Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja The Elder Scrolls

Polecane posty

W tym temacie będzie rozgrywana Sesja RPG w świecie The Elder Scrolls, Mistrzem Gry jest Murezor. Informacje o jej regulaminie, dostępności itd. umieszczone są w dziale Niezbędnik. Wszelkie pytania dotyczące sesji proszę kierować do działu "Dyskusje o Sesji The Elder Scrolls", przez PW do Murezora, ew. do mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma chyba osoby w całym Tamriel, która dzieckiem będąc nie usłyszałby opowieści o ?Kufrze? nieśmiertelnego króla Maormerów Orgnuma. Ten legendarny artefakt miał jakoby posiadać niezwykłe właściwości - potrafił utworzyć najczystsze złoto z niczego. Nie wiadomo w jaki sposób Orgnum go utracił, lecz to właśnie jego zniknięciu przypisuje się po części klęskę wojsk maormerskich w wojnie z Cesarstwem w 110 r. Trzeciej Ery - gdy sztorm wywołany przez altmerskich magów z Arteaum zniszczył flotę Pyandonei, pozbawionemu swego potężnego artefaktu Orgnumowi nie udało się jej więcej odbudować, i od tamtego czasu już nigdy nie zagroził Cesarstwu.

Od czasów ?Wojny o Wyspę? minęło już kilkaset lat, a pod mądrymi rządami cesarzowej Morihatah (sprawującej władzę nad Cesarstwem po tragicznej śmierci jej brata Uriela VI) sytuacja w znękanym wojnami domowymi Tamriel z wolna się stabilizuje. Zaś zagubiony w niejasnych okolicznościach skarb Orgnuma stał się niemal nieodłącznym elementem różnych legend, tawernianych gawęd i chyba najbardziej pożądanym artefaktem w Cesarstwie Tamriel. Nic zatem dziwnego, że wielu poszukiwaczy przygód podjęło się próby odnalezienia go. Jak dotąd - bezskutecznie...

***

Ostatnie promienie zachodzącego słońca kładły się na dachy domów w Dzielnicy Nadbrzeżnej Cesarskiego Miasta, gdy stanęliście przed drzwiami gospody ?Pod martwym Zębaczem?. Dwóch Khajiitów (co ciekawe, obaj gatunku Ohmes-Raht), dwóch Dunmerów i jeden Redgard. Przybyliście do Cesarskiego Miasta na zaproszenie niejakiego Telindila, który w listach (każdy z Was otrzymał taki sam) nalegał na szybie spotkanie; nie podał żadnych szczegółów, ale załączona do nich spora kwota pieniężna (nazwana przez niego ?skromnym zadatkiem?) wystarczyła, aby wzbudzić Waszą ciekawość i ściągnąć do stolicy Tamriel.

Spoglądając na siebie nieufnie weszliście do środka. Karczma była gwarna i pełna gości. W chwilę po wejściu podszedł do Was właściciel, podstarzały Nord w poplamionym fartuchu, i gestem zaprosił do bocznej izby. - Uprzedzono mnie, że panowie przybędą. - rzekł, ocierając mokre od potu czoło fartuchem. - Usiądźcie i rozgośćcie się, a ja zaraz podam coś do picia. - po czym wyszedł, zostawiając Was samych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem na piaski rodzimego Elsweyru, gdy odnalazł mnie goniec z listem od jakiegoś Telindila. Może bym i nie przyjął jego oferty, ale fakt, że nie wahał się posłać mi z góry sporej sumy dostatecznie podsycił moją ciekawość abym wynajął szybki transport, a raczej teleport, do stolicy Cesarstwa.

* * *

Do karczmy niemal jednocześnie dotarło jeszcze czworo innych podróżników, dwóch z nich było Dunmerami - jeśli to nie był przypadek i przybyli w tej samej sprawie, mój zapał nieco osłabłby; żaden chyba szanujący się Khajiit nie przepadał za szaroskórymi. Machnąłem z irytacją ogonem, po czym wszedłem do karczmy. W środku usiadłem na wolnym miejscu przy ścianie, opierając o nią moją mithrilową laskę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach, Cesarskie Miasto. Stolica, wielka, majestatyczna i oczywiście pełna domów, które aż proszą się o krótkie odwiedziny, najlepiej nocą. Od dawna myślałem aby ją odwiedzić, a tu proszę, taka okazja. Goniec, wiadomość od jakiegoś nieznajomego i przede wszystkim mieszek z całkiem konkretną zawartością. O ile sama wiadomość pewnie nie zainteresowałaby mnie na tyle, aby wykosztowywać się na podróż nawet mimo wspomnianych planów, to już ten "skromny zadatek" był wystarczającym impulsem. Teraz siedzę w jakiejś gospodzie razem z sobie podobnym, dwoma Dunmerami i Redgardem. Ciekawe, oni też dostali wiadomość? Nie wiem, czy mam ochotę na jakąś współpracę, bo chyba na to się zapowiada. Przed zaczęciem rozmowy poczekam na te obiecane trunki, za bardzo zaschło mi w gardle na strzępienie języka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dunmer wałęsał się po Anvil, szukając jakiejś okazji do zarobku, kiedy goniec wręczył mu list od Telindila. Elf pomyślał że chodzi o zlikwidowanie kogoś, jednak mylił się. Chodziło o spotkanie w Cesarskim Mieście. Nie mając nic lepszego do roboty wsiadł on

na konia i wyruszył w stronie miejsca spotkania.

* * *

Po dotarciu do miasta skierował się do karczmy. Spotkał jeszcze czterech innych podróżników. Właściciel podszedł do nas i skierował nas do bocznej izby i obiecał że przyniesie nam coś do picia. Dunmer spytał resztę - panowie też w interesach?- uśmiechnął się, po czym usiadł przy stoliku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cesarskie Miasto, eh, miło czasem wrócić do cywilizacji pomyślałem wspominając swoje liczne wędrówki po puszczach i lasach Tamriel. Co by się jednak nie działo, kwota załączona w liście była odpowiednia aby skupić mą uwagę. Poza tym... w końcu bycie najemnikiem do czegoś zobowiązuje.

- Możliwe przyjacielu, możliwe... - odparłem obojętnym tonem na pytanie Dunmera. - Sedaves. - podałem rękę elfowi po czym lekko skłoniłem głowę pozostałym.

Obecność Khajiitów raczej mi nie przeszkadza... nauczyłem się koegzystować albo nie zauważać ras, za którymi teoretycznie moi pobratymcy mogą nie przepadać. Tak długo jak nie otrzymam sztyletu w plecy możemy działać wspólnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłaniec z listem, ciekawe... wreszcie okazja by rozpocząć życie poszukiwacza przygód. O, załączone pieniądze pozwolą mi być niezależnym od szkatuły rodzinnej firmy... Przynajmniej do czasu gdy się wyjaśni więcej nad to, co w liście Dość tych myśli, czas ruszać.

***

Cesarskie Miasto, miejsce do którego, jak powiadają, prowadzą wszystkie drogi, i gdzie drogi w każde miejsce mają swój początek. Widzę, że w umówionym miejscu stawiło się też dwóch Khaijitów i dwóch Dunmerów, czyżby się już znali wcześniej ? Kiwam każdemu uprzejmie głową, rozglądając się po izbie, najwyraźniej zarezerwowanej dla naszej grupki. Muszę jednak, jak i oni, czekać, ufając obietnicy z listu, iż po dotarciu do karczmy, wszystko się wyjaśni. W międzyczasie wołam: - hej, karczmarzu, dalejże z tymi napitkami

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jakimś czasie do izby wszedł karczmarz, niosąc tacę z obiecanymi trunkami. Przed każdym z Was postawił szklankę z Cyrodiiliańską Brandy, po czym wyszedł. W chwilę później drzwi prowadzące do głównej sali otworzyły się ponownie, ale tym razem pojawił się w nich nie gospodarz, lecz Altmer o wyglądzie typowym dla wszystkich mieszkańców Summerset - był wysoki, miał złocistą skórę, jasne włosy i duże brązowe oczy. Wszedł do pomieszczenia i usiadł na ostatnim wolnym miejscu przy Waszym stole.

- Witajcie. - zaczął powoli. - Na początku pragnę podziękować Wam, że zjawiliście się tu wszyscy. Chciałbym także wyrazić nadzieję, że kwota, którą otrzymali panowie wraz z moimi listami wystarczyła na pokrycie kosztów podróży. -rzekł. - Nazywam się Telindil, i jakiś czas temu przybyłem tu z Summerset w poszukiwaniu osób nadających się do wykonania pewnego szczególnego zadania. Bardzo szczególnego zadania. - dodał po chwili. - Oczywiście zapewniam, iż określenie tych kilkuset smoków, o których wspomniałem ''skromnym zadatkiem'' nie jest przesadą. Zdaję sobie sprawę, że większość z panów właśnie od tej kwestii uzależnia swój pobyt tutaj. - powiedział, ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. - Powiedzcie mi proszę, czy słyszeliście może o artefakcie zwanym ?Kufrem??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na postawioną przede mną szklankę, wziąłem ją w dłoń i posmakowałem napoju czubkiem języka. Alkohol, pewnie drogi. Odstawiłem trunek na ławę, a gdy Altmer zakończył przemowę pytaniem, utkwiłem w nim wzrok.

- Nie orrientuję się w historii waszego krraju, ale kufer nie jest rzadkim przedmiotem; sławnych kufrrów pewnie mieliście wiele? Co w nim miałoby być specjalnego żeby gwarrantować taki uśmiech i takie wydatki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc wchodzącego karczmarza oczy same ucieszyły się na widok niesionej tacy. Nie zdziwiłem się, gdy zaraz potem do izby wszedł Altmer, Telindil, jak się kazał nazywać. Prócz niego, nikt się nie przedstawił... cóż, nieufność jest typowa gdy spotykają się rasy Khajitów i Dunmerów, a tym bardziej, gdy zadanie o jakim złotoskóry elf mówi jest tak niezwykłe jak nasza kompania - pomyślałem - Tylko jaka w tym moja rola ? - Nie oceniaj tak łatwo czyichś motywacji, Telindilu - zwróciłem się bezpośrednio do naszego "gospodarza" - Zacne trunki i okrągła sumka dowodzą kilku kwestii... Jednak bardziej mnie ciekawią odpowiedzi na pewne pytania. Jak wspomniał mój khajicki przedmówca, kufrów pewnie ci nie brak, zważywszy na koszta tego spotkania. Jakie są zatem powody zebrania mnie i pozostałych obecnych w tej karczmie ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możliwe przyjacielu, możliwe... - odparłem obojętnym tonem na pytanie Dunmera. - Sedaves. - podałem rękę elfowi po czym lekko skłoniłem głowę pozostałym.

Faren Salvu - odparł. Po chwili zobaczyłem jak Altmer przynosi tam obiecane trunki. Napiłem się i zacząłem go słuchać.

- Kufer, Kufer, Kufer... Ach tak! Coś chyba o tym wiem. Dziadek opowiadał mi o tym, kiedy byłem młodszy. Podobno jakiś władca za jego pomocą zbudował sobie ogromną armię, ale stracił ją razem z owym Kufrem. Pamiętam tylko tyle, dziadek opowiadał mi o tym, kiedy jeszcze będę dzieckiem. Mam nadzieje, że mówimy o tym samym Kufrze - zafascynowany Faren powiedział i sięgnął po swój kufel. W myślach przypominał mu się dziadek, i jego opowieści. Ehh, jak ja za nim tęsknie - pomyślał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwyciłem szklankę i upiłem troszkę. No, nawet dobre, tym bardziej, że chciało mi się nieźle pić. To teraz można coś powiedzieć, zresztą pojawił się ten, co nas tu sprowadził.

- Ja nie ukrywam, że to między innymi pieniądze mnie tu sprowadziły. Jeśli ten kufer, to ten, o którym myślę i ten, o którym mówi Faren, to zgaduję, że złoto i pieniądze to też pański cel.

Kufer... Dużo jest kufrów na świecie, ale pamiętam, że kiedyś, jeszcze za starych czasów coś słyszałem od wuja o pewnym bardzo szczególnym. Ciekawe czy to właśnie o ten chodzi? Jeśli tak, to tym lepiej. Szkoda tylko, że nawet jeśli ten tutaj nas po niego wyśle, a chyba po to nas zebrał, to pewnie sami niewiele zobaczymy z jego cudownych właściwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, że to mnie skłoniło - odparłem na stwierdzenie Telindila. - Z czegoś trzeba żyć, nie uważasz? - zakończyłem z drobną ironią.

Kufer... czy chodzi mu o ten... nie, niemożliwe... obiekt legend i wieloletnich poszukiwań? Czyżby akurat on miał klucz do jego zdobycia? Aż nie chce się wierzyć...

Zamyśliłem się na moment, pociągnąłem łyk brandy i rzuciłem jedno, szybkie zdanie.

- Proszę, czekam na dalsze szczegóły... najlepiej zacznijmy od wynagrodzenia. - dodałem z drobnym uśmieszkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie panowie, nie wszyscy naraz. - rzekł elf. - Jak część z Was słusznie się domyśliła miałem na myśli legendarny artefakt maormerskiego króla Orgnuma. - Kim był Orgnum wyjaśniać chyba nie muszę, bo raptem dwieście lat temu jego wojska najechały Cesarstwo. - dodał po chwili. - Ów Kufer to z pozoru najzwyczajniejsza skrzynia, a jedyna cecha fizyczna, która świadczy o jego niezwykłości, to nieprawdopodobnie mała waga. Jednak jego najistotniejszą cechą jest możliwość wytworzenia czystego złota z niczego. Oczywiście, nie jest to takie proste - aby Kufer mógł zostać wykorzystany potrzebna jest magia. Bardzo potężna magia. - Altmer popatrzył na Was znacząco. - Od czasów Wojny o Wyspę -bo właśnie wtedy Orgnum w niejasnych okolicznościach stracił Kufer- nikt nie potrafił go odnaleźć. Niedawno zdobyłem informacje, które jak sądzę mogą pomóc w odszukaniu tego artefaktu - a tę misję zamierzam zlecić właśnie Wam. - rzekł uroczystym tonem. - Moja propozycja wygląda następująco: nazajutrz wypływa z tego portu statek ?Iluane?, który zabierze Was na Vvardenfell. Tam w ustalonym miejscu spotkacie się z osobą, która przekaże Wam informacje na temat położenia Kufra. Następnie odszukacie go i dostarczycie mi na Summerset. Wtedy też wypłacę Wam nagrodę: pięćdziesiąt tysięcy septimów na osobę. Aha, i jeśli uda Wam się go odnaleźć - pod żadnym pozorem nie próbujcie go samodzielnie użyć, gdyż spoczywa na nim bardzo potężna klątwa. I zapewniam, że nie są to czcze słowa. - spojrzał na Was poważnie.

- Cóż, nie będę więcej zabierał panom czasu. - powiedział po chwili. - Daję Wam czas namysłu - jeśli zdecydujecie się przyjąć moją ofertę, to wspomniany statek wypływa jutro w południe. Niech panowie powołają się na mnie, a kapitan okrętu wręczy Wam szczegółowe instrukcje. Jeśli nie - cóż, zapewne już się więcej nie spotkamy. Opłaciłem panom nocleg w tej gospodzie, więc możecie tu zostać i przedyskutować tę kwestię. - rzekł wstając. - Żywię nadzieję, iż podejmiecie słuszną decyzję. Do zobaczenia. - Telindil uśmiechnął się lekko, po czym wyszedł zostawiając Was samych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Vvardenferr - wymamrotałem po wyjściu gospodarza. - Dlaczego ze wszystkich miejsc właśnie Vvardenfell? Już worrałbym Akavirrr.

- Wiecie co - powiedziałem. - Byłem na Vvarrdenfell. To nie jest miłe miejsce, szczególnie dla Khajiiti (i Arrgonian też)... Jednak właśnie dlatego że tam byłem, mogę udać się tam ponownie. To może być jedyna okazja do zobaczenia sławnego arrtefaktu, a ja już zrobiłem to, o co prrosiła mnie ona.

Wstałem, przeciągnąłem się, pochwyciłem moją wysłużoną laskę i udałem się na spoczynek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żądza sławy i przygody na chwilę została wyparta przez irytację - Dlaczego ten cwany Altmer nie wyjaśnił czemu akurat MY mamy mu odzyskać i dostarczyć ten kufer ? - Patrząc po naszej gromadce trzeba założyć, że nieco przypadkowo wybierał... pomyślałem.

Hmm, podróż statkiem... chyba muszę sobie darować degustację miejscowych napitków. - Jeśli chcę znaleźć swoją przygodę, będziemy podróżować razem. Khalidor z Hammerfell jestem. - po czym skinąwszy ponownie głową zebranym, udałem się do swego pokoju odpocząć przed nadchodzącym dniem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vvardenfell, ojczyzna, dom - pomyślałem.

- Jeżeli mamy zdobyć ten kufer, to musimy być wypoczęci - powiedziałem po czym udałem się do swojego pokoju. Pięćdziesiąt tysięcy smoków, pięćdziesiąt! Mógł bym za to kupić wspaniały dom, świetny ekwipunek i jeszcze by mi zostało na dobry alkochol. No cóż, trzeba wypocząć, jutro ciężki dzień - powiedziałem i rozebrałem się do snu. Ułożyłem się wygodnie w łóżku i próbowałem zasnąć, miałem nadzieję że przyśni mi się rodzina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, Vvardenfell. Ci szaroskórzy pewnie się teraz cieszą, ale mi wcale wesoło nie jest. Nigdy tam nie byłem, ale trochę słyszałem o traktowaniu mojego ludu przez miejscowych. Nie ma się co spodziewać ciepłego przyjęcia. Z drugiej strony mamy tam szukać Kufra. Tego Kufra. Ten co go stworzył miał łeb, złoto prawie z niczego... Przeboleję nawet fakt, że będziemy musieli go oddać, w końcu pięćdziesiąt tysięcy piechotą nie chodzi. Ciekawe tylko dlaczego chce wysłać na takie zadanie za taką zapłatę taką grupę? Ale chwila, ja tu rozmyślam, a wszyscy się rozchodzą. Dopijam brandy - nie ma co się marnować - i również idę do pokoju. Trzeba odpocząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnego ranka po sutym śniadaniu (podlanym przednim winem) udaliście się na poszukiwanie statku, o którym wspominał wczorajszego wieczoru Telindil. ?Iluane? okazała się średniej wielkości kogą kupiecką zakotwiczoną w północnej części portu, a kapitan okrętu -dobrze zbudowany Cesarski- powitał Was jowialnie gdy tylko weszliście na pokład. - Witajcie, zacnie przyjaciele! - powiedział wesoło, mrużąc oczy. - Zwę się Astius Urgeli i jestem kapitanem tego statku. Nasz wspólny znajomy uprzedził mnie o Waszym przybyciu, i polecił zabrać na Vvaredenfell. Ponadto mam Wam coś przekazać... - kapitan przywołał gestem jednego z marynarzy i wydał mu jakieś polecenie. Marynarz zniknął na chwilę pod pokładem, a gdy się pojawił niósł ze sobą list oraz pękatą sakiewkę. Kapitan wziął od niego obie te rzeczy, po czym położył je na stającej tuż obok skrzyni. - Jak już wspominałem, ta przesyłka należy do Was. - wskazał głową na list i skórzany mieszek. Kapitan popatrzył w niebo. - W rejs wypływamy dopiero w południe, więc możecie jeszcze zejść na ląd. Pamiętajcie tylko, żeby się nie spóźnić. - rzekł odchodząc.

Treść listu wyglądała tak:

Szlachetni Panowie,

Wybaczcie proszę, że pozostawiłem Was wczoraj samych nie dając Wam okazji do poznania wszystkich szczegółów tej misji; było to jednak niezbędne, gdyż tylko w ten sposób mogłem mieć pewność, że jesteście gotowi zaufać mi na słowo, a co za tym idzie - nadajecie się do zleconego przeze mnie zadania.

Skoro czytacie ten list, to oznacza iż zdecydowaliście się przyjąć moją ofertę - ponownie zapewniam, że nie pożałujecie swej decyzji. Gdy już dotrzecie na Vvardenfell udajcie się do Pelagiadu i odszukajcie Bosmera o imieniu Bolring. On przekaże Wam dalsze informacje.

Do listu powinna być załączona suma tysiąca septimów (do równego podziału między Waszą piątkę) - piszę ''powinna'', gdyż Astius cechuje się tendencją do zapominania o tego typu sprawach (gdyby się tak stało, to odświeżcie mu pamięć). Opłaciłem już Waszą podróż statkiem, więc możecie je wydać na co tylko chcecie.

Życzę powodzenia!

Telindil

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pochwyciłem i przeczytałem powoli list Telindila na głos, po czym dodałem od siebie

- A więc nasz... dobrroczyńca... zgrabnie się wycofał - podniosłem wzrok. - A może nie tak zgrabnie. Tysiąc sseptimów do podziału? A kto to policzy? Zresztą nieważne. Mam jeszcze smoki z zaprroszenia.

Z tymi słowy zszedłem na ląd i udałem się do dobrego alchemika, gdzie zaopatrzyłem się w porządny zapas napojów przywracających energię magiczną.

Na łódź powróciłem dobrą godzinę przed czasem. Podróż najpewniej prześpię, jak to zwykle bywa ze mną i statkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczekałem aż Khajit skończy czytać list. - Zaiste, jakie to dla niego... wygodne. Zostawiać... nas... na statku z kapitanem o kleptomańskich skłonnościach - z lekko drwiącym uśmieszkiem rozejrzałem się po reszcie "drużyny". - Nie wiem jak wy, ale ja biorę me 200 septimów i idę je dobrze zainwestować. Przy okazji przypomnę sobie nieco nauk pobieranych w rodzinnej firmie, pomyślałem. Po czym udałem się po trapie z powrotem na ląd, aby dokupić nieco mikstur leczniczych i znaleźć, w miarę możliwości, lepszą tarczę lub pancerz od noszonych obecnie, do pary z moim wiernym długim ostrzem Przecież z tego słynie 'Miasto' - przemknęło mi przez myśl. Kwadrans przed wypłynięciem byłem na statku i od razu udałem się do swojej kajuty

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu da się poznać, że kapitan nie przepuści okazji aby się trochę wzbogacić, np. kosztem pasażerów. Trochę takich jak on spotkałem, ale na szczęście pieniądze wydają się być nietknięte. Biorę swoją część i chowam ją dobrze.

- Idę się przejść, może też coś kupię.

Krążę trochę ulicami Miasta i rozglądam się. Zajdę do jakiegoś alchemika i kupię trochę dodatkowych mikstur leczących i może jedną many, do tego poszukam jakiegoś przyzwoitego sztyletu. Ten co mam sprawuje się nieźle, ale jeśli trafię na okazję to skorzystam. Poza tym szukam okazji aby trochę... spełnić się zawodowo. Przechodni sporo, zajęci swoimi sprawami, więc zbyt trudno nie powinno być odebrać im po sakiewce. Zresztą unikam ryzyka i wybieram tylko łatwe cele, nie chcę mieć kłopotów ze strażą i nie zdążyć przed wypłynięciem. Po powrocie na statek idę do swojej kajuty trochę odpocząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysłuchałem jak Khajit czyta list. Trochę mi się to podejrzane wydaję... być może chce nas oszukać? Nie, gdyby chciał by nam coś zrobić, to zrobił by to dawno - pomyślałem.

Zabrałem swą część złota i wyruszyłem do dzielnicy handlowej Cesarskiego Miasta. Chodziłem po sklepach bez celu. W końcu udałem się do alchemika po mikstury przywracania zdrowa i kondycji, oraz po zapas bełtów do zbrojmistrza.

Starczyło mi czasu na pójście do tawerny. Wszedłem i zamówiłem wino. Po wypiciu zostawiłem drobne i udałem się na statek. Nie widziałem reszty drużyny. Pewnie jeszcze wałęsają się po mieście. Właściwie co mnie to obchodzi? Mają jeszcze czas. - pomyślałem. Zszedłem do swojej kajuty aby odpocząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wsłuchuję się uważnie w treść listu. Ciekawe... ale przynajmniej nie zostawił nas bez dalszych instrukcji a to już coś... można jednak nabrać pewnych podejrzeń. Skrupulatnie przeliczyłem swoją część, schowałem do sakiewki i zastosowałem się do rady pobycia jeszcze trochę na lądzie. Kieruję swe kroki do Dzielnicy Handlowej gdzie pokręcę się, może wysłucham kilku plotek o zaginionych skarbach a na koniec wpadnę po kilka eliksirów regenerujących zdrowie oraz manę... i jeszcze pewnie do kowala aby sprawdził stan ostrza. Nie wygląda na wysłużone, ale wolę być przezorny. Jak ceny będą przyzwoite, zostanie jeszcze z sto smoków.

- Gotów do drogi... - mruknąłem do siebie stawiając stopę na pokładzie.

Sprzęt zakupiony i sprawdzony. Cel jasny... Kolejna przygoda czeka.

Usadziłem się gdzieś na pokładzie. Miałem zamiar podziwiać niebo i wdychać morskie powietrze przez cały rejs.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęły równo trzy dni od chwili wypłynięcia ?Iluane? z portu w Cesarskim Mieście. Trzy długie dni, które spędziliście głównie na wałęsaniu się po pokładzie statku. Zdecydowana część załogi (złożonej przeważnie z młodych Nordów) nie była zbyt rozmowna, a kapitana okrętu od chwili rozpoczęcia rejsu widzieliście raptem parę razy. Podróż płynęła jednostajnym, niczym niezmąconym rytmem.

Statek sunął leniwie po spokojnych wodach Nibenay docierając już do Topalowej Zatoki, a Wy siedzieliście w położonym na rufie okrętu kubryku pijąc rum i grając w kości dla zabicia czasu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...