Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie VIII


Turambar

Polecane posty

Lego najmilej wspominam LEGOligę. Czyli klocki jako piłkarzyki :). Coś wspaniałego. Pamiętam, że miałem bramki, zawodników i wszystko było takie fajne :].

A ludzik w koszulce Zidane'a do tej pory gdzieś jest w moim pokoju. Ha!

A tak poza tym, to w końcu wróciłem do domu. Nie ma nic przyjemniejszego jak usłyszeć na ulicy:

"Ty, ku....rde, jak jedziesz baranie" ;)

Ale jak dziś patrzę na te dzisiejsze Bionikle, to dochodzę do wniosku, że teraz dzieciaki to nie wiedzą, co to jest zabawa i klocki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Heh, naukowe 'ostatki' nie pozwoliły mi na kontynuowanie wątku 'kobiety a gry', a wy bezczelnie zaspamowaliście go 2-3 stronami xD

Ale jak dziś patrzę na te dzisiejsze Bionikle, to dochodzę do wniosku, że teraz dzieciaki to nie wiedzą, co to jest zabawa i klocki.
Niestety tak jest :/ Po pierwsze - klocki są coraz bardziej 'specjalistyczne' i często trudno je od początku sensownie połączyć z innymi zestawami. Po drugie - dzieci nie rozwijają swojej wyobraźni, wszystko mają podane na tacy. Nie muszą się bawić już aż tak gałęziami(mieczami/łukami/włóczniami/wyrzutniami rakiet/mieczami świetlnymi), bo mogą sobie pójść do sklepu i kupić plastikowy łuk ze strzałami albo zestaw tarcza i miecz itd...

Sama zaczęłam się bawić LEGO jakieś 13-14 lat temu, jak zaczęła wychodzić seria z Obiezyświatem. Razem z sąsiadem-kolegą z klasy(mieszkaliśmy dosłownie drzwi w drzwi) :D połączyliśmy nasze zestawy klocków. Ponieważ to był też czas nowego rozkwitu Gwiezdnych Wojen(szukaj Vadera także w swoich chipsach!), budowaliśmy głównie miecze świetlne, X-wingi, AT-ATy i AT-ST, kiedyś nawet próbowaliśmy zrobić taką wielką Gwiazdę Śmierci :D A potem przyszła seria klocków Lego 'Gwiezdne Wojny', która chociaż wtedy zachwycała, to teraz wiem, że wcale nie była aż taka fajna - bo trudno nam było później budować te same statki wbrew nowym schematom. Ale budowanie 'baz rebeliantów' i 'pałaców Sithów' pozostało bez zmian :D W tej chwili jednak moje klocki lego znajdują się u mojego młodszego kuzyna, z którym świetnie mi się składa zestawy :)

Jedyne, którym mogę się podzielić, to domek na drzewie. Czyli standard.
A ja nie chciałam domku na drzewie! Wystarczył mi taki niby-domek namiot do składania w domu :) Czyli własna 'baza' w pokoju, gdzie można było trzymać wszystko! A jak to przyspieszało sprzątanie! :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czoraj wieczorkiem jak poszłem ze znajomymi na herbatke to zaczołem a'propo temat Lego :D ...

3 godziny ekscytacji i wspomnień. Takiego smaka sobie narobiliśmy, że jak wróciłem do domku koło 1 to do 3:30 bawiłem się... Lego, które odnalazłem gdzieś w szafie :D - budowaliśmy wspólne z kolegami via gg :D Ależ jestem nie wyspany :]

1916-1.jpg mój pierwszy prawdziwy zestaw :) Tata z Niemiec przywiózł ;) , pamiętam że wcześniej miałem tylko taki mały zestaw basic, czyli czerwone standardowe klocki + daszki + zielona podkładka :)

6813-1.jpg ten był 2gi :) do którego składałem pieniążki łądne pare miesięcy :D <np reszta jak się chodziło po bułki>. Kochałem "space police" potem jeszcze jedna kosmiczna seria podbiła moje serce "ice planet 2020 czy jakoś tak" mieli takie pomarańczowe wizjery i narty :D. A potem zakochałem się w zwierzątkach i mam małpke, rekina, 3 koniki i 2 smoki :D. Wczoraj ze smutkiem stwierdziłem że głowy 4 ludzików są pogryzione przez psa :D <panie świeć nad jego duszą>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe zakręcone zwierzaki z kuku-ruku :D Oh pamętam pamiętam :) Wafle te przynajmniej były akceptowalne tanie. Natomiast przez zakichane gumy turbo i kaczora donalda z komiksami <serduszko> miałem ciągle wizyty u dentysty i traciłem mleczaki :D Pamiętam jak polonia 1 czy tv rondo emitowało Kapitana Tsubasę :) wszyscy chłopcy z niższych klas podstatówki bawili się w "wślizgi" ile się siniaków i guzów narobiło... Papierowe samolociki tez miały swój urok, opracowywanie coraz to lepszych konstrukcji. Jak ostatnio na uczelnianym korytarzu urządziliśmy sobie gre w rzucanie samolocikiemi profesor dostał w czoło naszym "fligerem" to było wesoło ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brrr... Ale zimno na dworzu.

Jako że z klocków wyrosłem jakiś czas temu, znaczy się nie ekscytują mnie już tak bardzo jak niegdyś, to lekko zmienię temat ;)

Właśnie wróciłem z Centrum Krwiodawstwa i aż żal mi (_!_) ścisnął jak mało ludzi oddaje krew dla potrzebujących. W zeszłym miesiącu w naszym 100k mieście udało się uzbierać... Tadam! 160 litrów... -.-"

Proszę was, nie żałujcie oddać raz na dwa (mężczyźni) czy trzy (kobiety) miesiące pół litra krwi. Nikt nie będzie wam jej pobierał na siłę, a gdy tylko poczujecie się słabo to czeka zaraz szwadron lekarzy, by wam pomóc. Ostatnio krew zaczęła być tak cenna, że PCK robi wszystko, by tylko uzyskać dawców. Pamiętam czasy gdy za oddanie krwi dostawało się kubusia, wafelka i osiem czekolad - i to dopiero za trzecim i każdym kolejnym razem! Przy pierwszych dwóch dawali tylko jedną czekoladę. A teraz? Teraz dostałem kubusia, wafelka, osiem czekolad, breloczek (z moją grupą krwi), portfel, kubek, kalendarzyk i bloczek kartek... Dawców jest naprawdę cholernie mało.

Więc apeluję do was. Pół litra krwi to naprawdę nie jest dużo i ani nie zbiedniejecie, ani nie umrzecie (przed pobraniem są przeprowadzone szczegółowe badania), a możecie uratować komuś życie.

Jestem dawcą, bo kiedyś mogę być biorcą!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio mogłam oddać krew... Kurka wodna, z chęcią bym to zrobiła, mam niestety problem z tym, że mi trudno się pobiera. Więc zrezygnowałam... Choć z drugiej strony bardzo bym chciała.

*sigh*

-ona gęsta krew i cienkie, pozrastane czy co żyły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ludzie tu wspominają Tazos, pokemony i inne drobiazgi do zbierania... A za "moich czasów" to były obrazki z gum do żucia (Turbo rządziło :happy:... nawet kilka serii tego było!), puszki po napojach (również tych 'wyskokowych').. kilkaset egzemplarzy tego miałem, w większości każda inna. :)

Swoją drogą, była swego czasu moda na Tamagochi. Dlaczego to tak jakoś bez echa przeszło?

Standardem były też własnoręcznie robione petardy...

Co do Lego, też trochę miałem, choć to i tak nic w porównaniu z niektórymi forumowiczami. :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkich LEGO mianiaków, którzy jeszcze nie wyrośli z legomaniactwa, lub też nie odczuwają zaznaczenia swej wyższości faktem z LEGO wyrośnięcia, zapraszam na swego bloga. Tam możecie poszaleć. A tak nieco na marginesie - był ktoś w LEGOLANDZIE? Ja widziałem tylko sporą kolekcję zdjęć i zrobił na mnie spore wrażenie.

Tazosy, naklejki i tym podobne... Jako że rocznik mam nieco bardziej zaawansowany niż większość użytkowników, ominęły mnie Pokemony, Historyczne Bitwy i późniejsze zbieraczki. Kto teraz pamięta wafelki Kuku Ruku z naklejkami? Pewnie mało kto... Ale za to obrazki z gum Turbo pewnie już więcej osób. Do tego pudełko po kasecie magnetofonowej z wyłamanymi trzymaczkami jako środek transportu.

guma_turbo_20.jpg

Do tego doszła jedna mania klasyczna, czyli znaczki pocztowe oraz dwie mniej - numizmatyka i karty telefoniczne. Kolekcje mam do dziś. Przepadła mi za to kompletna kolekcja Tazo Star Wars, które to były w Laysach (mmmm, solone Rufflesy!) i innych z okazji premiery odświeżonych części IV-VI. Ach, ach - że też musiałem je wywalić. Do tego doszły w pewnym momencie karteczki, na które szał ogarnął całą szkołę - od klas pierwszych po ósme.

Iskier - good! Ja na razie krew oddałem cztery razy, ale niestety praca teraz mocno mi to utrudnia, gdyż pracuję w godzinach otwarcia RCK... Niby dostaję dzień wolny, ale wiadomo jak na to patrzą pracodawcy. Według mnie pracodawcy powinni wręcz zachęcać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iskier - Kiedy zobaczyłem na rynku w Katowicach autobus do oddawania krwi, bardzo się ucieszyłem. Niestety, kiedy już pobierałem niezbędny formularz, okazało się że nie mogę być dawcą :angry:. A wszystko przez głupią alergię, z której leczę się już chyba siódmy rok...

A jeśli chodzi o Pokemony, to do tej pory mam schowane gdzieś pod łóżkiem całe pudełko po butach pełne tazo. Może za parę lat uda mi się uzyskać za nie jakąś sumkę od kolekcjonera :P

Na poprzedniej stronie jest mój post, który powinien być przeczytany. Tak piszę, bo się nowa strona zrobiła i ktoś może przeoczyć. [Tur]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LEGO rozbudzało wyobraźnię jak nic innego - ile historyjek do nich się wymyślało (Johny Thunder i zestawy ze starożytnym Egiptem, czy Rock Riders - moje pierwsze (niespisane) opowiadania :P)

Piona! Też pisałem jakieś historyjki o Johnnym Thunderze (miał klimatyczne wąsy) i jego przeciwniku, dziadu z hakiem zamiast ręki, który latał dwupłatowcem (dziad latał, nie hak, chociaż hak też - razem z dziadem). :) Ktoś też wspominał o Arktycznej Planecie (nie mylić z Arktyką, która była później) - miałem taki fajowy pojazd na pomarańczowych nartach, w którym siedział ludzik z pomarańczową osłoną hełmu, a także lodowy samochód na takich straszliwie szerokich kołach, którym jeździł ludzik wyposażony w piłę do lodu - oczywiście pomarańczową! Z zestawów arktycznych miałem ino skuter z żaglem i jego kierowcę, ludzika w świetnym kapturku. Pamiętam do dziś, że nazywałem go Arctic Ice. :D Nie wymienię wszystkich posiadanych przeze mnie zestawów, bo było tego od cholery i jeszcze trochę (nadal wszystko spoczywa w dwóch olbrzymich pudłach na szafie), ale najmilej wspominam chyba zestawy Star Wars (klockowy R2-D2 i battle droid nawet w tym momencie spogląda na mnie w półki) oraz Slizery (były jeszcze przed Bioniclami), które miotały dyskami i siedziały w takich klimatycznych statkach-pudełkach, które się dało przymocować do paska. No i naturalnie złożyć z kilku prawdziwe monstrum!

Z własnych konstrukcji było oczywiście LEGO City (miałem kilka takich szarych plansz z ulicami), świątynia czegoś-tam z mnóstwem wymyślnych pułapek, w której rezydował ludzik mumia, a nawet baza słonecznego patrolu z dwiema motorówkami (Skarabeusze się chyba nazywały) - były takie gładkie klocki, dzięki którym łódeczki aż miło się ślizgały po dywanie. Skonstruowałem też kiedyś Groma (super łódź z "Groma w raju") z wypasionymi osłonami i wyskakującym z rufy skuterem, furgonetkę Drużyny A oraz całą masę kombajnów i traktorów. Do dziś pamiętam, że chciałem zbudować Vipera, który by się przemieniał z czerwonego cabrio w srebrny wóz bojowy, ale z braku odpowiednich klocków stworzyłem tylko wóz z rozkładanym dachem, chowającymi się działkami i jeszcze paroma bajerkami. :)

Myślę, że jak wrócę do domu po sesyjnej batalii, to sobie oblookam instrukcje na podanej przez Qbiona stronce i nikt mnie od klockowania nie oderwie! =]

pitr_LEGO_smiley_--_wink.png

Czyli co, zakładamy LEGO topic?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czoraj wieczorkiem jak poszłem

Tak się kończą zabawy z lego po nocach. Nie próbujcie tego w domu.

kiedyś nawet próbowaliśmy zrobić taką wielką Gwiazdę Śmierci

A jakie dziecko po obejrzeniu Gwiezdnych Wojen nie próbowało? U mnie skończyło się na tym, że zabrakło klocków :).

A ja nie chciałam domku na drzewie! Wystarczył mi taki niby-domek namiot do składania w domu Czyli własna 'baza' w pokoju, gdzie można było trzymać wszystko! A jak to przyspieszało sprzątanie!

Każdy chciał mieć domek na drzewie, proszę się nie wykręcać i nie oszukiwać! :) A "bazy" z koców, krzeseł i biurka również robiłem. W takim namiocie nawet nuda była jakaś taka... ciekawsza. :)

A z tymi bazami, to też było wiele historii...

Swoją drogą, była swego czasu moda na Tamagochi

Tzn. takie małe kolorowe coś z kiosku za kilka złotych? Karmiło się pikselowego piseka/kotka?

Pozostając w tematach lego i dzieciństwa: czy rodzeństwo zepsuło Wam kiedykolwiek budowlę z lego? Moja zemsta za taki czyn była okrutna (spalone włosy lalki i wrzucenie jej do rzeki w jakimś pudle). ;)

EDIT

Hurra, wreszcie forum działa normalnie i mogę dodawać posty! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha! Nie zapomnijcie komu podesłać kopert... podziękować za wzmiankę o klockach lego w FoS. :icon_mrgreen: Taaak, jak zwykle skromność nade wszystko. :pinch:

A "bazy" z koców, krzeseł i biurka również robiłem. W takim namiocie nawet nuda była jakaś taka... ciekawsza.

Tyż robiłem. Dostałem nawet takie składane "bryły" z materiału, które po złożeniu są płaskie, a po rozłożeniu robi się z nich coś w rodzaju Tajnej Bazy Bractwa Legionów blablabla. :wink: Jest co powspominać. Poza tym u mnie w pobliżu domu było sporo leszczyn, więc domowej roboty łuki przeszły niemal na produkcję masową. Łuki, co tam łuki! Były i proce (potężne jak diabli, aż strach było testować) i inne rodzaje broni miotanej. I wiecie co? To mi zostało do dziś. No, nie do końca tak jak myślicie, ale do dziś interesuję się bronią białą, w szczególności japońską. Katana rox! :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość luq92

A mówią, że gry robią z ludzi morderców :) Klocki LEGO to zUo :) A myślałem, że ja byłem w dzieciństwie niebezpieczny dla otoczenia. A tu proszę. Malutki Vantage z łukiem i procą... A teraz katany !! Skandal. Niech ktoś obsmaruje w mediach leszczyny dla odmiany :) Rzekłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i proszę, tak mnie ten wątek "napalił" na LEGO, że dzisiaj wróciłem ze sklepu z wielkim pudłem LEGO Mindstorms :). Na razie zbudowałem robota strzelającego kulkami w ruszający się obiekt (można tak rzucać psu ciasteczka, sam się może bawić) i pełzającego krokodyla wykrywającego i atakującego swoją ofiarę. Jest super :D. Elektronika jest profesjonalna, nie żadne badziewie, a klocki pozwalają stworzyć praktycznie wszystko. Jutro wezmę się za rozgryzanie programowania i przyniosę z piwnicy pudła z klockami, będę mógł budować fajniejsze modele. Na necie widziałem robota wyszukującego i zbierającego klocki z podłogi, będę musiał sobie takiego zrobić ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Technologia lepsza niż u japońskich naukowców :) Swoją drogą jestem ciekaw jak to wszystko może działać, skoro robot sam wyszuka klocek lego, nie pomyli go ze śmieciem czy paprochem, i grzecznie odniesie go do skrzynki. Interesting

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złote czasy bionicle'ów, ach siało się terror wyrzutniami dysków.. Do dzisiaj się tym czasami bawię, zrobiłem nawet takiego wielkiego robota, nazwanego przeze mnie Sharaxem. Z pół godziny się pobawiłem, ale efekt - niezrównany.

Dla odmiany, nie specjalnie lubię zwykłe LEgo, te ludziki są monotonne i nie mają wyrzutni.

A swoją drogą, mam jeden model z wyrzutnią kulek. Jak tym się odpowiednio walnie, to niezły siniec można np. sobie (się zagapiłem :D) zrobić, serio. Tym samym Bionicle zyskały u mnie olbrzymią aprobatę, bo mogłem bezproblemowo szturmować na siostrę, gdy się przybliżała do moich rzeczy (i komputera) ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Technologia lepsza niż u japońskich naukowców :) Swoją drogą jestem ciekaw jak to wszystko może działać, skoro robot sam wyszuka klocek lego, nie pomyli go ze śmieciem czy paprochem, i grzecznie odniesie go do skrzynki. Interesting

Paprochy będą za małe, a śmieci i tak trzeba samemu sprzątać :). Cudów nie ma, mówimy o sytuacji, gdy wysypiemy klocki na podłogę i nie będzie dookoła przesadnej ilości zbędnych przedmiotów (nogi od stołu itd.). Oczywiście można go wykalibrować, żeby wykrywał tylko przedmioty w odpowiedniej odległości od pewnego punktu, więc dalej nie zajedzie, ale to wymaga sporo umiejętności i wprawy. Część klocków może być w ogóle za mała do wykrycia, ale dzisiaj poeksperymentuję. Na razie rozkładam aligatora i zbuduję humanoida ;).

MAGnet --> Niestety, to droga zabawka, ale jestem dorosłym dzieckiem i mnie stać :P. Zresztą zakup współfinansował Uniwersytet Warszawski, zapłaciłem akurat tyle, co dostałem stypendium naukowego :D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli studia mają też swoje dobre strony-można kupować klocki lego :). Kiedy mógłbym wpaść i pobawić się z Tobą klockami, Arnie? :) Można wiedzieć jak gruba jest instrukcja do takiego robota?

BTW

Też bym sobie cuś takiego kupił, zrobilibyśmy międzygalaktyczną walkę (o ile funkcje tego "czegoś" na to pozwalają).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instrukcja jest cieniutka :). Trochę tekstu i większość obrazków, a do tego połowa to schemat budowy pierwszego robota. Dużo jest w wersji elektronicznej, ale to mimo wszystko też zabawka dla dzieci, więc nie jest trudno to opanować. Ja za programowanie dopiero się biorę, na razie tak sobie buduję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to musi być fajne uczucie po latach kupić sobie zestaw-marzenie... :) No jeszcze można kupić "synowi", jeżeli się takowego posiada. BTW-to był dobry sposób, żeby coś wydębić. Tata i dziadek to najlepsze "cele", więc zawsze do niego radzę uderzać.

Robot niby dla dzieci, ale one chyba większości jego funkcji nie wykorzystają. Starsi natomiast już tak. Trzeba sobie przypomnieć artykuł z CDA. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej Panowie no Panie też ... ten temat jest szalony! Lego i Lego i sam mam ostatnio ochotę coś zakupić, ale jako że student kasiatym stworem nie jest to odpuszczam na jakiś czas. Naszło mnie z resztą na Warcrafta 3 i szukam w wersji elektronicznej po necie ;)

Wracając do Lego to Arnie weź rzuc nam jakieś zdjęcie co zrobiłeś, bo pewnie każdy z nas "dorosłych i odpowiedzialnych" forumowiczów by obejrzał to cudo ;) Skorś student UW to zrób to dla drugiego - przeca wiesz że jesteśmy rodzina ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie robię gotowce z instrukcji :). Na własną inwencję przyjdzie czas potem, muszę się wpierw pofatygować po klocki do piwnicy. Teraz mam złożony najprostszy model czołgający, więc nic imponującego, ale postaram się na bieżąco robić fotki :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiż to temat o LEGO się rozkręcił :P Też muszę powiedzieć, że swego czasu czyli z jakieś 8-12 lat temu miałem ogromną fazę na te cholernie drogie zabawki, ale jak wszystko z wiekiem przeminęło. Jedyny model jaki ciągle rzuca mi się w oczy to armijny statek a dokładnego modelu nie chce mi się szukać :P Ja jednak postanowiłem napisać tutaj w innej sprawie, bo owóż dzisiaj łapska biurokracji dopadły mnie w całej swej okazałości... Stawienie się przed komisję kwalifikacyjną i ogarnięcie tej papierkowej roboty przez urzędników zabrało bodajże prawie pięć godzin z mego cennego czasu a jeszcze nie otrzymałem kategorii, bo skierowali mnie do okulisty w ichnim szpitalu... Więc bujam się z tym biznesem coś do początków marca :P Heh, a żeby było mało to z rana też miałem ciekawą sytuację, bo nie zabrałem fotografii 4x3 i dyganie z powrotem do chałupy zajęło mi z godzinę - ale przynajmniej pojeździłem sobie MPK i te dwa razy na 90% trasy jaką przebyłem nie spotkałem kanara... Ale bilet miałem. W każdym razie... jak pomyślę sobie, że w dorosłym życiu będzie czekało mnie jeszcze więcej podobnych biurokratycznych spotkań i załatwiania sprawy to aż się odechciewa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...