Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Gra na gitarze

Polecane posty

A co przemawia za kupnem nowej gitary? Rozumiem jeśli masz do wydania kilka tysięcy. Może chcieć się zżyć ze swoją gitara, jedyną, tylko jego i takie tam... Ja tego nie rozumiem, używana gitara jest tańsza o 50%, rozegrana, często wyregulowana, ewentualne otarcia mogą dodawać charakteru. :P A nowa? Za tą samą cenę dostaniesz gitarę z wyższej półki tyle, że używaną, często konieczna jest regulacja u lutnika. :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam problem z hammerem :c. Oglądam filmiki na yt, czytam poradniki, ale za nic mi nie chce to wyjść. Mam elektryka i próbuję zagrać NEM. W pewnym momencie trzeba użyć h i pull-off. Podłączałem gitarę do głośników, żeby dźwięk był mocniejszy, ale pomimo to nie mogę wydobyć tego dźwięku. O co może chodzić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co przemawia za kupnem nowej gitary? Rozumiem jeśli masz do wydania kilka tysięcy. Może chcieć się zżyć ze swoją gitara, jedyną, tylko jego i takie tam... Ja tego nie rozumiem, używana gitara jest tańsza o 50%, rozegrana, często wyregulowana, ewentualne otarcia mogą dodawać charakteru. :P A nowa? Za tą samą cenę dostaniesz gitarę z wyższej półki tyle, że używaną, często konieczna jest regulacja u lutnika. :(

Gwarancja drogi panie. Można trafić na używkę która jest wadliwie wykonana - co wtedy. Poza tym nikt tu nie mówi o kilku tysiącach tylko o kwotach rzędu 400PLN. Niby to nie wiele, ale na ulicy nie leży. Z resztą co napisałeś zgadam się jak najbardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wewnętrzna przemiana.. Rzucam trash, heavy i punk (ale nie grunge!) i zaczynam nareszcie grać prawdziwego oldschoolowego rocka...

Co mnie do tego skłoniło? Banał - dziewczyna mnie rzuciła... :tongue:

A oprócz tego film - "Będzie głośno".

Długo się czaiłem z jego obejrzeniem, a teraz żałuję, że tak długo zwlekałem.. Po prostu brak słów. Pasja jaka wylewa się z trzech występujących tam muzyków - Jimmiego Page'a, Jacka White'a i The Edge'a - jest po prostu niesamowiciecholernie fascynująca i inspirująca. To w jaki sposób patrzą na muzykę i gitarę jest.. no brak mi słów po prostu...

No ale to nie wątek o filmie tylko o gitarze - tak czy inaczej film polecam :tongue:

Na razię biorę przykład z Page'a - tylko gitara i wzmak. Overdrive niezbyt mocno rozkręcony, riffy melodyjne, wpadające w ucho. I feeling. Staram się mieć taki feeling jak Jimmy. Grać tak jak on, na luzie i z tą pasją :smile:

Jeszcze jakbym miał Planta, Jonesa i Bonhama... :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jakbym miał Planta, Jonesa i Bonhama... :wink:

Zaczynasz gadać jak Joe! :D

Ciekawe... "Nareszcie" bo dziewczyna Cię rzuciła... Chodzi o to, że grałeś punka i thrasha dla niej? :P

Moja opinia jest taka, że tak - fajnie mieć inspiracje, tylko nie popadajmy w skrajność. Trzeba też tworzyć własną wizję muzyki, bo można żyć z manią typu "chce być jak Het [nie mylić z "hef"] z Mety i grać na wielkiej estradzie dla tysięcy ludzi", a później grają tylko Metę itd. I takich gitarzystów może być cała masa. Twój idol nawet mawiał "pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest", ale chyba Tobie tego mówić nie muszę :P

Ja żyję póki co bez szczególnej inspiracji (chociaż jest pewien pan o inicjałach JH czy też ww. JS, którzy głośno pukają do tychże drzwi), ale staram się znaleźć swoje brzmienie. Najczęściej szukam tego w efektach, bo dostęp do wzmaków mam mocno ograniczony. A i tak wychodzę z założenia, że co lampa to lampa, ale grunt, że lampa... i póki co Vox mi starcza ;) Poza tym złapałem ostatnio prawdziwego rarytasa (Digitecha EX-7) i będę musiał z nim ostro pokombinować, jak i z resztą efektów (póki co standard - overdrive/fuzz, distortion i EQ), bo wcześniej nie miałem zasilacza, który kupiłem razem z Digi.

PS Czekam MAGu... :sleep:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś "chciałby grać z feelingiem" to chyba nigdy nie będze grać z feelingiem.

Problem z gitarą polega na tym, że wszystkie łatwe lekkie i przyjemne oraz sensowne ścieżki zostały dawno temu zbadane, podobnie z resztą jak w przypadku większości instrumentów. Jest to problematyczne tym bardziej ze względu na pokusę jaką stanowi możliwość czerpania inspiracji z wielkich i sławnych gitarzystów starej daty którzy niejako torowali drogę nieudolnym naśladowcom jakich dziś setki (tysięcy).

@arathorno

Jeśli rzuciła Cię dziewczyna to teoretycznie powinieneś przestać czerpać inspiracje z innych i zacząć grać ostrzej a jednak stało się na odwrót... sam nie wiem co o tym sądzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ drogi MAGnecie nie wiem czemu mieszasz do tego technikę. Wg mnie feeling to coś co trzeba po prostu mieć a nie uczyć sie tego, co nie znaczy, że należy zaniedbywać naukę techniki, wręcz przeciwnie jesli ktoś ma ten feeling to tym bardziej powinien ćwiczyć.

Co do nowego brzmienia/gatunku - owszem chciałbym stworzyć coś nowego, na pewno nigdy nie powiem: "dobra gram melodic death metal/rock progresywny/cokolwiek i MUSZĘ mieć brzmienie takie jak w tym gatunku bo przecież gram ten gatunek". Muszę tylko poprosić kogoś żeby zrobił tę łaske ludzkości i mnie zabił kiedy taka myśl wpadnie mi do głowy albo chociaż skutecznie odizolował mnie od instrumentów muzycznych bo imho jeśli ktoś ma zamiar tworzyć rzeczy wtórne i jeszcze pokazywać je światu to chyba lepiej żeby w ogóle nie tworzył. Nie wiem, co złego jest w chęci stworzenia czegoś nowego. BA!!! Dam sobie głowę uciąć że o to właśnie chodzi w muzyce i jest to jedna z dwóch najważniejszych rzeczy w niej a druga to zabawa odbiorców chociaż co do drugiej nie jestem pewien bo niektórzy nie lubią łatwej i przyjemnej muzyki.

Co do dawania inspiracji dalej, wszystko byłoby gites gdyby nie to, ze taki wspaniały naśladowca nikomu już inspiracji nie da. Taki Joe Satriani (ktory jeśli mam być szczery też na największego artyste nie wygląda) może i kimś tam się inspirował ale stworzył swój, STU procentowo niepowtarzalny styl.

Jest taki młody koleś występujący z ojcem w charakterze basisty, chłopaczyna jest świetny ale umie tylko naśladować, dlatego raczej głośno nigdy o nim nie będzie.

Z resztą - let's face the brutal truth - era gitarowych wymiataczy skończyła się ponad 20 lat temu i raczej nigdy nie wróci, chyba że po apokalipsie która zniszczy współczesną technologię i sprawi że brzmienie gitary elektrycznej jak i kilku innych instrumentów znów stanie się - and excuse me for using this word - orgazmogenne.

Trzeba natomiast nieco mniej by stać się dobrym gitarzystą - i mam tutaj na myśli nie głupiego muzyka sesyjnego który opanował wszystkie skale w dziesięciu kierunkach ale nie potrafi sam wymyślić dwóch nut żeby nie były obok siebie w milionie riffów - mam namyśli gitarzystę jako coś szlachetnego, człowieka z powołaniem, który nie patrzy na to, na czym grają inni, a mam wrażenie że dzisiaj decyzja o graniu na gitarze elektrrycznej jest podejmowana na tej zasadzie - wszyscy na tym grają, ja też muszę. To dosyć męskie podejście do zagadnienia, a nie muszę (albo właśnie muszę) mówić że muzyka nie leży i nigdy nie leżała blisko tego, co męskie.

Kończę ten przydługi wykład bo "Ja mógłbym wiele słów utoczyć..." ale nic to nie zmieni. Nie myśl, drogi MAGnecie, że załamuję się z powodu tego o czym tu piszę - mam większe powody do załamywania się :) a to o czym piszę to moja dobra moneta, bo jeśli ktoś jest w stanie zrozumieć te rzeczy, to jest jeszcze dla niego nadzieja, w końcu są inne sposoby na tworzenie muzyki niż bycie właściwą do tego osobą :) na przykład, o czym dowiedziałem się przed chwilą, lawenda. Napar z lawendy i jazda! - rzecz jasna jeśli ktoś ma wystarczające zaplecze sprzętowe i warsztatowe - nie obraziłbym się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O jejku jejku jakaż dyskusja się rozkręciła :tongue:

to na początek.. @Krzysiu

Mówiąc 'chciałbym grać z feelingiem' miałem na myśli, że chcę grać na takim luzie jak Joe np. Wielu mówi mi, że mam ten feeling muzyczny w sobie, potrafię coś ładnego skomponować czy zaimprowizować, ale za bardzo się na tym 'skupiam'. Czaisz? W sensie: 'podczas grania masz mine jakby ci sie sr... chciało' :tongue: Może właśnie złego słowa użyłem, nie feeling, a właśnie ten luzik z gitarą.

@tyan

Naturalnie, że nie popadajmy w skrajność :wink: Chce po prostu grać muzykę w stylu LZ. Nie DOKŁADNIE tak jak oni, tylko w tym stylu, bo po prostu mi się podoba. Ja też szukam swojego brzmienia, ale opieram się bardziej na gitarach, a nie na wzmakach czy efektach. Szukam tej jedynej.. :wink: Oczywiście z odpowiednim (najlepiej lampiastym) wzmakiem :tongue:

I nie, nie grałem punka i thrasha dla niej, tylko po prostu teraz mam nastrój bardziej rock'n'rollowy :tongue:

@MAGnet

No cóż, jak powiedziałeś, 'łomot to łomot i do tego się wraca'. No jasne, że się wraca! Ale jeszcze nie teraz.. :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zmienię tok dyskusji :P Opowiem Wam, jak to było stać po drugiej stronie barykady, czytaj: słuchanie Zgag i innych pierdzididżejków.

Na Metal i Rock przemieniłem się dopiero koło wakacji roku 2010. Wcześniej był hip hop, rap i pop, ale nie ten z Jacksonem, tylko ten z syntezatorami mowy, tzn. era Zgagi. Jednak pewnego razu cała ta muzyka mi się nudziła. Rap i hip hop to powoli robiło się w to samo. Tak, jakby jeden riff gitarowy był powtarzany przez cały np. Heavy Metal. W komórce nowych piosenek nie było, a jak słuchałem starych, wszystko się zlewało i robiło obojętne. W radiu też się robiły nudy, ciągle to samo puszczają lub nowy technołomot. Nawet lubiany kiedyś przeze mnie Benassi Bross się znudził. Pewnego razu, gdy przestawiłem się już na Rock i Metal... Zrozumiałem, że straciłem większość życia na tak lipną muzykę jak hip hopy i inne basketbole. Nawet gdy kolejny raz słucham "I want Out" z Helloween... Wcale mi się to nie nudzi! Mogę tak słuchać i słuchać, bo nawet te 20 letnie piosenki np. Metalliki wciąż wydają się świeże. Właśnie piosenki w rapie po koło 2 latach się nudzą, jak nie wiem co. Trzeba szukać ciągle coś nowego. Dodatkowo nowe gatunki, które zacząłem słuchać, zachęciły mnie do kupna wiosła (szykujcie się! Zbieram na Schectera Omena 6 lub przy dobrych wiatrach na Vintage'a), na którym uwielbiam grać. Nawet z mamą miałem więcej tematów do rozmów. Uwierzcie lub nie, ale ona wprost uwielbia Heavy, Power, w ogóle Metal ;) Jeszcze do tego jak usłyszy Stairway to Heaven. Czasami mi się wydaje, że wszystkie wspomnienia z jej młodości zostały przywrócone. Ta nadal wraca to do Helloween, to do Metalliki. Powiem Wam, że nieświadomie wiedziałem o istnieniu Helloween od urodzenia. Myślałem, że to zespół wykonujący muzykę a'la Jackson, ale dopiero mama mi powiedziała, co to jest. Od tamtego czasu to jeden z moich ulubionych zespołów. Tak więc, sądzę, że przestawienie "fal" na mocniejsze brzmienie, i co najważniejsze na brzmienie z prawdziwymi instrumentami, to był dobry wybór ;)

KONIEC

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja się przyłączę do nowego toku dyskusji i powiem, że też kiedyś słuchałem hip hopu i innych pierdół a powiem nawet więcej: wciąż słucham innych gatunków :) czasem lawet zGagi :pokerface: :pokerface: :pokerface: chociaż baaardzo rzadko. Natomiast lubie ostrą elektronikę. I nie mam nikomu za złe że słucha sobie popu, niektórzy nie zrozumieją ostrzejszych gatunków muzyki, pogodziłem się z tym dawno a jeśli ktoś by rzucił na przykład "metal to kupa" zaraz bym go :trollface: :trollface: :trollface: Niektórzy w ogóle nie słuchają muzyki i należy się z tym pogodzić.

Co do porównania kawałki rockowe vs reszta to wiadomo że popowe pioseneczki szybko się nudzą bo były skonstruowane w ten sposób aby sprawiać przyjemność przez 5 minut, bo niedługo i tak następny singiel - tak się to kręci dzisiaj, nikomu nie zależy na tworzenie ponadczasowej muzyki, z resztą nie wiem czy można winić za to muzyków czy raczej powinno się współczesną kulturę. Inna sprawa że jeśli ktoś ulega trendom to nie powinien zabierać się za sztukę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No u mnie było troszeczkę inaczej... Nigdy nie pałałem wielką miłością do muzyki innej niż taka, w której słychać gitarę. Przygodę swą zaczynałem od Scorpionsów (akustyczna płyta miażdży) i Bon Jovi, których słuchał (nie wiem czy nadal słucha) mój ojciec. Tak więc szczenięce lata upłynęły mi w rytmie takich hitów jak: Wind of Change, Living on a Prayer czy You give love a bad name... Następnie, już nawet nie pamiętam jak, wpadłem na Pink Floydów i Led Zeppelin, słuchałem ich bardzo długo jednak to nie był to, co najbardziej sobie cenię w muzyce, wszak są tam spore naleciałości bluesa i progresywy, a dla mnie muzyka musi być żywa, a nie smętna - ma bawić, a nie wprowadzać w stan nirvany*.

Rozpoczęła się więc moja pzygoda z Green Day, Linkin Park i wszystkimi tymi pop rockowymi zespołami, których kawałków można posłuchać na vivie czy radio i wtedy - niczym grom z jasnego nieba - objawiło mi się Iron Maiden. To była miłość od pierwszego dźwięku... :)

Potem do Wielkiej Trójcy dołączyły Megadeth i Children of Bodom (w odwrotnej kolejności), i to tak w skrócie. W zasadzie mało co słucham innych zespołów, z braku czasu.

Potem było już z górki, pierwsza gitara... i hajda! =D

* Oczywiście każdy ceni sobie muzykę za co innego - mnie ma ona wprowadzać w dobry nastrój, chcę być po niej pobudzony i ma zwiększać moją ambicję oraz "poczucie mocy" ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sory, że się wtrącam w dyskusje, ale mam pewien problem dotyczacy nagrywania gitary na kompa, może ktoś z was mi pomoże.

A więc tak, karte dźwiękową mam zintegrowaną, ale ostatnio podłączyłem gitare przez wzmacniacz do komputera i wszystko fajnie się nagrywało. Niestety, nie słyszałem co gram. To pomyślałem, że użyje rozłączki 2xmini jack (jeden kabel do wejścia mikrofonowego w pc, a drugi do słuchawek). Wszystko byłoby ok bo słyszałem co gram, tyle że nagrały się jakieś szumy. Czy da się to jakoś poprawić, czy musze zainwestować w karte dźwiękową? Może jakiś program?

Gitara to schecter omen 6, a wzmacniacz peavey vypyr 15

Z góry dzięki za odpowiedzi!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nico95

Wypróbuj Audacity, który ma możliwość odtwarzania nagrywanej ścieżki w czasie rzeczywistym. Pozwala też na nagrywanie wielu ścieżek, czyli np. coverując którąś gitarę z piosenki X możesz sobie nagrać piosenkę X jako podkład z wyłączeniem ścieżki owej gitary (większość artystów nagrywa utwory wielościeżkowo) tak jak to robią gitarzyści z youtube'a :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie mam zaufania do tych podłogowych kaczek, mój sąsiad ma takową, i brzmi co najmniej kiczowato. No ale nie jest to też jakiś Boss, czy coś w tym stylu, nawet nie pamiętam firmy która wyprodukowała jego podłogę. Jestem zwolennikiem raczej tych kaczek w formie takiej, jakie zostały stworzone - osobne urządzenie, a nie element multiefektu.

Chyba trzy najrozsądniejsze wybory, jeżeli idzie o kaczki, to Dunlop Crybaby GCB95 no i Vox V845/847. Musisz wybrać, ale celowałbym w którąś z tych trzech. Osobiście posiadam V845 i kwacze naprawdę bardzo przyjemnie, nie miałem z nią jeszcze żadnych problemów. No może poza takim, że zapomniałem wypiąć kabel, i przez noc zjadło mi całą baterię :sad:

O tym wzmaku VOXa, dużo może ci tytan powiedzieć, bo on ma przecież AC4TV. A jak będzie ci polecał kaczkę digitecha, to go nie słuchaj :trollface: On kuamie!!!!11

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MAGnet

Wyjaśnij mi takie zdanie:

Grałem na Bossie ME25, który jest dość toporny w obsłudze, ale gra ładnie. Z kolei wah tutaj ma tylko funkcję wyciszania dźwięku i w żadnym stopniu nie spełnia mych oczekiwań, poza tym, że jest.
czy masz tu na myśli, że efekt się nie włącza? Może zapomniałeś wcisnąć pedał? :trollface:

W moim ME-70 kaczka nie należała do jakiś wypaśnych, aczkolwiek nie była też na tyle zła by nie używać jej w ogóle :-P

Ze swojej strony mogę ci polecić te polecone przez hefa :wink: albo jeszcze dorzucić model 535Q. Ma on w sobie 6 różnych brzmień kwaczki i regulację wysokich tonów i podbicia sygnału. Naprawdę fajna sprawa, grałem na niej w sklepie na stracie i Bugerze v22 (nad której kupnem się zastanawiam) i grało to ślicznie :happy: Kolejny model jaki ci mogę polecić to ten sygnowany przez Dimebaga Darella. Super brzmienie na przesterze i całkiem ładne na cleanie (chociaż Vox 847 na cleanie nie ma sobie równych moim zdaniem). Też ma regulację tonów, więc można trochę pokombinować. No i ma truebypass co też jest dosyć istotną zaletą. Wymieniona przez ciebie 'hammetówka' też zbiera dobre noty, aczkolwiek nie grałem na niej więc sam jej nie ocenię :wink:

Nie polecam ze swojej strony kwaczek Morleya, bo to są wahy optyczne i to nie to samo jednak co analogowe klasyki - kwaczą jakoś tak sztucznie.

O tyanowych Digitechach się nie wypowiem, bo nie widziałem nawet na oczy ;-)

Wiesz, twoja decyzja, ja z zakupem waha czaiłem się z 3 mies. zanim kupiłem :happy: I wybrałem (jednak ze względów finansowych ;-)) klasyka - GCB95, chociaż brak truebypassu i ten charakterystyczny przeskok kwaknięcia są czasami upierdliwe :rage:

A ja teraz czaję się na jakiś fajny (i duży) lampowy piecyk. Ale muszę najpierw pojechać do sklepu, a szybko to nie nastąpi :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahhh.... Pewien dobry user CDA (Urak ;)) polecił mi rozejrzeć się za Vintage'ami VS6 i V100. Wszystko ładnie, pięknie, lecz do pewnego momentu. Dokładnie przeczesałem najbliższe sklepy (i tak min. 40-90 km drogi ode mnie) i... nie ma tam tych gitar! Jeśli chodzi o wymarzonego Schectera Omena 6 to spokojnie sobie mogę go ogrywać w zamojskim sklepie, nie ma problemu. Jednak popytałem o Vintage na forach gitarowych. Mówili, że jak V100 to tylko przy ograniu i koniecznej wizycie u lutnika. Czy jest aż tak źle, że będę musiał z niego rezygnować? Jak jest jeszcze z VS6? Te gitary mi na prawdę wpadły w oko, a i brzmią nie najgorzej, choć może być to montaż z YT. Na wszelki wypadek oglądałem filmiki nagrywane amatorską kamerką, a gdzieś w tle stoi uruchomiony wzmacniacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem.

Ze sprawą.

Znajoma postanowiła sobie kupić elektryka, zna już ściśle podstawowe podstawy (trochę, przez miesiąc, dwa, grała na klasyku). Jest wielką fanką Guns'ów, lubi hard rocka, właśnie to chciałaby grać.

Co Jej polecić? Oczywiście piecyka jeszcze nie ma, więc dochodzą jego koszty. Budżet - Max 1000 zł. Uda się? (Wiem, wiem, pewnie Washburna X12 polecicie, ale jak go ograć, jak z produkcji wycofany?).

Znacie się, pomóżcie, proszę ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ileż to razy pisaliśmy, i chwaliliśmy jednocześnie gitarki spod znaku Vintage. Dobre gitary, za jeszcze lepszą cenę. A to co napisałeś - o lutniku i ograniu - tyczy się wszystkich gitar w tej cenie. Produkcje Made In <Wietnam ( pozdrawiam wzmak tyana ), Indonesia, China, Korea itd. ) mają to do siebie, że jeden egzemplarz może znacznie różnić się od drugiego. Stąd też raczej powinno się ogrywać gitarki przed zakupem. Ale nie tyczy się to, jak już napisałem, tylko Vintage, ale każdej gitary, więc nie wiem w czym problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ode mnie, oczywiście standardowo, Cort KX5: TUTAJ!

Nad zaletami tego wiosła rozwodziłem się już wiele razy, wystarczy choćby przejrzeć ten temat lub wcześniejszy, teraz już archiwalny. No i zostanie jakiś sensowny pieniądz na zakup jakiegoś używanego piecyka, pod'a czy v-amp'a :)

Yamahy, przedstawionej w poście powyżej bym nie polecał... Ale to moje subiektywne zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już mówię, w czym problem. Po prostu najzwyczajniej w sklepach muzycznych w moim okręgu (dość sporym) tych gitar... po prostu nie ma na sprzedaż. W tym problemik. Tak się więc rozwodzę, co by zrobić. Wziąć w ciemno Vintage lub po ponownym obejrzeniu obu kupieniu Schectera Omena 6 lub KX1Q Corta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...