Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

araevin

Maja Lidia Kossakowska - "Siewca Wiatru"

Polecane posty

Siewca-Wiatru--Maja-Lidia-Kossakowska-bc
Tytuł - Siewca Wiatru
Autor - Maja Lidia Kossakowska
Wydawca - Fabryka słów
Rok wydania - 2004, 2007


Z okładki:
Bóg umarł - stwierdził filozof.
A może odszedł? - Zapytała Kossakowska.
I postawiła BezPańskie anielskie zastępy w obliczu Armagedonu.


Ech... Aż dziw bierze, że nie powstał jeszcze żaden temat o owej zacnej książce. Nadrobię zatem zaległości. :P

Uwielbiam książki Fabryki Słów, a i tym razem się nie rozczarowałem. Już po samej okładce miałem co do "Siewcy" spore oczekiwania. Ta bowiem przyciąga uwagę i doskonale oddaje to, co spotkało mnie po przekartkowaniu pierwszych stron (btw - przedstawia głównego bohatera, o którym za chwilę).
Powieść Kossakowskiej opowiada o losach aniołów w dniach Sądu Ostatecznego. Akcja przewija się przez Niebiosa, Otchłań (piekło), Limbo (obszar graniczny), a także Ziemię i Księżyc. Czołowymi postaciami są m.in. Archaniołowie: Gabriel i Michał, czy ich dawny przyjaciel Lucyfer (zwany Lampką). Głównym i bezsprzecznie najciekawszym bohaterem Kossakowska uczyniła Daimona Freya - dowódcę niebiańskiego oddziału jeźdźców zwanego Szarańczą. Daimon Frey - Abbaddon - Karząca Ręka Pana - Niszczyciel Światów - Klucznik - postać wyjątkowa, szczególna. Umarł, choć nadal żyje, a jednak poległ. Można o nim napisać jeszcze jedną książkę... :)
Na zadrukowanych stronach miłośnik fantasy znajdzie to, co lubi: wielkich bohaterów, równie potężnych nikczemników, ogromne bitwy i tony magii. Są też ciekawe (i zabawne, choć może nie dla wszystkich) smaczki, jak np. anioł, który tak cholernie mieszał w Niebie, że wywalili go do Otchłani, ale przez zadymy jakie tam rozkręcał, wywalili go i stamtąd na Ziemię... :)
Zdecydowanie warto. Polecam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam. Książka jest...boska. Anioły i demony są bardzo ludzkie, Bestie odpowiednio niesamowite (Baranek!), armie Zastępów... dziiwne. A główny bohater - choć standardowy mroczny antybohatersko - to nie przeszkadzał w całej powieści.

Czytałam parę razy, za każdym razem zauraczała. ^^

Poza tym po słowniczku na końcu książki widać, że autorka zrobiła porządną robotę przygotowując się do jej napisania ^^.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okładka nieźle zachęca potencjalnego czytelnika do sięgnięcia po książkę, oj, nieźle. ^^

Bitwy, codzienne życie aniołów, układy między Dobrem i Złem... Humoru i brutalności tutaj nie brakuje. Miejscami się dziwiłam, że kobieta może napisać taką książkę. ;P

Niemniej "Siewca wiatru" jest znakomity. Tamtejsze anioły mają bardzo mało wspólnego z popularnymi wyobrażeniami na ich temat, co bardzo mi odpowiada. ;]

Daimon... Kossakowska chciała go wykreować na mroczną postać, ale zdaje się, że nieco przedobrzyła (ale i tak go kocham).

Tak czy inaczej "Siewca" jest super. I Asmodeusz jest super. I Lampka. i Dżibril. I Drago. I Hazar. I Sophia. I Hija też.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie jestem w trakcie kończenia książki i przyznam, że bardzo mi się spodobała. Książka jest przede wszystkim "inna", ma swój specyficzny humor. Nie każdemu przypadnie do gustu. Ale mi osobiście bardzo się spodobała ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z fajniejszych książek, które czytałam. Ma niesamowity klimat, wciągającą fabułę, interesujące postacie, fascynującą tematykę... Czego chcieć więcej? Aż mi żal, że przeczytałam ją w życiu tylko raz, a do tego parę lat temu. Fabryce Słów należą się za wypuszczenie tej książki podwójne brawa - jedne za treść (jednak niestandardową i trochę badającą rynek, a nie pewniaka w stylu 'kobiety, wino i rzeź' ;] ). Po drugie - okładka, zwłaszcza ta pierwsza, która stoi na najwyższym poziomie. Ale wielkiego i soczystego kopniaka powinni dostać za koszmarki wewnątrz książki, które w innym wypadku nazywalibyśmy "ilustracjami". Zniechęcają mnie do każdej książki, którą Fabryka Słów wypuści ;/

Proszę, powiedzcie, że w tym II. wydaniu z 2007 ich nie ma ;/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, właśnie sprawdziłem, z którego roku jest moje wydanie (2007) i mogę powiedzieć, że ilustracje są nadal, ale całkiem niezłe (tzn. te autorstwa Grześka Krysińskiego). Nie mam porównania z pierwszym wydaniem, ale chyba dali nowe (a przynajmniej część z nich wymienili). Zresztą zerknij tutaj i daj znać, czy rzeczywiście coś zmienili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wielkiego i soczystego kopniaka powinni dostać za koszmarki wewnątrz książki, które w innym wypadku nazywalibyśmy "ilustracjami". Zniechęcają mnie do każdej książki, którą Fabryka Słów wypuści ;/

Proszę, powiedzcie, że w tym II. wydaniu z 2007 ich nie ma ;/

Szkice dodawane przez fabrykę słów w większości rzeczywiście są marne (aczkolwiek chciałbym umieć tak rysować! :)), ale w "Siewcy" należą do jednych z najlepszych (zwłaszcza - tak jak mówi Tzar - spod... kredki(?) ołówka(?) G. Krysińskiego).

Hmm, właśnie sprawdziłem, z którego roku jest moje wydanie (2007) i mogę powiedzieć, że ilustracje są nadal, ale całkiem niezłe (tzn. te autorstwa Grześka Krysińskiego). Nie mam porównania z pierwszym wydaniem, ale chyba dali nowe (a przynajmniej część z nich wymienili). Zresztą zerknij tutaj i daj znać, czy rzeczywiście coś zmienili.

Szkice są te same. Nic się nie zmieniło.

BTW - trochę mnie dziwi, że w jednej książce jest np. 2 autorów szkiców. Na moje gdyby zostawić tylko te Krysińskiego, byłoby elegancko i świetnym stylu. No i przynajmniej jednolicie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi zdecydować się na jednoznaczny werdykt. Na pewno całościowo wychodzi na plus, ale bez szału ni rewelacji. Na pewno na pochwałę zasługuje kreacja świata - po glosariuszu widać, że autorka odwaliła mnóstwo roboty źródłowej i poskładała tonę informacji w spójny i ciekawy świat. Niby nam znany (teoretycznie), ale jednak nie. Gdyby jednak odkleić realia anielskie, to otrzymamy po prostu porządne political fiction w sosie fantasy. Porządne, ale nie porywające. Jest akcja, są ciekawi bohaterowie, jest zdrada, bitwy i potężny wróg. Jednak poza anielskością nie ma - według mnie - nic wyróżniającego. Akcja w miarę przewidywalna, żadnego z bohaterów nie polubiłem przez rozczłonkowanie perspektyw, a do tego jeszcze niedorozwinięty wątek miłosny. Mimo mych narzekań czytało mi się dobrze i nie będę bał się sięgnąć po kontynuację.

A ilustracje rzeczywiście średniawe i robione na jedno kopyto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z lepszych książek które czytałem. Choć szczerze mówiąc, jeśli chodzi o realia anielskie, ciekawszy wydawał mi się Kłamca Ćwieka.

Mimo wszystko, mimo iż fabuła mogłaby być nieco bardziej dopracowana, nie ma co narzekać, szczególnie porównując ją z innymi "dziełami" wydawanymi ostatnimi czasy przez Fabrykę. Czyżby czas Książek przez duże K już się skończył?

A ilustracje - fakt, troszkę cienizną zalatuje. Dla czegoś takiego mogli się bardziej postarać :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się książka wcale tak bardzo nie podobała. Jakoś nie mogę znaleźć w niej niczego, co by było niesamowite, super itd. Dla mnie Siewca Wiatru jest dość przeciętny. Owszem, bitwy są napisane całkiem nieźle, ale to nie znaczy, że cała książka jest od razu świetna. W dodatku pod koniec musiałem się dosłownie zmuszać, by ją dokończyć i strasznie mi sięź dłużyła. Sama okładka też jakoś mi się nie podobała zbytnio. Ilustracje są okej, ale mogły być zdecydowanie lepsze. Bardziej od Siewcy Wiatru podobała mi się Ruda Sfora tej samej autorki w tym samym uniwersum. Była taka bardziej odjechana, miała nutkę humoru, i znakomite zakończenie. Poza tym w Siewcy nie podobało mi się to, że

najpierw Daimon umarł, potem Bóg go wskrzesił. Następnie znów umarł i znów został wskrzeszony...

Jakby pisarka nie miała pomysłu na to, co z nim zrobić. Wcale bym się zresztą nie obraził, gdyby go naprawdę uśmierciła, a nie jakieś takie zabawy życiem... Sami bohaterowie także nie byli zbyt ciekawi. Daimona nie lubiłem, Michała i Rałała też nie, Razjela może mógłbym polubić, ale i tak nie było go wystarczająco dużo... Jedyną postacią, która naprawdę mi się podobała był Asmodeusz. Także jeśli chodzi o moje przeżycia z tą książką - czuję, że straciłem prawie 4 dychy... Jak dla mnie jakieś 7/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siewcę Wiatru przeczytałem stosunkowo niedawno. Nie jest to może książka wybitna, świetna i niesamowita, ale nie mogę powiedzieć, że jest zła. Co prawda jeśli chodzi o ''anielskie'' klimaty, do gustu bardziej mi przypadł Kłamca Kłamca Jakuba Ćwieka. Polubiłem kilku bohaterów, a najbardziej chyba Asmodeusza, Lampkę i (może i nie za często goszczącego na łamach książki) Hazara. Lucyfer wcale nie jest tutaj takim potworem jakim mógłby się wydawać i można go naprawdę polubić. Z kolei Asmodeusz...no po prostu (może to głupio zabrzmi) fajny koleś i tyle. A Hazar...po prostu miły koleś, a nie jakiś stereotypowy mieszkaniec piekła. Jak stwierdził Czytelnik, autorka trochę przesadziła

z tymi dwoma wskrzeszeniami Daimona.

Ciekawa fabuła, miejsce akcji oraz oryginalne postacie - oto główne atuty Siewcy wiatru. Książkę w ogólnym rozrachunku polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, duże zaskoczenie jak dla mnie. Książkę kupiłem baaardzo dawno (chyba od razu jak się ukazała) - i w odróżnieniu do większości dzisiejszej polskiej fantastyki nie sprzedałem jej zaraz po lekturze zniesmaczony stratą pieniędzy.

Nie jest to jakieś cudo czy coś takiego. Jest to średnie czytadło, z kiepskimi postaciami pierwszo- i drugoplanowymi. Najsilniejszym atutem książki, który mi się nawet spodobał, jest miejsce osadzenia akcji: Niebo, które opuścił Stwórca, i które jest na skraju ataku tytułowego "Siewcy". Opis jak funkcjonuje Niebo, Czyściec i Piekło są dosyć ciekawe i dla mnie niespodziewane, tym bardziej przeklinający jak szewce Archaniołowie. O ile sam brzydzę się nadużywaniem wulgaryzmów w powieściach (które niestety ostatnio dosyć jakoś mocno zadomowiły się w rodzimej literaturze), jest to jeden z nielicznych wyjątków, gdzie mogłem się uśmiechnąć, czytając bluzgi z ust jakiegoś Archanioła.

Jednak w chwilę później jestem deprymowany, gdy słyszę jak Archaniołowie zaczynają w środku kłótni pełnej mięsa zwracać się do siebie per "Gabrysiu" czy tam "Michałku".

Oczywiście opis epickiej bitwy "Dobro kontra Zło" (

gdzie zabawnie po stronie dobra staje Lucyfer ze swoją świtą i kupa dzikich demonów

) jest nawet zajmujący - dość powiedzieć, że przeczytałem to od początku bitwy do końca książki na jednym posiedzeniu w fotelu, co rzadko przy literaturze polskiej nowej fantastyki mi się zdarza.

Czy warto kupić? Cóż, jeśli naprawdę nie masz co czytać, i nie chcesz kupić kupy lepszych książek dostępnych na rynku z tematyki wszelakiej, to czemu nie. Lepiej Kossakowskiej "Siewcę" niż jakieś paskudny "Krzyżacki poker" Spychalskiego, czy coś podobnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) i w odróżnieniu do większości dzisiejszej polskiej fantastyki nie sprzedałem jej zaraz po lekturze zniesmaczony stratą pieniędzy.

Przepraszam, ale mówisz tu o "Wiedźminie" ASa? "Inkwizycyjnej" serii Jacka Piekary? "Panie Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza? A może o powieściach Jacka Dukaja?

Bo nie rozumiem, które powieści cię tak zniesmaczają...

Ja uważam, że polska fantastyka stoi na wysokim poziomie. Ba. Na bardzo wysokim poziomie. A porównywanie jej do fantastyki zagranicznej jest totalnym absurdem. Dlaczego? Bo do naszego kraju trafiają zwykle najlepsze książki zza granicy. Zaś naszą fantastykę możemy dostać z każdej półki jakościowej (lepsze i gorsze, zależy jak trafimy).

Zatem o ile porównujemy takiego "Siewcę" z "Grą o tron" to faktycznie możemy uznać, że polskie fantasy jest marne, to porównując "Grę" do takiego "Wiedźmina" już nie koniecznie. Choć oczywiście to kwestia gustu. Zawsze sobie powtarzam: co kto lubi. Mimo to mówienie o polskiej fantastyce w ten sposób, obrażasz naprawdę świetnych pisarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ale mówisz tu o "Wiedźminie" ASa? "Inkwizycyjnej" serii Jacka Piekary? "Panie Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza? A może o powieściach Jacka Dukaja?

Bo nie rozumiem, które powieści cię tak zniesmaczają...

ziarno szitsztormu zasiane /spike's laugh

Wiedźmin nie jest "nowy", jednakże do gustu przypadł mi średnio. Piszę to z obowiązku, chociaż post powyżej o nim nie traktował. Nadal jest o parę klas lepszy od reszty, z której połowa próbuje stworzyć własnego "wiedźmina".

Piekary książki szalenie mi się nie podobają, a zwłaszcza - tu cię zaskoczę - seria o Mordimerze. Bohater antypatyczny, historyjki dosyć płaskie, krótkie, zaś schematy ich postaci, wrogów (a zwłaszcza przedstawianie głównego bohatera, zgroza) powtarzają się w każdej jednej. "Młot na Czarownice" przelał czarę goryczy, wziąłem książki i wystawiłem sukcesywnie na allegro w jednym pakiecie. Bo o ile za pierwszym razem (Sługa Boży) przeczytało się to nawet znośnie, tak, że postanowiłem kupić książkę następną: "Miecz Aniołów". Cóż, lekko się zawiodłem, bo poczułem się tak jakbym przeczytał jeszcze jeden raz "Młot". Niby historie nowe, ale jakoś takie same mi się wydały. Cóż, sięgnąłem po "Młot", bo był w jakimś antykwariacie. No tu już sobie pomyślałem, że co to, jaja sobie robi? Może komuś się schematyczne jego dzieła z tej serii podobają, może bardzo polubili bohatera i jego przygody, ale mnie przy drugim podejściu już nudziły. Więcej książek Piekary nie czytałem, bo i po co, jak kupiłem trzy, i wydawało mi się, że to jedna?

No, chyba, że napisał jakieś skrajnie różne od tej serii o Mordimerze, to poleci niech ktoś, a może przy okazji się przemogę do jego twórczości?

Grzędowicza nie czytałem jeszcze, chociaż gdzieś chyba 1 tom "Lodowego" leży, kupiony w antykwariacie za 10 zł. Polecacie?

A Dukaj, ooo Dukaj to inna sprawa, bo jego twórczość bardzo lubię :)

Tak więc, "większość polskiej fantastyki" nie znaczy "każda jedna książka polskiego autora!!!!!!!!!1111111". Ja tu pisałem o takich knypach jak Spychalski, Pilipiuk (od jego Oka Jelenia po prostu się odbiłem i nie zamierzam próbować znowu - szkoda mi czasu na szukanie dobrej powieści autora, skoro jedna mnie odrzuciła), czy Ziemiański (Achaja... aż dziw, że po kupnie pierwszego tomu, siostra pomyślała, że kupi mi przy okazji dwa pozostałe - a ja je przeczytałem do samego końca) i Domagalski. Ich twórczości po prostu nie trawię, ale to chyba leży w moich predyspozycjach tkwiacych głęboko w podświadomości każących mi ich nie lubić.

Ja uważam, że polska fantastyka stoi na wysokim poziomie. Ba. Na bardzo wysokim poziomie. A porównywanie jej do fantastyki zagranicznej jest totalnym absurdem. Dlaczego? Bo do naszego kraju trafiają zwykle najlepsze książki zza granicy. Zaś naszą fantastykę możemy dostać z każdej półki jakościowej (lepsze i gorsze, zależy jak trafimy).
A bo ja wiem, naczytałem się w życiu kupy fantastyki i nie twierdzę, że zagraniczna jest jakaś lepsza - chociaż jesli mi pokazesz, ze gdzies tak napisałem to ok.

Moim zdaniem zagraniczna fantasy też jest w większej części mierna, nudna, powtarzalna itp itd., chociaż to jej mam więcej na półkach niż polskiej. Ale to chyba głównie kwestia gabarytów, bo jak kupuję czytadło dla zabicia czasu, lub prostego odpoczynku mojego biednego i sfrustowanego łba, wolę chwycić jakąś kieszonkową książkę (a w kieszonkowych rozmiarach jest kupa czytadeł fantasy zagranicznych autorów - moje ulubione to przygody Gotexa i Felixa Kinga z Warhammera - fatalnie przetłumaczone i zredagowane, ale pomimo to i tak trochę dla warhammerowskiego klimatu i rżnięcia watah świństwa wydać te 30 zł za tytuł - no i co tu nie mówić, skaveński antagonista bohaterów - Thanquol jesli dobrze pamietam - to dosyć fajna postać), niż wydać 40 - 50zł za jakąś wysoką, grawerowaną książnicę z czcionką chyba 23 z worda i kupą obrazków, której największym plusem jest to, że ładnie wygląda.

Mimo to mówienie o polskiej fantastyce w ten sposób, obrażasz naprawdę świetnych pisarzy.
Dukaja ja tu nie obrażałem i nie zamierzam, co więcej mam w planach kupno jego pozostałych ksiazek, których jeszcze nie mam, jak tylko znajde na nie czas :)

A, no i jak widzisz, Kossakowskiej jakoś tutaj nie zwymyślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam jeszcze jedną rzecz, która wczoraj mi umknęła podczas pisania posta. Książka, którą zakupiłem była czwartym wydaniem Siewcy Wiatru. I panowie z Fabryki Słów przez tyle wydań jednej książki nie potrafili wyeliminować wszystkich błędów i literówek. Oczywiście nie mówię tu o ortach, ale np. taki jeden przykład, który wrył mi się w pamięć - zamiast "Kamael", było napisane "Kamal". Ogólnie takich literówek znalazłem bodaj trzy lub cztery, ale w wydaniu IV nie powinno być już ani jednego. Nie mam pojęcia co oni poprawiali przez te wszystkie edycje, ale na pewno błędami się nie zajęli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem sobie krzywdę, ponieważ po książkę sięgnąłem po przeczytaniu "Lodu" Dukaja (po raz drugi), przez co Siewca wydaje mi się strasznie miałki. I nie chodzi mi tu o fabułę, bohaterów i świat przedstawiony, ale o to jak książka jest napisana. Jest to właśnie efekt kontrastu pomiędzy Lodem, a książką Kossakowskiej. Najbardziej razi mnie słowo "wizg" w różnych odmianach, które autorka potrafi użyć trzy razy w jednym akapicie. Za każdym razem zaliczam facepalma. Książkę czyta się szybko i jest nawet ciekawa, ale wdaje mi się, że będę musiał poszukać czegoś ambitniejszego po jej przeczytaniu. Moja opinia o książce jest jak najbardziej subiektywna i potrafię zrozumieć, że może się ona podobać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno zabrałem się za Siewcę, moje wrażenia są bardzo pozytywne.

Tak jak już wcześniej było wspominane - ładna okładka. Będąc w temacie artów, rysunki w książce są piękne, doskonale oddają jej treść. Czyta się szybko i przyjemnie, akurat na długie, zimowe wieczory. Więcej powiem gdy przeczytam ją do końca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem lubię Kossakowską, ale tylko jako formę niezbyt rozwijającej rozrywki, coś jak oglądanie niezbyt mądrego ale efektownego filmu. Irytuje mnie po pierwsze język. Mam nieustanne wrażenie, że pisarka sili się na luzactwo, superanctwo i ziomalstwo swoich postaci, aż przybiera to formę karykaturalną. Dwa - naprawdę lubię zmysłowe książki, ale powiedzmy sobie szczerze - gdyby wizualizować niebo Kossakowskiej, mielibyśmy kolorowy Disneyland z kucykami Pony gratis. I jeszcze to niesamowite nazywanie kolorów - kobaltowy, kolor antracytu... Ja też lubię chemię, skały i minerały, ale na litość boską :smile:

Na resztę narzekać nie będę, bo jak wspominałam, traktuję tę książkę jako luźne podejście do literatury i chwilę przerwy z kubkiem herbaty. A osobie która czytała to po Dukaju - krzyż na drogę. :tongue:

Btw. Pożalę się jeszcze na Żarna niebios - tom opowiadań dla mnie zupełnie niezjadliwych i nieciekawych. O :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie określenia barw mogą brać się stąd, że Kossakowska (jeśli dobrze pamiętam) jest plastykiem. Oni tam barwy w różny sposób nazywają. :P Ja w jej książkach jestem zakochany. Ostatnio do Siewcy Wiatru dokupiłem dwa tomy Zbieracza Burz z których także jestem zadowolony. Czuję jednak nie dosyt, więc mam nadzieję, że autorka napisze coś więcej. ;-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym co przeczytałem tutaj coraz bardziej zastanawiam się nad zakupem tej książki :tongue: kolega czyta i mówił mi, że książka jest świetna więc trzeba odłożyć pieniądze na nią :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od gustu. Jeśli liczysz na głębokie postaci, porywający świat i nietuzinkową fabułę - odkładaj kasę na coś innego. Jeśli liczysz na średnie czytadło na dwa wieczory - sięgaj śmiało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...