Skocz do zawartości
RoZy

Mass Effect (seria)

Polecane posty

Moje spostrzeżenie (może było/nie widziałem)

Jeśli tylko 1% przekaźników jest aktywnych,

to czy promień magicznego końca

mógł zniszczyć resztę? Jeśli nie jest to technologia jest nieruszona i można skorzystać z niej przy odbudowie reszty, jeśli tak wracamy na początek.

:Tylko TIM jako kolejny po Sarenie Robo-Zombi, jest perspektywą straszną. Co kierowało BW, że wstawili coś tak tandetnego?

Wizja artystyczna oczywiście :wink:

@Malva

Gdzieś było wyjaśniane,

że promień z cytadeli

rozsadzający przekaźniki wprawiał je w mniejszą detonację - x razy mniejszą niż w Arrival, więc hekatomby nie ma i nie będzie.

@UP!!!

Musisz wejść w informacje o grze -> zakłdka kup dodatki -> kup dodatek to DLC co jest darmowe -> potwierdź -> zasysaj :wink:

Edytowano przez Vatherland
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemyślałem kwestie tej gry dokładniej i dla mnie ME3 to zdecydowanie najgorsza część tej serii, i bynajmniej nie chodzi mi jedynie o zakończenie. W tej grze BW poszło wyraźnie w ilość a nie w jakość. Rozmowy są ograniczone, w wielu miejscach jesteśmy sztucznie ograniczani przez kolejne fale wrogów, czasami wracamy w te same miejsca i rozwalamy kolejnych wrogów... tylko gdzie w tym dusza? Ta gra to pustak a nie RPG. Stworzony po to, żeby odcinać kupony i zarabiać kasę na DLC. Że już o DLC From Ashes nie wspomnę.

Niedawno kupiłem Skyrim i grając w niego przypomniałem sobie co to RPG, bo Mass Effect to był RPG tylko w pierwszej i częściowo drugiej części. Nie wiem jak Wy, ale ja wraz z ME3 straciłem resztki szacunku do BW i teraz to studio będzie musiało wydać coś naprawdę dobrego, żebym go odzyskał. A każde kolejne DLC tylko głębiej kopie pod nich dołek, bo ja nie uznaję DLC. Ani grosza więcej ode mnie nie dostaną. Bioware, nienawidzę was :( Jak mogliście się sprzedać EA... wiedziałem, że tak będzie. Jak tylko usłyszałem, że BW się skumało z EA, wiedziałem, że z tego nic dobrego nie wyjdzie, że od tej pory to będzie po prostu trzepanie kasy i wykorzystywanie naiwności klienta. Szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemyślałem kwestie tej gry dokładniej i dla mnie ME3 to zdecydowanie najgorsza część tej serii, i bynajmniej nie chodzi mi jedynie o zakończenie. W tej grze BW poszło wyraźnie w ilość a nie w jakość. Rozmowy są ograniczone, w wielu miejscach jesteśmy sztucznie ograniczani przez kolejne fale wrogów, czasami wracamy w te same miejsca i rozwalamy kolejnych wrogów... tylko gdzie w tym dusza? Ta gra to pustak a nie RPG. Stworzony po to, żeby odcinać kupony i zarabiać kasę na DLC. Że już o DLC From Ashes nie wspomnę.

Akurat gameplay jest najlepszy ze wszystkich części. Łączy najlepsze elementy z ME 1 i 2 + dodaje swoje własne. Mamy masę broni (swoją drogą, genialny pomysł co do wagi broni. Przez to, każda broń ma swoje plusy i minusy, jest balans w przeciwieństwie do ME1, gdzie w połowie gry zdobywało się najlepszy sprzęt, ew. robiło się aczika z kredytami i miało się sprzęt Widma). W dodatku nie mamy poczucia walki w "klatce", tak jak było to w ME1. Z drugiej strony, usunięty wszystkie babole walki z ME2. Nie ma wtórności walki, broń znowu ma statystyki. Wszystko jak widzisz, wychodzi na plus. Mamy statystyki broni (w tym bardzo dobrze pomyślana wagę), nie ma wtórności walki, tak jak miało to miejsce w ME2, nie ma poczucia walki w klatce (ME1) i jest dynamicznie. W dodatku mamy zdecydowanie najwięcej umiejętności do poszczególnych klas (i co najważniejsze, każda z nich przydaje się na własny sposób).

Niedawno kupiłem Skyrim i grając w niego przypomniałem sobie co to RPG [...]

O nie, nie, proszę tylko nie Skyrim. Gra która miała trafną datę premiery, i została okrzyknięta od razu GOTY z braku laku. Widzę, że szykuje nam się kolejny BG i Gothic, czyli gra, która była dobra, jednak nie wiadomo czemu, została okrzyknięta legendą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nitrox

Może odrazu nie rzucaj tytułami "najgorsza" itd. Gra jest dobra, ale nie zasługuje na fanfary. Sporo w niej zrezygnowali - było gdzieś zapisane co było w obietnicach dotyczących rozgrywki w SP i sporo zostało wyrzucone np kilka klas żniwiarzy - miało być więcej niż 3 obecnie (2 jeśli nie chcecie liczyć zwiastuna). Walka była według tych planów bardziej urozmaicona i ciekawsza choćby kopniak, którego mi brak w SP. Dialogi to prawda niezbędne minimum - w RPG chodzi o gadanie/rozmowy/podejmowanie decyzji/itd, nawalanka z wrogiem to tylko tło i odskocznia od rozmów, ale też trzeba przyznać miły przerywnik. Grafika - nie obchodzi mnie ona, mi się podoba, nawet teraz ME1 jest super dla mnie. To co widać nie jest ważne liczy się sama zawartość, ale mogli by popracować nad krajobrazami bo pixeloza czasami ostro atakuje (nie wspomnę o ludkach w cytadeli na niższych poziomach). Silnik gry jest na tyle dobry, że można to tło zapełnić modelami a nie kartonem.

Co do BioWare & EA, wiesz tworzenie gier to kaso-chłonny biznes. Samo BioWare bez wkładu EA nie pozwoliłoby sobie na zatrudnianie aktorów do podkładania głosów. Oczywiście to, że EA pompuje kasę nie oznacza, że są niewinni. Są winni, ale tylko w 75% :laugh: bo u nich wpompowanie = jak najszybsze wypompowanie wkładu (czyt. szybka premiera gry).

Edytowano przez Vatherland
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vatherland: ME3 nie bronię, bo idealne nie jest. Jednak spójrzmy na Skyrim, które zostało okrzyknięte GOTY, albo chociaż najlepszym rpg roku. Dialogi w skyrim ograniczają się do "przynieś/zrób/wykonaj", a fabuła została napisana na kolanie (jest poziomu zakończenia ME3). A jednak, a jednak, gra została okrzyknięta spektakularnym rpg (chyba za chwilą mnie tu zjedzą :D). Skyrim ma piękny świat, fajny system walki, i system robienia "hybryd" postaci, jednak jeśli chodzi o cechy stricte RPG, to one po prostu leżą i kwiczą. Czemu zatem, Skyrim zostaje okrzyknięty legendarnym, a ME wytyka się każdy błąd? Myślę, że po prostu Skyrim, z niewiadomych dla mnie przyczyn, zajął miejsce obok Gothica i BG, które zostały okrzyknięte grami legendarnymi, nie wiadomo w ogóle czemu.

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A weźcie wyjdźcie z Skajrimem... tak wszyscy chwalili go za system podziemi, a jest BEZNADZIEJNIE powtarzalny... a sama gra nudzi bardziej niż ponowne przechodzenie ME2 w identyczny sposób (robiłem sejwa, bo stary mi się skasował)... pełno bugów, questy sprowadzające się do popylania na drugi koniec mapy (i mordowania draugrów/smoków), fatalny balans... Zresztą, po co ja się denerwuję... chociaż przez całe 20h, jakie Skyrimowi poświęciłem, zafascynowany byłem przez pierwsze 4-5 (i myślę, że większość recenzentów dalej nie dobrnęła...)

Co do waszego hejtingu ME3 (jeszcze nie mam, czekam aż łaskawie do EA Classic rzucą...) - chociażby na tym forum było sporo teorii na temat motywów działania Żniwiarzy, w tym kilka dość sensownych (będę wrednie egoistyczny i przypomnę moją, jakoby Żniwiarze, będąc syntetykami, potrzebowali zbieranej w galaktyce biomasy w celu wymiany i napraw elementów organicznych w swoich ciałach; od raz zaproponuję kolejną - Żniwiarze mogliby być

"ogrodnikami galaktyki" jak teraz, ale zamiast niszczyć życie "bo tak", eliminować rasy potencjalnie samodestrukcyjne i nie umiejące zapanować nad własną agresją, a zostawiać resztę, żeby mogła się rozwijać

). BioWare powinno się ukorzyć i dać możliwość największym fanom stworzenia DLC z ich własną wizją zakończenia ME3, dając godne zamknięcie uniwersum...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o sam system walki, to jest ok. Raczej chodzi mi o to, że wrogów jest do pokonania na każdym kroku strasznie dużo i często miałem wrażenie podobne do tego towarzyszącego mi w singlu CoDów, czyli "czemu ta gra mnie tak długo trzyma w tym jednym miejscu". Chciałoby się już iść, zobaczyć co będzie dalej, ale się nie da, bo kolejne fale wrogów. To jest mój główny zarzut w tej produkcji. Dla porównania, w Skyrim, wykonując jakiegoś pierwszego lepszego questa, idę sobie, eksploruję świat, czytam książki, różne notatki, wczuwam się w całość, a od czasu do czasu wyskoczy mi jakiś potwór czy kilka, ale nie cała armia od razu, jak to ma w zwyczaju ME3. Kilka machnięć mieczem, kilka czarów, idę dalej. Nic mnie na dłużej nie zatrzymuje. Natomiast w ME3 po prostu jak widziałem kolejne hordy wrogów, miałem miejscami serdecznie dość. W poprzednich częściach, zwłaszcza w ME2, też tego sporo było, ale w ME3 BW przeszło samo siebie i właściwie dopiero w ME3 miałem to wrażenie nadmiaru wrogów.

Poprzednie części ukończyłem ponad 10 razy. ME3 przeszedłem 1 raz i nie chce mi się więcej - najnormalniej w świecie nie mam ochoty jeszcze raz się przebijać przez to mięso armatnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdej części był nadmiar wrogów. Jednak finał ME3 to jakaś masakra. Przy obronie tych wyrzutni rakiet, miałem serdecznie dość. Kiedy usłyszałem, że "zbliża się kolejna fala", miałem ochotę wyłączyć grę. Z drugiej strony, skrim to to samo. Dostaje questa, jadę przez pół-mapy (to jest akurat ta przyjemna część, bo świat w skyrim jest piękny), wchodzę do tunelu, zabijam 30 wrogów, czytam po raz kolejny te same książki, zabijam bossa i wychodzę. Robię to tylko po to, aby zabrać kolejnego, takiego samego questa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu się zgodzę. Już w 2 części było sporo mięsa do ubijania. W 3 części jest tego n-razy więcej. Choć można to uzasadnić inwazją żniwiarzy i ich nieograniczonymi zasobami wojennymi. Jednak nie zmienia to faktu, że chciałam jak najszybciej zmasakrować przeciwnika by przejść do fabuły. Tuchanka rządzi! Miżdżypaszcza rządzi! Najlepsza scena w grze!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego potrzebujemy działa strzelającego miażdżypaszczami, a nie jakiegoś tygla...

http://f.asset.soup.io/asset/3036/7423_4476.jpeg :laugh:

@Dedexus

W takim razie ten patent Bioware z podziałem typu rozgrywki na: fabułę/walke/rpg nie jest wcale taki głupi, sam dokładnie w tym samym momencie myślałem żeby obniżyć poziom trudności i zobaczyć w końcu ten zniesławiony moment kulminacyjny ME3.

W takim Skyrimie i grach ogólnie najważniejsza jest immersja, jeśli każdego questa ograniczamy tylko do klikania na mapie i wbijania skilla rodem z MMO to szybko zauważymy szwy trzymające grę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ja, taka ściana tekstu, że nie wiadomo do czego się odnieść.

@Dedexus

Na pewno nie powiedziałbym mu, że robią to, bo chce go uratować przed marchewkami. Bo właśnie taki sens, ma to, co mówi pewna słynna postać z ME3. Druga sprawa to taka, że żniwiarze przylatują co jakiś tam okres czasu i zabijają wszystko co jest bardziej zaawansowane w galaktyce? Tylko po co, powiedz mi po co?

Mówiłem o Suwerenie i jego niechęci do tłumaczenia się gorszym od siebie, Ty zaś wracasz do zakończenia. Powtórzę więc, co było już tu powtarzane kilka razy, odpowiadając przy okazji na kilka innych postów mości Vantage'a - niszczone jest zaawansowane życie organiczne, zdolne do stworzenia SI. Nie dlatego, że mają x lat, czy y konfliktów między sobą. Tylko dlatego, że zdolne są do stworzenia SI. Bo istnieje zagrożenie, że wybuchnie wojna między organikami, a syntetykami, w której to wygrają syntetyki mogące nie poprzestać na zniszczeniu swoich stwórców, ale ogólnie na zniszczeniu wszystkich żyjątek wychodzących poza poziom pierwotniaków.

To pewnie jest powód stworzenia Żniwiarzy - dawno, dawno temu, w odległej galaktyce była taka wojna i prawie zniszczyła potężne imperium. Albo SI widząc, że wojna niszczy kolejne, zdatne do życia planety przeprogramowała się i zrobiła z siebie symbiozę organika i syntetyka. Jasne, znów powróci przykład gethów i EDI, ale... kto zagwarantuje, że pokój między gethami, a quarianami by nastąpił, gdyby nie Żniwiarze i Shepard? Kto zagwarantuje, że nie powstałaby kolejna SI i kolejna i kolejna... aż wojna wybuchłaby o samo miejsce do życia i surowce? Bo niby tworzenie SI jest zakazane, a przez całą serię spotykamy ich kilka. Ja mam wrażenie, że wcześniej czy później wojna taka by nastąpiła. Stąd prewencja Żniwiarzy.

Tego nie wiesz . Możliwe, że kiedyś pojawiła się cywilizacja która tego dokonała. Tutaj też mogła by zaistnieć, zamiast tego friendship cannona, którego zbudowali proteanie.

Bo ja wiem, czy nie wiem. Jak Żniwiarze mieliby ich wszystkich zniszczyć, gdyby nie wiedzieli gdzie są, tudzież nie mogliby ich złapać? Bo przecież mając technologię inną od Żniwiarzy mogliby schować się tam, gdzie przekaźników nie ma, a więc nie mogliby być szybko złapani, pobudować agrostatki podobne do tych quarian i schować się w mrocznej przestrzeni. Zaś po przeczekaniu cyklu wrócić, przerobić Cytadelę na złom i przygotować się na powrót potworków z mackami. Stąd wyciągam wniosek - w świecie ME jedyna dostępna technologia podróży szybszej niż światło to ta, która już jest.

Druga sprawa, to taka, że podróżowanie na FTL przez galaktykę, jest jeszcze bardziej idiotyczne niż przekaźniki masy. Nawet przy prędkości światło, to by potrwało jakieś kilkanaście milionów lat, zanim to Shepard dostanie się z (załóżmy) omegi do cytadeli.

FTL - Faster Than Light... Żniwiarze poruszają się z prędkością 1,25 roku świetlnego na godzinę, statki ras galaktyki coś koło połowy tego. Także dotarcie z Ziemi do najbliższej gwiazd to kwestia ilu? Kilkunastu godzin? Co nie zmienia faktu, że podóżowanie tylko na tym mija się z celem.

Poza tym - czemu wciąż negujesz te przekaźniki masy? Albo uznajesz to wyjaśnienie twórców na temat podróży międzygwiezdnych z wykorzystaniem nieznanego dotychczas pierwiastka i wsadzasz ME do science-fiction, albo uznajesz to za fantastyke i nie ma co bajać o tym, co możliwe, a co nie.

Co do samej rozgrywki - mnie się ta podoba bardzo. Szczególnie teraz, gdy gram na szaleńcu - częste uczucie przyparcia do muru tylko pcha mnie do przodu. Zaś obrona w ostatniej misji, gdy grałem po raz pierwszy... aż rozpacz poczułem, gdy zobaczyłem te kilkanaście zbliżających się brutali i banshee, ale satysfakcja, że się udało, też była ogromna. Słowem - świetnie się bawiłem.

PS. Gra zaskakuje mnie coraz bardziej, przy moim drugim podejściu. Zdziwiłem się trochę, że nie spotkałem Kelly Chambers, sam nie wiem czemu, ale zamiast niej miałem później Conrada Vernera. Szczena mi opadła, gdy dowiedziałem się, kim jest z zawodu (chyba z zawodu). Zaś następna scena z jego udziałem i niespodziewane spotkanie - żałuję, że w kwestii głównych wyborów z poprzednich części twórcy nie byli tak kreatywni, a poszli najmniejszą linią oporu.

Edytowano przez Souyan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Abyss - święta prawda :D

@Souyan - dlatego tak bardzo lubię gry BioWare i Bethesdy. Za każdym razem można znaleźć coś nowego. Nową postać, nowe miejsce, nowe wypowiedzi. Grając inna postacią na innych wymaganiach i sejwach odczuwa się coś zupełnie innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Malva - wszechświat to nie trawnik. Miejsca jest bez liku... bo wszechświat, w przeciwieństwie do trawnika jest nieskończony. Nie ma granic. I sami o tym wiemy, my, prawdziwi ludzie tu i teraz. Ponadto z każdą sekundą wszechświat się rozrasta. Co za problem zbudować kolejne przekaźniki wykraczające poza Drogę Mleczną? A nawet jeśli problem, dałoby się rozwiązać. Wiesz, chcesz, możemy tak gdybać, ale ja filozofować bardzo nie lubię, co już tu udowodniłem. :) Ale jak trzeba, to będę odbijał piłeczkę, aż któraś ze stron się zmęczy. Taka gra w tenisa. Ale nie uważasz, że to strata cennego czasu? Ja tam czekam na DLC i bardzo liczę, że nie tylko nie będzie gorzej ale i sytuację poprawią. Mocno trzymam kciuki.

A to nie jest tak, że jedne przekaźniki kierują tylko do jednego innego odpowiednika (point to point), a inne do kilku (point - multi point)? Czepiam się, bo zbudowanie przekaźnika X nic nam nie da, bo jak ustawimy na nim cel podróży? O ile mielibyśmy budować przekaźnik do już istniejącego, czyli np. zniszczony na Ziemi nowy, ale wysyła nas na Omegę, bo tam chcemy się dostać, to ok. Niniejszym zbudowanie nowego przekaźnika wysyłającego nas "gdzieś" nic nam nie da, bo skąd będziemy wiedzieć gdzie (po drugiej stronie też musi być przekaźnik, żeby dolecieć i wrócić). Coś a la Stargate, tylko tam wykorzystywali wrota.

A jeszcze parę słów o cyklu Żniwiarzy. Proteanie byli imperialistami i

nie pozwalali na niepodległość innych ras, siłą wcielając je do imperium.

Ale skąd wiemy, czy poprzednicy Protean też tacy byli? To tak apropo robienia miejsca dla innych ras, których rozwój jest blokowany przez aktualnie panującą.

Czy na pewno obecny cykl który zawiera tyle różnorodności jest jedynym w historii? Przecież, zgodnie z historią uniwersum, po Asari byli Salarianie, Turianie, potem ludzie. Ale pojawiali się Batarianie, Volusy itp itd. Czyli stopniowo kolejne rasy odkrywały przekaźniki i dołączały do galaktycznej społeczności. Skąd więc mamy pewność, że

a) obecna sytuacja jest wyjątkowa (różnorodność)

b ) Proteanie i ich imperializm to dotychczasowy standard w galaktyce

Aha i jeszcze jedno. W ME3 była mowa, że Tygiel, a dokładnie jego

plany budowane były przez wiele ras i przez wiele cyklów

. Więc, poza

starchildem

to dla mnie kolejna nowa rzecz, ważna dla historii i immersji w grze, która została przedstawiona za późno...

Edytowano przez smyku
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem o Suwerenie i jego niechęci do tłumaczenia się gorszym od siebie, Ty zaś wracasz do zakończenia. Powtórzę więc, co było już tu powtarzane kilka razy, odpowiadając przy okazji na kilka innych postów mości Vantage'a - niszczone jest zaawansowane życie organiczne, zdolne do stworzenia SI. Nie dlatego, że mają x lat, czy y konfliktów między sobą. Tylko dlatego, że zdolne są do stworzenia SI. Bo istnieje zagrożenie, że wybuchnie wojna między organikami, a syntetykami, w której to wygrają syntetyki mogące nie poprzestać na zniszczeniu swoich stwórców, ale ogólnie na zniszczeniu wszystkich żyjątek wychodzących poza poziom pierwotniaków.

Czyli rozumiem, że żniwiarze idą po najmniejszej linii oporu? Rozumiem, gdyby cykl zaczynał się, właśnie wtedy, kiedy było takie zagrożenie. Gethy nie stanowią żadnego większego zagrożenia, tak samo jak inne SI. To nie jest terminator, gdzie SkyNet wywołał wojną nuklearną. W najgorszym przypadku, nastąpiła by mobilizacja flot cytadeli, a nawet ras poza nią. Pod koniec gry widzimy jak dużą flotą posiadają wszystkie rasy, ile setek lat zajęłoby zbudowanie takim syntetykom floty, która mogłaby wyrządzić jakieś większe zniszczenia. Zresztą, czemu żniwiarze wycinają całe życie z pomocą SI, jeśli tak bardzo chcą, aby powstało nowe. Na zrujnowanej Ziemi (tak samo jak na innych planetach) nie rozwinie się już żadne życie, bo warunki tam diametralnie się pogorszyły. Jesteśmy więc w punkcie wyjścia. Rasy w galaktyce (w "naszym" cyklu) nie przeszkadzają w rozwoju innym rasom które jeszcze nie odkryły przekaźników masy. Zaś po "interwencji" żniwiarzy, setki planet nie nadają się już do niczego (czyli jednym słowem, nic się na nich nie rozwinie, żadna nowa cywilizacja).

To pewnie jest powód stworzenia Żniwiarzy - dawno, dawno temu, w odległej galaktyce była taka wojna i prawie zniszczyła potężne imperium. Albo SI widząc, że wojna niszczy kolejne, zdatne do życia planety przeprogramowała się i zrobiła z siebie symbiozę organika i syntetyka. Jasne, znów powróci przykład gethów i EDI, ale... kto zagwarantuje, że pokój między gethami, a quarianami by nastąpił, gdyby nie Żniwiarze i Shepard? Kto zagwarantuje, że nie powstałaby kolejna SI i kolejna i kolejna... aż wojna wybuchłaby o samo miejsce do życia i surowce? Bo niby tworzenie SI jest zakazane, a przez całą serię spotykamy ich kilka. Ja mam wrażenie, że wcześniej czy później wojna taka by nastąpiła. Stąd prewencja Żniwiarzy.

Może i by wybuchła, ale ci syntetycy, szybko zostali by pokonani/zepchnięci do jakiejś mgławicy. Tutaj znowu wracamy do sedna sprawy i sensu tego co robią żniwiarze. Niszczą oni, wszystkie planety jeśli są one w sektorach w których został aktywowane przekaźniki masy. Jeśli jest to większa planeta (bardziej zurbanizowana) to niszczą również na niej środowisko, po czym, taka planeta nie nadaję się do życia (nie rozwinie się na niej żadna forma zdolna do lotów kosmicznych, niczym szczątki dawnej cywilizacji się nie rozłożą, a to może potrwać naprawdę, naprawdę długo). Taka SI, zrobiłaby idealnie to samo, straty również były podobne (wątpię aby zaczęła usuwać życia z całej galaktyki, trwało by to nieskończenie długo). Zresztą, żniwiarze mogli by wkroczyć, dopiero po zaistniałej sytuacji (czyt. ta SI wybiła całe życie organiczne w danych sektorach).

Bo ja wiem, czy nie wiem. Jak Żniwiarze mieliby ich wszystkich zniszczyć, gdyby nie wiedzieli gdzie są, tudzież nie mogliby ich złapać? Bo przecież mając technologię inną od Żniwiarzy mogliby schować się tam, gdzie przekaźników nie ma, a więc nie mogliby być szybko złapani, pobudować agrostatki podobne do tych quarian i schować się w mrocznej przestrzeni. Zaś po przeczekaniu cyklu wrócić, przerobić Cytadelę na złom i przygotować się na powrót potworków z mackami. Stąd wyciągam wniosek - w świecie ME jedyna dostępna technologia podróży szybszej niż światło to ta, która już jest.

Technologia w uniwersum, zależy tylko od jego autorów. My możemy gdybać, czy w ME można podróżować w taki, a nie inny sposób, jednak to wszystko zależy od BW. Oni decydują, o historii uniwersum. Jeśli w ME4, chcą aby pojawiła się tajemnicza cywilizacja która potrafi zmieniać wymiary i oszukała żniwiarzy, to się pojawi. Jeśli nie chcą, to się nie pojawi. Jednak uniwersum ME nie jest wymyślona od podstaw (tak jak np. SW). Jest odbiciem tego, co będzie za 200 lat jeśli się rozwiniemy w taki, a nie inny sposób. Więc nie można tam wstawić informacji, że ludzie od zawsze mieli 4 palce, tak samo, jak chociaż trochę musi bazować na tym, co my dzisiaj wiemy o kosmosie. Na tej podstawie można gdybać, że jest inny sposób podróżowania przez galaktykę niż przekaźniki masy. No właśnie, gdybać, i tylko gdybać, a niczego stwierdzić, bo to wszystko zależy od autorów.

Poza tym - czemu wciąż negujesz te przekaźniki masy? Albo uznajesz to wyjaśnienie twórców na temat podróży międzygwiezdnych z wykorzystaniem nieznanego dotychczas pierwiastka i wsadzasz ME do science-fiction, albo uznajesz to za fantastyke i nie ma co bajać o tym, co możliwe, a co nie.

Nie neguje przekaźników, tylko dziury i potencjał, jaki twórcy marnują. Mamy przekaźniki masy, które zostały opisane "nie wiemy jak to działa, i nas to nie ciekawi". Mamy żniwiarzy, którzy nie zdradzą nam chociażby skrawka motywacji do swojego działania, tylko powiedzą "jesteś za głupi, żeby to zrozumieć". Mamy na końcu tygiel, który jak się okazuje

budowało wiele ras

. Jednak nic o nich nie ma powiedziano, za to znowu zostaje zwalone wszystko na protean.

FTL - Faster Than Light... Żniwiarze poruszają się z prędkością 1,25 roku świetlnego na godzinę, statki ras galaktyki coś koło połowy tego. Także dotarcie z Ziemi do najbliższej gwiazd to kwestia ilu? Kilkunastu godzin? Co nie zmienia faktu, że podóżowanie tylko na tym mija się z celem.

Całkowicie źle to zdanie sformułowałem. Chodziło mi o to, że podróżowanie na silnikach, które osiągają prędkość podobną, lub trochę wyższą (a nawet dużo wyższą) niż światło przez galaktykę, mija się z celem.*

*Biorąc pod uwagę, że np. taki żniwiarz osiąga prędkość 1,25 roku świetlnego na godzinę, bo FTL jest pojęciem względnym. Podróżując przez przekaźniki masy również osiągamy prędkość nadświetlną...

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie odnieść się do tego co Smuggler napisał w nowym CDA. Najwyraźniej jemu też trzeba wyraźnie napisać, i to chyba drukowanymi literami, że NIE CHODZI O BRAK HAPPY ENDU. Chodzi o wiele innych rzeczy związanych z zakończeniem, które nie raz i nie dwa zostały już na tym forum (na YouTube też jest kilka filmów bardzo dobrze podsumowujących co jest nie tak z zakończeniem).

OFF-TOPIC MODE ON

A co do felietonu Hut-a "Nie jesteśmy producentami" to mam dziwne wrażenie jakby cały wydźwięk tego tekstu brzmiał: "producenty róbta co chceta ze swoimi grami a wy gracze/klienty nie narzekajta tylko cieszta się z tego co macie a jak się nie podoba to nie kupujta". Szczerze powiedziawszy to nie zdziwiła mnie treść tekstu Hut-a. Spodziewałem się, że będzie po stronie producentów a nie graczy.

OFF-TOPIC MODE OFF

Podsumowując wszystko: pozwalajmy twórcom na bezgraniczne używanie Space Magic :pokerface: albo innych magii wszelakich, więcej spekulacji dla wszystkich, więcej nie różniących się zakończeń w stylu A, B, C + w DLC opcjonalne kolorki eksplozji.

Edytowano przez Ardeth711
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem /jeszcze/ nowego CDA, ALE - też spodziewałem się stanowiska "klienty, na kolana i błagać byśmy wam gry robili, bo bez nas jesteście nikim".

Widać ktoś w redakcji CDA nie pojął, że 3cia część ME była robiona niczym garnitur szyty na miarę, w której krawiec mierzy klienta w każdym calu i obiecuje, że materiał będzie delikatny ale mocny, sprawdzi się na lato, jesień, zimę i wiosnę, no i oczywiście wpasuje się jak ulał do ciała.

A potem jak ów klient dostaje źle dopasowany gajer, który ma szorstki materiał i do tego jest cienki i zimny, to oczywiście nie ma prawa krytykować, bo "garnitur to dzieło sztuki" i nic klientowi do tego... żal.

Ktoś siedzi w kieszeni producentów?

BTW. Ktoś się orientuje kiedy jakieś DLC (płatne) wyjdzie do ME? Zapowiedzieli ten marny epizod wyjaśniający koniec gry, plus do multi. A coś do singla? Bo może mi umkło? Czy może Bio ma pełne portki i wycofało się z robienia dlcków do gry po tej aferze z zakończeniem.

Edytowano przez smyku
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo się mówi o DLC z odbiciem Omegi, bo faktycznie cała ścieżka fabularna z Arią urywa się w próżni (mniej więcej tak samo jak to było z Liarą i Shadow Brokerem w M2).

Póki co jeszcze milczą, bo po wpadce z Day One DLC boją się wyskakiwać z kolejnymi rzeczami, które będą wyglądały na żywcem wycięte z gry.

No i kłopot jest taki, że niewiele osób kupi DLC z pre-endingu, w momencie

gdy zakończenie gry morduje uniwersum. Bo po co ratować coś, co i tak umrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BioWare/EA jest w trybie "damage control" i jak na razie nie spodziewałbym się płatnych DLC, te pojawią się prawdopodobnie już po tym całym "true ending". Teraz będziemy karmieni patchami do multi, ewentualnie jakimiś mało znaczącymi pierdółkami do singla. Moja superoptymistyczna wizja autorska (więc wara od niej !) widzi DLC z Omegą za free =D

@Ardeth711

To, że tekst będzie w stylu "żryj wszystko, nawet cały syf konsumencie i siedź cicho" było wiadomo już po samym tytule artykułu. Tak samo jak wiadomo było jak zabarwiony będzie tekst Smugga "głupie dzieci nie rozumieją głębi zakończenia i chcą happy endu".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW. Ktoś się orientuje kiedy jakieś DLC (płatne) wyjdzie do ME? Zapowiedzieli ten marny epizod wyjaśniający koniec gry, plus do multi. A coś do singla? Bo może mi umkło? Czy może Bio ma pełne portki i wycofało się z robienia dlcków do gry po tej aferze z zakończeniem.

No ma być jakieś z Omegą ale wątpię by teraz je wypuścili, jak dadzą jakieś nowe DLC to gracze rzucą się na Bioware i EA, że zamiast robić ending to bawią się w pierd**y.

Ale osobiście chciałbym aby jakieś się pojawiło, Protka wydali szybko i nie było jeszcze dużego ruchu oporu Hold The Line oraz Hold The Wallet więc im się sprzedało, ciekawy jestem ile graczy wytrwałoby przy swoich przekonaniach i rzeczywiście nie kupiło by DLC a ile by wymiękło :)

Ja osobiście trzymam się tego i za żadne skarby nie kupię żadnej gry EA (oprócz ME3 jak stanieje) a już nie ma mowy o DLC (no bo w sumie nawet sensu w tym nie widzę, po co mi ta misja skoro i tak to wszystko się skończy tak jak skończy, w ME2 przynajmniej było po co w nie grać tutaj tylko sama zabawa zostaje ale jako, że DLC raczej tanie nie będą i nie wpłyną dramatycznie na fabułę i zakończenie to nie widzę sensu by je kupować, no ale to sprawa każdego z osobna).

Tak ostatnio wpadła mi w oczy stara, głupia plota z 4chana na temat planowanych DLC do ME3, wiem, że to fatalne źródło informacji ale coś mnie zastanowiło, albowiem jak pamiętacie były wymienione tam takie DLC:

1. Aria i Omega

2. DLC z romansami

3. DLC w którym Shepard szuka czegoś na planecie z dżunglą i nie wiadomo jak się tam znalazł.

A teraz wyjaśnienia:

1. Takie DLC ponoć ma być.

2. Bioware przy ME2 myślało nad DLC z romansami i pisali, ze chętnie by takie zrobili.

Zapewne takie DLC to żyła złota (zaraz po dodatkowych zakończeniach) ponieważ fani poszczególnych postaci rzucą się na nie jeżeli będzie coś ciekawszego. Ja obstawiałbym parę rozmów oraz 1/2 nowe sex scenki dla każdej z postaci.

3. SHepard w dżungli? Nie ma to sensu chociaż...

Opierając się teraz na slowach Weeksa oraz zakończeniu ME3

Jak widzimy nasza załoga rozbiła się na planecie pokrytej dżunglą, Weeks oraz ta babka z BIoware (nie pamiętam jak jej tam) dali tak jakby znać, że w Extendet Cut da się wrócić do swoich LI (choć bym im nie ufał zbytnio, mimo iż Weeks jest chyba jednym z bardziej lubianych scenarzystów Bioware i ma gadanego jak Mordin) które jak wiemy jeżeli żyją to są na Normandii (ciekawe jak wytłumaczą to, że postacie pozostawiły Shepa na Ziemi) w momencie jej rozbicia.

Jeden tylko problem, jak on się tam dostaje? Weeks mówił, że można ulepszyć napęd FTL zaś na tweeterze (tej pani raczej nie ufać, ale Weeks dostał opiernicz więc coś musi być na rzeczy) babka pisała, że odbudujemy przekaźniki masy, ogólnie obstawiałbym raczej uber-FTL.

Oczywiście w to wszystko nie wierzę ale podobieństwa są.

A co do CDA to na szczęście ja tego numeru czytać nie będę :D

Wystarczy mi ich "recenzja" w poprzednim numerze której nie dałem rady doczytać do końca, szkoda tylko, że nie wytłumaczą nam tych wszystkich błędów w zakończeniu ME3 w logiczny sposób bo bym chętnie o tym poczytał :)

Pozwolę sobie odnieść się do tego co Smuggler napisał w nowym CDA. Najwyraźniej jemu też trzeba wyraźnie napisać, i to chyba drukowanymi literami, że NIE CHODZI O BRAK HAPPY ENDU.

No mnie osobiście wkurza gadanie ludzi którzy chcą bronić zakończenia słowami typu "Bo chcecie happy end z kucykami na końcu" i głownie w kółko powtarzają to albo "Bo to wojna z Żniwiarzami", ale co ma piernik do wiatraka? Ze wojna z Żniwiarzami to od razu można dać byle gów** na końcu?

A zakończenie w którym Shepard przeżyje i wraca do swoich to żaden happy end, możemy tu mówić o co najwyżej zakończeniu pocieszającym. Bo jeżeli wiele lubianych postaci umiera lub coś ważnego upada

Anderson!!! Przekaźniki rozwalone w cholerę, Ziemia zrujnowana a wiele ras nie wróci do swoich systemów, Wrex skazany z innymi Kroganami na śmierć głodową tak samo jak inne rasy

to jak tu można mówić o szczęśliwym zakończeniu? Dla mnie nawet happy endingiem nie było zakończenie ME1 bo mimo wszystko straciłem

Ashley którą lubiłem i do której się przyzwyczaiłem

, i co z tego, że mój Shepard przeżył tak samo jak inne ulubione postacie? Zakończenie dla mnie było super ale full szczęśliwym bym tego nie nazwał.

I nic dziwnego nie widzę w tym, że w minimum jednym zakończeniu ME3 właśnie takie chcieli by gracze (tzn. nie mówię tu o full happy endingu), przecież to jest gra! Wiele osób siada do niej by się zrelaksować, na chwilę zapomnieć o kłopotach i miło się przy tym bawić, gdyby chciał pooglądać coś dramatycznego to na pewno by tej gry nie kupił a raczej sięgnął po film.

A tak wracając do teamtu DLC, czy tylko ja mam przeczucie, że w tym Extendet Cut będzie zawarte coś dodatkowego co wymusi na graczach zakup innych DLC?

Mam na myśli, jeżeli chcesz uratować uniwersum i swoich towarzyszy oraz Sheparda to wyskakuj z kasy kliencie ;) Czyli kup wszystkie inne DLC.

Edytowano przez Darkmen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też odniosę się do tekstów w najnowszym CDA o ME3.

Na początek cytat z Elizy Orzeszkowej ("Kilka uwag nad powieścią"): Więc nie autor, jakkolwiek potężny, tworzy ogół, ale ogół tworzy autora.

W CDA wielokrotnie było promowane stwierdzenie "płacę = wymagam", czy to w odniesieniu do puaczu o niskie oceny gier, czy też w odniesieniu do teorii "gry o cenie X zł mają minimalną ocenę Y". CDA też zawsze słynęło z parcia pod prąd z ocenami i nie poddawania się owczemu pędowi "damy 10/10 bo inaczej wydawca się obrazi i nie da kolejnej gry do recenzji przedpremierowo". Wreszcie, CDA zawsze było pismem "od graczy dla graczy". Tyle że odnoszę wrażenie, iż teraz w CDA panuje trend "poprawności politycznej" - Kaszanka Zone wyparowała, wady gier są coraz bardziej minimalizowane na rzecz ogólnego "wrażenia po grze". Ja rozumiem, tylko... No właśnie, tylko. Wielokrotnie były w AR pytania, czemu Gra X dostała tak niską ocenę końcową, a w odpowiedzi często padał argument POWTARZALNOŚĆ. W świetle tego argumentu, charakterystycznego przecież dla załogi CDA jako graczy z dłuuuuugim stażem BARDZO niezrozumiała wydaje mi się wysoka ocena TES V - mimo, że jest to gra dobra, jest niesamowicie POWTARZALNA, z miałkimi questami i sprowadzająca się do czyszczenia inaczej rozplanowanych lochach o identycznym zestawie tekstur, zagadek, pułapek i przeciwników na całej mapie, żeby ze skrzyni wyjąć sprzęt odrobinę mniej crapowaty niż teraz używany.

Ale do rzeczy, czyli do ME3. Redakcja broni niczym lwy zakończenia ME3, nazywając wymuszanie jego zmiany przez graczy "ograniczeniem swobody twórczej autorów". I tutaj wkrada się i cytat z Orzeszkowej i zapowiedzi przedpremierowe autorów ME3 ("ZDECYDUJ JAK SIĘ TO ZAKOŃCZY!!"). No i teza, jakoby developerów nie można było rozliczać z przedpremierowych obietnic. Tyle że:

Rok 2007. Space Siege. Jakiś czas wcześniej była zapowiedź, wyjątkowo pozytywna, na podstawie prezentacji w studiu i wypowiedzi developerów. W recenzji okazuje się, że tak różowo wcale nie jest i gra zostaje napiętnowana z niską oceną jako przykład niespełnionych obietnic autorów. Recenzja mimo wszystko skonstruowana możliwie obiektywnie.

Rok 2012. Mass Effect 3. Narody klękają przed BioWare, mimo wycieków sugerujących, że gra będzie mierna. Ale czekamy na recenzję w CDA, słynącym przecież z dokładności w tej kwestii. A w recenzji - maksymalny subiektywizm (rozumiem specyfikę tej formy, ale jeszcze parę lat temu z powodzeniem udawało się wplatać w recenzje suche fakty...), wady zrzucone na margines (jeszcze parę lat temu, za niezaskakujące skrypty w grze AAA ocena poleciałaby co najmniej o pół oczka w dół [ile razy było podkreślone w tekście, że takie wady w grze wysokobudżetowej są niewybaczalne?], a tutaj... ) i widoczna w niektórych miejscach nieznajomość specyfiki (nie twierdzę, że Smuggler nie grał w poprzednie części i nie przeszedł całego ME3, ale np. takie stwierdzenie, że "jeśli w 2 Shepard is gone, to w 3 można grać inną specjalną postacią") oraz wycofywanie się z części stwierdzeń w tym numerze skłaniają do refleksji na ten temat. Nie że korupcja i te sprawy, ale IMO postępująca konsolowość w redakcji i panująca na konsolach polityka uległości wobec Sony/Microsoftu [w końcu zamknięta platforma] w połączeniu z mniejszym zaawansowaniem technicznym ichnich gier ze względu na słabsze możliwości techniczne Xkloca i Pony SlayStation sugerują, że redakcja trochę obniżyła standardy i to, co kiedyś było "dobre, ale...", teraz jest "SUPER!". Rynek się zmienia, panowie, konsole są [niestety, ze względu na różne negatywne skutki zamkniętych platform sprzętowych.... nawet Świat Nauki pisał po śmierci Jobsa, że kończy się czas zamkniętych platform i niedługo będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem podobnym do początków ery PC] coraz powszechniejsze a gry są coraz częściej multiplatformowe, ale to nie jest chyba powód do obniżania standardów, skoro na PC można z powodzeniem robić i więcej i lepiej? To kolejny zarzut.

Tak naprawdę to do graczy powinna należeć decyzja, czy chcą takiego zakończenia ME3 czy nie, bo to GRACZE kupują grę, dając pieniądze developerowi i to zdanie GRACZY jest najważniejsze, bo to w ich gusta ma trafić gra. A skopane zakończenie w RPG przypomina moim zdaniem wykwintny obiad w drogiej restauracji, na którego końcu, kiedy chcesz już wychodzić, kelner mów "Ależ proszę pana, ostatnie danie doliczone do rachunku, musi je pan zjeść" i podaje jakąś obrzydliwą papkę niewiadomego pochodzenia.

Obrona tego zakończenia zaczyna powoli przypominać sytuację z ACTA (pomińmy skrajnie inne warunki, zbiorową panikę i średnią legalność akcji Legionu Anonimowych) - po jednej stronie prasa i developerzy, uparcie twierdzący, że tworzą sztukę i do nich należy decyzja, czy skopać zakończenie czy nie, a po drugiej konsumenci-gracze, żądający wywiązania się z obietnic i zarzucający developerom kłamstwo i celowe fałszowanie rzeczywistego obrazu.

Pojawiały się stwierdzenia, że wymagać od BW zmiany zakończenia ME3 to tak jakby wymagać od pisarza zmiany zakończenia książki. Otóż nie. Istotą RPG jako takiego jest możliwość dokonania Wyboru który w rzeczywisty sposób wpływa na świat. W książce (pomijając zakończenie otwarte i deus ex machina) akcja zmierza nieuchronnie w stronę punktu kulminacyjnego i można już wcześniej wywnioskować, jak to się skończy. W cRPG każda nasza decyzja przesuwa Zębatki Losu o ułamek obrotu, dając w efekcie inną konfigurację całego scenariusza i w efekcie inne zakończenie. A w ME3 Zębatki Losu sięgają w próżnie, a nad nimi znajdują się trzy różnokolorowe przyciski, podświetlające identyczny obraz różnym światłem. A zakończeń miało być ponoć 16....

Ta walka o zakończenie ME3, wymaganie od Valve ujawnienia informacji o HL3 i podobne inicjatywy, wraz z obecną "Wiosną Ludów" i budzącą się świadomością własnej siły przez internautów są być może zapowiedzią całkiem nowej fali demokracji, sprzeciwu wobec polityki korporacyjnej i buntu przeciw byciu potulną krową do dojenia pieniędzy. Teza wyjątkowo kontrowersyjna, ale ostatnie trendy wskazują właśnie na taki kierunek rozwoju sytuacji. A kwestią czasu jest, kiedy w Strasburgu wyląduje pozew przeciw licencjom zawartym w programach, w otwarty sposób łamiących rozmaite konstytucje, ustawy...

Edytowano przez Thaarael
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@smyku

Bardzo fajne porównanie.

Co do DLC dodającego coś do singla na razie cichutko.

@Thaarael

Brawo! Taki artykuł powinien być w CDa :wink:

@mewho

Mieliśmy komiks z Liarą, gdzie "walczyła" z Chandlarzem Cieni o ciałko i straciła kumpla Ferona. Było DLC o dalszym losie, więc jeśli mamy komiks "Inwazja" z Arią uciekającą z Omegi to na 101% DLC będzie z odzyskaniem Omegi (liczę także na pikantny/"brutalny" romans z Arią :tongue:

pervert mode on sex też of course pervert mode off

). Poza tym kiedy porównałem mapy z ME2 i ME3 to jedna gromada nakładała się idealnie na drugą, była to OMEGA oczywiście.

@ChaosEpyon

DLC z Omegą za darmo :laugh: , prędzej Jarek do PO wstąpi, ale oczywiście podoba mi się twoja "wizja autorska" :wink:

@Ardeth711

@Darkmen

Pierwsze -

Nawet jeśli ludzie chcą dobrego endingu to czemu nie mieli by go dostać - już poraz Xenty powiem - obiecali 16 endingów RÓŻNYCH, więc prawdopodobnie była by ta jedna "różowa" opcja a najlepiej jakby zrobili dobre zakończenie po przejściu gry po raz drugi - wtedy wizja artystyczna "TFURCUF" była by ukazana za pierwszym podejściem a o to co poszczególni gracze walczyli po drugim - włala oto moja wizja i będę jej bronił :wink: A rzucanie w graczy zdaniami typu, "dzieci nie dorosły" to w moim mniemaniu jest wyśmiewanie się z nas. Czy ja przechodzą powierzchownie grę (trzeba powiedzieć prawdę w oczy bo to co było wypisane w recenzji ME3 było przejściem na chybcika) mam prawo najeżdżać tak - prawdziwych fascynatów co nawet wykonali głupie poboczne zadanie w stylu "odnajdź majty elkora"?

Drugie -

Recenzenci w tym artykule bronią swojej "Wizji artystycznej" tekstu :laugh:

A tak wracając do teamtu DLC, czy tylko ja mam przeczucie, że w tym Extendet Cut będzie zawarte coś dodatkowego co wymusi na graczach zakup innych DLC?

Mam na myśli, jeżeli chcesz uratować uniwersum i swoich towarzyszy oraz Sheparda to wyskakuj z kasy kliencie ;) Czyli kup wszystkie inne DLC.

Nic mnie nie zaskoczy w końcu "wizja artystyczna" to nie akcja charytatywna i kasy potrzebuje. Chociaż taki zabieg byłby szczytem wszystkiego.

Przeglądałem ostatnio import zapisanej gry w ME3 i znalazłem kolejne babole -

61054443.jpg

ME1

wykonałem wszystkie 3 misje na Feros - dlaczego mam odznaczone 2? :ohmy:

ME2

Misja z Jacobem - dziwne mój wybór nie ma znaczenia ta? :dry::rolleyes: Przecież aresztowałem jego ojca.

DLC LotSB - mamy 5 misji dlczego jedna jest niewypełniona :rolleyes:

Macie takie same wpisy?

Edytowano przez Vatherland
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Darkmen

Pierwsze -

Nawet jeśli ludzie chcą dobrego endingu to czemu nie mieli by go dostać - już poraz Xenty powiem - obiecali 16 endingów RÓŻNYCH, więc prawdopodobnie była by ta jedna "różowa" opcja a najlepiej jakby zrobili dobre zakończenie po przejściu gry po raz drugi - wtedy wizja artystyczna "TFURCUF" była by ukazana za pierwszym podejściem a o to co poszczególni gracze walczyli po drugim - włala oto moja wizja i będę jej bronił wink.gif A rzucanie w graczy zdaniami typu, "dzieci nie dorosły" to w moim mniemaniu jest wyśmiewanie się z nas. Czy ja przechodzą powierzchownie grę (trzeba powiedzieć prawdę w oczy bo to co było wypisane w recenzji ME3 było przejściem na chybcika) mam prawo najeżdżać tak - prawdziwych fascynatów co nawet wykonali głupie poboczne zadanie w stylu "odnajdź majty elkora"?

No w sumie przegadałeś mi, rzeczywiście po tylu wyborach moralnych można zrobić różne zakończenia. Wiem, że obiecywali 16 różnych endingów, obiecywali też, że Mass Effect 3 to nie gra w której na zakończeniu wybieramy pomiędzy A, B czy C...

Patrick Weeks ponoć puścił parę z ust, że w zakończeniach Mass Effecta 3 planowali coś na miarę happy endingu, jednak po tym jak dwóch panów zamknęło się i zaczeli wymyślać zakończenia to wyszło... to:

http://jmstevenson.files.wordpress.com/2012/03/ai.png

Szkoda, że nie komentuje tego zawodowy komentator kolarstwa ;)

Wiesz, różowe zakończenie przy ng+ to bardzo fajny pomysł, zdecydowanie urozmaiciło by to nową grę ale mimo wszystko fajnie by było gdyby po ukończeniu gry taki ending odblokował się dla wszystkich Shepardów którymi gramy lub zamierzamy grać bo mimo wszystko ja nie lubię grać od razu przypakowaną postacią.

Osobiście uważam, że mogli dać taki wybór A, B, C ale tylko dla graczy którzy zaczynają swoją przygodę od ME3, gracze którzy importują postać od pierwszej części powinni mieć parę dodatkowych możliwości.

Wyśmiewanie się z graczy "że dzieci nie dorosły" uważam wręcz za piękny pokaż jak to "taka osoba dorosła", bo przecież żaden dorosły by tak nie powiedział :)

Zresztą my dzieci? To gratulacje dla "dorosłego, wprawionego gracza" który nagrywał gameplay z ME3 zamieszczony na płycie z CDA, obejrzyjcie koniecznie bo dawno się tak nie uśmiałem ;) Nie wiem na jakim poziomie trudności ten gościu grał ale chyba na najniższym z możliwych a i tak miał problemy z opanowaniem gry :D Nie oceniam niczyjego grania ale mimo wszystko po profesjonalistach siedzących w branży gier dłużej niż ja spodziewałem się czegoś lepszego.

"jeśli w 2 Shepard is gone, to w 3 można grać inną specjalną postacią"

No to mnie rozwaliło, jeszcze przy ME2 o tym dudnili, że nie będzie można a tutaj recenzent pięknie strzela byka :)

Oczywiście nie musiał czytać każdego newsa itd. Ale mimo wszystko zanim coś napisze to by przynajmniej sprawdził.

@Thaarael

Mądrze piszesz

Edytowano przez Darkmen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...