Moim zdaniem jest to błyta bardzo dobra, ale nawet nie umywa się do Wish You Were Here czy Darkside of the Moon. Bardzo podoba mi się pierwsza część płyty, druga zaczyna nieco świrować jak na mój gust. Wszystkie wstawki z cyrków i stadionów, dodatkowo stracznie paranoiczny wokal Watersa... Niee, to nie jest do końca to. Pczywiście całość dużo bardziej podoba mi się niż Final Cut, ale uważam, że Amused to Death jest właśnie tym, czego Watersowi nie udało się osiągnąć przy The Wall. Album jest dużo bardziej dojrzały, choć nie zawiera w sobie szczególnie zaje*istych piosenek, jak np. wyżej wspomniany Goodbye Blue Sky.
Youtube Video -> Oryginalne wideo Youtube Video -> Oryginalne wideo
- Czytaj dalej...
- 11 komentarzy
- 648 wyświetleń