Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Forumowicze o Sobie VIII

Polecane posty

Co do dentysty - mam pr0tip. Proście o więcej znieczulenia. Zawsze. :D Mnie raz tak jedna dentystka naszprycowała, że nic - absolutnie nic nie czułem. A wierciła dwa zęby, przez jakieś dwie godziny.

Ja też całkiem niedawno miałem sporo w zębach wiercone, ale NIGDY nie prosiłem o znieczulenie.

Tłumaczę to sobie, że odporność na ból kształtuje osobowość. :tongue: Poza tym przecież jestem hardkorem :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak to dokładnie jest z tymi znieczuleniami, ale kiedy miałam takowe dostać, dentysta przez chwilę szperał w szufladzie, po czym wyciągnął strzykawkę. Jak tylko ją zobaczyłam, od razu zaczęłam żałować swojej prośby o znieczulenie. Z moją awersją do igieł i strzykawek nawet nie chcecie sobie wyobrażać, jak w jednej chwili zbladłam. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyzby chodzilo o taka wielgachna, metalowa strzykawe rodem ze sredniowiecza, ze specjalnymi otworami na palce przy koncu tloka? Ugh... gdy pan doktor wyjal to ustrojstwo myslalem, ze chce mnie uspic, czy cos... okazalo sie, ze to tylko obudowa majaca zapobiegac omsknieciom reki. Ale tego szoku dlugo nie zapomne...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi kiedyś dentysta wpakował bardzo dużo znieczulenia, chyba tak na wszelki wypadek. Powiedział po tym, że mam nie jeść nic przez 40 minut. Ja zacząłem jeść godzinę później, a znieczulenie dalej trzymało i nic w gębie nie czułem, nawet jak się w zęby kułem młotem pneumatycznym (szczoteczka do zębów :)). Nie wiedziałem, czy dobrze zaciskam i podczas picia woda lała mi się po brodzie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uczucie po takim znieczuleniu jest bardzo fajne. Zwłaszcza kiedy robiony jest ząb gdzieś z przodu szczęki. Po powrocie do domu nigdy nie mogę oprzeć się zabawie przed lustrem, gdyż każda mina, która próbuję się wtedy zrobić zmienia się w jakiś pokraczny, przekrzywiony w jedną ze stron twór.

Poza tym jestem pod wrażeniem skuteczności dentystycznych środków, człowiek nic nie czuje (prócz tego paskudnego posmaku), a widzi jak z jego jamy ustnej z radością wylatują liczne drobinki, które jeszcze przed chwilą były jego zębem :)

najgorszy jest dźwięk, przypominający remont przy użyciu ciężkiego sprzętu budowlanego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o dentystów, to ja mam takie szczęście, że rosną mi dodatkowe zęby. Już dwa normalne trzonowce musiałem mieć wyrywane, mimo że były zupełnie zdrowe - po prostu miżej już rósł następny. Dzięki temu miałem możliwość obserwowania naprawdę ciężkiej pracy - facet wyrwał ząb dopiero za trzecim podejściem. Bywa to naprawdę irytujące :wink: Ze znieczuleniem mój dentysta również ma problem - muszę brać ok 1,5 normalnej dawki dorosłej osoby, bo inaczej mogę gębą ruszać jak mi się podoba - niestety zawsze jest lekkie zdenerwowanie przy takich dawkach, bo nigdy nie wiadomo, co się stanie przy zbyt dużej... Tak czy siak - jest odmiennie :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to tak jak Stillborn - problemów z uzębieniem u mnie zero, tak i do dentysty wybiorę się raz na rok. A co do strzykawek - jakbyście mieli codziennie zastrzyk w brzuch to byście przywykli, dziś mam ostatni zastrzyk przeciwzakrzepowy... Na szczęście! :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem wiem, wszyscy mi to powtarzają i chyba się wreszcie ugnę. Zrobię to choćby dla świętego spokoju, żeby mi nikt już nie truł, bo to wykończyć potrafi :P.

Ja jestem dość odporny na takie trucie, ale za to moją żona jest dużo bardziej w nim wytrwała :happy: Z drugiej strony w sumie i tak zdaję sobie sprawę, że to dla mego dobra. Zresztą - dentystów mam bardzo w porządku. Jest to małżeństwo znane mi od dłuższego czasu - a mama utrzymuje dobre kontakty z panią dentystyką. Ostatnio pani dentystka robiła swoje, a jej mąż puszczał jakieś kabarety na laptopie :tongue:

Tutaj możemy podać sobie rękę. Wolę się położyć spać, albo znaleźć jakieś absorbujące zajęcie, żeby tylko nie myśleć o bólu i nie łykać tabletek. Wystarczy, że napatrzyłem się jak moja mama i siora traktują Apap. Normalnie jak cukierki. Mam straszny uraz teraz do wszelkich farmaceutyków. Łykam jak już naprawdę muszę.

Ja staram się wypośrodkować. Wiem, że czasem trzeba i lepiej np. wziąć coś zapobiegawczo niż potem męczyć się cały tydzień. Ważne jest zauważenie sprawy w porę i załatwienie małymi dawkami. Ale to akurat nie dotyczy środków przeciwbólowych. I na szczęście moja żona nie należy to ich miłośniczek.

Zapach - ok, smak - ujdzie w tłumie, ale dźwięku nie zniosę.

Jedyne co mnie odrzuca to zapach. Smak, odgłosy i nawet uczucie znoszę lekko, ale zapach czasem daje mi się we znaki.

Moja nieśmiałość czasami mnie naprawdę denerwuje, ale co zrobić skoro nie mogę tego przezwyciężyć. :confused:

Jeśli nieśmiałość jest chorobliwa, to należy odwiedzić specjalistę. Jeśli jednak nie utrudnia normalnych kontaktów z ludźmi, to trzeba po prostu próbować wierzyć w siebie.

Tłumaczę to sobie, że odporność na ból kształtuje osobowość.

Owszem, osobowość masochisty :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dentysta? :huh: Brrr, na samą myśl przechodzą mnie ciarki a w nosie czuję ten specyficzny zapach gabinetu... W sumie nie wiem dlaczego, bo góra pół roku temu miałem pierwszą kontrolę i "robienie" zębów od ładnych paru lat. Dość powiedzieć, że pierwszych trzech plomb nabawiłem się w wieku 18 :) Powodem tego było nadmierne obżeranie się cukierkami Ice (sporą paczkę mogłem zjeść w pojedynkę w jeden dzień...) i - niestety - czarne plamki na szkliwie się pojawiły. Przeżyć wizyty przeżyłem, ale żebyście widzieli jak bardzo byłem spocony gdy plecami oderwałem się do fotela :P Normalnie jakby gąbka nabrała wody. A strzykawki? OMG, OMG! :blink:Get them away! Nie cierpię, nienawidzę, cholernie się cieszę, że jak na razie nie łapie mnie nic co spowoduje zetknięcie się mojej skóry z igłą. Może to i wstyd, ale nie boję się przyznać, że w podstawówce podczas zastrzyków byłem na granicy histerii... a ile łez uroniłem. Jak diabli. Teraz może nie byłoby aż tak źle, ale... nigdy zastrzyków nie zaliczę do przyjemnych rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nieśmiałość jest chorobliwa, to należy odwiedzić specjalistę. Jeśli jednak nie utrudnia normalnych kontaktów z ludźmi, to trzeba po prostu próbować wierzyć w siebie.

Kontaktów nie utrudnia, bo znajomych to ja potrafię zagadać. Chodzi bardziej o problem z wystąpieniami publicznymi. Strasznie mnie to stresuje, ale jakoś staram się z tym walczyć.

Nie wiem, jak to dokładnie jest z tymi znieczuleniami, ale kiedy miałam takowe dostać, dentysta przez chwilę szperał w szufladzie, po czym wyciągnął strzykawkę. Jak tylko ją zobaczyłam, od razu zaczęłam żałować swojej prośby o znieczulenie. Z moją awersją do igieł i strzykawek nawet nie chcecie sobie wyobrażać, jak w jednej chwili zbladłam. ;]

Też miałem kiedyś z tym problem. Jest na to sposób, po prostu patrzeć w sufit i nie zwracać uwagi jakie narzędzia szykuje dentysta. Kiedyś też mnie korciło, żeby popatrzeć chociażby jakie "wiertełko" szykuje pani dentystka, ale raz, że widok mnie zniechęcał. A dwa, że pani uprzejmie mnie poprosiła, żebym tak nie robił, bo ma już światło ustawione, a tak to musiała poprawiać. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem dość odporny na takie trucie, ale za to moją żona jest dużo bardziej w nim wytrwała :happy: Z drugiej strony w sumie i tak zdaję sobie sprawę, że to dla mego dobra. Zresztą - dentystów mam bardzo w porządku. Jest to małżeństwo znane mi od dłuższego czasu - a mama utrzymuje dobre kontakty z panią dentystyką. Ostatnio pani dentystka robiła swoje, a jej mąż puszczał jakieś kabarety na laptopie :tongue:

Wiem o co chodzi. Mam podobnie, tyle że ta moja odporność na trucie ma (niestety) swoją granicę. A że to trucie o wizycie u dentysty ciągnie się już ładnych parę lat, to i granica odporności u mnie została osiągnięta. Myślę, że do członka Polskiego Towarzystwa Sadystów... tfu! Stomatologów przejdę się zaraz po dziesiątym.

Ja staram się wypośrodkować. Wiem, że czasem trzeba i lepiej np. wziąć coś zapobiegawczo niż potem męczyć się cały tydzień. Ważne jest zauważenie sprawy w porę i załatwienie małymi dawkami. Ale to akurat nie dotyczy środków przeciwbólowych. I na szczęście moja żona nie należy to ich miłośniczek.

To tylko pozazdrościć takiej małżonki :P. A tak serio, to pisałem tu tylko o tabletkach przeciwbólowych, bo te inne (np. na przeziębienie) zażywam, gdy zaistnieje taka potrzeba. Na szczęście choruję rzadko, więc nie muszę się nimi często faszerować, a co za tym idzie, działają na mnie, bo nie było okazji się uodpornić.

Zapach - ok, smak - ujdzie w tłumie, ale dźwięku nie zniosę.

Jedyne co mnie odrzuca to zapach. Smak, odgłosy i nawet uczucie znoszę lekko, ale zapach czasem daje mi się we znaki.

Piszecie tu o tym, co być może czeka mnie w całkiem niedalekiej przyszłości i jakoś nie nastraja mnie to optymistycznie :). Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiego... ekhem... zbliżenia pomiędzy mną a "wiertarką z udarem" :D.

Jeśli nieśmiałość jest chorobliwa, to należy odwiedzić specjalistę. Jeśli jednak nie utrudnia normalnych kontaktów z ludźmi, to trzeba po prostu próbować wierzyć w siebie.

Dokładnie, sam kiedyś miałem sporo problemów ze swoją nieśmiałością, ale specjalnie wystawiałem ją na próbę. Wierzyłem, że mogę ją przezwyciężyć i myślę, że udało się. Co prawda, często muszę się pilnować, żeby się nie zachowywać bezczelnie, ale jest to łatwiejsze, niż dziwne i jałowe zastanawianie się, co i jak inni zareagują (i co będzie, jeśli się nie uda). Pamiętam, jak kiedyś (piszę kiedyś, bo nie pamiętam już ile to dokładnie lat minęło) często miałem irracjonalne wrażenie, że idąc ulicą wszyscy ludzie mnie obserwują. Teraz mam to gdzieś (głęboko :)) i często znajomi mają do mnie pretensję, że ich nie zauważyłem i przeszedłem obok :P. A że często mam słuchawki w uszach, to nawet jak się do mnie drą, to i tak ich nie słyszę. Tak więc nieśmiałość można przezwyciężyć. Nie jest to łatwe, ale możliwe.

Dentysta? :huh: Brrr, na samą myśl przechodzą mnie ciarki a w nosie czuję ten specyficzny zapach gabinetu...

Następny mnie optymistycznie do wizyty u dentysty nastawia :icon_mrgreen: .

Powodem tego było nadmierne obżeranie się cukierkami Ice (sporą paczkę mogłem zjeść w pojedynkę w jeden dzień...)

No, nieźle. Sam miałem parę razy ochotę na taki "eksperyment", ale po kilku żołądek mi się zaczynał buntować i trzeba było zrezygnować. W sumie nie żałuję :P.

A strzykawki? OMG, OMG! :blink:Get them away! Nie cierpię, nienawidzę, cholernie się cieszę, że jak na razie nie łapie mnie nic co spowoduje zetknięcie się mojej skóry z igłą. Może to i wstyd, ale nie boję się przyznać, że w podstawówce podczas zastrzyków byłem na granicy histerii... a ile łez uroniłem. Jak diabli. Teraz może nie byłoby aż tak źle, ale... nigdy zastrzyków nie zaliczę do przyjemnych rzeczy.

Trochę nie rozumiem tego dziwnego strachu przed strzykawkami. I dziwi mnie, że bardzo dużo ludzi ma obrzydzenie przed igłą. Mnie nie rusza. Mam inne fobie :D.

Heh, przy okazji przypomniało mi się, że mój jeden przyjaciel nienawidzi kropli do oczu... Pamiętam, jakiś czas temu widziałem, jak żona mu próbowała zaaplikować krople. Prosiła mnie, żebym go przytrzymał, tak się skubany wyrywał :D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może dlatego się boimy kłucia itd. dlatego, że strzykawka kojarzy się nam z czymś strasznym? Jakiś film może na kiedyś przestraszył, bo ktoś kogoś nią zabił? Nigdy nie wiadomo ;)

Zbliża się weekend. Jakie Plany macie? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plany? To już koniec ferii niestety i trzeba napisać referat na chemie, historie, nauczyć się na kartkówkę z fizyki, matematyki, a do tego Faraon Prusa dochodzi... Czyli ja miłego weekendu miał nie będę miał raczej :/, chyba że na imprezę w sobotę pójdę. A tak w ogóle co robiliście w ferie (jak mieliście :D)? Ja dużo czasu ze znajomymi spędziłem i nadrobiłem zaległości growe ^^.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczyć się do sprawdzianu z historii... ale tylko trochę. Jeśli nie odwołają lotów, to wrócę do polski, by skończyć normalną szkołę, a nie bajzel jaki jest w Meksyku... Po czym kupić książkę "Metro 2033" i zapisać się do gimnazjum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliża się weekend. Jakie Plany macie? wink_prosty.gif

Weekend jak weekend. Pewnie trochę poleniuchuję, nadrobię zaległości, zrobię porządki. W sobotę być może wybiorę się na sparing mojego ukochanego klubu. A niedziela pewnie upłynie pod znakiem gry na Playstation, czytania kserówek na poniedziałkowe zajęcia i narzekania, że weekend powoli się kończy. ;) Niech już nadejdzie ta wiosna, to przynajmniej pokopałbym sobie trochę w piłkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość luq92

Ja na ten weekend mam zaplanowany wypad z dziewczyną do miasta. Ale nie wiadomo co z tego wyjdzie. Po powrocie pewnie będę starał się dokończyć Władcę Pierścieni i poczytam trochę książkę od programowania w C++ :) Reszta dnia pewnie przy kompie mi zleci. Nie ma to jak roztopy. Pełno błotka... Sweet :) Nawet na rowerek nie mogę wyskoczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliża się weekend. Jakie Plany macie?

Ech, kiedy były te wspaniałe czasy, kiedy się imprezowało w weekendy :). Teraz sobota i niedziela u mnie to odpoczywanie od pracy. Na szczęście, odpoczywam na ogół z przyjaciółmi przy soczku. Ogólnie, to nie mam żadnych konkretnych planów. Wolę, żeby mnie życie w tym wypadku zaskoczyło. A nóż-widelec ktoś rzuci jakąś ciekawą propozycję i mnie się ona spodoba?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weekend... w sumie przydaloby sie jakies urozmaicenie, bo poki co wszystko odbywa sie wedlug planu:

Sobota - od okolo godziny 9:00 do 14:00-15:00 rajd pieszy, po nim odpoczynek i lektura ksiazki/Fantastyki (akurat planuje kupic), potem drzemka i troche obcowania z pecetem.

Niedziele zwykle przebimbuje od poczatku do konca :D I niby mam jakis tam sprawdzian, niby mam sie uczyc... ale, znajac zycie, znajde miliard ciekawszych rzeczy do roboty i koniec koncow dostane przynajmniej 3.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ja będę robić? Czytać "Fantastykę i Futurologię" Lema do matury ustnej, uczyć się do matury z chemii i biologii, pooglądać trochę anime, może odpalić sobie Dark Crusade i poprowadzić moją armię Nekronów trochę bliżej do zniszczenia wszystkich wrogów, jacy mi się nawiną...

Ach, i powinnam wreszcie sprzątnąć w pokoju...

...Wesołe jest życie maturzysty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie Plany macie?

Nadrabianie zaległości po 2 tygodniowej nieobecności w szkole plus uczenie się do zaległych i zapowiedzianych sprawdzianów. Ponadto komputer, coś do czytania, wypoczynek. Tradycyjnie jak zresztą. Nie przepadam za wychodzeniem z domu, imprezowaniem, ani spotykaniem się. Po prostu taki ze mnie typ.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli narkoza, zalicza się pod znieczulenie, to miałem długą historię szpitalną.

Przede wszystkim, może ktoś nie uwierzy. Ale pod narkozę byłem podawany, bodaj że wiem ? Jakieś dwa - trzy razy, nie pamiętam dokładnie.

Dwa pierwsze razy, to były momenty operacji na ścięgna Achillesa, bez tych operacji bym wylądował na wózku, i wtedy jak jakaś mumia bym ciągle leżał na łóżku. :/ A trzeci raz, to było kilka lat temu podczas kolejnej operacji, tym razem dużego palca u stopy, normalnie kiedyś raz tak mocno się walnąłem w tego palca, że nie pokazałem matce i po jakimś czasie ropa leciała. Nie wiem czemu, ale zawsze jak byłem pod narkozą, to podczas operacji się wybudzałem, wie ktoś o co tu chodzi ? :) Ogólnie rzecz biorąc, początek mego życia to było coś takiego. Jazda z jednego do szpitala do drugiego, nie życzę tego nikomu ! Zwłaszcza, jeśli to wy będziecie żonaci, i urodzi się wam dziecko, naprawdę. To nic miłego przesiadywać lata w szpitalu, z daleka od otoczenia. :( Mam nadzieje że ktoś mnie nie wyśmieje z tego powodu. :/

@Darcia. Dark Crusade tzn. Dodatek do Warhammera na PC ? Może zagramy po sieci ? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dracia - A jakiż to temat maturalny masz? Ja miałem akurat Wampiryzm więc było supcia ;) I wrzuć na luuuz z maturą - tylko debil jej nie zda. Każdy kto choć trochę się przykładał zaliczy ją. Sam zacząłem się uczyć na miesiąc przed (w sensie tak porządnie) i jakoś jestem na UW ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś miałem wolny dzień a jutro zajęcia od 11 do 18. W weekend pewnie poczytam książki i posłucham muzyki. Aktualnie zacząłem Armaged-dom Mariny i Siergieja Diaczenko. Bardzo ciekawa książka o intrygującej fabule. Poza tym celnie obnaża słabości ludzkiej natury. Trochę czasu też spędzę przy kompie( forum, portale branżowe itp). Jestem troszkę niepocieszony tym, że PC odmawia współpracy w grach i jedyne co działa to Torchlight i Peggle :) Całe szczęście, że za jakiś miesiąc sprawię sobie nowy. Przydałoby się też zacząć pisać pierwszy rozdział do pracy inżynierskiej. Konkretnych planów na weekend jednak nie mam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest na to sposób, po prostu patrzeć w sufit i nie zwracać uwagi jakie narzędzia szykuje dentysta.
Aj, to się tak nie da. ;] jak Ci dentysta stoi nad głową i przymierza się do wbicia strzykawki, to jedynym sposobem jest zamknięcie oczu. Ale z drugiej strony stwierdziłam, że to idiotyczne, więc siedziałam z otwartymi oczami i tak miałam okazję podziwiać "narzędzie zbrodni".

Zbliża się weekend. Jakie Plany macie?
Weekend? Panie, jaki weekend? ;] Jeszcze cały piątek przed nami! (tak, zostały tylko nieco ponad 3 dni ferii i jakoś nie uśmiecha mi się perspektywa wczesnego wstawania w poniedziałek, dlatego odwlekam nadejście weekendu jak najbardziej się da. :c)

A tak w ogóle co robiliście w ferie
Siedziałam na tyłku w domu i starałam się jak najmniej pracować, ot. ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...