Skocz do zawartości

Teczka warciactw Abyssa

  • wpisy
    59
  • komentarzy
    882
  • wyświetleń
    93385

Dobre wymysły mijającej generacji: achievements


Abyss

2195 wyświetleń

Platinum_240.png

Jako, że generacja konsol już właściwie za nami i wszędzie widać różnorakie podsumowania gier, dobrych rzeczy i złych rzeczy jakie przyniosły ostatnie lata ja też postanowiłem zająć się jedną ciekawą funkcją, która pojawiła się wraz z nadejściem poprzedniej już generacji, a często jest w zestawieniach pomijana - achievementy i trofea.

Achievementy, czy też po naszemu osiągnięcia mimo iż istniały już wcześniej w menusach kilku gier głównie jako mały unlock dla prawdziwych zapaleńców "nową" oraz ciekawą formą nagradzania stały się dopiero w 2005 roku, kiedy to premierę miał Xbox 360, bo wtedy na dobre wpisały się do zbiorowej świadomości i growego słowniczka. Nie trzeba chyba nikomu tutaj tłumaczyć, że achievement, to taka urocza ikonka, która w akompaniamencie uzależniającego dźwięku pojawia się w prawnym górnym rogu lub na dole waszego ekranu gdy wykonacie określoną czynność w grze i jest oznaczona różną ilością punktów lub innym kolorem pucharu. Dla jednych jest to niepotrzebna funkcja, która burzy ich "immersję", dla innych natomiast sposób na wyciągniecie z gry dodatkowej frajdy.

steamtrophy.PNG

Ciekawe jest to, że steamowe osiągnięcia nie dają takiej samej satysfakcji jak inne

"Nic niezwykłego" powie pewnie część z was, przecież to tylko bezwartościowe obrazki i statystyki. Nie można chyba zaprzeczyć, że to jeden z bardziej pozytywnych aspektów uspołeczniania rozgrywki, który jest jednocześnie mniej inwazyjny niż wiele autologów i innych porównywarek. Taki prosty sposób udowadniania innym jak bardzo zaangażowanym jest się w grę spodobał się oczywiście wielu graczom, bo teraz prócz swojego słowa i screena na dowód mieli jeszcze oni profil na PSN Xbox Live, Steam i powstałych później serwisach masowo gromadzących osiągnięcia z różnych platform, gdzie również zdobywali dodatkowe punkty i poziomy doświadczenia. Zbieranie trofeów i achievementów stało się więc grą samą w sobie, grą żerującą na najprostszych ludzkich zachowaniach i przyzwyczajeniach (potrzeba współzawodnictwa, przynależności). System ten przyciągnął oczywiście tych, którzy największą przyjemność czerpią z ukończenia czegoś w stu procentach i powiększania numerków na swoim profilu, taki console dashboard RPG. I rzeczywiście przyznaję, że sam częściowo dałem się porwać tej trofeowej manii i "platynować" ulubione gry. Po co? Dla powiększenia e-penisa satysfakcji oczywiście. W teorii jest to strata czasu, a w praktyce szybko stało się lekarstwem na syndrom: ''nie mam w co grać, a gry takie drogie" zwłaszcza dla gracza raczej singlowego.

soul%20trophy.PNG

Bo samo przejście gry to w tym wypadku za mało

Okazuje się jednak, że stworzenie dobrej listy rozsądnych trofeów bywa dla twórców problemem i wymaga sporej kreatywności. Nie tylko w wymyślaniu nazw nagród będących często nawiązaniami do growego i tego realnego świata, ale i samych wyzwań, gdyż zwykłe nagrody za przejście gry nie są wystarczające. Każdy kolekcjoner zaklnie pod nosem na widok trofea, która wymaga mozolnego grindu lub zrobienia czegoś prawie niemożliwego. Są jednak tacy, którzy niezależnie od wszystkiego robią to i często decydującym czynnikiem przy zakupie gry staje się lista trofeów. Dla wielu więc następuje całkowite przewartościowanie i to co miało być miłym dodatkiem do gry staje się jej kluczowym aspektem.

Achievementy stały się ostatecznie domeną nie tylko gier, ale zaczynają również wdzierać się do coraz większej części naszych codziennych czynności. Osiągnięcia za oglądanie telewizji lub te przyznawane kierowcom za ekologiczną jazdę albo studentom za wyniki w nauce są oznaką - uwaga bardzo mądre i dziwne słowo - postępującej gamyfikacji (tudzież po naszemu - ugrowienia). Taka jest w końcu ludzka natura - uwielbiamy być za coś nagradzani, nieważne czym. Ważne, że nie są to elektrowstrząsy.

Wszystko ma jednak limity i wspomniane wcześniej żerowanie na prostych ludzkich zachowaniach czasem staje się upierdliwe. Bo choć niektórzy wiedzą, że gra przestała im sprawiać przyjemność i ciągle robią to samo tylko w imię jakiegoś obrazka i wypełnienia paska ukazującego procent ukończenia gry - ciągle to robią. Kwestią indywidualną jest już czy satysfakcja z ukończenia listy

trofeów jest warta swojej ceny w nerwach i poświęconych godzinach.

PS3_Trophies.png

One to rule them all, czy coś takiego

Wprowadzenie osiągnięć do systemów nowych konsol pozwoliło nie tylko na utworzenie społeczności łowców trofeów, ale przede wszystkim na prostsze śledzenie statystyk ile osób do jakiego etapu gry właściwie doszło, nie jest więc to wyłącznie zabawna funkcja dla ludzi z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, ale i prostszy sposób sporządzania statystyk dotyczących różnych gier. Stąd też wniosek, że gracze gier nie kończą i to rzeczywiście widać. Wystarczy spojrzeć jaki % graczy zdobyło osiągnięcie za zabicie np. ostatniego bossa.

W kwestii zakończenia należy chyba wyrazić nadzieję iż osiągnięcia wraz z nadejściem Xbone i PS4 przyniosą nie tylko nowe obrazki i wyzwania, ale i być może jakiś ciekawszy system nagród za odblokowanie kompletu. Pomijając już oczywiście fakt, że takie rozwiązanie wydaje się wątpliwe przy tendencji do wyduszania z graczy każdego grosza. No dobra. Macie:

R4LVfYGn.png

38 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Generalnie punkty nabijam tylko w grach, które naprawdę lubię, a trofea są tylko usprawiedliwieniem dla ciągłego męczenia tego jednego tytułu. Wklepanie platyny/calaka/łotewer jest trochę - przynajmniej dla mnie - jak przyznanie grze jakiegoś medalu, zaznaczenie, że jest tak dobra, że ją wymaksowałem. Tym bardziej boli, jak coś się zatnie i nie mogę w pełni "oddać honorów" jakiemuś tytułowi, choć bardzo bym chciał.

W całym tym acziwmentowym szaleństwie trochę szkoda, że to prawie wyłącznie tylko puste cyferki, ew. obrazki. Zawsze wywlekam w takich sytuacjach uPlay, który mimo ogólnej biedy zrobił jedną bardzo dobrą rzecz - za tamtejsze punkciki można sobie coś kupić.

Ciekawe jest to, że steamowe osiągnięcia nie dają takiej samej satysfakcji jak inne

A doniosłeś krasnala ogrodowego do rakiety? Jizz in pants, stary.

  • Upvote 4
Link do komentarza

Mnie też bardzo podoba się idea achivementów. Inna sprawa, że jako gracz typowo singlowy mogę się nimi cieszyć co najwyżej do lustra i w takim wypadku po prostu nie mają one dla mnie wielkiego znaczenia. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym bardziej wkręcił się w zabawę internetową, to zwracałbym na nie o wiele większą uwagę.

Link do komentarza
Generalnie punkty nabijam tylko w grach, które naprawdę lubię, a trofea są tylko usprawiedliwieniem dla ciągłego męczenia tego jednego tytułu.

QFT

Najrzadsze acziki mam w moich ulubionych grach - Ys Origin i Felghana, a także Bit.Trip. Z drugiej strony, chyba żadnej gry nie mam zaliczonej na 100% aczików.

Link do komentarza

Kocham osiągnięcia i nie mam ich dość, ale nie są jednoznacznie dobre. Wszystko jest fajnie jeśli "acziki" są budowane pod grę. Gorzej jeśli się grę buduje pod osiągnięcia. Skrajny przypadek - nieśmiertelniki Świetlików w TLoU. O ile inne znajdźki - treningowe podręczniki, komiksy i listy/audiologi mają sens w grze i są chociaż w jakiś sposób umiejscowione w świecie gry to dogtagi są absurdalne. Joel nie ma żadnego celu w szukaniu ich, nic one nie dają, a te zawieszone na drzewach trzeba zestrzelić przez co tracimy cenną amunicję i ściągamy na siebie niebezpieczeństwo.

Tak samo głupie jest wymaganie od gracza konkretnego zachowania w multi. Przez to gracze często skupiają się na osiągnięciach, a nie na celu. Jeden zechce rozbroić bombę, żeby została sekunda na zegarze, ale się "rypnie". Drugi zacznie umierać celowo, bo chce osiągnięcie "wygraj jednym punktem", a jego zespół wygrywa pięcioma. Inny będzie celowo dopuszczał przeciwnika do flagi, bo musi zabic 5 "carrierów".

Osiągnięcia jako system są super, ale potrzebny jest ich dobry design. To z kolei zajmuje czas i pochłania jakieś tam zasoby.

uPlay, który mimo ogólnej biedy zrobił jedną bardzo dobrą rzecz - za tamtejsze punkciki można sobie coś kupić.

+1

  • Upvote 4
Link do komentarza

W ciągu całego życia znalazły się może trzy gry, w których chciało mi się zdobyć wszystkie achievementy. Afrika (ciekawe kto wie co to...), Burnout Paradise i Darksiders II. Chciałem Brutal Legend, ale w połowie konsola mi padła...

Link do komentarza

@Sergi

No to mamy podobnie, bo tez platynuje głównie swoje ulubione gry, tyle, że czasem zdarzy mi się jeszcze wymaksować jakąś z dosyć prostymi trofeami.

A doniosłeś krasnala ogrodowego do rakiety? Jizz in pants, stary.

Nie wątpię. Chodziło mi bardziej o to, że zdobywanie osiągnięć na steam jest dla mnie mniej fajne niż na PSN. To głupie, ale tak jest.

Also - w L4D2 doniosłem krasnala na sam koniec poziomu! Liczy się? Chompsky master race.

@Rankin

>2011+2

>Not being part of compulsive-obssesive 100% disorder master race

@lubro

Akurat trofea w TLoU IMO były zrealizowane o tyle ciekawie, że podczas rozgrywki właściwie się nie pojawiały, tak jak w większości gier, czyli za przejście każdego pomniejszego etapu albo za zabicie wroga na określony sposób. Myślę, że mógł być to zabieg mający na celu nie zakłócanie narracji i tej wyśmianej lekko w tekście ''immersji"

No i trochę to położyli zbyt dużą ilością znajdziek, fakt. Chyba, że szukasz ich dopiero za drugim przejściem, wtedy IMO nieco bardziej usprawiedliwione.

Link do komentarza

Czemu używa sie tego brzydkiego, angielsko-polskiego bigosu jezykowego? Proponuję "ugrowienie".

Otóż dlatego, że to ogólnie śmieszne słowo i wolałem go użyć w takiej formie w jakiej przeczytałem je po raz pierwszy i nie kaleczyć języka jakimiś nieudolnymi kalkami na ojczysty.

No, dobra... specjalnie dla ciebie nawiasik z ''ugrowieniem" ;)

Link do komentarza

Eh, zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że te wszystkie osiągnięcia działają na zasadzie "brawo piesku, podałeś łapę (20 razy), masz tu nagrodę, pokaż ją innym" a jednak i tak staram się zaliczać gry, które naprawdę lubię. Ba, MUSZĘ je zaliczyć, moje OCD nie daje mi spokoju. Czy to demon's/dark souls, vanquish, nieważne - platyna/100% musi być.

Za wyjątkiem jednego tytułu, który zdołał mnie pokonać.

Ayup, chodzi o Gran Turismo 5.

Damn you, polyphony.

Link do komentarza

@QuadDamage

Platyna w Vanquish?

1369071600692.jpg

W sumie jak sobie przypomnę wbijanie platynowych z Dark i Demon's Souls to mimo wszystko przestało to być wyzwaniem, a zaczęło mozolnym grindem w pewnym momencie. It's no fun.

Widzę, że osiągnięcia to perfekcyjny sposób manipulacji...

Link do komentarza

Uwielbiam wbijać osiągnięcia, na Steamie mam już 142 calaki [na 355 gier] i parę gier, które są blisko tego.

Najfajniej wbijało mi się 100% w Civilization V, Fallout: New Vegas, Mafią II, Deus Ex: Human Revolution, Avernum: Escape The Pit, Avadon: The Black Fortress, LEGO Lord of the Rings, Borderlands, czy L.A. Noire.

Ciężej zaś szło mi z Faerie Solitaire (trzeba do tej gry dużo szczęścia, żeby znaleźć wszystkie jajka), Metro 2033 (przez bugi), Torchlight [nuda na dłuższą metę] czy Kane & Lynch 2: Dog Days [przez kampanię na extreme. Nawet z kumplem było ciężko, ale za to zaliczyłem na raz coopa i kampę na extreme].

Na platformie GFWL mam zaś calaka tylko w Tinkerze i Falloucie 3 []2 calaki na jakieś 20-30 gier posiadanych, potem najbliżej są Batmany oraz Flatout 2: Ultimate Carnage. Następnie Gears of War, Thle Club i GTA IV.

Link do komentarza

@Exclusive, nabiłeś 100% w Civ5?! Szcunek nie z tej ziemi stary, tych osiągnięć jest tak dużo (i wbija się je naprawdę wolno - trzeba przecież przejść kampanię każdym przywódcą, na każdej możliwej mapie, trybie itd.), że wbicie ich wszystkich wydawało mi się możliwe po kilku tysiącach godzin gry smile_prosty.gif

edit: Ja mam tylko dwie wymaksowane gry na Steamie - Trine i TWD (ale tam bez uzyskania wszystkich osiągnięć nie dało się przejść gry :P)

Link do komentarza
Mnie też bardzo podoba się idea achivementów. Inna sprawa, że jako gracz typowo singlowy mogę się nimi cieszyć co najwyżej do lustra i w takim wypadku po prostu nie mają one dla mnie wielkiego znaczenia. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym bardziej wkręcił się w zabawę internetową, to zwracałbym na nie o wiele większą uwagę.

Kogo obchodzi to, kto zobaczy jego osiągnięcia? Ja uznaję je za miły bonus do tego, co już i tak robię w grze, tylko czasem ma to bardziej praktyczny wymiar (np. w "Batman: Arkham City"). Twoje podejście uważam za co najmniej dziwne.

Link do komentarza

Nienawidzę tych achievmentów, gram w gry dla single playera, dla opowiadanej w nim historii i przez nie zazwyczja po ukończeniu tzw. story modów nigdy nie ma 100%. Jestem okazyjnie hejterem achivów. Uważam je za zbędne.

Link do komentarza

@Holy

Ale przecież osiągnięcia właśnie od tego są, żeby się nimi chwalić! Jak zresztą zaznaczono w tekście. I to działa. Na mnie, na innych. Działa. Ludziom chce się grindować 100 zabójstw za pomocą szczoteczki do zębów żeby pokazać innym jakimi są kozakami, a nie żeby móc się fapować do aczika w swojej sekretnej kapliczce, do której nikt inny nie ma wstępu. ;)

Inna sprawa, że fajnie by było gdyby acziki zawsze dawały jakieś bonusy poza tym, że fajnie wyglądają w profilu, ale to już kwestia konkretnych gier i tego, czy producentom będzie się chciało z nimi kombinować, czy nie.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Ale przecież osiągnięcia właśnie od tego są, żeby się nimi chwalić! Jak zresztą zaznaczono w tekście.

Zawsze sądziłem, że osiągnięcia są głównie po to, żeby przykuć ludzi na dłużej do gry. Sam zdobywałem osiągnięcia do Left 4 Dead 2 głównie dlatego, żeby mieć dodatkowy cel do zrealizowania.

Link do komentarza

Myślę, że tu należy trochę rozdzielić to czym osiągnięcia są dla graczy, a czym dla producentów.

Dla producentów to oczywiście świetne narzędzie do przykucia graczy do stołka. Ale czemu gracze dają się do tego stołka przykuć? Jeden powód to ten, który wymieniłeś - aczik daje nam dodatkowe zadanie (a jak kiedyś udowodniła redakcja CD-A, spory odsetek graczy nie zdzierży jeśli wszystkie zadania w dzienniku, nie zostaną odhaczone jako wykonane). Drugim jest właśnie ten perfidny element rywalizacji i chęć pochwalenia się przed innymi jakimi jesteśmy kozakami. Tak niestety działa psychologia, ludzie lubią i chcą ze sobą rywalizować i twórcy achivementów doskonale to wykorzystali.

Sam nie jestem jakimś maniakiem, nie będę X razy przechodził Mass Effecta by zdobyć wszystkie osiągnięcia, ale mam świadomość tego, że przynajmniej zwracałbym na nie uwagę gdyby sumowały mi się w jakimś Steamowym, czy innym profilu. Grając sam dla siebie kompletnie o systemie osiągnięć zapomniałem. Zauważyłem, że taki istnieje dopiero przejściu gry. :P

Link do komentarza
Drugim jest właśnie ten perfidny element rywalizacji i chęć pochwalenia się przed innymi jakimi jesteśmy kozakami. Tak niestety działa psychologia, ludzie lubią i chcą ze sobą rywalizować i twórcy achivementów doskonale to wykorzystali.

Chyba nie za bardzo można się tym pochwalić w dobrze widoczny sposób?

Link do komentarza

Z osiągnięciami na PC jest taki problem (?), że nie ma tu jednego zunifikowanego systemu. Są osiągnięcia na Uplay, Steam, battle.net, Origin, GFWL, a różne aplikacje typu raptr śledzą jeszcze inne "acziwmenty". Dlatego achievement whoring jest na PC na mniejszą skalę i wokół trofeów/gamerscore nie zbierają się jeszcze całe społeczności graczy.

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...