Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

Według tych statystyk KLIK to nie młodzież, lecz starszyzna uczestniczy w większości wypadkach. Choć nie da się ukryć, że motocykliści w przedziale wiekowym 18-24 też "dają radę".

Jak to ze statystykami bywa - trzeba też czasem spojrzeć z innej strony. Tu akurat należy dodać komentarz, że osoby w wieku 25-39 dużo częściej posiadają pojazdy niż osoby młodsze. Nie wspominając o tym, że i tutaj przedział wiekowy większy.

Ja tam cieszę się, że temat wraca. Sam mam na koncie już dwa wpisy. Jeden o wypadkach, drugi właśnie o motorach. W tym pierwszym sporo filmików, między innymi (chyba) te, o których wspominał Nicek.

A tak jeszcze na marginesie - choppery rządzą. I tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Mi tam motocykle nie przeszkadzają zbytnio, zagrożenie stanowią praktycznie tylko przy jakiejś czołówce lub uderzeniu z wielką prędkością. To jest że zagrożenie stwarzają głównie dla siebie jest według mnie bardzo dobrym rozwiązaniem. Bo wypadek motocykl + samochód to jak samochód + TIR. Gorzej jak jakaś część duetu motocykl-motocyklista wleci przez szybe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BS nie powiedziałbym, że choppery to powolne motocykle. Wbrew pozorom (bo najczęściej widzi się je jak sie przetaczaja majestatycznie przez miasto) maja one całkiem niezłego kopa:)

Wiadomo, że opinia o motocyklistach jest budowana w oparciu o stereotypy i w przeważającej ilości przypadków jest krzywdząca. Taka sama grupa uczestników ruchu jak każda inna i tak samo zdarzają się w niej idioci. Wiadomo, ze wszystko zależy od człowieka i jego rozsądku, ale to już tak oklepany argument, że wstydem jest go powielać:) Podobnie jak Qbus, nie ufałbym zbytnio takim statystykom. Bardziej by mnie interesowal np. odsetek uczestników wypadków w gronie wszystkich posiadaczy jednosladów z danej grupy wiekowej. Taka statystyka, to jak z liczba wypadków powodowanych przez kobiety. Wiadomo, że jeśli jest ich mniej za kierownicą to powodują mniej wypadków, abstrachując już nawet od tego czy są lepszymi czy gorszymi kierowcami.

Ja osobiście lubię jeździć na motocyklu, całkiem inna jakość przemieszczania się niż samochodem. Czasem nie trzeba jechać nigdzie konkretnie, tylko po prostu się przejechać dla samej radochy. Z samochodem też tak na początku miałem, ale to szybko minęło po brutalnym zderzeniu z panującymi na polskich drogach realiami. Co nie znaczy, ze nie lubię prowadzić dwuśladów, tylko często gęsto się człowiek za kółkiem musi denerwować.

Co do mocy motocykla, to uważam za niegłupi pomysł zmiany w kategoriach prawa jazdy, tak aby osoby bez doświadczenia czy poniżej jakiegoś wieku nie mogły prowadzić więcej niż ćwierćlitrowego motulka. Póki co ustawa się coś długo ciągnie, a i może trochę naiwnym jest z mojej strony oczekiwanie, że ktoś zmądrzeje przez 2 czy 3 lata czekania na litrowy silnik. Sam z doświadczenia wiem, że nawet 150ccm potrafi mieć kopa przy ruszaniu. Poza tym polskie drogi nie ułatwiają życia motocyklistom. Sam zaliczyłem raz szlif na zakręcie z powodu niewielkiej dziury w drodze, której nie zdążyłem ominąć.

Szkoda, że obecnie pośmigać na motorze okazje mam tylko w domu, czyli rzadko, ale już zbieram jakiś czas fundusze na własną maszynę i mam nadzieję, że w przyszłym roku sie nie będę musiał pociągami tłuc po Polsce :)

BTW 1000 post, zapraszam wszystkich na imprezę z okazji tego wiekopomnego wydarzenia :)

EDIT: Czy mi sie wydaje czy jakis bonus jest po zdobyciu tego 1k postów?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rany, te wszystkie pojemności silnika, mocy. To jeden wielki misz-masz, z którego nic nie rozumiem. Dla mnie auto powinno być przede wszystkim bezpieczne i mieć ładny (zielonkawy :happy: ) kolor.

Nigdy nie interesowałem się autami. Jest wiele innych, znacznie bardziej pasjonujących tematów do rozmów. Chociaż muszę przyznać, że nie mogę się doczekać chwili, w której zasiądę legalnie za kółkiem i pojeżdżę sobie po Wrocławiu i okolicach.

Lord

BTW 1000 post, zapraszam wszystkich na imprezę z okazji tego wiekopomnego wydarzenia

Łapaj kawałek Milki mlecznej *rzuca* ;)

I tak...dobrze Ci się wydawało. Możesz mieć teraz własną rangę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio (taaa... z rok temu) miałem okazję jechać niemiecką autostradą. Były tam jakieś tablice z liczbą 130, ale nie są to ograniczenia, a jedynie zalecana prędkość.
Czyli niespecjalnie się pomyliłem. Jednak takie raz zasłyszane informacje zostają w makówie :P

To tak samo jak sądzić, że kobieta za kierownicą to "jeżdżący armagedon" co jest abstrakcją.
NIE wszystkie kobiety są złymi kierowcami, nie wszyscy politycy to złodzieje, ale są przypadki, które wystawiają opinię absolutnie wszystkim z danej klasy/warstwy bądź grupy społecznej. Jeśli spotkam dziesięciu ludzi po drodze, który każdy będzie próbował mnie oszukać a gdy spotkam jedenastego, który swoją gadką też tak brzmi a naprawdę oszustem nie jest? Jaka jest szansa, że jemu uwierzę skoro doświadczyłem kilkukrotnie zupełnie innych zachowań jemu podobnych? Sorry, tak jest z tym. Wiele jest przypadków, że to kobieta nie umie jeździć (
- kilka śmiesznych przykładów ;P) i wiem, że to nie jest większość w skali krajowej, ale... fakt zostaje faktem, że takie wypadki mają miejsce. Pewna anegdotka - zasłyszałem to dzisiaj od kierowcy busu gdy wracałem z Łodzi, który opowiedział o kobiecie, która na rondzie z IKEI wyjechała pod prąd. Dlaczego? Z tego co usłyszał jej po prostu nie chciało się taki kawał na około jechać... powiedziane absolutnie serio.

Jak to ze statystykami bywa - trzeba też czasem spojrzeć z innej strony.
Jak to powiedział - i teraz nie chcę wam skłamać - bodajże Winston Churchil Poprawka, nie wiem kto to powiedział: Jest kłamstwo, większe kłamstwo i statystyka.

@BS nie powiedziałbym, że choppery to powolne motocykle.
Nie są, ale w porównanie do ścigaczy to nie są demony prędkości i całe szczęście :)

BTW 1000 post, zapraszam wszystkich na imprezę z okazji tego wiekopomnego wydarzenia :)
Spoko, poczekam na sylwestra, zaproś ludzi to odpowiednio to uczcimy ;] Ew. sprawa może poczekać do następnego zjazdu...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ up

Zjazdu o jakim mam nadzieje mnie poinformujecie? Bo chce wreszcie "obczaić" z kim się tak wywodzę o wyższości chopperów nad wiertarkami ;]

A co do kobiet za kierownicąto chodziło mi o stereotypy. Taka smutna prawda, że całe społeczeństwo mając niewiadomo jaką fobię opiera swoje przekonania własnie o zasłyszane lub zwyczajnie przesadzone fakty. Prosty przyklad to chore ograniczenia prędkości i pęd ku bezpieczeństwu na drodze. Montują nam nowe kamery i radary, budują bezpieczne drogi a i tak statystyka pokazuje, że nic to nie dało lub nawet pogorszyło. Są dwie przyczyny tego działania mocy Boskiej. Pierwsze jest takie, że 3/4 wypadków powodują napruci w ileś tyłeczków nastolatkowie pod wiejską dyskoteką w Sfornych Gaciach, a drugie to to, że przewrażliwieni kierowcy zamiast patrzeć na drogę szukają radarów i drogówki =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tyle, że mimo iż jestem mężczyzną, to piłka nożna, rozgrywki europejskie, samochody, motoryzacja, i motocykle (czy tam motory, dla mnie jedno i to samo ;P) w ogóle mnie nie pociągają... Mam kolegów, którzy potrafią po felgach rozpoznać jaki to rodzaj samochodu...). Czy jestem normalny? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Opti

A czy normalnym człowiekiem jest facet czytający Vouge? :wub: Rozmawianie o normalności jest trudne bo z samego założenia trudno jest ocenić czym owa normalność jest. Dla mnie normalny facet np. 2 razy dziennie musi myśleć o niebieskich migdałach i patrzeć w niebo xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tyle, że mimo iż jestem mężczyzną, to piłka nożna, rozgrywki europejskie, samochody, motoryzacja, i motocykle (czy tam motory, dla mnie jedno i to samo ;P) w ogóle mnie nie pociągają... Mam kolegów, którzy potrafią po felgach rozpoznać jaki to rodzaj samochodu...). Czy jestem normalny? smile_prosty.gif
Nie, nie jesteś normalny. I tylko na tym zyskujesz. To byłby tak sam typ narzekania, jak gdybym ja teraz zaczęła pisać "Mimo, iż jestem kobietą, nie umiem rozpoznawać po widoku torebki jej projektanta, nie interesują mnie rozmowy o błyszczykach, nie znam się na najmodniejszych kozaczkach. Czy jestem normalna"? ;)

Moim zdaniem bycie mężczyzną to coś zupełnie innego. Z pewnością nie jest to obłapianie wszelkich napotkanych dziewczyn - to umieją robić już przedszkolaki, równie cieszące się reakcjami. Zwykle najbardziej 'reklamujący się' faceci są najmniej warci.* Mężczyzna to nie jest w moich oczach ktoś, kto chodzi na siłkę, żeby imponować kolegom/koleżankom/ 'wyrażać' swoje zdanie w kłótniach. Jeśli w ogóle ćwiczy, to dla własnego zdrowia i umiejętności obrony tych, na których mu zależy. Nie jest to facet, dla którego nowy gadżet jest sensem życia, tylko wygodnym dodatkiem.

Dla mnie, męskość to jest umiejętność zachowania się po męsku w wymagających tego sytuacjach. Nie musi być taki non-stop - tego mogłabym wymagać, gdybym sama była ideałem, a zdecydowanie nie jestem. Ale mężczyzna musi umieć podejmować odpowiedzialne decyzje. Na takiej zasadzie, jak w słowach "żeby spłodzić dziecko, wystarczy przyrodzenie, żeby być ojcem - trzeba mieć jaja".

Ciekawa jestem, co waszym zdaniem oznacza 'kobiecość' ;)

Rozmawianie o normalności jest trudne bo z samego założenia trudno jest ocenić czym owa normalność jest. Dla mnie normalny facet np. 2 razy dziennie musi myśleć o niebieskich migdałach i patrzeć w niebo xD
Niebieskie migdały? Tego określenia nie znałam :D

A tak w ogóle to właśnie skończyłam kolejny etap 'powakacyjnych porządków w pokoju', które mają mi ułatwić powrót do znacznie bardziej napiętego, akademickiego życia **. Przy okazji zauważyłam, ilu starych, nieużywanych rzeczy zwyczajnie nie jestem w stanie wyrzucić. Dziwi mnie to o tyle, że zawsze śmiałam się z moich rodziców i dziadków, którzy potrafili w szafce z narzędziami trzymać choćby i połamany element jakiegoś nieznanego urządzenia, bo 'jeszcze się kiedyś może przydać'. Wydawało mi się to zawsze reliktem PRLu, gdzie 'skoro nie było nic, to każda rzecz mogła się do czegoś przydać'. I chociaż urodziłam się jeszcze w tym czasie, to raczej nie mogło to na mnie aż tak wpłynąć, raczej wychowanie w rodzinie... Chociaż czasem mam wrażenie, że to jest ogólnonarodowa (przynajmniej dla starszych pokoleń) przypadłość - np. 'nie remontujemy jakiegoś elementu w mieście, bo JESZCZE się nie wali', nie wymieniamy kilkudziesięcioletniego sprzętu w szkołach i innych placówkach, bo jeszcze działa i tak dalej. A potem jesteśmy zaskoczeni, jak w wypadku mgły/powodzi/pożarów nagle okazuje się, że środki transportu, alarmy i tak dalej odmawiają posłuszeństwa.

Czy też macie takie rzeczy, których nie umiecie wyrzucić? Pojedyncze, czy całe szafki/szuflady? :)

* - co łatwo ocenić choćby po tym, jak zachowują się wobec nieznanych kobiet. Jeśli wołają coś sprośnego, to aż mam ochotę rzucić tekstem o tym, że państwo dofinansowuje przeszczepy i że nie wszystko jeszcze stracone - bo takie odzywki trafią w kompleks znacznie bardziej, niż ich nieudane zniewagi w moją dumę ;] Z kolei miła uwaga, nawet od obcego mężczyzny, potrafi poprawić humor na cały dzień, chociaż nigdy nic nie przebije komplementu z ust ukochanej osoby ;)

** - co prawda przestawianie się nachodzenie spać o normalnej godzinie też nie wydaje się głupim pomysłem, ale cśśś ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle to właśnie skończyłam kolejny etap 'powakacyjnych porządków w pokoju

Ja też właśnie skończyłem jeden z etapów "potygodniowych porządków w pokoju" ;) No, może nie tylko w pokoju. Starsi od rana na grzybkach, więc miałem spokój podczas sprzątania chaty. W zeszłym tygodniu umyłem sobie okna i o dziwo nadal coś przez nie widać.

Z innych ogłoszeń: skończyłem w czwartek teorię na prawko i teraz chyba od przyszłego tygodnia czekam na jazdę. Ma zadzwonić do mnie jakiś instruktor żeby się umówić. Jazdy się nie boję, bo jestem już zaprawionym w bojach kierowcą mimo młodego wieku :P Przeszkadzać mogą mi tylko niektóre nawyki, ale to bez problemu chyba dam radę wytępić.

Dzięki skończonej teorii wreszcie będę miał więcej czas, bo na jazdę można się umówić kiedy mi się podoba, o ile instruktorowi będzie pasowało. Mam nadzieję, że zdążę zdać egzamin przed przyszłym rokiem, bo wchodzą strasznie głupie przepisy. Co 15 lat będzie trzeba robić kurs na prawko lub sam egzamin. Ewentualnie to i to. Jeszcze nie jest to przesądzone. Nawet na głupi rower będzie trzeba mieć glejt. Ale to info dla tych, którzy w 2011 roku będą mieć osiemnastkę :P

A ja powiem tyle, że mimo iż jestem mężczyzną, to piłka nożna, rozgrywki europejskie, samochody, motoryzacja, i motocykle (czy tam motory, dla mnie jedno i to samo ;P) w ogóle mnie nie pociągają... Mam kolegów, którzy potrafią po felgach rozpoznać jaki to rodzaj samochodu...). Czy jestem normalny? smile_prosty.gif

A myślisz, że ja jaki jestem? To, że np. umiem dobrze jeździć samochodem, nie znaczy, że znam się na samochodach. Co prawda koło zmieniam w niecałą minutę, ale żeby naprawić coś ambitniejszego, to już nie bardzo. Jakoś nie szaleję za piłką nożną, mimo, że lubię sobie pobiegać za gałą. O motorach nie wspomnę. Jeśli miałbym nadwyżkę kasy, to nawet bym go nie kupił. Nie trawię tych urządzeń i tyle :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh, motórki... Chopperki i crossy rządzą. Chopperka kiedyś kupię żeby sobie z ojcem jeździć (ale najpierw on musi sobie kupić :P), a cross... Po prostu uwielbiam jazdę terenową na motorze, szczególnie jakieś dzikie wyskoki :P. Jeszcze jedno: motorynka nie nadaje się do skakania nawet przy 30 km/h, 2 rozcięcia, cala noga we krwi :P

Chce ktoś kupić motorynkę? xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a cross... Po prostu uwielbiam jazdę terenową na motorze, szczególnie jakieś dzikie wyskoki :P.

Faktycznie, cross ma w sobie to coś, choć ja osobiście preferuję taplanie się w błocku na 4 kółkach quada. Mam przerobionego chinola 200ccm (już chyba o tym kiedyś pisałem) z manualną skrzynią biegów, przekazaniem napędu przez wał i dodanymi, pełnymi błotnikami, dzięki czemu zdecydowanie mniej błota trafia w paszczę podczas śmigania po terenie. Takie całkiem fajne połączenie "ośki" i quada przeprawowego. Poza tym o kilkanaście kilo zwiększyła się jego waga i ciężar został rozłożony bardziej na zewnątrz. Dzięki temu jest o wiele stabilniejszy w ciasnych zakrętach od swoich oryginalnych, skośnookich braci z plastikowymi namiastkami błotników :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, motory :)

Pierwszy raz na motorower wsiadłem w 1 klasie podstawówki, był to Romet ojca-sąsiada, który postanowił nauczyć nas jeździć. Nauczyłem się jeździć po godzince :P Nie dosięgałem nogami do ziemi, ale jeździłem. Jeździłem po takiej dużej łące, ale mimo to, pewnego razu była za mała. Gaz się blokował i prawie, PRAWIE, przyrąbałem w taki mur. Na szczęście dwie sekundy przed zderzeniem opanowałem 'maszynę'.

W czwartej klasie podstawówki kupiłem sobie motorynkę. Kupiłem ją za jakieś trzy stówki, często się psuła, ale frajda była niesamowita. Zlamałem sobie na niej rękę, po tym jak wyżej wymieniony sąsiad przywalił we mnie swoim Rometem :P Później skasowałem ją jeszcze raz, jechałem na 'polnej drodze' po piachu i straciłem panowanie. Przeleciałem przez kierownik, a motorynka we mnie uderzyła (na szczęście w bok, nie w głowę). Bolało. No bo w końcu przy 45 km/h uderzyłem w ziemię a następnie uderzyło we mnie 80 kilo metalu :D O dziwo, nic sobie nie złamałem, ale nie mogłem się ruszyć przez godzinę. I... płakałem! :P ale miałem 12 lat, więc mogłem płakać.

W 1 gimnazjum sprzedałem motorynkę po przejściach i kupiłem skuter Baotian BT-49QT10 - najgorszy zakup w życiu. 45 km/h i nie chcę więcej się rozpędzić, a do tych 45 rozpędza się 100 lat. Większych wypadków nie było, raz tylko wracałem z kościoła, była okropna burza (jedna z wiekszych jakie widziałem) i zaliczyłem ślizg na zakręcie bo śpieszyłem się do domu. Jakieś 20 metrów sunąłem :P Naszczęście było tylko kilka rysek, a mi się nic nie stało, mimo, że miałem złamaną nogę wcześniej (i nie miałem gipsu, bo chciałem być twardy!).

Nic więcej nie kupowałem, ale kolega miał chińskiego quada - więcej czasu go robił niż jeździł. Nie lubię quadów tak samo jak i crossów.

W tym roku, sąsiad, kupił jakiegoś Zippa Nekena (50ccm). No i sprzęt fajny (naked bike) jak za 3 tys. Na koło podnosi przy zmianie biegów, 90km/h bez problemu. Inny kolega ma podobnego Zippa, ale 125cc - to już potęga :D 130 na lajcie, i wywala do góry nawet jak się na 'piątkę' zmienia.

Jeździłem jeszcze Aeroxem, jakimś Kawasaki 250cc i wieloma innymi pojazdami, ale za dużo opisywania.

Dodam tylko, że samochodem jeździłem raz. Jakoś nie ciągnie mnie do jeźdżenia Cinquacenta, a ojciec nie pozwala mi wsiąść za kółko do Fabii dwójki. Za kilka miesięcy prawko :)

Wbrew pozorom, mam małe pojęcie o motorach i samochodach. Tak samo nie lubię piłki kopanej.

A teraz pytanie do was - co myślicie o mężczyznach chodzących w płaszczach (nie takie matrixowe, takie normalne :P)? Chodzę w takim i zauważyłem, że wiele osób uważa taki płaszcz za przejaw homoseksualizmu :blink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa jestem, co waszym zdaniem oznacza 'kobiecość'

Z takim pytaniem to proszę uważać, bo każdy może sobie skojarzyć inną cechę. Takie lekko dwuznaczne =] A co oznacza? Sądzę, że kobieca kobietą można określić damę z ciekawym poczuciem humoru, dobrym smakiem i gustem. Nie musi być piękna, bo piękno nie jest cechą charakteru a chyba o tym piszemy mówiąc o kobiecości i męskości ;)

A tak w ogóle to właśnie skończyłam kolejny etap 'powakacyjnych porządków w pokoju', które mają mi ułatwić powrót do znacznie bardziej napiętego, akademickiego życia **.

Zrobiłaś CO celem CZEGO? :huh: Czy tylko ja potrafię żyć w moim kochanym bałaganie i nie przejmować się tym, że otwierając szafę spadają na mnie książki? Niziołko nie rób porządków! Mądrzy ludzie żyją w brudzie =] ... a przepraszam i JAKIEGO akademickiego życia?! ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie jesteś normalny. I tylko na tym zyskujesz

Dzięki, odzyskałem wiarę w siebie :D

No cóż, może nie bardzo miałem na myśli "normalność", a raczej stereotyp. Taki stereotypowy facet ma kilka zainteresowań: 2/4 kółka, piłka nożna. A mnie to wszystko nie interesuje, więc wybiegam od stereotypu. Raczej to mi chodziło po głowie ;)

Ciekawa jestem, co waszym zdaniem oznacza 'kobiecość'

Na pewno nie to, gdy kobieta jest zafascynowana tym, co napisałem powyżej... Nie wiem czemu, po prostu to trochę dziwne, gdy dziewczyna zafascynowana jest samochodami, a ja nie mam zielonego pojęcia o czym ona mówi. To samo działa w drugą stronę - zainteresowanie tylko i wyłącznie kosmetykami i torebkami jest oznaką raczej małej ambicji takiej osoby... Ale to tylko moje zdanie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wychodzę na plebejskiego prymitywa, który się interesuje piłką nożną i motocyklami :D

Mądrzy ludzie żyją w brudzie =]

To pojechałes po bandzie:) Mam nadzieję jednak, że chodziło Ci bardziej o bałagan niż brud, bo różnica jest zasadnicza. To pierwsze wiąże się zazwyczaj z brakiem porządku w rzeczach i nieodstawianiem ich na swoje miejsce, drugie kojarzy mi się zdecydowanie bardziej z flejstwem. Nierzadko zdarza się, że pół pokoju mam zawalone jakimiś notatkami przez kilka dni, ale już żeby mi gdzieś w rogu pleśniał jakiś kawałek niedojedzonej pizzy to przyzwolenia moralnego na coś takiego nie wydaję (i nie chodzi mi o to, że zawsze dojadam pizze :))

Co do stereotypów o męskościach kobiecościach, to jak dla mnie mają one wyłącznie charakter humorystyczny i wykorzystuję je co najwyżej przy wieczornym kubusiu zagryzanym marchewką w gronie znajomych, coby sobie pożartować trochę z płci przeciwnej i na odwrót. Trzeba by być dość zaawansowanym idiotą, żeby wierzyć w to, że ludzkość można podzielić na pół, i każdą część wrzucić do wora ze stereotypami danej płci.

Tak więc w kwestii kobiecości to temat jak dla mnie może się sprowadzić w najlepszym wypadku do opisu idealnej kobiety :)

PS Z faktami się nie dyskutuje, tak więc nie ma sensu rozprawiać o takich oczywistościach, jak fatalne prowadzenie pojazdów mechanicznych przez kobiety, ich bezwarunkowej miłości do obuwia powyżej 300z czy codziennej, porannej rekonstrukcji wydarzeń z oblężenia Jasnej Góry w toalecie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjazdu o jakim mam nadzieje mnie poinformujecie? Bo chce wreszcie "obczaić" z kim się tak wywodzę o wyższości chopperów nad wiertarkami ;]
Zaprawdę rzecze - zasłużcie a będzie wam dane :D ...Czyli mówiąc inaczej zapisać się dobrze na kartach forum w mej skromnej opinii.

Czy jestem normalny? :)
Oczywiście! Głównie dlatego, że mam bardzo podobny stosunek do wymienionych przez ciebie stereotypowych zainteresowań :P W piłkę pograć mogę, ale nie ciągmnie mnie do mundialu ani oglądania innych meczy chyba, że ogólna posucha panuje... o motoryzacji nie wspomnę. Ważne, że coś jeździ ;]

Dla mnie, męskość to jest umiejętność zachowania się po męsku w wymagających tego sytuacjach.
I teraz odezwie się mój spaczony umysł... Bo jak wszyscy wiemy jak najbardziej męscy są bohaterowie anime w tym - raw raw fight the power! :P - Kamina. Na serio jednak mówiąc to podpisuję się pod dalszą częścią posta. Nic dodać, nic ująć.

No cóż, może nie bardzo miałem na myśli "normalność", a raczej stereotyp.
Trochę już gadaliśmy o stereotypach, ale akurat w tych kategoriach to do nich nie przywiązuję specjalnej uwagi :) Jak dla mnie ważne jest to, żeby być sobą a jeśli otaczający cię koledzy to krytykują to należy zmienić towarzystwo... Szkoda jednak, że już podobnej rzeczy o społeczeństwie nie można powiedzieć -_-

To pojechałes po bandzie:) Mam nadzieję jednak, że chodziło Ci bardziej o bałagan niż brud, bo różnica jest zasadnicza.
Zdecydowanie. Jest różnica między tym, że ktoś zacznie walić w autobusie a ktoś kto mieszka w nieładzie artystycznym w pokoju. Dla mnie zasada jest prosta - niech wszystko będzie ułożone tak, żebyś ty wiedział gdzie co jest. Owszem, sporo takich przykładów na filmach się widziało (albo kreskówkach) jak ludzie po uporządkowaniu pokoju nie mogli absolutnie niczego znaleźć ^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaprawdę rzecze - zasłużcie a będzie wam dane biggrin_prosty.gif ...Czyli mówiąc inaczej zapisać się dobrze na kartach forum w mej skromnej opinii.

Ja tu proszę poważnie, a Ty mi takimi kategoriami. Burżuj :P

To pojechałes po bandzie:) Mam nadzieję jednak, że chodziło Ci bardziej o bałagan niż brud

Oczywiście, że chodziło mi o brud typu bałagan (wg. mojej kochanej mateczki to ta sama kategoria) bo takowego u mnie dostatek i zawsze łatwiej mi znaleźć rzeczy typu książki czy spodnie w szafie pełnej różności, ale higienicznych =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jestem normalny? :)
Najpierw podaj mi, proszę, definicję normalności. ;] Nikt z nas nie jest tak do końca normalny (oczywiście w większości przypadków w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa :P), a to czy facet zna się na piłce/motoryzacji, czy nie, obchodzi mnie (i tysiące innych kobiet też) tyle, co zeszłoroczny śnieg. Więc nie masz się czym przejmować ^^

A teraz pytanie do was - co myślicie o mężczyznach chodzących w płaszczach (nie takie matrixowe, takie normalne :P)? Chodzę w takim i zauważyłem, że wiele osób uważa taki płaszcz za przejaw homoseksualizmu o_O
Normalnych, czyli krótkich i nieskórzanych? Czy materiałowych, ale długich albo krótkich, ale skórzanych? xD

W sumie nie wiem, bo nie widuję facetów w krótkich (czyt. takich do bioder, no, może trochę dłuższych) płaszczach, jeśli już się jakiś znajdzie, to chodzi w cudownym, borskim i dłuuugim płaszczu (takim do kolan czy nawet dłuższym). Więc jak mogę mieć cokolwiek przeciwko nim? 8D

O, a tutaj i tutaj macie idealne przykłady na to, że mężczyznom (a przynajmniej większości z nich) płaszcze są po prostu przeznaczone. Khm, właściwie bez nich też wyglądają całkiem-całkiem... :P

Ech, kolejny tydzień się zaczyna. Dla mnie jeszcze gorszy od poprzedniego; coś czuję, że zginę. I to marnie. ^^ rany, chcę już świętaaa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Halo! Czy jest tu kto :pytajnik: Temat zamarł, nikt nic nie pisze :dry: Jest to co najmniej zadziwiające :wacko: Poddam nowy temat, co by dyskusję rozbudzić :biggrin:

Pytałem się Was jakiś czas temu, jakie są Wasze ulubione owoce.. A tym razem zapytam się: jakie są Wasze ulubione potrawy obiadowe (tzn pierwsze i drugie danie).. Ja ubóstwiam praktycznie każdą potrawę, którą gotuje moja rodzicielka.. Jednakże jest jedna potrawa, której wręcz nienawidzę.. A są to popularne flaczki.. Ich po prostu nie ścierpię :down: O ile wszystkie pozostałe dania mi smakują, o tyle flaczki to najgorsze danie obiadowe, które miałem okazję spróbować...

A jak to jest z Wami? Też macie potrawy, których nie lubicie jadać, jesteście mniej lub bardziej wybredni ode mnie :diabelek:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A są to popularne flaczki.. Ich po prostu nie ścierpię

Jak można nie lubić flaków?! Ja je wprost uwielbiam. :biggrin: Zwłaszcza kiedy robi je moja babcia. Pamiętam, że jak byłem mały to mówiłem na nie ciepłe rybki. :laugh: Chociaż dawniej jadałem zupełnie inne rzeczy niż teraz - np. dawniej zjadłbym pomidorową ale teraz jej nie tknę. W ogóle obecnie jestem wybredny jeśli chodzi o jedzenie, bo jedyne zupy, które zjem to rosół i flaki. :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakie są Wasze ulubione potrawy obiadowe

Żaaaaarcieeee!!! :D Wybaczcie, ale dzisiaj przechodzę sam siebie :P Z dań obiadowych ubóstwiam na pierwsze zupkę pomidorową, cebulową oraz (nie wiem jak się to u was nazywa) kapuściany kwas :D Niebo w gębie :) No i do tego babcine kluseczki... Mmmm... Na drugie babcine schabowe i mamcine spaghetti :)

A są to popularne flaczki..

Flaczki są cool :) Sam kiedyś ich nie lubiłem, ale teraz je ubóstwiam. Fakt - jem je rzadko, więc przyjemność jest podwójna gdy taki flaczek rozpływa się w ustach :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to czy facet zna się na piłce/motoryzacji, czy nie, obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg.

A mnie akurat obchodzi to, czym interesowałaby się moja potencjalna partnerka - jeżeli będą to tylko tipsy i torebki, to od razu wiem, że u takiej to nawet nie ma czego szukać. Nie mówię, żeby były to zainteresowania zbliżone do moich, albo nawet takie same, bo jest to po prostu niemożłiwe. Ale jakieś zainteresowania na poziomie, mieć swój właśny pogląd na świat, na niektóre zjawiska po prostu mieć powinna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flaczki? Błeee... Pomidorowa zagryzana kotletem/spaghetti rulez! I widze że masz podobny gust smakowy do mnie, panie luq92 :) Ja dzisiaj wrąbałem na obiad pizzę zrobioną przez mamę. 3 papryczki chilli (sic!) na średniej wielkości blachę palilo tak mocno, że pierwszy kawałek jadlem ze smakiem, drugi byl jak ciepla woda. I nie dlatego że był niedobry czy cuś, tylko POTWORNIE paliło. Ale fajnie było! Ubóstwiam pikantne (mocno!) potrawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...