Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Qn`ik

Sztuki walki

Polecane posty

Ja siedzę w capoeirze już co najmniej 6 lat i nie dementuję opiniotwórczych pogłosek, jakoby moja sztuka walki była jedynie na pokaz, bo i po co? Jak ktoś będzie bardzo chciał, to może zobaczyć, jak się rozgniata żołądek na kręgosłupie ponteirą, a tak... niech lepiej myślą, że to nieszkodliwe jest :twisted:

Tylko raz w życiu przydały mi się dwa ciosy - galapanchi i telefonne (nazwy zabijają, wiem, ale uderzenia też mogą ;) ), kiedy jakoś w listopadzie w zeszłym roku wracałam do domu i na przedmieściach trafiłam na kolesia, który bardzo nie lubił ludzi słuchających metalu i stwierdził, że chce sprawdzić zawartość mojej torby. Brzmi dość powszednio, jak na polskie realia, ale sami na pewno wiecie, że w takich sytuacjach człowiek nie dość, że się boi, to jeszcze ma obiekcje... i gdyby nie capo, to pożegnałabym się z paszportem, wszystkimi pieniędzmi, połową zębów i nie tylko.

A jeżeli mówić ogólnie, to warto trenować jakąś sztukę walki (niekoniecznie krav magę albo sambo, bo jeszcze sam w więzieniu wylądujesz za zmasakrowanie gościa, który zamierzał to zrobić tobie). Dlaczego? Bo każda zdecydowanie zwiększa siłę, zręczność, szybkość, koordynację oko-ręka i kształtuje naturalne odruchy uników, a poza tym większości towarzyszy filozofia bądź sposób na życie, która rozwija intelektualnie. Czyli, podsumowując, jeżeli uprawiasz którąś ze sztuk walki, w obliczu tak zwanej solówy trafisz nie dość, że celnie, to jeszcze tak, żeby zabolało :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam uważam ze jakaś konkretna sztuka walki konieczna nie jest. Kluczem są włąśnie treningi i wbicie sobie do głowy pewnych nawyków, uzyskanie tej smiałości że zawsze można zadać cios w swojej obronie a nie tylko biernie stać i patrzeć jak się nas masakruje...

Ja tam raczej jestem bierny :) Wieże w siłę moich odnuży ;)

A u nas i tam za wielkich szans niema jak idzie na ciebie 3-4 miśkow to lepiej niepodskakiwać a uciekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No w końcu ktoś normalny i rozsądny co nie zgrywa kozaka w takich topikach, szacun 8)

Dobrze mówisz, zresztą nawet jak ma się pewien staż i opanowane umiejętności bicia po pysku ^^ to przy spotkaniu z takimi 3 czy więcej misiami lepeij dac nogę jak się ich nie zna. Mój znajomy kickboxer kozaczył i co pradwa dał sobie radę z 4 kolesiami. Ci mocno poturbowani podali go do sądu gdzie stwierdzili że to on zaczął. Nie było świadków tak więc 4 zeznania przeciwko jednemu :lol: Kolega nie dość że ma złamaną kość policzkową to musi jeszcze 2200 zł. odszkodowania zapłacić, co za niefart ....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niefart, to Polska :) "broń się a będziesz ukarany" powiedział pan Jacek zza biórka, jak zabiorą ci koma czy portwel to nic im niezrobią bo a) nieudowodnisz a B) niska szkodliwosć społeczna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yennefer napisał

gdyby nie capo, to pożegnałabym się z paszportem, wszystkimi pieniędzmi, połową zębów i nie tylko.

Zgoda.

A ja napisalby, że karate, ktoś inny w tej sytuacji, że kung-fu, ktoś inny, że muay-thai, a ktoś jeszcze, że boks. Taki zwykły boks.

Może, poelą na mnie bluzgi, może każeci mi spadać, może nikt mnie nie poslucha. Ale napradę mam dosć prób stawiania jednej sztuki walki nad inną. Awantur, że "capo jest zbyt taneczne i nienadaje się do walki", albo że "karate takie przęcietne", czy "king-fu, w większości stylów jest niedopasowane do dzisiejszych realiów"

No i co z tego?

Ćwiczę karate lat bodaj 10 ale w 100% moge być pewny że 8 :D

Zacząłem dawno i nie pamiętam dokładnie. Bo maly byłem. Ale mniejsza o to.

Czy, nie moglibyśmy sobie rąk podać? I nie trzymać pałek za plecami?

Jedni będą sie popisywać cudownymi technikami które trafiając w brzuch zginają przecinika. Dobra, dobra. A ja umiem przyjąć kopa od 100 kg faceta i ledwie sie na twarzy skrzywić a waże coś 73 kilo. Oczywiśćie przesunie mnie ale to nie boli. To zacznie się awantura, że są lepsze techniki na głowe w takim razie i bla bla bla.....

O co mi chodzi?

Zamiast zamykać się na wszystko i trwać jak uparty osioł przy jednej "slusznej" sztuce, lepiej poćwiczyć coś innego? Nie zmienić, o porzedniej zapomnieć ale połączyć? Moją "sztandarową" sztuką jest karate. Oyama. Jest mocno okrojone, bo ćwiczy się w klubach po 4-5 ulubionych technik trenera (a ja znam ze 25, o których innym się nie śniło) a do tego, swiczę sobie różne elementy kung-fu (mój ulubiony to wyskok i kopnięcie tą sam nogą, którą się ten wyskok wykonało, fajne bo można szybko włączyć inną techniką "nożna" w praktycznie w momęcie gdy drugą nogą kończy się pierwszą techniką. To dezorientuje przciwnika), poza tym wiczę sobie akrobacje capo, tak sobie. żeby przed kolegami poszpanować a nie walczyć, troche muay-tahi (dużo technik znam z karate, ale inny system układania ciała w konpięciu pozwala zmienić zasięg, albo chociaż poćwiczyć nieużywane dota mięśnie). i chyba znam kopnięcia z 5 albo 6 różnych sztuk walki.

Mój zwiły wywód zmierza do pierwszego zupełnie nieodkrywczego wniosku:

liczy się człowiek, nie sztuka walk.

i drugiego:

zamiast się kłócić uczmy się od siebie nawzajem. Wiem, że każdy chce mieć swoje "sekretne techniki". Też takie mam. Bardzo rudne, że tak poweiem w sytuacji awaryjnej -wóz albo przwóz-ostatnia szansa.

Ale przecież karateka może poćwiczć capo (miłych zakwasów po pierwszych treningach) mistrz capo może poćwiczyć karate (nie zchoź za nisko na nogach bo może boleć, karate lubią ćwiczyć, dużi, twardzi jak stal ludzie, których niełatwo załatwić byle czym. Radzę sie szybko ruszać.)

Tak więc, może poprostu zamiast się bić na słowa, trochę się nwazajem pouczymy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agencie Dołu mówisz od rzeczy ale nie widzę sensu wprowadzania twego planu w życie. Dlaczego ? a bo wszystko rozbija się o to że dyskusje takie o wyższości jednej sztuki walki nad drugą prowadzone są głównie w internecie na forach dyskusyjnych etc.

Głos zabierają przede wszystkim osoby nie mające bladego pojęcia o temacie które nigdy w życiu się nie biły a faworyzowana przez siebie technikę trenują kilka miesięcy albo wcale :?

W "realu" owego problemu moim zdaniem nie ma 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze się z toba zgodzić Lisie :D

Prawdą jest, że najwięcej przechwałek i faworyzowanie jest wśród osób, które nigdy nie walczyły (wole to określenie) lub ćwiczą krótko.

Jednak w realu też niestety problem jest :/

I też tak grupka początkujących (zafascynowanie, pierwszy raz, można zrozumieć), ale zdarza sie, że są osoby, które skłonne są do rękoczynów bo obrażasz "ich sztuke walki"

tylko że to chyba "sztuka w siedmiu na jednego" bo żadko taki chce jeden na jeden albo BARDZO żadko używa owej sztuki. Bo nigdy nie ćiczył.

Nic to (jak śpiewał Kaczmarsk) olać pajaców. Widać i w sztukach walk są "users, loosers and hackers" :D User, ćwiczy, zapytany cos powie, troszkę się pochwali bo taka natura ludzka, hacker robi swoje a looser dużo krzyku :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i chyba znam kopnięcia z 5 albo 6 różnych sztuk walki.

z tego co wiem kazda sztuka walki ma jakies zapozyczenia z innej. nie chce mowic jak jest w twojej bo nie wiem ale chociaz w moim shotokanie wywodzacym sie z okinawy: "odkad ja uczylem chinskich studentow karate, a ci mnie kung-fu i tai chi [...] postanowilem wykorzystac dwie z nich(techniki) w karate. Mistrz Funakoshi wlaczyl je po moim powrocie do Japonii. Byly to ura mawashi geri i teisoku geri"

Rozmowa z Mistrzem Masatoshi Nakayama

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a w moim mieście można tylko boksu sie uczyć chyba... Kiedyś sam chciałem sie trenować w jakichś sztukach walki(i nie chodziło o to żeby prać wszystkich wokół, tylko żeby sie uspokoić).

A ten boks to też kapitalny. A może to i gość(z mojej klasy) sie nie nadaje. W jego starej szkole ludzie robili z nim co chcieli... dosłownie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ja powiedziałam cokolwiek podobnego do 'capo jest najlepszą, najfajniejszą i najpiękniejszą sztuką walki, a inne suxx i kropka'? Nigdy. A kozaczyć nie kozaczę, bo nie mam nawet jak - mam jakiś metr sześćdziesiąt i ważę nędzne 45 kg (niecałe zresztą) :P. Tamto zdarzenie pamiętam, bo omal własnego języka nie połknęłam ze strachu. No cóż, ów misiek nie wyglądał na dżentelmena, który miałby opory przed uderzeniem kobiety, więc... pozostało mi jeno robić to, czego mnie nauczyl trener w ramach żeńskiej samoobrony - telefonne i w nogiiii, zanim się taki sympatyczny otrząśnie (ponieważ telefonne troszeczkę... oszałamia :) ). Podziałało? Podziałało. Galop, jaki wtedy uskuteczniłam, to coś, co powinnam była nakręcić :D

Jeżeli chodzi o pomoc, jaką daje trenowanie jakiejś sztuki walki, o tym już pisałam - w obliczu zagrożenia człowiek zdaje się na swoje pierwotne instynkty zupełnie nieświadomie, a każda sztuka walki wydobywa je i kształtuje, zatem jest pomocna. Poza tym większość pozwala się wyciszyć i nauczyć kontroli nad nerwami (powiedziała choleryczka, niszczyciel trzech worków treningowych, jak dotąd :) ).

A Lis ma rację - młodzi cudacy, którzy ćwiczą swoją sztukę od paru miesięcy, mogą się ewentualnie sprzeczać "moje lepsze". Mnie podoba się w zasadzie każdy sposób walczenia (może poza sambo i krav magą, bo to do pewnego stopnia jest przydatne, ale czy potrzebna jest przeciętnemu człowiekowi umiejętność ugryzienia przeciwnika w ramię tak, by zemdlał? Chyba jednak nie...), a capoeirę zaczęłam trenować... przypadkiem. Tak mi się spodobało, że już zostałam, ale wcale nie zamierzam wykłócać się, że to najlepsza sztuka walki pod słońcem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o sztuki walki to moim zdaniem najbardziej efektowną jest kickboxing. mam zamiar zapisać się niedługo, umiejętność kopania zawsze się przyda :)

a i mam małą radę: bez treningu nigdy nie próbujcie machać nunchako tak szybko jak Bruce Lee. ja próbowałem jak byłem mały. efekt??? złamane żebro i guz na głowie :):):) to samo się tyczy noży motylkowych, które są ostrzejsze niż się zdaje :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o sztuki walki to moim zdaniem najbardziej efektowną jest kickboxing. mam zamiar zapisać się niedługo, umiejętność kopania zawsze się przyda :)

a i mam małą radę: bez treningu nigdy nie próbujcie machać nunchako tak szybko jak Bruce Lee. ja próbowałem jak byłem mały. efekt??? złamane żebro i guz na głowie :):):) to samo się tyczy noży motylkowych, które są ostrzejsze niż się zdaje :wink:

To ja się dołączę - nie ruszajcie sprężynowych. Są znacznie bardziej... zaskakujące, niż się zdaje :)

Michał -> zdaje się, że o czymś takim mówiłam (nie tylko ja) parę postów wcześniej... a 'lepszy' pisze się przez 'sz'. Wyjątek.

Polski być dla moja nadal obca jenzyka (ciekawe, skąd to znam :lol2: )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

telefonne i w nogiiii

A mogłabyś bliżej wytłumaczyć, na czym ten cios polega? Jestem tego bardzo ciekawy i mam nadzieję, ze to nie jest jakies zwyczajowe kopnięcie w jaja ;).

Zawsze ciekawiła mnie jedna rzecz: kto by wygrał w takim pojedynku - dajmy na to jakiś mistrz Shao-Lin versus obecny mistrz swiata wagi ciężkiej w boksie. Czy styl, technika, finezja, lata morderczych treningów dadzą radę morderczej sile?

BTW. coraz bardziej śmieszy mnie w filmach widok okładających się facetów krzesłami/łańcuchami/pięściami i nogami. Dostanie taki 10 razy w mordę z kija baseballowego i jedzie dalej. A jak ostatnio oglądałem "Potęgę Nokautu" (taki program na TVN TURBO o walkach w klatce ^^), to jeden delikwent zaraz na początku walki dostał z kopa w czachę i od razu stracił przytomność. :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

telefonne i w nogiiii

A mogłabyś bliżej wytłumaczyć, na czym ten cios polega? Jestem tego bardzo ciekawy i mam nadzieję, ze to nie jest jakies zwyczajowe kopnięcie w jaja ;).

Ależ oczywiście. To cios nasadą dłoni (częścią, która zadaje największe obrażenia) w... ucho delikwenta. Powoduje tak wielki i nagły wzrost ciśnienia, że rozsadza bębenek, a to ciut... dezorientuje. Tylko trzeba uderzyć szybko, celnie i odpowiednio ułożoną ręką, bo sekunda spóźnienia i to TY dostaniesz - wcale nie w ucho, a w zęby.

Swoją drogą - genialna nazwa na taki cios... :D

Zawsze ciekawiła mnie jedna rzecz: kto by wygrał w takim pojedynku - dajmy na to jakiś mistrz Shao-Lin versus obecny mistrz swiata wagi ciężkiej w boksie. Czy styl, technika, finezja, lata morderczych treningów dadzą radę morderczej sile?

BTW. coraz bardziej śmieszy mnie w filmach widok okładających się facetów krzesłami/łańcuchami/pięściami i nogami. Dostanie taki 10 razy w mordę z kija baseballowego i jedzie dalej. A jak ostatnio oglądałem "Potęgę Nokautu" (taki program na TVN TURBO o walkach w klatce ^^), to jeden delikwent zaraz na początku walki dostał z kopa w czachę i od razu stracił przytomność. :).

Hmmm... równie inteligentne co walki w ringu zalanym kiślem or budyniem :P A że stracił przytomność, to mu się nie dziwię :]

Co innego Stalowy Sylwek czy inny Arnie CzarnyMurzyn... albo Stefan S. - dotąd pamiętam jakiś film, w którym fabuła kręciła się wokół wymordowywania członków sekty... jak łamał łokcie w drugą stronę, to mi się żołądek na drugą stronę wywracał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą - genialna nazwa na taki cios... Very Happy

Swoją drogą - genialny cios jak na taką nazwę XD. Ale spodziewałem się

czegoś bardziej drastycznego np. kopnięcie w krtań or some like that ;). Ale cios jest jednak nieły, ponieważ jak owy dres jest oszołomiony to można zrobić jeszcze efektowne FINISH HIM poprzez zamaszysty kop w okolice lędźwi :). Wtedy dresik leżałby i kwiczał na chodniku, jedną ręką trzymając się za ucho, a drugą za krocze :D. Piękny widok.

A i jeszcze takie małe pytanie do Ciebie: Grałaś może w Tekkena? Kojarzysz Eddiego XD? Jakbyś wymiatała tak jak on, to aż strach cokolwiek źle powiedziec w twoim towarzystwie ;).

A tak na poważnie, to chciałem się zapytać, czy na lekcjach capo, podczas symulowanych walk reszta ustawia się w kręgu i gra na jakichś instrumentach i śpiewa? Czytałem, że tak się robi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o sztuki walki to moim zdaniem najbardziej efektowną jest kickboxing. mam zamiar zapisać się niedługo, umiejętność kopania zawsze się przyda :)

hic, muszę cię rozczarować - kickboxing nie jest ani efektowy ani efektywny :lol: jest co najwyżej bardzo praktyczny - poktrótce jest to taki miks boksu z karate - postawa i postawa + ciosy pieściarskie od Gołoty i wszelakie low kicki i randhausty z nipponu :wink:

Moim zdaniem łatwo załapać podstawy i potem łączyć to np. z nauką klasycznego boksu. Sam trenuję dwa lata już 8) Z tego co zaobserowałem na sekcjach kickboxingu i boksu jest najwięcej sparringów [ja musiałem lać w mordę już w drugim tygodniu od zapisania się ^^] - wszystko bez żadnej kulturowej otoczki nastawione na nauke bicia a nie stylu życia jak w tradycyjnych dojo ^^ nie każdemu może takie podejście do sprawy przypaść do gustu, mi osobiście jest to bardzo na rękę bo ideologię i motywację dorabiam sobie sam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak wy się rozciągacie, albo rozciągaliście?

normalnie :D na treningach i po siłowni, tradycyjnie powtarzałem wszystkie ćwiczenia z KB a potem sprawdzałem różne rozpiski z sfd.pl - trochę jednak przesadziłem z dążeniem do szpagatu i gwiazdy w 3 miesiące ale naszczęście są wakacje i zrobiłem sobie przerwę.

Pozatym to szpagat aż takiego kolosalnego znaczenia nie ma bo by kopać w głowę rozciąga się zupełnie inne miejsca [czy jakoś tak :P] ale zawsze chciałem go umieć zrobić :P by np. trenujac parkour zrobić valuta przez murek z nogami na boki, hic 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, wreszcie sie zaczęła jakaś konstruktywna dyskusja...

No i co z tego?

Ćwiczę karate lat bodaj 10 ale w 100% moge być pewny że 8

Zacząłem dawno i nie pamiętam dokładnie. Bo maly byłem. Ale mniejsza o to.

Czy, nie moglibyśmy sobie rąk podać? I nie trzymać pałek za plecami?

Pewnie, że moglibyśmy :D Ja jakoś sobie nie potrafię wyobrazić spotkania (mojego) z kimś kto ćwiczy inną sztukę walki, po to by mu tylko wlać. Mogłbym ewentualnie z kimś podyskutować, sprawdzić się w sparringu, ale nie po to, by mu dokopać, tak by udowodnić, że Oyama Karate jest the best i rulez, tylko po to, jakie stosuje on techniki, w czym jest lepszy ode mnie a w czym gorszy, i czego mogę się od niego nauczyć...

BTW. coraz bardziej śmieszy mnie w filmach widok okładających się facetów krzesłami/łańcuchami/pięściami i nogami. Dostanie taki 10 razy w mordę z kija baseballowego i jedzie dalej. A jak ostatnio oglądałem "Potęgę Nokautu" (taki program na TVN TURBO o walkach w klatce ), to jeden delikwent zaraz na początku walki dostał z kopa w czachę i od razu stracił przytomność. .

No właśnie, i taka jest różnica pomiędzy filmem a rzeczywistością... Nawet podczas zawodów karate tradycyjnego (w którym walka polega na markowaniu ciosów), gdy markowanie się nie uda i ktoś dostanie w łeb, lub w brzuch, to od razu ląduje na leżance. Ze złamanym nosem lub czymś innym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na poważnie, to chciałem się zapytać, czy na lekcjach capo, podczas symulowanych walk reszta ustawia się w kręgu i gra na jakichś instrumentach i śpiewa? Czytałem, że tak się robi...

Owszem, tak się robi. A to nie są symulowane walki, tylko po prostu taki obyczaj capoeiry, którego uczą na treningach :)

A co rozciągania, a konkretnie gwiazd - na jednym ręku tudzież bez rąk to jest całkiem niezły hardcore :P

My w capoeirze mamy rodzaj gwiazdy, który się zwie 'ave marija' (sic... chyba dlatego, że jak komuś nie wyjdzie, to kaszana - ale po polsku powinien się nazywać chyba 'Jeeeeezu, nadchooooodzę!'). Polega na zrobieniu zwykłej gwiazdy, ale w momencie stania na rękach trza przygiąć się do ziemi tak, żeby nosem niemal jej dotykać. Brzmi prosto, w praktyce trudne i dość karkołomne. Najgorsze jest przełamanie oporu w łokciach na pewnym etapie, ktorym instynkt samozachowawczy nie pozwala się już bardziej zgiąć w obawie przed uszkodzeniem główki ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ponad sztuki walki kończybam iwole wymachiwać swoim mieczykiem na lewo i prawo :) Najbardziej podobało mi się na jednym konwencie jak zapalony kendzista czy yaitsista próbował zrobić mi coś ciosami z dachu :) Miałem troszke zabawy ^^ skończyło się na połamanym bokenie i krwawiących palcach :) Tzn jego bokenik poszedł w drzazgi a ja miałem porozwalane palce bo bokeny niemają jelca... paranoja :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...