Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

Olympus Actionus

Polecane posty

- Nie wystraszycie mnie przewagą liczebną.

<patrzy na Pympola>

- Testament każe nam cię unicestwić. Ale...

<odwraca się do ludu>

- Czy on naprawdę tak wiele dla was znaczył? To byl tyran! Zabijał was kiedy chciał! Czy naprawdę chcecie wypełniać jego wolę?

<ludzie lekko zwątpili. Zaczęli szemrać, po chwili jeden z nich rzucił broń na ziemię. Po nim inny, kolejny, tak rzucli wszyscy, i odeszli>

- Hm. Wygląda na to, że obejdzie się bez zabijania was.

<wsadza miecz do pokrowca>

- Witajcie, i wybaczcie za to niestosowne zachowanie. Po prostu kotu lepiej sie nie sprzeciwiać. Będziemy mieli problemy, nawet po jego śmierci.

<ściska dłoń Jamesa>

- Witaj, Jamesie van Bubelu Kominarty sun Bagunkimagoku vun Pahlawnie er Kehidupanie Okrinosaku Rumbabumkaku.

<ściska dłoń, i spogląda na Pympa>

- Bratobójstwo. Jedna z najgorszych zbrodni.

<odwrócił wzrok, i spojrzał na Selenę>

- A kimże jest ta piękna dama?

<przykucnął, i dżentelmeńsko pocałował ją w dłoń>

- Miło mi cię poznać, piękna dziewico.

<wstał, i lekko poprawił okulary. Nagle do nich dołączył pewien staruszek, który miał chińskie pochodzenie, co można było poznać po poczach>

- Wielki wojownik to ten, który potrafi powstrzymać swe ostrze wtedy, gdy to potrzebne

<rzekł. Vega ukłonił się przed nim>

- Witaj, mistrzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Khaal opierał się o pobliskie drzewo patrząc na całą sytuację. Stanął i nagle pojawił się czarny dym i pojawił się w centrum sytuacji>

Brawo, brawo

<zaczął klaskać>

Świetne przedstawienie, pogratulować poczucia humoru Wy nas zabić ? Hahaha dobre.

<zerknął z kaptura na awanturnika>

Jesteś z ludu kota ?

<popatrzał na Chińczyka, którego awanturnik nazwał mistrzem>

A Ty kim jesteś ? Mistrz Hwang, który przyszedł nas powybijać ? Spróbuj, chodź każdy z nas jest inny, staniemy w swojej obronie.

Walcz z Pympolem i po sprawie nie chcemy tu przedstawień teatralnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<wyciągnął miecz świetlny i skierował go w stronę Khalla>

Khaal, uspokój się. Nie chcemy dalszego rozlewu krwi.

<zwraca się do Vegi>

Kim jest ten twój mistrz? Nauczył cię walczyć? Uczył też kota?

Vega, może lud Kota odejdzie z naszej ziemi a Ty sam wstąpisz w nasze szeregi? Jeśli tak zapraszam do środka i proszę abyś odesłał swoich ludzi na ich ziemie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James jesteś za łagodny, a ja mam ładniejszy miecz świetlny, bo podwójny na miarę Lorda Sith'ów.

<Powiedział to z lekkim uśmieszkiem na twarzy, co do niego nie podobne, bo rzadko żartuje>

Ja bym to załatwił tradycyjnie walczą ze sobą wygrywa lepszy i po sprawie, a tak kolejne łóżko trza szykować.

<I znów uśmieszek>

No dobra niech młody zostanie z nami co nam w sumie szkodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<złapał za katanę, i zaczął ją wyjmować z pokrowca, jednocześnie mówiąc>

- Chcieliśmy po dobroci, ale nikt nie będzie obrażał ani mnie, ani mojego mistrza, Khaalu! Czas na pojedynek, który osądzi, kto jest lepszy!

<gdy padło ostatnie słowo, katana całkowicie wyszła z pokrowca. Vega obrócił się z gracją, i przebrał postawę bojowa lekko kucając, kierując czubek miecza w stronę przeciwnika, a lewą rękę odginając do tyłu. Chińczyk natomiast zblizył się do Vegi, i rzekł>

- Pamiętasz, czego cię uczyłem?

- Tak, mistrzu.

- A więc dobrze. Udowodnij swą siłę. Uwolnij moc.

<staruszek cofnął się, a Vega zmierzył wroga wzrokiem>

- Czas na walkę!

<wyskoczył, zrobił przewrót i spadł z mieczem na Khaala>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wchodzi i widzi bijących się bogów>

Taak, znowu zaspałem <powiedział pod nosem>

Ekhm... STOOOP! <Z ziemi wyskoczyły dwa korzenie i oplotły walczących>

Spokój, Khalusie, z chęcią zostawiłbym Cię na zabicie, przez tego nowego, nie dość że kradniesz moce, to jeszcze cwaniakujesz.

Jendak nie będzie tutaj zabijania siebie nawzajem! Już jeden z nas odszedł po walce z własnym bratem, chcecie więcej takich incydentów?! <Korzenie puściły walczących> A teraz na zgodę macie ciasto bananowo-czekoladowe. <Wyczarował stół i ciasto>

To teraz co robimy? Może wyruszmy w kosmos w poszukiwaniu nowych form życia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Spogląda na stół z ciastem>

-Zapomniałam że nie jadłam śniadania.

<Zwraca się do reszty>

-Kto idzie ze mną do kuchni coś zjeść?

<Nie czekając na odpowiedź odwraca się i wolnym krokiem idzie na Osiedle po drodze czyszcząc miecz chustką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Cygnus stał plecami do całego towarzystwa. W głowie kołatało mu się tylko "nie powróci". Odwrócił się, dołączył do bogów. Rozejrzał się, chwilę pomyślał i sprowadził Khaala do temperatury zera okrutniebezwzględnego.>

- Ochłoń trochę...

<Odwrócił się do Vegi>

- Hej, jestem Cygnus, dla przyjaciół Hyoga...

<zerka wymownie na Jamesa>

- ...bóg lodu, śniegu, diamentów, patron niewidomych i tymczasowy opiekun Karcura - ojca niedawno zmarłego boga, mojego przyjaciela... ech...

<Hyoga wziął kawałek ciasta jakie upiekł Aquos>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach... Cygnusie nigdy nie mam pamięci do imion, mam nadzieję że nie masz mi tego za złe.

<zwraca się do Khaala>

Jesteś pewien że masz miecz? Sprawdź jeszcze raz.

<Khaal szuka i go nie znajduję>

Wyparował, jaka strata... Pamiętaj, nie podnoś miecza świetlnego na mnie, ponieważ może on Cię zaatakować! Pamiętaj że to ja nimi władam i nikt taki jak Ty, ani nikt inny nie będzie mnie nimi straszył i ich posiadał bez mego pozwolenia! Teraz zobaczysz co znaczy wyciągać mą broń w moją stronę!

<ziemia pod Khaalem się zapadła, Khaal wpadł do dziury, po chwili dziura się zamknęła i z ziemi wyskoczyła dwugłowa anakonda z nogami skorpiona>

Nie zabijaj go, trochę go przetrzymaj, a potem wypuść...

<po chwili>

Okej, możesz go wypuścić

<Khaal został wypluty na ziemię>

Wracaj na dół, a Ty Khaal, zapamiętaj co znaczy sprzeciwiać mi się! Zapamiętaj to wydarzenie i pamiętaj że to tylko promil mojej mocy! A teraz nie chce na Ciebie patrzeć.

<Idze w stronę pałacu>

Zobaczę co Selene przygotowała w kuchni, ładnie pachnie.

<na chwilę się odwraca>

Jakbyście wyruszali w kosmos to mnie zawołajcie!

<odchodzi>

----------------------------------------

@Kazama - Musimy sobie coś wyjaśnić. Jeśli ktoś posiada czegoś patronat, nikt inny nie może mieć tego samego patronatu, ani używać rzeczy z tych patronatów. np. jak ja mam miecze świetlne to nikt nie może mieć tego miecza bez mojej zgody, jeśli Cygnus ma diamenty, nikt nie może sobie zrobić diamentowego berła bez jego zgody. Jak wchodzisz do zabawy to się dostosuj do innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Aquos czując niebiańskie zapachy z kuchni, poszedł pomóc Selenie w gotowaniu, jako iż był bogiem kuchni>

Dobra, ja idę przygotować desery w tym moją specjalność cr?me br?lée oraz tort bananowy.

<Podśpiewując wziął się za mieszanie masy, w drugiej misce mieszał konar drzewa za oknem.>

<Gdy posiłek już był przygotowany, Aquos przytargał wielki dzwon, i waląc w niego wołał wszystkich bogów na kolację>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Na stole leżało skromne śniadanko. Od kanapek, omletów i jajecznic po, pieczone gęsi sypane rzadkimi przyprawami. Nie zabrakło także ciast i owoców. Selena oraz jej służba i paru bogów pracowali ciężko przez około pół godziny aby zobaczyć efekt pracy. Aromat roznosił się po całym osiedlu. Przyniosła jeszcze nektar i wino. Wszystko było gotowe.>

_______

Dzisiaj już nie mogę pisać bo jestem zajęta ale jutro będe. Życzę smacznego :happy:

Nie chcę mi się już posta zmieniać więc stwierdźmy że po zupie zaskoczyliśmy was niespodzianką. Po co jedzenie ma się marnować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Chińczyk podchodzi do Vegi>

- Dobrze by było uprzejmość okazać, i nowych przyjaciół po twej planecie oprowadzić.

- Mistrzu. Nie wiem, czy to stosowne od razu...

- Młody uczniu, pierwszym krokiem do przyjaźni jest lepsze poznanie się nawzajem, swoich obyczajów i poglądów.

- Tak. Masz rację, mistrzu.

<ukłonił się mistrzowi, i odwrócił do pozostalych>

- Jako że przyjęliście mnie między siebie, zapraszam was na moją planetę na safari!

<klasnął w dłonie, a chiński mistrz uśmiechnął się>

- Oczywiście jeśli chcecie. Mamy ciekawe okazy flory, i fauny, i florofauny, i w ogóle jest wyśmienicie. Widać, że macie ochotę na trochę akcji. Upolujemy Behemota, pośpiewamy przy ognisku! Co wy na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<po zjedzeniu kilku rzeczy>

Smaczne, macie talent do gotowanie

<uśmiecha się do Selene i Aquosa. Zwraca się do Vegi>

Bardzo chętnie zobaczę Twoją planetę, może być ciekawa wycieczka. Kiedy wyruszamy? Wziąć coś ze sobą? Mam nadzieje że jest tam bezpiecznie, po ostatnich wycieczkach chcę trochę odpocząć od przygód. Wziąć jakąś broni czy nie będzie potrzebna?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Bacznie przygląda się staremu mistrzowi.>

Ja już Cię gdzieś widziałem, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Ciebie, Vego, też sobie przypominam jak przez mgłę.

<Opróżnia talerze przed Nim.>

Jak znalazłeś się pośród zwierząt Bajcurusa? Nie wyglądasz na takiego, co płaszczy się przed innymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Vega uśmiecha się do Casulona>

- Heh, nie. Po prostu u boku Bajcurusa zawsze było najwięcej akcji.

<mistrz zbliżył się do Casula, i przyjrzał mu się>

- Pamięć moja z każdym dniem się zmniejsza, ale me oczy mi mówią, że jednak zaskarbiłeś sobie miejsce w mojej pamięci. Jeśli chcesz ujrzeć, co twe oczy nie widzą, skrzyżujmy swe ostrza w bezkrwawym pojedynku, jako że walka pozwala poznać człowieka lepiej, niż oczy czy słuch.

<Chińczyk położył katanę na stole, i uśmiechnął się>

- Czy masz ochotę na przyjacielski pojedynek?

<Vega zaśmiał się, i zwrócił do Pahla>

- Jeśli chcesz pojechać na safari, to radzę wziąć dobrą broń. Tamtejsza fauna nie jest przyjazna, ale to tylko potęguje emocje. Heh, nawet tamtejsze małpy potrafią posługiwać się mieczami.

<zakreślił ręką łuk, mówiąc przyciszonym i entuzjastycznym głosem>

- Wyobraź sobie... mroczną, cichą noc... ognisko przy którym siedzi parę osób i patroluje, oraz dwóch mężczyzn w głuszy, stąpających cicho między liśćmi... Zbliżającymi się do śpiącego Behemota... Jeden nieuważny ruch, i potwór się budzi... wyobraź sobie, że ci mężczyźni to ty i ja, kucamy za krzewem, i przygotowujemy broń... Nagle błysk miecza, huk strzału, kilka odgłosów miecza i katany wrzynających się w potwora, i cisza...

<opuścił rękę>

- Czy to nie ekscytujące?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hmmm. Czy ja też mogę jechać? Nie boję się flory i fauny bo... bo ją kocham.

<Zamyśla się na moment>

-Ale broń i tak zabiorę. Wezmę także mały worek bez dna. Pozbieram sobie trochę dzikich roślin. U siebie mam ich dorodną hodowlę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja..ja was przepraszam za moje zachowanie...czasem nie wiem co się ze mną dzieje...tak jak bym miał w sobie demona, mam ochotę wszystko zniszczyć. Chciał bym lecieć, ale raczej po moim zachowaniu mnie tam nie weźmiecie.

<wyszedł i położył się koło swojego ulubionego drzewa patrząc na niebo>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam ochotę pojechać. Jak zwykle biorę mój topór wojenny, Zestaw Małego Chemika, oraz garczek, i różne przybory kuchenne, żeby coś upichcić na miejscu. To jak na razie chcą jechać ja, James, Selene oraz oczywiście Vega.

A jak wygląda Behemot? Mi zawsze to kojarzyło się z jakimś takim wielkim i obleśnym paskudztwem, na czterech nogach. I masz jeszcze jakieś ciekawe, drapieżne okazy? Chciałbym załatwić sobie kilka do mojego podwodnego zoo, zwierzęta są tam w specjalnych bąblach, które są na dużej powierzchni, i zwierzęta nie mogą ich przebić. Jeśli coś masz to daj znać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Boskie polowanie? Jadę. Trzeba się czymś zająć. Biorę ze sobą to, co zwykle oraz łuk myśliwski. Miło będzie się trochę rozerwać po tej całej awanturze. To będzie ekscytujące. Nie wiem co to behemot, ale brzmi groźnie. Małpy wymachujące mieczami to coś nowego, nigdy takich nie widziałem. Ciekawe, jak walczą?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Chwyta katanę.>

Zatem zmierzmy się.

<Wstaje.>

Mistrzu, zdradzisz swoje imię?

<Przysuwa krzesło do stołu. Robi krok do tyłu, ciągle patrzy na Chińczyka. Wpada na Aquosa.>

Przepraszam. Idę z Wami. Przyda się kolejne trofeum.

<Marzy o ścianach obwieszonych artefaktami i łbami zwierząt oraz o dywanach ze skór.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chcecie uśmiercać... ja chcę zwiedzać. Zabiorę ze sobą kilku techników sewastyjskich, by bacznie obserwowali nowe gatunki zwierząt i roślin, a następnie stworzyli je w lodzie.

<Cygnus zaczął pałaszować żywność na stole. Następnie zdjął zbroję, za pośrednictwem Nikolaia odłożył na miejsce, po czym rzekł>

- Gotów.

<Za chwilę przybiegło pięciu techników.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<mistrz uśmiecha się>

- Ach, me imię znać chcesz... Jestem Cho-moushiwake Es. A ty jesteś Casulono. Znałem cię... Ten sam zapał do walki...

<unosi medalion- srebrną łyzkę, i wręcza ją Casulowi>

I znałem twojego brata, czuwałem nad nim, opiekowałem się nim. Pomogłem wam w walce z Dahaką. Nie wiecie, kim jestem. Ale to się okaże.

<uniósł katanę>

- Podczas walki okaże się prawda.

<upuścił drewnianą laseczkę, ukłonił się, i wyskoczył w górę, przeleciał nad Casulonem, i zaatakował, bóg łyżek sparował. Cho atakowal bardzo szybko i finezyjnie, i zawsze, gdy mógł zadać śmiertelny cios, powstrzymywał ostrze, gdyż miała to być walka bezkrwawa>

- Hehe. Mistrz jest niezły.

<patrzy na Aquosa>

- Złapać Behemota to niełatwa sprawa, jest 3 razy większy od człowieka. Ale jak chcesz, to próbuj. Odwaga to twój atut. To się ceni.

<poklepał Aquosa po ramieniu>

- Mozesz liczyć na moja pomoc przy łapaniu potwora. Nigdy tego nie próbowałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz wracam.

<wstaje od stołu, idzie do swojego pokoju, wraca z pasem z miejscami na miecze świetlne. Wyczarowuje miecz w każdym miejscu>

Mam nadzieję że się nie przyda. A taka walka musi być fascynująca! Na razie miałem okazję walczyć tylko z predatorami, chodzi mi o tych groźniejszych, na wyspie nie działo się nic ciekawego. A no właśnie, wyspa!

<podchodzi do okna>

hmmm... spokój jest, odbudowują miasto po naszym ataku, przyda mi się tam świątynia, zaraz wracam

<przenosi się na wyspę, po chwili wraca>

Pokazałem się jakiemuś kapłanowi, powinni coś ładnego wybudować

<uśmiecha się>

Czym lecimy? Może sie przydać jakiś mój zwierzaczek, tylko nie wiem czy się zmieści.

<zwraca się do Vegi>

Nie masz nic przeciwko temu aby Khaal leciał z nami? Nie?

<zwraca się do Khaala>

To jak, lecisz z nami?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc, sorry Vego że się tak wcinam, i udaję szefa, ale taki już mój charakter, zatem może wybierzemy się tam jeszcze dzisiaj? Jeśli to wodą to moje hipokampy z chęcią pomogą. Jeśli nie, to niech ktoś inny skombinuje transport. Aha, jeśli jedziemy na hipokampach nie zapomnijcie o jabłkach, strasznie się ucieszą, pod wodą mają jedynie wodorosty.

A teraz idę na spacer do mojego podwodnego pałacu, jeśli ktoś chce mnie odwiedzić, to na przystani rzućcie w wodę cukier, a któryś z moich hipokampów lub poddanych przyjedzie z transportem. Jeśli mam przyjść to komórka.

<Odszedł do pałacu>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...