Skocz do zawartości
Tzar

Lektury szkolne

Polecane posty

Powiem tak... ja sam lubię czytać książki i jestem raczej z tych co potrafią przeczytać 30-40 pozycji w ciągu roku ale lektury to jest jakaś tragedia, większość jest kompletnie z czapy, w 1 LO przeczytałem bodajże 1 tom powieści "Chłopi" i to jest jakiś żart ta książka to jest śmiech na sali- nie ma w niej nic co może kogokolwiek zachęcić do czytania ja gdybym miał być zachęcany do czytania przez takie "arcydzieła" to w życiu bym książki do ręki nie wziął. Z tych lektur, które pamiętam to całkiem znośna była "Dżuma" oraz "Potop" ale przy tej 2 z zastrzeżeniem, że Sienkiewicz trochę przesadził z długością bo było wiele fragmentów, które można było bez bólu ominąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze w lekturach jest to, że są one narzucane nam z góry. I to właśnie sprawia, że wielu uczniów ich nie czyta. Sam mam tak, że w ciągu roku przeczytam wiele różnych książek, tak do lektur nigdy nie mogę się zabrać. Choćby nawet miały po 20 stron każda, to i tak za chiny ich nie przeczytam, bo nie mam na to ochoty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lektury szkolne nie są po to narzucane żebyście sobie coś poczytali z nudów. Lektury są po to żeby nauczyć was analizy czy interpretacji tekstu. Nauczyć stylistyki, przyzwyczaić do ortografii i interpunkcji. Dlatego w szkole nie nauczą was po prostu czytać i spokój, tylko katują was tymi nudnymi książkami. Ot niby "złe" te ludzie są ,ale robią to tylko dla was :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wole sobie poczytać coś wybranego przez siebie niż czytać coś co jest mi z góry narzucane. Nie twierdzę, że te książki są złe, ale dzisiejsza młodzież ma inne gusta i woli czytać coś zupełnie innego niż to co serwuje nam ministerstwo. Zresztą irytuje mnie też fakt iż w 3 klasie technikum kolejny raz mamy przerabiać "wspaniałego" Pana Tadeusza. Ileż można... Zresztą część tych książek nie ma niczego wartościowego do przekazania i już wolę czytać książkę Juana E, Galana pt. Niewygodna Historia Hiszpańskiej Wojny Domowej, z której dowiem się wielu ciekawych faktów z przedstawionego w tytule książki wydarzenia historycznego.

Problemem lektur szkolnych nie jest to, że są one złe. Problemem jest to, że nie zmieniły się one zbytnio wciągu sporego okresu czasu. Jest wiele nowych książek, również polskich autorów, które w bardziej umiejętny sposób omawiają wiele ważnych aspektów naszej historii, czy rzeczy przedstawionych w dziełach sprzed 300 lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przez rok jeśli mam wolny czas potrafię przeczytać ok.40 książek ale jeśli chodzi o lektury to przeczytałem tylko te które mi przypadły do gustu. W spisie lektur irytują mnie te lektury które czyta się kilkakrotnie np. wyżej wspomniany "Pan Tadeusz" którego omawialiśmy w gimnazjum i w liceum. Nie lepiej omówić tą książkę raz a w gimnazjum zostawić lukę na coś ciekawszego. Osobiście martwi mnie fakt że lista nie jest poszerzana o pozycje z ostatnich lat. Uważam że spora część lektur nie jest potrzebna np. "Chłopi" odrzucili mnie na samym początku. Do dziś zastanawiam się jak Reymont mógł dostać Nobla za tą książkę. Podobnie "W pustyni i w puszczy" choć sama historia jest ciekawa to sposób jej przedstawienia jest paskudny (chodzi mi tu o język jakim pisze Sienkiewicz). Próbowałem przeczytać tą książkę po skończeniu gimnazjum i nadal mi się to nie udało więc nie wiem jak pięcioklasiści czytają tę książkę. Dla kontrastu książki z cyklu inkwizytorskiego Piekary czy przygody Sherlocka Holmesa potrafię przeczytać w jeden dzień. Argument, że dzięki lekturom uczymy się ortografii, interpunkcji i ogólnie poprawnego pisania jest dla mnie bezsensowny. Tego samego możemy nauczyć się czytając dowolną książkę w której autor posługuje się językiem nowożytnym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anczaj

Tym fragmentem o interpretacji mnie powaliłeś. Szkoła nie uczy interpretować, ona nie uczy nawet rozumować co autor ma na myśli. Szkoła zmusza do kucia, co drogi nauczyciel che mieć na kartce, bo taki jest klucz.

No chyba, że to była jakaś górnolotna ironia.

Edytowano przez Demonir
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety muszę się zgodzić z przedmówcą. Trzeba kłuć i tyle. Klucz zabija myślenie niestety. (swoją drogą szkoła coraz bardziej zabija myślenie, nauczyciel jest "złem" a nie kagankiem oświaty w którego chłonne oczy wlepiają dzieci... Ach ten nasz program nauczania, z roku na rok coraz bardziej okrajany...)

Nie czytałam wszystkich lektur w szkole głównie ze względu, że części po prostu nie rozumiałam. Poza tym gdy ma się 2-4h na przerobienie np. lalki co można z tego wyciągnąć? Raczej nic. Trudno pewnie jest uczyć polskiego... Ale kanon lektur trochę moim zdaniem za trudny, a z drugiej strony gdyby nie w szkole część pewnie w ogóle nigdy by po nie sięgnęła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak lubię czytać, tak lektury to dla mnie koszmar. Z dotychczasowych najlepiej (tzn. czytało się nieźle) wypadły książki: " Chłopcy z placu broni", "Kamienie na szaniec" i "Dziady-część II". "Mitologii" Parandowskiego nie liczę, bo w momencie przerabiania interesowałem się tymi sprawami, także nie był to przykry obowiązek. Co do Wiedźmina, to może w tym roku zapoznamy się z fragmentem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Same w sobie lektury w ogóle mnie nie denerwują. Do tej pory (pierwsza klasa LO) wszystkie przeczytałem, nigdy nie korzystałem ze streszczeń. Tylko kilka sprawiło mi autentyczną przyjemność, ale też żadna nie okazała się męczarnią. Bardziej irytuje mnie fakt, że muszę je przeczytać na ustalony termin, czytam szybko, więc nie powinien to być straszny problem, ale nienawidzę przerywać czytania książek w trakcie. A często jestem do tego zmuszony. Najbardziej dobijało mnie to wtedy, kiedy rok temu zacząłem nadrabiać zaległości z Pieśni Lodu i Ognia. Zamierzałem przeczytać wszystkie tomy po kolei, od Gry o Tron do Tańca ze Smokami, ale nie udało się, ponieważ musiałem jakoś zmieścić między tym kilka obowiązkowych lektur...

Przy okazji przeczytałem też kilka poprzednich postów i tak mnie naszło. Co lektury mają w sumie osiągnąć? Zachęcić dzieci do czytania czy pokazać im klasyczne dzieła? Bo odnoszę wrażenie, że powinny robić dwie rzeczy na raz. Wychodzi z tego półśrodek niedający w efekcie nic...

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj cały wątek, a zobaczysz, że niektórzy w kanonie lektur chętnie widzieliby przygody Drizzta. blink_prosty.gif Część lektur zachęca do czytania, część pokazuje młodym ludziom, skąd pochodzimy - jako naród czy w ogóle jako cywilizacja. Nie wszystkie spełniają oba warunki. Wychodzi, mówisz, półśrodek, bo kanon jest jeden, a wszystkim nie dogodzisz. Ktoś będzie do końca życia nienawidził "Lalki" (chociaż przeczytał ledwie 50 stron), a inny "od małego" co rok będzie sobie ją powtarzał, bo tak mu w duszy gra.

Prawda, są wśród lektur totalne pomyłki, ale cóż na to poradzimy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]przyklad Władcy Pierscieni jest tutaj swietny. Ten film podoba sie chyba tylko tym co ksiazek nigdy nie czytali.

Hehłem. Prawda, że film nie jest idealny, ponieważ pomija wiele wątków, ale tego po prostu nie dało się upchnąć, 3 części i tak mają razem 12h, a niewiele znajdziesz tak długich filmów. Przeczytałem trylogię Tolkiena 3 razy, do tego Silmarilion i Hobbit, a film obejrzałem z 10 razy i pewnie obejrzę jeszcze nieraz.

Wracając do lektur - nie lubię ich. Czytanie na czas odrzuca mnie na całej linii, ponieważ już tak mam zakodowane, że jak coś muszę zrobić, to przychodzi mi to z wielkim trudem. W podstawówce czytało się jeszcze lektury, w gimnazjum większość, w liceum już mało którą. Są wśród nich perełki takie jak "Zbrodnia i Kara" (choć też nieidealna), ale większość jest dla mnie niezjadliwa. Np. taka "Granica" to jakaś telenowela. Tak, tak - ukazanie obrazu społeczeństwa polskiego... Ale ile można? W dodatku prawie w każdej lekturze mamy samo - nierówności społeczne, gdzie szlachta baluje a biedota cierpi albo nadmuchany patriotyzm. Jasne, trzeba znać historię, ale nie wałkować ją cały czas. Skróciłbym listę tych lektur, a zamiast nich wstawił więcej klasyki światowej, która jest moim zdaniem ciekawsza (tutaj z tego co pamiętam lepszą sytuację ma profil humanistyczny, który przerabia np "Mistrza i Małgorzatę").

Jestem w 3 klasie liceum, mam przed sobą lektury z okresu drugowojennego i przyznam, że bardzo na nie liczę, gdyż lubię te klimaty.

Może kiedyś docenię bardziej lektury i będę do nich wracał, ale póki co są dla mnie nie tyle zmorą, co uprzykrzającym życie obowiązkiem.

Część lektur zachęca do czytania[...]

Jakieś przykłady? Bo chyba nie wspomniana "Lalka"?

Edytowano przez Xavion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dżuma"

Naprawdę czytałeś "Dżumę" z przyjemnością czy to tylko ironia? Czytałem ją jakiś tydzień temu, bo jest lekturą i... ta książka nie trzyma się kupy.

Dlaczego w zadżumionym mieście trzeba oszczędzać prąd? Dlaczego w mieście, gdzie trzeba dostarczać żywność z zewnątrz na samym początku epidemii nie ma problemów z brakiem jedzenia, ale gdy umrze połowa miasta nagle się zaczynają? Do tego z danych, które podaje autor wynika, że dziennie ginęło około 80 osób, więc przez 10 miesięcy daje to 24 tysiące trupów(w mieście liczącym 28 tysięcy czy tam trzydzieści), więc jakim cudem ulice były zatłoczone podczas "festynu" z okazji końca dżumy?

Pomijam już to, że autor nie za bardzo wie jak przenosi się dżuma(

lekarz ratujący zadżumionych odwiedza potem normalnych chorych...

) i jak działają szczepionki. Do tego głupota głównego bohatera, który jako lekarz też nie wie jak przenosi się ta choroba(potknąłem się o szczura, któremu leje się piana i wygląda na chorego, ale to pewnie przypadeq, co z tego, że widziałem wcześniej coś takiego i słyszałem, że pojawia się to w całym mieście... idę dalej...). Najśmieszniejsze jest jednak to, że autor dostał za tę książkę nobla... To chyba najgorsza lektura jaką dotychczas przeczytałem, nawet Pan Tadeusz mnie tak nie nużył i nie kuł w oczy ilością nagromadzonych bezsensowności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Tylko, że to zupełnie nie o to chodziło w tej lekturze. Miałeś wynieść z niej pewne wartości które prezentował Ci typowy/ nietypowy(zależy jak patrzeć) przedstawiciel egzystencjalizmu i dekadentyzmu. Skoro dziwisz się, że dostał za coś takiego Nobla wnioskuję, że albo nie byłeś na zajęciach albo nie słuchałeś nauczyciela...

Edytowano przez Foshek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lektur bardzo mało czytałem, zawsze wolałem do szkoły nosić swoje egzemplarze książek z biblioteki miejskiej/księgarni i czytać między lekcjami, albo podczas lekcji.

Z lektur szkolnych, które bardzo mi się podobały (od podstawówki) to zdecydowanie Chłopcy z Placu Broni, książka, która przeczytana w tak młodym wieku naprawdę wywołuje niesamowite emocje. Kamienie na Szaniec też były świetne, zdarzało mi się nawet, że już po przerobieniu lektury na lekcji brałem znowu książkę do ręki i czytałem od nowa. I tutaj pewnie niektórych zaskoczę, bo bardzo podoba mi się Przedwiośnie, a szklane domy uratowały mi tyłek na maturze w zeszłym roku. A, byłbym zapomniał Robinsona Crusoe też kilka razy przeczytałem.

Kamienie na szaniec (1/10)

Zawsze jestem zdania, że każdy ma swoje gusta i guściki, ale tego całkowicie nie mogę zrozumieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozum to, że od połowy nie czytałem, tylko przeglądałem. Nigdy nie lubiłem tego typu książek i nigdy nie polubię.

@up Dla mnie tych książek jako lektur nie powinno być, o wojnie powinny opowiadać jakieś specjalne tomiszcza historyczne, a nie książki, które TRZEBA czytać jako lektury.

Edytowano przez Arturzyn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#Kamienie na Szaniec

Mnie osobiście zawsze mierzwił patos i lekka hipokryzja bohaterów. Na zawsze zapamiętam słowa o uszanowaniu rycerskich metod w walce z okupantem i następujące za chwilę niszczenie pomników, skryte zabójstwa i malowanie murów. Z pewnością nie była to literacka porażka, ale powieść kompletnie mnie nie urzekła. Przeidealizowanie działa na mnie odpychająco...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam jakiejś awersji do lektur, ale zawsze najbardziej bolało mnie to, że TRZEBA je było przeczytać w odpowiednim czasie. Nie lubię siadać przy książce, wiedząc, że za parę dni ma być przeczytana. Wolę usiąść i zrobić to na spokojnie. Przeczytałem połowę "Lalki", ale złapał mnie deadline i trzeba było czytać kolejną (pominę, że opisy były okrutnie obszerne, wiadomo - realizm). Podobnie "Potop". Fajny, ale deadline i grube tomiszcze. Przeczytałem z rozkoszą "Mistrza i Małgorzatę", "Króla Edypa", "Pana Tadeusza". Teraz zacząłem "Inny Świat" i muszę przyznać, że z chęcią się za to zabrałem, bo mnie tematyka obozów koncentracyjnych zaczynała męczyć. Zawsze o tym głośno, aż dziwne, że z lodówki nie wyskakuje. A o łagrach jakoś tak ciszej.

Najbardziej nie lubiłem oczywiście romantyzmu. Romantycy to dla mnie ćpuny i nieroby. Jeszcze rozumiem, że "Cierpienia Młodego Wertera" to preromantyzm, pierwsza taka dziwna powieść (w dodatku epistolarna). Rozumiem, że epopeja narodowa Adaś M. musiała w kanonie być. Ale po kiego ładowali do niego dwa podobne do siebie utwory("Kordian", "Dziady cz. III") to nie mam pojęcia. Jak dla mnie to to nic nie wnosi do kultury, rozwoju cywilizacji i sztuki.

Wśród innych znienawidzonych tytułów jest "Mały Książę". Jak dla mnie Antoine de Saint-Exupery (nie chce mi się <CIACH> znaczków wstawiać) nie odkrył Ameryki. Wszystko co jest w tej książce jest dla mnie czymś jasnym (może oprócz tego jak, do cholery, wąż połknął słonia?!). A komentarze takie jak: "No ale to przecież taka prawdziwa książka jest" podnoszą mi ciśnienie.

Takie jak wycięte określenia są na forum niedopuszczalne. To pierwsze i ostatnie upomnienie - behemort

Edytowano przez behemort
Dopisek moderatorski
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w gwoli wyjaśnienia - obecnie jestem w klasie I liceum. Najlepsze dotychczas lektury to były "Kamienie na Szaniec", "Chłopcy z Placu Broni" i "Krzyżacy". Niemiłosiernie męczyłem się z "Królem Edypem". Chwalonego "Małego Księcia" czytałem dwa razy i zawsze mnie nudziła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...