Skocz do zawartości
Cardinal

Filmy II

Polecane posty

Jeśli chodzi o te zestawienie to zdecydowanie Django (Tarantino nie powinien zawieść) Drogówka (Smarzowski znowu zebrał swoją ekipę i może to zacząć robić się nudne, lecz osobiście ma u mnie dożywotni bilet zaufania, a 1 lutego to chyba zaznaczę mazakiem w kalendarzu.

Nie mogę zapomnieć o Wrogu nr 1 i Lincolnie (zdziwię się jeśli nie będzie Oscara dla Day-Lewisa) Jako fan "Ojca chrzestnego" nie mogę zapomnieć natomiast o Gangster Squad. Pogromcy mafii. Zdecydowanie za to nie czekam na Only God Forgives. Na poprzedniej współpracy Refna z Goslingiem sparzyłem się strasznie i tym razem ryzykować nie będę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widziałem gdzie napisać, więc napiszę tutaj.

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu Ultimatum: House of 9. Film zaskoczył mnie, na szczęście pozytywnie. Trzyma w napięciu, do bohaterów można się przywiązać, a samo zakończenie jest również jest bardzo ciekawe. Jest tutaj parę niedopowiedzeń, jednak wszystko ogląda się bardzo przyjemnie. Jest to kino lekkie, a fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Przyczepić mogę się jedynie do dość sztucznej gry aktorskiej niektórych postaci, jednak reszta jest ok. Serdecznie polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną (2003) obejrzana. Ogólnie wrażenia jak najbardziej pozytywne - bardzo udany remake, trzyma w napięciu i naprawdę można się przestraszyć. Cieszy mnie również to, że nie jest to kalka scena w scenę z oryginału z 1974, a reżyser dorzucił parę scen od siebie. Serdecznie polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej kultowy film? ,,Szeregowiec Rayan", a konkretnie akcja na plaży. Scena tak mi zapadła w pamięć, że do dziś ją pamiętam. Fajny też był ,,Kosmiczny mecz", naprawdę można się na nim było pośmiać, i zobaczyć starych ulubieńców w filmie. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadam tutaj na chwilę aby krótko opisać oraz polecić wam dwa filmy, nie są może one kandydatem od Oscara albo Złotych Globów, ale nadal to bardzo porządna rzecz warta poświęcenia czasu :D

Po pierwsze, The Town, u nas znane jako Miasto złodziei będące drugim, niezwykle udanym podejściem Bena Afflecka do reżyserii ^_^ Film opowiada o czterech długoletnich przyjacielach z bostońskiej dzielnicy Charlestwon jacy parają się procederem kradzieży. Ich łupem padają nie tylko banki, ale również pancerne wozy przewożące gotówkę a w swoich działaniach i przygotowaniach wykazują się profesjonalizmem, dbałością o szczegóły oraz brutalną skutecznością. W czasie jednego z napadów biorą za zakładnika menager banku, ale wypuszczają ją nietkniętą jakiś czas potem... Od razu mówię, że jeżeli ktoś spodziewał się tutaj wysokooktanowej akcji przez cały seans może się zawieść. Co prawda znajdują się tutaj powodujące szybsze bicie serca sekwencje i strzelaniny, ale nie to jest tutaj najważniejsze. Jeden z recenzentów porównał obecny film do Gorączki i w sumie mogę się z nim zgodzić. Co prawda wątpię czy stanie się takim samym klasykiem, ale podobieństwa są zwłaszcza w kwestii klimatu, pokazania życia profesjonalnych przestępców oraz sytuacji głównego bohatera - jaki z kolei chce normalnego życia, ale szef nie zamiaru wypuścić go przed ostatnią robotą... jaka oczywiście idzie zupełnie nie tak jak trzeba przez to, że ktoś sypnął. W każdym razie produkcja potrafi przeplatać momenty spokojniejsze i szybsze tworząc całkiem udany koktajl z paroma dobrymi scenami - otwierającą z napadem na bank gdzie Affleck pokazał swoją pewność jako reżysera, potem z obrabowaniem wozu i ucieczką przed policją (zaraz po niej też jest dobra scena jak przez parę sekund w ciszy wpatrują się w policjanta a on w nich), wbicie z kumplem do mieszkania jakiś typów (poprzedzone naprawdę fajnym tekstem "Kogo auto bierzemy?" ;p) oraz cała zadyma z FBI/SWAT... zresztą bittersweet finał też był bardzo w porządku. Do zalet mogę dorzucić jeszcze obsadę aktorską w tym naprawdę dobrą rolę Jeremy'ego Rennera, samego Bena Afflecka oraz Pete'a Postlethwaite'a (zresztą pośmiertnie otrzymał nominację za tą rolę). Montaż był w porządku, muzyka także, jedyne co mi lekko nie pasowało to jednak zbytnie skupienie się na dwóch członkach załogi, pozostała dwójka nie miała zbyt wiele czasu antenowego i zresztą można było się spodziewać jak skończą. Ogółem solidne 9/10 i jeżeli będzie leciało kiedyś w TV albo będziecie widzieć DVD/Blu-Ray w sklepie to polecam, kawał solidnego kina :D

Druga rzecz, w podobnych klimatach, ale tym razem od tej "właściwej" strony barykady czyli End of Watch znane u nas jako Bogowie ulicy. Nie wiem do końca kto wpadł na to tłumaczenie, ale szczerze mówiąc mogło być bardziej trafne... Niemniej z czym mamy do czynienia? Film jest pokazany w postaci projektu Briana Taylora jaki postanowił nagrywać wszystko co on i jego policyjny partner, Miguel Zavala, robią podczas służby od zwykłych gadek w radiowozie po regularne akcje w jakich uczestniczą. Ogółem ciężko powiedzieć coś więcej o fabule, ale ci którzy widzieli film zrozumieją to - główna oś fabularna de facto kręci się wokół jednej bijatyki z początku oraz upartości dwójki policjantów... Faktem jest, że w gatunku "cop movies" ciężko wymyślić coś nowego, ale David Ayer nawet tego nie próbuje. Po prostu stara się zrobić jak najlepszy film w ramach gatunku i robi to w ogólnym rozrachunku ze sporym sukcesem. Metoda filmowania opierająca się głównie na "recorded footage" pasuje jak ulał, klimat południowego Los Angeles jest nieźle oddany, panuje synergia między głównymi postaciami, główny wątek gdzieś tam czai się w cieniach przez dłuższy czas i film udanie przez pierwszą połowę robi za niemalże kronikę ^_^ A potem... jest jeszcze lepiej, ale całość przyjmuje bardzo zły obrót dla bohaterów i o mały włos zamiast bittersweet ending (bardzo bitter...) mielibyśmy totalnie złe zakończenie. Co z tego, że odpowiedzialni za ich śmierć zostali podziurawieni chwilę potem jakby zginęli obaj (nie mówiąc o tym, że zleceniodawca siedzi sobie bezpiecznie w Meksyku)? Na szczęście reżyser, aż tak nas dobijać nie chciał i oszczędził Taylora, zresztą scena pogrzebu Zavali jest już ogromnym tear jerkerem. W każdym razie film jest dobry, nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobry i również jeżeli będziecie mieli szansę go obejrzeć to z niej skorzystajcie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nocy z soboty na niedzielę na Polsacie obejrzałem sobie chwalony przez wielu film z Christianem Bale'em pt. "Mechanik". Pierwsze wrażenie? Jak kurde wygląda w tym filmie Bale! Wyczytałem, że schudł to tej roli aż 20 kg i dobrze, że ten film leciał tak późno, bo małe dzieciaki mogłyby się przestraszyć, bo Christian wyglądał jak szkielet, który ma po prostu skórę. Tak naprawdę po zakończeniu filmu nie mogłem pojąć, co i jak, ale po wyspaniu się zaczęło mi się wszystko układać. Film do łatwych w odbiorze nie należy i pewnie niedługo po raz drugi obejrzę ten film, by być pewnym. Lubię takie filmy i trochę przypominał mi "Requiem dla snu", mimo że to porównanie naciągane, to jednak jakoś mi się z tą produkcją "Mechanik" skojarzył. Bale również pokazał jak świetnym jest aktorem. Jeśli będzie gdzieś leciało znowu to obejrzyjcie, a najlepiej kupicie/wypożyczcie, bo warto. Świetny film!

EDIT: Nie rozpisywałem się o fabule, bo jednak to samemu trzeba obejrzeć, a jak kogoś to zaciekawi to sobie opis sprawdzi na filmwebie ;)

Edytowano przez Elesshar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się was zapytać czy Hansel i Gretel:Łowcy Czarownic to dobry film i czy ma klimat choć trochę podobny do Van Helsing. Oglądałem go wczoraj i właśnie klimat podobał mi się najbardziej, a wydaje mi się, że Łowcy Czarownic mogą mieć podobny ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam American History X. Film może nie najnowszy (bo z 1998 roku), ale oglądałam go już kilka razy. Opowiada historię amerykańskiego neonazisty który po wyjściu z więzienia (trafił tam na 3 lata za 'nieumyślne' zabicie dwóch czarnoskórych mężczyzn) zmienia się nie do poznania oraz postanawia pomóc bratu, który tak jak on zostaje czynnym neonazistą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musicale nie są złe, jeśli są w dobrej konwencji. Przykładowo historia z "Nędzników" nijak mi nie pasuję do musicalu i nie dziwi wypowiedź Day-Lewisa który odbierając Oscara powiedział w stylu: "Kiedy dowiedziałem się że Lincoln nie będzie musicalem, wiedziałem że w nim zagram" Solidny prztyczek w nos dla twórców "Le Miserables"

Przykładowo w Nine było i na co popatrzeć i czego posłuchać. A przecież to właśnie musical zdobył najważniejszą nagrodę na gali Oscarów w 2003 roku (Chicago) Nie zmienia to faktu że fanem zdecydowanie tego gatunku nie jestem, ale od czasu do czasu można obejrzeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przeglądam sobie filmy które już oglądałem ( trochę tego jest ) i doszedłem do wniosku, że niektóre oglądałem naprawdę dużo razy... tongue_prosty.gif Piszę to, bo przy okazji można fajnie rozruszać temat. Więc jakie filmy oglądaliście najwięcej razy? Może przy okazji dowiem się, co jeszcze warto obejrzeć.smile_prosty2.gif

Edytowano przez asasyn101
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej do osób które swoje ulubione filmy widziały po 5,6 razy nie należę, ale jeśli idzie o "powtórzenia" to bez końca mogę oglądać jakieś filmy z dzieciństwa, komedie czy produkcje familijne. Kiedy natrafię na jakąś animację to nie ważne ile razy- jeśli śmieszy i miło można spędzić czas to oglądam. Bez wdawania w się w tytuły.

Jednak na pewno najwięcej razy widziałem "Kevina samego w domu" (karpik i te sprawyicon_wink.gif ) Z sentymentu powracam też do Jumanji- jeden z tych niewielu filmów które mogę oglądać bez końca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnie to bywa z oglądaniem wiele razy tego samego filmu. Z regóły jest tak że raz obejrzy się go w kinie, czy to wypożyczy z biblioteki. Potem czy się chce, czy też nie jak leci w telewizji ogląda się go po raz kolejny, kolejny...icon_wink.gif

Najczęściej jest tak że ogląda się takie filmy raz jeszcze bo i tak nic ciekawszego nie puszczają nawet na kilkunastu filmowych kanałach w telewizji, albo co ostatnio mi się zdarza lubię czasami z premedytacją obejrzeć film przez neta w telewizorze na Smart TV który już widziałem kilka razy ale zawsze dobrze się na nim bawie.

Takimi przykładami napewno są Szybcy i Wściekli, Bad Boys, HellBoy, Kevin sami wiecie gdzie, rózne bajki jak Epoka Lodowcowa i tak dalej, rózne anime i dugo by wymieniać. Ale napewno na pierwszym miejsu jest tytuł który wymieniłem na początku :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja najwięcej powtórek oglądałem też przy Kevinie, ale i przy filmach animowanych, które non stopo puszcza się w telewizji, więc kilka razy obejrzałem już Epokę Lodowcową i Shreka. Sporo razy widziałem też Czas Surferów(zawsze mnie śmieszy) i wszystkie części Szklanej Pułapki(z wyjątkiem piątki), no cóż... Bruce Willis zwyczajnie rządzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, przyznaję, że raczej oglądam filmy tylko jeden raz. Wolę obejrzeć film, którego jeszcze nie widziałem, niż po raz kolejny oglądać znaną mi już produkcję. Jest jednak kilka wyjątków. Więcej niż raz oglądałem Szeregowca Ryana, 300, Bravehearta, Władcę pierścieni, Shreka, Madagaskar i pewnie jeszcze kilka innych. Ostatnio natomiast naszła mnie ogromna ochota, by obejrzeć po raz drugi Matrixa. Okazja nadarzyła się szybciej niż się spodziewałem, bo już w czwartek ma lecieć na TVN ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnikiem widziałem parę filmów kilka razy z różnych przyczyn i do listy mogę zaliczyć Kevina (bo zawsze leciał w święta) albo Gwiezdne Wojny, Władcę Pierścieni i pewnie jeszcze mógłbym dorzucić Batmana. Jeżeli film jest naprawdę dobry to przy nadarzającej się okazji go oglądam :D

BTW. z ciekawie zapowiadających się nowych produkcji poleciłbym wam zainteresować się Now You See Me, który zapowiada się na coś więcej niż "zabili go i uciekł" i ma całkiem fajną obsadę. Wystarczy wspomnieć o Eisenbergu albo Ruffalo ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do filmów, które oglądałem więcej niż raz zaliczają się następujące tytuły:

- Szeregowiec Ryan

- oba Keviny

- Martwe Zło/Evil Dead (to z lat 80.)

- Lśnienie

- Omen

- Noc Żywych Trupów (1990)

Z reguły rzadko oglądam filmy więcej niż raz. Jak już się to zdarzy, to tylko po to, by odświeżyć sobie tytuł. (Powyższa lista na pewno niepełna, nie pamiętam wszystkich).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...