Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

No i ja dzisiaj złożyłem indeks i odpoczywam lżejszy o paręnaście nieprzespanych nocy. Trzecia sesja bez wpadki i liczę, że przynajmniej do trudniejszych egzaminów pozostanę w tym stanie. Byłem mocno tą sesją zaniepokojony. W październiku zacząłem sobie dorabiać i nauka szła jak krew z nosa. Pomimo tego poszło bardzo gładko, a jedyną trójkę z sześciu egzaminów zaliczyłem na przedmiocie typowym dla mojej uczelni z tym wiele mówiącym przedrostkiem ''Katolicki''. I can live with that.

To teraz tydzień totalnego i błogiego lenistwa... ach, życie jest piękne :)

To teraz 5 miesięcy spokoju i leniuchowania... Do następnej sesji. ^.^

PS.: Prawo konstytucyjne to twarda sztuka. Będzie mi się śniło przez najbliższych kilka tygodni.

Edytowano przez lubro
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od poniedzialku trzeba bedzie wracac znowu na zajecia, ale puki co na luzie bo do nastepnej sesji zostalo jeszcze dosyc sporo czasu ;), z sesja na 1 semestrze nie mialem wiekszego problemu, zadnych poprawek na szczescie nie bylo takze luzik. :) Pozdrawiam wszystkich studentow na forum actionum :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ferie od poniedziałkowego wieczoru. Dzisiaj tylko byłem po wpis, a przyszły tydzień to ferie właściwe a. k. a. przerwa międzysemestralna. Może wreszcie wezmę się za pisanie magisterki, bo wymówki mi się skończyły... Ale to od poniedziałku. Do niedzieli - laba ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Tur

Ja tez mialem piekne plany napisania 1 rozdialu pracy licencjackiej i napisania zaleglej pracy na zaliczenie przedmiotu, a wyszlo na to, ze za to wszystko zabralem sie w ostatnie dni :P, tak to juz jest z planami, mi zawsze wszystko na ostatnia chwile dopiero sie chce robic, bo wtedy mam wlasnie potezna motywacje, do tej pory zawsze jakos sie udawalo :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz 5 miesięcy spokoju i leniuchowania... Do następnej sesji. ^.^
Na razie sobie mówię, że nie będę się uczył na ostatnią chwilę i na pewno więcej, ale znając mnie nic z tego nie będzie :P Podobnie miałem z pisaniem różnych, krótszych prac... jedno napisałem na dzień przed i to jeszcze wieczorem, drugie podobnie a za każdym razem mówię - "następnym razem będzie inaczej". Guzik. To dopiero się boję co będzie z pracą licencjacką i magisterską.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca licencjacka, olaboga... Ledwo wymęczyłem pierwszy rozdział, który zapewne wróci z masą rzeczy do poprawy. Gdybym nie musiał pisać pracy, też bym sobie leserował do następnej sesji, a tak już pod koniec marca trzeba będzie zacząć naprawdę zasuwać, szczególnie, że drugi rozdział wymaga jednak długich odwiedzin w bibliotece.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie sobie mówię, że nie będę się uczył na ostatnią chwilę i na pewno więcej, ale znając mnie nic z tego nie będzie :P

Każdy tak mówi. Też sobie teraz rzuciłem postanowienie, że będę chodził na wszystkie wykłady i regularnie przerabiał materiał, ale prawdopodobnie po dwóch tygodniach zapał opadnie. ;p

@Zdenio - nie zazdroszczę :C

Przejrzałem sobie plan zajęć na IV semestr i mi ręce opadły. Po trzech semestrach z przynajmniej jednym dniem wolnym od zajęć w tym muszę się codziennie fatygować na uczelnię. Piątek na 14:10. Bomba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22. Jeśli natura stworzyła Cię kobietą, możesz Egzaminatora kokietować. Ale nie wolno Ci ? niewiasto płocha ? czynić mu wyrzutów, zasypywać pretensjami, urządzać mu scen, wpadać w histerię, dostawać spazmów, ani objawiać rozdrażnienia podyktowanego DSP (dysforyczny syndrom premenstruacyjny). Pociesz się, że powetujesz to sobie z nawiązką po wyjściu za mąż. A co dopiero jak zostaniesz teściową!

23. Nie nauczyłeś się, ponieważ byłeś chory, nieszczęśliwy, pokrzywdzony, zbolały, lub zrozpaczony. Miałeś kłopoty z szefem, żoną (mężem), teściową, trzódką niebożątek, szwagrem lub plebanem. Wypadł Ci szpital, pielgrzymka, kolęda, poligon, remanent, podorywka lub świniobicie. Bądź pewien, że Egzaminator szczerze Ci współczuje ? choć pewnie i na to nie wygląda ? ale oceny pozytywnej za to Ci nie postawi.

24. Oblawszy egzamin, nie wiń za to Egzaminatora, lecz siebie. Pamiętaj, że to nie on Cię oblał, tylko to Ty oblałeś.

25. Oblawszy egzamin poprawkowy, nie przejmuj się nadmiernie. Na pewno jesteś dobry w innych dziedzinach. Einstein też oblewał egzaminy. Kto wie, może Ty będziesz drugim Einsteinem?

A oto posmak tego co ja przeżyłem podczas tej sesji, czyli Przykazania egzaminacyjne profesora od historii doktryn. Można się burzyć, że należał on do dobrych wujaszków, ale przynajmniej proces egzaminowania był szybki i dobrze zorganizowany. Więcej tutaj. =)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22. Jeśli natura stworzyła Cię kobietą, możesz Egzaminatora kokietować. Ale nie wolno Ci ? niewiasto płocha ? czynić mu wyrzutów, zasypywać pretensjami, urządzać mu scen, wpadać w histerię, dostawać spazmów, ani objawiać rozdrażnienia podyktowanego DSP (dysforyczny syndrom premenstruacyjny). Pociesz się, że powetujesz to sobie z nawiązką po wyjściu za mąż. A co dopiero jak zostaniesz teściową!
Nie umiem się zgodzić z tym punktem. Jak dla mnie - np. ubieranie się specjalnie 'wyzywająco' na egzamin to jakaś forma prostytucji - pokazujesz kawałek ciała, dostajesz lepszą ocenę... Zawsze staram się na egzamin ubrać jak najwłaściwiej, a im więcej słyszę o jakimś egzaminatorze, że 'lubi sobie popatrzeć' tym bardziej zasłaniające ciuchy mam na sobie, jak golfy itd ;P Jakoś wizja zdobywania oceny swoją wiedzą zawsze bardziej mi się podobała... No i dodatkowo ostatnio miałam potwierdzenie - jedna z dziewczyn zdających ze mną uczyła się mniej, ale za to na egzamin ubrała się prawie jak prostytutka. I nie dość, że oblała, to marzła cały egzamin ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można się burzyć, że należał on do dobrych wujaszków, ale przynajmniej proces egzaminowania był szybki i dobrze zorganizowany. Więcej tutaj. =)
Muszę przyznać, że umarłem przy czytaniu instrukcji polowej :D Nie wiecie czasem czy facet naprawdę nie miał jakieś kariery wojskowej? ;]

Cóż, czas wolny powoli się kończy, ale przynajmniej do 8 IV nie muszę narzekać na plan zajęć :) Powiedziałbym nawet, że jest niesamowicie lekki... za to dla przeciwwagi w sesji letniej czeka mnie z pięć egzaminów w porównaniu do dwóch minionych. Z jednej strony fajnie, z drugiej jak przejdę - jeśli - na drugi kierunek (ew. studiując oba równocześnie) to obawiam się, że ciężko będzie się przestawić :/ Eh, z dwojga złego wolę cieszyć się miłą teraźniejszością niż zamartwiać ponurą przyszłością ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bueee, dostałem się na magisterkie i od jutra muszę po dwumiesięcznej przerwie powlec się znów na uczelnię... Z dobrych wiadomości oddadzą mi wreszcie legitkę i nie będzie ze mnie PKP więcej zdzierać :P Ze złych, to w indeksie będę miał wpisane, że jestem znów na pierwszym roku :D Poza tym nie mogłem sobie sam planu ułożyć i przez to wylądowałem z wolnym wtorkiem i środą, co się do niczego zupełnie nie przyda. Czwartek i piątek zaczynam o 7, tak więc życie towarzyskie mogę sobie ograniczyć, do pogrania w L4D2 chyba :P

Co do sesji, to ja bym mógł przyjść w samych gaciach na niektóre egzaminy, ale z drugiej strony wiadomo, że zbyt wysoko się nie cenię, co udowodniłem notorycznym odgrywaniem pewnej roli w pewnej grze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lord Hrabula -> podejrzewam, że to nie jest taka prosta rola. Wyceniać się nie ceniąc się ;) Poza tym - wydaje mi się, że ubiorem w sytuacjach specjalnych, jak np. egzaminy pokazujemy nie tylko to, jak cenimy siebie, ale i jak cenimy egzaminatora...

Mam też pewne pytanie, które mnie nurtuje. Na ile dni zwykle przed rozpoczęciem nowego semestru macie plan? U nas zawsze późno się pojawiał, i oczywiście dalej go nie ma (a za tydzień już mamy pierwsze zajęcia). Wywołuje to we mnie pewne zaniepokojenie, bo jednak znajomość planu zajęć umożliwiłaby mi choćby orientowanie się, kiedy mogę iść do lekarza, a muszę chodzić często ;P No i wcześniej skończyłam lektorat, więc też egzamin muszę zdać jak najszybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Niziołka, na pocieszenie powiem Ci, że u mnie plan zazwyczaj publikowany jest na ostatnią możliwą chwilę, tak jak z resztą większość jakichkolwiek informacji. Wielokrotnie powtarza się taki scenariusz : Wstaje o 5.30 żeby zdążyć na 8 na zajęcia (dojeżdżam dosyć spory kawałek), o 6.50 mam pociąg, który dojeżdża około 8 do docelowej stacji. Spieszę się na uczelnie, ponieważ nie lubię się spóźniać, kiedy wchodzę na korytarz napotykam zdziwiony na grupkę, która powinna być już na zajęciach i dowiaduje się iż zajęcia zostały odwołane. Lekko denerwujące są takie sytuacje :). Ogólnie jednak mówiąc w miarę jestem z moich studiów zadowolony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam też pewne pytanie, które mnie nurtuje. Na ile dni zwykle przed rozpoczęciem nowego semestru macie plan?

U mnie był już pierwszego dnia drugiego tygodnia sesji, bo już po 3 dniach od jego pojawienia się ruszyły zapisy na ćwiczenia. Jedne jedyne, które mają tylko dwie specjalizacje, a trzy pozostała mają jeno wykłady :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do osób studiujących medycynę. Jak trudno jest się dostać na ten kierunek? Trzeba błyskać geniuszem? I jak trudno jest już na tych studiach? Jestem w 3 gim, zamierzam iść do LO na profil biol-chem, potem na medycyne, ale nie wiem czy dam sobie radę. Z chemii jestem uczniem czwórkowym, z biologii trochę gorzej, ale to z lenistwa.

Wiem, to wszystko znajdę w google, ale jednak odpowiedzi jakie znalazłem nie satysfakcjonują mnie. Bardzo bym był wdzięczny za odp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem się zgodzić z tym punktem. Jak dla mnie - np. ubieranie się specjalnie 'wyzywająco' na egzamin to jakaś forma prostytucji - pokazujesz kawałek ciała, dostajesz lepszą ocenę...

Jako, że profesor zajmuje się również prawem wyznaniowym, jestem pewny, że spoglądając na skąpo ubraną studentkę, chce jedynie ocenić dzieło Stwórcy =).

No i dodatkowo ostatnio miałam potwierdzenie - jedna z dziewczyn zdających ze mną uczyła się mniej, ale za to na egzamin ubrała się prawie jak prostytutka. I nie dość, że oblała, to marzła cały egzamin ;]

A więc prawdą jest to, iż nikt nie będzie bardziej złośliwy wobec kobiety niż inna kobieta ^^ .

Muszę przyznać, że umarłem przy czytaniu instrukcji polowej :D Nie wiecie czasem czy facet naprawdę nie miał jakieś kariery wojskowej? ;]

Z tego co wiem nie, jednak jego hobby to kolekcjonowanie mundurów różnych armii, w których przychodzi na wykłady.

Cóż, czas wolny powoli się kończy, ale przynajmniej do 8 IV nie muszę narzekać na plan zajęć :)

Wolne? Jakie wolne?! Za chwilę mam ostatni egzamin i choć w teorii najkrótszy to nie znalazłem w sobie na tyle energii aby przygotować się doń tak dokładnie jak do poprzednich. Co jest jednak najbardziej demotywujące - już na jutro mam do przeczytania orzeczenie SN, na podstawie którego muszę napisać opinię, a w środę kolokwium z całego poprzedniego semestru. Zero ferii, zero wolnego. Te studia wyszarpią ze mnie ostatnią uncję życia...

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam też pewne pytanie, które mnie nurtuje. Na ile dni zwykle przed rozpoczęciem nowego semestru macie plan?
Na semestr zimowy znałem rozkład zajęć i przydział grup w poniedziałek czyli na dzień przed zajęciami :P W letniej spisali się już lepiej, bo sprawdziłem koło piątku na stronie wydziału i plan leżał elegancko ułożony. Cóż, w tej jak i w wielu innych przypadkach to indywidualna kwestia uniwersytetów ;]

Z tego co wiem nie, jednak jego hobby to kolekcjonowanie mundurów różnych armii, w których przychodzi na wykłady.
Hm, im więcej słyszę o tym egzaminatorze tym bardziej wydaje się on postacią wprowadzającą niezwykłą barwność w tok studiów :D Daleko jestem od prawdy? ^_^

Wolne? Jakie wolne?! Za chwilę mam ostatni egzamin
Tja, uroki wydziału prawa jeśli się nie mylę? Pocieszę cię, że na UŁ filologia angielska w sesji zimowej miała egzamin jeden... natomiast w letniej aż trzynaście. Dlaczego? Nie pamiętam dokładnie i zapewne nie chodzi tutaj o system całoroczny (a może, cholera wie ;p), ale taka liczba mną wstrząsnęła. Przecież to będzie ciąg śmierci.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tja, uroki wydziału prawa jeśli się nie mylę?

Raczej specyfikacja uczelni. Ja miałem w tegorocznej zimowej sesji 6 egzaminów w ciągu 10 dni. Podobnie było w poprzednich. Sam nie wiem, który model lepszy :C.

Semestr się zaczął. Pomijając początkowy chaos organizacyjny (3 ćwiczenia w jednym czasie, przeniesienie graniczy z cudem) jestem o jego przebieg spokojny. W sesji letniej mnie czeka tylko 4 egzaminy i zewnętrzny egzamin z j. angielskiego. Z tego tylko karne i administracyjne to klocki tekstu do przeczytania po kilka razy. Jeszcze, żeby wiosna wreszcie zawitała, to już w ogóle będzie dobry semestr. ^.^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos angielskiego, nie orientujecie się, czy w całym kraju egzaminy są takie same? Czy to każda uczelnia układa własne? Osobiście mile się zaskoczyłem - praktycznie bez żadnej powtórki gramatyki, tylko z bagażem wiedzy z lektoratu udało mi się napisać (i powiedzieć) B2 na 5 :P

Wkurza mnie ten semestr, przedmiotów chyba więcej niż w poprzednim, a tu trzeba drugi rozdział pracy zaczynać... Ech. I nie mam już wolnych poniedziałków, tylko piątki.

Edytowano przez ZdeniO
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Niziołka, na pocieszenie powiem Ci, że u mnie plan zazwyczaj publikowany jest na ostatnią możliwą chwilę, tak jak z resztą większość jakichkolwiek informacji. Wielokrotnie powtarza się taki scenariusz : Wstaje o 5.30 żeby zdążyć na 8 na zajęcia (dojeżdżam dosyć spory kawałek), o 6.50 mam pociąg, który dojeżdża około 8 do docelowej stacji. Spieszę się na uczelnie, ponieważ nie lubię się spóźniać, kiedy wchodzę na korytarz napotykam zdziwiony na grupkę, która powinna być już na zajęciach i dowiaduje się iż zajęcia zostały odwołane. Lekko denerwujące są takie sytuacje
No to ja mam bardzo podobnie :) Wstaję o 5:00, pociąg o 6:30, o 7:15 we Wrocławiu, o 7:45 na uczelni spokojnym krokiem... Ale zajęcia są dopiero od 8.30, więc jeszcze dodatkową prawie godzinę muszę czekać... Więc się zwykle wcześniej dowiaduję, którzy wykładowcy/ćwiczeniowcy lubią się spóźniać, i czasem mogę wstawać nawet o 6:00, a potem w biegu zdążyć być o 8:40, zanim jeszcze się pojawi prowadzący ;)

Szczęśliwie, jest szansa, że w tym semestrze czeka mnie tylko jedno wstawanie o 5:00 (na proseminarium, które nie wiem, jak działa, więc nie wiem, jak będzie z ułożeniem go). I mam WOLNY PIĄTEK! ^______^ Oczywiście nie bez ofiar - w poniedziałek mam zajęcia 10-19:00 bez okienek, wtorek tak samo, ale z jednym okienkiem. Środa - 2x zajęcia, czwartek - pewnie z 6h (zajęć mam 4,5 ale chyba będę robić dodatkowe 1,5h dodatkowych zajęć na pokrewnym instytucie - wykłady z kultury lateńskiej - o ile dostanę oczywiście zgodę).

A więc prawdą jest to, iż nikt nie będzie bardziej złośliwy wobec kobiety niż inna kobieta ^^ .
Gdyby to była złośliwość, to było dobrze. Ale to było stwierdzenie faktu ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmienię nieco temat dyskusji.

Co sądzicie o studiach zaocznych? W tym roku mam maturę i nie ukrywam, że coraz intensywniej myślę nad połączeniem zaocznego studiowania i pracy. Niby nie mam problemu z finansowaniem dziennych (wiadomo, rodzice), ale chciałbym jednak zdobyć tą upragnioną niezależność finansową. Orientuje się ktoś jak na 'zaocznych' patrzą pracodawcy, jak to w ogóle wygląda? Byłbym wdzięczny za rady, odpowiedź ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewątpliwym plusem jest to, że będziesz miał doświadczenie zawodowe no i przede wszystkim sam się przekonasz jak to jest zarabiać na życie =). Ale mówiąc szczerze - wiele zależy od kierunku. Niektórzy nie dają rady połączyć pracy pełnoetatowej ze studiowaniem jakiegoś czasochłonnego przedmiotu. Z drugiej jednak strony ludzie mają różną wytrzymałość i potrzeby odpoczynku, snu, życia osobistego etc.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, dużo zależy od tego, co chcesz studiować i w jakim charakterze chcesz pracować - znam zarówno ludzi, którzy ledwo dają radę, jak i takich, którzy bez problemu to łączą. Rozumiem, że nie zamierzasz wyjeżdżać z Warszawy (bo kto by chciał? ;) ) więc nie masz ciśnienia na szybkie znalezienie pracy - w tym wypadku poleciłbym Ci szukanie od razu pracy w branży, bo np. bycie kelnerem potrafi nieźle wciągnąć (to nie moje osobiste doświadczenia, tylko różnych znajomych) - jest z z tego często niezła kasa, ale doświadczenie zawodowe raczej niewielkie (no, chyba, że mówimy generalnie o branży gastronomicznej).

Możesz też spróbować, po wyborze kierunku, przejrzeć plany i programy nauki z poprzednich lat na studiach dziennych - to się oczywiście pewnie trochę zmienia, ale będziesz miał pojęcie odnośnie obciążenia tygodnia zajęciami i może się okazać, że będziesz w stanie połączyć studia dzienne i pracę (może nie od razu - mi np. od połowy drugiego roku bezproblemowo się udaje połączyć dzienne studiowanie i pracę na 1/2 - 3/4 etatu, co przy mieszkaniu z rodzicami daje stosunkowo dużą niezależność finansową), z tym, że bardzo dużo w tym momencie zależy od tego, jak podejdzie do sprawy pracodawca.

Jest też kwestia poziomu nauki - z reguły studia zaoczne wypuszczają gorzej wyedukowanych studentów (oczywiście, wszystko koniec końców zależy od osoby) - są wobec nich niższe wymagania, czasem nie mają ćwiczeń tylko same wykłady itp. itd., więc trzeba się zastanowić czy w ostatecznym rozrachunku to przyniesie korzyść. Przy rekrutacji do pracy studia zaoczne raczej nie będą atutem.

Pozdrawiam,

ps. naturalnie, wyżej wymienione opinie są oparte na niereprezentatywnej próbie mojej i moich znajomych z warszawskich uczelni, w związku z czym mogą nie być przekładalne na ogół kraju (czy nawet miasta)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy rekrutacji do pracy studia zaoczne raczej nie będą atutem.

Tyle, że na dyplomie ukończenia uczelni nikt nie zamieszcza informacji o tym, w jakim trybie studiowałeś. Dyplom magistra, który kończył studia dzienne, wygląda identycznie do dyplomu tego, który studia kończył zaoczne. Jeśli sam się nie wysypiesz, to nie sądzę by ktoś sądował o to uczelnię :) Z resztą nie wiem, czy uczelnia jest w ogóle upoważniona do podawania takich informacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jesteś całkowicie pewien, że tak jest w tej chwili? Bo pamiętam, że tak było, ale gdzieś słyszałem jakiś czas temu, że miało się to zmienić. Jestem prawie pewien, że na moim dyplomie ukończenia studiów licencjackich jest wpisany tryb, ale głowy nie dam, sprawdzę to wieczorem w domu.

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...