Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

@iHS

Czyli rozumiem, że Władca Pierścieni byłby dalej genialną pozycją /trylogią/ gdyby książka skończyła się w momencie przejścia wojsk Mordoru przez rzekę Anduinę? No tak, bo "chcemy niesztampowego zakończenia". Filmy zacznijmy wszystkie kończyć w połowie, albo w 3/4 drogi i niech sobie myślą "co było dalej".

Mam wrażenie, że oczekujesz tych samych wartości i doznań od zupełnie odmiennych źródeł przekazu, form rozrywki (książka, film, gry komputerowe, dorzućmy jeszcze muzykę, czy malarstwo).

Dla Ciebie chyba to to samo (sztuka), dla wielu ludzi nie. W tym dla mnie. Rozgraniczam coś, co dostarcza rozrywkę (głównie), bo gry do tego głównie są, by bawić (i przy okazji uczyć - języka, czy historii), oraz na coś, co ma rozwijać intelektualnie, kulturalnie, budzić wyższe wartości (książki, malarstwo).

Oczywiście w danej kategorii też mam różne oczekiwania. Od Transformersów nie będę oczekiwał porywającej fabuły, jakiegoś filozoficznego problemu, drugiego dna itd, tak jak od filmu dokumentalnego o tragedii mieszkańców Sudanu [beeep]istych efektów specjalnych...

Na zasadzie "niedopowiedzeń" - w Twoim języku, (dla mnie dziur i zakończenia czegoś w najgorszym możliwym momencie i w najgorszy możliwy sposób), dlaczego malarze nagminnie nie tworzą obrazu w połowie, 3/4? Taka Dama z Łasiczką niech będzie namalowana do połowy, a dalej puste płótno? Tak, brzmi to dziwnie i nie trzyma się kupy, tak jak zakończenie ME.

Ale zostawmy porównania. Gry, jako rozrywka (jednak), powinny nas bawić, intrygować, wyzwalać emocje, szokować, uczyć etc. ME to w pełni realizuje. To nie ulega wątpliwości. Z tym, że twórcy przez cały proces budowania produktu (taak, gra to produkt), mówili że zrobią to czy tamto (wybacz, nie będę przytaczał o co chodzi, podejrzewam że tyle razy się to tutaj pojawiło, że każdy wie o co chodzi).

Jeśli malarz, pisarz, nie prowadzi dialogu z widzami, czytelnikami, informując o procesie powstawania dzieła (produktu), obiecując, że to co robią spełni takie, a takie oczekiwania, to może tworzyć jak chce. Bio prowadziło dialog, obiecywało coś. To różnica. Kolosalna.

Twórca książki Metro 2033 i 2034 zmienił nieco treść książki po uwagach fanów. Wyszło mu to na dobre. Produkt okazał się hitem. Ale to znaczy, że stracił niezależność i nie stworzył swego rodzaju "sztuki"?

Gra z angielskiego jest "character-driven-story". W lepszy czy gorszy sposób, przez wszystkie 3 części mieliśmy dokładnie to powyższe. Do momentu kiedy spotykamy dzieciaka i w tym momencie oglądamy nieinteraktywny film na który nie mamy totalnie żadnego wpływu. To złamanie zasad, które nieformalnie przyjęły obie strony (twórcy i gracze). Są miejsca na świecie gdzie "ustna" umowa jest równie ważna co papier. Widać nie w EA/Bio.

Zauważ, że nie byłoby całego problemu, gdyby na koniec pojawiły się ZDECYDOWANIE RÓŻNE zakończenia. To pierwsze złamanie "umowy" z fanami, których podobno Bio słucha. Drugim jest totalny brak wyjaśnienia co stało się ze Wszechświatem o który walczyłeś. Można to zrobić tak, by wyjaśnić sytuację, ale jednocześnie zostawić wielkie pole do interpretacji "co dalej".

Znakomicie to było zrobione w ME 1 i ME 2. W ME 3 ch. wie co jest po trzech kolorach. Ani co będzie dalej.

Żeby jednak się znów nie powtarzać. Różnica pomiędzy sztuką, a produktem jest taka, że sztukę oglądamy często za darmo, lub za niewielką opłatą (muzea, wystawy, performance), żeby poszerzyć horyzonty, "odchamić się", kupując produkt oczekujemy że spełni nasze potrzeby i oczekiwania w mniejszym czy większym stopniu. Jeżeli produkt który otrzymujemy tych potrzeb nie spełnia, to odwracamy się od firmy która go produkuje (jak się piwo "zepsuje" to kupujemy inne, to samo z innymi produktami, tak?). To samo czeka w jakimś stopniu Bioware.

Artysta co maluje obrazki, rzeźbi itd, ma generalnie w 4 literach czy "tłum" kupi jego produkt, lub jakie odczucia będzie mieć po spotkaniu z tworem danego artysty. Twórcy gier nie mają tego luksusu i jeżeli obiecują X, a dają Y, no to raz, drugi, trzeci piąty i studio skończy z komornikiem na kontach i majątku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc, proponuję - chodźmy dalej. Napiszmy do Jacka Dukaja, żeby skończył "inne pieśni" bo nie wiem w końcu co się stało z tym Berbelekiem. Htichcock musi obowiązkowo (zza grobu) dokręcić końcówkę ptaków, wyjaśniając jak zabójczy wirus zmieniał mózgi okolicznego ptactwa karząc im atakować ludzi. Mann a raczej jego spadkobercy koniecznie musi dopisać rozdział czarodziejskiej góry, wyjaśniając czy hans castorp w końcu przeżył wojnę, no i sam fakt, że w dalszym ciągu nie wiem cy przespał się z kławdią chauchat czy nie, to jest o prostu skandal i granda, nie po to kupowałem książkę żeby nie wiedzieć. Zróbmy listę filmów, książek, i gier w których zaończenia nas nie w pełni satysfakcjonują nie wyjaśniając wszystkich pytań fabularnych, i będziemy je zmieniać. Na samym końcu wszystko będzie logicznie wyjaśnione, klarowne, czyli takie jakie ma być. Or should it?

W moim skromnym zdaniu nie masz racji. Książka/film/itd - ma z góry narzuconą historię. czytelnik/widz/"Konsument" jest prowadzony za "rączkę" przez całą fabułę. Nikt tam nie dokonuje wyboru, tylko odkrywa co autor tam "stworzył". Gra komputerowa oparta na wyborach/decyzjach/skutkach jest inaczej pojmowana. Inaczej wpływa na "konsumenta". końcówka książki/filmu nie odciśnie na tobie takiego piętna emocjonalnego co gra, ponieważ ty nawet nie kiwnąłeś tam palcem by coś zrobić dla danej historii. Dlatego ja choć uważam "Ptaki" za świetny film to mi szczerze zwisa co to był za wirus, jak zmienił ptactwo itd. W ME3 (odnosi się to też do ME1/2) to my kreowaliśmy historię Sheparda, to my decydowaliśmy o ważnych decyzjach w galaktyce, to my męczyliśmy się by dojść do końca. Wpływ emocjonalny jest 100 razy większy, dlatego wielu ludzie nie może pogodzić się z tym co otrzymaliśmy od BioWare/EA. Jakby trylogia ME była liniowa bez wyborów dokonywanych przez gracza - tylko była ot taką historyjką z dużą dawką strzelania to ok, zakończenie może być takie niejasne. Miało być - decyzje od ME1 są ważne i zdefiniują jakie będzie zakończenie - więc wszyscy się pocili, "tworzyli" jak najlepszą historią Sheparda, by do ostatnich 10 minut ME3 nie mieć nic do końca wyjaśnione. Tyle trudu włożone by zobaczyć dziurę. Rozumiem, że czytanie/oglądanie filmu siedząc na fotelu/leżąc na łóżku jest na tyle trudne by mieć te same odczucia co 92% graczy niezadowolonych z końca?. Gra sztuką - gra z wizją artystyczną, tak jeśli "inni" nie mają wpływu na nią.

@UP

Zgadzam się ze smykiem.

A to na rozładowanie atmosfery DLC EC

532868_356071697778363_100001266080244_1

Edytowano przez Vatherland
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A potem uciekającego Jokera, który ze strachem w oczach robi wszystko co może, żeby przeżyć. Poczułem ulgę kiedy mu się udało i zobaczyłem do tego żywą część załogi.

Ok tego mimo wszystko przepuścić nie mogę.

Po pierwsze primo, czy uważasz, że Joker na prawdę po prostu zaczął by uciekać ? A w sumie znamy się z Shepardem krótko, na Ziemi trwa walka a ja sobie tak ni z gruchy ni z pietruchy ucieknę w randomowe miejsce żeby to fajnie wyglądać rozbity na Dzikiej Planecie X. Po drugie primo ja osobiście poczułem "ocb" gdy zobaczyłem żywą część załogi, która była ze mną na Ziemi.

@iHS

Uciekająca Normandia i wychodząca z niej załoga, która jakby nie patrzeć była z Shepardem na Ziemi jest daleka od "czepialstwa"

To jest dużo więcej niż mały szczególik i porównywanie tego do pobrudzonego lewego rękawa jest co najmniej słabe. I nie chodzi o wyjaśnianie wszystkich otwartych zakończeń w każdym możliwym filmie/książce. Tylko jednak ME1 i ME2 przyzwyczaił nas do zamykania większości wątków (pozostawiając cliffhangery do kolejnych częśći), tak samo w trakcie gameplay'u ME3 nic nie wskazywało na to, że podczas ostatnich 15min. zostaniemy potraktowani kodem da Vinci połączonym z Incepcją. Nie mówiąc już, że mieliśmy dostać wiele, różnych zakończeń ...

Inna sprawa, że po tych szumnych "zdecyduj jak to się skończy" powinno być zakończenie dla każdego, nawet ten nieszczęsny happy end.

@up i up Zgadzam się.

Edytowano przez ChaosEpyon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iHS: Popieram twoje zdanie, jednak nie do końca, o to tu chodzi. Również wolałbym niejednoznaczne i niejednolite zakończenie, zmuszające do myślenia i otwartej interpretacji, jednak zauważyłem, że twórcy gier (w większości) po prostu takiego czegoś nie potrafią. Tak naprawdę po głębszym zastanowieniu się, zakończenie ME nie oznacza nic. Jest toporne na jakąkolwiek interpretacje, w dodatku, nie mamy pojęcia co tak naprawdę wydarzy się dalej. Mamy kilka chaotycznie ułożonych scenek których tak naprawdę nie da się logicznie poskładać w całość. W interpretacji piękne jest to, że każdy patrzy na inny przedmiot inaczej, jednak każdy ma rację. W ME czegoś takiego nie ma. Tutaj po prostu BW mówi otwarcie "napisz sobie własne zakończenie". Nie da się tu obrać jakiejkolwiek logicznej teorii, która pasowała by do wszystkiego, i tworzyła jakiś logiczny ciąg (celowo pomijam tu teorię

indoktrynacji

). Po prostu, kolejne scenki sobie przeczą.

Czemu Joker uciekał? Można za argument uznać, że cała flota zaczęła kontrolowany odwrót, jednak wtedy nie podłączyli by tygla. Jak niby, Shepard przeżył wybuch cytadeli?

Tego jest znacznie, znacznie więcej. To tak samo, jakbyś dostał film do którego była by dołączone kartka z napisem (zakończenie napisz sobie sam) a film urywał się, gdy bohater pije herbatę. Co do samego zakończenia ME, to dużo ludzi uważa, że powinno być zamknięte i kończyć większość wątków. Każdy ma prawo do własnego zdania, jednak po prostu nie rozumiem sensu takiego zakończenia. Co tam można dać? Shepard niszczy żniwiarzy, galaktyka się cieszy/ Shepard umiera, lecz niszczy żniwiarzy/ Shepard umiera i nie niszczy żniwiarzy/ Shepard niszczy żniwiarzy, lecz przy tym cała galaktyka ponosi wielkie straty (np. ziemia nie nadają się do zamieszkania). Jeśli mam dostać 16 zakończeń takiej jakości, a 3 dobrej jakości, to wolę dostać te 3. Po co mi 16 zakończeń, skoro każde z nich jest tak samo banalne i oczywiste? Czasami lepiej po prostu zostawić coś niedopowiedziane, aby miało większy efekt na widza/czytelnika/gracza.

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dynks w tym, że ME3 ma być OSTATNIĄ częścią trylogii - a skoro ma zamykać opowieść - to jednak wszelkie cliffhangery są nie na miejscu... Po prostu historia powinna być opowiedziana do końca. Tak czy siak, źle czy dobrze - ale do końca.

Wprowadzenie tak dużej ilości nowych postaci, koncepcji, zagadek i niewiadomych kłóci się z samą koncepcją zakończenia. Przeklęte DLC...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytając wszystkie opinie mam jedno skojarzenie - z tymi gościami, którzy oglądają filmy i wyłapują w nich wszystkie bzdury typu: lewy rękaw przybrudzony, a potem czysty, lampa się rozbiła a potem stoi cała.

Doczytałem do tego fragmentu i mi się odechciało dalszej lektury.

Jeśli dla Ciebie fundamentalne zmiany w lore są równoważne przybrudzonemu rękawowi, to gratuluję powierzchownego podejścia do gier, które w tym wypadku faktycznie by mi pomogło w "łyknięciu" zakończenia.

Dla mnie jednak to, co dzieje się w zakończeniu to nie jest rozbita/cała lampa. To jest planowanie i egzekucja misternego planu w celu wysadzenia "dział Navarony", podczas gdy na końcu okazuje się, że ładunki już są podłożone, a detonator leży w rękach dowódcy.

Oglądałeś Ocean's Eleven? No to wyobraź sobie, że włamywacze dobijają się do skarbca, a tam siedzi sobie koleś, który stwierdza "OK, doszliście tak daleko, a więc wszystkie zabezpieczenia nie mają już sensu. Dam wam do wyboru dwie* opcje:

zniszczycie wszystkie kasyna albo zyskacie kody dostępu do wszystkich sejfów na świecie, ale sami zginiecie. Aha - obie opcje spowodują, że zniszczone bezpowrotnie zostaną też statki i samoloty"

. Widać tu sens? Logikę? Jakikolwiek związek ze wszystkim, co działo się wcześniej w filmie?

Po pierwsze: nie dodaje się nowych, KLUCZOWYCH dla fabuły postaci na 5 minut przed napisami końcowymi.

Po drugie: kluczowym dla fabuły postaciom daje się więcej niż czternaście linii dialogowych do powiedzenia.

Po trzecie: nie podważa się logiki działań "tych złych" z całej serii w ostatnich pięciu minutach fabuły nie dając jasnego wyjaśnienia.

Jeśli to dla Ciebie nie są gigantyczne błędy scenarzystów, które sprawiają, że zakończenie jest złe, to jestem skłonny twierdzić, że byłbyś zadowolony nawet wtedy, gdyby w końcówce pojawiły się kucyki z My Little Pony i przy pomocy Rainbow Dash załatwiły Reaperów - pod warunkiem, że wszystko byłoby okraszone odpowiednią grafiką, muzyką i patosem...

*

wiem, że w ME są trzy opcje, ale Synteza nie jest dostępna dla wszystkich (ja jej nie miałem). I nie mogłem wymyślić jak ją przenieść na grunt mojej analogii.

; P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po trzecie: nie podważa się logiki działań "tych złych" z całej serii w ostatnich pięciu minutach fabuły nie dając jasnego wyjaśnienia.

A to czemu ;)? Właśnie taki zabieg może dać dość ciekawe efekty. Kiedy właśnie to z czym walczyłeś przez wszystkie części danej serii nagle zmienia się o 180 stopni, i dochodzisz do wniosku, że jesteś taki sam jak on, a cała historia była opowiadana przez twój pryzmat. Taki zwrot akcji, naprawdę może nieźle namieszać i sprawić, źe prześledzimy całą historię jeszcze raz, ale przez pryzmat tej osoby. Jeśli takie coś miałoby się pojawić w ME (i być sensowne), jestem jak najbardziej za. Niestety, taki zabieg wymaga konsekwentnego działania, przez wszystkie części danej serii (albo chociaż dobrego wytłumaczenia). Właśnie tak mniej więcej wygląda moment z

syntezą

, którego jak sam mówiłeś nie miałeś. Inaczej, ten moment jest idealnym przykładem jak tego się powinno NIE robić. Bo brzmi to mniej więcej tak: "

HYHYHYHYHYHY, jeśli rzucisz się w ten fajny zielony promień, to za pomocą magii kosmicznej, wszystkie istoty organiczne staną się w połowie istotami syntetycznymi, i będzie pokój. Nie musisz mieć, żadnego wytłumaczenia, nie wcale, po prostu jesteś na to za głupi, posłuchaj mnie bo jestem mądry, a ty nie.

Bo właśnie taki poziom intelektualny prezentuje to zakończenie. Żadnej motywacji, żadnego wytłumaczenia, nic, absolutnie nic. Po prostu, idź tam i zrób to, bo jak widać, nie jesteśmy tacy źli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Smyku

Niesztampowe zakończenie nie polega na tym, że każdą książkę, film i grę kończyć w połowie - gdyby stosować taką praktykę, to taki sposób zakończenia stałby się właśnie sztampowy. Faktem jest - oczekuję tych samych doznań od różnych mediów,w granicach rozsądku. A oczekuję dlatego, że nie ma sztywnej granicy pomiędzy produktem czysto użytkowym a produktem artystycznym jak większość z was chciałaby wierzyć - pierwszy z tego uśmiałby się Duchamp. Mam prawo żądać zaskakiwania mnie przez książki, filmy i gry komputerowe -nie? Nie znoszę jak ktoś wskazuje na jakikolwiek słaby film i mówi "że to przecież taka konwencja, nie wymagajmy węcej" - g... prawda, to nie taka konwencja, tylko słaby film, były filmy które robiły to samo tylko lepiej. Różnicy pomiędzy produktem a sztuką którą dajesz na koniec - totalnie, zupełnie, ni w ząb nie kupuję. Jest nielogiczna, niespójna, bazuje na błędnych założeniach.

@Vatherland, Chaosepyon

Wydaje mi się, że sedno tkwi w tym, że obiecywano wam coś innego niż dostaliście. Ja osobiście nie śledziłem tak bardzo całego marketingu ME3 (głównie dlatego bo bałem się spoilerów) tak że przegapiłem takie zapowiedzi - nie wiedziałem czego się spodziewać (poza masowym negatywnym feedbackiem comunity) - nie byłem rozczarowany.

@ Dedexus

Nie chciałbym zbytnio bronić zakończenia ME 3, bo też nie uważam go za ostateczne osiągnięcie w dziedzinie zakończeń. Ale chciałbym bronić, po pierwsze, niezależności wizji artystycznej, po drugie, ekskluzywnego prawa twórców do decydowania o kształcie swojego dzieła, po trzecie, równania gier "w górę" a nie "w dół" - bo mi się marzy sytuacja gdzie gry nie będą powszechnie traktowane jako rozrywka debili i wylęgarnia masowych morderców ale równoprawny środek wyrazu artystycznego czyl po prostu wyzwalania w nas emocji, otwarty na innowacje i eksperymenty.

@ Alaknar

Histeryzujecie jak stara baba, wasza miłość. A przykład z ocena eleven masz megalitycznie nietrafony, bo w sposób który podajesz de facto zakończyło się...oceans twelve ;) Nie chcę mi się kłócić z trzema punktami, chociaż wcale nie uważam że wprowadzono nową postać kluczową dla fabuły w ostatnich 15 minutach (idąc dalej powinien być zakaz pojawiania się nowych wątków/osób/postaci jeżeli nie zostały konsekwentnie prezentowane przez cały film/książkę/grę - wywalamy "kontakt", wyrzucamy "odyseję kosmiczną", drugi "matrix" też nie ma racji bytu) , zakaz podważania dotychczas prezentowanej linii zdarzeń pozostawiam samemu sobie i tak dalej i tak dalej. Jak powtarzam - zakończenie ne było majstersztykiem, ale nie było w połowie tak złe jak je malujesz. A dla gości od lampy, ta lampa to też jest bardzo ważna rzecz. Jak można było. Tą lampę.

Edytowano przez iHS
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, taki zabieg wymaga konsekwentnego działania, przez wszystkie części danej serii (albo chociaż dobrego wytłumaczenia).

Też byłbym jak najbardziej za, pod warunkiem, że cała trylogia prezentowałaby podobny poziom. Jak oglądamy trzy części filmu (gatunek: Sci-Fi), a pod sam koniec trzeciej części, tj. ostatnie 10 minut film mzienia się z gatunku Sci-Fi na: Sci-Fi / Dramat / Filozoficzny, to coś jest tu zdecydowanie robione na siłę. ME to wesolutka space opera i takie coś uważam za kombinatorstwo, wkładanie czegoś na siłę.

Pewnie zaraz i tak moje argumenty zostaną obalone, łącznie z "podawaniem na talerzu / sztuką dla sztuki / dorastaniem" i innymi idiotyzmami. Jestem za konsekwentnym tworzeniem historii. KONSEKWENTYM, znaczy, że albo trzymamy się danego pomysłu cały czas (w tym przypadku głębszy sens, drugie dno itd.), albo nie robimy go W OGÓLE. Podawanie steków z frytkami z białymi truflami jest mocno nie na miejscu. Dop.: Zresztą nie róbmy z Mass Effecta Incepcji, bo to wygląda przekomicznie. :tongue:

@ iHS - twórcy niezależni mogą tworzyć gry jako sztukę. To samo z kickstarterem. Ale jak ktoś ma nad sobą takie grube ryby jak Ubisoft, EA czy Activision, patrzy się wyłącznie na zyski. Koniec, kropka, nie ma co dyskutować na oczywiste tematy. :wink:

Edytowano przez Vantage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vantage: Problem tylko w tym, że ME odszedł od konwencji wesolutkiej space opery z pełnym patosem już w 2. Trójka jest jeszcze bardziej mniej wesoła, i jeszcze bardziej odchodzi od założeń sapce opery. Twórcy po prostu musieli zaserwować nam coś innego, nawet jak miałby to być stek i frytkami razem z białymi truflami. Wizja tego, że Shepard zdobywa super broń i z bananem na ustach rozwala kolejnych żniwiarzy jak słupki treningowe, nie jest zbyt fajna. Zakończenie dobre nie jest, ale tak samo fatalne było by jeden z tych "szablonów zapasowych" których używają ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia jak zrobić zakończenie. Chodzi mi tu o m.in. Shepard umiera lecz pokonuje żniwiarzy z detonatorem w ręku/ Shepard nie umiera i pokonuje żniwiarzy, i tak dalej. Ja mam po prostu ochotę, na zakończenie, które ma sens (byle tylko nie było tym "szablonem zapasowym", bo jak tak, to wolę już to, co jest).

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to czemu ;)? Właśnie taki zabieg może dać dość ciekawe efekty. Kiedy właśnie to z czym walczyłeś przez wszystkie części danej serii nagle zmienia się o 180 stopni

Gdyby scenariusz nie został zmieniony, zapewne pasowałby do twojej koncepcji zwrotu akcji o 180 stopnii

- zakończenie poprzednie zakładało -

żniwiarze są po to by ustrzec galaktykę przed zagładą, a to wszystko przez ciemną energię. Szukali najlepiej zróżnicowanej genetycznie rasy (dlatego mamy ludzkiego żniwiarza w ME2), by zatrzymać kataklizm. Shepard ma 2 wybory - 1. Poświęca ludzkość, aby uratować galaktykę. 2. Niszczy żniwiarzy, mając nadzieje, że zjednoczone rasy "wspólnie" znajdą sposób na gromadzącą się CE.

Dałem w spoiler bo nic nigdy nie wiadomo, szpiegi mają uszy, moderatorzy działają.

Edytowano przez Vatherland
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Dedexus -

Shepard nie umiera

(przynajmniej jest taka możliwość), to po pierwsze, po drugie w ME2

możemy i tak nie ponieść żadnych strat

. To jest właśnie ekstra w "2". Zakończenie takie, jakie chcesz. Możesz

uratować wszystkich, drużynę, załogę, a jest i opcja tottal badass ending - wszyscy giną, Shep ginie, baza Zbieraczy kontrolowana, nie zniszczona

. Każdy ma coś dla siebie. Mam żal wyłącznie o nieścisłości i

zniszczenie mass realays

i tylko to. W sumie to trochę bez sensu ta dyskusja. Jeden mówi jedno, drugi drugie, ale i tak przechodzimy do punktu wyjścia. :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy właśnie to z czym walczyłeś przez wszystkie części danej serii nagle zmienia się o 180 stopni, i dochodzisz do wniosku, że jesteś taki sam jak on

Gdyby się zmieniło, to luzik. Problem w tym, że zmienia się wszystko inne (np. dowiadujemy się, że Quarianie nie tak do końca są ofiarami Gethów), poza Reaperami, a to powoduje, że ich akcje tracą sens.

Dla zobrazowania tylko dwa (z kilkudziesięciu, jak sądzę ; ) ) przykłady:

1)

Jedyny zanotowany w historii "naszego" cyklu przypadek agresji "syntetyków" na "organików" miał miejsce wtedy, gdy Gethy dostały się pod kontrolę Sovereigna. Co za tym idzie całe gadanie Catalysta o "ostatecznym rozwiązaniu problemu" wybijania życia organicznego przez "syntetyki" jest chrzanieniem, bo problem, po prostu, nie istnieje

.

2)

Jeśli Catalyst jest częścią Cytadeli i kontroluje Reaperów, po co zabawa w Sovereigna? Po co jakieś próby aktywowania z zewnątrz czegoś, co mógł sam Catalyst zrobić? Tak, wiem, Proteanie zrobili myk i przez to trzeba było kombinować... To miało sens dopóki rozmawialiśmy o urządzeniu jakim była Cytadela. Od momentu wejścia na scenę Catalysta sens traci

.

Mogę tak jeszcze długo. : )

chciałbym bronić, po pierwsze, niezależności wizji artystycznej, po drugie, ekskluzywnego prawa twórców do decydowania o kształcie swojego dzieła

Widzisz, tutaj dochodzimy do bardziej złożonego problemu - jakim rodzajem produktu są gry komputerowe? Oczywiście są pewnym rodzajem sztuki, a więc należałoby dać ich twórcom dużą dowolność w kreowaniu dzieła, ale jednak są też produktami komercyjnymi.

Książki, filmy, muzyka - wszystko to jest medium zamkniętym. Nie da się zmienić raz nagranego utworu bez nagrywania go kompletnie od początku. Tymczasem w dzisiejszych czasach gry są otwarte - można za pomocą DLC dodawać elementy, odejmować, zmieniać - można robić co się chce.

Mówisz, że chcesz "bronić wizji artystycznej" - wszystko spoko, ale uważam, że MUSI istnieć koherencja pomiędzy "wizją artystyczną", a tym, co jest reklamowane jako produkt końcowy. Reklamy stwierdzały jasno: 16 różnych zakończeń, ogromny wpływ naszych działań na wydarzenia ORAZ zakończenia, odpowiedzi na wszystkie postawione pytania... Można tak wymieniać jeszcze długo.

Zamiast tego otrzymaliśmy 1-3-6 zakończeń (w zależności od stopnia upierdliwości oceniającego ; ) ), które są całkowicie oddzielone od wszelkich decyzji jakich dokonaliśmy w serii, a to poprzez przedstawienie kompletnie nowej postaci, z którą nawet za bardzo pogadać nie możemy, ale która wywraca logikę świata do góry nogami i pozostawia po sobie setki pytań bez odpowiedzi.

Dlatego będę stał murem za autorem każdego produktu, który po prostu napisze słabe zakończenie (hi Tolkien!), a w walce z "hejterami" będę się posługiwał argumentem niezależności wizji artystycznej POD WARUNKIEM, że to zakończenie będzie choćby cieniem tego, co było reklamowane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vatherland: Jak przeczytałem to co było w spoilerze, to aż się zdziwiłem, że usunęli tak dobre zakończenie. Nie dosć, że ma sens, to jeszcze brzmi bardzo dobrze. Szkoda, że zamiast tak dobrego zwrotu akcji, wsadzili bezsensowny bełkot nie trzymający się całości.

@Vantage: Nic nie mówiłem o tym, że

Shepard umiera

, tylko o ogólnie pojętym szablonie, czy kombinacji "Bohater dzielnie wysadza magiczną bazę, a zło pokonane, tylko, że bohater umiera". Ja co do ilości zakończeń, nie mam, aż tak dużych wymogów. Doskonale wiem, że jeśli byłoby 16 zakończeń, to każde zakończenie byłoby właśnie taką "kalką szablonu zapasowych zakończeń". Mi wystarczą 3 (bo w końcu inne decyzje podjęte w 1 i 2, i tak wychodzą w środku gry), ale sensowne. Dostałem jednak 3 takie sobie zakończenia. Co do

usmażenia przekaźników masy, nie jest to zbyt mądre. Nie dość, że całkowicie niszczy to dobre uniwersum (chyba, że BW ma teraz aspiracje robić Space Fallouta, bądź co bądź, nie chcę tego nawet na oczy widzieć), to jeszcze nie ma za bardzo sensu. Jedynym mniej więcej logicznym zakończeniem jest zniszczenie żniwiarzy (bez nabrania oddechu przez Sheparda). Nadal nic nie trzyma się całości, ale chociaż zniszczenie przekaźników masy ma jakiś sens. Jednak nigdy nie zrozumiem, czemu przejęcie żniwiarzy, również niszczy przekaźniki masy.

@Alaknar: Jak już mówiłem, takie "obrócenie kota ogonem" jest świetnym zabiegiem, ale ME3 to idealny przykład jak tego nie powinno się robić. Cały

katalizator jest postacią bez sensu. Jakieś 5 stron temu, rozpisałem się, że jest możliwość, jakoby to katalizator był nad żniwiarzami, i był obojętny na całą sytuację. Jednak nawet wtedy, średnio tłumaczy to np. całą motywację żniwiarzy. Cholera, quarianie współpracują z gethami, traktują je na równi ze sobą, ale nie, i tak katalizator zaczyna gadać coś o wojnie między syntetykami a istotami organicznymi.

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba najlepsze podsumowanie, czemu logika

Catalysta

nie ma sensu: http://img689.imageshack.us/img689/9207/di...hegodchilds.gif

Jak widać, zakończenie i motywacja Reparów nie ma absolutnie żadnego sensu. I to tyle w kwestii genialnego AI...

Edytowano przez Black Raven 100
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reklamy stwierdzały jasno: 16 różnych zakończeń, ogromny wpływ naszych działań na wydarzenia ORAZ zakończenia, odpowiedzi na wszystkie postawione pytania... Można tak wymieniać jeszcze długo.

No nawet to kogo mamy w drużynie miało wpływać na zakończenie w większym stopniu niż do tej pory (czyli to kto pojawi się na ostatnim filmiku), pamiętam to po to było coś co mnie mocno zaciekawiło, już mnie nie ciekawi bo wiem, że to bujda.

katalizator jest postacią bez sensu. Jakieś 5 stron temu, rozpisałem się, że jest możliwość, jakoby to katalizator był nad żniwiarzami, i był obojętny na całą sytuację. Jednak nawet wtedy, średnio tłumaczy to np. całą motywację żniwiarzy. Cholera, quarianie współpracują z gethami, traktują je na równi ze sobą, ale nie, i tak katalizator zaczyna gadać coś o wojnie między syntetykami

a istotami organicznymi.

W poprzedniej wersji scenariusza miało być tak:

Jeżeli uda ci się pogodzić Quarian i Gethy to Katalizator mówi do Sheparda, że sam nie może w to uwierzyć, że jednak można nawiązać pokój Gethów i Quarian. Odsyła Żniwiarzy i odracza cykl grożąc, że jednak jeżeli znów dojdzie do wojny syntetyków z "organikami" to kosiary powrócą

Jednak wersja ta została wykasowana, tak samo jak

skrócono rozmowę z Katalizatorem do minimum

otrzymalibyśmy zakończenia takiego o jakim mówił Vatherland. A tak mamy to... eee... "coś".

Walters też nie miał głupiego pomysłu na początku (chociaż wierzą mu tylko na słowo oraz tych parę pie**ół znalezionych ponoć w plikach gry) ale później coś im odbiło i tak to wszystko schrzanili.

W ogóle nie rozumiem czego bronią się tym "artyzmem" ponieważ kompletnie nic artystycznego nie widzę w tych zakończeniach. Co to za problem

zabić głównego bohatera i rozwalić uniwersum? Byle idiota to potrafi tym bardziej, że tam od cholery błędów jest

Jak chcieli być artystyczni to nich by zrobili kilka naprawdę różnych zakończeń będących konsekwencjami naszych wyborów przez całą serię Mass Effect, na pewno było by bardziej artystycznie niż teraz ;)

A tak na serio to pieprzenie o tym całym "artyzmie" to wygląda jak ostatnia deska ratunku Bioware i bronienie się, że naprawdę zawalili sprawę po całości.

EDIT:

Nie wiem czy było ale...

http://www.gry-online.pl/S013.asp?ID=67277

A ja wciąż trzymam się swojej teorii.

Swoją drogą

powiesić tego smarkacza z początku i końcówki!

;)

Edytowano przez Darkmen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej nikt nie będzie zadowolony...

Gdy BioWare wyda ten dodatek, to i tak zakończenie nie będzie w 100% zgodne z wizją pyszczących na zmianę maniaków. W d*pie będą mieli to, że studio zrobiło coś specjalnie dla nich, że wbrew sobie starało się im dogodzić, że wydało na to grube pieniądze nie dostając nic w zamian (ponowne zatrudnienie aktorów, grafików, dźwiękowców kosztuje i to nie mało).

Tacy ludzie zawsze będą znajdować dziury w całym... :/

To bardzo niesprawiedliwa i tendencyjna opinia, jeśli za tych "maniaków" uważasz większość demonstrujących swoją dezaprobatę graczy.

Nigdy nie uważałem się za maniaka serii ME i nigdy nie miałem jasno sprecyzowanego marzenia, jak powinno wyglądać zakończenie przygody Sheparda. Liczyłem po prostu, że autorzy zafundują nam poruszające, emocjonujące i wyczerpujące zakończenie tej rozbudowanej space opery, z widocznym wpływem naszych wcześniejszych decyzji na finał. Tymczasem, jak celnie zauważył ktoś wcześniej, dostaliśmy kilka byle jak skleconych i chaotycznych filmików oraz jedną krótką rozmowę, "wyjaśniającą" w absolutnie niewyczerpujący sposób tylko jeden aspekt fabuły. Już wielokrotnie bardziej wolałbym krytykowaną wersję rodem z drugiej odsłony Wiedźmina, bo w tym przypadku byłoby to lepiej umotywowane.

Czytałem m.in. o kilku koncepcjach zakończenia, wliczając w to także ostatniego bossa (

Illusive Mana zamienionego w Żniwiarza, chyba coś na kształt Sarena z ME1

) oraz kilka sensowniejszych wariantów konfrontacji z

Katalizatorem

. Zamiast tego wybrano gorszą wersję tej z DE: HR, bo tam chociaż twórcy zdobyli się na ten tytaniczny wysiłek przygotowania osobnych filmików i podsumowań dla każdego z możliwych wyborów, wzbogaconą ponadto o pełen nielogiczności ostatni dialog.

Przez dziesiątki emocjonujących godzin, licząc od pierwszej części, ja i setki tysięcy innych zawiedzionych graczy dążyliśmy do finału tej angażującej trylogii licząc na to co wyżej wymieniłem, więc tak, uważam że w związku z tak niespotykaną i powszechną falą rozczarowania BioWare jest winne nam to jedno DLC, zaś tym, którzy uważają je za satysfakcjonujące pozostaje tylko się cieszyć że nie muszą obciążać dodatkowo dysku twardego. ;)

Dlatego sądzę, że jeśli BioWare stanie na wysokości zadania i znacznie poprawi porażkę którą jest to 5 ostatnich minut, większość normalnych fanów (nie etatowych hejterów), doceni to i wybaczy poprzednią wtopę. Przynajmniej ja tak zrobię.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłem "dwójkę" i DLC Arrival, przede mną ME3. Teraz mam pytanie - jak Shepard trafił na ziemię i kim jest ten Portorykańczyk czy inny Meksykanin? Jest jeszcze jakiś dodatek DLC, o którym nie wiem? Czy po prostu "trójka" tak znikąd się zaczyna? Bo przed kupnem najnowszej części chcę wypełnić wszystkie luki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez żadnego szyderstwa (naprawdę, cieszę się, że Wam zakończenie się podobało - seria była znakomita, i dobrze, że zakończenie dla Was też takie było) pytam Was, jak się za to nieszczęsne zakończenie powinienem zabrać, żeby też się mogło podobać? Albo żebym chociaż nie był aż tak rozczarowany?

Ja po prostu chciałem dostać grę, którą będę potrafił się cieszyć. Spędziłem z nią masę godzin i każda chwila byłą świetna i te 10 ostatnich minut nie zacierają u mnie ogólnego pozytywnego wrażenia.

gry nie są sztuką, a jeśli już, to takich gier jest bardzo niewiele. Było o tym wiele dyskusji i większość była co do tego zgodna, tak gracze, developerzy jak i recenzenci.

Takie jest ogólne stwierdzenie, choć moim zdaniem, jeśli twór posiada sztukę w sobie (przecież gra to zlepek literatury, obrazu i dźwięku) to dla mnie również jest on sztuką.

ME3 powinien zakończyć się tuż przed podróżą "magiczną windą". Moim zdaniem to był idealny moment, gdy Tygiel był gotowy a Shepard i Anderson, zmęczeni i ranni ale szczęśliwi z optymizmem spoglądali na Ziemię. Nie musieli by nawet pokazywać jak zadziałał Tygiel, co się dalej stało - to dopiero było by emcjonujące i pełne niedomówień zakończenie. A nie ten crap co dodali teraz, który nic nie wyjaśnia a tylko bajzel wprowadza...

Ale by była wtedy draka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...