Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Filmy

Polecane posty

Cóż, osobiście uważam kostiumy w tym jak rzekłeś 'miniserialu' za jedną z jego największych zalet ;) Pamiętaj, że dwór i otoczenie cesarza wzorowane były na stylu bizantyjskim, tak więc upstrzone kolorami szaty o egzotycznym kroju były jak najbardziej na miejscu. Inna sprawa z Fremenami, którzy faktycznie jakby trochę zbyt czyści są, co może wywierać mylne wrażenie o jakim takim komforcie życia na Diunie co jest raczej bzdurą :) Ale jeśli pominąć ten szczegół... w produkcji Lyncha denerwowało mnie mnóstwo przekłamań w fabule. Szczególnie te 'pistolety głosowe' i warczenie ludzi nimi strzelających mnie dobiły :) Owszem, film ten był mroczniejszy, ale zdecydowanie dalszy od ideału jakim jest sama powieść.

Hm, zawsze co do tych adaptacji zastanawiało mnie jedno: czemu czerwie ujeżdżane przez Fremeńskich sterników zawsze suną po powierzchni piasku... Sam czytając książkę wyobrażałem sobie że są majestatycznie wzniesione i wygięte na sporą wysokość, przez co faktycznie taka szarża mogła wzbudzić sporo lęku. Ale dotychczasowe filmy trochę mnie z tego wyobrażenia otrząsnęły ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, osobiście uważam kostiumy w tym jak rzekłeś 'miniserialu' za jedną z jego największych zalet ;) Pamiętaj, że dwór i otoczenie cesarza wzorowane były na stylu bizantyjskim, tak więc upstrzone kolorami szaty o egzotycznym kroju były jak najbardziej na miejscu.

No oczywiście, do samego dworu i owych szat nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Nie pasował mi jednak wygląd żołnierzy, tak jakby mieli ino odświętne mundurki, bez wdzianek bojowych. Rozumiem, że Sardaukarzy jakoś musieli na dworze imperatora jakoś wyglądać, ale w tych czapajkach paziowych na polu bitwy wyglądali jak idioci :) Diuna zawsze mi się kojarzyła z pyłem, kurzem, brudem, a tam to kurcze jakby w piaskownicy siedzieli :) Jak bogate cesarstwo oraz ród Harkonennów powinien wyposarzyć jednostki bojowe, by nie urudniałyby im ani kurzawica ani skwar?? Właśnie jakieś wypasione kombinezony, jak to zaproponował Lynch. Widziałeś może jednostki w starusieńkiej Dune 2 ?? Takie rozwiązania to ja rozumiem ;)

Hm, zawsze co do tych adaptacji zastanawiało mnie jedno: czemu czerwie ujeżdżane przez Fremeńskich sterników zawsze suną po powierzchni piasku... Sam czytając książkę wyobrażałem sobie że są majestatycznie wzniesione i wygięte na sporą wysokość, przez co faktycznie taka szarża mogła wzbudzić sporo lęku. Ale dotychczasowe filmy trochę mnie z tego wyobrażenia otrząsnęły ;)

A ja wręcz przeciwnie - właśnie tak sobie to wyobrażałem :) Dodatkowo - bardzo dobrze było to opisanie w "Heretykach Diuny", podczas spotkań Sheeany z czerwiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda czytałam tylko samą "Diunę", ale nie rozumiem, czemu na film narzekacie-moim zdaniem adaptacja jest świetna(choć może się nie znam :wink: ); z kolei "Dzieci Diuny" już mi się nie podobały, bo film wyglądał na nieco naciągany...chociaż Paul Atryda alias Muad'Dib jako stary ślepiec sprawił na mnie naprawdę spore wrażenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z kolei "Dzieci Diuny" już mi się nie podobały, bo film wyglądał na nieco naciągany...chociaż Paul Atryda alias Muad'Dib jako stary ślepiec sprawił na mnie naprawdę spore wrażenie...

Co prawda nie zdążyłem jeszcze obejrzeć "Dzieci Diuny" (leży wydanie DVD z wypożyczalni a termin się kończy ;) ) ale zdaję sobie sprawę o co Ci chodzi z tym naciąganiem. Problem w tym, że sama saga o Diunie to w pewnym sensie książka polityczna. O ile z "Diuny" można było wyciągnąć na pierwszy plan konflikt rodów, wieńcząc to efektownym konfliktem zbrojnym, to dalsze części to czysta polityka i religia (nie licząc późniejszego sporu Bene Gesserit z Czcigodnymi Macierzami). Sam się zdziwiłem, iż to zekranizowali, bo temat zmazów umysłowych Alii i powolnej przemiany Leta II w czerwia, nie zaciekawi przeciętnego, nie zagłębionego w lekturę sagi widza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc właśnie: Diuna nigdy nie była łatwą i lekką książką która spodoba się każdemu kto ją przeczyta. Tym bardziej pełen podziwu jestem dla reżyserów którzy w ogóle podejmują się ekranizacji takich dzieł. Żałuję tylko jednego - książki "Bóg Imperator Diuny" po prostu nie da się przenieść na duży ekran. Co tu kryć, dla przeciętnego widza pod którego tworzy się filmy - najczęściej amerykańskiego niestety - wywody filozoficzno polityczne byłyby po prostu nudne. A szkoda, naprawdę szkoda, bo jest to jedna z lepszych książek które czytałem, przynajmniej jedna z nielicznych które w jakiś sposób wpłynęły na mój sposób postrzegania świata ;)

Jeszcze słowo o kostiumach w produkcji Lyncha.

Oczywiście, mundury saraukarów wyglądały tam znacznie lepiej, bo gorsze od tych serialowych być już nie mogły :D Zaś reszta kostiumów w miniserialu była wyśmienita. Taki a nie inny - mocno egzotyczny - model strojów podkreśla odrębność tej kultury a jednocześnie rozmaite źródła, z których czerpie ona swe inspiracje i które przeplatają się na kartach powieści (swojego czasu pisałem 14 stronicowe opracowanie na temat "Kultura Fremeńska i jej źródła w kulturach nam współczesnych", więc swoje wiem ;) )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, skoro już o Diunie mowa... Jestem szczęściarzem, bo widziałem jedynie pierwszy film. Jestem jeszcze większym szczęściarzem, bo niewiele z niego zrozumiałem, przynajmniej w strefie przyczynowo-skutkowej :D No, ale mi się podobał (i niech nikt nie mówi, że im bardziej filmu nie rozumiem, tym bardziej mi się podoba ;p), zwłaszcza z uwagi na rolę Stinga (hell yeah!) i Patricka Stewarta. Poza tym troszkę obśmiałem fremenów, że za dużo wciągająj, ale robaczki były spoko. No i jeszcze te kwestie, które pozostawały tylko w myśli, niewypowiadane - z miejsca przypomniał mi Stirlitz :D Ogólnie rzecz biorąc śmieszny film, książka pewnie równie śmieszna i w dodatku zakręcona jak 100km drutu w kieszeni;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę zmienię temat i zapytam czy ktoś widział film "Ukryty Wymiar" z Laurencem Fishburnem w roli głównej i Samem Neillem. Jest rok 2000 któryś, ludźkość rozwinęła się pod względem technologicznym. Stworzono, statek, który umożliwiał szybkie przemieszczanie się w kosmosie, za pomocą czarnych dziur. Ten pojazd miał możliwość stworzenia! miniaturowej, krótkotrwałej takiej dziury i otwarcie innej w dowolnym miejscu w wszechświecie. Nagle statek zniknął. Po chyba 7 latach wyruszył ekspedycja ratunkowa i musicie sami resztę obejrzeć. Jeśli dotrwacie do końca. Film ten jest bowiem brutalny, ale nie odbiera to jemu uroku. Jest to mieszanka S-F z horrorem. Jest naprawdę czasami przerażający, ale też bardzo dobry. Wielkim plusem są efekty specjalne.

Fabuła też jest bardzo dobra. IMHO produkcja jako całość stoi na wysokim poziomie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe... 'Ukryty Wymiar', czyli 'Event Horizon'. Kolejny przyklad na geniusz tłumaczy :? Ale film muszę przyznać dobry. Brutalny to on może aż tak nie jest, ale parę scen mocniejszych jest. Ale dodają mu one tylko uroku. Film przypominał mi mocno klimatem 'System Shock 2' :twisted: Ludzie i... statek. Nastrój grozy budowany bardzo dobrze, a zakończenie też ciekawe. Oglądałem samemu na VHS jakiś czas temu i muszę przyznać, że było nieźle. Polecam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, dziwne że o tym filmie wspominacie, pamiętam jak kiedyś, gdy byłem mniejszy go oglądałem i wywarł na mnie spore wrażenie :) Od tego czasu oglądałem go jeszcze kilka razy i faktycznie produkcja jest to całkiem niezła, a już na pewno trzymająca w napięciu. Scen mocniejszych też kilka było, to prawda, na przykład dekompresja jednego z członków załogi... budzący grozę jest też moment pod koniec filmu gdy pozostała przy życiu kobieta budzi się z hibernacji, ci którzy oglądali wiedzą o co chodzi ;) Tak czy siak - scary.

Heh, przynajmniej przetłumaczono dobrze nazwę statku, który faktycznie w filmie wymieniany jest jako 'Horyzont Zdarzeń' :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj o 22.55 leciał 4 odcinek "Kompani Braci". Nie mogę wyjść z podziwu dla geniuszu tego filmu. Efekty, aktorstwo, wartka akcja. Miodzio.

Pokazuje dokładnie II wojnę światową na froncie zachodnim. Jeden z członków kompani, niejaki "Bull" dostał odłamkiem w bark. Pechowo owy przedmiot został w ciele delikfenta i został wyciągnięty nożem! Ja bym zemdlał na samą myśl o takim zabiegu :D. Jutro są "Gwiezdne Wrota". Oglądałem film kilka razy. Średni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arnoldzik

Kompania Bracii - rewelacja!

A tak nagle mi się przypomniało...mam patent na tą wkurzającą prowadzącą w "najsłabszym ogniwie" :) Jak ja bym tam był i byłaby któraś z koleji nominacja (zakładając że jeszcze jestem w grze) i jakby powiedziała: "zagłosujcie, kto ma teraz odejść" to ja bym napisał "prowadząca". Nie lubie tej wrednej jędzy, gupia baba i wogóle ohdyda :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gandalfie, jeśli lubisz tego typu akcje to polecam Black Hawk Down, tam dopiero zdarzają się operacje w warunkach polowych ;) Wprawdzie realia walk nieco inne, ale ich charakter bardzo podobny.

Jeszcze a propo filmów wojennych... ostatnio, pod koniec tego roku szkolnego mieliśmy dwie lekcje łączone - angielski z niemieckim. No i uczyciele w swej wspaniałomyślności postanowili wyemitować nam jakiś film w oryginalnej wersji. Padło na... Szeregowca Ryana :D Nie wiem kto wpadł na pomysł podpatrywania języka w tym filmie, wszakże odgłosy były raczej wojenne. Można się było przynajmniej trochę pośmiać, szczególnie patrząc na obu nauczycieli - wyglądali jakby faktycznie film postawił ich po przeciwnych stronach barykady ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja z wojennych z kolei polecam "Tears of the Sun" - po naszemu to bedzie pewnie "Lzy slonca" z B.Willisem. Black hawk down przy tym IMO jest cieniutki. Tu nie ma wielkiej amerykanskiej parady "chlopcow" co leca na misje pozabijac paru tubylcow...Bardzo przyjemny film. I z swietna, afrykanska(?) w duchu muzyka...polecam goraco

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Liquid_Snake

Dla mnie to z wojennych absolutnie wymiata Helikopter w ogniu i Wrug u bram. Po prostu miodzio.... Swietna jest też "Kompania braci" Takze popieram przedmówców

A tak nagle mi się przypomniało...mam patent na tą wkurzającą prowadzącą w "najsłabszym ogniwie" Jak ja bym tam był i byłaby któraś z koleji nominacja (zakładając że jeszcze jestem w grze) i jakby powiedziała: "zagłosujcie, kto ma teraz odejść" to ja bym napisał "prowadząca". Nie lubie tej wrednej jędzy, gupia baba i wogóle ohdyda

Zgadzam sie :!: :!:

Ona mnie wkurza za to ze uwarza siebie za nieomylna i wszystko wiedzącą :!:

A w tym teleturnieju szanuje tylko ludzi którzy sie jej odpyskowują :!:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps.kto wie z kąd można ściągnąć film "the thing (coś) " remake ?

Najlepiej ze sklepu. Wiedz, że na tym forum jakiekolwiek przejawy propagowania piractwa są ostro tępione - nie wyłączając ostrzeżeń i banów.

Mi się zaś podobała adaptacja "Diuny" w reżyserii Lyncha. Fabuła została strasznie spłycona i pozmieniano co niektóre charakterystyczne wątki, ale mimo wszystko bije o głowę wersję miniserialową z roku 2000 klimatem i mrocznością. Kto nie oglądał - warto się z tą pozycją zmierzyć.

Prawdę mówiąc nie miałem okazji zapoznać się z pierwowzorem, jednak film bardzo mi się spodobał - jako film po prostu. Na tyle, że gdy tylko będzie okazja nie omieszkam przeczytać książki i obejrzeć drugiej ekranizacji.

to ja z wojennych z kolei polecam "Tears of the Sun" - po naszemu to bedzie pewnie "Lzy slonca" z B.Willisem. Black hawk down przy tym IMO jest cieniutki. Tu nie ma wielkiej amerykanskiej parady "chlopcow" co leca na misje pozabijac paru tubylcow...Bardzo przyjemny film. I z swietna, afrykanska(?) w duchu muzyka...polecam goraco

Prawdę mówiąc widziałem tylko urywki, ale sprawiał wrażenie, jakby pozował na 10x bardziej ambitny, niż jest w rzeczywistości. Te wydumane sceny, płaczący ludzie, smutne miny - a film w istocie płytki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość S@dohi
to ja z wojennych z kolei polecam "Tears of the Sun" - po naszemu to bedzie pewnie "Lzy slonca" z B.Willisem. Black hawk down przy tym IMO jest cieniutki. Tu nie ma wielkiej amerykanskiej parady "chlopcow" co leca na misje pozabijac paru tubylcow...Bardzo przyjemny film. I z swietna, afrykanska(?) w duchu muzyka...polecam goraco

Oglądałem i mogę stwierdzić , że jest wart obejrzenia. Ino czyjesz lekki klimacik przy oglądaniu tego filmu. A muzyka jest wyborna ^^. Ehhhhh..........ostatnia scena , w której bronią jest "genialna" , w tym momencie muzyka jest najlepsza. Nie moża temu filmowi zbyt wiele zarzucić , oprócz tego , ze nie odniósł zbyt wielkiego sukcesu ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Youngod

Jak już jesteśmy w temacie filmów wojennych, to bezwzględnie trzeba wymienić "Czas apokalipsy" Copolli. To chyba najlepszy film o wojnie w wietnamie (mimo, że wojna owa była jedynie tłem dla głównej akcji).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arnoldzik

Co do filmów wojennych tak tutaj czytam i jakoś nie spotkałem (a byćmoże jest, tylko ja nie zauważyłem) film, który tuż po Kompanii Braci i Szeregowcu Ryan`ie jest na mojej liście filmów wartch obejrzenia o tematyce wojennej, a mianowicie: "wróg u bram".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serku, mówisz o filmie Black Hawk Down? Przypomniałeś mi stare dobre czasy, jak się wyśmiewałem z kumpla, że w tym filmie grają jego idole - kapucyni :D Czyli armia amerykańska, hehehe... Swoją drogą przyjemna komedia familijna, polecam dzieciom do lat 35 ;]

Co do Łez Słońca - spodziewałem się totalnego badziewia... i faktycznie ;] Tylko Willis w jakimś tam stopniu ratuje ten film, a przesłanie jest oczywiste: Dzielni amerykańscy chłopcy na straży wolności i demokracji na całym świecie. Eeew, proszę przełączyć ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzielni amerykańscy chłopcy na straży wolności i demokracji na całym świecie. Eeew, proszę przełączyć ;]

de gustibus...jak rzekl znajomy zul gdy kupilem kokosowe :wink:

ja tam nie odnioslem takiego wrazenia...moze to dlatego ze wszelkie filmy ktorych akcja dzieje sie w parnych i dusznych lasach to synonim "Predatora"^^. btw - tam wlasnie nie bylo "e...zabiore ze dwie skrzynki amunicji, wrocimy po obiedzie" jak w BHD...za to caly film opieral sie na tym, ze banda zolnierzy musi spieprzac i to szybko bo sa okrazeni przez przewazajace sily wroga. i nie ma tu "strzelam seryjke i 40-tu pada" hehehe...i koncowka przyjemna. nic sie nie stanie jak zdradze :wink: przylatuja mysliwce i spuszczaja na wszystko napalm hyhyhy...dlatego mi sie podobal - poza tym realistyczne sceny itp.

co do samego tematu straznikow demokracji to takiego tam nie bylo(ale ja tylko prosty robol jestem :P ), bo oni po prostu mieli podkrasc pania doktor i zmykac...nic wiecej...dzialania jakie podjal ich dowodca byly tylko niesubordynacja. juesej nie mialo tam zaprowadzic porzadku^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, cardi, ale ten film (Czarny Orzeł Upadł ;) ) był słodki! Szczególnie kiedy jednego amerykańskiego krzewiciela demokracji za pomocą karabinu maszynowego trafia szrapnel i ładnie mu wystaje kręgosłup na wysokości miednicy :) Btw, większość świętogajowych produkcji wojennych opiewa bohaterskość i odwagę hammerykańskich żołnierzy. Ech, jak się nie może łechtać dumy patriotycznej historycznymi faktami to stara się to nadrobić filmową fikcją :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BHD oglądnąłem tylko dla zdjęć, w końcu nakręcił je Polak i w dodatku prawie oscar (prawie się nie liczy ;]). No, ale w sumie kibicowałem talibom czy kto tam grał złych somalijczyków, więc przy każdym padłym amerykaninie w górę leciały serpentyny, popcorn, brawa były i ogólna radość... W końcu ilu tam zginęło... 20? Nieźle, każdy załatwiony wziął ze sobą bez mała 50 przeciwników. Normalnie produkcja seryjna trupów ;]

Ale najkrwawszym filmem w historii ciągle pozostaje Hot Shots ;]

Wiesz Chimera, cały film może nie, ale jak zobaczyłem na końcu te helikoptery, które teleportowały się za samolotami (bo doleciały azraz po nich^^), powiewającą flagę amerykańską i okrzyk murzyna "Wolność" to się krzesło przewróciło razem ze mną ;] Może w scenariuszu tego nie było, ale producent nakazał, hehehe ;]

Ale i tak nigdy nie zapomnę akcji jaka była w Ewolucji - jak ktoś oglądał, to do końca życia nie będzie używał szamponu Head&Shoulders... Jak z 1,5-godzinnego filmu można zrobić reklamówkę, heh ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Chimera, cały film może nie, ale jak zobaczyłem na końcu te helikoptery, które teleportowały się za samolotami (bo doleciały azraz po nich^^), powiewającą flagę amerykańską i okrzyk murzyna "Wolność" to się krzesło przewróciło razem ze mną ;] Może w scenariuszu tego nie było, ale producent nakazał, hehehe ;]

hmm...widocznie ogladalismy ten film z innych perspektyw. ja tam sie nie zastanawialem nad proamerykanskim przeslaniem, tylko fajny byl sam klimat(jedna misja, ratujemy i spierniczamy...)

a helikoptery? hehe...dobre...nie pomyslalem o tym...ale moze one gdzies stacjonowaly w poblizu?(choc w sumie to chyba nie, bo generalnie tam gdzies na lotniskowcu cala kwatera byla, wiec masz racje - kwiatuszek sie znalazl i to potezny^^)

mnie uwiodlo( :P ) to ze nie poddali sie pokusie syndromu "Rambo", tzn. prze na nas wieeeelka armia(w stosunku do naszych sil) wiec my tylko "set up a perimeter" :wink: zastawimy pare pulapek i bedziemy ich ostrzeliwac dopoki nie wyzdychaja co do jednego :wink:

pulapki byly ale chyba tylko po to zeby wkurzyc tych scigajacych :twisted:

co do murzyna i "Freedom" ladne to bylo, bo swietna muzyka leciala :wink: poza tym nie odczulem jakiejs potrzeby powolania sie na misje w iraku np :wink:

btw - w tej umorusanej wiecznie pani doktor nie rozpoznalem M.Belucci^^ dopiero mi kumpel powiedzial hehe..ale w sumie po obejrzeniu "Nieodwracalnych" jakos tak mi zbrzydla okrutnie :twisted:

btw po raz drugi - BHD tez ogladalem ze wzgledu na zdjecia polaka^^ a poza tym mial klimat fallout tactics :twisted: non - stop walki w miescie itp. rece, glowy, nogi lataja pourywane - zawsze to mile widoki na filmie :wink: ktory z prawdziwa wojna jak kazdy film niewiele ma wspolnego :wink:

<<<<EDIT>>>>

nie chce pisac drugiego posta, a poniewaz moj jest ostatni to go edytuje :wink:

wlasnie ogladnalem sobie francuski film "Vidocq" i na jego czesc zmienilem sobie nawet avka :twisted: kurka...polecam...dziwny film, tzn. z intryga kryminalna - lubie takie, z g.depardieu - tez lubie, bo dobry aktor, a poza tym...ja nie wiedzialem ze europejczycy to robia film z Takimi :shock: efektami specjalnymi...filmik jest teoretycznie kostiumowy, ale heh...praca kamery - podczas walk tego pana z mojego Avika :P z Vidocq jest po prostu oszalamiajaca...no i film nie jest nudny. pisze to dlatego, ze dzisiaj nie mialem ochoty na nic, a film ogladalem z duzym zainteresowaniem. mniam! :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście, trzeba przyznać, że "Vidocq" jest smacznym kąskiem dla każdej osoby lubiącej oglądać filmy, a zwłaszcza interesują go ciekawie zrobione sceny; z tego co mi wiadomo, użyto specjalnej kamery dającej taki efekt, jaki można zaobserwować w "Vidocq"; mianowicie jeśli patrzymy na jakiś przedmiot przed nami, reszta w oddali wydaje się zamazana i odwrotnie; w "Vidocqu" tego nie ma, wszystko jest bardzo ostre, a mocne kolory również odgrywają swoją rolę; jest to mroczny kryminał(o którego fabule nic nie napiszę, żeby nie spoilować), w którym cały czas zmienia się sposób spoglądania na różne postaci...gdy uzupełnić to świtnymi ujęciami i takąż grą aktorską, i gdy napomknąć o tym, że w tle słychać muzykę zespołu "Apocaliptyca", to trzeba przyznać, że robi się smak na obejrzenie tego filmu...i słusznie :roll:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy już ktoś się zahcwycał :D, ale wczoraj oglądałem film(y)? Animatrix. Naprawdę wielkie brawa dla twórców filmów. Piękne wykonanie na różne sposoby. Wspaniale dopełnia fabułę Matrixów. Dla mnie najbardziej zastanawiający był film drugi renesans, albo coś takiego. Ludzie zawinili i przyczynili się do wojny. Stworzyli własne "dzieci" a kiedy one chciały się usamodzielnić, zniszczyły je. Maszyny miały chęć pokoju, ale jak to ludzie, NIE! Chociaż nie można całej winy zwalać na człowieka, w końcu to maszyny przetrzebiły rodzaj ludzki i zakuły w kajdany iluzji ludźkość. Gdyby ludzie pomyśleli o konsekfencjach to mogłoby to tego nie dojść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...