Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Guilty Gear RPG

Polecane posty

Oby się tylko wygłupiała-pomyślałem, zaciskając ręce na mojej kosie-Jeszcze parę dowicipów, a Johnny ją zabije... Ja zresztą też. Nie zapomne jej tego, co zrobiła Dizzy.

Biegnąć dalej za Dizzy myślałem, jak ona wytrzymuje z tymi ludźmi. Mimo wojny, mimo że jest Gear'em i to o wyjątkowej mocy, mieszka z nimi, bawi się, nawet oddałaby życie za nich. Ja tu jestem wyłącznie dla niej...

A jeśli chodzi o I-no... Czego ona tu chce? Denerwuje mnie, kiedy widzę jak się kręcii koło Dizzy. "To moja kara"... Komu i co ona zrobiła? I kto jej karę wymierzył? Z tego co pamiętam, nikt nigdy jej nie rozkazywał... Co się tu dzieje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Kładzie ręce na barierce i wychyla się za mostek. Na dole nic nie widać. Gęsta mgła unosi się nad ziemią* Ach, co to może być?! *wystraszona siada na podłodze* Czyżby to I-No znowu zrobiła jakiś głupi dowcip? Mam już powoli tego dosyć. To już jest nie do zniesienia! i... i czemu... czemu świat nagle zaczął tak wirować?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc armię żelastwa wychodzę powolnym krokiem z ukrycia i z dala już wykładam kawę na ławę mając nadzieję, że to pozwoli ominąc mi kłopoty związane z moim nagłym pojawieniem się:

Wy tam! Jeśli chcecie przeżyć to radzę wam się naprawdę przygotować, gdyż zmierza w tą stronę troche żelastwa. Robo Ky w sztukach paru plus coś..... większego.

Po czym teleportuję się bliżej nich i dostrzegam, że mała rzecz w rękach Sola to nic innego jak płyta, tak jak myślałem. Na co mu płyta w środku walki?

Wskazuje wojownikom kierunek skąd idzie żelastwo, po czym staram się wypatrzeć więcej szczegółów odnośnie większego osobnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dizzy

Kiedy docieracie na mostek, widzisz straszliwą scenę. Całe niebo jest pełne od metalowych sobowtórów Ky’a Kiske, a wielu spośród nich walczyło na skrzydle z Johnny’m i May. Postanawiasz szybko pobiec do nich z pomocą. Mimo iż Testament zastąpił ci drogę, ty go wyminęłaś i szybko popędziłaś do śluzy powietrznej, z której błyskawicznie wydostałaś się na skrzydło. Dawno już nie czułaś w sobie takiego zdenerwowania. W kilka chwil Necro przekształcił część siebie w działo, które potężnym strumieniem energii zaczęło oczyszczać niebo. Nagle poczułaś ukłucie, a zaraz potem senność. Przed twoimi oczami zapadła ciemność.

Testament

Gdy tylko zobaczyłeś, że Johnny i May walczą na zewnątrz statku, to już wiedziałeś, że to się stanie. Próbowałeś ją zatrzymać, ale ona była zbyt szybka. Zanim zdążyłeś mrugnąć, zobaczyłeś już potężny atak Dizzy, który dosłownie czyścił niebo z tego żelastwa. Nagle znowu poczułeś, że coś się złego stało. Przeniosłeś się do Dizzy i zobaczyłeś, że ta jest trzymana w powietrzu przez dwa odlatujące roboty. Twoje przerażenie zamieniło się zaraz jednak w zdziwienie, kiedy te dwa roboty zderzyły się z I-no. Szybkim ruchem odebrała im Dizzy i zniszczyła je nim zdążyłeś odetchnąć. Trzymając ją na rękach podleciała do ciebie i przekazała ci ją. Nagle wzniosła się wysoko w powietrze i wylądowała na mostku i zaczęła nagle bardzo głośno grać na gitarze. W kilka chwil wszystkie roboty zaczęły podlatywać coraz bliżej do I-no. Czerwona wiedźma grała dalej, miarowo zwiększając siłę dźwięku wydobywającego się z jej gitary. Widzisz, że coś się z nią dzieje. Nagle na plecach I-no rozkłada się para białych skrzydeł. Nie, nie na plecach. Skrzydła przytwierdzone są do głośników wiszących po obu stronach ramion. Potężne fale dźwiękowe zaczęły wydobywać się ze wzmacniaczy i niszczyć wszystkie roboty, wam jednak nic nie robiły. Nagle poczuliście uderzenie od strony silników. Jeszcze widzicie, jak silnik odpada po „odkrojeniu” go od statku przez wielki słup energii. I-no wyskoczyła w powietrze i posłała prawie widoczną falę dźwięku w stronę źródła tego ataku. Jednak zamiast słyszeć wybuch maszyny, która wystrzeliła ten promień, zobaczyłeś zbliżający się blask następnego wystrzału. Promień leciał wprost na I-no. Wiedźma, zamiast uciekać, odpowiedziała najpotężniejszą jak dotąd falą dźwiękową. I tak starły się dźwięk i światło. Obserwując to poczułeś się nagle dziwnie. Już widziałeś ten promień, ale nie pamiętasz gdzie. Potężne światło zaczęło przełamywać falę dźwięku. Nagle... skrzydlate wzmacniacza I-no rozpadły się, a w wiedźmę trafiła cała moc ataku. Kolejnego wystrzału już nie było. Statek piratów opadał powolnym lotem ślizgowym na ziemię. Dizzy zaczyna odzyskiwać przytomność. Mimo, że Dizzy jest dla ciebie priorytetem, bardziej zaniepokoiły cię słowa Johnny’ego:

- Nie ma urządzenia, które byłoby w stanie wystrzelić takiej ilości energii i to tyle razy.

Sol, Ky, Chipp

Chipp pojawił się tuż obok was w chwili, kiedy mieliście zacząć nową walkę. Zaczął mówić coś o Robo-Ky’ach, lecz to, co najbardziej wyprowadziło Sol’a z równowagi to opis tej bestii, którą ci opisał. Zanim zdążyłeś coś odpowiedzieć, usłyszeliście spadające z dużej wysokości kamyki. Zobaczyliście sylwetki dziesięciu robotów i powoli wyłaniającą się sylwetkę „bestii”. Sol mimowolnie cofnął się ze słowami:

- Nie! Ty zginęłaś! Nie możesz żyć!

Jeden z robotów nagle się odezwał:

- PODDAJCIE SIĘ!! JESTEŚCIE ARESZTOWANI PRZEZ POWOJENNE BIURO ADMINISTRACYJNE. JAKAKOLWIEK PRÓBA STAWIANIA OPORU SKOŃCZY SIĘ WASZĄ ŚMIER....

Dalszą wypowiedź robota przerwało uderzenie, które „bestia” wyprowadziła w głowę maszyny. Nagle „bestia” odezwała się lekko metalicznym głosem:

- Proszę was. Nie słuchajcie go. Dajcie mi pretekst do wykończenia was. O mało nie zapomniałem. Możecie uciekać, ale najpierw obejrzyjcie się za siebie.

Mimowolnie oglądacie się za siebie i widzicie, że nagle ta „bestia” stoi za wami.

- Ale pamiętajcie, że ja jestem szybszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pozostań w ukryciu do czasu nadejścia posiłków".

Prycham ze złością, czując, jak całe moje rozdrażnienie, jakie wywołuje u mnie Slayer, zbierane i ukrywane gdzieś w zakamarkach umysłu przez lata, wypływa niczym żółć. Nie wiem, co mój przełożony planuje, wiem jedno - jest byłym przełożonym. Przebrała się miarka, wdepnąłem w zbyt wielkie łajno, by móc teraz z niego wypełznąć... od tej chwili służę wyłącznie i bezpośrednio memu Mistrzowi, nie Gildii.

Tak. Poznaję ten budynek. - spoglądam na obiekt z chłodną determinacją kogoś, kto postawił wszystko na jedną kartę.

Już nie potrzebuję twoich posiłków, Slayer, a tym bardziej twoich poleceń. Bardzo się zdziwicie, gdy dotrzecie na miejsce...

Nie będę czekać, by przyuczyć kilku federalnych pokory... i pozostaje jeszcze kwestia tajemniczego Robo-Ky'a... muszę się dowiedzieć. Muszę poznać prawdę. I zobaczyć, jak Eddie kisi się i zdycha - wszak zabił wielu z nas... nie, z nich. Z adeptów jeszcze nietkniętych skorumpowaną, przegniłą siecią, w jaką zamieniła się Gildia po śmierci Zato. Jak mogłem być tak ślepy? Jak mogłem nie widzieć, że jestem chłopcem na posyłki dla profanantów życiowego dzieła Mistrza?

Do diabła z nimi. Wolę być sam. Zawsze wolałem być sam. Tylko ja i duch Mistrza.

Czuję, że ta chwila jest przełomem w moim życiu. Czy na dobre? To się okaże. Na razie mam parę spraw do załatwienia i sporo flaków do wyprucia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Chipp coś chciał powiedzieć

Zauważyłem tego dzieciaka, który się tu jakoś dostał, tuż obok nas. Co on tutaj robi? Jestem teraz zajęty! Niech nie przeszkadza!

Ale jednak go wysłuchałem. Tymczasem przypomniałem sobie, że nie upuściłem tamtej rozwalonej płyty, choć myślałem, że to zrobiłem. No i faktycznie - teraz to zrobiłem. Ale do rzeczy. Od tego dzieciaka dowiedziałem się tyle, że ten cholerny złom przypominający mojego starego znajomego, który stoi tu obok mnie, nadlatuje tutaj. No i jeszcze opis tamtej bestii. "Że co?!" pomyślałem. "Przecież zabiłem Justice! Nie może ona żyć!".

A jak się ukazał tamten "stwór" we własnej osobie, ledwie mogłem w to uwierzyć. Kiedy go ujrzałem, zdałem sobie sprawę z tego, że to nie mogła być Justice. Choć mówiła nieco metalicznie, nie przeraziłem się w ogóle. Ale co to? Ta "bestia" najpierw stała przed nami, a potem nagle znalazła się za nami. Wiem jedno: uciec nie mogę. I nie zamierzam uciekać. Mimowolnie spytałem się tej "bestii":

- Kim ty u diabła jesteś?!

Zapytałem się siebie kilka chwil temu, co mnie jeszcze tego dnia spotka. I oby nie było kłopotów, choć jak znam życie, to byłyby. Wykrakałem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc to ty byłeś ich celem? Czego oni od ciebie chcieli? - przerwałem na chwilę – Posłuchaj, Sol: czuję, że biuro planuje coś wielkiego. Sam nie dam rady ich powstrzymać i nie wiem już, komu mogę ufać. Wiem, że nie zgadzamy się w wielu sprawach, ale, mimo to, proszę cię o pomoc.

Widząc mało entuzjastyczną reakcję Sol’a, kontynuowałem:

- Rozumiem, nie ma nic za darmo. *westchnięcie* Dobrze więc. Widzę, że desperacko poszukujesz godnego partnera sparringowego.

Mówiąc to, powoli dobyłem miecza. Trzymając ostrze przed sobą, skoncentrowałem się na nim, wyzwalając jego moc. Po gładkiej, śnieżnobiałej klindze zaczęły tańczyć błękitne iskry.

- A więc, Sol? – zapytałem, mając nadzieję, że pojedynek wystarczy, by się zgodził – Pomożesz mi?

Wzniosłem miecz nad głowę, ostrzem skierowanym do przodu i czekałem na jego odpowiedź. I na pierwszy ruch…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...-po prostu mnie zatkało.

Nie wiedziałem, co myśleć! Nie dość, że uratowała Dizzy, to jeszcze wykazała się ogromną mocą... Ale nie to jest teraz najważniejsze. Statek spada. Na dodatek wciąż jest tu wiele tych robotów. Dizzy powoli odzyskiwała przytomność, więc postanowiłem ją gdzieś schować, zanim znowu postanowi pomóc ludziom. Nagle jeden z blaszaków zaszedł mi drogę. Nie miałem zamiaru się z nim cackać. Jeden atak.

http://img228.imageshack.us/img228/439/testamentatackla4.jpg*

Nie patrzyłem, czy "atak z portalu" trafił. Zszedł z mojej drogi, więc czego mi trzeba więcej? Zastanawiało mnie jednak to "światło"... Jakbym już to gdzieś widział... Ale gdzie?

Na przyszłość proszę o nieumieszczanie tutaj screenów. Jeśli chcecie coś nimi przekazać, zawsze możecie zostawić tutaj linka do tego, o ile ma to jakiś związek z sesją - ale nawet o to powinno się pytać MG, opcjonalnie moderatora. Dziękuję. -nzk

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że co? Uciekać?! OO nie, uciekać nie będę na pewno. Nie przed kupą jakiegoś żelastwa! Cofam się o kilka kroków i staję w pozycji bojowej, gotów na atak tego żelaza. Obserwuję detale tego monstra, staram się wyłapać słaby punkt, cokolwiek, czym możnaby to coś uszkodzić. Patrzę na Sola i Ky, oceniając, czy mamy szanse w tej bitwie. Słyszę pytanie Sola. No cóż, to zapewne wszyscy chcemy wiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To niemożliwe!

Po raz pierwszy od długiego czasu poczułem strach.

Justice! Największy wróg ludzkości! Potwór z najczarniejszych koszmarów!

A teraz powróciła.

Spojrzałem na Sol’a, który najwyraźniej nie przeraził się tak, jak ja. Jego spokój mnie zdziwił, czy to na pewno Justice?

W każdym razie, nie było ucieczki. Mogłem tylko mocno trzymać swój miecz i czekać na rozwój wypadków. Strach przeszedł. Została tylko nadzieja. Przeżegnałem się. Czekałem aż bestia odpowie na pytanie Sol’a.

-----------------------

off topic

Mój post wyżej został napisany przez pośpiech. Po prostu nie doczytałem całego rozwoju wypadków. Przepraszam za to. Więcej się to nie powtórzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli dochodziłam do siebie. Czułam straszny ból w żołądku a głową jakgdyby miała mi zaraz pęknąć. Mialam mgłę przed oczami, jednakże widziałam jakieś niewyraźne rysy twarzy. Wydawało mi się, że to moja matka.

Mamo... ja... ja tak bardzo chciałam... chciałam uratowac świat przed zagładą... zjednoczyć między sobą ludzi i gearów... chciałam, aby na świecie nie było wojen... przepraszam... przepraszam mamo... wybacz mi, że cię zawiodłam... ale ja naprawdę nie bylam w stanie nic zrobić... przepraszam...

Łzy spłyneły mi po policzkach. Wydawało mi się, że tylko matka potrafiła mnie zrozumieć. Że tylko ona jedna jest mi naprawdę bliska. Że tylko o na jedna mnie kocha. Kocha z całego serca. Czułam żal... nikt nigdy nie powiedział mi "dziękuję", chociaż poświęcalam im tyle swojego czasu... nikt...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ROBO-KY

Skradam się po cichu do nic nie widzącego Chippa, nie wiedząc czemu bardzo sie przejmując. Jestem tylko kupą żelaza, która została zaprogramowana na jeden cel... ZNISZCZYĆ!

Więc jednak mam jakiś rozum. Moze nie są to zbyt wielkie komórki, ale myślę...

-Czyżbyś zamierzał coś powiedzieć?... Tak, wiem, ze się boisz...

Bo nie wiesz z kim masz doczynienia. Można powiedzieć, ze nie wiesz kim jestem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol, Ky, Chipp

Za wami stoi coś, co wygląda jak Justice. Gdy jeden z Robo-Ky’ów próbował podejść do was, Justice spojrzał na niego chłodnym wzrokiem. Robot cofnął się do towarzyszy.

- I jak? Robicie mi przyjemność, czy poddajecie się? – zwrócił się do was Justice – Zrozumcie. Mam rozkaz, aby was sprowadzić żywcem, ale nikt nie powiedział w ilu kawałkach. Jak dotąd, jeden Gear, którego sprowadziłem żywcem, przeżył wyporcjowany w siedmiu kawałkach. Może na was osiągnę nowy rekord.

Sol.

Wiesz już, że to nie jest stara Justice. Ta istota jest od niej okrutniejsza i o wiele bardziej zarozumiała.

Ky.

-„„Sprowadziłem”? przecież Justice była kobietą. Czym to jest?”

Chipp.

-„To potwór. Trzeba go powstrzymać za wszelką cenę”.

W prawie tej samej chwili odskoczyliście od tego potwora i zaatakowaliście go ze wszystkich sił. Wybuch stworzył wielki krater. Gdy dym się rozwiał, wszyscy byliście zszokowani. Justice stał dalej w miejscu. Nagle się zaśmiał i zniknął. Każde z was poczuło nagle potężne uderzenie, które pozbawiło was przytomności.

Gdy obudziliście się, byliście wiezieni długim korytarzem. Byliście związani i nie mogliście się ruszyć.

Dizzy, Testament

Statek wreszcie osiadł na ziemi. Myśleliście, że to już koniec. Nagle niebo ponownie zaroiło się kupą robotów, ale was bardziej zajęło to, co się zbliżało spokojnym krokiem. W waszą stronę szła istota w zbroi.

Dizzy.

W pierwszym momencie, kiedy zobaczyłaś tę istotę, wstałaś i zaczęłaś biec w jej stronę z okrzykiem „Maaamooo”. Nagle się zatrzymałaś. To coś nie było twoją matką. Jest do niej podobne, ale to nie jest ona. Twój instynkt mówi ci, żebyś uciekała, ale szok nie pozwala ci wykonać jakiegokolwiek ruchu.

Testament

- „To nie może być Justice, ale jest tak do niej podobne.”

Widzisz, jak istota wyglądająca prawie jak Justice, idzie w waszą stronę. Patrząc w jej zielono połyskujące oczy czujesz przerażenie. Jej prostokątne zęby mają metaliczny połysk, a jego pancerz przypomina bardziej pancerz czołgu niż prawdziwą zbroję. To coś szło na Dizzy. Niewiele myśląc, rzuciłeś się na tą istotę. Twój atak był celny i potężny, a jedyną odpowiedzią był cios, który zamroczył cię powalając na ziemię. Gdy odzyskałeś całkowicie przytomność, widzisz jak Justice składa się do ciosu. Nagle zaczyna się dziać coś dziwnego. Justice, gdy tylko podniósł ręce, aby uderzyć, schwycił się za głowę i wydał dziki ryk bólu.

Gdy się odsunął, przestał krzyczeć, a gdy znowu podszedł, sytuacja znów się powtórzyła. Zrezygnowany potwór stał więc w miejscu, kiedy jeden z robotów podszedł i uśpił Dizzy jakimś gazem. Chwilę potem poczułeś senność.

Gdy oboje się obudziliście, wy, Johnny, May, oraz Sol, Ky i Chipp byliście przykuci do ściany w jakimś pomieszczeniu.

Robo-Ky

Szybkim ruchem miecza odciąłeś głowę Chipp’a. Nagle wszystko wokół zaczęło się trząść.

- KONIEC TRENINGU WIRTUALNEGO. SKUTECZNOŚĆ W CZASIE TESTU WYNOSI 97,63 %.

Otrzymałeś nagle wezwanie z centralnego komputera. Masz udać się do sekcji B7 i przetransportować broń więźniów do laboratorium na poziomie V3. Idziesz więc do sekcji B7, aby odebrać broń. Nagle, kiedy przechodziłeś obok jednego z pomieszczeń, zostałeś wciągnięty. Coś podłączyło się do twojego głównego procesora. Twoje dane operacyjne zostały zmienione. Nagle zacząłeś czuć. Odczuwałeś uczucia. Czułeś zdradę, smutek, wściekłość, a teraz czujesz pragnienie zemsty. Wstałeś i widzisz obok siebie Robo-Ky’a ubranego na czarno i mającego zielone włosy. Teraz wiesz, co masz robić. Chcesz zniszczyć Powojenne Biuro Administracyjne, a najlepszym początkiem na taki zamiar jest uwolnienie więźniów z sektora B7 i posłanie ich do sali N-J1. Nie wiesz, czy to twoja decyzja, czy nie, ale wiesz, że się zmieniłeś i to na leprze.

Venom

Postanowiłeś. Masz gdzieś polecenia Playera. Już miałeś ruszyć w stronę budynku, kiedy nagle nad głową przeleciał ci statek powietrzny. Wylądował na lądowisku, a kilka chwil potem wylądował tam też i inny statek który przyleciał z innej strony. To, co zobaczyłeś zmroziło ci krew w żyłach. Z obu statków wynoszono kilku twoich znajomych. Byli tam Johnny, May, Sol, Ky, Chipp, Dizzy i Testament, ale największego szoku doznałeś, kiedy z każdego ze statków wysiadła postać w zbroi z ogonem. Pamiętasz, jak twój mistrz opowiedział ci kiedyś o wielkiej wojowniczce Justice. Najpotężniejszej Gear, która prawie doprowadziła do zagłady ludzkości. Opis, który Zato ci przedstawił, pasuje jak ulał do tych dwóch postaci.

- „Ale przecież Justice była tylko jedna i już nie żyje!!” – myślisz sobie. Czekasz chwilę, aż dwie istoty odejdą, po czym ruszasz ku budynkowi. Nagle, gdy biegniesz, słyszysz obok siebie, jak ktoś biegnie. To I-no. „Skąd ona się tu wzięła i czego chce?” Prawie, jakby czytała ci w myślach, I-no odpowiedziała:

- Zamierzam ci pomóc w natarciu i nie przyjmuję odmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W połowie nieprzytomna rozejrzałam się po opustoszałej, zimnej sali, w której teraz się znjadowałam. Oprócz moich towarzyszy i 3 pozostałych osób nie było nic. No może oprócz kilku dziur w ścianach, powybijanych, malutkich okienek przepuszczających minimalne ilości światła, łańcuchów poprzyczepianych tu i ówdzie przy ścianach i kliku szkieletów. Na ten widok po całym ciele przebiegły mi ciarki a od wewntątrz poczułam dziwnie przeszywający mnie chłód. Zwiesiłam głowę w dół i zobaczyłam, że na ogonie nie mam mojej kokardy i obydwa skrzydła są całe poszarpane. Gdzieniegdzie leżały jeszcze białe i czarne pióra. Tym bardziej zrobiło mi się zimniej.

Spróbowałam ruszyć rękoma, jednakże były one mocno przytwierdzone łańcuchami do ściany. Każdy ruch był teraz niemożliwy i sprawiał wielki ból. Pozostali przyjaciele rozglądali się po pustej celi wypatrując jakiejś drogi ucieczki. Tylko Testament wydawał się być nieobecny i zapatrzony w głąb swoich myśli. Ten widok bardzo mnie zdziwił. Taki zamyślony... Nigdy wcześniej nie widzialam go w takim stanie...

Nie podjęłam żadnej rozmowy, poniewaz w tej chwili to było najgorsze rozwiązanie. Postanowiłam siedzieć spokojnie w ciszy i czekać co przyniesie los...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko otwieram oczy rozglądam się po celi stwierdzając, że nie jestem sam. To dobrze, w grupie będzie łatwiej coś zdziałać. Patrzę na ewentualną drogę ucieczki. Oceniam szanse wyrwania się z zacisku, myśląc, czy dałoby się jakoś uwolnić ręce.... staram się drobnymi ruchami dłoni użyć energii Ki, aby przeteleportować się do miejsca obok. Jednocześnie próbuję sobie przypomnieć, jak się tu znaleźliśmy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do...-wydyszałem.

Tylko na tyle było mnie stać. Otępiający ból, jaki czułem mówił sam za siebie. Rozejrzałem się po pomieszczeniu...

Ładne zbiorowisko...- powiedziałem. Pewnie nikt tego nie usłyszał.

Co to wogule za zbiorowisko? Sol, Ky, Chipp, Johnny, May i 2 Gear'y... Ktoś najwyraźniej na nas polował... Polował, bo jesteśmy obezwładnieni i nie pamiętamy, jak się tu znaleźliśmy... Na razie postanowiłem nic nie robić. Zregeneruję część sił i spróbuję wydostać z tąd Dizzy. Spojrzałem na nią...

Dizzy, jak się czujesz?-wyksztusiłęm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodzę po długich spiralnych schodach. Złość telepie we mnie niemiłosiernie. Dlaczego? - adaję sobię pytane. Ja? Ale komputer sam mi jedno zarzucał co mam zrobić. To niemożliwe, ale miłe...

Czuję siłę, która popycha mnie do zrobienia tego czynu...

Po długim wchodzeniu na schody widzę ich. cała grupka, a do tego nieźle się trzymają. Ucieszył mnie ten widok...

-Witajcie... Dajcie micoś powiedzieć... Jestem tu, by Was uratować.

Pomyślnie udaje mi się wypalić laserem kłutkę i łańcuchy więźniów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nienajlepiej, ale bywało gorzej.- odpowiedziałem-Ciekawe kto nas...

Tutaj moje rozmyślania przerwał dźwięk niszczonej kłódki. W wejściu stał jeden z blaszaków. Na początku chciałęm się na niego rzucić lecz, gdy spostrzegłem, że on nie atakuje, dodatkowo pomaga się nam wydostać zaczołem coś podejrzewać. Gdy tylko moje kajdany spadły zaatakowałem robota.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ćoś mnie popchnęło do tyłu. Odadłm na ziemię. "Co on robi? Przecierz mu pomagam?".

Tego nie zrozumiałem. Odrzucuiłem więc go do tyłu i spojrzałem na innych. Może oni mnie poprą? Stali tam sami męszczyzni i jedna bardzo ładna kobieta.

Ludzie są dziwni - to pierwsza rzecz, o której pomyślałm patrząc na nich.

- Nie bójcie się. Chcę Wam pomóc. Nie utrudniajcie więc mi zadania i się ruszcie. Zaraz mogą przyjść strażnicy... -

Ich zdziwione twarze jednak nadal ani drgnęły.

- No dalej... nie zadawajcie pytań, nie wiem co się ze mną dzieje... A więc za mną!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do pomieszczenia wszedł nowy Robo-Ky. Jego strój był czerwonego koloru. Chwilę patrzył na was, po czym odezwał się:

- PROJEKT Z1 ZOSTAŁ UWOLNIONY I POJMANY PRZEZ OBIEKT E. JEŚLI CHCECIE SIĘ STĄD WYDOSTAĆ ŻYWI, MUSICIE BIEGNĄĆ DWA PIĘTRA W DÓŁ DO POMIESZCZENIA W KTÓRYM PRZETRZYMYWANY JEST PROJEKT N-J1. UWOLNIENIE GO JEST KLUCZOWYM ELEMENTEM UCIECZKI ORAZ JEDYNĄ SZANSĄ NA ZNISZCZENIE TEJ ORGANIZACJI. DO BAZY ZBLIŻAJĄ SIĘ OBIEKTY V I I. JA MUSZĘ IŚĆ IN POMÓC W ATAKU.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czerwony kapelusz, opuszczony na oczy.

Strzecha czarnych włosów.

Fantazyjnie postrzępiona, równie karmazynowa kurteczka.

Wysokie botki, nieodmiennie w kolorze krwi.

I ta jej gitara. Ta diabelska gitara, której struny tyle razy, w radośnym piruecie tej wiedźmy, próbowały wydłubać mi oczy. Na jej ramieniu widzę nawet wystającą chrząstkę nierówno zrośniętej kości, którą własnoręcznie zgruchotałem.

I-no.

- Zamierzam ci pomóc w natarciu i nie przyjmuję odmowy. - oznajmia, zerkając na mnie spod ronda swojej tiary i przystając w nader arogancki i prowokujący sposób.

Przed oczami mignęła mi piszcząca Dizzy - jakże ja nie znoszę tego zasmarkanego berbecia - i mój stary znajomy, również z pola walki, tajemniczy Testament, oprócz nich Johnny i kolejny bachor, cuchnąca ostrygami May...

Przez moment wydawało mi się, że widzę stworzenie znane mi jedynie z opowieści Mistrza Zato, Justice, największą i najstraszniejszą z Gearów. Wytrzeszczyłem oczy.

- Co, do cholery... - zacząłem, ale I-no złapała mnie żelaznym uściskiem za ramię.

- Zepnij cztery litery. Wbiłeś Slayerowi nóż w plecy, nie sądzę, by przyjął tę wiadomość ze spokojem i zadowoleniem...

- Skąd ty...

- ...rusz się. NAPRAWDĘ nie mamy czasu na jedzenie sobie z dziubków, chłopczyku.

I ruszyła dziarsko w kierunku elektrowni, bezczelnie i przesadnie kręcąc biodrami ósemki i wymachując gitarą.

- "Chłopczyku"? - warknąłem. - "Nie przyjmuję odmowy"?

Powstrzymawszy chęć dopędzenia jej i zdzielenia kijem przez pusty łeb pod jej ohydnym kapeluszem, dystyngowanie podążyłem za nią.

Z tego słyniemy, a raczej słynęliśmy.

Opanowanie.

Spokój.

Chłód.

Usłyszałem krzyki, rozpoznałem głos Sola i tego blondynka, jak mu tam... Ky Kiske? Chyba tak.

Wierząc, że Testament i Dizzy świetnie dadzą sobie radę i starając się ignorować fakt, że gdzieś w pobliżu jest coś, co wygląda, jak wszechmocna Justice, zaprezentowałem perfekcyjne opanowanie, spokój i chłód.

- I-no, poczekaj! - ryknąłem za nią i dobiegłem do niej. Znów zerknęła na mnie spod ronda i uśmiechnęła się lekko, acz kpiąco.

- Tęskniłeś za mną?

- Tęsknię za złojeniem ci tyłka. - odburknąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zostałem uwolniony to wstaję i opieram się ręką o ścianę, aby zebrać myśli i trochę odpocząć, po czym natychmiast udaję się za żelazkiem. Skoro mamy się z tego wydostać przez tą kupę żelastwa, to nie ma na co czekać. Nie patrzę, czy inni podążają za nami, bo co mogą mnie obchodzić? Dla mnie liczy się tylko jak spłacić dług dwóm panom. Doganiam robota teleportem i w biegu zadaję pytanie:

- Dokąd zmierzamy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sparaliżowana widokiem i uczynkiem robota wstałam z ziemi i ruszylam ku wyjściu z celi. Nie wiedzialam nic. W głowie szalał przeklęty huragan. To pomieszczenie napawało mnie strachem. Mialam nadzieję, że znajdę szybko jakieś wyjście i udam się w spokoju jak najdalej... nikt nie wiedziałby, gdzie jestem.. taak.. ta myśl trzymała mnie jeszcze przy życiu... wolność, swoboda, spokoj... zaszyc się jak najdalej i najgłębiej w tym okrutnym, pelnym zla i nienawiści świecie. Prowadzić swoje życie i mieć swoj świat. Mały, wygodny, urządony po swojemu, według swoich upodobań swiat. Nikt nie miałby do niego wstępu. Jednakże wiedzialam, że są to tylko marzenia. Marzenia głupiej i naiwnej istoty takiej jak ja wirzącej w ład i porządek na Ziemii. Nigdy nie uda mi się ich spełnić. Z każda chwilą mogły zniknać, przepaść jak sen po przebudzeniu. Ale pielęgnowalam je i nie dalam uciec z mej gowy. Moze kiedyś... gdzieś tam... jest takie miejsce na świecie, gdzie wszyscy sa dla siebie przyjaciólmi i wzajemnie oddaliby za siebie życie. Może uda się je kiedyś spełnić. Kto wie? Poki żyję będe walczyć. Wlaczyć o przetrwanie. Walczyć w imię miłości, spokoju i zgody. Poki żyję. Zrobie wszystko, by ocalić świat przed zagładą. Sama czy z pomoca innych. Oczywiście wierzę w to, że może się nie udać. Tak... Z resztą co mi zostało po życiu.. Złe wspomnienia, tragiczne sceny z wojen... To wszystko co udało mi się zapamiętać... Nic... trzeba żyć.. i czekac co przyniesie jutro. Wolność? Wybawienie? Napewno nie.

Wolnym krokiem ruszyłam naprzód. Modlilam się w duchu, aby on nie poszedł za mną... Wkroczylam w ciemny tunel. Byłam sama. W oddali usłyszlam kroki. Odwrócilam się i zobaczylam to, czego tak bardzo się obawiałam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...