Płoń Czarny Lądzie
Nie przeraża was to, co dzieje się ostatnimi czasy w Afryce? Mnie tak, więc postanowiłem poświęcić temu problemowi kilka słów.
Pewnego dnia na ziemiach Rzeczypospolitej zapanował przywiedziony z bratniego związku sowieckiego komunizm i na długi czas stał się najważniejszą i niepodzielnie panującą doktryną polityczną. System rządził ludźmi i pod groźbą utraty pracy i resztek osobistej wolności trzymał ludzi kolokwialnie mówiąc za mordy. Znalazła się jednak grupa ludzi, która stworzyła związek nazywany Solidarność. Nie będę zagłębiał się w szczegóły tej walki, bo nie jest to związane z poruszanym tematem. Pamiętacie może ?Rok 1984? Orwella? Książka odsłaniała szczegóły funkcjonowania tego równego i równiejszego ustroju. Wizja autora była straszna, ale w roku ?89 okazało się jak okrutnie pomylił się Orwell. Według jego ?powieści? (chociaż to kiepskie określenie) nie da się obalić tak zorganizowanego systemu bez użycia siły.
Na czarnym lądzie toczą się kolejne przewroty i walki o wolność, które można nawet nazwać rewolucjami, taka Afrykańska wiosna ludów. Jako pacyfista przewrażliwiony na wojny toczące się w obrębie zamieszkiwanej przeze mnie planety patrzę na te wydarzenia z niemałym niepokojem zastanawiając się co dalej z tego wyniknie. W każdym bądź razie z książek Orwella można wnioskować, że nie da się zmienić ustroju bez walki. Nasz naród napisał kiedyś drugą część tej powieści, tylko w praktyce. Niestety w żadnym z państw Afryki nie czytano drugiej części.
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież komu oddawać cześć
Rewolucje komunistyczne wiązały się od zawsze z mordowaniem. Zawsze panowała zasada, że przeciwnika trzeba dobić, by już więcej się nie podniósł. Ci, którzy sprawują obecnie władzę w Afryce dawniej również posługiwali się takimi metodami. Oczywiście trudno oczekiwać wdzięczności za zasługi, ale teraz likwiduje się ich w ten sam sposób. Później zaś do władzy dojdą ludzie, którzy podobnie jak poprzednicy mają na rękach krew swoich poprzedników. Tak samo jak ich poprzednicy walczyli na czele wściekłego tłumu tak zaślepionego szczytnym celem i zapachem wolności, że zatrzymanie się choć na chwilę w trakcie szturmu na miasto oznacza stratowanie. W końcu każdy zwrócony przeciw nam to wróg. Wściekłemu tłumowi łatwo to wmówić. Naprzeciw wojsku i władzy staje chorda podobna do tej, jaką kiedyś stanowili obecni włodarze państw Afrykańskich.
Sam ten fakt jest przerażający, a do tego dochodzi jeszcze ONZ i fakt, że nazwa ?czarny? nie oznacza tylko koloru skóry mieszkańców, ale także pewien łatwopalny płyn. Zaś konflikt dobiega końca, gwieździste sztandary oznaczające pokój odpływają za morze/ocean, a lud wybiera sobie nową władzę. Wywalczyli, niech sobie tą wolność ustalą po swojemu.
Wolność błyszczy, wszyscy jej pragną, a co sprytniejsi już przywdziewają garnitury i zbierają chętnych do przywrócenia ludziom godnych praw. Wygrywa ten, kto zaplanuje to najlepiej. Prawda jest jednak taka, że trzeba trafić na naprawdę porządnego człowieka, którego władza nie ściągnie w to samo dno, by upodobnił się do znienawidzonych poprzedników. Jak to w takim przypadku bywa później zaś zaczyna się znów tupanie nogami i chęć zmiany tej fatalnej, niegdyś ukochanej partii. Znów trzeba przelać krew w imię wolności i sprawiedliwości, podnieść obłudne sztandary i ruszyć z karabinami bez litości, spoglądać przypadkowym (i nie) ludziom w twarz i bez czekania na ich wytłumaczenia zgładzić ich i pogrzebać we wspólnym grobie.
Chcesz prawdziwych wyborów? Zmień system
Zauważam w tej walce błędne koło. Prawda jest taka, że wybory nie zmienią systemu, bo gdyby mogły zmienić to już dawno by ich zakazano. Władza upada, więc potrzeba wybrać na gwałt nową, a tam myśli się o tym już na koniec. Tak naprawdę demokratyczne wybory odbywają się tam na warunkach starego porządku, bez wpływu inteligencji i obecności jednostek mądrych, uczciwych, którym zależy wyłącznie na dobru swoich obywateli. Po stronie władzy stoi wojsko i nawet, gdy przyjdzie ktoś i powie ?hej wasza kadencja minęła, idźcie sobie? to nikt nie zmusi do niczego całej armii. Jedyną drogą jest ponownie krwawa wojna.
W Polsce możemy owszem narzekać, że ten i ten, co obecnie rządzą nam nie pasują, ale mamy i tak troszkę większą swobodę niż dawniej. Osobiście dochodzę do wniosku, że kto by u nas nie rządził i tak będzie ciągle tak samo. Niestety w Afryce jest podobnie, tylko u nas to ?tak samo? jest jednak korzystniejsze niż na czarnym lądzie. Tak naprawdę tyle rewolucji już tam wybuchło, że ciężko mi jest nawet zrobić ich dokładną listę. Pamiętam jednak co działo się w Egipcie i powiem szczerze i z bólem serca: wydaje mi się że zarówno o rozruchach w krainie nad Nilem jak i kilku innych jeszcze za parę lat usłyszymy. Wolność jest pojęciem tak naprawdę pozornym i trudnym do zdefiniowania, nawet abstrakcyjnym. Nie wiem dlaczego, ale zawsze gdy jeden chwyci za widły, jest to tylko impuls dla reszty. Może dlatego mówi się, że jednostki tworzą historię.
Rewolucja pożera własne dzieci
Dziwi mnie ogromnie, że po wielu naocznych przykładach wciąż dąży się do demokracji drogą przeczącą jej ideom. Dawno temu niezły przykład dało światu pozornie wykształcone społeczeństwo Francuskie. Wiadomo, do przejęcia władzy dążyły tam niżej uprzywilejowane stany, ale nie o to nawet chodzi. Co wyniknęło z tego pomysłu? Absolutyzm zniknął, by po paru latach zwycięskiego porządku nastały czasy dość nieprzychylnie ocenianego we Francji Napoleona. Inna sprawa jest w przypadku ZSRR, w dzisiejszej Rosji upadek komunizmu w tym rejonie jest uważany za klęskę.
Pijcie swój gin zwycięstwa
Z tego wynika, że ludzie zwyczajnie nie uczą się na błędach i dalej pozwalają się oszukiwać i mamić czarodziejom, którzy pojawiają się gotowi pokierować głupim społeczeństwem. Za przeproszeniem i nic nie sugerując taką społecznością jak ta z państw Afrykańskich bardzo łatwo się rządzi. W komunistycznych krajach istniała także metoda alkoholowa, ale wśród ludu, który w szkołach używa glinianych tabliczek do pisania nawet takie zabiegi są zbędne.
Jest mi przykro stwierdzić, że tak naprawdę ci ludzie nie wiedzą o co walczą. Najpierw Afrykę zaczął dziesiątkować HiV, a teraz ta krwawa choroba. Co właściwie powinno nas to obchodzić? W końcu ich sprawa, niech się biją, jak mają na to siłę. Myślę jednak, że łatwiej walczy się w imię czegoś, co się rozumie. Uważam, że przed wpakowaniem się kolejną militarną interwencję należałoby prowadzić jakieś akcje na rzecz zrozumienia tych kwestii. To bardzo ważne, bo jak pisałem wolność całkowita jest mitem. Każdy jest tak naprawdę zależny od każdego. Nie mówię, że w Afryce się ludziom dobrze żyje. Tylko co pomoże kolejne paręset tysięcy ofiar skoro ta sytuacja była i wciąż będzie zaklętym kręgiem? Na to niestety już nic nie poradzę.
Tekst powstał pod wpływem kolejnych nasilających się rozruchów na tym kontynencie. Zdałem sobie jakiś czas temu sprawę, że już nie potrafię wymienić nawet połowy ogarniętych rewolucją państw. Mimo, iż kilku optymistów twierdzi inaczej to wiem jednak, że świata nie zmienię. A co, chociaż parę słów napiszę.
A tak w ogóle witam was wszystich po troszkę dłuższej, niż zamierzałem przerwie.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze