Skocz do zawartości

Deus Ex (seria)


Gość kabura

Polecane posty

  • Odpowiedzi 1,1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

KLIK. Szczerze mówiąc, to wg. mnie brak tego filtru psuje klimat tej świetnej gry, ale co kto lubi ;)

Od siebie dopiszę, że przeszedłem DLC do Deusa, "Brakujące Ogniowo" i za takie DLC można płacić. Dobrze wykonane. Może nie wnosi zbyt dużo, ale fajna przygoda, która jest powiązana fabularnie z fabułą podstawki. Jak najbardziej polecam ją osobom, którym nowy Deus Ex się spodobał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli teraz będą trzymali pieczę nad całością a nie oddadzą np. zaprojektowania walk z bossami innej firmie to powinno być po prostu świetnie.

<facepalm>

To dlatego takie walki z bossami wypadają kiepsko..

Jeszcze gdy wykorzystają te możliwości związane z next-genami, zrobią większe huby (IMO sandbox nie pasowałby do tej serii), więcej możliwości/opcji to nic tylko czekać i marzyć jakie cudo będą w stanie zrobić ^_^

Lepsze możliwości nextgenów = tylko lepsza grafika smile_prosty.gif

Ja też jestem za dopakowaniem większej ilości miejscówek, opcji, możliwości, oraz rozwoju. No i żeby wygląd otoczenia nie był taki sam, bo to jakoś dziwnie - dla mnie - wygląda. Marzy mi się sequel - ideał pokroju Arkham City - nie zmieniać tego, co dobre, tylko dopakować tego jeszcze więcej + dodać wiele świeżości i nowości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepsze możliwości nextgenów = tylko lepsza grafika smile_prosty.gif

Nie zgodzę się. Nextgeny = lepsza moc obliczeniowa, a to oznacza, że twórcy mogą zrobić np. większy świat w sandboxie, który cały czas będzie liczył dane dla każdej postaci. Albo np. przeciwnicy będą mieli superinteligencję, która pochłania mnóstwo mocy obliczeniowej. Albo np. będzie super silnik fizyczny/system destrukcji, który również wymaga silnego sprzętu. Wbrew pozorom, im lepsza platforma tym ciekawsze rzeczy można stworzyć inna sprawa, że nie zawsze deweloperzy to wykorzystują.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

A ja bym chętnie zobaczyła nowego Deusa jeszcze przed nową generacją - zwyczajnie za dużo czekania wink_prosty.gif Human Revolution mnie zauroczyło zarówno fabułą, jak i samą rozgrywką (do tej pory byłam przekonana, że skradanki nie są dla mnie). Dopiero przy piątym przejściu gra zaczęła odrobinę mnie nużyć w niektórych momentach, a i tak znalazło się kilka miejsc, których wcześniej nie zwiedziłam. Są oczywiście pewne wady - animacje postaci czy klonowane mieszkania - ale tego się prawie nie zauważa. Jedyna rzecz, która mnie naprawdę zirytowała, to to, jak łatwo

Jensen dał się podejść Zhao w jej apartamencie

.

A co do walk z bossami - nie są może wybitne, dałoby się je zrobić lepiej, ale jak się nie ma ochoty na naparzankę, wystarczy strzał z pistoletu obezwładniającego + Tajfun (zakładając, że jest dostępny przy każdej walce). I już, po krzyku, można grać dalej. Dużo gorzej byłoby, gdyby faktycznie jedynym sposobem było tępe latanie wokół "areny" i sianie ołowiem.

I w sumie jedyne, czego żałuję, to to, że nie zaczęłam przygody z serią od pierwszego Deusa. O ile przeżyję kanciastość grafiki (zwłaszcza z modem New Vision) czy inne niedoskonałości spowodowane wiekiem, to brak systemu osłon przeszkadza mi teraz mocno. Ot, uroki młodości wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
I w sumie jedyne, czego żałuję, to to, że nie zaczęłam przygody z serią od pierwszego Deusa.

Wtedy fabuła już by cię tak nie zachwyciła... Śmiało graj w jedynkę, jaka kanciasta grafika? Jak dla mnie ona wciąż jest miejscami zachwycająca, targowisko WanChai, rozświetlony Manhattan w oddali, eeech, aż w gardle coś ściska jak wspominam biggrin_prosty.gif

Jak dla mnie fabuła HR jest słabiutka jak na uniwersum DX, już nie chodzi mi o zero nawiązań do jedynki (poza Pagem w intrze i jednym questem z Tongiem) ale jest to historyjka jakich wiele, bardziej nadawałaby się na jakąś hollywoodzką produkcję filmową czy do kolejnego Splinter Cella niż na scenariusz gry, jaką jest Deus Ex. Brakuje mi tu tego, co tak urealniało całą tą grę - tak wielu nawiązań do rzeczywistości i teorii spiskowych. W HR nie ma co marzyć o facetach w czerni, czarnych helikopterach, tajemniczych wirusach i chorobach, zwłokach obcych ukrytych w kącie jakiegoś laboratorium. Fabuła pierwszego Deusa nadawałaby się na film dokumentalny dotyczący możliwej wizji roku 2052, a czy świat HR pokazuje możliwy obraz tego, co spotka nasz za te 20 lat? Niezbyt w to wszystko da się uwierzyć. Ion Storm nawet World Trade Center wycięli w 2000 roku hehe

Grało się kapitalnie, klimat momentami świetny (przedzieranie się przez zabezpieczenia w laboratorium Tai Yong - esencja cyberpunku !!!), ale za samą długość rozgrywki gra nawet nie daje szans na zastanowienie się czy można ją stawiać na równi z jedynką, gdyby nie wycięli Górnej Henhsgy i Montrealu jako huba, to wtedy mogłoby być ciekawie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało nawiązań do jedynki? A FEMA? A Manderley, którego nie spotykamy osobiście, ale ciągle czytamy korespondencje jego i o nim? :P No i przede wszystkim... Szyby wentylacyjne! Trolololo! To była esencja jedynki, a nie jakieś tam teorie spiskowe.

Ale faktycznie muszę się zgodzić, że HR był zdecydowanie za krótki jak na Action RPG w świecie cyberpunkowym. Spore nadzieje pokładam teraz w Cyberpunku od CD Projekt RED.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że EM obiecał cuda dla fanów jedynki, jeśli chodzi o fabułę, wszystko miało się pięknie zazębić a na końcu gry naszym oczom miało ukazać się założenie UNATCO, o tych nawiązaniach mówię - kanały, wentylacje itd spisują się świetnie :D i chociaż za to HR chwała niech będzie

Ale historyjka o jakimś dziadku co nagle stwierdził, że modyfikacje ludzkiego ciała są be... Wobec jedynki bieda. Co więcej, za szybko ten scenariusz był opowiedziany, za szybko się rozkręcał. W jedynce połowę gry wydawało nam się że jesteśmy po dobrej stronie, potem spotkanie z Lebedevem - kompletny szok, wywrócenie wszystkiego do góry nogami - takich zwrotów akcji mi zabrakło. Bo niby jedynkę też można sprowadziić do tego, że miliarderowi zachciało się całkowitej władzy nad światem... ale jaka była droga do odkrycia tego !!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Human Revolution za krótki? Huh, 'jedynkę' skończyłem w niecałe 20 godzin, a HR bodajże 33, bez czytania tych wszystkich maili itd.

@down

Nie robiłem nic szczególnego. Ot, skradanie, hakowanie i ogłuszanie. Nic więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh, to u mnie te liczby wyglądają całkowicie na odwrót, z tym, że ja czytałem niemal wszystko co możliwe... Nie wiem co można robić w HR przez 33 godziny, chyba, że wczytywałeś od nowa, żeby zobaczyć inny sposób poprowadzenia dialogów.

Choć na upartego... w pierwszym Deus Ex potrafiłem siedzieć dwie godziny w UNATCO w biurze i po prostu słuchać soundtracka, rozkoszować się klimatem, przenosić pudełka i kwiaty... To samo Hell's Kitchen, Hong Kong, Paryż... Pewnie połowa godzin wybiła mi na podziwianiu lokacji ^^

A właśnie, HR ma jeszcze zerową fizykę, co z tego że leży tam pełno śmieci jak prawie niczego nie da się podnieść oprócz skrzynek, w jedynce pełno tego było, począwszy od przeróżnnych mebli, kwiatków, fiolek w laboratoriach, skończywszy na grze w bilarda, to była taka stara dobra interakcja w stylu Duke'a, tego też mi brakowało w HR

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogłeś ani razu go spuścić z oczu w momencie jak UNATCO wpada do pokoju w Ton Hotel, musisz wybić wszystkich, nie dać im zranić Paula i wyjść razem z nim przez główne wejście do hotelu, potem pobiegnie dalej sam, a samemu możesz już dać się załatwić.

Można też zabić Annę w samolocie po rozmowie z Lebedevem. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh, to u mnie te liczby wyglądają całkowicie na odwrót, z tym, że ja czytałem niemal wszystko co możliwe... Nie wiem co można robić w HR przez 33 godziny, chyba, że wczytywałeś od nowa, żeby zobaczyć inny sposób poprowadzenia dialogów.

Wiesz, mi przejście HR zajęło 49h :P I to 49h dokładnej gry, której ostatecznym celem był aczik Pacyfista. Więc widzisz, da się długo pograć.

A jedynka nie tyle jest długo, co się dłuży. Ja przynajmniej odnoszę takie wrażenie. Owszem, otwarte i nieliniowe plansze są fajne, ale co z tego, skoro "nowi" w DX1 większość czasu spędzą błąkając się bez celu. Dlatego mi podchodzi bardziej skompresowana forma HR.

I nie wiem, czemu uważasz fabułę za gorszą od tej z jedynki. Nie wiem, może to luki w mojej pamięci (a trochę w DX1 już nie grałem) ale fabułę pierwszego Deusa zapamiętałem jako bardzo chaotyczną i nieczytelną. Skaczesz z miejsca na miejsce, spisek goni spisek, co chwila pojawiają się kolejni NPC a w dodatku dzięki kiepskiej narracji całość jakoś nie ryje się w głowie. Akurat pod tym względem znów podchodzi mi bardziej osobista podróż Jensena.

I nie, nie chce deprecjonować DX1 - to ciągle tytuł grzechu warty i nawet mało jaki dzisiejszy tytuł ma do niego start w kwestii swobody. Ale nie da się ukryć, że Human Revolution robi pewne rzeczy lepiej :P I oba tytuły to moja ścisła topka i ustawiam je wręcz obok siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szajs 1-2 lata po premierze jedynki, jak upłynęło więcej czasu to w Invisible War gra się kapitalnie, przede wszystkim świetny klimat bez żadnych udziwnień w Seattle i Trier. Human Revolution jest lepsze od IW tylko dlatego, że powstało w czasach PS 3/XBox 360 i nie trzeba było tworzyć pozamykanych korytarzy, żeby gra ruszyła na ps2, fabuła w obu tytułach jest nędzna jak na cały ten setting, który wykreowano w pierwszej części. Lokacje w HR oczywiście niebo i ziemia w porównaniu z takim Kairem... ale żadnego startu nie mają do map z jedynki, w których czuć było niesamowitą przestrzeń, gdzie czymś naturalnym było zdejmowanie przeciwników ze snajperki, w HR może tylko w jednym miejscu w Detroit intuicyjnie jest wyjąć karabin i zdjąć z dachu tych dwóch meneli na boisku od koszykówki, tak to jeden wielki korytarz maskowany tym, że mamy wybór czy walczyć, czy przekraść się, czy shackować jakiś sprzęt, jak ktoś się zagrywał w Thiefa to wie o czym mówię, pierwszy DX miał coś ze Złodzieja jeśli chodzi o swobodę

trójka to całkowity reboot tej serii, w innej stylistyce, innym gejmpleju, po pierwszym DX została tylko nieudolna nieliniowość i swoboda

W sumie największy plus tej gry to

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W HR miało być dużo więcej nawiązań do jedynki i miały być nawet DLC, które miały połaczyć fabułę HR z fabułą z jedynki, ale problem oczywiście leży po stronie Square Enix, który choć mieści się w czołówce wydawców, nie zapewnił wystarczających finansów do powstania odpowiednich DLC. Do tej pory jedyne DLC jakie powstały to Tong's Rescue (dodawany do Augmented Edition) i Missing Link. Mówię oczywiście o tych fabularnych, a przed premierą Eidos Montreal zapowiadał 4-5, w tym jeden duży, który miał łączyć HR i jedynkę w jedną całość.

Nie sądzę jednak, żeby te brakujące DLC kiedykolwiek powstały, bo od premiery minął już ponad rok, a DLC zwykle są wydawane tak co 3 miesiące do pół roku.

Wiadomo jednak, że w lipcu prawa do filmu zostały zastrzeżone, więc kto wie... Może doczekamy się filmowej adaptacji. Z drugiej strony wiele "egranizacji" okazało się kompletnymi klapami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...