Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja The Elder Scrolls

Polecane posty

- Po prostu biegnijmy.

Nie mamy czasu na walkę, nie mamy czasu na zastanawianie się. Jeden ze strażników jeszcze żyje, ale nie zostało mu już wiele czasu, więc ignoruję go. Zamiast tego rzucam na siebie zaklęcie kameleona, wtapiając się w otoczenie i staram się wyminąć żywe posągi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabawne, wybiegliśmy z podziemi w parny klimat dżungli, a ja wciąż czuję chłód na plecach, z każdą spływającą kroplą potu - gdy doszedłem do względnego panowania nad umysłem prawie wykrzyczałem myśli jakie kłębiły się pod czaszką - Kto zarzuciłby mi tchórzostwo, miałby do czynienia z moją pięścią lub mieczem, ale w tym przypadku lepiej chyba zastosować w praktyce opowieść jaką słyszałem w jednej z tawern w Sentinel. W skrócie, gdy pewien król wynajął rycerzy by pozbyli się nekromanty pustoszącego jego ziemie, wyruszyli wypełnić zadanie, ale wrócili po kilku dniach. Na pytanie, dlaczego, odpowiedzieli, że zobaczywszy jaką armią szkieletów dysponuje czarnoksiężnik, to nie ma co się w ogóle nad sprawą zastanawiać. Tu trzeba uciekać. Moje umiejętności nie przydadzą się ani przeciwko tym posągom, ani tej magicznej ciemności. Jedyną szansą jest odciągnięcie uwagi jednego z tych kamiennych stworów i ucieczka w las - to powiedziawszy, rzucam rasowe zaklęcie Adrenaliny i biegnę w kierunku schodów z których wyłaniają się owe posągi

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaklęcie Sedavesa poszybowało nad fontanną, zalewając plac na ułamek chwili falą ostrego światła. Czar zadziałał, ale tylko połowicznie; posąg nie powrócił do właściwej sobie nieruchomej postaci, ale zauważalnie utracił dynamizm. Chwilę później potężne uderzenie drugiej statuy dosłownie zmiotło go ze schodów. Khajiit zdołał usunąć się niezauważony w cień, Redgard zaś zdał się na łut szczęścia i pomyślność Bóstw podejmując próbę bezpośredniego wyminięcia stwora - szczęście mu dopisało, czy też Wysoki Ojciec miał go w opiece, posąg nie zwrócił na niego uwagi, skupiając ją w całości na przygotowującym się do rzucenia kolejnego czaru Dunmerze, który w ostatniej wyskandować formułę zaklęcia. Ognista kula rozbiła kamienny korpus, odłamki poleciały we wszystkie strony; jeden z nich trafił w głowę wciąż starającego się odczołgać Norda, uśmiercając go na miejscu, reszta szczęśliwe uderzyła w głównej mierze po ścianach kompleksu. Choć Sedaves uniknął poważniejszych obrażeń od odprysków, siła odrzutu cisnęła nim o ścianę ze znaczną siłą - wystarczająco dużą, aby uniemożliwić powstanie o własnych siłach.

Mrowienie w waszych głowach nasiliło się. To nadchodziło...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogowie nade mną czuwają dzisiejszego dnia, bo na przecinające powietrze odłamki skalne, nie jestem odporny - Minąwszy jeden z posągów, który chwilę potem rozleciał się z hukiem po zderzeniu z magią zaklęcia Dunmera i widząc, że drugi z nich spadł na sam dół schodów, obróciłem głowę by ocenić sytuację. Z czerni otworu prowadzącego do podziemi wyłaniała się stopniowo owa magiczna czarna mgła, jakby pochłaniająca całe światło z otoczenia, a uczucie strachu z wolna powracało. Widząc jednak, że Sedaves może zbyt wolno podnieść się o własnych siłach, by nie wpaść w mroczne objęcia uosobionej magii ruin, zawróciłem w jego kierunku. - Jakby nie patrzeć, być może ta ognista kula uratowała nam życie, torując drogę ucieczki i nie mogę go tak zostawić. Nie dość, że zszargałbym swój honor, to jeszcze reputację, gdybym zjawił się na statku jako ostatni żywy uczestnik tej małej ekspedycji na wyspie. - Ruszyłem w kierunku leżącego Dunmera, starając się nie myśleć o grozie, lecz koncentrować na zadaniu. Magu, wesprzyj się ramieniem na mnie i zwiewajmy stąd ! - krzyknąłem nadbiegając. Mam nadzieję, że jest przytomny i zareaguje poprawnie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lądując na ścianie poczułem jak tracę oddech a paraliżujący ból rozchodzi się po plecach. Cholera, nie dam rady wstać... ah, gdybym tylko w swoim życiu bardziej przykładał się do zaklęć ochronnych i leczniczych. Mógłbym pewnie i tak dalej narzekać, ale to nie zmieniłoby mojej sytuacji i nadal leżałbym oparty o kamienną ścianę czekając aż przyjdzie ten niewysłowiony horror, to mrowiące uczucie i mnie zabierze. I coś zrobi. Coś naprawdę nieprzyjemnego.

- Magu, wesprzyj się ramieniem na mnie i zwiewajmy stąd! - na szczęście wśród nas nadal znalazł się ktoś kto nie myślał tylko o ratowaniu własnej skóry. Byłem mu za to dozgonnie wdzięczny.

- Uciekajmy stąd! - odpowiedziałem wyciągając rękę. Jak mnie podniesie nie pozostanie nam nic innego jak ucieczka z tego przeklętego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...