Walentynki singla
Jestem singlem. Z wyboru. Bynajmniej nie swojego. I wiecie co? Bardzo lubię walentynki. Zwłaszcza w tym roku, kiedy przychodzi mi je spędzać samemu.
Walentynki to o tyle wyjątkowe święto, że nie jest przeznaczone dla wszystkich. To święto zakochanych. Zwłaszcza tych szczęśliwie zakochanych. Wszyscy inni, nieszczęśliwi niezakochani, są trochę biedni w tym dniu.
Ci ostatni wysnuwają zarzuty, że walentynki są głupim, cukierkowym świętem zrobionym w imię marketingu. Bo inne święta są, gra słów, święte i wcale nie chodzi w nich o kupowanie pierdół w sklepach. Sami widzicie, jaka to jest bzdura.
Nie Walentynki są złe. Zła jest wyłącznie zawiść singli w trakcie jedynego święta, którego nie mają jak celebrować. Pieprzeni zakochańcy są wszędzie. W kawiarniach, w kinach, w restauracjach, na ulicach. Przez resztę roku tak się nie rzucają w oczy, a w tym jednym przejmują władzę nad światem. Bilet dla pary gratis! Dodatkowe muffiny dla zakochanej pary! W tym dniu nasza radiostacja gra? par. Oszaleć można, co nie?
Singlom nie tyle dokucza samotność co wyłączenie z zabawy. A może dałoby się sprawić, żeby walentynki dotyczyły też singli? Co para jednoosobowa może robić czternastego lutego?
Amerykanie kręcą niezły biznes organizując randki w ciemno. Klient wypełnia ankietę swoimi preferencjami i dobierają mu klientkę. Spędzają ze sobą kwadrans i jeśli wypali, wychodzą stamtąd już jako pełnowymiarowa randka.
Strata pieniędzy. Walentynki to najłatwiejszy pretekst do randki i istnieje największa szansa, że wolna dziewczyna, której zaproponujecie randkę, zgodzi się. To wynika z desperacji i nie liczcie na to, że wyniknie z tego coś więcej. Jasne, to może dać pewną satysfakcję, że jakoś uczciło się święto, ale czy walentynki są dobrym dniem dla pierwszych randek?
Jasne, że nie. To jest święto dla zakochanych, którzy zeszli się przed czternastym i w dniu Walentego oficjalnie funkcjonują jako para. Co więc mają począć single: spędzić ten dzień jak każdy inny, czy wciąż starać się go jakoś odróżnić od reszty?
Jasne, najlepiej zaopatrzyć się w mnóstwo słodyczy i słuchać uroczo tandetnych miłosnych piosenek. Moi faworyci to Felicita, Ti Amo i jeszcze Piccola e Fragile. I jeszcze All You Need Is Love, a jakże, Walentynki są nieważne bez tego kawałka.
Potem wezmę się ze spaghetti, jak w Zakochanym Kundlu. Ale chyba nie mam mięsa mielonego, więc zrobię takie z owocami morza. Podobno to niezły afrodyzjak.
Po obiedzie przyjdzie pora na gry komputerowe. W co zagram? Larry Laffer, rzecz jasna.
Szczęśliwie pierwsza część była w najnowszym CD-Action. To gra o podrywaczu- nieudaczniku. Nie ma drugiej produkcji z tak silną immersją.
A jak zwieńczę ten dzień? Obejrzę 500 days of Summer. Obok Her, które niedawno recenzowałem, to mój ulubiony film w tych klimatach. Kocham Zooey Deschanel i prawdopodobnie kolejne walentynki spędzę właśnie z nią.
Szczęśliwych Walentynek, single. Parom życzę tego tym bardziej.
Po więcej, zapraszam na moją stronę na facebooku, ostatnio się trochę rozkręca. No i oczywiście na bloga.
Knockers
34 komentarzy
Rekomendowane komentarze