Dobrze być redaktorem CDA, c'nie?
Przyzwyczajony jestem do czytania wszelkiego rodzaju narzekań na naszym forum. Ba, sam niebagatelną część wyprodukowałem w swoim czasie. Takie nasze prawo, a i po części narodowy zwyczaj, że sobie marudzimy - czasami mocno, czasami anemicznie, czasami z sensem, czasami jak gdyby bez. Bywają marudzący złośliwie (oj, denerwująca kasta), którzy po prostu są zawsze na "nie", bywają rzeczowi krytycy, których konstruktywne nastawienie budzi szacunek. I wszyscy forumowicze robią to pro bono, to znaczy bez żadnego wynagrodzenia - ot, mogą się podzielić przemyśleniami ze światem, a dodatkowo wziąć udział w dyskusji. Całkiem fajny układ, jak na forum, które jest dodatkiem do pisma, za które każdy czytelnik płaci ok. 15 zł. Układ uczciwy.
Różnica między tekstami w piśmie a tekstami na forum jest oczywista - te pierwsze piszą profesjonaliści, którzy z niejednego pieca gry grali i którym świat showbizu/gamebizu nie jest obcy. Dostają oni wynagrodzenie za rzetelne dziennikarstwo, na poziomie nieco wyższym niż średnia krajowa, bo też nagradzane drukiem, a nie wyświetleniami. Ci drudzy mają wolne pole do popisu i mogą podzielić się każdą opinią, frustracją, "przemyśleniem", żartem, etc. Jedyne, co może ich spotkać to aprobata lub dezaprobata. Finansowo nie cierpi nikt.
Dlatego za niesmaczny żart redakcji uważam artykuł CormaCa w najnowszym numerze CDA: "Max Payne 3 jest do bani", który tak naprawdę nie jest artykułem. Jest postem forumowym na papierze. Prezentuje poziom dokładnie taki, jak większość troll-dyskusji na forum, w których zresztą CormaC czasami bierze udział (pisze w "artykule" o swoim rozczarowaniu TDKR, które na forum opisywał już jakiś czas temu)!
Jaki jest sens powstania takiego tekstu? Co on wnosi dla nas - czytelników, oprócz tego, że znamy czyjąś postawę wobec danego produktu? I to nie w formie rzetelnej (choć subiektywnej) recenzji, tylko w postaci tekstów: "ssie jak odkurzacz", "odpychający żul", "prymitywny i zwyczajnie nudny". Sorry, od takich tekstów to są forumowicze, a nie profesjonaliści, którzy za wydruk swoich tekstów dostają pieniądze. Tak to mogę sobie ja pisać na blogu, bo nie każę nikomu za to płacić - ewentualnie prowokuję do dyskusji lub wyśmiania mnie przez grono współbloggerów.
Pismo jest płatne, jego zawartość poznaje się tak naprawdę dopiero po otwarciu folii, a jeżeli ta zawartość jest dokładnie tym samym, co można uprawiać we własnym gronie za darmo - to coś tu chyba nie gra. Jeżeli pismo ma prezentować podobny poziom "profesjonalizmu", co w/w artykuł, to naprawdę wstyd, CD-Action.
Pozdro,
Krzych
- 10
23 komentarzy
Rekomendowane komentarze