Giery które lubię a inni nie lubią, albo nie znają
Tak ostatnio zauważyłem, że w sumie mój blog znajduje się na stronie czasopisma dla graczy a mało co piszę o... grach. No dobra, dużo piszę o indie-pierdółkach, ale nie wszystkie z nich można uznać za gry. Więc postanowiłem napisać ot, taki krótki wpisik o tytułach, które lubię, a mało się o nich mówi. Bo pisanie o popularnych rzeczach jest nudne, a ponoć hipsterstwo jest cool. Zacznijmy od czegoś w miarę świeżego:
Dragon's Dogma
Wiecie co mnie wkurza? Gdy gra nie zyskuje popularności, albo nawet zyskuje antypopularność, bo kilka pryszczatych neckbeardów przeprowadza na nią hejt ze względu na firmę, która ją tworzy. Tak, za Dragon's Dogma odpowiada Capcom i ludzie nadal mają ból anusa bo firma lubi "wydzierać z graczy kasę". Oczywiście tego nie robi, bo te setki sequeli-rehashów Street Fightera (których kupować nie trzeba) wychodzi tylko z życzenia graczy, ale internetowym wojownikom tego nie wytłumaczysz.
A tak, i gra była słabo reklamowana, bo wiadomo, dobre gry wciskane są graczom gdzie tylko popadnie *ekhem* Call of Duty *ekhem*.
Cholera... co ja tu mogę powiedzieć, Dragon's Dogma jest po prostu kapitalny! Chyba dawno nie widziałem tak zadbanej i szczegółowej gry, z każdą sekundą odkrywam coś nowego, z każdą godziną szczęka opada mi coraz niżej i z każdym dniem zastanawiam się, czemu w to ludzie nie grają. Czemu Dark Souls ma tylu fanatyków i powoli zamienia się w My Little Pony gier wideo? Czemu Skyrim jest uważany za lepszy, skoro ludzie i tak mówią, że bez modów jest niegrywalny?
Why?
Zresztą ta gra ma również smoki, z jedną różnicą - tutaj ma się wrażenie, że autentycznie się walczy ze smokami, a nie z pacynką, która ginie po jednym ciosie!
Disciples (seria)
Uwielbiam strategie i uwielbiam wciągające mechaniki w grach. Disciples idealnie łączy oba te fetysze w piękną całość. Tam, gdzie Herosi mnie nudzili, Disciples mnie oczarowuje. Ćwiczenie bohaterów i jednostek to po prostu narkotyk. Często porównywałem te gry do mariażu herosów (bo podobny styl gry) japońskich erpegów (system walki) i pokemonów (rozwój postaci i "ewolucje" jednostek), trzy, paskudnie popularne rzeczy w jednym tytule! To się musi udać! I się udało!
Chociaż nadal uważam, że gra posiada za mało fanów. Może jakiś porządny sequel by pomógł. Seria zatrzymała się na drugiej części.
Tak, zatrzymała się na drugiej części, cicho mi tam.
Tak swoją drogą, Górskie Klany rządzą.
Gruntz
Jestem ciekaw, ilu ludzi tutaj pamięta jeszcze tę gierkę...
Gruntz to strategia czasu rzeczywistego połączona z puzzlami. W grze kierujemy tytułowymi ogro-podobnymi Gruntzami i musimy je po prostu przeprowadzić przez planszę, nie powodując u nich śmierci w dowolny, okrutny sposób. Po drodze musimy też zabrać magiczny kamień, by umożliwić naszym, niezbyt bystrym, gruntzom powrót do domu.
W grze jest kilkadziesiąt różnych narzędzi, które możemy dać naszym potworkom do ręki. Od łopaty, którą możemy kopać dziury aż ponton, który umożliwia przeprawę przez rzekę. Gierka posiadała też dużo humoru i na grafikę można patrzeć nawet dzisiaj i nie dostać odruchów wymiotnych.
Gra też posiadały ciekawy tryb Battlez, który przypominał już typową grę RTS. Zbroimy naszych Gruntzów, zakładamy pułapki i wysyłamy armię na bazę przeciwnika.
Co ciekawe, forum gry nadal jest aktywne, pomimo wieku tytułu.... chociaż, teraz gdy tak sobie pomyślę, to gdzieś tam w Ameryce siedzi jakiś gościu, który od kilkunastu lat pisze na forum gry przeznaczonej dla dzieci... trochę przerażające.
Sacrifice
DZIĘKI, ŻE ZABILIŚCIE FIRMĘ SHINY!
Sacrifice jest najlepszą-grą-w-jaką-grałem. Wiem, że wielu graczy mówi to o każdym, starszym tytule w który grał, ale nie, to NAPRAWDĘ jest najlepsza gra, w jaką grałem. Jest po prostu wybitna, pod każdym względem i wyście tego nie docenili! Czemu!?
Najgorsze jest to, że do dzisiaj nie wiem, czemu Sacrifice nie odniósł sukcesu. Grafika jest kapitalna, muzyka przepiękna, postacie ryją się w pamięć a fabuła wciąga i po prostu gracz chce wiedzieć, co się zaraz stanie.
Jeśli nie wiecie o co chodzi w Sacrifice, to postaram się to streścić najlepiej jak się da: jest to nietypowa strategia czasu rzeczywistego, akcja jest widziana zza pleców bohatera. Kierujemy potężnym magiem i przyzywając legiony potworów by pokonać wrogiego maga.
Główna kampania opowiadała o czarnoksiężniku Eldredzie, który przybył do bogów, błagając ich o pomoc i prosząc o schronienie. Kim jest Eldred? Co takiego zrobił w przeszłości? I czy uda mu się znaleźć odkupienie? O tym my zadecydujemy, ponieważ wybór boga, któremu chcemy służyć, decyduje o przebiegu opowieści. Na początku każdej misji, każdy z bożków będzie próbował przekonać naszego maga na swoją stronę.
Tak naprawdę jedynym minusem tej gry jest to, że trochę zbyt wiele zależy od jednej walki... jeśli wysłaliśmy gigantyczną armię na wroga i przegraliśmy, to nasze szanse na ostateczną wygraną są często równe zeru.
Gra też miała kupę dobrego humoru i dizajn potworów, jak i całego świata, był świetny. Polecam, Sacrifice można nadal kupić dość tanio na GOG.com.
Majesty
Hardkorowa strategia, reklamująca się jako "symulator królestwa". W Majesty podejmujemy się roli króla, który musi po prostu zebrać do kupy cały ten bajzel zwący się Królestwem Ardanii. Co wyróżniało Majesty od reszty strategii? Ano to, że nie mamy wpływu na działania bohaterów, którzy przyłączają się do naszego królestwa, by je chronić. Możemy jedynie stawiać budynki, wydawać nagrody za głowy potworów czy za zwiedzanie konkretnych rejonów.
Najłatwiej to określić tak: w Majesty jesteśmy GM'em a bohaterowie to gracze, wyjątkowo głupi gracze.
Gra doczekała się dobrego sequela, lecz dodatki do niego miały już przesadzony poziom trudności, wymiękłem.
Rune
Ciężko znaleźć dobrą grę o wikingach, wśród tego całego crapu (nadal mam traumę po tragicznym Viking: Battle for Asgard) wystaje jednak sztabka złota - Rune, genialny TPS na silniku Quake'a (choć mogę się mylić, co do silnika, nie znam się na tym). W grze wcielamy się w postać Ragnara (arghh... błagam, nie nazywajcie tak swoich postaci) wojownika, oddanego Odynowi. Zadaniem Ragnara, jest obrona prastarych kamieni runicznych. Niestety, pierwszy dzień pracy naszego brodacza nie rozpoczął się dobrze, ponieważ wioska rodzinna została zaatakowana przez zdrajców, którzy sprzedali się złemu Lokiemu.
I tak oto, musimy przebić się przez kilkanaście etapów, tonąc we krwi naszych wrogów, by skopać tyłek złemu bogu i zapobiec końcu świata... a może nie? Gra posiada dwa zakończenia, chociaż polecam pójść ścieżką "dobrego wikinga", jeśli jesteście fanami nordyckiej mitologii, to końcowa scena wyciśnie wam łzę z oka
Rune posiada również GENIALNY tryb multiplayer. To właśnie ze względu na multi, gierka doczekała się pseudo-remake'a na stronie GOG, pd tytułem "Rune Classic". Jeśli brzydzicie się snajperkami i preferujecie miecze, to Rune jest idealnym wyborem.
---
I to na razie tyle, dzięki za przeczytanie mojego bezwartościowego wpisu. Tak w ogóle to Wesołych Świąt.
28 komentarzy
Rekomendowane komentarze