Skocz do zawartości

Olympus Actionus - The Return!


Rankin

Polecane posty

<A więc została siostrzyczka kapłana. Pewnie i tak bym to wybrał, jednak wolałbym mieć wybór. No cóż... Przenoszę się do domu siostry kapłana, gdzie chowam się wygodnie, i zaczynam się bawić umysłami mieszkańców. Znaczy - zamieniam ich życie w horror. Survival horror. Zbiorową halucynację survival horroru. Wszystkim wydaje się, że zostali otoczeni przez zombiaki, a ja z przyjemnością patrzę, jak biegają w amoku, machają zaimprowizowanymi broniami i tak dalej... Nawet nieźle się bawiłem... Potem poprzestawiałem im w umysłach, i teraz myślą, że są krzesłami. I tak się zachowują... No cóż, lepiej oni niż ja, hehe... Wracam do reszty>

- No, załatwione!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Strażnik przez chwilę przyglądał się gościom, po czym przemówił...

-WITAM was! Od dawnahahaHA! nie miałem gości!! Mam dla was ZAdanIA!!! WAHAHAHA!

Solarion musiał przyznać, że słuchanie Strażnika było męczące i irytujące. Cały czas krzyczał, a jego głos był jak płomień, który co chwila gaśnie i gwałtownie rozpala się na nowo, często w środku wyrazów, czasami wręcz wybuchając atakiem szalonego śmiechu. Niektóre słowa brzmiały jak osobne zdania. Zbroja była nieruchoma, ale z jej wnętrza stale wystrzeliwały dzikie języki ognia, które zdawały się dobrze oddawać osobowość tej dziwnej istoty.

-WIęc! ZadaNIAAhaha! są cztery!! Po DWA! NA!! KAŻDEGO!!! Przestań zakRYWAć uszy, Słońce! NIE POdoba ci się mój SPOSÓB mówiEnia!? HA?! Ty MUSisZ zejść! DO podziEmIA ZAMKU!! OTwórz drzwI!!! TO trudne! Za nimi będzie kolejne zadanie dla CI!E!!BIE!!! Zapomniałem jakieheheheh! HAHAHA!

tY! BEzCIE!LeSny!! Zajrzyj do NAJWYŻSZEJ komNAty w NAJ!WYŻ!!SZEJ!!! wiEży! TAM! jestportal! POKONAJgo! Zobaczysz, o czym mówię!!! Potem przejdź! Następne zadahahaHAnie tam jest!

Strażnik raz jeszcze wybuchnął szalonym śmiechem i odszedł. Solarion trzymał się za głowę ze zbolałym wyrazem twarzy.

-Zapytałbym się go o szczegóły, ale szczerze mówiąc nie mam ochoty na dalszą rozmowę z nim. Głowa mnie boli od tych wrzasków...

Schodzi do zamkowych podziemi w poszukiwaniu wspomnianych przez Strażnika drzwi, zastanawiając się, dlaczego niby ich otwarcie miałoby być trudne.

-----------------------------------------------

Duże litery to dźwięki, które Strażnik wypowiedział szczególnie głośno. Wyobraźcie sobie rozmowę z kimś, kto tak mówi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Idzie w stronę najwyższej wieży.>

Podoba mi się ten strażnik. Skoro Jego mowa sprawiła taki "ból" Słońcu, to co zrobi ze zwykłymi organicznymi. Kojące krzyki torturowanych. To chyba tutaj.

<Stoi przed żarzącymi się drzwiami z napisem "Do portalu". Sięga rękawicą do klamki. Nie dotyka jej, a drzwi same się otwierają. Casul wchodzi po schodach.>

Nawet nie wiedziałem, że Osiedle jest aż tak wielkie. Tylko większość terenów jest niezagospodarowana.

<W tym momencie mogłaby pojawić się zapalona żarówka nad hełmem Casulona.>

Kapitalny pomysł na nową siedzibę. A na biegunach na pewno jest mnóstwo zasobów. Wszystkie wymiary w końcu będą uzależnione gospodarczo ode mnie. To trochę potrwa, ale mam czas. Dużo czasu.

<Otwiera drzwi do najwyższej komnaty.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holzen widzi, że Naoko się udało... Idzie więc do pieca...

- Aha, zaponiałeeem powieeedzieeeć - pieeec musi zostać nieeezamrożony!

"Nosz krowa mać!"

- Dobra...

Podchodzą obaj do pieca piekielnego.

- Powodzeeenia... Przyda Ci się... Masz na to pięć minut! <meee-haha>

I kapłan odchodzi.

- Dobra... To teraz powoli...

Holzen powoli zaczyna wkładać przygotowany wcześniej kondensat do pieca. Ręka mu się trzęsie, bo milionowe części stopnia powyżej zera potrafią "lekko" przymrozić.

Nagle kulka spada...

- NIE!!!

...Holzen w ostatniej chwili łapie kulkę.

- Gdyby nie Blade...

Holzen patrzy na piec...

- Dobra, to inaczej...

Holzen wyjmuje swój młot.

- Zagramy w krykieta...

Holzen stawia kulkę na podwyższeniu z granitu, celuje...

- Jeeeszczeee dzieeesięć seeekund!

- Cicho siedź baranie!

... uderza i...

- Bull's Eye!

Stalowy piec gaśnie, zachowując wymaganą powierzchniową temperaturę. Widać, że kulka znajduje się wewnątrz w stanie nienaruszonym.

- Gotowe, kozoludzie! Co tera...

<pyk>

Holzen teleportuje się koło Naoko.

- ...z ... No, to tę część mamy z głowy.

Teraz, zapewne, czeka walka z armią lodowych golemów... No, NARESZCIE!

Holzen szczerzy się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało wam się, więc teeeeeraz pora na lodoweeee goleeeemy!

<Nagle Naoko i Holzen znaleźli się w pomieszczeniu tak zimnym, że Antarktyda przy tym wymiękała. W tej samej chwili jedna ze ścian runęła i wyszły z niej... Lodowe golemy.>

To najsilniejsze goleeeemy z najsilniejszych, więc nieee będzieee tak łatwo!

<Wtedy golemy ruszyły na boginię i Holzena. Naoko jednak zwykłym uderzeniem pięści roztrzaskała jakieś 10 golemów, po czym wyjęła Shuriken Ognia i rzuciła w kolejnych 10 golemów. Shuriken przebił całą 10 i stopił ją, po czym wrócił do ręki Naoko. Ta wyjęła miecz i zaczęła ciąć pozostałe golemy.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skały z których były zbudowane podziemne korytarze przypominały te z powierzchni, ale zdawały się falować i zmieniać kształt, jakby naprawdę były zrobione z ognia. Formowały się przed Solarionem w jedną słuszną drogę, z której nie miał gdzie zbaczać. Falujący, zmienny korytarz prowadził go przed siebie i w dół. Po chwili zrobiło się tak gorąco, że nawet bóg Słońca zaczął się pocić. Domyślał się, że jest pod nieskończonym morzem ognia znajdującym się za zamkiem.

Po pewnym czasie ściany stały się przezroczyste. Solarion zobaczył, że naprawdę jest w morzu płomieni. Jedyne, co chroniło go od ognistej kąpieli był korytarz, który teraz wyczyniał ze swym kształtem prawdziwe cuda.

Wreszcie pokazały się drzwi. Były jakieś sto metrów dalej. Jednakże ściany zaczęły wariować, falując i podskakując, jakby miały zaraz się rozpaść i zamienić z powrotem w ogień, z którego powstały. Solarion domyślał się, że jeśli się nie pośpieszy, to naprawdę tak się stanie. Wolał nie sprawdzać.

Na dodatek od temperatury zaczęło mu się kręcić w głowie. Mimo wszystko nie był bogiem ognia i miał granicę wytrzymałości.

Po czasie, który wydał mu się wiecznością w końcu doszedł. Drzwi były zamknięte, ale na ścianie obok zawieszony był klucz. Chwycił go i próbował wsadzić w zamek, ale ledwo trzymał się na nogach i nie mógł trafić.

W końcu jednak mu się udało. Przekręcił klucz i otworzył zamek w ostatnim momencie. Zamykając za sobą drzwi widział, jak korytarz wreszcie pęka i zostaje pochłonięty przez żywioł. Chwilę potem zemdlał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos wyruszył swego czasu na poszukiwanie ZŁA, które chciał zniszczyć. Wrócił po wielu, wielu dniach, które dla bogów były jednak jedynie chwilą. Wrócił na Osiedle. W bogu bardów było w jednak coś... innego, coś dziwnego. Nie udał się do swego starego domu. Miast tego poszedł w najmniej ruchliwe miejsce na Osiedlu - tam, gdzie nie chodził nikt. Urządził tam sobie mały kącik. Usiadł na jakimś wyczarowanym przez siebie krześle obok wyczarowanego stołu i - wbrew pozorom - nie zaczął pisać. Słowa, które miał w głowie same przenosiły się na kartki notesu. Kolejne zapisywane strony same się przewracały. W końcu notes, zapełniony, zamknął się. Na okładce było napisane "Pamiętnik". Markos wstał, schował dziennik niewiadomogdzie i poszedł gdzieś. Najdziwniejszym było to, że nie miał skrzydeł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Drzwi powoli się uchylają.>

Strażnik mówił coś o pokonaniu portalu. Niedorzeczne. Pewnie się pomylił i miał na myśli... Ooo...

<Casul jest w olbrzymim labiryncie.>

Tego się niespodziewałem. Jak coś tak wielkiego mieści się w małej komnacie?

<Idzie jedynym korytarzem. Natrafia na ślepy zaułek.>

Nigdzie nie było rozgałęzienia ścieżek. Trzeba zrobić własne przejście.

<Z całej siły kopie ścianę, ale ta ani drgnie. Za to but Casulona "przyczepia się" do muru.>

Najwidoczniej każda powierzchnia ma własną grawitację.

<Bóg bez chwili wachania wchodzi po ścianie. Zaczyna krążyć w pułapce w poszukiwaniach portalu. Po paru minutach zauważa na końcu korytarza błyszczący kryształ.>

To jest za proste.

<Biegnie w stronę światła. Jest parę metrów od celu. Nagle wszystkie mury zaczynają zmieniać swoje położenie. Podłoga staje się ścianą, ściana sufitem. Oddalone od Casulona punkty przybliżają się, a bliskie mury "uciekają". Kryształ umyka.>

Nie mam czasu na te gierki. Bomba na Osiedlu niedługo wybuchnie.

<Dusza Casula uchodzi ze zbroi. Szuka kamienia. Jest. Istota Pana Łyżek zostaje przeniesiona do wnętrza labiryntu. Teraz to On jest panem sytuacji. Układa labirynt wedle własnej woli. Zrobione. Zbroja jest parę kroków od kryształu. Casul wraca do pancerza. Chwyta kamień. Labirynt znika. Okazuje się, że bóg stoi obok drzwi wejściowych.>

Iluzja. Genialne w swej prostocie, lecz przydałoby się coś lepszego. O, kolejny pomysł na siedzibę.

<Zadowolony z siebie ciska kryształem w ścianę i powstaje portal. Casul przechodzi przez przejście.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Walka z golemami! Łiii!

Najbliższe pięć zostało roztrzaskanych młotem.

Kolejnych pięć roztopiło się pod wpływem runy ognia.

I dziesiątka została rozerwana wielką brodą.

- No, to zostało jeszcze po 10 na deser!

I Holzen począł rozrąbywać toporem golemy na równe połówki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, to zostało jeszcze 10...

<Naoko zacisnęła pięść i jednym uderzeniem zniszczyła pozostałą 10. Wtedy...>

Nieeemożliwe! Udało wam się pokonać całą armię lodowych goleeeemów...

Daruj sobie te komentarze.

<Naoko zauważyła drzwi, prowadzące najwyraźniej do kolejnego pomieszczenia, ale gdy się do nich zbliżała, nagle zjawił się ogromny kamień, który zablokował dostęp do drzwi.>

Chyba o czymś zapomniałaś! 6 zadanieee polega na uderzeniu skały tak, by zmieeeeniła się w czystą wodę!

<Wtedy Naoko kopnęła skałę. Ta zmieniła się w wodę, a bogini przeszła przez drzwi i zobaczyła, że ściany pomieszczenia są pokryte runami, z których energia spływa do czarnego kufra.>

Holzen, posiadasz Gwiezdny Diament i nieroztapialny lód. Teraz trzeba te dwie rzeczy włożyć do kufra, byśmy dostali Zbroję Ochrony...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli nic z tego... Nie uda mi się zachować tego diamentu dla... nieważne... Dał los i zabrał los...

Holzen wkłada lód do skrzyni na właściwe miejsce.

- Zapłacą mi za to...

Holzen wkłada prawdziwy Gwiezdny Diament na właściwe miejsce krusząc przy okazji fałszywkę na drobny proch...

Nagle ściana zaczyna się obracać i oczom Holzena i Naoko ukazuje się piękna zbroja, mieniącą się wszelkimi barwami.

Holzen zdejmuje ją z piedestału.

<Przybywa kapłan>

- Gratulujeee, macieee to czeeego szukaliścieee! A teeeraz won albo weee... AAA!

I głowa kapłana ląduje na podłodze, rozlewając krew na podłoże.

- Może ten nędznik po śmierci nauczy się szanować władców i bogów...

I bogowie wychodzą... Straż próbuje ich powstrzymać, ale ginie pod prędkimi ciosami Holzena...

- To kto na razie będzie nosił tę zbroję? Chciałabyś ją nosić? - pyta Holzen, już po wyjściu z zawalonych ruin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Słysząc pytanie Holzena Naoko zamyśliła się. Nie trwało to jednak długo, gdyż już po minucie podniosła głowę i odpowiedziała.>

Regułą Zakonu Czarnej Śmierci* jest to, że nie można nosić kolorowych zbroi. Mogą być tylko czarne i białe. Dlatego nie mogę tej zbroi nosić. Zatrzymaj ją.

<Gdy to powiedziała, Nao zrobiła oczy wielkości talerzy, a po chwili zawołała.>

Co ty robisz?! To najpiękniejsza zbroja, jaką kiedykolwiek widziałam, piękniejsza nawet od Zbroi Czarnego Księżyca, a ty...

<Ale Naoko zakryła głowę kapturem, by stłumić krzyki, i powiedziała cicho.>

Jest wiele rzeczy, o których Ghost Moon nie wiedzą...

--------

*Zakon Czarnej Śmierci- zakon, który... Zresztą, wytłumaczę niedługo^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na szczęście wyczuwam, iż jest to zbroja specjalna. Patrz!

Holzen zakłada tę zbroję.

- Dostosowuje się do kształtu ciała!

Holzen robi groźną minę. Zbroja nagle zmienia kolor na ostrą czerwień.

- Zmienia barwę zgodnie z nastrojem...

Holzen marszczy brwi.

- ...lub zgodnie z wolą noszącego!

Holzen uderza z całej siły w zbroję.

- Ał! No i jest naprawdę twarda!

Holzen zdejmuje zbroję, a ta przyjmuje swój pierwotny kształt.

- I co jeszcze...? Aha! Nie trzeba jej prać!

Holzen podaje zbroję Naoko.

- No i będzie Ci w niej do twarzy. Przyjmij ją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbroi nie trzeba prać.

<Mruknęła Nao spod kaptura. Naoko spojrzała na zbroję podaną przez Holzena.>

Skoro tak mówisz...

<Odpowiedziała cicho, po czym nagle zobaczyła, że zbroja się pojawiła na niej.>

Ma dość dużo zalet!

<Ucieszyła się Nao. Naoko spojrzała w stronę południa.>

Ciekawe, jak inni sobie radzą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Za portalem Casul ujrzał wulkan, a na jej zboczu są wykute schody. Bóg nie mając wielkiego wyboru rozpoczyna wspinaczkę. Bóg zauważa napisy wyryte na stopniach.>

"...wojna. A areną było centrum. I wszystkie żywioły stawiły się tam. Rozgorzała bitwa. Wszechmocny Ogień gotował Wodę. Palił drzewa Ziemi. Lodowce Wichra zimnego topniały. Gdy Ogień miał zniszczyć po wsze czasy innych, nadszedł Moderatus. I dzięki swej mądrości zażegnał konflikt. Rozdzielił walczących i dał Im nowe ziemie. Spokojnemu Wichrowi podarował północ i niezmierzone góry lodowe. Roztropnej Ziemi olbrzymie lasy na wschodzie. Swawolnej Wodzie bezkres oceanu na zachodzie. Porywczemu Ogniu płonące piaski południa. ...sługi. Kozioludy z pólnocy, Ryboludy z zachodu, Konstrukty z południa i... ...udowodnić odwagę. Trzeba ukazać swoją siłę i..."

I co?

<Casul dociera na szczyt. Zastaje tam enta, żywiołaka wody i lodowego golema.>

Aaa, to...

<Bezcielesny rozpoczyna walkę. Szarżuje i uderza enta. Łamie mu konar. Z wątpliwą gracją unika ciosów pozostałej dwójki. Dusza częściowo wychodzi ze zbroi i zaczyna kontrolować również leżącą gałąź. Ta łapie lodowego za nogę. Przewraca się i roztrzaskuje po uderzeniu o ziemię. Zbroja zaczyna siłować się z drzewcem. Rozpoławia go i ciska truchłem w żywiołaka. Wpadają do krateru. Casulono widzi kluczyk pośród odłamków lodu i klapę (?) w ziemi. Podnosi klucz, otwiera drzwiczki i schodzi w dół. Po chwili znajduje się w komnacie z jednym Butem.>

Jeden? Argh... Pewnie drugi jest po stronie Słońca.

<Bierze zdobycz i otwiera drugie drzwi. Jest teraz w komnacie z postumentem na środku i drzwiami naprzeciwko. Zbliża się do podstawy. TRZASK To drzwi do poprzedniej sali zamykają się. Casul ogląda piedestał. Są na nim wgłębienia w kształcie podeszw Butów.>

Mam nadzieję, że On spieszy się i zaraz tu będzie. A w tym czasie...

<Casul zaczyna medytować, by skupić moc w razie konieczności zrobienia wyjścia.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obudził się i rozejrzał po pomieszczeniu. Znajdował się w pomalowanym na czerwono pokoju. Był całkowicie pusty, nie licząc drzwi, którymi Solarion tu wszedł i innych drzwi, które szybko otworzył.

Za nimi znajdowała się olbrzymia jaskinia. Z sufitu wylewały się wodospady lawy i płynnego ognia, które kotłowały się na dnie jaskini. Przed Solarionem znajdowała się niewielka platforma. Kiedy na nią wszedł, zaczęła powoli sunąć przed siebie. Po jakimś czasie dolecieli do ogromnego, zawieszonego w powietrzu klejnotu mieniącego się wewnętrznym żarem. Wokół niego unosiło się kilka innych platform. Kiedy Solarion się zbliżył, klejnot ożył i próbował spalić intruza.

Walka była długa i trudna. Kryształ był bardzo twardy, a każdy odcięty kawałek formował się w niewielkiego konstrukta, który również atakował Solara. W końcu jednak udało mu się przebić do centrum kryształu, gdzie tkwił but. Chwycił go, coś błysnęło i pojawił się w tej samej sali, co Casulono.

-Widzę, że tobie też udało się zdobyć but. Razem mamy oba, więc możemy się stąd wynosić. Bierze buty i wkłada je we wgłębienia.

Postument zaczyna płonąć i rozbłyska oślepiającym światłem. Solarion i Casul znajdują się przed zamkiem. Obok nich leżą buty.

-No to koniec. Możemy wracać do Moderatusopola. Zostaje kwestia, kto chce te obuwie. Mi się nie przyda, saperem nie chcę być i nigdy nie uciekam. Możesz je wziąć, a jeśli nie, to damy któremuś z naszych przyjaciół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypadałoby poszukać Tytokusa, tylko gdzie ja go ostatnio widziałem?... Aha rozpłynął się w przestrzeni... Muszę odnaleźdź jego duszę.

Zamknął oczy skupił się w sobie wystawił swoją prawą rękę i stworzył portal.

Mam nadzieję, że doprowadzi mnie do istoty Tytokusa... chyba się nie pomyliłem w obliczeniach?

Wchodzi do niego i znika, a znim portal.

-------------

Jak możesz Tytokusie, to napisz czy mi się udało ciebie odnaleźdź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekaj. Tamtą bombę chroniło pole siłowe. Może gdzieś w okolicy jest przekaźnik?

<Zbroja zakłada Buty. Stare chowa do wnętrza. Bierze Solariona na plecy.>

Tak będzie szybciej. Wypatruj źródła pola.

<Zaczyna biec.>

Jeśli będzie Ci niewygodnie, mów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Czekaj, czekaj! Możesz mnie postawić! Tamten postument był przekaźnikiem! Na chwilę przed tym, jak nas przeniosło zauważyłem, jak postument się rozpada, odsłaniając elektroniczne wnętrze. Moderatus wie, kto i po co to tam postawił, czym było zasilane i jakim cudem działało w takiej temperaturze. Zrobiliśmy naszą część. Teraz możemy tylko mieć nadzieję, że innym również się udało.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Nagle widać wybuch. Z niego obok przerażającego stworzenia wychodzi bóg Nathes robiąc podwójne salto>. Witam serdecznie, C-Co się stao? <pali mu się bluzka. Patrzy się na nią, otwiera szeroko oczy, nagle bluzka gaśnie i wygląda jak nowa>. Jestem bogiem stylu, mistyczności, rzeczywistości, wybuchów, sztucznej inteligencji. I jak nakazuje odwieczne prawo, które tak naprawdę właśnie sobie zmyślam, mam was stylowo zabić... Ale zanim was zabiję, co się tutaj dzieje?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Na horyzoncie widzi wybuch.>

To bomba? Nie... Inaczej materialni, w tym Ty, leżeliby rozsmarowani.

<Stawia Solariona.>

Skoro tak mówisz... Ale i tak musimy się spieszyć. Oni mogą już czekać na miejscu z resztą sprzętu Sapera. Szybko!

<Biegnie w stronę Osiedla.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieuchronnie zbliża się reset tematu. W związku z tym zastanówcie się czy chcecie:

a) zacząć totalnie od nowa,

B) zacząć częściowo od nowa (jeszcze nie wiem co to znaczy - ale coś wymyślę),

c) kontynuować to, co jest teraz ale w nowym temacie.

Czekam na wypowiedzi w 'Dyskusjach o zagadkach'.

Jakieś pięć minut.

Hehe. Żartuję. Dziesięć*.

*- no powiedzmy ostatecznie, że do jutra o tej samej porze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buty i Zbroja dotarły już do Wieży. Czekano tylko na hełm i rękawice. I w tym momencie zegar zaczął przyspieszać odliczanie. Nad głowami zauważyliście Moderatusa.

- W mordę, rozbrójcie to! Taki ładunek może wymazać całe uniwersum i bogów razem z nim! Nawet mnie! Wybierzcie Sapera...

W tym momencie stało się TO. Wielka kula energii rozerwała Wieżę od środka i błyskawicznie anihilowała Osiedle...W spowolnieniu widzieliście całe swoje życie przemykające Wam przed oczyma, patrzyliście, jak Wasze ciała rozpadają się, płoną, znikają. Czuliście, jak opuszcza Was moc, a ciało przeszywają tysiące igieł.

Umieraliście.

I po chwili nie było już nic. Osiedla, galaktyk...Całego Wszechświata. Was.

Choć...może jest nadzieja.

Mała cząsteczka dobra w pustce. Co powstanie...?

Oto niezłe zakończenie tej edycji...Lordzie, odtworzysz to do czasu sprzed wybuchu? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...