Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rankin

Olympus Actionus - The Return!

Polecane posty

Cóż to za postać?

<Po chwili.>

W sumie nieważne. Ważne byś ją madrze wykorzystał. Bij Ich po głowie.

<Poobijany golem regeneruje się. Wyciąga rękę przed siebie. Zaciska pięść.>

Niech im się kości połamią!

<Rozluźnia dłoń. Zostaje posłana fala, która może rozerwać wnętrza na strzępy.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Casulono: Tytani wspólnymi siłami odbijają twą falę. Jeden z nich rzuca w ciebie czymś, co przypomina Kompleks Łyżek, drugi zachodzi z tyłu i próbuje rąbnąć cię wyciągniętą z ziemi Wieżą Strachu. Wybuchass tymczasem skacze po wrogich łbach, bijąc w nie młotem.

Coloeus: Morfeusz tym razem się nie uśmiecha.

- Kurna, trafiłeś. Aha, mylisz się co do utraty wiary we mnie. Po prostu nie muszę się przedstawiać i od razu mówią Morfeusz. I to jest fajne. A teraz...zagramy w....patronatową żonlglerkę! Moith zamienia się z Selene, Ksento z Coloeusem, Solarion z bratem, Glatryd z <bóg Kazama>.

Parę czarów później...

- No, czas teraz się pobawić na serio!- na stołach przed wami pojawiają się miecze i pistolety.

Barto: Znajdujesz zastępcę komendanta.

- Sorry, młody, niestety dzisiaj jest weekend i nie ma takiej siły, która by nas wyciągnęła za domciów. A Tytani? Cóż, zarejestrowali wojenkę za wami w odpowiednim urzędzie, z kaluzulą "Niespodziewana" i macie problem. Na Twoim miejscu popytałbym kogoś innego...Mafię, Olimpijczyków....No nie wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Od dzisiaj nie płacę podatków!

<Bardzo szybo pisze list, który wysyła do bossa sycylijskiej mafii. Szybko otwiera portal na Olimp.>

-Zapomniałbym!

<Wysyła jeszcze dwa listy. Jeden do Śmierci, a drugi do Odyna. Wysyła oba, po czym wskakuje do portalu. Olimp pod bardzo wieloma względami przypominał Osiedle.>

-Dużo się tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty.

<Ruszył przed siebie. Koło boskich łaźni spotkał Zeusa.>

-Cześć wujku! Mam do ciebie ważną sprawię. Tytani zaatakowali mnie i moich przyjaciół. Wszystko byłoby dobrze, ale gdy ktoś wspomni o was to mówią, że jesteście słabi i nie dacie im rady. Któryś powiedział nawet, że od tego wina poprzewracało się wam w głowie, roztyliście się, a o innych rzeczach nie wspomnę. Pomożecie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Zdziwiona spogląda na broń leżącą na stołach>

-Wyglądają ciekawie...

<Wpatruje się w Morfeusza niepewnym wzrokiem. Jednak mimo tego uśmiecha się>

-Co mamy zatem zrobić teraz? Pociąć coś, kogoś, siebie? Zastrzelić, ustrzelić, postrzelić?

<Bogini odwróciła się w stronę stołu chcąc podnieść miecz jednak powstrzymała dłoń>

-Mogę?

<Spytała grzecznie>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po swojej odpowiedzi Glatryda całkowicie pochłonęło wyszukiwanie dziur tej rzeczywistości, którymi mógłby się wydostać, toteż zmiana patronatów spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Przez chwilę wszystko dookoła wirowało jak w pralce, by za moment świat przybrał zupełnie innej barwy...

- Wysadziłbym coś... - powiedział. Był tak oszołomiony, że dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział - Zaraz, przecież... - nie zdążył dokończyć, gdy nagle pojawiła się broń. Jej widok jeszcze nigdy nie sprawił mu takiej satysfakcji. Lekceważąco rzucił okiem na broń białą, a całą uwagę skupił na jonowych i elektronicznych karabinach. Niczym zahipnotyzowany wyciągnął dłonie w ich kierunku...

Dobiegł go przytłumiony, jakby zza ściany głos Seleny

-Co mamy zatem zrobić teraz? Pociąć coś, kogoś, siebie? Zastrzelić, ustrzelić, postrzelić?

A kogo to obchodzi? Każda okazja jest dobra, by coś wysadzić!

Przeładował dwa karabiny jonowe...

- Ho, ho, jest nawet granatnik! - wyszeptał do siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślicie, że pozwolę na zgniecenie mnie własnym domem? Prędzej Jego.

<Golem zapada się pod ziemię. Kompleks leci w stronę Tytana z Wieżą. Casul pojawia się za niszczycielem Jego domu.>

Atak z zaskoczenia. Gdzieś to już widziałem i się powiódł. Do Waszego zwycięstwa nie dopuszczę.

<Obejmuje Tytana od tyłu. Golem i Gigant zaczynają być wciągani przez ziemię. Casul opuszcza powłokę i tworzy nowe ciało do walki. Olbrzymiego pająka.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z początku było zabawnie, ale teraz mam dość i zmywam się z tąd.

- Miło było, ale się zmywam. Dołączę do tych na zewnątrz powodzenia wszystkim.

Rozdzielił, a raczej zamienił się w samą istotę astralną(duszę), aby wrócić na osiedle, ponieważ sen to stan ciała, raczej umysłu nie ducha.

Powinno zadziałać, taką przynajmniej mam nadzieję.

-----------

Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic złego brylancie :D

@edit:

Resztę dopiszę, po tym jak odpiszesz. ( o_O)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaker: Udaje ci się i jesteś po prostu jaźnią, duszą, ponieważ po opuszczeniu umysłu zostawiłeś swe ciało.

Ci, co śpią: Widząc ucieczkę Dantego Morfeusz westchnał. W tym momencie poczuliście, jak zamyka was kompletnie i szczelnie w śnie. Teraz naprawdę nie macie szens na ucieczkę. Chyba, że przyjdzie pomoc. Nagle Galtryd naciska spust, celując w Morfeusza. Z lufy wylatuje chorągiewka. Tak samo z resztą broni.

- Hahahaha, daliście się nabrać! A teraz zagrajmy w Prawda czy Fałsz! Zacznijmy od...Lunariona!

Bóg księżyca nagle znajduje się pośrodku mostu nad rzeką lawy.

- Lunarionie, czy kiedykolwiek zazdrościłeś bratu tego, że dla jego wyznawców Słońce daje więcej, niż Księżyc?

Casulono: Widzisz, jak na pobliskiego Tytana wskakuje Wybuchass, po czym za pomocą kilkuset dział robi mu z twarzy jesień średniowiecza. Jednakże ci dwaj, którzy cię zaatakowali za pomocą Wieży i Kompleksu, już się wykaraskali. Rzucają w ciebie człowiekiem kapciem.

Barto: Odyn odpisuje, że nie może, bo nie ma czasu. Śmierć tak samo. Tylko mafiozi obiecują przysłać na pomoc kilkunastu Silnorękich. Zeus zaś ci rzecze:

- Siemasz młody. Z chęcia byśmy ci pomogli, ale mamy problem. Przez nieuwagę Hadesa Syzyf wtoczył kamień. Znajdziesz dla niego jakąś inną karę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby zaatakować nie potrzebuje swojego ciała, ponieważ jest posłańcem śmierci.

- Dobra teraz czas przywalić tym tytanom- powiedział

- Death Touch- pojawiła się ogromna, jak pół tytana duchowa ręka

Skoczył w ich kierunku i zamierzał zaatakować każdego z nich, tak aby ręka przechodząc przez ich ciała wyciągała życie i energię ze wszystkich komórek, tak by umarły.

- Tego nie da się tak zablokować- powiedział, kiedy tytan miał zamiar zablokować się ręką.

--------

Can it be?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Inną? Notuj, bo mam kilka pomysłów: suszenie bielizny na dnie oceanu, gaszenie słońca przy użyciu wiader z wodą, szukanie inteligentnych, dobrych, uczciwych, hojnych, pomocnych polityków, budowa autostrad w Polsce, zlikwidowanie reklam w Polsacie, zawstydzenie TurboDymoMena, wygrana z Chuckiem Norrisem, wymyślenie takiego demotywatora, że nikt nie da minusa i może jeszcze nagranie ostatniego odcinka "Mody na Sukces". Mam wymieniać dalej, czy tyle wystarczy, bo naprawdę śpieszy mi się.

<Zastanawia się chwile.>

-Przypomniałem sobie! Mama chciała, żebym ci to dał.

<Wyciąga jakieś zaproszenie.>

-Zaproszenie na jej ślub. Wracając do tematu. Pomożesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no,to niesprawiedliwe:Oni grają w różne gry,a my tu musimy siedzieć w klatce.To niesprawiedliwe!!!!!!!!!!

<Nao zaczęła płakać i wymachiwać wściekle swoimi kończynami,ale wtedy Naoko zdjęła ją(Nao^^) z głowy i pokazała na rzekę lawy.>

Jeśli nie przestaniesz się drzeć,wrzucę cię tam.Zrozumiano?

Uruchai,uruchai,uruchai,uruchai!

<Naoko uznała to za zgodę,więc z powrotem włożyła Nao na głowę,wyjęła swój notatnik i zapisała w rubryce o Nao kilka nowych rzeczy.Zamknęła notes,schowała go i zaczęła przyglądać się Lunarionowi stojącemu na moście nad rzeką lawy,ale znów przerwała jej Nao.>

Naoko?

Co?

Umiesz latać?

A skąd takie pytanie?

<Nie usłyszała jednak odpowiedzi,gdyż coś jej mignęło przed oczami i chwilę potem zobaczyła Nao latającą po całym pomieszczeniu.>

Nao,wracaj tu!

<Nao jednak nie posłuchała,gdyż latała dalej.>

Lecę,lecę,lecę!

<Naoko słysząc to popukała się w głowę.>

"Czy ona naprawdę chce się narażać?!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hej! Miało być BUM! - powiedział nieusatysfakcjonowany Glatryd - Jak mam być bogiem broni jonowej, prądu i wybuchów bez broni jonowej zasilanej prądem i robiącej wybuchy?! Dobrze, że przynajmniej ostatni patronat, cienie tu są... - Westchnął zrezygnowany i spojrzał na Lunariona na którego tym razem spadł obowiązek odpowiedzi. Przebywanie tuż nad lawą nie było raczej przyjemnym doświadczeniem, ale musiał przyznać, że było bardzo efektowne. Żałował teraz, że nie ma torby prażonej kukurydzy...

- Grrr, czymkolwiek są te sny, nie chcę mieć już z nimi nic doczynienia - pomyślał słysząc zadane pytanie i jeszcze raz rozglądając się za luką, przez którą można salwować się ucieczką. Po chwili namysłu postanowił wypróbować nowy patronat.

- Broń... Jonowa! Broń... Jonowa! - szepnął z entuzjazmem celując palcem w stolik przy którym stał - Eeee... do kitu taki patronat - mruknął zawiedziony całkowitym brakiem reakcji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie tak dawno stał sobie na pokładzie Luny, a teraz jest tutaj, nad lawą, a jakiś czarny facet z kataną zadaje mu niezręczne pytania. Super.

- Czy ja byłem zazdrosny? Przecież to mój brat, z definicji mam być zazdrosny, mam się z nim kłócić, robić mu na złość i tak dalej. Ale akurat o to nigdy, Słońce to tylko kula płonących gazów, Księżyc ma wiele mistycznych znaczeń i jest poręczniejszy. Moim wyznawcom daje więcej niż jakieś tam Słońce.

Jednocześnie myślał sobie, czy ci którzy jeszcze bronią Osiedla pamiętają o Lunie. załoga nie jest głupia, będzie współpracować aby obronić boską siedzibę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante: w momencie, keidy masz uderzyć Tytana, czas się zatrzymuje. Pojawia się przed Tobą mały człowieczek, który z trzymanej przed sobą kartki odczytuje:

- Zgodnie z ustawą 1938221pi, paragraf 231, punkt 2, dla patronów śmierci zabronione jest wykorzystywanie swego patronatu na istotach NIEŚMIERTELNYCH, wymienionych w ust.2313 paragraf 321, czyli m.in bogach, elfach i TYTANACH, niebędących pod działaniem święconej platyny, elisksiru typu "Ten z filmu Herkules" lub Puszki Pandory. Dostaje pan 5 boskich punktów karnych. Kolejne przewinienie zaskutkuje odebraniem panu patronatu.

Człowieczek znika.

Lunarion:

- Przykro mi, ale niestety zapomniałem wariografu. W tym przypadku więc uznaję, iż kłamiesz.

Most się zapada i spadasz w lawę. Ale Morfeusz zapomniał, iż patronujesz w tym śnie Słońcu, więc akurat nic Ci sie nie stało. Wracasz na suchy ląd.

Glatryd: czujesz, jak coś ciężkiego spada ci na głowę i wbija w ziemię.

Śpiący: Widzicie, jak na Glatryda spada wielgachny kontener z napisem "Broń jonowa". Nagle przed wami pojawia się arena. Po chwili pojawiają się na niej Selene i Solarion. Oboje mają w rękach rewolwer. Z jednym pociskiem. Słyszycie Morfeusza:

- Za dwie minuty ta Arena wypełni się lawą. Jednakże, jeśli któreś z was zginie(i trafi do piekła na wieczne nabijanie na pal), druga osoba przeżyje. Jeśli oboje nie strzelicie, lawa was zabije i sprawi, że też traficie do piekła na pal. W rewolwerach są platyny. Decydujcie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Eee chyba nie ma takiej ustawy, bo o ile wiem musiałem się z tym zapoznać, jak mnie przyjmowali na służbę. Może coś przeoczyłem... Trzeba będzie spytać się Staruszka, przy okazji zdjemie mi te 5 pkt. Nie wiem, jak można nas(posłańców) tak ograniczać, trzeba będzie zmienić to prawo, ale akurat nie w tej chwili.

Odwołał duchową dłoń, ale za to wyjął zza pleców swoją kosę.

- Może i nie wolno używać patronatu śmierci, lecz o kosach nie ma nic powiedziane.

Rzuca się w wir walki ze swoją kosą, która ma możliwość cięcia całą swoją objętością i może się rozciągać.

Wypatruje pierwszego Tytana z brzegu i zaczyna atakować swoją kosą i przy pomocy Rankyaku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm.. Człowiek-kapeć? Człowiek jest ograniczony przez powłokę mniej więcej metr i osiemdziesiąt centymetrów. Moja marionetka ma wzrost dorównujący Tytanom ściągającym Słońce.

<Chwila pomyślunku.>

Raczej nie zniszczy "pacynki".

<Pająk ignoruje lecącego mężczyznę i wyrzuca kościaną sieć na Olbrzymów. Może ich zdekoncentruje...>

Wybuchassie II, czy wiesz, kim jest czarnoskóry osobnik z kataną sprzymierzony z Tytanami?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos kończył swe drugie dzieło, jeszcze większe niż poprzednie. Cała ziemia wokół niego drżała. Z nieba zaczęły spadać gwiazdy, czasem nawet planety. Czas w promieniu kilkuset metrów zatrzymał się. Wokół barda utworzył się płomienny krąg, mieniący się wszystkimi kolorami tęczy. W ogóle działo się coś dziwnego, niesamowitego. W końcu dzieło zostało zakończone. Markos wziął książkę do ręki i poczuł, jak przez jego ciało przepływa ogromna energia, jak zyskuje siłę do walki ze ZŁEM. Odłożył książkę z napisem "PRALKA - INSTRUKCJA OBSŁUGI" na regał, który sam się naprawił i odszedł szukać ZŁA, które mógłby pokonać...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ciszy jaka zaległa po pojawieniu się areny i wygłoszeniu przez Morfeusza dramatycznej kwestii, do uszu zebranych dotarł przytłumiony, lecz radosny okrzyk:

- Hurrra, broń jonowa!

Dopiero po chwili zdał sobię sprawę ze swojej sytuacji. Leżał jakieś 2 metry poniżej poziomu podłogi przygnieciony przez kontener z bronią jonową, co nie było zbyt wygodnym położeniem. Kompletny brak możliwości ruchu też można było negatywnie odczuć. No, ale kto by się tym przejmował mając pod ręką kontener broni jonowej? Mógłby być tylko troszkę lżejszy...

Stłumiony głos spod konteneru przemówił rzeczowym tonem:

- Może chce ktoś trochę broni jonowej? Weź dwie, a kontener dostaniesz gratis - Zaproponował zachęcająco - Hmm.. Weź już teraz, a w prezencie dostaniesz ten wspaniały zestaw granatów ze stali nierdzewnej - Przekonywał dalej czując zupełny brak reakcji.

Takie dobre warunki i nic? Co za zupełny brak wyczucia okazji... No trudno, mogę poczekać. A w międzyczasie, może uda mi się wydrążyć korytarz pod podłogą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- ... <Yawn> ... Nabijanie na pal... w sumie mogłoby być coś oryginalniejszego... Poza tym piekło istniałoby tylko w tej krainie w obecnym stanie naszego "umysłu"... Dusza byłaby nienaruszona, takoż wystarczyłaby solidna medytacja i samokontrola, by jakoś wytrwać... Przynajmniej tak mówili Ci Azjaci w pomarańczowych togach... Inny problem, że mnie się nie chce :)

Kątem oka spogląda na Naoko i zagaduje:

- Kiej żem tak baczył... To jak z demonicznym kotem? I KTO to jest?!

<Wskazuje na istotę ostającą pomiędzy kocimi uszami>

Spod nagle zesłanego kontenera wydobywają się niewyraźne pomruki... Jako, że panuje cisza, pomrukiwania Glatryda zdają się w miarę wyraźne.

- Lepszy Rydz niż nic... Wole już coś zrobić, niż stać tu dalej jak ten polski robol...

<Holzen podejmuje próbę ruszenia kontenera (niestety z "niezbyt" sporą delikatnością, łagodnie mówiąc) mając szczerą nadzieję, że może tym razem COŚ się uda>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Naoko spojrzała na Holzena.>

Jak z demonicznym kotem?Wyobraź sobie,że ta kotka okazała się...Jaguarem.Już polubiła Nami.Dałam jej na imię Neko.

<W tym samym momencie...>

Ktoś się pytał o mnie?

<Nao podleciała do Holzena.>

Jestem Nao,jeden z ostatnich żyjących Ghost Moon.Od kilku godzin towarzyszę Naoko.

<Po ostatnim słowie odleciała do klatki,gdzie znów usadowiła się na głowie Naoko.Skrzydełka Nao znikły,a ona wyjęła ryżową kulkę i jedząc ją,spojrzała na Morfeusza.>

Niech on wymyśli coś ciekawszego.Nie chce mi się patrzeć na walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Patrzy na arenę,na resztę bogów i na Morfeusza>

Czy u was zdarza się to często? Wicie jak się pojawiłem to ktoś próbował was zabić ,teraz po krótkiej chwili znowu jesteśmy w jakimś śnie,a przed nami stoi jakiś psychopata który może tutaj wszystko,a my nic.

<Dyskretnie sięga po sztylet,lecz ten zamienił się w drewnianą zabawkę>

No wspaniale,nawet nie możemy go zaatakować bo zamienił nasze bronie w śmieci

<Rzuca sztyletem w dal>

Myślałem,że u mnie było strasznie,ale tam przynajmniej mojej śmierci chciała tylko jedna osoba,a tutaj cały czas coś nam grozi. Straszne jest to,że to naprawdę jest sen z którego nie można się obudzić* a najwyżej zginąć, wspaniała perspektywa.

Dlaczego,ja zawsze mam takiego pecha? Nawet nie mogę go zabić bo pewnie rozpłynie się jak mgła i wbije mi nóż w plecy. Beznadziejna sytuacja.

<Zaczyna krążyć ze zdenerwowania i patrzy na arenę>

Selene zabij go zanim on zabije ciebie któreś z was musi coś zrobić. Solarion bądź dżentelmenem i poświęć się dla kobiety i sam się zabija albo daj jej się zabić. Pokaż na co cię stać

Mam nadzieję,że to zmusi ich do działania albo ten Morfeusz zabije nas wszystkich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Solarion dziwnie się czuł z innymi patronatami. Jego zbroja i płaszcz zrobiły się srebrne, a ubranie Lunariona biało-złote.

-Dziwne. Nie mam ochoty na heroiczne wyczyny, ale zachciało mi się napić herbaty.

Patrzy na rewolwer w swojej dłoni. Zwraca się do Selene.

-Ciężka sprawa. Jest tylko jedno wyjście...

Przystawia lufę broni do swojej głowy.

-Mimo zamiany patronatów ciągle jestem sobą. Solarionem, bogiem Słońca. Tak długo, jak we Wszechświecie istnieje życie i dobro, nie umrę na zawsze. Może będę inny, zmienią mi się moce i charakter, ale moja esencja będzie taka sama. Prędzej czy później wrócę, w taki czy inny sposób...

Pociąga za spust.

Do zobaczenia, bracie...

--------------------------------------

Jakby co, to mnie nie wskrzeszać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Bogini rzuca broń za siebie i podchodzi do ciała Solarona. Z trudem powstrzymuje smutek>

-Spoczywaj w spokoju przyjacielu. Mam nadzieję że to tylko koszmar i gdy się obudzimy wszystko wróci do normy.

<Bez zastanowienia jeszcze dodaje szeptem>

-Dziękuję.

<Odwraca się w stronę Morfeusza i ze wściekłością mówi>

-Jesteś zadowolony łajzo!? Tego chciałeś?

<Przez dłuższą chwilę zastanawia się co może zrobić. Skoro wszystko zostało przesądzone, powinni wydostać się z areny, ale kiedy tylko w głowie Seleny pojawiła się myśl o wypróbowaniu broni na Morfeuszu, ta nagle znikła>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante: Maiłeś już udzerzyć pierwszego z brzegu Tytana, ale nagle coś zaczyna Cię wciągać z powrotem do ciała.

Cruadin: Spadasz w pustkę...Lecisz cały czas, bez przerwy już kilka godzin. Czy to się kiedykolwiek skończy?

Ci, co se chrapią: Holzen nagle zdaje sobie sprawę, że rzeczy wyrzucone w górę(np. kontener broni jonowej), muszą spaść. Moderatus w tym momencie poturlał kostką i wypadło dość, by on i Glatryd zrobili unik. Tymczasem szata Lunara wraca do swych dawnych barw. Morfeusz mruczy w powietrze:

- Tak, znaleźliśmy Namaszczonego. to ten od Słońca. Zabierzcie go i rozstawcie ładunki. Wybudzam resztę.

Wracacie na jawę i waszym oczom ukazuje sięwidok wielkeigo pola walki. Kilku Tytanów rozrywa jakąś sieć z kości, kilku innych tworzy pole siłowe wokół wielkiego pająka. Wybuchass zaś leci w powietrzu, odrzucony przez czterorękiego olbrzyma, szefa Tytanów, Atlasa. Zatrzymuje się i ponawia atak. To iście epicki pojedynek. Nagle obok Was wstaje Dante, wciągnięty przez swe budzące się ciało. Oczywiście, Morfeusz jest tu także i dozoruje jakąś pracę. Ze zdziwieniem spostrzegacie, jak jeden z napastników bierze żywego Solariona i idzie z nim w kierunku jakiegoś portalu.

- Nie radzę go ścigać. Będę was musiał wtedy powstrzymać. Może was zaboleć. I to nie sen, ja tu nie rządzę, ale także Wy możecie zginąć. Mam platynową katanę.

Macie do wyboru atak na Morfeusza i próbę ratowania Solariona, albo pójście na pomoc towarzyszom walczącym z Tytanami.

Barto: W wyniku wstrząsów bitewnych portal na Osiedle zapada się. Jest tylko jedna alternatywna droga. Przez Wezuwiusz we Włoszech. Powinni tam już czekać mafiozi i Odyn. Jednakże otworzyć portal można jedynie poprzez użycie mocy na wielkim obiekcie, bardzo starym, na którym mogą zbierać się ludzie.

EDIT: MArkos, że jak? Przeczytaj mój post. Tam jest anpisane, co się dzieje z ciałem. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak ja nie cierpię niespodzianek- patrzy w stronę Morfeusza

- Wreszcie można cię zabić, więc lepiej nie marnować czasu- bierze kosę zza pleców

- Może i moja broń nie jest z platyny, lecz jest zrobiona z czegoś gorszego i posługują się nią tylko wysłannicy śmierci, więc mamy teraz równe szanse- ruszył w jego kierunku

Wyskoczył w górę i poleciał w kierunku Morfeusza odbijając się od powietrza. Wielki zamach tak, by próbował się obronić, do tego zmiana ciężaru kosy na taką, której nie będzie w stanie zablokować i Dante wbije go w ziemię. Jeśli jednak nie trafi to nic, bo zniszczenia wokół będą na tyle ogromne, że jak ucieknie też go dosięgną, tylko zależy z czego jest to podłoże. Nie wygląda to na normalną ziemię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...