Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Fairy Court - Bal

Polecane posty

Działo się...każda część mego istnienia to czuła...działo się...nie tylko na Balu...ale na świecie...pisała się historia...wspaniała saga... Radość...ekstaza, którą czułem gdy to wszystko się działo była nie do opisania. Szeroki, drapieżny uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy kolejne fragmenty sagi następowały po sobie i gdy zdałem sobie sprawę, że nie tylko ja miałem plany dla Odgara, ale to właśnie one...ah, wspaniale, po prostu wspaniale! Co prawda trzeba będzie wymienić drzwi...może wstawić obrotowe?...a może po prostu wejście potraktować wodospadem lawy?...ale ogólnie to co się stało zostanie zapamiętane na długo. I proszę, przedmiot, który rozpoczął to całe zamieszanie i, który w sumie mnie nie obchodził wpadł w moje ręce. Oh, co takiego mogę z nim zrobić? Oh... OH-HO-HO-HO.

Mój uśmiech, choć mogło to być niemożliwe nawet dla Fey, stał się jeszcze szerszy i wzrokiem wyłapałem kolejnego sługę na Balu. Daję mu wyraźnie do zrozumienia, że jeśli zawali sprawę to skończenie w brzuchu Smauga będzie jego najmniejszym zmartwieniem:

- Przekaż szanownego Smaugowi, że naszyjnik jest jego a tym samym uważam naszą umowę za wykonaną i będę niezwykle szczęśliwy móc nazywać się jego sojusznikiem...z wzajemnością. - mówię wybitnie zadowolonym, pozbawionym jakiejkolwiek troski o konsekwencje tonem głosu. Jakoś w międzyczasie złapałem kolejny ognisty trunek i wychyliłem go w chwilę: - Mam nadzieję, że to początek naszej...owocnej współpracy. - z tymi słowami odsyłam sługę z Balu.

Jedna rzecz...właściwie to zdanie pobrzmiewało w mojej głowie - lać na konsekwencje. To dopiero stworzy wspaniałą historię! Gdzieś w umyśle przypomniałem sobie, że niby naszyjnik był podarkiem Blathmaca dla Królowej Wiosny, ale cóż... jak to mówią... jeżeli nie umiesz się o coś troszczyć... Naturalnie zdawałem sobie sprawę jak pewne osoby zareagują na oddanie naszyjnika Smaugowi, ale wspomniana wcześniej myśl ciągle tutaj była. I nie cichła.

Niemniej ze wszystkich obecnych na Balu była jedna Królowa, którą chciałem chociażby spróbować przekonać, że po tym wszystkim Smaug zasługuje na tytuł Arystokraty i oddanie mu naszyjnika będzie kontynuacją niesamowitej historii... a my wszyscy lubimy dobre historie:

- Moja najdroższa, uszanowana Królowo - kłaniam się nisko przed Władczynią Lata, mym Niegasnącym Słońcem. - Zapewne słyszałaś o Smaugu, smoku z Samotnej Góry i jego... niecodziennych żądaniach. Wiedz, o najwspanialsza, że w normalnych okolicznościach ta marna istota, nieważne jak by się nazywała, skończyłaby u podnóża mych stóp za obrażenie majestatu dworu Lata. Jednakże teraz... teraz szanowny Smaug stał się częścią wspaniałej historii i u boku Odgara, tego samego, o którym Królowa słyszała wcześniej, przesiaduje teraz na terenach naszego dworu. Jest to okazja, której nie można pozwolić aby wymknęła się z rąk. Smaug jest uosobieniem zniszczenia, mocy i ognia a jako nasz sojusznik, doceniony już jako Arystokrata, mając w swym posiadaniu naszyjnik, będzie mógł zapisać kolejne strony tej wspaniałej historii i działać na chwałę dworu Lata oraz twej Oślepiającej Wspaniałości.

---

Tak, oddałem Smaugowi naszyjnik i tak, nie obchodzi mnie jakie będą tego

- tak będzie ciekawiej =] I tak, zakładam, że Królową Lata mogłem jakoś znaleźć - robię rzut na Hota wsparty aspektem Mistrz Blefu (+3) jeżeli będzie trzeba... i tak, zdaję sobie sprawę, że informując Królową po fakcie oddania naszyjnika Smaugowi stawiam się w niezbyt ciekawej pozycji, ale jak rzekłem - robię tak aby było ciekawiej.

Młodszy Ceremonii ogłasza:

Podmuch -> 7(2d6) +1 = 8, jedno pytanie do wykorzystania dla ciebie wink_prosty.gif

Vael -> 7(2d6) +1 = 8, wybierz Królową, u której zyskujesz przychylność; członkowie tego dworu dostają bonus +1 przeciw tobie (nie działa na Zmiany)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Shaerl za taniec, kłaniam się jej i odwracam. Szczęśliwie obok przechodził sługa z kielichem, który porwałem dla spełnienia toastu, gdyż sam nie dałbym rady teraz stworzyć niczego. Życie jest zabawne... Miałem rozmach, cholera, z tą iluzją. Nieważne, mam robotę do zrobienia.

Pojawiła się kitsune. Miała dwa ogony, dziwne oczy (do widzenia w ciemności?) i z jej ust nieustannie wymykało się trochę pary. Jedna z normalniejszych. Głaszczę ją po pyszczku, uśmiechając się.

- Przekaż me słowa Tassky'i.

Prostuję się.

- Ja Zefir, Przywracający Życie, oznajmiam co następuje. Utkałem twe łuski z moich włosów. Tchnąłem w ciebie życie moim oddechem, a moje myśli nadały ci wolę i sens istnienia. Tassky'o. Wyłoniłaś się z piany z powodu mego pragnienia zdobycia naszyjnika. Patrząc z perspektywy czasu na pewnego gnoma, dałem ci do wypełnienia misję niemożliwą. Nie obchodzi mnie też, na ile była to twoja decyzja. Taką cię stworzyłem, jak sama zauważyłaś. Jesteś wyjątkowa, wspaniała i wyzywająca. Jesteś kwintesencją życia i gdybyś zginęła za moją sprawą, musiałbym zmienić imię. Byłoby to także po prostu cholernie niesprawiedliwe.

Po prostu...

Ciesz się życiem, tak jak cię nauczyłem.

___

Rzut na Gorąc (0), poparty aspektem Sprawiedliwy (+1) i Błyskotką (łącznie +2) celem zapewnienia sobie przyjaźni Smoczycy(jakaś przysługa w niedalekiej przyszłości?) oraz ewentualnego wywarcia pozytywnego wrażenia na Królowych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Drobne ogłoszenie na tą noc, drodzy Arystokraci. Królowa jest znudzona i mimo, że przygody Odgara na moment przywołały na jej twarz uśmiech, to chce czegoś więcej. Zaproponowała by śmiertelnicy mogli nieco rozerwać się przed Zimą, która jak wszyscy wiemy nadchodzi. Dlatego zasugerowała zorganizowanie festiwalu, lub festiwali na cześć jej i wszystkich Prawdziwych Fey. Królowa Zimy tymczasem chce przekazać, że Ymir, gigant, który pojawił się niedawno w Lodowym Ogrodzie, jest bardzo miły jej sercu. Kazała mi przekazać, że jest on starszy niż większość istot zamieszkujących Fairy i pamięta jeszcze świat przed Wielkim Snem. Wtedy dzierżył on wykonany specjalnie dla niego przez jednego z arystokratów Młot Kowalski. Niestety przy odtwarzaniu świata ta Błyskotka gdzieś się zawieruszyła. Szczęśliwy znalazca może liczyć na wdzięczność u władczyni mrozów.

---

Raavas - bez rzutu, spadła ci przychylność u Wiosny i Jesieni, ale wzrosła u Lata i Zimy.

Zefir - rzut + 2 = 9, smoczyca jest powściągliwa, ale dziękuje za okazaną łaskę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Co do tym smoków, to mogę tobie parę podrzucić, a w zamian nie obraziłbym się jeśli otrzymałbym od ciebie Pixie, oczywiście wedle uznania... Słyszałem, że ma zostać zorganizowany festiwal, świetnie, chodź nie wiem jak będzie on przebiegał, to zapowiada się jakaś dodatkowa atrakcja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, było trochę melodramatyzmu, teraz czas z powrotem skupić się na Balu. Przywołuję gestem kogoś ze służby i wydaję rozkazy.

- Przyszykuj mi gdzieś z boku jakiś stolik, wyślij kogoś ogarniętego na dół, pozbierać kroniki, księgi, spisać treści pieśni i inne takie. Raz, raz!

Kilka minut później siedziałem już przy stoliku, otoczony pergaminami i woluminami niczym murem. Mam przeciw siebie potężne armie tysięcy linijek tekstu w różnych językach, setki różnych alfabetów i pism runicznych. Eh, to dlatego nigdy nie miałem cierpliwości, by zostać pełnoprawnym skrybą.

Jednakże gdzieś tutaj mogłem, ba, musiałem wpaść na trop. Takie rzeczy jak Młot nie przechodzą niezauważone, zostawiają wyraźny ślad na świecie, odbijają się echem w świadomości istot go zamieszkujących. Na pewno istnieje jakiś ślad.

Muszę go tylko znaleźć.

___

Rzut na spryt (-1) w prawdopodobnie bezowocnej próbie znalezienia Młota.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, koniec siedzenia! Jestem w końcu na Balu. Leniwie podniosłem się z krzesła i skinieniem głowy przywołałem sługę, który zjawił się błyskawicznie. Kazałem przynieść dla mnie zbroję, bardzo podobną do tej, którą miałem, ale... się stopiła. Nie będę przecież na takim Balu chodził w jakiś łachmanach. Bym się wtedy bardzo wyróżniał. Jeśli przez tyle czasu siedziałem, a nikt oprócz Lukatyka do mnie nie podszedł, to ja muszę to zrobić. Nawet tak by wypadało. Postanowiłem podejść do Fey, który ze skupieniem wpatrywał się z jakieś zwoje, a jego mina wskazywała na to, że to co robi nie idzie mu najlepiej...

- Witaj, jestem Chestun... chyba nie przeszkadzam- uśmiechnąłem się lekko- a Ty jesteś...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem Zajęty, Chestunie- burknąłem, przeglądając pieśń o iście płomiennym romansie Odgara i pewnej złotej damy. Cóż, przyda mi się przerwa. Odrzuciłem pergamin na bok i spojrzałem na szarowłosego Fey. No tak, kojarzę go.

- Na Sen! Pamiętam cię, to chyba twoje smoki brały udział w tej niedawnej awanturze o naszyjnik!- zacząłem się śmiać.- Widziałem to stąd, do dziś mnie śmiech bierze, gdy przypomnę sobie, jak Gnom wyciągnął temu jednemu jelita i zaczął nimi lać pozostałe! Siadaj, towarzystwo zawsze się przyda!

Wznawiam poszukiwania, od czasu do czasu ze śmiechem czytając co zabawniejszą znalezioną historię Chestunowi, lecz uważając, by nie powiedzieć zbyt dużo.

___

Nadal chcę rzucać na spryt(-1) celem znalezienia Młota, ale tym razem wsparty aspektem Wesoły (co daje łącznie 0).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, to były moje smoki. Chodź teraz ich część chcę podarować Lunatykowi w zamian otrzymam jego Pixie- mówiłem podsuwając sobie krzesło pod tyłek.

- Zechcesz się ze mną napić?- znów skinąłem na służącego. Dość dziwny kontrast... niedawno widziałem cię wywijającego na parkiecie, a teraz proszę, siedzisz z nosem w dawnych zapiskach. Powiedź mi, jeśli masz ku temu wolę, co dokładnie w tym szukasz, bo wnioskuję, że nie czytasz tego tylko i wyłącznie dla zabicia czasu i przy okazji dla rozbawienia mnie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie to typowe. Pomachać im przed oczyma byle błyskotką, a rzucą się na nią jak dzieci na nową zabawkę. Poczułem znajomą woń i wyrwałem dzban Ognistej Salamandry z rąk przechodzącego sługi.

- Już wiem jak zdobyłeś swój przydomek, Śnieżny Gburze. Tak bezczelnie udawać, że nie słyszałeś o sławnym Zefirze, jednym z ojców wspaniałego rodu południowych smoków - podszedłem do Chestuna i Podmucha. - Feras, Pan Czarnego Lasu. Mam nadzieję, że nie odmówicie wypicia ze mną czegoś mocniejszego.

Nie czekając na odpowiedź, usiadłem i rozlałem trunek do trzech kielichów, które pojawiły się na stole. Rzuciłem okiem na porozrzucane zwoje i księgi.

- Imponująca kolekcja - powiedziałem przeglądając "1000 sposobów na zmiażdżenie czerepu młotem kowalskim" autorstwa Trzaska Łomota. - Nie wiedziałem, że jesteś takim entuzjastą kowalstwa, Bryzo Odrodzenia. Niestety niektóre Fey o sercach z lodu, bez obrazy Chestunie, nie są w stanie docenić piękna tworzenia. Zamiast zachwycać się kunsztem prawdziwego mistrza, myślałyby tylko jak wykorzystać taki talent do niesienia zniszczenia i śmierci...

Odłożyłem wolumin na miejsce i sięgnąłem po kielich Ognistej Salamandry, by zamaskować wyraz błogiego rozmarzenia, który pojawił się na mojej twarzy. Czas chyba przejść do sedna.

- Wydaje mi się, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, że mamy wystarczająco dużo problemów na głowie. Krwiożercze hordy orków, spragnione wojny smoki, ociekające szaleństwem Fey gnomy i przebudzone Pradawne Zło mogą być wystarczająco kłopotliwe bez uzbrojonych po zęby trolli. Szczególnie gdyby były zaopatrzone w oręż kogoś wykorzystującego przedmiot utkany z myśli Prawdziwego Arystokraty...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ah, Ferasie, Panie Czarnego Lasu! - kłaniam się z dzikim uśmiechem Arystokracie. - Jak dobrze widzieć kolejnego przedstawiciela naszego oślepiającego dworu!

Czy mi się to podoba czy nie nadchodziła Zima... a reakcja Królowej - i to nie jednej - na moją decyzję dotyczącą Smauga pokazała, że może... mooooże istnieje pewna szansa... na co konkretnie? Hu-hu, sam jeszcze nie wiedziałem...

Tak czy inaczej festiwal dla Jesieni specjalnie mnie nie interesował. Natomiast zagubiona zabawka istoty sprzed Wielkiego Snu? O, to już było bardzo interesujące. Jeżeli coś było w stanie przetrwać przez wielką Wojnę Królowych do tego czasu musiało mieć albo solidną dawkę szczęścia - o ile w przypadku przedmiotów możemy o szczęściu mówić - albo być nasycony naprawdę potężną albo dziwną magią. Albo jednym i drugim. Byłem prawie pewny, że Błyskotka powinna roztaczać wokół siebie...aurę... aby ją wyczuć w powietrzu. Właściwie to chciałem zobaczyć gdzie mogła być. Chwyciłem zatem mocniej swoją Iskierkę czując jak powietrze dookoła Sześcianu rozgrzewa się coraz bardziej, pewny znak gromadzącej się mocy. Chciałem zatopić się w tej sieci zwanej Światem i znaleźć tą jedną właściwą nić...

Tknęła mnie myśl, że może Shaerl byłaby zainteresowana drobną pomocą w odnalezieniu Młota:

- Lodowy Świcie, twój gigant Ymir stworzył ci zaiste wspaniały kryształ. - mówię z szerokim uśmiechem: - Jestem jednakże pewien, że gdyby Młot ponownie trafił w jego ręce byłby w stanie... wykuć coś jeszcze doskonalszego. Czy byłabyś zainteresowana pomocą w poszukiwaniach?

---

Nie wiem czy z opisu wynika bardziej rzut na spryt (z błyskotką +2) czy na magię (z błyskotką +1), więc zostawiam to MC do rozstrzygnięcia ;)

Poza tym jestem leniwy i nie chce mi się teraz robić rzutu dla brylanta...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypiłam za zdrowie tego gnoma, czemuż by nie. Dokonał imponujących rzeczy, chociaż Vael chyba troszeczkę za bardzo się ekscytuje tym 'pluciem nam w twarz przez śmiertelnika'. Bądź co bądź bez pomocy Arystokracji Odgar niewiele by osiągnął, miał tyle... szczęścia? Nazwijmy to tak. Miał tyle szczęścia, że przez chwilę stał się zabawką w rozgrywce między nami.

- Co się będzie działo drogi Asraithesie? - zamyśliłam się przez moment - Jak zwykle, zapewne będziemy starali się szczypać wzajemnie w naszych odwiecznych grach. Nie martw się, Ciebie nie mam zamiaru... szczypać, chyba, że ładnie poprosisz - puściłam do niego oko i odeszłam rozglądając się za Vaelem. Miałam dziś dziwnie dobry humor, więc natychmiast złapałam Minstrela pod ramię.

- Drogi Królu, nasza droga Władczyni życzy sobie festiwalu. I przyznać muszę, że to wspaniały wręcz moment, by wykorzystać zaradność Twoich gnomów, nie sądzisz? Twoje ziemie są bogate, jak na Króla przystało, twoje gnomy zdolne i pracowite, któż inny lepiej nadaje się do organizacji czegoś wymagającego odpowiednich środków. Oczywiście pomogę ci w miarę możliwości, choć jak widzisz mój płaszcz - smocze łuski na nim zalśniły, pióra feniksa zaszeleściły delikatnie wraz z liśćmi mojej sukni - pochłonął większość moich środków.

Przechyliłam przekornie głowę, czekając na odpowiedź Vaela. Czerwone iskierki w moich oczach chwilowo przygasły, chociaż wiele nie potrzeba, by rozpalić je na nowo.

---

Rzut na Gorąc poparty aspektem Sprytna i Błyskotką (+3) by przekonać Aidena, że to on jako Król powinien wziąć na siebie organizację festiwalu. Oferuję jednocześnie swoją pomoc w przygotowaniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mrugam przez chwilę oczami zdezorientowana, po czym się uśmiecham mówiąc:

- Któż by pomyślał, iż Bryza Odrodzenia mógłby być, aż tak... zuchwały.

Podążam za Zefirem, który siedział zagrzebany w zwojach, próbując zarazem zabawiać zgromadzonych wokół niego arystokratów. Bezceremonialnie przywołuję swą moc by stworzyć misternie wykonane lodowe krzesło, po czym siadam na nim tuż obok Przywracającego Życie, delikatnie opierając swój zimny policzek o jego ramię.

- Poczułam się opuszczona, gdy tak niespodziewanie pożegnałeś się ze mną tuż po pierwszym naszym tańcu, drogi... królewicu. To co zrobiłeś było bardzo śmiałe, ktoś mógłby... poczuć, że urażono jego majestat.

Uśmiecham się niewinnie, mówiąc dalej:

- Na szczęście wiesz zapewne, że nie jestem osobą gotową chować urazy, zwłaszcza że jak widzę pragniesz zrobić mi prezent, prawda? Doprawdy, to byłby wspaniały podarek mogący rozpocząć owocną współpracę.

Biorę do ręki jeden ze zwojów przelotnie rzucając na niego okiem, po czym odkładam go na miejsce, spoglądając zarazem na resztę zgromadzonych.

- Cieszę się, iż smoki, które pozwoliłam sobie stworzyć na Twych ziemiach Chestunie przypadły do gustu zarówno tobie, jak i pozostałym arystokratom. Wybacz zarazem mą śmiałość, jednakże byłeś pogrążony wówczas we śnie, a wspaniałe lodowce Królowej Zimy źle znosiły wysokie temperatury. Na szczęście lodowe oddechy tych majestatycznych stworzeń uratowały monumentalne piękno dzieł naszej Pani. Tym bardziej cieszy mnie, iż jesteś skłonny dzielić się z innymi arystokratami błogosławieństwem zimna. Skoro zaś o tym mowa, pragnęłabym z tobą porozmawiać na osobności, podobnie jak z Panem Lodowego Więzienia, mam wam do przekazania pewne istotne informacje, o ile oczywiście Obiecacie zachować treść naszej rozmowy w sekrecie.

Wstając z krzesła zwracam się do nowo przybyłego arystokraty:

- Wybacz szanowny Zaklinaczu Bestii, iż nie przywitałam Cię wcześniej, lecz drogi króle... ekhm, Zefir sprawił swymi niedawnymi postępkami, iż niemalże świata poza nim nie widzę.

Uśmiecham się szeroko odsłaniając me śnieżnobiałe zęby:

- Zaręczam, iż większość opowieści jakie mogłeś o mnie słyszeć, to jedynie plotki rozsiewane przez wrogich mi Fey, a sama doceniam piękno i nie pragnę nic więcej jak tylko móc dbać o mój ogród. Doprawdy smuci mnie, że Dwór Zimy jest postrzegany w tak krzywdzący sposób.

--------------------

Rzut na Hot-1 z aspektem Pewna Siebie, przeciwko brylantowi (w sumie +1), by skłonić go do well, dlugoterminowej wspolpracy i braku agresji pomiedzy nim, a biedna loli z dworu z zimy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha-he-hu-ha... Rozgrywki Arystokracji toczą się dalej a ja nagle doznałem chęci złapania kolejnego z marnych, śmiertelnych sług i obrania go sobie ze skóry jak jakiś owoc... Ale chwila, tego już czasem nie robiłem?

---

Młodszy Ceremonii ogłasza:

Zefir -> 7(2d6) = 7, masz jedno pytanie do głównego Mistrza Ceremonii, ale spodziewaj się komplikacji...

Tayn -> 9(2d6) +3 = 12, Vael wybiera: składasz Obietnicę, że podejmiesz się zorganizowania festiwalu ALBO zasłaniasz się "obowiązkami" Króla i wyłgujesz od organizacji. Jeśli wybierze opcję nr. 2 Tayn wybiera trzy* z poniższych:

- duży spadek przychylności Vaela u wszystkich Królowych

- -1 do ruchów na Balu ORAZ Zmian Vaela przeciw wszystkim innym Arystokratom do końca pierwszej Nocy Zimy

- dwa następne, nawet częściowo udane [czyli w zasięgu 7-9] rzuty na Gorąc, które mają wymusić Obietnicę na Vaelu robią to automatycznie i bez żadnych komplikacji ani możliwości alternatywnego wyboru

- -1 do Zmian Vaela na jego własnym terenie do końca pierwszej Nocy Zimy [bo jeżeli nie chce robić festiwalu to znaczy, że ma inne pomysły w głowie]

Shaerl -> 8(2d6) +1 = 9, masz dwa scenariusze:

- jeżeli na tacy jest tylko wzajemna Obietnica o "sojuszu/współpracy" [zwał jak zwał] to ostateczna decyzja czy się na nią zgodzi leży w rękach Zefira

- natomiast jeżeli poza powyższym Obiecasz mu coś jeszcze to wtedy "sojusz" między wami jest w mocy i Podmuch nie ma nic do gadania

*dlaczego? Wyłganie się od złożenia Obietnicy przy tak dobrym rzucie MA boleć. The deed is done.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tayn, to doskonały pomysł. Jesień powinna zostać pożegnana z należytym szacunkiem, będzie to też okazja aby oddać Królowym hołd. Możesz być pewna, że zrobię wszystko co będę mógł, aby cała uroczystość została zapamiętana jako jedna z największych uczt wszech czasów. Liczę też na wszelką pomoc, jakiej możesz mi udzielić.

-------------------------

Oczywiście wybieram opcję ze złożeniem Obietnicy na organizację festiwalu. Przy czym Felessan zgodził się na uwzględnienie w rzeczonej obietnicy tego, że mi pomoże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz więcej tych gości. Z chęcią porozmawiałbym z Venariem, ale teraz nie mam na to czasu. Pora się skupić na balu i młocie. Swoją drogą, ciekawe, czy Królowa da znalazcy jakąś nagrodę, a nie tylko zwyczajne dziękuje. Mógłbym się przyłączyć do Zefira, ale znalezienie jakiejkolwiek wzmianki o młocie może zająć wieki. Ja natomiast mam lepszy pomysł.

- Eidalu, każdy dobrze wie, że trochę lat już masz, a co za tym idzie wiedzę i doświadczenie również. Jesteś jedynym Fey na balu, który może wiedzieć, gdzie może się znajdować młot. Możesz mi pomóc w jego poszukiwaniach? Wiem, że o wiele proszę, ale nikt się chyba nie obrazi jak uchylisz rąbka tajemnicy.

-----------------------------

hot +1 i wygadany, żeby Eidal powiedział mi , gdzie może się znajdować młot. Jak hot nie pasuje to wit -1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucy poruszyła się niespokojnie. Nie spuszczała swych czujnych oczu z Shaerl, która do nas dołączyła. Niegrzecznie tak przerywać czyjąś rozmowę. Chyba czas najwyższy, żeby ktoś udzielił lekcji dobrych manier temu słodkiemu podlotkowi. Wstałem i pochwaliłem się równie zdrowym uzębieniem ujmując jej dłoń. Była niezwykle gładka. I zimna. Najwyraźniej biednej Niewzruszonej nie ma kto ogrzać w chłodne, jesienne noce.

- Pokornie proszę o wybaczenie. Chciałem wyrazić swój zachwyt urodą Lodowego Świtu wcześniej, ale przerwaniem tak cudownie magicznego tańca zasmuciłbym wszystkich zgromadzonych.

Musnąłem jej dłoń ustami. Słyszałem wiele rzeczy, ale nikt nie wspominał o jej poczuciu humoru.

- Ciężko traktować Twe zapewnienia poważnie - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. - Wydaje się niemożliwe by ktoś mógł mieć wrogie zamiary względem równie uroczej istoty, ale oczywiście na świecie pełno jest głupców i zawistników. Nie mogłem uwierzyć, gdy usłyszałem, że Król Gnomów wzgardził gościnnością pięknej Eilerlnes i jej pełnymi życia ogrodami.

Kpiący uśmiech zajmował teraz całą objętość mojej twarzy. Najwidoczniej nie panowałem nad mową ciała tak dobrze, jak Shaerl. Sięgnąłem po kielich, który pod wpływem mojego dotyku przestał być kielichem.

- Któż by przypuszczał, iż nawet najmądrzejsi potrafią czasem być ślepcami, ale czego się spodziewać po ofiarach zabawy istot o wiele od nich potężniejszych - rozważnie dobierałem słowa.- Nawet najbardziej wrażliwe stworzenie mogłyby utracić swój zmysł piękna. Ich czułość zniknęłaby na zawsze, najmniejszy nawet ślad po niej, a pustkę wypełniłby smutek, jeśli nie destrukcyjna nienawiść.

Płynne srebro w mej dłoni zaczęło ostrożnie, niczym niepamiętające smaku mięsa lwiątko, podążająca za zapachem podobnym do padliny, tworzyć jakiś kształt. Kształt to formował się, to rozmywał tak, że ciężko było dojrzeć czym dokładnie był. Zwątpieniem?

Niewiele rzeczy jest w stanie przetrwać gniew Królowych. Co jeśli zaginął na zawsze? Zniknął najmniejszy nawet ślad po nim? Stał się bezużyteczny lub co gorsza został skażony Dziczą?

- Może to władza go zmieniła. Wszyscy znają niepokojące kaprysy władców - mówiłem coraz szybciej i głośniej. - Ich pogardliwy stosunek do innych. Ich okrucieństwo. Nieludzkie zabawy.

Srebro złowrogo zasyczało i nagle zastygło, niczym spłoszona szelestem liści łania. Zaczęło gwałtownie drżeć z przerażenia. ZE STRACHU.

Zachcianki Królowej trzeba traktować bardzo ostrożnie. Co jeśli zmieni zdanie i się rozgniewa? Albo to wszystko było tylko okrutnym żartem lub pułapką zastawioną na nierozważnych Fey?

- Trudno się dziwić biedaczysku - uspokoiłem Shaerl. - Nie możemy zapomnieć, że stracił rękę i dzierżony w niej Młot.

Srebro nie ruszało się. Przybrało formę, jakby nigdy nie było czymś innym. Jakby nigdy nie zastanawiało się jaką formę przybrać. Jakby o wszystkim zapomniało.

Młot? Jaki Młot?

- Przepraszam, zamyśliłem się - powiedziałem wręczając Pani Lodowego Ogrodu srebrną różę.* - Zefirze, gdybyś miał podobne zdanie i chciał skorzystać z mojej pomocy to na pewno mnie znajdziesz. Wybaczcie, ale muszę zająć się naglącymi sprawami.

Miałem zrobić coś ważnego. Znaleźć coś. Tylko nie mogę sobie przypomnieć co...

- Cieszę się, że mogłem uratować Twe wyschnięte gardło - mrugnąłem wesoło do Chestuna i odszedłem.

-----

*Rzut na magię z aspektem Mistrz Magii(razem +3) by utrudnić Shaerl wszelkie próby odzyskania, bądź znalezienia młota.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, Odgar najwyraźniej nie jest przyzwyczajony do srogiego klimatu panującego na mych ziemiach, trudno mieć o to do niego pretensje, tym niemniej nim odszedł pozostawił mi wiele wspaniałych podarunków, które przysłużyły się mej sprawie. Jeśli zaś chodzi o tych, co mają złe intencje...

Podchodzę bliżej do swego rozmówcy wspinając się na palce i szepcąc cicho:

- Obawiam się, iż Mgielny Upiór nie jest godna zaufania i prowadzi własną grę, ze szkodą dla wszystkich, którzy się z nią zadają.

Wpinam podarowaną mi różę w swe włosy posyłając Panu Czarnego Lasu niewinny uśmiech i odprowadzając go wzrokiem. Sama też mam ważne sprawy do załatwienia. Rzucam przelotne spojrzenie Chestunowi, który najwyraźniej postanowił zignorować mą prośbę... Ten, Który Śpi Pośród Lodu także nie jest tak sprytny jak można by się spodziewać, albo po prostu uciął sobie drzemkę. Cóż, pozostają więc inni potencjalni sprzymierzeńcy. Pewnym krokiem zmierzam do Zefira najwyraźniej wciąż mającego wątpliwości i bez ogródek mówię:

- W zamian za wzajemną współpracę i zaniechanie agresji na okres panowania Królowych naszych dworów zdradzę ci co takiego ujrzałam w swej wizji, oczywiście prywatnie, gdyż nie chcemy przecież by ta informacja stała się powszechną i straciła na wartości.

Mój uśmiech na jedną chwilę z serdecznego staje się znacznie bardziej drapieżny:

- Zaniecham także poproszenia Kusicielki Jesieni o wyrażenie jej opinii co do twego drobnego żartu, który prawdopodobnie stanowił obrazę majestatu króla.

Chwilowy napływ zimna ustępuje, sama zaś kontynuuję dalej pogodnym głosem:

- Przecież jednak tego nie chcemy i jestem przekonana, iż dogadamy się znakomicie bez ingerencji tak niegodnych zaufania osób.

Wciąż uśmiechając się serdecznie łapię Odkrywającego Słońce za ramię i stanowczo prowadzę do jednej z bocznych komnat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czemu kłopoczesz Eidala, Namiestniku? - niespodziewanie w uchu Blathmaca rozległ się mój słodki szept - Powinieneś już wiedzieć, że nie zwykł nam pomagać w takich... zadaniach, zwykle przekazuje jedynie wolę Królowych.

Uśmiecham się i staję obok, zupełnie niewinnie zaczynając obierać jakiś soczysty owoc za pomocą Mgielnego Upiora.

- Słyszałeś już pewnie, że Król zdecydował się organizować festiwal, z pomocą mojej skromnej osoby oczywiście. Jakże mogłeś nie słyszeć, w końcu wszyscy tu wiedzą prawie wszystko - zlizuję z ostrza odrobinę soku, po czym wracam do przerwanej czynności - Nie sądzisz, że jako Namiestnik Jesieni powinieneś się tym zainteresować? Wszakże nasza ukochana Królowa tobie, drogi Lunatyku, zleciła opiekę nad ziemiami naszego Dworu. Zarówno Władczyni jak i Król ucieszą się zapewne z twojego wkładu w to wydarzenie, to świetna okazja, by się wykazać.

---

Rzut na Gorąc poparty aspektem Sprytna (+3) by skłonić Gawaina do złożenia Obietnicy pomocy w organizacji festiwalu poprzez przeznaczenie na niego części Bogactwa lub dokonanie korzystnej dla mnie i Aidena Zmiany dotyczącej festiwalu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uuuummmm...uuuuummmmmm... Wyczucie magicznych zawirowań zajmowało mi dłużej niż mogłem przypuszczać. Kto do licha ciężkiego znów zapycha łącze?!*

---

...A głównemu MC przypominam, że ma jeszcze mój Ruch na poprzedniej stronie do rozpatrzenia związany z odnalezieniem Młota =]

Młodszy Ceremonii ogłasza:

Blathmac -> nopetown, Ruchy nie działają na Mistrza Ceremonii smile_prosty.gif

Feras -> 10(2d6) +3 = 13, Shaerl ma -2 do następnego, związanego z odnalezieniem/odzyskaniem Młota, rzutu

Tayn -> 7(2d6) +3 = 10, w związku z tym wybierasz jedno z poniższych:

- Blathmac Obiecuje przeznaczyć minimum dwa punkty bogactwa ALBO

- Obiecuje dokonać pozytywnej Zmiany dotyczącej festiwalu [przy czym, aby była jasność, Zmiana ma być wsparta przynajmniej jednym punktem Mocy]

*random fourth wall breaking

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że Mistrz nie ma ochoty na rozmowę. Gdyby nie Taynan, nie wiedziałbym jak zakończyć tą krępującą ciszę.

- Wybacz Eidalu może wrócimy do naszej rozmowy później...albo i nie.- po definitywnie zakończonej rozmowie z Dryfującym Liściem, zacząłem wysłuchiwać arystokratki jesieni.-Festiwal? W sumie jest to doskonały pomysł. Skoro jestem namiestnikiem to mam zarówno przywileje jak i obowiązki. Nie chciałbym zawieść kolejnej Królowej. Możesz być pewna Tayeansidhe, że pomogę ci przy organizacji festiwalu.

-----------------------------

Czyli składam obietnicę i tak ostały mi się punkty mocy :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc zbliża się ku końcowi, niedługo zapanuje Zima, a wraz z nią wybrani zostaną następni urzędnicy. Urzędnicy... czyżby jednak? Mgielny Upiór zadziwiająco szybko zakończyła sprawę ataku na Smauga, to do niej niepodobne, nawet jeśli miała do dyspozycji tylko pogłoski, to z pewnością wykorzystałaby je dla swych celów. Chyba, że plotki stałyby w bezpośredniej sprzeczności z jej celami. Przywołuję gestem swe sługi i wydaję im krótkie polecenie:

- Przepytajcie dyskretnie obecnych na balu jakie dokładnie relacje ze Smaugiem łączą naszą drogą Tayeansidhe. Proste kwestie w rodzaju czy dochodziło pomiędzy nimi do jakichkolwiek kontaktów, bądź czy próbowała pogorszyć relacje pomiędzy smokiem, a mymi podwładnymi by dzięki temu samej osiągnąć przewagę.

Bez słowa napełniam mocą Serce Zimy i uważnie, starając się ignorować mniej ważne kwestie, śledzę każdy krok, nawet najdrobniejszy gest poczyniony przez Kusicielkę. Sędzina z pewnością zorientuje się w nieporadnych działaniach służących, ale sama jej reakcja powie mi wystarczająco wiele by w zestawieniu z plotkami i półprawdami, którymi tętni bal, dociec prawdy. Jeżeli Tayn próbowała skrzywdzić istotę, którą upodobał sobie Vael, może spróbować zdradzić także i jego, a do tego nie mogę dopuścić.

Zebrawszy tyle informacji na temat posunięć Pani Wędrującego Dworu ile tylko byłam w stanie, rzucam Raavasowi krótkie spojrzenie, po czym podchodzę do niego mówiąc:

- Ja, Shaerl'vonanea, Eilerlnes, Niewzruszona, Pani Lodowego Ogrodu, Lodowy Świt obiecuję ci Raavas'tempestrum, Duszospalaczu, iż podczas panowania Królowej Zimy, Królowej Wiosny oraz Królowej Lata powstrzymam się od agresji zarówno wobec twej osoby, jak i wobec twych ziem i poddanych, zaś gdy nieprzyjaciel jakowy rzuci ci wyzwanie na twe życzenie pomogę odeprzeć ci zagrożenie i zemsty dokonać .

Przerywam na chwilę, po czym kontynuuję:

- Nadto, licząc, iż odwzajemnisz mą obietnicę oraz w geście dobrej woli Obiecuję, iż przekażę ci w tajemnicy informacje na temat wizji, które uprzednio przekazałam sojusznikowi twemu Zefirowi.

Kończąc przemówienie i czując jak wiążą me dwie obietnice stoję pośrodku sali napięta jak struna oczekując odpowiedzi Płomienia.

----------------------

Rzut na spryt (0) z błyskotką (+1), aspektem Niewzruszona (+1), przeciw Felowi (-1) ale z miłości do Vaela (+1), co daje łącznie +2, by odkryć czy Fel miał jakieś kontakty ze smokiem Smaugiem zarowno bezpośrednie, jak i pośrednie poprzez sklanianie zmianami innych istot do zaatakowania go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ah, wreszcie! Wreszcie cokolwiek blokowało przepływ Myśli ruszyło swój tłusty zadek i dało miejsce dla mych wspaniałych umiejętności. Teraz pytaniem pozostawało co takiego wyczuję i czy faktycznie uda się tego całego Młota znaleźć... Tymczasem jednak:

- Ah, moja droga Shaerl'vonanea, Eilerlnes, Niewzruszona, Pani Lodowego Ogrodu oraz Lodowy Świcie - na jej pierwsze słowo unoszę z lekkim zaskoczeniem brew, głównie zważywszy na nasze... khem, chłodne stosunki do tej pory, niemniej wraz z postępem rozmowy na mej twarzy gości szeroki, szarmancki uśmiech. Brakowało tylko tego, żebym zakręcił wąsem. Gdy skończyła z równie czarującym odpowiadam: - Doskonale. Wyśmienicie bym powiedział. Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym odrzucić tak wspaniałomyślną ofertę. Zatem ja, Raavas'tempestrum, Duszospalacz obiecuję tobie moja droga, iż podczas panowania Królowej Zimy, Królowej Wiosny i Królowej Lata powstrzymam się od agresji zarówno wobec twej osoby, jak i wobec twych ziem a jeżeli znajdzie się ktoś na tyle głupi aby próbować zagrozić twej potędze przybędę ci z pomocą jeśli sobie tego zażyczysz.

Robię chwilę przerwy aby przetrawić informacje na temat wizji. Mój uśmiech nie gaśnie ani na chwilę acz zdaje się, że przybrał dzikszego wyrazu twarzy. Hu-hu... a zatem takie czasy nas czekają... Wyśmienicie.

- Dziękuję ci za informację, twa wspaniałomyślność nie zna zaiste granic. - podchodzę do niej bliżej i obejmuję ją w pasie: - Na inaugurację naszej owocnej współpracy proponuję taniec. Za zapomnienie wszystkich nieprzyjemnych rzeczy jakie między nami były... Za wszystkie wspaniałe chwile, które nadejdą. Za rodzącą się pieśń Lodu i Ognia.

---

Młodszy Ceremonii ogłasza:

Shaerl -> 10(2d6) +2 = 12, dostajesz w pakiecie trzy pytania do gracza :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc, jak Raavas obejmuje Shaerl poczułem... zdziwienie. I chyba coś jeszcze, ale przede wszystkim zdziwienie. Szczycę się wysoko rozwiniętym zmysłem obserwacji, tego jednak nie przewidziałem. Taki jednak już jest Duszospalacz: nieodgadniony w swym szaleństwie. Wzdycham lekko i zajmuję miejsce niedaleko Zefira, to znaczy w stosie różnorakich papierów. Chyba średnio mu z nimi idzie.

- Ciężka dola skryby, przyjacielu.

Z bliżej nieokreślonej przestrzeni wyciągam rozmaite rozliczenia dotyczące organizacji Festiwalu. Przeglądam je, sprawdzając, czy wszystko się zgadza. No i oczywiście, że się zgadza. Z papierów wynika jednak, że jednym z punktów imprezy ma być przywitanie nowej pory roku, a żaden z jej przedstawicieli nie włożył w przygotowania nawet złamanego grosza. Kluczowa kartka o tym świadcząca zupełnym przypadkiem zleciała z biurka i trafiła pod stopy mocno nadgorliwego, młodego Fey, który z pewnością powiadomi o wszystkim Królową Zimy. Może to ją... zezłościć.

-----------------

Rzut na Chłód z aspektem Analityczny (w sumie +1) przeciwko wszystkim członkom Dworu Zimy. Jeśli to trochę zbyt szeroka grupa, to tylko na tego, kto ma najwięcej przychylności, bo to w końcu on w logiczny sposób powinien się wykazać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłem z komnaty bogatszy o coś bardzo cennego. Wiedzę. Machnąłem ręką na sługi, każąc zabrać księgi i tomiska, które też wiele mi dały, po czym ruszyłem do mego pobratymca z dworu Wiosny.

- Zauważyłem, jedyny w swym rodzaju Blathmacu, że powziąłeś pewne starania względem odnalezienia kolejnej poszukiwanej przez każdego Błyskotki... A teraz na dodatek spadł ci na ramiona ciężar zorganizowania festiwalu.

Kładę mu dłoń na ramieniu i uśmiecham się.

- Nasz dwór powinien sobie pomagać. Ci, którzy działają sami już niedługo mogą stać się ucztą dla wron, zmieceni przez przysłowiową nawałnicę mieczy. Tym bardziej, że na dole już toczy się taniec ze smokami.* Ofiarowuję tobie moją przyjaźń.

Pozwalam sobie na jeszcze szerszy uśmiech.

- Fey takiego kalibru jak ty musi wiedzieć, o ile korzystniej jest mieć przyjaciela, który zamiast zwracać się do ciebie o pomoc, sam daje sobie radę i zawsze jest gotów dopomóc ci w jakichś przyszłych kłopotach. Na potwierdzenie tego jestem gotów w zamian za obustronną obietnicę o współpracy i nieagresji zdradzić ci nie tylko treść pewnej wizji, ale także to, czego dowiedziałem się z ksiąg. Obiecuję ci to.

___

*

just4pun

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...