Skocz do zawartości

Studia


niziołka

Polecane posty

Czy musisz - pewnie ocenią to lepiej osoby, które przeżyły rekrutację na te kierunki... Osobiście starałbym się o jak najwięcej punktów i dołożył przynajmniej jeden przedmiot na rozszerzeniu. Nie wiem, czy polski (bo może historię raczej?) - to trzeba sprawdzić z regulaminami rekrutacji już. Najlepiej wszystko oprócz matmy 'pchnąć' na rozszerzeniu ;]

Nawiasem mówiąc, jesteś pięknym przykładem do dyskusji mojej i Trymusa - podajesz Historię jako plan zapasowy w razie, gdybyś nie dostał się na studia prawnicze, potencjalnie powiększając te rzesze magistrów, którzy w obliczu rynku pracy mogą ów dyplom sobie schować w... szafie.

Dyskusję n.t. finansowania uczelni przeniosłem do Poglądów>Polityki, gospodarki, społeczeństwa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra... zdecydowałem się więc na studia prawnicze (prawdopodobnie UG), w dalszej kolejności historia. W takim razie matura wygląda tak: angielski (rozszrz), polski (rozszrz), WOS (rozszrz), historia, no i matma. Wystarczą dwa przedmioty zdawane na rozszerzeniu (ang i WOS), czy muszę się przemęczyć z tym piekielnym rozszerzonym polskim?*
Jeśli rozszerzony uważasz za piekielnie 'pod klucz' to zajrzyj do podstawowego. Nie wiem, czy aż tyle się zmieniło przez 3 lata, ale wtedy jeszcze przedmioty humanistyczne rozszerzone były... prostsze, bo wymagały mniej kucia, a więcej myślenia. Co prawda samo myślenie bez oparcia o wiedzę absolutnie nie dawało szans na zaliczenie egzaminu, ale i tak dawało chociaż większy komfort zdawania i więcej punktów. Poza tym: każda uczelnia inaczej mnoży punkty. Częstym mnożnikiem jest x2 (rozszerzona względem podstawowej), dzięki czemu nawet napisanie na 51 punktów rozszerzonej da ci więcej, niż napisanie perfekcyjnie podstawowej. Naprawdę warto mierzyć wyżej :)

Sama natomiast wybrałam studia historyczne jako pierwszy kierunek i zdecydowanie tego nie żałuję - jednak każdy powinien studiować to, co go pasjonuje i czym ew. chciałby się zajmować w życiu :)

Trymusowi natomiast mogę co najwyżej w imieniu Niziołczej Inkwizycji życzyć trochę szczęścia - bo wiem, że pracowitość i zdolności już ma :ok:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra... zdecydowałem się więc na studia prawnicze (prawdopodobnie UG), w dalszej kolejności historia. W takim razie matura wygląda tak: angielski (rozszrz), polski (rozszrz), WOS (rozszrz), historia, no i matma. Wystarczą dwa przedmioty zdawane na rozszerzeniu (ang i WOS), czy muszę się przemęczyć z tym piekielnym rozszerzonym polskim?*

Możliwe, że za "moich czasów" rekrutacja wyglądała nieco inaczej, ale niemal wszyscy znajomi z roku zdawali rozszerzony polski i historię. Ja zdawałem rozszerzoną historię i geografię (rekreacyjnie) i Bozia dała, że bardzo dobry wynik z historii pozwolił na dostanie się na studia prawnicze.

Trymusowi natomiast mogę co najwyżej w imieniu Niziołczej Inkwizycji życzyć trochę szczęścia - bo wiem, że pracowitość i zdolności już ma :ok:

Z początkiem października, oficjalnie dołączam do forumowych historyków =).

Gratuluję rozpoczęcia nowej drogi życia :D - NZK

Z tą nową drogą nie przesadzałbym. Drugi kierunek traktuję tylko w kategorii poszerzenia horyzontów =).

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to na studiach jest z WF-em? Do drugiej klasy liceum bylem przekonany, ze po prostu go nie ma. Okazalo sie, ze jest :). Nigdy nie nalezalem do zwolennikow tego przedmiotu. Uprzedzam wasze cichutkie domysly, nie jestem grubasem caly czas grajacym na kompie ;). Ja po prostu nie trawie gier zespolowych, preferuje np jazde na rowerze. Jak to sie na studiach do tego podchodzi itd? Mozna to sobie po prostu olac?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nos trza wyrobic 2 semestry wf-u. Ogólnie bierzesz sobie je kiedy Ci sie podoba, dyscyplin do wyboru od groma, nie tylko zespolowe (nawet takie cuda jak paralotniarstwo jest :) ). Znaczna część wiąże się z jakimiś kosztami, ale są one nieporównywalnie mniejsze niż gdybyśmy chcieli owe sporty uprawiać na własną łapę.

Jazda na rowerze jest i to chyba w dwóch formach, albo co tydzień się grupą smiga po jakichś trasach, albo dwa razy w semestrze jest weekendowy wyjazd gdzieś w góry czy cuś takiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W-F jest i zajmuje czas. Oczywiście lubiłem sobie pokopać w piłkę, ale warunki miałem znacznie gorsze niż w LO. Jak powiedział Hrabcio, uczelnie oferują naprawdę spory wachlarz dyscyplin. U mnie był nawet aerobik w wodzie.

Mozna to sobie po prostu olac?

Pewnie zależy od prowadzącego. Z moich doświadczeń wynika, że lepiej nie olewać. Pewna znajoma narobiła sobie kłopotów i musiała tuż przed sesją odrabiać zajęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lord To u was było fajnie. Ja na Wacie miałem tego 4 semestry, z tym, że nie mogłem (a może mogłem ale o tym nie wiedziałem) wybrać sobie kiedy będę je realizował. Tak więc przez pierwsze 2 lata miałem wf. U nas też była możliwość wyboru dyscypliny, ale jako że za większość trzeba było płacić, to praktycznie wszyscy zdecydowali się na wf "zwykły" tj. coś takiego jak każdy miał w zwykłej szkole średniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to w sumie wyglada to ciekawie. Bylbym wysoce zadowlony gdybym mogl na WF jezdzic na rowerze. A jezeli juz nie ma mowy o takich fanaberiach na mojej uczelni, to przynajmniej mam nadzieje na ping-ponga :)

edit

@Lord Hrabula: A gdzie Ty studjujesz, ze macie takie fanaberie jak paralotniarstwo?

Edytowano przez ^M@TRIX^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nos trza wyrobic 2 semestry wf-u. Ogólnie bierzesz sobie je kiedy Ci sie podoba, dyscyplin do wyboru od groma, nie tylko zespolowe (nawet takie cuda jak paralotniarstwo jest smile_prosty.gif ). Znaczna część wiąże się z jakimiś kosztami, ale są one nieporównywalnie mniejsze niż gdybyśmy chcieli owe sporty uprawiać na własną łapę.

Jazda na rowerze jest i to chyba w dwóch formach, albo co tydzień się grupą smiga po jakichś trasach, albo dwa razy w semestrze jest weekendowy wyjazd gdzieś w góry czy cuś takiego.

U nas jest identyczny system - albo masz zajęcia raz w tygodniu, albo jeździsz na weekend i robisz 'hurtowo'. I tak, do bardziej nietypowych sportów są dopłaty (choćby przy zakupie części własnego sprzętu). Spora część jest jednak darmowa. O ile wiem, poza sportami są także sztuki walki (Aikido etc.).

Przynajmniej tyle wiem z opowieści kolegów, sama jestem zwolniona ;P

EDIT:

Mozna to sobie po prostu olac?
Jak ze wszystkim: możesz spróbować, ale licz się z konsekwencjami. Na studiach potrafią być naprawdę poważne, np. niedopuszczenie do licencjatu. U nas się cały czas trąbi o tym i podkreśla, że trzeba mieć zaliczony WF żeby zostać dopuszczonym do licencjatu, a i tak co roku zbiera się kilka osób, którym się późno zebrało na działanie. Tylko już nie bieganie po sali ćwiczeniowej, tylko między dziekanatem, sekretariatem... i to z płaczem. Chyba więc lepiej sobie to podarować i poprawić kondycję w tradycyjny sposób, czyż nie? ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie zależy od prowadzącego. Z moich doświadczeń wynika, że lepiej nie olewać. Pewna znajoma narobiła sobie kłopotów i musiała tuż przed sesją odrabiać zajęcia.
Podpisuję się pod tym obiema rękoma ;) U niektórych prowadzących w Łodzi trzeba mieć stuprocentową frekwencję a są jeszcze tacy, którzy nie patrzą na zwolnienia lekarskie. Szczęśliwie miałem naprawdę spoko prowadzącego, który z papierkiem od lekarza przepuszczał z dwoma nieobecnościami. Jednakże najlepiej już na to chodzić, bo i tak cię to nie ominie a próba kombinacji może skończyć się... komplikacjami ;]

...nie mówiąc o tym, że na studiach wreszcie mogłem grać tylko w to w czym byłem niezły a nie w koszykówkę bądź piłkę nożną gdzie cienko było :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli w szachy? :trollface:
Nie mają czegoś takiego w ofercie :pokerglass: Niezły jestem i zdecydowanie wolę grać w siatkówkę, szczególnie, że przez parę lat wycieczek nad polskie morze sporo przegrałem w siatkówkę plażową i choć wyskok miałem beznadziejny to trzymać wymianę piłek potrafię. Z drugiej strony i tak wszyscy wiedzą, ze WF to tylko dodatek, ale jak mawiają: "W zdrowym ciele zdrowy duch" :tongue:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Idź pan! W-F to był mój ulubiony przedmiot na moim pierwszym pierwszym roku oraz na moim drugim pierwszym roku, ale to pewnie dlatego, iż nasza uczelnia wynajmuje sobie wypasioną halę z bajerami i wesolutki Polip mógł ciupać w gałę z kolegami ile tylko dusza zapragnęła! Problem w tym, że na drugim roku (a jestem na drugim roku, ha!) nie ma już tego wspaniałego przedmiotu. :( Niby istnieje opcja wbijania do innych grup na sportowe zajęcia, ale granie z jakimiś nieznanymi lelakami to już nie to samo... Na całe szczęście w czasie roku akademickiego od czasu do czasu pogrywamy z kolegami z obu kierunków podczas nudnych wykładów i innych okienek, bo niedaleko kampusu jest boisko. Ludzie na nas dziwnie patrzą, ale trzeba w końcu łamać stereotypy, a jak! Studenci w wolnym czasie grają w piłę, rety! o_O

Co do studiowania w ogólności, ten rok był dla mnie o wiele pomyślniejszy, pożarłem obie sesje praktycznie bez popitki, a teraz zapowiada się jeszcze lepiej, gdyż już wybraliśmy specjalizacje (medialna mym wyborem!) i sporo niepotrzebnego badziewia odpadnie.

Z ciekawostek, to raz na zajęciach oglądaliśmy "Maczetę", a potem rozbieraliśmy film na części składowe i szukaliśmy drugich den i innych przesłań. :> Fajno tak studiować!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawostek, to raz na zajęciach oglądaliśmy "Maczetę", a potem rozbieraliśmy film na części składowe i szukaliśmy drugich den i innych przesłań. :> Fajno tak studiować!
Mówisz? My poza 'Królestwem Niebieskim', które leciało przy wystawianiu ocen do indeksów, oglądaliśmy tylko... Monty Pythona na zajęciach ze starożytności. A konkretniej: przed zajęciami o Starożytnym Rzymie fragment "Żywotu Briana", "co właściwie dali nam Rzymianie" :D (a poza tym także po slajdach ilustrujących starożytne, greckie zapisy muzyki - współczesne odtworzenie jej).

A co robimy w wolnym czasie? Czasem wychodzimy gdzieś wspólnie, zwykle do podziemi Historii Sztuki (jakaś minuta drogi od instytutu) na czekoladę pistacjową. Albo do pobliskiej kebabiarni (tam, gdzie zabrałam część zjazdowiczów rok temu).

Natomiast jeśli chodzi o WF, to u nas sala jest chyba na drugim końcu miasta, więc potrzebne są dojazdy autobusami... I muszę się tam w ogóle wybrać, by skończyć formalności w związku ze zwolnieniem z WFu (bo oczywiście tak jest wszystko zaprojektowane, że trzeba to załatwić na kilka wyjazdów).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale macie fajnie, oglądacie filmy na zajęciach. :(

U nas film miał pojawić się na lektoracie, ale niestety na planach się skończyło, bo nas sesja zaskoczyła. Zaowocowało to tym, że ciągle najbardziej spektakularnym pokazem jaki serwowali nam profesorowie pozostaje słynna sztuka (wystawiana na wszystkich uczelniach wyższych oraz w wybranych liceach) pt. "Jak zdobyłem doktorat/habilitację/profesurę, a mimo tego przez godzinę nie umiem uruchomić projektora".

WF też niby był ino na pierwszym roku, ale podobnie jak Polip z kolegami - umawiamy się tą ekipą którą mieliśmy WF i gramy w piłkę :] Bardzo podoba mi się to, że pobudowali tych Orlików jak gołębie gniazd, więc gdzie się nie pójdzie, tam zawsze się jakieś boisko do grania znajdzie. Zwłaszcza w okresie sesyjnym dobrze jest móc się na 2/3 godzinki urwać znad książek/sprzed monitora i iść się zmęczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaowocowało to tym, że ciągle najbardziej spektakularnym pokazem jaki serwowali nam profesorowie pozostaje słynna sztuka (wystawiana na wszystkich uczelniach wyższych oraz w wybranych liceach) pt. "Jak zdobyłem doktorat/habilitację/profesurę, a mimo tego przez godzinę nie umiem uruchomić projektora".

Widzę, że ta pozycja jest powtarzana zawsze i wszędzie :D. Musi to być szczególnie zabawne na politechnikach, gdzie w teorii obsługa urządzeń elektronicznych nie powinna nikomu nastręczać problemów ;).

No a WF to oczywiście najfajniejszy przedmiot na całych studiach i bardzo żałuję, że po 2 latach skończyły mi się żetony. Gdyby się dało, to wymieniłbym te od lektoratów i ogunów na te od WF :dry:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arnie

I jest. Raz była konferencja z przedstawicielami jakiejś brytyjskiej firmy. Dziekan wydziału i dwóch innych profesorów wspomaganaych przez kilku dzielnych doktorów nie podołało misji uruchomienia rzutnika i po 15. minutach uczynił to woźny :) Sala miała niezły brecht z wyżej wymienionych.

Inny popularny odcinek tej telenoweli, to "nie umiem włączyć mikrofonu, ale się nie przyznam i będę udawał, że prawdziwe wykłady powinny być słyszalne, dzieki memu donośnemu tembrowi głosu, bez wspomagaczy elektronicznych"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekan wydziału i dwóch innych profesorów wspomaganaych przez kilku dzielnych doktorów nie podołało misji uruchomienia rzutnika i po 15. minutach uczynił to woźny smile_prosty.gif Sala miała niezły brecht z wyżej wymienionych.
U nas jedna z wykładowczyń miała wiecznego pecha z prezentacjami. Na pierwszych zajęciach okazało się, że... ktoś zainfekował laptopa wcześniej, który wyświetlił serię okien z informacjami np. "usuwanie systemu Windows..." i tak dalej, a na sam koniec jakiś śmieszny obrazek. Za innym razem, na zajęciach z tą samą panią dr z historii sztuki jej wypowiedź wyglądała następująco:

"A więc jak widzicie na przedstawionym slajdzie, ten budynek jest bardzo..." - obraca się i chwila konsternacji:

"...różowy?". Projektor akurat zaczął się obrażać i zmieniał co chwila wyświetlane kolory.

Dzisiaj natomiast pojawił się plan. Niby mamy USOS i baliśmy się, że w nim będą jakieś zapisy, ale szczęśliwie dostaliśmy już gotowy plan a system znów okazał się niepotrzebny. Wychodzi na to, że w tym semestrze mam mało zajęć, ale za to codziennie. Jest więc nikła szansa, że może któreś uda się przełożyć i mieć wolny dzień w tygodniu. Do tego wygląda na to, że wszyscy prowadzący, którzy się nam trafili są sympatyczni... A jest to dla mnie o tyle ważne, że muszę u nich wyprosić pozwolenie na 3 nieobecności, bo jestem na październik umówiona na 3 tygodnie na rehabilitację do szpitala po operacji ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do forumowiczów studiujących na Politechnice Warszawskiej. Chodzi mianowicie o plan zajęć. 30 wrześnie inauguracja roku akademickiego a planu ani widu ani słychu (chyba, że ja naprawdę nie umiem tego znaleźć). Na stronie głównej politechniki ani na stronie mojego wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych nie ma o tym żadnej wzmianki. Mam nadzieje, że ktoś z Was mnie uspokoi i powie, tak orientacyjnie, kiedy takiego planu można się spodziewać i czy możliwe jest, że plan pojawi się dopiero po inauguracji. Kurcze, bycie prawie studentem jest stresujące :P

Edytowano przez Ryba2111
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się ;] W poprzednim roku plan zajęć poznałem na dzień przed początkiem studiów i raczej wielkiego chaosu z tym nie było. Zresztą podobnie mam teraz na tej politologii - szukam i na ich stronie w strefie studenta, i na USOSie oraz w rejestracji żetonowej, ale na razie nie ma nic nowego. Zresztą to akurat najmniejsze zmartwienie dla studenta - większe z nich będą nadchodzić w takim magicznym okresie w rejonie styczeń-luty oraz maj-czerwiec co się sesją zowie i mam tu na myśli system eliminacji studentów :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do was pytanie. W tym roku (tj 26 wrz.) zaczynam studia a nie mam bardzo pojęcia o czymkolwiek.

A konkretnie: jakie są typy zajęć? Wykłady i ćwiczenia? Na wykłady się chodzi i jest to tylko przekazanie wiedzy jak rozumiem. A ćwiczenia mają taką formę, że np. robi się zadania i profesor może wziąć do tablicy dowolnego studenta? I czy jest tak, że np. odnośnie danego wykładu czyli materiału są ćwiczenia? I następują one po nim tak, że można się z danego materiału przygotować?

PS Jak bredzę to po prostu sprostujcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od kierunku, uczelni, wydziału i wreszcie samych psorów. U nas, na ten przykład uczęszczanie na wykład jest przywilejem, a nie obowiązkiem. Polegają zazwyczaj na siedzeniu i słuchaniu (nikt Cię nie zmusi do robienia notatek). Stosunkowo szybko można wyczuć, czy na dany wykład ma wartość merytoryczną, czy wykładowca po prostu przedyktowuje książkę swojego autorstwa. Ćwiczenia to zupełnie inna para kaloszy. W zasadzie są całkowicie obowiązkowe i można mieć jedną nieobecność (choć prowadzący czasem przymyka oko). To jak je będzie prowadził zależy wyłącznie od niego. Jeden doktor powiedział nam wprost, że jak jesteśmy nienauczeni to nasza sprawa, a inny każde zajęcia prowadzi wyłącznie pytając i stawiając plusiki/krzaczki/ułamki/oceny. Formy kolokwiów i ich ilość to również wypadkowa dobroci i humoru wykładowcy.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykłady mogą być obowiązkowe lub nie obowiązkowe. Z obowiązkowych są egzaminy albo zaliczenie wykładów poprzez odpowiedź ustną albo pisemnie. Na wykładach nie bierze się studentów do odpowiedzi na ćwiczeniach możesz mieć laboratorium albo ćwiczenia obliczeniowe. Jeśli będziesz mieć "szczęście to na ćwiczeniach przy tablicy będziesz stał całe 1,5h lub 2,5h zależy od ćwiczeń :D

Ps. Najczęściej wykłady nie pokrywają się z materiałem z ćwiczeń :P I jeśli nie jesteś przygotowany do ćwiczeń to zazwyczaj pierwszoroczniaków wyrzuca się za drzwi :D

Edytowano przez sebawilk
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeśli nie jesteś przygotowany do ćwiczeń to zazwyczaj pierwszoroczniaków wyrzuca się za drzwi biggrin_prosty.gif

Nie strasz gościa, bo nie będzie nic robił tylko się uczył. Taka mała anegdota dot. przygotowania na ćwiczenia: na pierwszym roku na PŚk, zajęcia z analizy matematycznej, kobieta bierze klienta do rozwiązania jakiegoś przykładu. Ten stoi, patrzy się w sufit, prowadząca próbuje go jakoś naprowadzić- tu trzeba zastosować wzory skróconego mnożenia. Na co on radosnym głosem: A co to jest? Ona pisze wzory na kwadrat sumy, różnice kwadratów itp. Facet stoi, patrzy co ona pisze i stwierdził, że on to widzi pierwszy raz na oczy, po czym usiadł zadowolony z siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy jest pierwszy semestr :D Jak to powiedział profesorek połowa z was odpadnie w 1 semestrze druga połowa na 3 semestrze : D

Ps. Wiesz są ludzie którzy nie potrafią policzyć % albo dodać ułamków [np. 1/2 + 1/2] :D

Edytowano przez sebawilk
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...