Skocz do zawartości

Historia dawna i nie-tak-dawna II


Turambar

Polecane posty

Rozumiem, że szpadą nie odbijało się pchnięć przeciwnika, tylko się je brało na klatę, czy nie tak?

A ja z kolei nie rozumiem!

Kpisz czy o droge pytasz?

Co ma bron klująca do brania na klate, a bron sieczna do pchania?

Albo inaczej:

-co ma piernik do wiatraka?

Albo:

-co ma d'Artagnan do Kapitana Fracasse?

Albo jeszcze inaczej:

-co z tym wszystkim ma klata?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
A`propos - szpada byla bronia biala klujaca :) nie sieczna jak sadza co niektorzy.

Sieczno-klujacy byl rapier.

Rozumiem, że szpadą nie odbijało się pchnięć przeciwnika, tylko się je brało na klatę, czy nie tak?

Szpadą oczywiście można było odbijać ataki oponenta (dla lubiących fechtunek - wykonywało się zbicia, zasłony lub po prostu wyprzedzano atak). Jako określenie szpady użyłbym słowa "dużaaa szpileczka" (dlatego jest to broń kolna - nie ma ostrza, jeno sztych więc ataki składały się wyłącznie z przeróżnego rodzaju pchnięć). Niezwykle niebezpieczna broń wywodząca się z rapiera służąca do ekstremalnie szybkiego fechtunku. Zresztą, kto robił kiedyś na drutach ten wie o czym mówię. :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yahol, piernik do wiatraka ma trzy litery - i, r, k. Wstyd nie wiedzieć.

Szpadą owszem, zadawało się pchnięcia, co nie znaczy, że jedna klinga nie wchodziła w kontakt z drugą. Mistrzowie z Toledo odziedziczyli wiedzą po Maurach, prawda, ale i u nas robiono niezłe szable, batorówki np. i zygmuntówki. Sęk w tym, że jakość wyrobu zależała od wielu czynników, które nie do końca były przewidywalne. Płatnerze przekazywali wiedzę uczniom wedle sprawdzonych przepisów. "Rozgrzewaj klingę, aż barwą upodobni się do księżyca wschodzącego w jesienną noc nad jeziorem Ping-Pong". I co? Wiele się z tego dowiesz?

Być może niektóre pojedyncze egzemplarze wychodziły toledańskim mistrzom lepiej. Ale ogólnie rzecz biorąc przeciętna przedwojenna polska szabla ułańska była znacznie lepsza od głowni, jakie kuli Hiszpanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A "rzemieślnictwo" dzisiaj... szkoda słów. Taśmówka i fajansiarstwo, miecze które się kruszą i łamią...

Taa...

Oto twoja masówka. Albion.

http://www.youtube.com/watch?v=D2mDMS6-884

No fakt, rzeczywiście tandeta. W końcu się złamał :biggrin:

A na poważnie? Gadałem kiedyś z pewnym kowalem, który naprawdę zna się na swojej robocie. Powiedział mi, że problemem z dzisiejszymi ostrzami nie jest ich wytrzymałość, wygląd czy technika wyrobu. Ale ich wyważenie.

Wyważenie odgrywa znaczącą rolę w mieczu. Ale wielu kowali nie zwraca na to uwagi, robią miecze "na wygląd", bo tak powinien wyglądać i basta. Pokazywał mi nawet jak powinien być wyważony federschwert. Jeśli chwycisz go za jelec (na środku) ze sztychem skierowanym w stronę ziemi i zaczniesz nim poruszać w lewo i w prawo, to sztych powinien znajdować się w jednym punkcie. Jeżeli natomiast chwycisz go o kciuk dalej w stronę sztychu, to robiąc to samo natrafisz na środek ciężkości - miecz nie będzie się obracał. Dlaczego kciuk dalej? Bo istnieje pewne mistrzowskie uderzenie zwane Zwerchhau, które wykonuje się trzymając kciuk na płazie miecza - wykonuje się je wówczas łatwiej. A wyważenie tylko w tym pomaga.

Federschwert to tępy długi miecz, ok. 120cm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym polskie szable (z okresu świetności husarzy) są uważane po dziś dzień za jedne z najlepszych, najskuteczniejszych i najlepiej wyważonych wśród broni siecznej na świecie. Konkretnie chodzi mi o tę szablę, która miała "w zestawie" obrączkę na kciuk, co wiązało się z nieprzyjemnymi przypadkami wytrącenia tejże w czasie bitwy. Znaczy szabli razem z kciukiem. Nie była to najmilsza perspektywa dla husarza, ale zwykle to oni wytrącali broń przeciwnikom, więc dzięki wyszkoleniu nie musieli się o to martwić.

A nawet jeżeli, to gdy stracił uzbrojenie, to kciuk raczej już nie był mu potrzebny... :rolleyes:

Oto i ona: :cool:

Polska_szabla_husarska_XVII_w._1131_(3).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yahol, piernik do wiatraka ma trzy litery - i, r, k. Wstyd nie wiedzieć.

A biorąc pod uwagę fakt, iż w wiatrakach miele się mąkę, a pierniczki wypiekane są właśnie z niej pewne istotne dla sprawy prawdy nachodzą same :happy:

Nie była to najmilsza perspektywa dla husarza, ale zwykle to oni wytrącali broń przeciwnikom, więc dzięki wyszkoleniu nie musieli się o to martwić.

Nawet jeśli byłbyś najlepiej wyszkolony miałbyś stracha :happy: . Dla mnie ta obrączka na kciuk była zbędna, chociaż sama szabla, jak dobrze to ująłeś była jedną z najlepszych broni tego typu na świecie ( a wiadomo, że na bliskim wschodzie także przywiązywano wagę do broni białej, a o Francji czy Brandenburgii nie wspominając).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeśli byłbyś najlepiej wyszkolony miałbyś stracha :happy: . Dla mnie ta obrączka na kciuk była zbędna (...)

Obrączka ta służy, jakże to było skomplikowane, do ochrony kciuka. Ale też dodatkowo pomaga przy zadawaniu ciosów czy cofaniu broni. Zresztą kiedyś robiło się coś podobnego - przekładało się palec wskazujący przez jelec tak, iż był on odsłonięty (palec, jelec zawsze dostaje :biggrin: ). Dzięki temu lepiej kontrolujesz broń i szybciej zadajesz ciosy.

Moim zdaniem ta obrączka był warta tego iż istniała naprawdę mała szansa na to, że ktoś wytrąci ci broń z rąk. Bo jeżeli komuś wypada szabla z rąk to tylko z dwóch powodów: 1) jest zmęczony; 2) nie ćwiczył zbyt wiele i ma słabe łapy.

Nie da się wytrącić szabli dobremu szermierzowi wykorzystując tylko zawinięcie (coś takiego możecie zobaczyć w filmach - gościu "obwija" czyjąś szablę i ziut... nie ma szabli :biggrin: ).

Jakaś dźwignia, podparcie jelca... ale na wojnie nikt w takie rzeczy się nie bawi. Odrąbie łapę razem ze szablą i "finito" :biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yahol, piernik do wiatraka ma trzy litery - i, r, k. Wstyd nie wiedzieć.

A biorąc pod uwagę fakt, iż w wiatrakach miele się mąkę, a pierniczki wypiekane są właśnie z niej pewne istotne dla sprawy prawdy nachodzą same :happy:

Człowieku, masz 18 lat! Nie myśl jeszcze o starczym spierniczeniu! Przed tobą całe życie! Otrząśnij się! :icon_biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Szpadą owszem, zadawało się pchnięcia, co nie znaczy, że jedna klinga nie wchodziła w kontakt z drugą...

Właśnie to miałem na myśli - ataki składają się wyłącznie z pchnięć, ale żeby to pchnięcie wykonać i trafić na dodatek w cel... cóż, nie ma to jak muszkiety. :wink:

...A na poważnie? Gadałem kiedyś z pewnym kowalem, który naprawdę zna się na swojej robocie. Powiedział mi, że problemem z dzisiejszymi ostrzami nie jest ich wytrzymałość, wygląd czy technika wyrobu. Ale ich wyważenie.

Wyważenie odgrywa znaczącą rolę w mieczu...

Znaczącą, dobrze powiedziane. Ja bym powiedział, że najważniejszą - źle wyważony miecz równie dobrze możesz zastąpić znacznie tańszym szpadlem. :happy: Jeżeli broń jest idealnie wyważona wówczas wytrącenie jej z ręki sprawnego szermierza staje się pracą syzyfową, rośnie także znacznie szybkość fechtunku w wykonaniu posiadacza owego ideału.

...Bo jeżeli komuś wypada szabla z rąk to tylko z dwóch powodów: 1) jest zmęczony; 2) nie ćwiczył zbyt wiele i ma słabe łapy.

Nie da się wytrącić szabli dobremu szermierzowi wykorzystując tylko zawinięcie (coś takiego możecie zobaczyć w filmach - gościu "obwija" czyjąś szablę i ziut... nie ma szabli :biggrin: ).

Jakaś dźwignia, podparcie jelca... ale na wojnie nikt w takie rzeczy się nie bawi. Odrąbie łapę razem ze szablą i "finito" :biggrin:

Jest jeszcze jedna opcja (może oczywista, ale jednak) - spotkał lepszego od siebie i przegrywa w wyniku złej lub zbyt wolnej reakcji na natarcie, kontratak lub inną ofensywną akcję przeciwnika. Zgodzę się z tobą co do zawinięcia ale nie w przypadku szabli. Szpada jak najbardziej ale nie szabla. Szablą walczono dużo mniej finezyjnie i nie wykonywało się pchnięć, a zawinięcie często było stosowane jako odpowiedź na pchnięcie przeciwnika. Zresztą samo zawinięcie zaczyna się od pchnięcia, potem klinga spotyka klingę i dopiero potem kręcimy kółeczka sztychem szpady. W walce szablą (cokolwiek bardziej brutalną i toporną) stosowano raczej zasłony i parady tzw. ślizgowe gdzie broń przeciwnika zsuwa się po ostrzu naszej broni - ku końcowi ostrza lub ku jelcowi. Co do wojny - święta racja, mości panie. Tam nie myśli się już o szermierce, po prostu nie ma czasu na kombinowanie. Szabla sprawowała się tam wyśmienicie. Szpada była by w zasadzie bezużyteczna - siedząc na koniu łatwiej i lepiej jest rąbać niż dźgać - lecz lepiej sprawdza się w pojedynkach. Podsumowując: szabla to znakomita broń szturmowa, zadająca bardzo poważne obrażenia a szpada to wyśmienita broń pojedynkowa, charakteryzująca się znacznie większą od szabli szybkością, podczas walki wymaga od fechtującego nieprzeciętnego refleksu i precyzji (ataki powinny być mierzone w punkty witalne przeciwnika).

Tak przy okazji - może ktoś podchwyci temat - co sądzicie o średniowiecznych zbrojach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szabla husarska, zwana także szablą czarną, była lekko wygięta, idealna do zadawania cięć z konia, z zamkniętą pojedynczym kabłąkiem rękojeścią. Jelec prosty z lekko rozkutym tylnym ramieniem, długimi wąsami odchodzącymi równolegle wzdłuż głowni. Do jelca przymocowany był tzw. paluch, czyli pierścień obejmujący kciuk, znacznie ułatwiający operowanie szablą i zabezpieczający dłoń przed ostrzem przeciwnika ześlizgującym się po zastawie.

Jak wspomnialem, paluch byl czysto polskim wynalazkiem i umoliwial przeciecie szabla, przeciwnika.

Układ konstrukcyjny szabli pozwalał na jednakowo precyzyjne i silne wykonanie wszystkich podstawowych cięć, co jest nieosiągalne przy innych typach broni białej. Poszczególne egzemplarze były oprawiane "do ręki" konkretnego użytkownika i optymalizowane do wyprowadzania uderzeń z nadgarstka.

To co jakosci i mozliwosci szabli. Warto wiedziec, za szabla taka byla uzywana do konca XVIII wieku, i wszystkie wzory szabel polskich przepisowych sa na tej szabli wzorowane.

Toledo lezy w srodkowej Hiszpanii, niestety nie na jeziorem PingPong. I tradycje wykuwania stali damascenskiej, tamtejsi platnerz odziedziczyli po Maurach. Zreszta, z tego co czytalem jedyne lepsze, lub inaczej -popularne, byly zbroje mediolanskie.

A wiesz EGM, ze jestes istota nader irytujaca, na dodatek wcale to a wcale nie zabawna.

A takie pseudo-nonsesowne odpowiedzi jakos ci nie leza.

Wiesz co ma piernik do wiatraka?

Ano:

popularną wersją jest to, że ma tyle samo liter, natomiast trzecią, że wiatrak może się spierniczyć, a piernik się nie zwiatraczy.

Innym argumentem, że piernik do wiatraka coś jednak ma jest teoria bardzo podobna do tej poprzedniej: wiatrak może się wypierniczyć, ale piernik nie może się wywiatraczyć.

Moze ci to wystarczy.

Co do Francji, Brandenurgii czy innych karajow - tam nie dbano specjalnie o jakosc broni. Wazna byla skutecznosc i wyglad. najlepszym przykladem jest Anglia, gdzie dzielni angielscy rycerze jechali lewa strona drogi i w momencie gdy ktos nadjeżdżał z naprzeciwka mogli swobodnie naparzac sie mieczami nie marnujac czasu. Zostalo im to do dzis.

Czy wiecie, ze krol Anglii, Henryk IV kiedy jeszcze byl Henrykiem z Bolingbroke, hrabia Derby zostal wyproszony przez krzyzakow z rejzy na Litwe, a gdy ponownie chcial przyjechac, krzyzacy wykrecili sie delikatnie, podajac jako powod niewygody i twierdzac, ze droga daleka, niewygodna a i niebezpieczna. Wszystko z powodu awantur jakie owi angielczycy powodowali.

Co do tego filmiku z tym mieczem - na Boga, z czego on byl wykonany??? :) Ze stali sprężynowej :)

Żaden normalny rycerz by tego do reki nie wziąl :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Zreszta, z tego co czytalem jedyne lepsze, lub inaczej -popularne, byly zbroje mediolanskie...

Na przełomie wieku XV i XVI powstała zbroja maksymiliańska - nazwę swą wzięła od Cesarza Maksymiliana I, który był miłośnikiem turniejów rycerskich i patronował największym mistrzom sztuki płatnerskiej. Zbroja ta łączyła w sobie funkcjonalność zbroi mediolańskiej oraz ozdobność zbroi gotyckiej. Podobno zbroja maksymiliańska w swej formie końcowej była dla miecza nie do przebicia. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie w XVI w. zbroje przestały spełniać swoją rolę przez zdobywające coraz większą popularność bronie palne. Rezygnowano ze zbroi na rzecz mobilności. W każdym bądź razie zbroja maksymiliańska jest lepsza od mediolańskiej.

EDIT: Drogi EGM-ie, chodzi mi raczej o zbroje "codzienne", znaczy się bitewne. I nie tylko zbroje płytowe. Inne typy ochrony jak kolczugi, brygantyny itd. też wchodzą w zakres mojego o zbroję pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz EGM, że jesteś istota nader irytującą, na dodatek wcale to a wcale nie zabawną.

Skwituję to tak - nie jesteś dla mnie istotą irytującą, ale bardzo zabawną...

A tak przy okazji, szabla husarska to nie była szabla czarna. Czarną szablę (w czarnej pochwie znaczy, wewnątrz mogły być rozmaite klingi) nosili - jak o tym pisze Kitowicz - rozmaici awanturnicy, zabijaki, szulerzy i grasanci. Czarna pochwa szabli oznaczała, że jej właściciel lubi i potrafi nieźle tą szablą obracać - była czymś w rodzaju czarnego stroju, jaki lubili nosić desperados na Dzikim Zachodzie. Owszem, nasz brat szlachcic awanturnik najczęściej imał się szabli husarskiej, ale w mowie potocznej pojęcie "czarna szabla" odnosiło się po prostu do człeka niebezpiecznego, który kolorem pochwy swej broni sygnalizował, że lepiej go nie zaczepiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując: szabla to znakomita broń szturmowa, zadająca bardzo poważne obrażenia a szpada to wyśmienita broń pojedynkowa, charakteryzująca się znacznie większą od szabli szybkością, podczas walki wymaga od fechtującego nieprzeciętnego refleksu i precyzji (ataki powinny być mierzone w punkty witalne przeciwnika).

Pomimo mojej miłości do długiego miecza to muszę przyznać jedno: podziwiam sportowców od floretu/szabli. Zazdroszczę im szybkości i precyzji. W tym są zdecydowanie lepsi od gości z mieczami. :biggrin:

Tak przy okazji - może ktoś podchwyci temat - co sądzicie o średniowiecznych zbrojach?

Okiem laika? :biggrin:

Nie znam się za bardzo na zbrojach, ale mogę cię zainteresować sposobem walki z przeciwnikiem ubranym w zbroję.

http://www.thearma.org/Manuals/Gladiatoria/Gladiatoria.htm

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak przy okazji - może ktoś podchwyci temat - co sądzicie o średniowiecznych zbrojach?

Ale co sądzimy o którek ich cesze? Wyglądzie, funkcjonalności? Mówimy tylko o napierśnikach (ogólnie osłonach torsu), czy w grę wchodzą też nogawice, naramienniki etc.?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okiem laika? :biggrin:

Każde "oko" to jakieś świeże (z zasady) spojrzenie, także... jak najbardziej, że może być okiem laika!

Ale co sądzimy o którek ich cesze? Wyglądzie, funkcjonalności? Mówimy tylko o napierśnikach (ogólnie osłonach torsu), czy w grę wchodzą też nogawice, naramienniki etc.?

Chodzi mi o wszystko na temat zbroi. Znaczy się co o nich sądzicie pod kątem wykonania, funkcjonalności, co myślicie o puncach, jakie są według was zalety i wady kolczugi względem zbroi płytowej, który okres płatnerstwa jest waszym ulubionym, który element zbroi płytowej był waszym zdaniem zbędny itd. Generalnie podejmę rozmowę o każdym aspekcie zbroi średniowiecznych lub przynajmniej poznam wasze zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My tu gadu- gadu o broni ręcznej i zbrojach, tak? Według mnie lepiej obywało się wtedy bez zbroi (Crecy i te sprawy...). Zbroia była za cięzka, krępowała ruchy rycerza, zabierała mu mobilność i jesli jeździec spadał z konia, zwykla się nie mógł podnieść. Można go było wtedy dobić (albo wziąć w niewolę). Aczkolwiek przy wyrównanych siłach walczących dawała przewagę opancerzonemu.

Co do mieczy....Najbardziej w pamięci zapadł mi mieczyk egipski, o taki. ładny, czyż nie?

A na katany był sposób, bardzo fajny i wyrąbisty- metalowe nakładki na wew. stronę dłoni z pazurami. dzięki którym można było złapać katanę, przerażając samuraja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbroia była za cięzka, krępowała ruchy rycerza, zabierała mu mobilność i jesli jeździec spadał z konia, zwykla się nie mógł podnieść. Można go było wtedy dobić (albo wziąć w niewolę). Aczkolwiek przy wyrównanych siłach walczących dawała przewagę opancerzonemu...

Co do mobilności zgodzę się z tobą - rycerz w pełnej płycie w sztafecie by nie zabalował. :laugh: Jednakże ciężka konnica stanowiła w średniowieczu broń masowej zagłady właśnie dzięki temu ciężarowi - gdy się rozpędzili to nabierali takiego impetu, że tylko pikinierzy (ci z np. partyzanami lub innymi długimi broniami drzewcowymi) mogli stawić im czoła. I to tylko przy zderzeniu czołowym. Tylko w defensywie. Tylko po uprzednim przygotowaniu się. Tak więc siły nie musiały być wyrównane. Na konnicę ciężkozbrojną trzeba było mieć "pomysła". Co do tego, że spadali... no cóż, zdarza się. :happy: W walnej bitwie z zasady najczęściej widzianą rzeczą przez leżących na ziemi dzielnych obrońców swych dam były dobitnie dobijające ich końskie kopyta spadające na ich zakute łby. Nie ma to jak szczęście hazardzisty. No, a potem gracko się zaczęli z konnicą obchodzić jak tylko samopały, że się tak wyrażę, weszły do użycia. No a potem płyty na wieszak i łapiemy za płaszcz i szpadę! Co zaś tyczy się spieszonych rycerzy to z zasady wytrzymywali najwięcej (bo niekoniecznie najdłużej) z racji właśnie opancerzenia.

Co zaś tyczy się tego miecza egipskiego - bardzo ładnie się prezentuje, naprawdę fajnie. Przy okazji, jeżeli znasz i lubisz inne bronie to nie ograniczaj się do mieczy - ja na ten przykład lubię młoty i topory. Podziwiam także Mistrzów Wschodnich Sztuk Walki - co też oni potrafią z włóczniami i zwykłymi kijami wyrabiać. Niepojęte!

PS: Co do końskich kopyt - szczytem radości takiego leżącego rycerza musiał być moment kiedy koń zamiast na głowę czy klatkę piersiową następował mu na...eee... rękę załóżmy albo nogę. Doprawdy moment musiał to być prawdziwej euforii. :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sir Brylant, katanie przeciwstawiano też niekiedy łamacze jutte - tępy, graniasty albo okrągły kindżał o gardzie z jednym, wygiętym ku górze wąsem. Wychwytywano ciecie katany na tępą głownię, zamykano klingę pomiędzy głownią i łamano ją energicznym ruchem... :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sir Brylant, katanie przeciwstawiano też niekiedy łamacze jutte - tępy, graniasty albo okrągły kindżał o gardzie z jednym, wygiętym ku górze wąsem. Wychwytywano ciecie katany na tępą głownię, zamykano klingę pomiędzy głownią i łamano ją energicznym ruchem... :ninja:

:)

Wbrew obiegowej opinii nie służy on jednak do chwytania ostrza atakującego miecza. Prawdopodobnie mógłby zostać użyty w tym celu, lecz niewielka odległość ręki od kła czyni to bardzo trudnym i niebezpiecznym. Gdy posiadacz jutte stanął naprzeciwko szermierza starałby się unikać ostrza, a dopiero potem schwytać je pomiędzy kieł i właściwą część broni. Kieł był używany głównie do zaczepiania o części ubrań i wrażliwe części ciała (np. usta, nos) lub do naciskania stawów i innych wrażliwych punktów ciała.

Do "chwytania" miecza uzywano Sai, przypominajacego trojzab sztyletu, wywodzacego sie z Okinawy a stosowanego przez chlopow jako pomoc w sadzeniu ryzu.

:)

Lamacze katany :) masz fantazje chlopie. Dodatkowo wiesz ze dzwonia, tylko jeszcze nie wiesz czy to budzik, czy moze na dzwonnicy :)

Co do zbroi i broni palnej, nie przesadzajmy :) zbroja co prawda ie miala szans na wygranie konkurencji (odwieczna walka pocisku z pancerzem, ale dzielnie stawiala opor Vide husaria i szerego muszkieterow, czy rajtarow z bronia palna no wynik byl jednoznaczny; w starcio 1:0 dla husarii. Nawet gdy Karolek wprowadzil 3 szeregi muszkieterow wynik szarzy nie byl z gory wiadomy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Działanie jutte demonstrowali mi rosyjscy pisarze Gromow i Ładyżenski. Obaj czynnie uprawiają różne sztuki walki, należą do charkowskiego bractwa rycerskiego, a Ładyżenski jest międzynarodowym sędzią karate z prawem otwarcia własnej szkoły, więc chyba wiedzą, co mówią. Cięcie nie było chwytane dokładnie pomiędzy wąs i klingę, ale przyjmowano je na klingę pozwalając głowni miecza ześlizgnąć się aż do poziomej części jelca, gdzie je zatrzymywano. Potem do ziemi... i uderzenie stopą we wspartą o glebę klingę kończyło sprawę. Wbrew pozorom nie jest to tak trudne, jak mogłoby się wydawać.

I bardzo bym prosił niektórych o odrobinę kultury. Nie lubię, gdy ktoś trzykrotnie ode mnie młodszy protekcjonalnie usiłuje mnie poklepać po ramieniu. Bronią interesuję się dłużej, niż większość uczestników tego Forum chodzi po świecie, po korytarzach Muzeum Wojska Polskiego (w towarzystwie dobrego znajomego i pracownika Muzeum) a także innych zrobiłem ładnych kilkadziesiąt kilometrów. Nie zadzieram nosa, ale dyskutujmy bez inwektyw, dobrze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do zbroi i broni palnej, nie przesadzajmy :) zbroja co prawda ie miala szans na wygranie konkurencji (odwieczna walka pocisku z pancerzem, ale dzielnie stawiala opor Vide husaria i szerego muszkieterow, czy rajtarow z bronia palna no wynik byl jednoznaczny; w starcio 1:0 dla husarii. Nawet gdy Karolek wprowadzil 3 szeregi muszkieterow wynik szarzy nie byl z gory wiadomy.

Jasne, że wynik nie był z góry przesądzony. Moja wypowiedź była nieco sarkastyczna, ale generalnie chodziło mi o to, iż zbroja powoli wychodziła z użycia, stając się czymś przestarzałym, aż w końcu o zbroi mówiono już tylko jako o relikcie przeszłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I bardzo bym prosił niektórych o odrobinę kultury. Nie lubię, gdy ktoś trzykrotnie ode mnie młodszy protekcjonalnie usiłuje mnie poklepać po ramieniu. Bronią interesuję się dłużej, niż większość uczestników tego Forum chodzi po świecie, po korytarzach Muzeum Wojska Polskiego (w towarzystwie dobrego znajomego i pracownika Muzeum) a także innych zrobiłem ładnych kilkadziesiąt kilometrów. Nie zadzieram nosa, ale dyskutujmy bez inwektyw, dobrze...

Pijesz do mnie? :)

No wiec wyprowadze cie z bledu.

Nie jestem od ciebie 3x mlodszy.

Nawt starszy, co oczywiscie nic nie zmienia.

Nie ja zaczalem zaczepki, ale moge je skonczyc, nie ma problemu.

Moze wyjasnisz mi, bo sam nie potrafie, jak mozna zlamac ostrze katany majacej wymiary:

Moja katana przy habaki ma 32mm szerokości i 8 mm grubości , przy kisaki ma 24 mm szerokości i 6 mm grubości , długość ostrza to 728 mm , a tsuki to 290 mm i waży 1170 g.

Ja rozumiem rozne techniki "tupniec" i akceptuje rozne nadzwyczajne rzeczy. Ale co jak co, z lamaniem katany w tej technice naprawde sie nie spotkalem.

I moja uprzejma prosba, jak masz cos do moich enuncjacji, napisz wprost, moj wrodzony brak inteligencji, poglebiajacy sie z czasem, bedzie ci bardzo wdzieczny. Uwolni mie to tez od myslenia:

"co autor chcial przez to powiedziec i co to ma do mojej wypowiedzi".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewielką masz acan wyobraźnię, a i wiary ci nie staje (o inteligencji wyrokował nie będę). Demonstrowano mi to w Kijowie, włącznie z uderzeniem. Oczywiście nikt nie łamał katany, bo to za droga zabawka do takich numerów, ale gotów jestem uwierzyć fachowcom. Ja oczywiście czegoś takiego bym nie dokonał, ale tym Rosjanom wierzę. Nie sądzę, żeby każda klinga się złamała, katany raczej się gięły, ale i to wystarczy - nie słyszałem o żadnej szkole szermierki, gdzie nauczano walki zgiętym mieczem.

Co się tycze enuncjacji - wolę szpadę od walenia toporem. Ale jeżeli acan koniecznie zechcesz... Choć może to na privie, dobrze?

I nie tykaj mnie acan, bo w tym przypadku nie lubię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...