Skocz do zawartości

Szkoła


Gość Qn`ik

Polecane posty

Jak się uczę ?? To chyba proste , przychodzę do domu rzucam książki i... leżę ^^. Odpoczywam sobie i staram wyczyścić umysł z niewaznych informacji ... Staram się zrobić to co sięda ... a potem gram na komputerze , piszę recki , opowieści itp.itd. Po prostu rozrywam się. Gdy już nadchodzi dzień odrobienia lekcji to musze to przeboleć i zrobić.

Ogólnie z Fizyki , chemii czy matematyki wogóle się nie uczę. Na lekcji wszystko mi wpada do głowy i zasuwam z zadaniami ^^. Lecz gdy jest coś trudniejszego to staram sięto przećwiczycw domciu.

Gorzej już z polakiem lub biologią (geografii nie cierpię :P). Tutaj muszę kuć by coś umieć... kuć kuć... nigdy nie lubiłem regułek i tym podobnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Ogólnie z Fizyki , chemii czy matematyki wogóle się nie uczę. Na lekcji wszystko mi wpada do głowy i zasuwam z zadaniami ^^. Lecz gdy jest coś trudniejszego to staram sięto przećwiczycw domciu.

Jejku... Ja tez bym chciał mieć taki dar :( Ale niestety, realia są inne. Z lekcji fizyki to nic nie umiem - musze się douczac w domu.

Chemia jako tako wpada do łba.

Matma - narazie logika, więc wszystko ładnie w mózgu się układa bez domowych powtórek :)

masohista]Gorzej już z polakiem lub biologią (geografii nie cierpię :P). Tutaj muszę kuć by coś umieć... kuć kuć... nigdy nie lubiłem regułek i tym podobnych.

Dla mnie to biologia jest łatwa do nauczenie. Zawsze był to mój ulubiony przedmiot. Jest taki prosty, wszystko jest logicznie uporządkowane i nie muszę kuć, żeby coś zrozumieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jejku... Ja tez bym chciał mieć taki dar :( Ale niestety, realia są inne. Z lekcji fizyki to nic nie umiem - musze się douczac w domu.

Chemia jako tako wpada do łba.

Matma - narazie logika, więc wszystko ładnie w mózgu się układa bez domowych powtórek :)

Jaki dar??? Ja mam po prostu mózg bardziej nastawiony na nauki ścisłe ^^.... z humanistyki uczyć już się muszę.... ale staram sie jak najbardziej przystosować do wszystkiego :wink:

Dla mnie to biologia jest łatwa do nauczenie. Zawsze był to mój ulubiony przedmiot. Jest taki prosty, wszystko jest logicznie uporządkowane i nie muszę kuć, żeby coś zrozumieć.

No widzisz Tobie lepiej idzie z biologią ... a ja się muszę podłuczyć na te lekcje. Chociaż staram się wszystko zapamiętywac jak się da :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ekhem... mój rok szkolny dopiero sie zaczął (dokładnie 22 września) - gdyz mam indywidualne. Jako pierwsza przyszła do mnie tzw. pani czteroprzedmiotowa:), który uczy bioli, fizy, chemii i gegry. Początek miałem jako - taki - wiadmo w nauce człowiek sie rozkręca jak tłoki w silniku:). A w piatek miałem histę (z moim wychowawcą) i tu była klapa:) -temtyka I wojny światowej (lepszy, dużo lepszy jestem z II). Gosciu pytal mnie o coś a ja wyłączony, rozkojarzony traciłem wątek i odpowiadałem na zupełnie inny temat niż facet spytał. Ech. Początki są ciężkie. Grunt, ze od klasówek jestem częsciowo odciążony:).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jejku... Ja tez bym chciał mieć taki dar :( Ale niestety, realia są inne. Z lekcji fizyki to nic nie umiem - musze się douczac w domu.

Chemia jako tako wpada do łba.

Matma - narazie logika, więc wszystko ładnie w mózgu się układa bez domowych powtórek :)

Jaki dar??? Ja mam po prostu mózg bardziej nastawiony na nauki ścisłe ^^.... z humanistyki uczyć już się muszę.... ale staram sie jak najbardziej przystosować do wszystkiego :wink:

Dla mnie Chemia jest banalna, wszystko ładnie się układa, pięknie :D i nie mam najmniejszych problemów z uczeniem się tego przedmiotu. Matma i Fizyka tu już trochę gorzej, ale nadal ciągnie dobrze :wink: . Nie lubię humanistycznych przedmiotów, może dlatego, że niektóre nauczycielki nie moga mnie przeknać do ich lekcji (niemiecki :twisted: ).

Dla mnie to biologia jest łatwa do nauczenie. Zawsze był to mój ulubiony przedmiot. Jest taki prosty, wszystko jest logicznie uporządkowane i nie muszę kuć, żeby coś zrozumieć.

No widzisz Tobie lepiej idzie z biologią ... a ja się muszę podłuczyć na te lekcje. Chociaż staram się wszystko zapamiętywac jak się da :wink:

Ja też mam podobną sytuację, biologii bardzo nie lubię i tylko na przyrodzie coś tam lubiłem, ale dlatego, że było tego nie wiele a więcej geografii (jest z bardziej lubianych prze ze mnie przedmiotów)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Devil beer drinker

Jak prawie kazdy matma mi wchodzi do łba bezproblemowo. Za to chemia... no tu jest gorzej, a cała reszta tez nie jest trudna.problem w tym ze zadko siedze przed książką i umiem tylko to co nauczycielka mówiła na lekcji :(. Tos sie czasami źle kończy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No kuc to ja też nie potrafię :] .

Nie potrafisz, czy to znaczy, że próbowałeś i ci nie wychodziło? :P

Ja tam nigdy, nie próbowałem, bo nie mógłbym znieść uczenia się regułek i innego typu niepotrzebnego mi badziewia na pamięć. Do zadań wystarczy mi jak raz zobaczę jak to należy robić, albo sam dojdę do tego korzystając z wcześniej zdobytych umiejętności i kojarzenia faktów. Jeśli chodzi o sprawdzany czysto teoretyczne jak tez z historii czy biologii, to wcześniej raz czytam sobie materiał, żeby mieć jakąś podstawę, a potem już tylko improwizacja i znowu kojarzenie faktów. :D

Jak juz pisałem - łatwiej mi wchodzą sposoby rozwiązywania rozmaitych zadań, niż wbijanie do łba regułek :P . Przy zadankach - wystarczy, że raz przejrzę z grubsza zeszyt[czasem książkę... rzadko... w ostateczności... :P ] i właściwie już potrafię.

To prawie jak u mnie szczególnie jeśli chodzi o rozwiązywanie zadań, bo ja już kilka lat temu (w 5. klasie podstawówki) zrezygnowałem z uczenia się regułek i teraz bazuję na rozumie, a nie wiedzy, i jak na razie sprawdza sie to doskonale (a ja mam dużo więcej wolnego czasu).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No kuc to ja też nie potrafię :] .

Nie potrafisz, czy to znaczy, że próbowałeś i ci nie wychodziło? :P

Owszem :] . Próbowałem wiele razy - czy to jakieś daty, pierwiastki na chemię, czy jakiś inny badziew. No niby to zapamiętywałem - ale na góra 2 dni :P . Później już pustka. I nie było też tak, że to czego się nauczyłem to już wiem - zapamiętywałem raczej to co miałem napisane na kartce - obraz tego co napisałem[nie wiem jak to wytłumaczyc :P ].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapamiętywałem raczej to co miałem napisane na kartce - obraz tego co napisałem[nie wiem jak to wytłumaczyc ].

Odpowiedź jest bardzo prosta-jesteś 'wzrokowcem'-czyli znacznie łatwiej łatwiej zapamiętać Ci rzecz' date=' którą widzisz gdzieś napisaną/narysowaną, a nie usłyszaną(niektórzy są słuchowcami, i wtedy, gdy się uczą wolą sobie czytać na głos albo żeby ktoś im czytał, bo po prostu łatwiej sobie wtedy przyswajają).

:D +-->

(Diabelski piwo-spijacz :D )
Jak prawie kazdy matma mi wchodzi do łba bezproblemowo. Za to chemia... no tu jest gorzej, a cała reszta tez nie jest trudna.problem w tym ze zadko siedze przed książką i umiem tylko to co nauczycielka mówiła na lekcji . Tos sie czasami źle kończy.[/quote']Cóż, mnie chemia, historia, polski nie robią większych problemów, w przeciwieństwie do np. matematyki i fizyki-w sumie teorię znam na pamięć, ale gorzej jest w praktyce jak już muszę to wiedzą się wykazać lub w inny sposób odowodnić...wzory znam, bardziej 'słowne' tłumacznenie również, ale nie potrafię, jak mnie ktoś zapyta tego wytłumaczyć lub na podstawie pytań do tego odpowiedzieć...zgroza po prostu :evil:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, przedmiot z najgłębszych otchłani koszmarów - fizyka. Biorąc pod uwagę, że nigdy nie miałem do niej ciągot i dodając do tego, że uczy mnie dyrektorka szkoły (która na fizyce zna się jeszcze gorzej niż ja ;]) można sobie łatwo wyobrazić horror jaki przeżywam na każdej lekcji :P Jeszcze robienie zadań jakoś ujdzie, ale uczenie się teorii i wyprowadzanie wzorów to kompletna porażka :)

Swoją drogą zastanawiam się na czym polegają te wszystkie kursy megacoolwypasszybkiego uczenia się... Ktoś może miał coś takiego i się podzieli wiedzą?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biologia, chemia, geografia, fizyka - tego nie da się nauczyć ;P zwłaszcza dwa pierwsze - normalnie błogosłąwię trzecią klasę LO, bo nie musze się już uczyć wyżej wymienionych :D najgorsze jest to, że wszystkie politechniki chyba się zmówiły i w tym roku chcą matury z fizy :P No ale pozostają jeszcze uniwersytety :]

Heh, jak już wspomniałem o maturze - jutro musze oddać kart(k)ę na której wybieram przedmioty zdawane na tej Nowej Piknej Maturze ;P Polski, angielski, matma, informatyka i WOS - nazwijcie mnie samobójcą, ale taki zestaw sobie funduję :D Wtym wszystko poza polskim na rozszerzonym (poniekąd z musu, bo albo jako dodatkowe, albo chcą tgo w nowej szkole). Od dziś mówcie mi kamikadze :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biologia, chemia, geografia, fizyka - tego nie da się nauczyć ;P zwłaszcza dwa pierwsze

Z biologią nie jest jeszcze tak źle, bo jeśli lubi się przyrodę i te sprawy, trudności raczej nie ma. Co innego fizyka- suche wzory i definicje, najgorsze co może spotkać ucznia. :P Z chemią jak narazie sobie radzę (o dziwo, bo w gimnazjum miałam dwóję :D), a z geografią... no cóż, zależy od tematu. Nigdy nie szło mi obliczanie, ale już różne ciekawostki o państwach/miastach i ich położenie miałam wyuczone...

Odpowiedź jest bardzo prosta-jesteś 'wzrokowcem'-czyli znacznie łatwiej łatwiej zapamiętać Ci rzecz, którą widzisz gdzieś napisaną/narysowaną, a nie usłyszaną(niektórzy są słuchowcami, i wtedy, gdy się uczą wolą sobie czytać na głos albo żeby ktoś im czytał, bo po prostu łatwiej sobie wtedy przyswajają).

U mnie to wygląda mniej więcej tak, że przepisuję na osobną kartkę wszystkie potrzebne wiadomości, każdą innym kolorem. Przy okazji zapamiętywania, jaką barwę ma dana definicja, uczę się już przy samym jej pisaniu po raz kolejny. Później tylko w pamięci sobie to odtworzę i gotowe. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieee, nawet mnie fizyka nie straszcie! :) Dla mnie jest to najglupszy z mozliwych przedmiotow. Po prostu suche definicje, wzory i inne pierdoly. Na szczescie mam fajnego nauczyciela, poniewaz ma dziwny system oceniania :). Na szczescie w tym wypadku jest to zaleta, a nie wada.

Biologia ujdzie, bo akurat mamy genetyke, w dodatku z bardzo fajna kobieta. Lekcje sa fajne i ciekawe, a temat wydaje sie interesujacy, co niestety nie udawalo sie osiagnac mojej poprzedniej nauczycielce tego przedmiotu.

BTW: wiecie, jaka mam kijowa szkole? W ciagu 2 lat nauki mialem 4 nauczycieli angielskiego, a teraz jeszcze bedzie 3 rok i tez nie wiem, czy nam go nie zmienia. Jak w takich warunkach mozna sie uczyc jezyka? Niemieckiego uczy mnie caly czas jedna nauczycielka, fajna zreszta i widac, ze uczniowie robia postepy. A kiedy nauczyciel sie zmienia tak czesto? Postepow sie niestety nie da robic. Swiadczy to o tym, ze o prawdziwej nauce jezyka w szkole mozna zapomniec i jedyne co warto, to zapisac sie na prywatne lekcje. Inaczej sie chyba nie da.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź jest bardzo prosta-jesteś 'wzrokowcem'-czyli znacznie łatwiej łatwiej zapamiętać Ci rzecz, którą widzisz gdzieś napisaną/narysowaną, a nie usłyszaną(niektórzy są słuchowcami, i wtedy, gdy się uczą wolą sobie czytać na głos albo żeby ktoś im czytał, bo po prostu łatwiej sobie wtedy przyswajają).

U mnie to wygląda mniej więcej tak, że przepisuję na osobną kartkę wszystkie potrzebne wiadomości, każdą innym kolorem. Przy okazji zapamiętywania, jaką barwę ma dana definicja, uczę się już przy samym jej pisaniu po raz kolejny. Później tylko w pamięci sobie to odtworzę i gotowe. ^^

:D Ja mam jeszcze inaczej :P . Biorę sobie kartkę A4 w kratke i dzielę ją tak, że ma 3x5 kwadratowych pól. Później w każdym wpisuję co tam mam sie nauczyc, ważne rzeczy i takie tam pierdoły. Później lekko każde pole koloruję - i tak się ucze[jeżeli już to robię :P , chociaż niedługo pewnie będę coraz częsciej^^] .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wygląda mniej więcej tak, że przepisuję na osobną kartkę wszystkie potrzebne wiadomości, każdą innym kolorem. Przy okazji zapamiętywania, jaką barwę ma dana definicja, uczę się już przy samym jej pisaniu po raz kolejny. Później tylko w pamięci sobie to odtworzę i gotowe. ^^
:D Ja mam jeszcze inaczej :P . Biorę sobie kartkę A4 w kratke i dzielę ją tak, że ma 3x5 kwadratowych pól. Później w każdym wpisuję co tam mam sie nauczyc, ważne rzeczy i takie tam pierdoły. Później lekko każde pole koloruję - i tak się ucze[jeżeli już to robię :P , chociaż niedługo pewnie będę coraz częsciej^^] .

Ludzie ja was podziwiam, mi nie chciałoby się robić czegoś dodatkowego przy nauce. Każda minuta więcej spędzona na nauce to dla mnie bardzo niemiłe przeżycie. Ja ograniczam się jedynie do pojedyńczego czytania tego co mam się nauczyć, ewentualnie, jeszcze czasem zrobię jakieś zadanie przed sprawdzianem z fizyki. I nic poza tym. Pewnie gdybym bardziej się przykładał i wymyślił sobie jakąś ciekawą metodę, to moje wyniki były by lepsze, tylko mi się nie chce, bo bez tego nie są najgorsze. A ja nie czuję w sobie, żadnej chęci na dodatkową pracę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hueh ... niezłe sposoby macie. Ja zazwyczaj piszę ściągi , ale z nich nie korzystam. Po prostu biorę kartkę przepisuję to co musze isę nauczyć i czytam kilka razy. PO godzinie odpoczynku staram sięprzypomnieć to co napisałem. Potem piszę ściągę ponownie , ale to co sie da przepisuję z pamięci i tak w kółko. LEcz przy większyk pracach tak się nie da (baaardzo duzo pisania ) ;(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do sciagania, to ja od czasu zlapania mnie na tym niecnym procederze na lekcji geografii z zeszytem na kolanach dalem sobie z tym spokoj . Wole sciagnac od kogos, niz z kartki czy zeszytu. Bo najlepiej to sie po prostu nauczyc, a nie sciagac .

Ja baaardzo rzadko ściągam... staram się wogóle , ale jeśli nadarzy się okazja to zerkam ;]. Bardziej mnie interesują wygłupy kolegów ze ściąganiem ... czego to oni nie wymyślili. Ściągi w piórnikach , na rękach , w rękawie , na butach. OCzywiście ten komu uda sie ściągnąć jest bohaterem :/. Lecz czasami jak tak patrze np. dostaję 4 i sie ciężko przygotowałem , a ten dostaje 4 za ściąganie to mam dziwne uczucie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie. Mnie tez cholera bierze, jak widze, kiedy ja ciezko sie uczac dostaje np. 3, a ktos sie chwali, ze ma 5, poniewaz sciagal. Wtedy mam ochote mu sie rzucic do gardla. Ja tu sie mecze, trace czas, a on sobie po prostu napisal sciage! Ostatnio wlasnie na angielskim mialem taki przypadek. Jakos dziwnym trafem niemalze caly rzad dziewczyn pod sciana mial 5. Co, moze sie nauczyly? Bez przesady. Akurat z angielskiego znam ich umiejetnosci i wiem, ze 5 z tamtej pracy byla daleko poza ich zasiegiem. Po prostu jedna zdolna (100%, chociaz czesc pewnie tez sciagnela) to wszystko umiala i sie rozeszlo po rzedzie. A pozostala czesc klasy, ktora kobieta porozsadzala (na nie juz nie starczylo lawek, wiec siedzialy razme), dostala gorsze oceny. Gdzie tu sprawiedliwosc?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że rozmawiacie o ściąganiu :) . Więc i ja dorzucę swoje dwa grosze.

Do ściągania mam podobne zdanie co Arnie. Sam nie ściągam, bo nigdy nie mam takiej potrzeby (nie, to że zawsze wszystko umiem, ale jeśli czegoś nie umiem, to albo próbuję improwizować, albo rozpisuję się na inne polecenia, żeby tam dostać dodatkowe punkty :D ). Co prawda są od tego jakieś wyjątki, ale to tylko wyjątki. W gimnazjum lubiłem sobie w czasie pisania pracy klasowej na polskim pogadać z kumplem, o jego temacie, o moim, razem sobie podpowiadaliśmy, pomagaliśmy wymyślać argumenty. Taka dobra, zdrowa symbioza :D . Poza ty to częściej ja jestem tym, który daje ściągać. Choć to nie zawsze jest miłe. W tamtym roku na spr. z fizyki, mój kumpel dał jednemu swoją kartkę, i ten 2. spisał wszystko na żywca i dostał 4. Ten, który dawał 3+. :? Podobna sytuacja miała miejsce na ostatnim spr. z matmy. Znowu ten sam kumpel dawał jednemu spisać i znowu dostał słabszą ocenę.

A bym zapomniał o największym nieporozumieniu związanym z angielskim (i jedynym wyjątku w LO). W tamtym roku, dorwaliśmy w połowie roku, sprawdziany nauczycielki, skserowaliśmy sobie odpowiedzi z końca książki i... i każdy przed sprawdzianem dostawał małą karteczkę z odpowiedziami napisanymi 6. Nie muszę mówić, jaką średnią ocen mieliśmy z tych sprawdzianów. A i ten rok zaczął się podobnie. Na początku pisaliśmy test sprawdzający czego nauczyliśmy się w pierwszej klasie. A, że niektóre egzemplarze się źle skserowały, to nauczycielka dawała innym nowe. Mój test, też był nieczytelny, ale dopiero 2 strona, przez co nie było już dla mnie nowej kserówki. Dostałem książkę, z której pochodziły testy. Oczywiście na końcu były odpowiedzi. Nie muszę mówić jak je wykorzystałem... No dobra powiem, sprawdziłem swoje odpowiedzi i okazało się, że na 76 z 80 pytań zrobiłem 4 błędy. Oczywiście poprawiłem je i dopisałem brakujące odpowiedzi. A książkę z tą informacją pościłem dalej, bo nagle :twisted: okazało się, że wszyscy mają problemy z odczytaniem, nawet z użyciem nowych egzemplarzy. Teraz czekamy na 14 piątek. :lol: (bo tyle jest osób w mojej grupie :D )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą zastanawiam się na czym polegają te wszystkie kursy megacoolwypasszybkiego uczenia się... Ktoś może miał coś takiego i się podzieli wiedzą?

Mi się zdaje, że stoi nad Tobą taka pani z batem zakończonym kolcami :lol: Niektórzy nazywają to też motywacją do pracy :P

Lecz czasami jak tak patrze np. dostaję 4 i sie ciężko przygotowałem , a ten dostaje 4 za ściąganie to mam dziwne uczucie

Ale prawde mówiąc do ściągania to też jakąś tam wiedze trzeba posiadać lub ew. logicznie myśleć. Ja zawsze leje z wiary, która mimo, że wszystko ściąga to i tak dostaje 3^^ .

A co do ściągania to mi się zdarzają z biologii ( robimy sobie kilka na kompie i przechodzi przez całą klasę^^ ) bo do tego nie mam pamięci, ale rzadko. Często natomiast pytam się kumpla w ławce albo tych obok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą zastanawiam się na czym polegają te wszystkie kursy megacoolwypasszybkiego uczenia się... Ktoś może miał coś takiego i się podzieli wiedzą?

Miałem coś takiego w szkole rok temu. na lekcje przyszła pewna pani z reklamą takiego kursu. Rozdawała ulotki na , któych trzeba było zaznaczyć z czego chciałbyś się lepiej uczyć , potem wpisywałeś adres. PO kilku dniach przchodziła pewna pani i sprawdzała Moje umiejętności. Jakież jej było zdziwienie gdy przeczytałem pewną karteczkę w stylu:(nie pamiętam dokładnie)

Bdainaa aemkyreńsakie swtierzdją , że do perzcyztaina wryzau ptorezbna jset tkyo peirwzsa i otsantia ltirea wryzau ^^

Normalnie sięna mnie patrzyła jakbym z niej sobie żarty robił , że zaznaczyłem pomoc w czytaniu szybkim ^^. A różnica polega na innym systemie nauczania , całkowicie odmiennym od tego szkolnego :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wy tak narzekacie na te przedmioty ? Ja tam chemie, gegre i bio bardzo lubie :P (pasuje mi nauka definicji i od czasu do czasu jakieś zadanie) - ale już fizyki nieznoszę :x

Po prostu mam taką nauczycielkę "mądrą" że aż się odechciewa uczyć.

Też jest dyrektorką (Cardi nie jesteś sam :P).

Szczególnie jak trzeba jakieś zadania rozwiązywać to leżę :) - dobrze że w poprzednich latach zadawała referaty (6 wpadały :D) - ale w tym roku referat będzie tylko częścią składową oceny z aktywności :( (czyli nikłe szanse na dobrą ocene :) )

Sciąganie ---> dosyć często to robie (ale to zabrzmiało :) ), jak trzeba się czegoś trudnego nauczyć i mi nie wchodzi do głowy to wtedy ściąga i gotowe :), ale jednak "ściągnięta" piątka nie smakuje tak jak uczciwie wypracowana ocena :). Jak ściągne na trudnej klasówce to nie czuje się tak dobrze jakbym wszystko sam z łba napisał :D

Co do kursów szybkiego...... (kórs ortłografji 8) ) ---> kiedyś była (tak jak u S@dohiego) jedna babka i proponowała nam kurs szybkiego czytania.

Polegało to na tym że przysyłali podręcznik pod adres zapisanego kandydata a po 2 tygodniach od wysłania przychodził pan i pytał się czy korzystamy czy rezygnujemy.

Ale ja się niezapisuje bo i tak w miarę szybko czytam (10 słów na minute :D) :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, czemu wszyscy tak narzekacie na fizykę? Ja tam jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich przedmiotów matematycznych i tym podobnych, ale jakoś fizę trawię. A dlaczego? A dlatego, bo wszystko zależy od ... nauczyciela. Jeśli nauczyciel umie ciekawie prowadzić lekcje to od razu jego przedmiot jest lubiany. Ja tak miałem w gimnazjum. Miałem świetnego nauczyciela od fizyki i dlatego nawet lubię ten przedmiot.

Co do ściągania - ja bardzo, ale to bardzo często muszę spisać pracę domowe. A to zapomnę, że wogle coś miałem zadane do domu, a to nie będę umiał zrobić, czy nie będę miał czasu. Wtedy pozostaje tylko nadzieja, że się od kogoś pracę taką odpiszę. Na szczęście o wszelkich wypracowaniach pamiętam.Co do spisywania na sprawdzianach to już rzadziej to robię. Prędzej to ja komuś podpowiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z fizyką to od podstawówki miałem problemy. Męczyłem się i męczyłem, ale jakoś zawsze udało mi się coś w miarę dobrego wymęczyć. Ale sympatię do tego przedmiotu to mam zerową.

Do ściągania to miałem dość specyficzne podejście. Zadania domowe czasem mi się zdarzało, ale to w nagłych przypadkach ( czyt. jak zapomniałem ). A sprawdzianowe ściąganie miało miejsce na przedmiotach dla mnie nieważnych. Przedmioty, których nie lubiałem i nie będę potrzebował traktowałem polubownie. Np. fizykę, niemiecki czy muzykę. Ale już na historii, polskim nie było mowy o ściąganiu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...