Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

Olympus Actionus

Polecane posty

Wraca do sali sypialnej, widzi Selene zadającą pytanie o śmierć.

- Ja. Bardzo często, muszę was ratować, i chronić przed Śmiercią. Siłuję się z nią, ale jeśli chodzi o zagładę, to ciężko określić.

Wzrusza ramionami.

- Nie znam się na tym. Nigdy jej nie widziałem.

Pyta się.

- Już wszystko w porządku?

Następne, zwraca się do Khaalusa.

- Ktoś jeszcze jest ranny, czy tylko Selena potrzebowała porady zdrowotnej?

Siada przy stole, kładzie na nim nogi, wzywa pomarańcze i obierając ją, czeka na odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaaa! Solarion! Zostaw mojego Behemotka!

<Z ziemi wystrzelają korzenie i łapią Solara. Przybiega Aquos.>

Uff, sorry musiałem Cię powstrzymać od zabicia go.

<Słyszy niedaleko siebie ryk potwora>

No to jedziemy!

<Biegnie wprost na potwora, maszkara również ruszyła. Gdy byli od siebie oddaleni o kilka metrów, Aquos zapadł się pod ziemię i wyskoczył zaraz za plecami potwora. Wyczarował ciasto i rzucił Behemotowi w twarz, żeby nic nie widział. Po chwili lasso już było na szyi potwora.>

Teraz wystarczy go trochę poddusić i po problemie.

<Jednak Aquos nie przewidział jednego. Potwór zlizał sobie krem z twarzy, po czym rąbnął boga prawym sierpowym. Aquos przeleciał kilka metrów, wrył się w ziemię, wkurzony wstał i wypluł kilka zębów>

Mamy jakiegoś boskiego dentystę?

<Mocno wkurzony wyciągnął z ziemi dwie rośliny, oplótł nimi dłonie i wyczarował z pędów kolce>

No chłopie, przerąbałeś sobie życie.

<Ruszył do ataku, zrobił podobną sztuczkę jak wcześniej, jednak gdy się pojawił za plecami potwora, ten już był przygotowany. Chciał uderzyć, jednak jego ręka nadziała się na kolczaste rękawice. Behemot syknął z bólu, w jego oczach czaiła się furia. Aquos przeszedł do kontry, uderzył kilka razy w tułów, jednak skóra potwora była wyjątkowo twarda.>

Muszę dodatkowo wzmocnić kolce.

<Pomruczał trochę pod nosem, kolce zaświeciły zielonym światłem, na brzegach pojawiły się małe haczyki. Uderzył teraz, kolce weszły bez przeszkód. Aquos robił uniki, doskakiwał do potwora, zadawał kilka ciosów i znowu. Ta taktyka była męcząca, jednak przynosiła efekty, potwór był wyraźnie wolniejszy. W końcu nadszedł czas na zakończenie walki. Bóg złapał lasso, wskoczył na grzbiet potwora, zacisnął pętlę, i przywołał roślinną klatkę.>

Udało się! Kilka wybitych zębów i kilkanaście siniaków, to dobra cena za taki okaz.

<Po chwili oddział Aquosów już był na miejscu i wynosił klatkę>

<Idzie do reszty bogów>

No, potwór złapany, jak obiecałem pod wieczór robię ucztę

__________

Trochę przydługo wyszło... Musimy z ucztą się wyrobić do restartu, chyba że macie inne pomysły, mi wszystko jedno :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Minęło kilka chwil. Po tym czasie nicnierobienia, Cygnus poszedł do portu. Tam wziął innego Titanica i poleciał w kosmos szukać przyjaciół. Wziął ze sobą dziesięciu najlepszych z gwardii i wyruszył z Boskiego Osiedla>

Nadszedł Moderatus. Spojrzał ciężko, przybił pieczątkę "zamknięte, bo tak", po czym schował wszechświat do kieszeni, a tą zamknął na kłódkę. Klucz wrzucił do środka.

THE END (of part 1)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...