Dziś wyjątkowy dzień dla mnie (urodziny
), więc tym razem nie mogłem sobie lepszego tytułu znaleźć na dwudziestą już część GWŻ (leci ten czas...). 40 nagród, fps roku, gra legenda, o czym mowa? Oczywiście o pierwszej (i genialnej części) Half Life . Jak to się wszystko zaczęło? Zainteresowanych zapraszam do wpisu.WELCOME IN BLACK MESA
Wcielamy się w Gordona Freemana. 27 letniego naukowca pracującego w tajnej bazie wojskowej Black Mesa. Codziennie jego praca składała się głównie z eksperymentach, ale tym razem powierzono Gordonowi coś poważniejszego. Zakładamy kombinezon HEV i ruszamy do pracy. Wspinamy się wysoko po drabince w celu przełączenia dźwigni i uruchomienia nowego dzieła doktorków. Ten dzień był jednak inny od poprzednich. Używając tajemniczego kryształu/pierwiastka (zakładam, że pewnie z Xen, ale to później) eksperyment się nie udaje. Otwiera się portal, który otwiera bramy z innego świata. Zaczynają się przedostawać stwory z innych wymiarów, które niektóre z gatunków zamieniają naukowców i inne ofiary w zombi. Ani badania, ani ich klęska nie może zostać ujawniona. Powiadomione o sytuacji oddziały specjalne przybywają z rozkazem eksterminacji wszystkich żywych istot, i obcych i nawet ludzi co przeżyli.
Zadziwiająco jak na naukowca Gordon świetnie radzi sobie z obsługą broni palnej (może miał ćwiczenia na temat obsługi broni?). Na początku jednak nie dostajemy spluw grubego kalibru, a... łom (najbardziej zacna i uniwersalna broń w tej serii). Nie dajmy się zwieść pozorom. To nie zwykły kawałek blachy, gdzie można włamać się do najbliższego supermarketu (o biedronce nie wspomnę). Możemy nim roztrzaskać wszelkiej maści skrzynie, gdzie znajduję się zaopatrzenie (amunicja, apteczki, doładowanie do HEV itp.), ale i również dobrze się sprawdza na krótkim dystansie z wrogiem. Jeden celny cios powala skaczącego nam do buźki headcraba, kilka ciosów powala jęczące wiecznie zombi, więc ma w sobie to coś...
Na widok takiej broni, Teodor aż zesztywniał
PÓŁ ŻYWY Z ZACHWYTU
Kiedy spotykamy wrogo nastawionych komandosów, wtedy łom będzie zbędny. Cholera, do dziś ich inteligencja stoi na naprawdę wysokim poziomie. Kryją się sprytnie zza osłonami, rzucają (i to celnie!) granaty w naszą stronę, ostrzeliwują nas, próbują nas flankować i do tego świetnie ze sobą współpracują, przez co dosyć trudno ich pokonać. Same AI komandosów to nie jedyny smaczek, jak na 15 letnią grę. Gra ma miażdżący klimat i ciężką, horrorową atmosferę - znajdujemy zmasakrowane ciała, wszędzie pełno krwi, słychać dziwne jęki i innej maści odgłosy. W tej grze niema typu - Strzelaj i idź przed siebie. Czasami natrafiamy na taki poziom, gdzie nie można przejść, coś otworzyć, rozwalić itp. Więc główkowania tutaj nie zabrakło. Gordon nie jest przez całą grę sam. W czasie walki towarzyszą nam od czasu do czasu ochroniarze Black Mesy (tia... dzielny Barney i jego klonowa rodzina
) i spotykamy ocalałych naukowców. Wciskając magiczne "E" na klawiaturze możemy ich zachęcić, aby poszli z nami i otworzyli drzwi. To koniecznie, gdyż nie ma innego sposobu na otwarcie drzwi z odczytem rogówki. Przemierzając przez wszystkie poziomy, natrafiamy na różne gatunki obcych. Headcraby są najłatwiejsze, aby ich się pozbyć za pomocą łomu, ale grupa takich przeciwników może stanowić wyzwanie. Zombi są dość powolne (i moim zdaniem głupie), więc w spokoju możemy ich się pozbyć celnie trafiając w głowę. Vortiguanty strzelają do nas z napięcia powyżej 230 V, a Barnacle w spokoju zwisają i czekają aż ofiara zaczepi ich się języka. Nie zabrakło również tutaj bossów. Tak... szczególnie obcych. Np. spotykamy kilku większych obcych, którzy są ślepi, ale za to mają doskonały słuch. Żeby ich się pozbyć, musimy uruchomić dopływ paliwa silnika rakietowego, ale najpierw musimy przebrnąć się koło nich do określonego miejsca. Musimy uważać, bo jeden cios rozłupie Gordona na kawałeczki z okularami i bródką.Jeśli chcesz Gordon, to możemy ci naładować nowego GalaxyS
NIE MUSZĘ MÓWIĆ, BO MAM ŁOM I NIE ZAWAHAM SIĘ GO UŻYĆ!
Przez całą grę spotykamy na kilka/kilkanaście sekund G-Man'a. Tajemniczego mężczyznę z teczką. Nic o nim nie wiemy. Jedynie co robi, to przygląda się naszemu wysiłku. Na jego temat istnieje wiele teorii, ale każda nie jest do końca pełna. Sam G-Man nie jest tutaj główną postacią, więc przejdźmy dalej. Grafika już w dniu premiery nie była dziełem sztuki, a dziś oglądając ją można się uśmiać. Nie dajcie się zwieść, sama grafika to nie wszystko. Przemierzamy różnymi korytarzami, ale i trafiamy na otwartą przestrzeń. W późniejszym czasie trafiamy na planetę Xen. To z niej pochodzą te wszystkiej maści obcy. Tutaj również nie zabrakło akcji. Walczymy z mamusią headrcabów, napotykamy dziwne rośliny, przemierzamy przez najróżniejsze krajobrazy, gdzie nie ma takich na Ziemi, aż w końcu trafiamy do miejsca, gdzie będzie nasz czekała walka z potężnym obcym przypominającego niemowlę. Co tu dużo gadać, ta gra to legenda, pierwsza strzelanina w której nie obowiązywał schemat: znaleźć przełączniki i dotrzeć żywy m do wyjścia. Co chwila coś się dzieje, więc nie ma tutaj czasu na nudę.
Jakiś rok po premierze wydano pierwszy dodatek Opposing Force. Według mnie najlepszy dodatek do jedynki. Stajemy po przeciwnej stronie barykady wcielając się w komandosa Adriana Shephard'a z rozkazem znalezienia i zabicia samego Gordona Freemana. Doszły tutaj nowe bronie, nowe gatunki obcych, oraz i tu trafiamy na planetę Xen, ale na chwilę. Jakiś czas po Opposing Force wydano drugi dodatek do gry Blue Shift. Działała samodzielnie, więc nie potrzebowaliśmy podstawowej wersji Half-Life'a. Tym razem wcielamy się w ochroniarza Black Mesy Barney Calhoun'a. Niestety ten dodatek jest słaby. Na 30 poziomów czas zabawy można skończyć w jedno popołudnie.
Half Life Opposing Force - Najlepszy oficjalny dodatek do jedynki.
I Blue Shift. Jednak ten dodatek wypada blado w stosunku do poprzedniego.
PÓŁ ŻYWY WIECZNIE ŻYWY
Half Life jest grą legendą. Wszystko w tej grze jest wyśmienite (no poza kiepską grafiką). Wciąga, nie nuży, daje radość i trochę strachu. Call of Duty? Battlefield? Medal of Honor? Far Cry? A może jeszcze Crysis? Gdzie tam! Te tytuły nie dorastają nawet do pięt Half-Life'a. To dzięki niemu strzelaniny tak mocno poszły w górę i potem wykluły się takie tytuły. Gra zasługuję na miano Gry Wiecznie Żywej. Szczerze polecam (tym młodym). Valve jak chcę, to potrafi zrobić świetną grę, tylko Ja się pytam: Co z trójką do jasnej cholery? Czy myślą, ze trzymanie w niepewność graczy na oczekiwanie kolejnej części, zgotuję emocje? 5 lat temu jeszcze bym się niecierpliwił, a dzisiaj to mam...
WYMAGANIA PC
PROCESOR: 300 MHz
RAM: 32 MB
KARTA GRAFICZNA: 8 MB
ROK WYDANIA: 1998
WINDOWS NT/95/98/ME/2000/XP
24 komentarzy
Rekomendowane komentarze