Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

deckard1

CDA a piractwo (nie, to nie to co myślicie...) ;)

Polecane posty

No chyba, że ktoś tworzy niekomercyjnie (analogicznie: gry freeware) lub za darmo po to, aby wypromować swoje następne produkcje (analogicznie: udostępnianie starszych części gier (TES: Arena i Daggerfall)). Wszystko zależy od licencji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No chyba, że ktoś tworzy niekomercyjnie. Wszystko zależy od licencji.

Oczywiście. Tyle, że niekomercyjne anime to procent (a nawet promil) tego, co się co dzień ukazuje.

No tak, tylko szkoda że większość nie wychodzi w Polsce.

Polska to mały rynek, na dodatek zżarty przez piractwo. Nie raz przez te wszystkie lata, od kiedy zacząłem się interesować tematem m&a, spotykałem się z inicjatywami, gdy były publikowane tanie anime na DVD, których i tak nikt kupić nie chciał, bo "już to widzieliśmy w necie". Kpina "pseudofanów".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale i pojawiły się nowe. Póki co radzą sobie na tyle, by utrzymywać się na rynku, ale zobaczymy, czy wytrzymają tyle, co np. Kawai. Ludzie są jednak dziwni. Narzekają na brak prasy i małą ilość mang oraz wręcz ubogą ilość anime na naszym rynku, ale jak już coś się pojawi, to nie pójdą do sklepu kupić, tylko szukają darmochy w necie, zabijając tym samym wszelkie inicjatywy. I narzekają, narzekają, narzekają...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawaii do tej pory mi szkoda... Może i zacząłem go kupować dopiero w jego ostatnich latach ale jak z rynku znika pismo z prawie 10-letną tradycją to trochę smutnawo sad_prosty.gif

Powiem tak. 3 lata temu byłem we Francji. Tam w przeciętnej mieścinie był wielki hipermarket a w nim niewielki sklep w którym razem ze znajomym wyposażyliśmy się w całą masę mang i animacji, o których nawet byśmy nie mogli pomarzyć w naszych rodzinnych miastach. Gdyby tylko w moim olsztyńskim Empiku była 1/10 tego co widziałem w tamtym sklepiku byłbym baaaaaardzo szczęśliwy, ale nie... lepiej od roku zatrzymać się na 17 tomie FMA i zapomnieć wydać reszty (mogło się to zmienić, ale nie sądzę)...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sagitarius587

"armie nastoletnich obrońców praw autorskich" ~ aMermanIshouldTurnToBE

Jest w ogóle coś takiego ? Na czym taka obrona miała by polegać ?

"wywołują u mnie napady śmiechu" ~ aMermanIshouldTurnToBE

Skoro lubisz się śmiać z uczciwych ludzi...

"Od kiedy nie mogę sobie ściągnąć kopii?" ~ wolodja

Tak wszyscy wchodzą na te serwisy, by zrobić kopie swych oryginalnych gier. Zwłasza gier na steam.

"Poza tym ciekawe, czy nie podziękowaliście w duchu tym wszystkim piratom, dzięki którym nadal nie macie ACTA?" ~ wolodja

To nie byli piraci ale internauci. Społeczność nie zgodziła się na uporczywą kontrolę, która m.in. ograniczała wolność słowa (Folwark zwierzęcy - Orwell).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zawsze ciekawi, dlaczego Ci wszyscy ludzie, którzy uważają, że wszystko powinno byc wspólne, nie oddadzą bliźnim swoich sprzętów, samochodów, domów... Socjalizm, komunizm... są piękne w założeniach, ale doskonale wiemy jak się skończyło ich wcielanie z życie.

Zauważyłam tutaj, że z przerażającą łatwościa przychodzi niektórym dysponowanie cudzą własnością. To zły objaw.

>>>Bo wspolne (czytaj: a wezme se...) ma byc to, co cudze, to co moje - to moje :). I to cala filozofia piractwa.

oczywiscie zaraz posypie sie belkot, ze samochod "to rzecz fizyczna" a gra "niefizyczna" a "niefizyczna mozna skopiowac" itd. ale w takim razie niech fani piractwa odrabiaja innym prace domowe (moga dyktowac np. wypracowania, jesli jego NAPISANIE uznaja, za "cos fizycznego").

[smg]

Utwór jest/powinien być jak informacja? No proszę... To chyba nie na poważnie? Utwór, to wynik czyjejś pracy. Utwór jakim jest gra, film, piosenka, to często wynik pracy sztabu ludzi. Żadne z nich nie będzie pracować za darmo dla dobra ogółu... ideą nikt jeszcze się nie najdł. Dlaczego stolarzowi płacisz za krzesło, a artyście za piosenkę nie chcesz płacić? Bo piosenka jest niematerialna? Prąd też jest niematerialny... będziesz więc go kradł?

Odnosnie ACTA: To nie dzięki piratom ten dokument nie przeszedł. Co prawda piraci zwrócili uwagę na problem (choć raczej wystraszyli się odcięcia od źródła "darmowej" rozrywki), tyle, że przecież odnośnie internetu i monitorowania ruchu sieciowego tam niewiele się zmieniało, większość tych "kontrowersyjnych" przepisów działa juz od dawna, nawet w Polsce i jakos nikt się nie oburzał, kiedy były wprowadzane. To nie przeszło ze względu na niepokojące zapisy, które m.in. mogłyby otworzyc furtkę do np. bezterminowego przetrzymywania czyichś towarów. etc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do używek... Naprawdę nie rozumiem stawiania używek na równi z piractwem. Swoje twórcy i wydawcy zarobili na tej kopii gry. Już by na niej i tak więcej nie zarobili (Bo co mam zrobić? Sprzedać sklepowi i kupić jeszcze raz, by tamci byli wreszcie zadowoleni?)

Czy jeżeli kupię drabinę, a potem sąsiad ją ode mnie odkupi to jestem przestępcą? Tak samo jest z grami, grę przeszedłem, znudziła się, więc sprzedaję komuś. Nie widzę w tym nic złego. Co innego, jakbym zrobił 100 kopii i sprzedawał na rogu ulicy za 5 zł sztuka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym przestępstwem przesadzasz :].

Walki z używkami kompletnie nie pochwalam, ale jednak rozumiem, dlaczego wydawcy gier chcą, jeśli nie wyeliminować, to przynajmniej jak najbardziej ograniczyć ten proceder. A powód jest bardzo prozaiczny - z używek nie mają złamanego grosza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do was takie pytanko: otóż kupiłem sobie Red Faction: Guerrilla. Gra jest w wersji angielskiej (tj. taką wersję mam ja). Pomimo tego, że nie jestem z angielskiego jakimś młotem i powinienem zrozumieć większość rzeczy to wiedząc, że gra jest u nas możliwa do zagrania w wersji kinowej pozostawia pewien niesmak. Tutaj pytanie: mogę legalnie pobrać spolszczenie, a jeśli tak to z jakiej strony?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że to totalny offtop ale właśnie znalazłem sobie lekturę w postaci 247 stron na następne kilka (naście ?) dni....smutne, nie ?

Meh, co tam, żeby nie było tego 100% offtopu. Jak na razie TL:DR więc nie wiem czy to rozwiązali w tym temacie ale jeżeli chodzi o spolszczenia do gier to sprawa IMO zależy od producenta czy tam wydawcy

Jeżeli lokalny wydawca czy oddział firmy produkującej grę zrobi wersję PL i ją udostępni to problemu nie ma

Myk jest właśnie z spolszczeniami fanowskimi lub z spolszczeniami gdy nie posiadamy plików PL

W sytuacji nr 1) wydaje mi się że jest to w 100% legalne. No bo przecież podmiana plików gry które zawierają tekst, nie jest nielegalna. Kupiliśmy grę, nie pasi nam że nie ma oficjalnego spolszczenia to ratujemy się fanowskimi (tzn ja do tej grupy nie należę bo nie mam problemów z ang smile_prosty.gif ).

Sytuacja nr 2) IMO też nie jest piractwem (zaznaczam iż cały czas mówię o legalnie zakupionych/zdobytych kopiach). Kupiliśmy grę X. Gra X jest w wersji angielskiej. Powiedzmy że po jakimś czasie lub w czasie premiery jest/była dostępna w polskiej wersji. No ale my mamy angielską. I załóżmy że wersji polskiej nie da się pobrać "oryginalnie" ze strony polskiego dystrybutora zwyczajnie dlatego że jej nie udostępnił. W skrócie postawił ultimatum - chcecie mieć wersję PL to sobie taką kupcie.

Jak dla mnie pobranie z torrentów/filehostów czy innych tego typu wersji polskiej wyciętej z gry i wstawienie jej do swojej jest w 100% legalne. Dystrybutor nie umożliwił tego za pośrednictwem własnej strony itd więc trzeba się ratować.

Inaczej sprawa ma się z grami typu MMO (czy to RPG, czy FPS czy inne - wszystko jedno). Tutaj w wielu regulaminach gry jako produktu i gry jako samej czynności można znaleźć że jakakolwiek ingerencja w pliki gry jest nielegalna i może skutkować banem (wiem że piractwo =/= ban tongue_prosty.gif).

Jak dla mnie sytuacja jest dziwna.

Rozumiem że ingerencja wkraczająca w obszary hacków jest nielegalna, ale właśnie często widywałem sprawy gdzie ludzie podostawali bany za wgrywanie nieoficjalnych spolszczeń. IMO jeżeli producent/dystrybutor itd nie zapewnia naszej wersji językowej, to wgranie fanowskiego spolszczenia powinno być w 100% legalne. Przecież nie zmienia to stanu rozgrywki a jedynie wyświetlany tekst.

Cóż - w sprawie MMO nie doszukałem się nigdzie motywu z banowaniem za "nielegalne" spolszczenia gry.

EDIT: Looknąłem na parę postów to jeszcze dopiszę (wciąż zaznaczam że jak na razie TL:DR tongue_prosty.gif)

Co do produktów z Japonii

Wydaje mi się że z mangami w naszym kraju problem jest jako taki. Co popularniejsze serie są dostępne. Fakt że są i takie które dostać można tylko używane (albo i nowe jak zalegają) bo nikt już ich nie wydaje. Nie mniej jednak - są. Co do tych mniej znanych to już wiadomo że nie jest różowo

IMO Sprawa podobnie wygląda z anime..a nawet gorzej. Nie oszukujmy się - przeciętny Kowalski oglądając anime będzie je oglądał "nielegalnie" z powodu tego że nie dostanie się ich w naszym kraju. Weźmy mnie i pierwszy tytuł z mojej listy - One Piece

O ile manga z tego co wiem jest u nas wydawana to anime już sobie "legalnie" nie zobaczymy. Ani nie jest do kupienia na DVD, ani jej nie emitują w TV. I co pozostaje ? Oczywiście oglądanie na necie.

Hellsing Ultimate - nie kojarzę żeby to było u nas dostępne.

Bleach. Manga jest. Anime - jest (było). Problem został z filmami które są normalnie u nas nieosiągalne. Więc znowu przeciętny Kowalski sięga do stron gdzie sobie je obejrzy teoretycznie nielegalnie.

Z tego co zauważyłem to większe strony polsko-języczne (ja osobiście "posiłkuję" się angielskimi....lepsze tłumaczenia) ma adnotacje że anime zostało usunięte gdyż ktoś je w PL zaczął wydawać/puszczać/cokolwiek ale legalnie i/lub płatnie. No i gitara gra. Ale nie oszukujmy się - nikt nie będzie sprowadzał z Japonii DVD'ków z anime żeby w Polsce tylko sobie dossać napisy.

Hm...ja bym z chęcią przywitał "Wan Pisa" na DVD'kach u nas w kraju. Byłaby ładna kolekcja na półce :P (o ile nie dowaliliby ceny z kosmosu)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co popularniejsze serie są dostępne.

Pewnie sam wiesz, że to, co u nas jest wydawane (wśród popularnych tytułów), to ciężko nawet określić mianem czubka góry lodowej.

Fakt że są i takie które dostać można tylko używane (albo i nowe jak zalegają) bo nikt już ich nie wydaje.

Do tej pory szukam mangi GitS tom 1 i 3.

IMO Sprawa podobnie wygląda z anime..a nawet gorzej. Nie oszukujmy się - przeciętny Kowalski oglądając anime będzie je oglądał "nielegalnie" z powodu tego że nie dostanie się ich w naszym kraju. Weźmy mnie i pierwszy tytuł z mojej listy - One Piece

A zastanawiałeś się czemu nie jest dostępny w Polsce? Już wyżej o tym pisałem, ale z chęcią się powtórzę: właśnie dlatego, że przeciętny Kowalski, zamiast pójść do sklepu i zakupić DVD, zajrzy na neta i obejrzy koszmarnej jakości (pod względem obrazu, jak i tłumaczenia) "darmoszkę". Właśnie dlatego, że wygodniej mu obejrzeć coś za darmo, niż wydać za to 15-30 zł. A potem "integruje" się z innymi mu podobnymi, płacząc na jakimś forum, że rynek anime w PL jest taki biedny. Kwadratura koła normalnie...

Ani nie jest do kupienia na DVD, ani jej nie emitują w TV.

Widzisz, a ja oglądałem to po niemiecku. W TV, choć nie pamiętam na jakiej stacji (Sat 1, VOX a może Pro7?). Pewnie zaraz wyjedziesz mi z argumentem, że przecież nie każdy zna niemiecki. Cóż, prawda jest taka, że żyjemy w czasach, w których brak znajomości języków obcych jest po prostu KALECTWEM.

I co pozostaje ? Oczywiście oglądanie na necie.

ByZyDuRa. Tylko ćpunom pozostaje przymuszone zdobywanie narkotyków. Anime w żadnym wypadku narkotykiem nie jest. Nikt nie każe, ani nic nie zmusza, do jego oglądania. To zwyczajne pójście na łatwiznę, na dodatek wpływające wyjątkowo niepozytywnie na rynek anime w PL. A gadanie, że jakby to było wydane na DVD, to byś kupił, to mydlenie oczu. Zrobisz to Ty i 5 innych osób, a 2000 będzie lało na to ciepłym moczem, bo w końcu już to widziało.

Problem został z filmami które są normalnie u nas nieosiągalne.

Akurat tutaj trafiłeś kulą w płot. Jeden, albo dwa (nie pamiętam, tym bardziej, że Bleach mnie nie interesuje) leciały w TV, na HYPERze. A znając tą stację, to pewnie jeszcze nie raz to powtórzą.

Z tego co zauważyłem to większe strony polsko-języczne (ja osobiście "posiłkuję" się angielskimi....lepsze tłumaczenia) ma adnotacje że anime zostało usunięte gdyż ktoś je w PL zaczął wydawać/puszczać/cokolwiek ale legalnie i/lub płatnie. No i gitara gra.

Zostajesz oficjalnie upomniany za przyznanie się do oglądania anime przez neta, w wersji pirackiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy oglądanie animie, na stronach internetowych jest piractwem? mam na myśli anime shiden. Są tam chyba wszystkie anime jakie wyszły.

Jest. Zresztą, sam pomyśl. Ktoś tworzy takiego animca, reklamuje, wydaje na DVD, etc., a ktoś inny udostępnia go za darmo w necie. To jak z grami. Nie widzisz analogii?

Oczywiście, że to nie jest piractwo. Przynajmniej nie w rozumieniu polskiego prawa (bo czy to jest moralne, to inna kwestia), o czym wyraźnie mówi Art. 23 Ustawy o prawie autorskim i prawie pokrewnym.

Art. 23. [Wykorzystywanie utworów ? dozwolony użytek osobisty]

1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektonicznourbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.

Sprawa jest prosta - ściąganie filmów, muzyki na własny użytek jest legalne. Niezgodne z prawem jest rozpowszechnianie tych utworów (co wyklucza ich zasysanie przez programy p2p). To samo w przypadku filmów online - jedyną osobą, która popełnia przestępstwo jest ta, która ten utwór wrzuciła na serwer i rozpowszechniła bez posiadania licencji, nie ta, która ogląda.

Zresztą, tak na logikę, przekładając tę sytuację na świat rzeczywisty. Jak ktoś puści "Django" na ścianie bloku, to piratami są osoby, które ten film oglądają, czy ta, która włączyła projektor z taśmą?

Inaczej sprawa wygląda oczywiście z programami komputerowymi.

Cóż, prawda jest taka, że żyjemy w czasach, w których brak znajomości języków obcych jest po prostu KALECTWEM.

Nie ma człowieka na świecie, który zna wszystkie języki obce. Od niemieckiego jest kilka bardziej przydatnych (choćby hiszpański czy rosyjski - angielskiego nie liczę, bo teraz to praktycznie każdy go zna), więc trochę dziwne rozumowanie. Równie dobrze można się zapytać dlaczego oglądasz po niemiecku, a nie po japońsku, wszak brak znajomości języków to kalectwo. :P

Poza tym anime ze szprechającymi bohaterami? Serio? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczego oglądasz po niemiecku, a nie po japońsku, wszak brak znajomości języków to kalectwo. :P

Zejdź na ziemię. Kto w PL ma dostęp do japońskich stacji telewizyjnych? Chyba tylko do programu informacyjnego po angielsku (nie pamiętam nazwy), który jest dostępny na Hot Birdzie.

Co do zacytowanego przez Ciebie artykułu, to nie znam się na tym i nie podejmuję się jego interpretacji. To raz. Dwa, na Forum Actionum prawem jest słowo admina. A skoro kazał nam traktować oglądanie i czytanie m&a w necie, jako piractowo (chyba, że zamieszczono je tam legalnie), to tak robimy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ani nie jest do kupienia na DVD, ani jej nie emitują w TV.

Widzisz, a ja oglądałem to po niemiecku. W TV, choć nie pamiętam na jakiej stacji (Sat 1, VOX a może Pro7?). Pewnie zaraz wyjedziesz mi z argumentem, że przecież nie każdy zna niemiecki. Cóż, prawda jest taka, że żyjemy w czasach, w których brak znajomości języków obcych jest po prostu KALECTWEM.

I co pozostaje ? Oczywiście oglądanie na necie.

ByZyDuRa. Tylko ćpunom pozostaje przymuszone zdobywanie narkotyków. Anime w żadnym wypadku narkotykiem nie jest. Nikt nie każe, ani nic nie zmusza, do jego oglądania. To zwyczajne pójście na łatwiznę, na dodatek wpływające wyjątkowo niepozytywnie na rynek anime w PL.

To wszystko nie zmienia faktu że ot taki fan anime nie da rady obejrzeć wielu serii inaczej jak korzystając ze stron internetowych. Szanse że będzie odbierać japoński kanał z anime są raczej nikłe bądź zerowe. Nikt nie każe i nie zmusza do oglądania anime - owszem. Ale problem w tym że przy naszej biedzie rynkowej pod tym względem takiemu fanowi nie pozostaje nic jak internet. No chyba że wygra w totka i sobie zafunduje sprowadzanie serii z Japonii bądź też podróż do tego kraju.

To jest towar regionalny. Piractwo piractwem, ale nie oszukujmy się że np zassanie sobie jakieś gry którą bez problemu można dostać w każdym sklepie z tym towarem =/= zassanie/obejrzenie anime którego nijak nie da się dostać w Polsce.

Co z tego że są kanały zagraniczne jak mało kto pewnie je ma (od razu zaznaczam że nie znam się na satelitarnej TV, nie posiadam takowej) a jak znajdzie to będzie w języku którego nie rozumie. Ja bym się ogromnie cieszył gdybym odbierał jakiś anglojęzyczny kanał anime 24/h.

Sprawa z anime i mangami jest jak np z amerykańskimi serialami. Fakt że są one u nas znacznie bardziej popularne, ale na bank znajdzie się cała kupa takich których nikt u nas nie wydaje/emituje a odbieranie kanałów z USA na których one lecą jest niemożliwe

A tak jeszcze wracając do sprawy kupna. Nie wiem czy istnieją u nas sklepy które się w tym specjalizują, osobiście takich nie widziałem. Tak czy siak w innych sieciach zauważyłem że anime jest traktowane poniekąd po macoszemu. Pamiętam że gdzieś rok temu byłem w Złotych Tarasach. Przeszedłem się do Empiku. Mówiąc szczerze to był pierwszy Empik w którym widziałem dvd'ki z anime. Ale cóż z tego jak było ich ledwie 5 czy tam 7 pudełek na całe regały. Z tego co pamiętam był DMC ale niekompletny, tak samo jak jakieś inne anime.

Tyle z mojej strony. Tak jak napisałem - piractwo piractwem ale jednocześnie piractwo piractwu nierówne. Skończę w tym momencie bo jeszcze wyrwę następnego osta :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Joneleth

Przestań bredzić, proszę. Ja już mam dość wyjaśniania tego samego enty raz. Ściąganie plików AV z sieci jest naruszeniem praw autorskich. A jak się chcesz podpierać ustawą to rób to poprawnie, bo cytowany przez Ciebie artykuł dotyczy utworów rozpowszechnianych legalnie. W dodatku zacytowałeś tylko pierwszy punkt artykułu, a drugi stanowi

Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Powiedz mi w jakim to związku osobistym pozostajesz z jakimś megauploadem albo innym wujkiem torrentem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że to nie jest piractwo. Przynajmniej nie w rozumieniu polskiego prawa (bo czy to jest moralne, to inna kwestia), o czym wyraźnie mówi Art. 23 Ustawy o prawie autorskim i prawie pokrewnym.

Jakież to proste i oczywiste. Szkoda, że tylko dla domorosłych prawników. Klik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy oglądanie seriali online jest nielegalne? Pytam bo czasem nie dam rady czegoś obejrzeć, a np. powtórka nie leci. Mógłbym obejrzeć na internecie, ale nie wiem czy to legalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, jeśli chodzi o ściąganie, mogłem się pomylić i źle zinterpretować ustawę, przy czym jednak wyraźnie zaznaczyłem, że programy p2p nie wchodzą w grę. Tylko co w przypadku, gdy uploader jest z mojego kręgu towarzyskiego?

Natomiast jeśli chodzi o oglądanie filmów zamieszczonych na taki portalach jak choćby niedawno zamknięty kinomaniak, to chyba jednak nie, co potwierdzają opinie biegłych, którzy zaznaczają, że użytkownicy takich portali mogą spać spokojnie, bowiem w ich przypadku nie dochodziło do złamania praw autorskich.

Tak twierdzi np. Wojciech Bergier

Jeśli miałbym wycelować w kogoś oskarżenie, byłaby to osoba udostępniająca takie treści. Proces oglądania nie jest objęty prawa autorskimi ? mówi Wojeciech Bergier.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozśmieszyła mnie jedna rzecz w tym tekście: Jest grupa osób, która ogląda nielegalnie filmy z rozmysłem, lecz zdecydowana większość nie jest po prostu tego świadoma. ? Taka osoba fizyczna działa w dobrej wierze. Płaci za konto premium, nie wiedząc, że te pieniądze nie trafią do prawnego dystrybutora. Ile osób, oglądając kinową wersję najnowszego filmu na jakimś portalu o szemranej reputacji, nie zdaje sobie sprawy, że nie został on udostępniony przez producenta? Możemy robić z siebie idiotów, ale bez przesady. Trudno mi określić co pan Bergier miał na myśli, na podstawie jednego zdania: Proces oglądania nie jest objęty prawa autorskimi. Z doświadczenia wiem, że polscy prawnicy dopiero uczą się specyfiki działania internetu - a cywiliści starszej daty, nawet ci wybitni, nie mają pojęcia o co biega. Być może zakładają właśnie, że osoba oglądająca w sieci video działa w dobrej wierze? W każdym razie, nie widzę argumentów za tezą, że oglądanie nie jest objęte prawem autorskim. Ustawa mówi o korzystaniu - będzie to zarówno pobieranie, granie, edytowanie, słuchanie jak i oglądanie. Naturalnie, że w praktyce użytkownicy Kinomaniaka mogą spać spokojnie, bo choćby ze względów praktycznych nikt się nimi nie zainteresuje; sami twórcy witryny ciągnęli jednak nielegalne zyski dzięki upublicznianiu cudzych utworów, bez wiedzy i zgody autora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...