Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Bethezer

Dishonored

Polecane posty

Świetna gra lecz trochę za krótka. Wprawdzie DLC jeszcze przede mną i opowiedziana historia potoczyła się dość przewidywalnym torem to jednak dałoby się więcej wcisnąć. Być może twórcy zostawili to i tamto na część drugą, szczególnie, że pojawiły się plotki o kontynuacji ale w zakończeniu (Low Chaos)

brakło mi wyjaśnienia losów kilku postaci i zamknięcia paru wątków, choćby Granny Rags czy przyczyn plagi i postaci Outsidera.

Istnieje możliwość, że nie doczytałem czegoś w jakimś z tekstów i książek znajdowanych w trakcie rozgrywki ale starałem się sprawdzać je dokładnie. W jednej z misji olałem pomoc dla Bottlestreet Gang po przeczytaniu ostrzegającej notki od Granny Rags. W końcówce gry

pomagam Granny w jej rytuale i wrzucam Slackjawa do kotła

niestety w filmiku zabrakło wyjaśnienia konsekwencji tych drobnych wyborów z gry, nie wiadomo co się stało chociażby z

zabójcami od Dauda, Samuelem (w dobrym zakończeniu)

- grałem eliminując tylko główne cele - pierwszy (Overseer Campbell) usunąłem przez przypadek, sądząc, że, jak w Hitmanie, zabójstwo głównego celu nie przeszkadza w zdobyciu osiągnięć, a później to już poszło. Chociaż chyba trzeba by się mocno nakombinować by nie-zabójcze rozwiązanie zastosować na balu Lady Boyle... W grze niewątpliwie podoba mi się klimat, przypominają się czasy pierwszych Thief-ów (4 jeszcze przede mną) ale trochę przeszkadza, że często trzeba chodzić z włączonym Dark Vision by niczego nie przegapić. Ta przypadłość dotyczy także Batmanów z serii "Arkham" ale na szczęście da się to jakoś znieść. Duży plus za niesamowitą piosenkę końcową, dziś obejrzałem film "Afera Thomasa Crowna" - wersję ze Steve'm McQueenem, kiedyś oglądałem tą z Pierce'm Brosnanem i zdecydowanie polecam oryginał, również dzięki pięknemu utworowi pt. "Windmills of Your Mind" i można go przedstawiać jako jeden z dowodów na to jak potrzebna jest dobra ścieżka dźwiękowa z wyróżniającym się motywem by gra/film zostawiły bardzo pozytywne wrażenia. "Dishonored" jest, moim zdaniem, lepsze niż Assasin's Creed (po przejściu "jedynki" nie mogę się nadziwić co ludzie widzą w tej serii) ale przede wszystkim jest inne, inne niż Thief, Hitman, Assasin's Creed ale bezsprzecznie jest rasową "skradanką" ponieważ nawet grając z zabijaniem większej ilości postaci niż zero (lub cel/cele główny) nie można iść jak Rambo, nie gdy wraz ze wzrastającym chaosem pojawia się więcej szczurów, kilku wrogów to już sporo mimo umiejętności szermierczych Corvo, a ilość amunicji jest ograniczona (niby można dokupić większą pojemność toreb z amunicją ale..), arc pylons mogą zamienić głównego bohatera w popiół błyskawicznie. Chyba zagram jeszcze raz, tym razem na mroczniejsze zakończenie i High Chaos. Grę zdecydowanie polecam bo chociaż grafiką nie powala na kolana to nadrabia klimatem, elementami opowieści, muzyką

jak zaczęła grać w końcówce gry, w Latarni, przed uratowaniem Emily to miałem wrażenie, że za chwilę smok zaatakuje albo niebo spadnie nam na głowy gdyż kompozytor uderzył w niepokojące tony

i daje dużo dobrej zabawy. Dobrze rokuje także na przyszłość dlatego mocno ściskam kciuki za to by powstała część druga i to jak najszybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dishonored przecenione na Steam, a widzę, że i dodatki potaniały (choć są droższe od podstawki ;>).

Mam jednak pytanko, bo pamiętam, że kiedyś był jakiś problem z kompatybilnością dodatków kupowanych na Steam względem wersji pudełkowej, wydanej przez Cenege. Czy nadal ten problem występuje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do dodatków na steamie i Dishonored od cenegi w wersji RHCP, wszystko działa jak należy. Możecie śmiało na steamie dokupić dodatki i cieszyć się grą. Jeśli wyświetla się wam karta produktu i możecie go zakupić, to znaczy że z waszą wersją językową będzie on działał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A o Darkness of Tyvia wciąż cicho. Szkoda, strasznie mnie kręci myśl o kolejnej części. Póki co sobie chyba po raz enty gram od nowa po cichu, bez zabijania (a szkoda, niektóre metody mordu są zaiste widowiskowe. Springrazor!). Tylko mi coś nie pasuje to zabijanie Outsidera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabijanie Outsidera? Nie śledzę informacji o tej grze, ale jeśli to by się stało... Rozumiem że niektórzy wydawcy chcą robić z gracza wielkiego siłacza któremu nikt nie podskoczy i tak dalej, ale co innego dawać taką możliwość a co innego graczowi ją wciskać na siłę gdy nie wiadomo czy on tego chce. Outsider dysponuje wielką mocą, więc zabicie go przez kogoś komu użyczył "części" (a może całości, nie wiem) swych mocy jest dla mnie przegięciem. Stałaby się głupota podobna do tej z Prototype'a 2 (spoiler odnośnie zakończenia gry):

Heller bez większych problemów zabił Mercera, który to użyczył mu mocy wirusa. Biorąc pod uwagę fakt wydarzenia z jedynki gdzie Mercer siał wielki zamęt w mieście i przeżył wybuch bomby jądrowej to takie zakończenie wydaje się naciągane. Podobnie będzie, jeśli tak się stanie, w tej grze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkopię trochę temat a mianowicie chcę się podzielić pewnymi przemyśleniami.

Zawsze uważałem tą grę za strasznie lipną przez niski poziom trudności. Od jakiegoś czasu jednak, od kiedy spotkałem się z pewną opinią kogoś na YT, zacząłem myśleć nad tym z punku widzenia twórców gier. Oni wiedzieli co robią, nie są amatorami. Musiał być powód dla którego ustawili poziom trudności na taki a nie inny i dali graczowi boskie moce. Po przemyśleniach doszedłem do następujących wniosków:

Grałem po najmniejszej linii oporu, jak ktoś mi nie pasił to go zabijałem, czy to strażnik, czy główny cel. Gra zawsze oferowała mi możliwości innego załatwienia sprawy, czy to dzięki mocom czy innym rzeczom jak np alternatywne ścieżki. Ja jednak grałem jak najprościej i miałem pretensję, że gra jest prosta. Nie kombinował za specjalnie - najmniejsza linia oporu.

Potem jednak dochodzi do tego, że nasze działania powodują powstawanie chaosu bodajże czy jak to się tam nazywa. Moje czyny, te proste i brutalne spowodowały, że świat był ciemniejszy, gorszy, bardziej nacechowany okrucieństwem. Nie myslałem o tym wcześniej ale gra konkretnie umiejscawia swoją mechanikę.

Chcesz grać jako zabójca i morderca to proszę bardzo - łatwo jest kogoś zabić i wyeliminować problem, tylko potem nie miej pretensji, że straży będzie więcej i będą bardziej opresyjni.

Albo możesz pójść tą trudniejszą ściężką, nie być mordercą a jedynie starać się zrobić swoje. Będzie trudniej, ale czynienie dobra zawsze jest trudne.

Gra dała mi boskie moce, mogłem być jak Nightcrawler pomieszany z Kubą Rozpruwaczem - niemożliwy do złapania, idealny morderca, mogący zabić cel w środku tłumu a nikt by nic nie zauważył. Ale gra mi od razu pokazywała - to prosta ścieżka, pozbawiona finezji wręcz, egoistyczna.

Dałem się zwyczajnie opanować swoim mocom i boskości aby zmieść tych śmiesznych ludzików. Aż mi wstyd obecnie.

Kiedyś oceniłbym swoje doświadczenia na 7/10 - obecnie gra z miejsca wskakuje na 9+/10. Polecam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bohater jest w tej grze określany zarówno przez mechanikę, jak i samą fabułę. Sposób, w jaki radzi sobie z problemami decyduje o tym, czy pozostanie Lordem Protektorem, a może królewskim zabójcą. A to, ze względu na jego pozycję, wpływa także na innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale pamiętaj też o tym, że w pewnym sensie skradanki są proste, jak się "wczujesz" w mechanikę. W końcu co za problem zrobić masakrę, jeśli atakujesz z zaskoczenia? <pomijam też fakt, że używając mocy można było z buta wejść wszędzie praktycznie i niczym się nie przejmować> W Thiefie zdarzało mi się "czyścić" całą mapę ze wszystkich wrogów, bo "było mi tak wygodniej". I to bez większego problemu. Potrzebowałem głównie cierpliwości. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie jestem w finale Dishonored, cala kampanie staram sie przejsc tak czysto jak to jest tylko mozliwe, pozostajac niewykrytym, bez zabijania czy nawet ogluszania straznikow oraz o ile to mozliwe pozbywajac sie glownych celow misji bezkrwawo. I nie moge powiedziec, zeby bylo to zadanie latwe, tym bardziej, ze w Dishonored straznicy nie sa slepi i w przeciwienstwie do wspomnianego wyzej Thiefa nie zdarzaja sie tu absurdalne sytuacje, w ktorych stojacy 2 metry od nas straznik zupelnie nas ignoruje bo kucamy w cieniu. Swiat gry jest calkiem fajny, chociaz chcialbym, zeby lokacje byly mniej sterylne i bardziej interaktywne. Na plus zaliczam tez to, ze nawet jesli stawia sie na skradanie, to do celu zazwyczaj prowadza wiecej niz dwie drogi. Przyczepic sie moge natomiast do oprawy, ktora prawde mowiac jest taka sobie, zwlaszcza jesli ktos gral wczesniej w Thiefa. Przy sposobie w jaki zostalo przedstawione wychylanie sie zza rogu w tym ostatnim, to w Dishonored wywoluje tylko usmiech politowania. Niestety tworcy gry poszli na latwizne i dlonie Corvo widac tylko kiedy ma sie wyciagnieta bron, przez reszte czasu sterujemy bezcielesna, zawieszona w powietrzu kamera. Widac to zwlaszcza wtedy, gdy Corvo wspina sie po lancuchu, wdrapuje sie/wskakuje na wyzej polozone plaszczyzny czy przy wspomnianym juz wygladaniu zza rogu. Wciaz jednak gra sie w Dishonored calkiem przyjemnie i pozostaje miec nadzieje, ze jesli tworcy tego tytulu skusza sie na jego sequel, to te drobne niedociagniecia zostana poprawione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, że jest łatwo, tylko mechanicznie prosto - jak wyliczyć ścieżki strażników, to z Blinkiem na pierwszym poziomie można sobie dać radę. Szczególnie, że elementów służących do przemieszczania się/ukrywania jest mnóstwo. Lampy na poziomie z Nadrewidentem Cambellem... ja na nich ogłuszonych zostawiałem. XD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lampy na poziomie z Nadrewidentem Cambellem... ja na nich ogłuszonych zostawiałem. XD

To akurat swietny przyklad - dzieki nim poruszanie sie po budynku bylo dziecinnie proste. Straznikow na korytarzach nie tykalem, ale korzystajac z lamp przetransportowalem Campbella nad ich glowami z jego tajnego pomieszczenia do pokoju przesluchan, gdzie dostal znaczek heretyka i skonczyl kariere. Bylo az za prosto. Takie ciche przechodzenie misji i szukanie alternatywnych sciezek jest IMO ciekawsze niz metoda na rympalka i metodyczne czyszczenie lokacji ze straznikow.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu zacząłem grać w Dishonored i póki co skończyłem tylko pierwszą misję, ale nie daje mi spokoju fakt, że bohater nic nie mówi. Ten zabieg powinien był umrzeć dawno temu, bo nic nie psuje historii bardziej. Nie jestem w stanie wyrazić słowami ile ta gra by zyskała, gdyby Corvo nie był kukłą bez osobowości, która nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. "Nie, nie będę próbował się bronić przed oskarżeniem o zabójstwo, po co? Czemu mam w ogóle kwestionować tych ludzi, którzy pomagają mi uciec z więzienia? W końcu zdradzili mnie tylko wszyscy, którym ufałem i wrzucili do więzienia w celu poddania torturom przez sześć miesięcy przed egzekucją. Bez słowa z nimi pójdę!" A jak mi zaraz ktoś powie, że to "pomaga wczuć się w postać" czy jakąś inną głupotę, to dostanie w twarz pudełkami po kilku grach, w tym Half-Life 2, BioShock i Skyrim. Bo tym grom totalnie udało się "wczuć w klimat" poprzez obcięcie budżetu na VA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zoldator

Ja brak słów wypowiadanych przed Corvo interpretowałem jako jego bezradność wobec korupcji targającej Dunwall. Może nie jest to najlepszy sposób na zrozumienie takiego zabiegu, ale do mnie to przemówiło. Ponadto, lepszy bohater niemy, niż mówiący bohater z głosem całkowicie niepasującym do jego osobowości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponadto, lepszy bohater niemy, niż mówiący bohater z głosem całkowicie niepasującym do jego osobowości.

Nie. Lepszy kiepski bohater niż nieistniejący bohater. A w Corvo nie ma nic do interpretowania, to tak jak bym teraz szukał filozoficznego znaczenia milczenia bohatera Call of Duty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up To, że główna postać milczy, wcale nie oznacza, że jest niema, tylko że ta część, została pozostawiona przez twórców do wypełnienia Twoją wyobraźnią. Czy się to podoba, czy nie, to już kwestia gustu. Jak Daedrayon wolę milczącą postać, niż spartoloną postać :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie masz w tytule Souls albo to milczenie nie jest wykorzystywane w celach komediowych (Stick of Truth), to nie ma żadnego usprawiedliwiana "wyobraźnią" czy czymkolwiek, twoja postać w tym momencie nie istnieje. Najgorszym takim przypadkiem jest Half-Life, gdzie Cycki McGee zakochują się w głównym bohaterze, który nawet nic nie mówi, więc równie dobrze mogły zakochać się w bloku drewna. Dishonored trochę się ratuje poprzez opcje dialogowe na zasadzie "Chcę/Nie chcę iść.", ale to wciąż nie zmienia tego, że koleś mówi mi o walce z dyktaturą, przywróceniu korony itp. przez pięć minut, a Corvo całkowicie pomija fakt bycia poddawanym torturom przez ostatnie sześć miesięcy życia, i spokojnie, bez słowa, bez zadania jakiegokolwiek pytania, idzie do łóżka i na następny dzień wyrusza z misją zabicia ichniejszego odpowiednika papieża. Przez cały ten monolog mogłem myśleć tylko o tym, że bohater stoi w miejscu, z kamienną twarzą i patrzy się w przestrzeń, po czym jak robot, którym najwyraźniej jest, idzie wypełniać rozkazy swojego pana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram zoldatora w 100%. Mnie także nieprawdopodobnie to irytowało w Dishonored, a w szczególnosci fragment w którym

mielismy do wyboru zabicie Dauda. Gosc zabił miłosc jego życia, a ten nic.

Nawet na siłę nie da się tego usprawiedliwić. 20 lat temu w grach postacie miały swoją osobowosc, ba, nawet dialogi to wyboru. HL2 też dobry przykład, ludzie cos do niego mówią, a ten nic, powtórze się, ale ten zabieg to całkowity niszczyciel klimatu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...