Sprawiedliwość według Unii
Pamiętam jakby to było wczoraj. W szkole podstawowej, w czasie wstępowania polski do UE, nauczyciel kazał nam się rozejść pod ściany. Na prawo zwolennicy UE, na lewo jej przeciwnicy. Pomijam już sensowność takiej ankiety wśród dzieci, niemniej bardzo szybko zostałem sam pod ścianą. Pan opowiadał nam wcześniej, że granice będą otwarte, że wszyscy będą zarabiać więcej i dużo innych tego typu bzdur. Ja twardo stałem pod moją ścianą, bo miałem w pamięci treść propagandowych gazetek, które wpadły mi kiedyś w łapki. I tak zostałem wyśmiany przez pedagoga, że narażam losy państwa, bo ubzdurałem sobie, że cukier ma podrożeć... Podrożał! I co? Głupio Panu?
Ale nie o tym chciałem mówić. Od zawsze byłem przeciwnikiem Unii, nie ukrywam i wobec ostatnich informacji z frontu znów jestem dumny jak wtedy, gdy mówiłem o cukrze. O co chodzi? Już mówię.
Część z was pamięta pewnie aferę przeglądarkową na linii M$ - U?. Krótko mówiąc w 2009 roku Unia, pod naporem twórców przeglądarek, przywaliła Microsoftowi karę w wysokości 860 milionów euro i nakazała dać możliwość wyboru instalowanej przeglądarki internetowej. Dlaczego? Zabijcie, nie wiem. Dla mnie nie ma to sensu.
Dziś dowiedziałem się, że Unii brakuje pieniędzy nie spodobało się, że wydana wtedy poprawka była nieco zbugowana, przez co nie zawsze okienko wyboru przeglądarki się pojawiało. Mówi się o ok. 15 milionach instalacji Windowsa 7. Co należy zrobić w tej sytuacji? Kolejne 561 milionów euro to sprawiedliwy wyrok, prawda? 37,4 euro za każdy komputer, na którym, z powodu błędu, poprawka nie zadziałała. Ma to sens, prawda...?
A co z Applem i jego niezgodnym ze standardami sprzętem? Według dyrektywy UE każdy telefon sprzedawany na jej terenie ma posiadać gniazdo ładowania micro USB. Apple podpisało, a iPhone dalej ma własne kosmiczne złącze (Lightning?).
Android domyślnie ma własną przeglądarkę, inne nie są nam proponowane. Dlaczego im nie dowalić?
Bleh...
23 komentarzy
Rekomendowane komentarze