Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

BlasterLancher

Left 4 Dead 2

Polecane posty

Będę motywować tylko wtedy kiedy trzeba będzie. Na początku dobrze skleił akcję i go chwaliłem. W poźniejszym okresie meczu nic mu nie wychodziło i nie kontaktował, więc trudno go było chwalić.To że gadam za dużo to dla mnie nic nowego, więc się nawet nie dziwie ani nie zaprzeczam, bo to czysta prawda. Najlepiej skończmy z tematem i skupmy się na innych grach, nie wrajcąc do przeszłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wczorajszy versus - zawiniliśmy po trosze obaj z Norbim. Ja, bo naprawdę nigdy wcześniej (bo tego zdobywania aczików z Pawello raczej nie zaliczę) w versusa leftowego nie grałem. Norbi, bo zamiast faktycznie jakoś mnie "przygarnąć" jako nowego gracza, oczekiwał że połączę się z nim cybernetycznie i kiedy mi powie "idź tam", będę wiedział o co mu chodzi (a takich sytuacji było mnóstwo).

Co do trzymania się pleców i bycia powolnym - sami zauważyliście, że jestem wolniejszy od Was. Wobec tego Norbi pokrzykiwał (do usrania, słowo daję, nigdy jeszcze tylu powtórzonych komend w tak krótkim czasie nie słyszałem), że mam się trzymać jego pleców, ale zasuwał dalej swoim tempem. Efekt raczej łatwy do przewidzenia.

Do tego jeszcze doszły początkowe problemy z łączem. Panowie - jak mi nie idzie, jak robię głupio, można krzyczeć, można opieprzać. Wiem, że źle robię, wiem że opiernicz się należy. Ale nie będę tolerował jakichkolwiek sugestii, że kłamię - jak mówię, że mam laga i dlatego mi postać gdzieś biegnie tyłem, to znaczy że mam laga, a nie że postanowiłem zapolować na Jockeya tyłkiem Jasne?

Aha, jeszcze tylko to:

Na początku dobrze skleił akcję i go chwaliłem. W poźniejszym okresie meczu nic mu nie wychodziło i nie kontaktował, więc trudno go było chwalić.

Być może to był... Mój błąd. "Zagrało mi się" na początku dobrze, stwierdziłeś, że dobrze sobie radzę, więc potem traktowałeś mnie już jak gościa, który "sobie radzi". A mi akurat wczoraj nie szło. Inna sprawa, że fakt, że nie słyszałem przez cały czas nic poza Twoim głosem też mógł wpłynąć na moje umiejętności. : )

Za to dzisiaj mi się świetnie grało na randomie. Specjalnie poszedłem "poćwiczyć" i ostatecznie trzy razy uratowałem cały team, m.in. kasując ze snajperki Tanka (już rannego, ofc), Jockeya, Smokera i Huntera po trzech unikach. Udało się też wyciągnąć jednego Przeżytka Jockeyem gdzieś hen, w las. Na pewno dużą rolę w tym odegrało to, że graliśmy na mapie, którą znacznie lepiej kojarzę z kampanii (Dark Carnival) oraz, że drużyna przeciwna była... Cóż, myślę że oni wszyscy grali mniej więcej tak, jak ja wczoraj. Było raczej łatwo. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kampania Dark Carnival na normalu zakończona elegancko. Ba, nawet trzy "aczivy" udało mi się zdobyć :)

left4dead22010072721181.th.jpgleft4dead22010072721310.th.jpgleft4dead22010072721520.th.jpg

left4dead22010072722011.th.jpgleft4dead22010072722021.th.jpg

Rozgrywka przebiegała całkiem dobrze, a nawet bardzo dobrze bym powiedział ;D Etap z autostradą przeszliśmy bez większego problemu nawet zważając na pojawienie się Tanka przy końcu motelu, ale mieliśmy oczy dookoła głowy, kryliśmy plecy i może czasami obrona była chaotyczna to dawało radę. Ze dwa incydenty ściągnięcia hordy były, ale niespecjalnie więc nie ma co rozpamiętywać. Zresztą, do saferoomu doszliśmy wszyscy. Drugi etap również bez kłopotów, ja dobiłem sobie kilku zombie piłą mechaniczną, gnoma nie postanowiliśmy ratować, ale odbiłem sobie czym innym :=) Finał na kolejce o dziwo poszedł jak z nut (może dyrektor był łaskawy a może to wspomnienia z eksperta...), bo na naszej drodze specjalni nie stawali i do wyłącznika dobiliśmy w miarę szybko. Tam lekko zostałem z tyłu, ale tak że zachowywałem kontakt wzrokowy z resztą. Finał dobiegnięcia do safe'a przed koncertem był naprawdę niezły - jarało się wszystko a mnie nawet udało się zdobyć osiągnięcie za podpalenie klowna wiodącego min. dziesięciu zombie. Potem, po otwarciu bram, grzejemy ile sił w nogach masakrując truposze przed sobą & był gorący moment, że prawie byśmy nie doszli, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Koncert jakoś przetrwaliśmy - nawet udało mi się zdzielić Chargera w pierwszej sekundzie gdy próbował szarżować zdobywając wiadomy "acziv". Niestety, MSainta dorwał Tank już przy końcu jak helikopter przyleciał... ale ogółem było fajnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsza gra ( a w zasadzie gry ), to była totalna porażka. Na początku random wylosował najgorszą możliwą kombinację teamów. Ja, Holy.Death, Norbi i Maziak vs Syskol Alaknar i jeszcze 2 nowych, nie pamiętam nicków. Grało się dobrze, jedyne co mi przeszkadzało to Maziak cały czas spamujący swoimi "Uwaga uwaga" przez mikrofon, przez co nie słyszałem innych członków teamu. Najlepsze było wtedy, kiedy nas kilka razy ostrzegał przed chargerem, by w końcu zostać w tyle i dać mu się wywalić za okno i tym samym zabić.

Potem pingi zaczęły dawać się we znaki, więc powróciliśmy do poczekalni w celu zmiany serwera. Następny pingi miał ok, ale drużyny przeciwne słyszały siebie na wzajem. Znowu lobby i nowy serwer - wydawało się, że jest ok. Z czasem okazało się jednak, że niestety nie jest tak pięknie, bo gdy infect kogoś łapał to słyszał swoją ofiarę. Pamiętam, że wymieniłem w ten sposób z Holy'm parę zdań. :smile:

Ludzie się wykruszali z czasem, bo graliśmy ponad 2 i pół godziny. Przegraliśmy z kretesem, aczkolwiek tutaj nieco mój team zawalił. Zrushowałem i wpadłem ledwo do samolotu. Przeładowałem i miałem nadzieję, że reszta szybko padnie, bo mnie tak to coś zabije i będzie po ptakach. Leżało dwóch, jeden był ledwo żywy. Ale nie, popodnosili się wszyscy tym samym dając czas tankowi na zabicie mnie, po czym sami padli. :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejsza gra była... dziwna. Na początku mieliśmy problemy ze znalezieniem serwera - raz padło na serwer ze zbyt dużymi pingami, przez co gracze lagowali. Potem znienacka serwer wywalił nas sam w trakcie gry. Następnie dostaliśmy serwer bez możliwości rozmowy przez mikrofon, żeby dostać serwer gdzie obie drużyny mogą się ze sobą komunikować. W końcu trafiliśmy na jakiś normalny serwer.

Były straszne przetasowania drużynowe. Najpierw drużyna w składzie ja, Pawello12, norbi i... Maziak? Po stronie przeciwnej Alaknar, Syskol i jeszcze dwóch ludzi, którzy co i rusz wychodzili tak, że chyba z piętnaście razy mieli kogo innego. Po trzeciej mapie doszliśmy do wniosku, że należy zmienić drużyny. Albo serwer. Nie pamiętam. W rezultacie postanowiliśmy zagrać The Parish - a nie Dead Center - w wybranych przeze mnie składach, żeby było jakoś równo: Ja, Alaknar, Bartezoo i jflesh (czy jakoś tak) kontra Pawello12, norbi, Maziak i Syskol. Alaknar grał bardzo przyzwoicie. Może to zasługa tego, że starałem się go osłaniać w myśl zasady, żeby osłaniać tego, który idzie ostatni. Jak grałem z Pawellem12, norbim i Maziakiem to ten element trochę kulał, bo co i rusz zostawiali mnie z tyłu i ktoś mnie łapał. Ostatecznie doszło do tego, że do finału przeszedłem razem z Bartezoo i jfleshem, bo Alaknar musiał kończyć, ale graliśmy w sumie na luzie i mimo to nie oddawaliśmy przewagi.

Bohaterem meczu mianuję Boomera. Jak okazało się, że na drugiej mapie, w Parku, dostanę Tanka to zrespiłem swojego Boomera, żeby był (wtedy kontrolę przejmuje bot). Narobiłem trochę szkód, powalając dwóch Przeżytków, ale dwóch dalej żyło. A tutaj truchta mój Boomer-bot, który najpierw pluje i nikogo nie trafia. Potem stoi i patrzy jak drużyna przeciwna się podnosi, żeby na koniec polecieć z pazurami. Najpierw wali jednego i nie mogą go podnieść, to zostaje odepchnięty. Na drugiego, którego teraz wali. Znowu nie mogą podnieść drugiego, więc też go odpychają. W końcu Boomer wybucha i obrzyguje wszystkich. Ostatecznie nie udało im się wstać. Drugą wredną akcję zrobiłem Pawello12 - udało mu się dojść do końca i już siedzi w wehikule ratowniczym. Ja widzę co się dzieje to mówię, że idę zrobić krzywdę Pawello, niech nie zabija pozostałych. Omijam tamtych, wchodzę do helikoptera i powalam biednego Pawello12, który nie miał gdzie uciekać, a potem wracam wykończyć pozostałych. Nam się udało we trzech (zostawiliśmy bota), a im nie, choć straciłem pod koniec kontrolę nad Tankiem, bo długo nie atakowałem, ani nie mogłem trafić kamieniami z dołu. W sumie musimy pomyśleć o jakichś bardziej wyrównanych drużynach.

Z czasem okazało się jednak, że niestety nie jest tak pięknie, bo gdy infect kogoś łapał to słyszał swoją ofiarę. Pamiętam, że wymieniłem w ten sposób z Holy'm parę zdań.

Mnie się ten serwer akurat podobał - nie zapycha czatu głosowego, bo kanał zostaje zniszczony po utracie "kontaktu" z Zarażonym, a inni tego nie słyszą (tzn. moja i twoja drużyna). Czasem można było w ten sposób usłyszeć urywki komunikatów do pozostałych graczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, właśnie - ten gnom... Ktoś miałby ochotę zrobić jego aczika jutro?
W sumie czemu nie? Jak mi nic nie wypadnie to byłbym nawet chętny :) Jednakże, jeśli ekipa MSainta & spółka zamierza grać kolejną kampanię jutro (choć w sumie to dzisiaj) i nadal mam miejsce w drużynie to raczej kopnę się do nich. Pewności jeszcze nie mam więc proszę o kilka godzin na deklarację :happy:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Shadow

"Ekipa MSainta & spółka" nie gra dzisiaj żadnej kampanii w L4D2. Najprawdopodobniej będziemy grać Death Toll w "jedynce", bo obiecaliśmy w sobotę ImpulseM'owi że odblokujemy ostatniego achieva za kampanie którego mu brakuje. Od razu pisze że w czwartek na 99% też nie gramy. A przynajmniej ja nie gram, za resztę się nie wypowiem. Potem jest już zjazd, więc najbliższą kampanię zagramy raczej dopiero w przyszłym tygodniu.

A co do wczorajszej kampanii:

31ca1c-4.jpg

:laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby co, to mogę wam pomóc. Dwójka już mi trochę spowszedniała, więc dobrze byłoby wrócić do starej, dobrej jedynki, kiedy życie było dużo prostsze i bohaterowie fajniejsi. Prawdopodobnie tak czy siak będę sobie tam szukał gry do versusa, jak nie będziecie mieli miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do wczorajszej kampanii:
Ale za to Gong Show udało się zdobyć ;] Zresztą przeczytałem poradnik na IGN i tam jest mowa o wyniku 46... my bodajże do 16 dobiliśmy, ale może trzeba było brać opcję kontynuowania? :=) Generalnie, gdy gra się zepsuje wtedy powinno zaliczyć "acziva".

W takim razie Alaknar... jak znajdziesz jeszcze dwóch ludzi albo zwyczajnie pasuje ci na początku gra z botami to można spróbować Dark Carnival z uratowaniem gnoma (tutaj poradnik). Poziom trudności jaki chcesz, ale maks to 'normal' jakbym proponował... Cóż, poza tym powiedz jeszcze jaka godzina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę o 20 zagrać kampanię na normie. jeśli komuś brakowałoby składu - zapraszać. Nick na steamie taki, jak tu.

Mogę pomóc Alaknarowi przetaszczyć tego gnoma. Jeśli Cieniu również podtrzymuje swoją chęć do gry, byłaby już trójka. Cieniu? :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że podtrzymuję :) Zresztą nawet wpadłem na pomysł aby Norbiego ściągnąć, o ile będzie chciał. Albo Holy'ego - chyba, że dziś Face będzie grał w L4D1. Akurat nie wydaje mi się, żebyśmy mieli narzekać na brak chętnych do grania :happy: W każdym razie 20:00.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, MSainta dorwał Tank już przy końcu jak helikopter przyleciał...

Gdyby podczas finału gra mi się nie uwaliła na kilkanaście sekund nie poszło wtedy 40HP i gdybym wiedział, że heli nie ląduje na ziemi, tylko trzeba wejść do niego z trybun, to raczej bym przeżył. Tak wylazł tank, ząbi mnie przytrzymały i było po zabawie. Natomiast sama kampania niesamowicie mi się podobała, bardzo groteskowa, o bardzo odmiennym klimacie niż pierwsza ("L4D: San Andreas"). Piszczące nosy klaunów regularnie mnie rozwalały, etap z kolejką może być epicki na wyższych poziomach trudności, a moment gdy musieliśmy przejść przez te bramki, a nie mogliśmy się przedrzeć przez morze zombie i hunterów, był niesamowity i przeszliśmy ten fragment chyba dzięki szczęściu.

A co do wczorajszej kampanii:

31ca1c-4.jpg

Odnośnie dzisiejszego grania w L4D: skład ustalony od niedzieli, łącznie z dwoma rezerwowymi. Co do L4D2: coś będzie, ale raczej dopiero w przyszłym tygodniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 pasuje, podobnie jak w zasadzie każda inna. : ) Nie wiem, czy już macie te pozostałe acziki, ale ja bym chyba chętnie wszystkie trzy zrobił. Tylko nie wiem czy da radę zrobić tak, żeby wszyscy te acziki zdobywali - gnom jest chyba jedynym, który idzie dla całej drużyny.

A wczoraj się grało bardzo zacnie. Z akcentem na >grało< i pominięciem dziwnych jazd z serwerami. Restartów było chyba pięć, czy nawet więcej. Grunt, że pod koniec już nawet zaczęły mi wychodzić (wreszcie : ) ) pounce Hunterem. Niestety, nie nacieszyłem się tym, bo w mniej więcej 1/6 sekundy po wskoczeniu na kogoś dostałem piąchą rozpędzonego Tanka i padłem razem z Przeżytkiem. : )

BTW - czy spit za 360 dmg to jest coś, co sobie mogę wpisać w CV, czy raczej standard?

EDIT: kumpel chętnie z nami zagra, więc o ile mi się rachunek zgadza, mamy czwórkę graczy, tak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeszliśmy ten fragment chyba dzięki szczęściu.
Oj, wierz mi, jest :) Zresztą jedna z wcześniejszych relacji opisuje dramatyczną walkę o przeżycie na kolejce podczas "eksperta". Zresztą, chyba można zgodzić się z opinią, że Dark Carnival ma najbardziej przewalone "finały" (kolejka, bramki przed koncertem i sam koncert :happy: ). No w każdym razie mnie się tak wydaje chociaż nie grałem jeszcze w Hard Rain na ekspercie więc nie wiem jak tam ma się sytuacja.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga mapa Hard Rain jest najtrudniejsza w całej grze. Na ekspercie aby ją pokonać potrzeba nie lada wysiłku. :smile:

A ja dziś proponowałbym Poszukiwacza. Było nie było, będzie jakaś odskocznia od Versusa. Godzina myślę że jak zwykle 21.

Prawdopodobnie się pojawię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy plan wykonany :) Nie dość, że przenieśliśmy gnoma przez całą drogę to jeszcze wspólnie pokonaliśmy "Mustachio" w waleniu go po głowie... Ładnie. Co prawda finał powtórzyliśmy, bo niefortunnie Tank nas załatwił a mnie strzelił tak, że fruwałem łamiąc sobie nogi :P, ale za drugim razem poszło elegancko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszystko spokojnie. Spokojna i zrelaksowana ekipa i Dark Carnival udało się przebrnąć w miarę sprawnie. Szkoda, że przy pierwszym podejściu do finału załatwił nas tank (chyba przez to, że mołotowy (w tym jeden mój :( ) parę razy nie trafiły celu), ale poza tym bardzo fajnie.

trochę przeraziła mnie liczba FF jakich się dopuściłem w czasie gry, ale zrzucam to na karb walenia gitarą w fistaszki :), kiedy to częściej trafiałem innych niż rzeczone fistaszki...

A tak poza tym: byłem dobrze słyszalny?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...