Apel do lewaków, nie dajmy się zwariować
Polski rynek pracy znam z autopsji... Nie ja jeden, zapewne większość Polaków w moim wieku i nieco starszych żyje w Polsce i może spokojnie nazwać się znawcami tematu. Części z nich przysługuje nawet tytuł męczennika wolnego rynku... hmm... wpiszę to sobie na fejsa, to mnie wrzucą na wypoka.
Ale nie o tym chciałem dzisiaj pisać. Dzisiaj chciałem poruszyć jakże ważny temat niewdzięczności socjalistycznego społeczeństwa.
Kto z nas o tym nie słyszał - 'bueee, bueee, umowy śmieciowe, etaty zerogodzinowe'. 'Hurr durr związki zawodowe'. Ile można tego słuchać? Moja prawicowa dusza krwawi za każdym razem gdy słyszę narzekanie na złą sytuację na rynku pracy.
Pracodawca cię nie zatrudnił? I dobrze, znaczy że cię nie potrzebował albo nie byłeś dośc dobry by zostać objęty opieką Niewidzialnej Ręki Wolnego Rynku.
Pracodawca cię zwolnił? Dobrze ci tak, na pewno byłeś niewydajnym i niewdzięcznym pracownikiem.
Jak mnie mama wysyła na zakupy (nie rozumiem o co jej chodzi, 'rusz się i znajdź pracę', jakby zapełnianie wypoka i sagowanie lewaków nie było pełnoprawną pracą), lubię się przechadzać po supermarketach i patrzeć z umiłowaniem na ludzi pobłogosławionych Niewidzialną Ręką Wolnego Rynku. I mam tu na myśli zarówno kasjerów, którzy powinni po rękach całować pracodawców za zatrudnienie jak i zakupowiczów, którzy wydają swoje cięzko zarobione na Wolnym Rynku pieniądze.
Co mogę napisać na koniec. O, już wiem: demo*****a. Korwin krul, lewaki precz i niech wypok będzie z wami.
- 27
83 komentarzy
Rekomendowane komentarze