Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Guilty Gear RPG

Polecane posty

Ky w biegu zapytał się nas, czy wierzymy w jakiegoś Boga. Spojrzał mi w oczy. Choć zwykle wolałem milczeć, to jednak aż się korciło, żeby mu odpowiedzieć:

- W Boga? Heh! Ja nie wierzę w te twoje bzdety, jak ten Bóg, o którym czasami wspominasz!

Zdecydowanie byłem i jestem ateistą. Po co mi ta "gupia" wiara?! Pojęcia nie mam. To my jesteśmy przecież kowalami swojego losu. Jeśli moim przeznaczeniem będzie spotkać Boga - spotkam Go.

A tymczasem biegnę dalej w odpowiednim kierunku, poza bazę, która zaraz wybuchnie. Trzeba zabić Kafara, potem się zobaczy, co dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rycerz pyta, czy wierzę w Boga . . .

- Myślisz, że można leżeć naćpanym w rynsztoku i nie wierzyć w Boga?! Być ściganym przez mafię i nie wierzyć? Dilować [beeep], które najlepiej wziąłbyś dla siebie i to od razu, i nie wierzyć? Ja wierzę w Boga.... i szczerze go nienawidzę. - krzyczę w biegu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol, Ky, Chipp, Dizzy, Testament, Robo-Ky, Venom.

Spokojnie wybiegliście z bazy. Wokoło nie było widać żadnego wroga. Nagle zobaczyliście, jak z budynku wybiegają trzy osoby. Byli to Venom, Zato i I-no. Wybiegli w dosłownie ostatnim momencie, gdyż zaraz potem budynek eksplodował. Potężny wybuch odrzucił ich prawie pod wasze nogi. Po chwili doszli do siebie. Gdy tylko zobaczyli Furię, przybrali postawę bojową.

- Nie! On jest po naszej stronie! – krzyknął Black stając pomiędzy Furią i nimi.

Testament.

- „Kogo przed kim on chce obronić.” – myślisz, wyobrażając sobie przy okazji wynik takiej walki.

Venom.

Spoglądasz na kolejnego Justice. Ten nosi imię Furia. Jego wygląd przypomina ci żywy manekin najeżony ostrzami i kolcami. Ma czworo złotych oczu. Starasz się unikać kontaktu wzrokowego, gdyż, kiedy to coś na ciebie patrzy, przechodzą cię ciarki. Obok ciebie przeszedł Zato i zaczął rozmawiać o czymś na osobności z „czarnym” Robo-Ky’em. Nie wiesz o czym mówią, ale odkąd go znowu ujrzałeś, pierwszy raz się uśmiechnął. Nagle spostrzegłeś coś, co sprawiło, że zacząłeś mieć mieszane uczucia. I-no. Patrzyła na Furię, a ty praktycznie widziałeś, że przechodzą ją dreszcze ze strachu. Pierwszy raz widziałeś u niej taką reakcję. W czasie waszych walk miałeś okazję zobaczyć, że ta wiedźma albo była taka odważna, albo była aż taka walnięta, że nic nie było jej w stanie wyprowadzić z równowagi. Mimo zadowolenia z odkrycia jednego z jej lęków, powoli zacząłeś obawiać tego, że ona może mieć słuszność co do tej istoty.

Sol.

- „I-no! Ta przeklęta wiedźma tutaj. Nie należę do przesądnych, ale z dala czuć od niej kłopotami.”

Testament.

- „I-no? Przecież widziałem, jak trafił ją tamten promień. Czegoś takiego nikt nie ma prawa przeżyć. Jakim sposobem ona nadal żyje?”

Dizzy.

Gdy znowu ujrzałaś I-no, poczułaś od niej coś dziwnego. Coś w I-no się zmieniło. Nie wiesz co to jest, ale czujesz, że dotychczasowe walki z I-no będą niczym w porównaniu z ewentualnymi walkami, które miałyby nastąpić.

Robo-Ky.

Nagle poczułeś w sobie coś dziwnego. Twój nadajnik się uruchomił. Coś cię wywoływało. Poczułeś, że to Black wywołał tę reakcję, ale zauważyłeś, że on czegoś szuka.

Nagle Black odezwał się do wszystkich:

- Znalazłem ich! Są sto metrów stąd za tym wzniesieniem. Nie!! Oni skończyli naprawę Kafara. Zaraz.... Coś nowego... Odebrałem polecenie od Ciosu. Rozkazał im atakować nas. Zaraz... Dziwne, ale źródło sygnału pochodzi ze współrzędnych, gdzie stała wcześniej baza PWA. Co to wszystko może znaczyć?

Furia nagle powiedział do was lekko się oddalając:

- Pamiętajcie. Ja zajmę się Ciosem, a wy w tym czasie musicie zająć się Kafarem. Nie jest on specjalnie szybki, ale jego pancerz i siła znacznie mu to rekompensują. W walce z nim musicie zachować dystans, a jeśli spróbujecie go zniszczyć, musicie zaatakować swoimi najsilniejszymi atakami i musicie zrobić to razem. Skumulowana moc waszych ataków będzie w stanie przebić jego pancerz i zniszczyć go. Pamiętajcie jednak, że zaraz po tym, jak zostaniemy obezwładnienie przez przejętą od Kafara moc, musicie natychmiast powtórzyć atak na Ciosie, gdyż w ciągu kilku minut odzyskamy mobilność, a wtedy walka, jaka nastąpi może doprowadzić do nieporównywalnych zniszczeń.

Nagle usłyszeliście odgłos rakiet. Odwróciliście się i zobaczyliście, że w waszą stronę nadlatuje rój Robo-Ky’ów, a pomiędzy nimi dostrzegacie lecącego Kafara. Znowu, nagle usłyszeliście odgłos. Była to eksplozja. Zobaczyliście, że część gruzów nagle zaczyna się unosić w powietrzu i eksplodować. Z niknącego rumowiska wznosie się w powietrze drugi Neo-Justice. Cios, pod względem wyglądu, również się zmienił. Po zewnętrznej stronie nóg wystaje mu coś, co przypomina odrzutowe dysze, a na jego ramionach pojawiły się ostre wyrostki. Cały Cios połyskuje natomiast czarną aurą. Wszyscy chwyciliście za broń. Sol, Ky, Robo-Ky i Johnny złapali za swoje miecze. Zato przyodział się w Eddie’go, a drugi pasożyt przybrał formę kolczastych macek, wystających z różnych części ciała. May chwyciła pewniej za swoją kotwicę. Testament zmaterializował swoją kosę. Venom rozłożył swój kij bilardowy. Chipp wystawił ostrze na sztorc. Black chwycił za dwa spore pistolety. Skrzydła Dizzy przygotowały się do walki. Necro wyciągną z połów „płaszcza” wielki łuk, a Undine trzymała kilka sztyletów pomiędzy palcami. I-no zaczęła powoli grać jakiś dziwny kawałek muzyczny, który wam wszystkim przywodził na myśl coś bardzo kojącego i spokojnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weszłem do pokoju. Było ciemno. Na ziemi leżała jakaś dyskietka. Patrząc na nią zacząłem ku niej iść. Zbliżałe się do niej...

W następnej chwili znajdowałem się juz w klatce. Śmierdziało okropnie. Do mych uszu dobiegł głos.

- To już koniec. Za chwilę budenek będzie zdetonowany.

Ten ktoś wyszedł z sali.

Kim on wogule był. I jak wogule dałem się wrobić w tak głupią sytuację?

Siedząc w klatce, czekałem na wybuch: Oni nic nie wiedzą!

Siedziałem i rozmyślałem. Czułem wielką złość. Chciałem zabić. Chciałem się na kims wyżyc...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I-no? Szalona I-no, która nie zna wahania się i śmiało skacze nawet na najgłębsze wody, teraz drżąca ze strachu?

Spojrzałem spode łba na Furię. Nie wyglądała przyjaźnie; jej lśniące złotem ślepia przyprawiały również mnie o dreszcze, ale nie to było ważne.

Po raz pierwszy ujrzałem na twarzy Zato uśmiech... to się liczyło. Tylko to. Od początku powierzyłem rzucenie się w ten wir szalonych zdarzeń Mistrzowi... i widzę, że słusznie uczyniłem, nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że dzisiaj, tu i teraz, ujrzę ponownie Zato.

Nie przewidywałem również wielu innych zdarzeń i zapewne niejedno mnie jeszcze zaskoczy.

Spojrzałem po zmęczonych i umorusanych twarzach Ky'a, Sola, zawsze chyba znerwicowanego Chippa, tej smarkatej Dizzy, jej obrońcy Testamenta, który opierał się na swojej kosie i spomiędzy strąków czarnych włosów obserwował ją czujnie...

Hmm, to chyba jednak nie może być przypadek... to już zakrawa na ironię losu, że w ciągu jednego dnia spotkałem całą tę kompanię, na czele z I-no, która wzięła się, jak zwykle, niewiadomo skąd i mojego Mistrza, nad którego grobem czuwałem jeszcze kilka godzin temu... - pomyślałem, spoglądając niepewnie na Zato.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadciagał. Nieuchronnie zbliżał się ku nam. Na granatowo-purpurowym niebie widac było nieśmiało przebijające się promienie słoneczne. Wyśmienita sceneria na walkę. Tylko on i my. Oko w oko z tym potworem. Niczym diabeł z najglębszych czeluści stanął w miejscu, zrzucił płaszcz i powoli zniżał się ku ziemii. To już za moment. Czy damy radę? Teraz to było najważniejsze. Nie dać się pokonać. W tym momencie nikt się dla mnie nie liczył. Chciałam, aby ten sen jak najszybciej się skończył, aby wszystko wróciło juz do normy. Był kilka metrów nad ziemią. Obserwował nas bacznie. Jego oczy rozbłysły czerwonym blaskiem. Czułam się niepewenie, jednakże wiedziałam, że jeśli dam teraz plamę, już nie będzie czasu na powtórkę. Pełne skupienie... Wylądował. Za nim ustawiło się pełno robotów gotowych w każdej chwili do walki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanąłem w miejscu, w pozycji bojowej. Starałem się skupić jak najwięcej energii Ki, nie zważając na swój cel. Zaatakuje tego, kogo uznam za słuszne i na pewno jakiś kawałek żelastwa nie będzie mi rozkazywał, co mam robić. Patrzę po kompanii. Znów oni, do znudzenia. Wciąż gromadzę energię Ki, stając się coraz silniejszy . . .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mistrzu... - zacząłem znów swoje, próbując zwrócić uwagę Zato na mnie, ale przerwał mi wzrok Dizzy, błądzący gdzieś ponad moim ramieniem; jej i tak ogromne oczy stały się jeszcze większe, natomiast Testament zwęził swe czerwone ślepia, zmaterializował uprzednio rozproszoną kosę i zbliżył się do małej Gear z wyraźnym zamiarem bronienia jej przed...

Przed czym? Odwróciłem się i uniosłem brwi tak wysoko, że niemal zniknęły pod białą czupryną.

Rój Robo-Ky'ów, prowadzony przez trzy klony Justice, niemalże zasłonił zachmurzone niebo. Poczułem, jak Chipp obok mnie gromadzi swą energię Ki, od której aż drżało powietrze.

Obejrzałem się w kierunku Zato, który przekształcił drugiego pasożyta w kolczaste macki, wijące się wokół niego, i zbliżył się do mnie. Wydawało mi się, że przez jego twarz przemknął cień zrozumienia pomieszany z dziwnym uśmiechem; widziałem ten wyraz na jego obliczu zawsze, gdy wracałem z pomyślnie wykonanych misji...

Wtem I-no powoli, jakby z namysłem zaczęła grać kojącą, ale jednocześnie dziwną i tajemniczą melodię, która wnet przeniknęła moje ciało. Poczułem się, jak gdybym sam mógł zniszczyć cały ten oddział maszyn, przypływ nieogarnionej mocy wstrząsnął lekko mym ciałem, a biały kij bilardowy w moich rękach zadrżał, jak gdyby gotów do wypuszczenia ataku niebywale potężnego, takiego, jakiego jeszcze nie widział nikt, włącznie ze mną samym.

Wbrew pozorom spokojna, subtelna muzyka była pieśnią bojową, pieśnią, na skrzydłach której unosiła się klęska Robo-Ky'ów. I mimo, że nie ufałem nikomu z moich obecnych towarzyszy, nawet Mistrzowi, co do którego tożsamości nadal nie byłem pewien, wiedziałem, że dziś wiktoria jest po naszej stronie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol, Ky, Chipp, Dizzy, Testament, Robo-Ky, Venom

Robo-Ky.

Nagle odebrałeś opóźniony przekaz od jednego ze swoich „braci”. Był on zamknięty w budynku, aż do momentu wybuchu. W ostatnim momencie złapał jakoś dyskietkę z podłogi i przesłał ci część danych. Teraz nie masz czasu, aby odczytać te dane, ale po wszystkim zajmiesz się tym. Teraz widzisz, jak roboty i Kafar lądują na ziemi. Nagle twoje systemy zaczęły wariować. Odebrałeś dźwięk o tak wysokiej częstotliwości, że twój mechanizm żyroskopowy przestał odpowiadać.

Venom.

Ta muzyka. Przez chwilę czułeś się tak, że mógłbyś walczyć z bogami i miałbyś spore szanse na wygraną. Nagle zacząłeś się jednak czuć lekko oszołomiony. W pewnym momencie miałeś wrażenie, że widzisz potrójnie. Chwilę potem znowu widziałeś normalnie. Usłyszałeś melodię I-no. Ta melodia przez chwilą zdezorientowała cię, ale teraz widzisz, jak drugi Justice o imieniu Cios powoli zbliża się do was z powietrza.

Chipp.

Twój mistrz opowiedział ci kiedyś starą legendę. Według niej, wojownik, który osiągnął perfekcję w sztukach walki, będący w pełni sił, zaczynał jawić się światu, owity swoją świetlistą aurą. Teraz widzisz, że zarówno Cios, jak i Furia są spowici w coś, co przypomina czarny dym, który jednak się nie ulatnia. Myślałeś, że twój mistrz żartował sobie, ale teraz zacząłeś mu wierzyć.

Furia zmierza spokojnym krokiem do nadlatującego Ciosu. Roboty i Kafar wylądowali. Wszystko zdało się zatrzymać w jednym oddechu. Nagle, głośnym dźwiękiem, osunął się kamień z rumowiska po bazie. W jednej krótkiej chwili zaczęła się bitwa. Cios i Furia znikli, a chwilę potem pojawili się zwarci w morderczym uścisku. Kafar stał wciąż w miejscu, a roboty ruszyły na was. Pierwszy cios poszedł od strony Black’a, który zaczął strzelać z niesamowitą prędkością we wroga. Wszyscy zaczęliście walczyć z dziesiątkami robotów. Zaczęła się walka o życie, sprawiedliwość, honor i przyjaźń, a zwycięstwo zależy od siły waszego ducha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi..." modliłem się w myślach, kolejno tnąc roboty. Pytali co daje mi wiara? Oto moja odpowiedź. Siła. Waleczność. Odwaga. Oto co daje prawdziwa, niskażona wiara. Czułem, że zwyciężymy.

- Wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych... - zacząłem modlić się na głos, co jeszcze bardziej dodało mi otuchy. Fuuraiken tańczył w moich dłoniach, odrzucając atakujące roboty.

Wiedziałem, że to tylko rozgrzewka przed prawdziwym wyzwaniem. Kafar ciągle się zbliżał.

W wirze walki, co chwilę kontrolowałem, czy któryś z moich kompanów nie potrzebuje mojej pomocy. Wszyscy jednak radzili sobie znakomicie.

Starałem się nie wyzwalać zebranej w ostrzu energii. Wciąż gromadziłem więcej, aby dobrze przygotować się do ostatecznej rozprawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kim była ta postać. Zaraz, zapomiałem o swoim śmigle. Może ono przerwię kratę? Włączyłem je, wzniosłem się aż do dachu, a tak moje śmigło zachaczyło siatki. Trzymałem się w górze z całej siły. Siatka została przerwana. Wyleciaem z sali. Słyszałem jakiś odgłosy z daleka. Wziąłem miecz i zacząłem lecieć. Banda takich jak ja atakowała Ky'a.

Stanąłem obok niego i zacząłem walczyc.

- Uciekajcie KY! Uciekaj! Ja musze zniszczyć organizacje. Zaraz wybuchnie bomba! Uciakajcie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co?! Jaka bomba?! O czym ty mówisz?! - to były moje pierwsze słowa. Po chwili jednak doszło do mnie. Robo-Ky jest maszyną, może posiadać informacje, o których my nie wiemy.

- Wszyscy uciekać! - wrzasnąłem, odganiając atakujących i biegnąc w stronę reszty. Szukałem Dizzy. W końcu wypatrzyłem ją, gdy walczyła z latającymi robotami.

- Dizzy! Uciakamy! Robo-Ky mówił, że zaraz wybuchnie bomba! Nie pytaj! Biegnij! Sol! Chipp! Testament! Wszyscy odwrót!!!

Wciąż biegałem i krzyczałem, do momętu, gdy byłem pewien, że wszyscy usłyszeli. Upewniłem się, że wszyscy są razem. Roboty wciąż atakowały. Nie wiem dlaczego, ale co chwilę patrzyłem, czy z Dizzy wszystko w porządku. Miałem nadzieję, że zdążymy. Ja trzymałem się z tyłu, by osłaniać resztę przed atakami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ky

Biegłeś w stronę reszty. Nagle I-no zatrzymała cię i wrzasnęła:

- Ocknij się! Temu robotowi poprzestawiały się zwoje. Żaden z tych robotów nie ma wewnątrz bomby, a ostatnia rzecz, jaka wybuchła to ta przeklęta baza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja i reszta grupy walczymy właśnie z tym złomem przypominającym Ky'a. Wszystkie te roboty były roznoszone jeden po drugim. Coś mi się zdaje, że będą musieli tu założyć składnicę złomu. :twisted: A najlepsze jest w tym to, że jeszcze się nawet nie rozgrzewam. Nie muszę się wysilać zbytnio, by ich wykończyć.

Potem Ky wrzeszczał, że zaraz wybuchnie jakaś bomba. O co mu chodziło? Przecież tylko ta przeklęta baza wybuchła przedtem, tylko to! Nie wiem, kto mu takich bzdur naopowiadał, chyba ten nasz Robo-Ky. Jeśli tak, to trochę popsuty musi być. No nic, ten złom atakujący mnie rozwalam dalej.

Przy okazji przypatrzyłem się odrobinę Kafarowi. Co on robi, stoi? Nie rusza na nas? Dziwi mnie to. Najwidoczniej na razie chce sobie popatrzeć, jak ten złom jest rozwalany.

No cóż, tnę i palę moich wrogów dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem wyzwalać energię Ki, aby zadawać jak najszybsze ciosy, rozwalając po kolei roboty. Po mniej więcej 100 żelazkach usłyszałem informację o bombie od Ky. Bomba!? No to pora się wycofać . . . skoro tak mówi to żelazko. Ono pewnie wie lepiej, bo ma tam te informacje w tej żelaznej głowie.

- Radzę wam go słuchać! Pamiętajcie, że wcześniej służył całemu temu syfowi, więc pewnie wie więcej od nas! - z tymi słowami wycofuję się paręnaście metrów w tył, wciąż krótkimi teleportami niszcząc pojedyncze roboty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczułem... poczułem, jak gdybym miał skrzydła. Tak, to chyba najtrafniejszy opis. Nie wiem, jakim sposobem I-no obudziła w nas najgłębsze pokłady heroizmu, ale zrobiła to i strach, niepokój i dezorientacja odeszły natychmiast w niepamięć.

Nagle słońce przysłonił olbrzymi kształt - to Cios przygotowywał się do ataku z powietrza. Czas jak gdyby zwolnił, ruchy wszystkich wokół stały się nagle powolne i ślamazarne, wydawało się, że zamiast powietrza otacza mnie gęsta zawiesina; każdy z nich, z grupy istot, które nagle stały się moimi najbliższymi towarzyszami broni, walczyło z Robo-Ky'ami, kawałki blachy, kabli i metalowe fragmenty fruwały wszędzie wokół, i mimo, że byli blisko, wszyscy, czułem się, jakbym został sam na polu bitwy. Cios patrzył prosto na mnie, wszystko wokół ucichło, mimo, że bój toczył się dalej. Nie słyszałem już krzyków, mechanicznych głosów robotów, szczęku żelaza krzyżowanego z żelazem. Zupełnie, jakbyśmy na świecie istnieli tylko my dwaj - ja i on, klon Justice, stalowy olbrzym, zasłaniający słońce, z którym w pojedynkę nie miałem żadnych szans...

Nie myślałem o tym; nie wiem, czy to zasługa muzyki I-no czy też obecności mojego Mistrza nieopodal, a może czegoś jeszcze innego?... To nie było ważne, świadomość szaleńczego ryzyka i faktu, że chyba postradałem zmysły, ze stoickim spokojem rzucając się w objęcia śmierci, przestała egzystować.

- No chodź - wyszeptałem, słysząc się zaskakująco wyraźnie. On również mnie usłyszał i zrozumiał; gdyby Justice potrafiła się uśmiechać, na pysku jej klona rozciągnąłby się zapewne szeroki, okrutny uśmiech. - Chodź - powtórzyłem, również uśmiechając się dziwnie - mam dla ciebie śliczny prezent...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol, Ky, Chipp, Dizzy, Testament, Robo-Ky, Venom

Wasza walka z robotami wciąż trwa. Większość z nich już padła, ale wiele jeszcze zostało do zrobienia. Z każdym poległym robotem, coraz bardziej zapadały wam w pamięć słowa Furii:

„- Pamiętajcie. Ja zajmę się Ciosem, a wy w tym czasie musicie zająć się Kafarem...W walce z nim musicie zachować dystans, a jeśli spróbujecie go zniszczyć, musicie zaatakować swoimi najsilniejszymi atakami i musicie zrobić to razem. Skumulowana moc waszych ataków będzie w stanie przebić jego pancerz i zniszczyć go.”

Musicie współpracować, aby wszyscy mogli żyć. Teraz niema miejsca na podejrzenia. Musicie sobie ufać. Te roboty są słabe, ale ciągłe wykańczanie ich sprawia, że powoli męczycie się. Nagle usłyszeliście bardzo wyraźnie krzyk I-no:

- Wszyscy uciekać!

Rozejrzeliście się i zobaczyliście, jak Kafar gromadzi energię do swojego najpotężniejszego ataku. Obie dysze na jego ramionach gromadziły straszliwe pokłady energii. Byliście za daleko, aby mu przeszkodzić. Kiedy zdawało się, że zaraz wystrzeli, Kafar nagle złapał dysze i je zamknął. Cała energia przeszła przez jego ciało. Bestia otworzyła pysk i z jej wnętrza wyleciał potężny promień niszczący. Atak, jednak zamiast w was, poleciał po linii prostej w kierunku walczących klonów Justice. Promień w coś trafił. Potężna eksplozja wywołała falę uderzeniową na niebie. Nagle wszystkie roboty zaczęły się trząść.

Robo-Ky.

Poczułeś nagle wstrząs. Twoje czułe obwody zaczęły wariować pod wpływem powstałego z ataku pola magnetycznego. Nagle usłyszałeś myśli Black’a:

- „Szybko! Włącz mechanizm restartujący.”

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co jest? Dlaczego nie celował w nas?

Wciąż czułem wstyd, że chciałem tak pochopnie się wycofać. Był on tym większy, bo to I-no przywołała mnie do porządku. Miała rację. Nie możemy zostawić Furii.

Spojrzałem w jego kierunku. Chmura pyłu jednak przesłaniała mi cały widok. Zauważyłem jednak, że nie ma wśród nas Chipp'a.

- Chipp, wracaj! potrzebujemy cię!

Wszystkie roboty zaczęły dziwnie się zachowywać. Jakby atak Kafara zadziałał jak impuls elektro-magnetyczny.

Właśnie! Kafar po takim ataku na pewno będzie musiał przez jakiś czas regenerować siły!

- To chyba nasza szansa! - krzyknąłem kumulując energię miecza do takich poziomów, że z trudem ją kontrolowałem.

- Zbierzcie siły! Musimy zaatakować razem!

Czekałem, aż reszta będzie gotowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż z pomocą Undine oraz Necro pokonywałam kolejne roboty. Cały czas uciekając od walki, nie zauważyłam jak w końcu mnie dopadła. Nie lubiłam walczyć, ale teraz czułam, że to jedyna szansa na przetrwanie. Z resztą.. kto by mnie żałował po śmierci? Zapewne nikt. Przyjdą, odejdą... Po nas, życie także będzie się toczyć. Nikt nie da odetchnąć choc na chwilę teraźniejszości. Zawsze zapracowana, czuwa przy nas gdziekolwiek byśmy byli. Ta bitwa wcale nie przypominała walki... Jeden cios i każdy robot padał martwy na ziemię z wyciekającym z głowy olejem.. Ciekawe... czy one coś czują po śmierci... Czy myślą o nas, o tych, którzy ich zabili.. Może one tak jak my mają swoją własną wolę? Może one same świadomie, czy też nie blokują w sobie uczucia? Któż to może wiedzieć?

Na ziemię padł kolejny robot. Undine pociągnęła mnie mocno na bok. Po tym zobaczyłam wielki jasny strumień przecinający powietrze i lecący ku górze. Gdybym stała jeszcze chwilę w tamtym miejscu, nie byłoby nawet co po mnie zbierać. Zauważyłam, że biegnący do mnie, kolejny robot nagle ustał i zaczął się trząść. Ky krzyknął, aby zbierać jak najwięcej swojej mocy. O co w tym wszystkim chodzi?! Ujrzałam Kafara. Ogromny kolos wyglądający na zupełnie wyczerpanego. Więc o to chodziło Ky’owi! Wciąż gotowa do walki podjęłam decyzję o zbieraniu siły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że Dizzy mnie zrozumniała. Ale wciąż musieliśmy czekać.

- Przygotujcie się do ataku! Musimy skończyć z tym raz, na zawsze!

Rozejżałem się.

- Chipp! Gdzie jesteś! To był fałszywy alarm! Wracaj!

Miałem nadzieję, że zdążymy, zanim Kafar się pozbiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robo-Ky

RESTART ZAKOŃCZONY...USZKODZENIA 17,28%...ANALIZA W TOKU

Była to pierwsza rzecz, jaką zobaczyłeś. Drugą rzeczą było to, że część twoich sprzymieżenców zaczęła wykonywać pierwsze posunięcia, które pozwolą wykonąć im ich najpotężniejsze ataki w stronę Kafara.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Energia wciąż kumulowała się we mnie i moich skrzydłach. Byliśmy gotowi uderzyć w każdej chwili. Jednakże najrozsądniej było jeszcze chwile poczekać. Prosilam w duchu, aby ta misja się powiodła. Nie zniosłabym, gdyby ktoś z moich pzyjaciół zginał tu.. i teraz. Pierwszy raz poczułam w sobie gniew i chęć zabicia. Zabicia tego potwora. To było teraz moim jedynym, prawdziwym celem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś rozwalałem kolejnych kandydatów do składnicy złomu, zobaczyłem, jak Kafar wystrzelił swój promień. Wydawało mi się, że strzeli w nas. Strzelił w powietrze, w kierunku innych klonów Justice. Potem mój stary znajomy imieniem Ky krzyknął do nas, żebyśmy zaatakowali. Pamiętam, co takiego Furia powiedział. Musimy zaatakować Kafara razem, wtedy go zabijemy. W czasie tej krótkiej przebieżki z robotami zebrałem tyle energii w sobie, by wykonać swoje najpotężniejsze ataki nawet dwukrotnie. Użyłem ataku Savage Fang, który posłałem bezpośrednio w kierunku Kafara. Będzie miał szczeście, jeżeli się nie upiecze od razu.

Dla mnie była ważna tylko ta chwila, a reszta się nie liczy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W myślach powiedziałem sobie: "Ky, baranie, mnie nie trzeba dwa razy powtarzać do cholery!". Ze złości na fałszywy alarm, na Ky'a, na całą tę okoliczność i watahy cholernych żelazek zacząłem zbierać w gniewie energie i rozwalić tą kupę raz na zawszę, z innymi czy bez nich. Czułem, że cała energia Ki z otoczenia płynie w moim kierunku. Gromadząc energię zacząłem wolnym krokiem iść w stronę pozostałych "towarzyszy walki".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydawało mi się, że niebo wybuchło płomieniami, a horyzont spłynął juchą, wszystko wokół zdawało się być szkarłatno-pomarańczowe, a mnie krew buzowała w żyłach, huczała w uszach i tętniła w głowie; poczułem delikatne wibracje, każdą innego rodzaju, wokół reszty mych kompanów, którzy zbierali siły do spektakularnego ataku.

Byłem gotowy. Gotowy, by zniszczyć ostatecznie Kafara, gotowy, by uratować im życie i gotowy, by... by raz jeszcze popisać się przed Mistrzem. Zakręciłem młynka bilardowym kijem, czując, jak kula w mojej dłoni drży i furczy od skumulowanej w niej mocy. Po raz kolejny dziś będę musiał dać z siebie wszystko, pytanie tylko, jakie konsekwencje będzie mieć dla mnie tak bezlitosne wysysanie z siebie sił życiowych...

Umknęło to jednak z mojej głowy, gdy adrenalina na nowo spięła moje ciało w gotowości, wyprężyła je jak strunę, zneutralizowała ból i zmęczenie niczym narkotyk. Cisnąłem kulę bilardową z całej siły w górę i czas ponownie jakby stanął w miejscu, gdy z dziwną, tępą fascynacją spojrzałem na refleksy słońca w jej gładkiej powierzchni. Uniosłem powoli kij, zamknąłem oczy. Nikt nie musiał nikomu mówić "teraz!". Wszyscy wiedzieli, wszyscy byli nieludzko skupieni. Poczułem subtelne fale od strony Dizzy i mruknąłem do siebie pod nosem:

- O tak, tej niespodzianki nie zapomnicie do końca ery Gearów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...