Skocz do zawartości

Passive Aggressive Bullshit

  • wpisy
    16
  • komentarzy
    58
  • wyświetleń
    22822

Faith No More w Poznaniu (4 lipca, Malta)


Neithan138

512 wyświetleń

3db4127901f864a00b3d250d15fdd7cc,61,1.jpg

Nie, powyższe zdjęcie nie oznacza śmierci wszystkich członków Faith No More. Jest to plakat promujący tegoroczny tour, który obejmuje również Polskę smile_prosty.gif Niecały tydzień temu, 4 lipca, w Poznaniu przy jeziorze maltańskim odbył się długo oczekiwany koncert FNM.

Mieszkam 20km od Poznania, więc gwiazdę miałem praktycznie pod samym domem smile_prosty.gif Jedynym problemem były ceny biletów, 120zł i 180zł za odpowiednio sektor dalszy i ten pod sceną. Bardzo lubię FNM i w życiu nie odpuściłbym koncertu w Polsce, więc udało mi się wyskrobać kasę na lepszy sektor i 4 lipca przed 18:00 już czekałem przed bramkami. Panowie bramkarze nie pozwalali wnosić kamer i aparatów z wymiennym obiektywem, ale oferowali płatny depozyt - 50zł biggrin_prosty.gif Także na teren festiwalu wszedłem bardzo rozbawiony.

Miejsce, mimo że ładne i przyjemne, nie wydawało mi się dobrą miejscówką na koncert. Z jednej strony jezioro, z drugiej lasek, do tego teren dość wąski. Można było mieć wątpliwości co do akustycznej jakości terenu. Na początku ludzi nie było dużo, bez problemu można było dojść pod samą scenę i jeszcze sobie usiąść. Zająłem miejsce może 2 metry od płotka przed sceną, więc byłem całkiem zadowolony. Trochę martwiło mnie, że jak na polski koncert, jest bardzo mało ludzi, więc wrażenia zespołu po koncercie mogą nie być aż takie dobre, ale liczba uczestników imprezy miała jeszcze drastycznie wzrosnąć smile_prosty.gif

Jako support grały dwa polskie zespoły: Snowman i Muchy. Ta druga nazwa z trudem, ale jednak, przebłyskiwała w mojej pamięci, choć nie mogłem sobie nawet przypomnieć, jaki to typ muzyki. Snowman stylizował się na psychodelię, ale ze względu na cieniutki warsztat muzyczny wyszło nieciekawie. Za to Muchy zagrały całkiem rzetelnie, mimo że to zupełnie nie mój klimat muzyczny. Ciekawym (albo raczej zabawnym) bonusem był gościnny występ Rycha Peji przy jednym z kawałków Much. Zrozumiałem może z 5 słów, ale zawsze mogę pochwalić się kumplom-raperom, że byłem na Peji smile_prosty.gif

Później nastąpiła prawie godzinna przerwa i przygotowania do występu gwiazdy wieczoru. Mike Patton zażyczył sobie kilku ton kwiatów na scenie, więc techniczni (ubrani we flanelowe białe koszule) mieli naprawdę sporo roboty. Na kilkanaście minut przed rozpoczęciem ludu było już bardzo dużo, pod sceną wszystko się dość mocno ścisnęło. W końcu, po 22:00 Poznań ujrzał członków zespołu, którzy zaczęli grać motyw z Woodpecker From Mars. Na scenie nie pojawił się jednak wokalista, a prezydent miasta i jakiś drugi nieoczekiwany typ, żeby zapowiedzieć kapelę. Nie wyobrażałem sobie, żeby w XXI w. mogło dojść do takiego failu i natrętnego wepchnięcia się w trakcie koncertu. Tłum zaczął gwizdać i wołać impertynencje, czemu w ogóle się nie dziwię. Na szczęście "wystąpienie" przy akompaniamencie muzyków nie trwało długo, i po chwili pojawił się Mike Patton, a zespół zręcznie przeszedł w cover Delilah Toma Jonesa.

Wszyscy na scenie ubrani byli podobnie jak techniczni, czyli luźne białe spodnie i koszule (wyjątek stanowił Mike Bordin, który jednak zachował biał(aw)e odcienie : ), do tego Patton w kapeluszu i z laseczką smile_prosty.gif Idealnie komponowało się to z łagodną Delilah, a i później, przy ostrych numerach robiło ciekawe wrażenie. Drugim utworem szybko okazał się sławetny Midlife Crisis, który fenomenalnie rozruszał towarzystwo - blisko sceny momentami trudno było złapać powietrze, a publika zagłuszała wokal Pattona. W pewnym momencie zespół zatrzymał kawałek (tak jak na płycie), ale zamiast wznowić go po kilku sekundach, Patton przeciągnął przerwę niemiłosiernie, po czym całkiem zgrabnie zaśpiewał Trolololo Song smile_prosty.gif Takie żarty są całkiem OK!

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Dość nieoczekiwanym kawałkiem był From Out of Nowhere, rewelacyjny klimat, rewelacyjne brzmienie! Chwilę później, już zdecydowanie oczekiwany, Evidence. Z fragmentami w naszym ojczystym języku! Muszę szczerze przyznać, że zrozumiałem bardzo mało, a właściwie tylko "absolutnie nic" smile_prosty.gif

Youtube Video -> Oryginalne wideo
Jeśli otchłań otworzyć chcesz

Po prostu zaśnij i już

Od szczegółu odsuń się na krok

Musisz zmyć dowodów cierpki smak

Zmyj z siebie smak

(dowodu?znasz dowodu cierpki smak)

Nie czułem w ogóle nic

To nie znaczyło nic

W oczy spójrz, powiedz wprost:

Absolutnie nic

Mów co chcesz my wiemy jesteś winny

Ręce w górę, nawet nie poczujesz mnie

Nie poczujesz mnie

23ud8qs.png

Następnych kawałków nie ma co opisywać, soczyste kąski dla każdego, kto zna, a myślę, że innym też przypadły by do gustu. Niestety muszę wspomnieć, że zawiodłem się trochę na gitarzyście, Jonie Hudsonie. Czasami fundował publice mniejsze lub większe kleksy, ale banalnej solówki na Easy nigdy mu nie zapomnę. Takiej prościzny w tak sztandarowym kawałku szanujący się gitarzysta po prostu nie powinien spieprzyć. Nie dość, że rypnął się lekko na samym początku, to jeszcze totalnie zszedł z tonu w punkcie kulminacyjnym... Nie nie, takie incydenty w tak poważnym zespole miejsca mieć nie powinny.

Pierwszy bis był krótki: Matador i Epic. Oczywiście, nie mogło zabraknąć Epica! Po tych dwóch kawałkach ekipa zeszła ze sceny, zapalono światła i nastąpiło drugie najbardziej żenujące zdarzenie koncertu, zaraz po wtargnięciu na scenę prezydenta miasta. Ludzie zaczęli natychmiast rozchodzić się w kierunku wyjść! No po prostu żenua, płacą kosmiczne pieniądze za bilet i nawet im się nie chce kilku minut powrzeszczeć o kolejnego encore'a. Tym bardziej, że pierwszy był krótki! Na szczęście pod sceną została pokaźna grupa fanatyków (łącznie ze mną oczywiście), i udało nam się wyciągnąć Faith No More na jeszcze dwa kawałki, pomimo, że techniczni już zwijali sprzęt. Muszę powiedzieć, że nie znałem żadnego z tych utworów (Why Do You Bother? to kawałek z fragmentami Jaya-Z i Kanye Westa biggrin_prosty.gif), nie mniej jednak zabawa była przednia.

Pod artystycznym aspektem koncert był rewelacyjny. Poza nieszczęsnym gitarzystą muzycy nie zaliczali wpadek. Oczywiście nie mogę zaprzeczyć, jakoby motorem napędowym grupy był Mike Patton. Dzięki niemu też zespół eksperymentuje z brzmieniami i wokalem, co można było pozytywnie odczuć na koncercie. Były momenty elektronicznej i wokalnej improwizacji, co się chwali (tylko nie na solówce Easy, Jonie Hudsonie!). Była interakcja z publicznością (od krótkich pytań kierowanych do tłumu, poprzez trolololo, i zabawę w powtarzanie okrzyków Pattona). Mike Bordin dwukrotnie rzucał swoje pałeczki, a mi dwukrotnie centymetrów zabrakło, żeby jedną złapać smile_prosty.gif

I choć nie był to koncert, który wywarłby na mnie tak kolosalne wrażenie, żebym mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że lepszego show jeszcze nie widziałem, to jednak było absolutnie genialnie. Żywię nadzieję, że będę miał okazję zobaczyć Faith No More po raz kolejny na żywo, bo naprawdę warto!

PS. Jeśli kogoś to zainteresuje, to tutaj: http://www.hennwill....zyli-znasz.html

znajdzie bootleg audio z koncertu w Poznaniu smile_prosty.gif

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...