąd ja Ci k***a wytrzasnę linę człowieku?! - po chwili dodał. - Możesz robić ten swój szalony plan, ale nim musieliśmy się wycofać a całe to szaleństwo przybrało katastrofalne rozmiary jestem pewien, że gdzieś blisko rozbił się wóz strażacki a te zazwyczaj mają drabiny, co nie? Jedna, góra dwie przecznice dalej w kierunku centrum stary. I decyduj się szybko, bo te drzwi wiecznie nie wytrzymają, odbiór.

W międzyczasie zacząłeś wykonywać swoją część planu zawijając vanem po placu przed komisariatem taranując kilkunastu zainfekowanych, którzy przywołani dźwiękiem zetknęli się z naprawdę sporo ważącym pojazdem. Mimo tego widzieliście, że w pobliżu kręciło się jeszcze parę ofiar wirusa. Gorzej, że okolica stawała się coraz cichsza a praca silnika nie należała do najcichszych i z każdą chwilą rosło ryzyko, że przypadkiem zwalicie sobie na głowę jeszcze większą hordę.

- Czekam na decyzję Tyler - pogonił was przez krótkofalówkę Perry.

*raz, jesteście w innej linii czasowej więc odpisałem dla was wcześniej, dwa - Sil, nie do końca zrozumiałem tą akcję z vanem wytłumacz mi potem na gg (znaczy, kto wsiada, kto zostaje itd), trzy - the choice is yours ;], cztery - to chyba tyle, jak macie jakieś pytanie to wiecie gdzie uderzać

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...