Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kabura

Max Payne (seria)

Polecane posty

@up

Niezły post. Więcej faktów niż w recenzji z CDA. trollface.gif

Opisany problem z ''last man standing'' można rozwiązać przez przerzucenie kamery z lewej na prawą lub odwrotnie. Nie mam pojęcia jak to jest rozwiązane pod względem sterowania na PC, ale na padzie są to strzałki prawo/lewo na d-padzie. Działa praktycznie za każdym razem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam za sobą tylko singla i muszę powiedzieć, że DAAAWNO nie byłem tak pozytywnie zasokoczony. Nie będę wchodził w szegóły, zwłaszcza, że praktycznie wszystko już zostało napisane, a kolega princefan napisał wręcz swoją recenzję, z którą trudno się nie zgodzić. Ja dodam tylko, że jak narazie u moim prywatnym zestawieniu nowy Max depcze mocno Skyrimowi po piętach w TOP 3 2012r. Brawo. Doskonała mechanika strzelania i ciekawa historia przykuły do monitora nawet tak starego gracza jak ja :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem przyjemność ukończyć Maxa Payne`a 3. Jak wrażenia?

Gra jest fenomenalna, żeby nawet nie użyć dosadniejszego słowa. Na pierwszy rzut oka główny bohater. Max Payne to były glina z Nowego Jorku, który stoczył się na samo dno. Podejmuje się łatwej i prostej roboty, ale w końcu okazuje się, że wpadł w niezłe bagno. Jego dramat życiowy i monologi jakie w czasie rozgrywki wygłaszał udowodniły, że to jeden z najlepszych bohaterów gier ever. Klimat również pozytywny. Wydawało się, że Sao Paulo to zły wybór, ale po zagraniu to idealne miejsce na osadzenia fabuły. A właśnie, fabuła w tej grze jest znakomita. Dojrzała, mocna, widać, że celujemy w dorosłego, dojrzałego gracza. Rozgrywa się ona w wielu zróżnicowanych i pięknych lokacjach: znajdziemy tu slumsy, lotnisko, jacht, biuro czy stadion. Trzeba twórców pochwalić za świetnie zrobione strzelaniny, które bez przerwy toczymy. Twórcy oddali do naszej dyspozycji świetnie zrobione bronie. Kiedy strzelamy z nich czuć, że mamy w ręce poważną broń, a nie jakąś zabaweczkę. Trzeba także pochwalić za świetnie zrobiony bullet time, który jest wizytówką tej serii. Świetne AI wrogów pokazuje, że gościom od tego elementu należą się brawa. Wrogowie myślą, atakują z flanki czasem stawiając nam potworne wyzwanie. Rockstar świetnie zrealizował cutscenki, które powodują, że czujemy się jak w filmie. Do tego brak loadingów, brawo! Długa kampania powoduje, że na prawdę wczuwamy się w tą grę i chcemy ją jak najszybciej przejść, bo po prostu wciąga. Oprawa audiowizualna miażdży, świetne głosy i grafika, do tego muzyka dostosowana do rozgrywki... Miód!

Gra ma jednak małe wady, które niestety wpływają na odbiór całości. Po pierwsze słaby ragdoll. Zdarza się, że trafimy gościa, a ten zamiast realistycznie upaść, to nienaturalnie się wygina. Rockstar zwalił także jeden element: niektóre postacie zostały słabo wykreowane. Szkoda, bo to zawsze była domena tego producenta. Do tego mało rozdziałów z Nowego Jorku, raptem 2. Szkoda, można było dać chociaż z 4-5. Na koniec troszkę zrąbana końcówka. Jednym może się spodobać, innym nie akurat tutaj to subiektywna opinia.

Reasumując, Max Payne 3 to świetna gra. Dojrzała, mocna i wciągająca fabuła, świetny protagonista, klimat i strzelaniny powodują, że trzeba tą grę przejść. Jak dla mnie na razie to gra roku A.D. 2012. Polecam i pozdrawiam, a grze daję 9+/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj skończyłem trzecią część Maxa Payne`a i muszę przyznać, że gra w pełni spełniła moje wysokie oczekiwania. Dwie poprzednie odsłony były (przynajmniej dla mnie) najlepszymi strzelankami TPP i najnowsza część kontynuuje tradycję serii.

Po pierwszych zapowiedziach sceptycznie podchodziłem do osadzenia akcji w słonecznej Brazylii, ale okazało się, że niesłusznie. Co prawda brakuje mi trochę zimowego klimatu nocnego New Jersey (chociaż dwa z czternastu rozdziałów rozgrywają się właśnie tam), ale sam ponury, przygnębiający nastrój serii pozostał. Monologi Maxa z nutką cynizmu i autoironii stoją na równie wysokim poziomie co poprzednio. Do tego cutscenki na świetnym silniku gry, które zastąpiły komiksowe plansze są stylizowane na komiks (podział ekranu, napisy, filtry) i świetnie sprawdzają się w roli przerywników między kolejnymi rozdziałami. No i dzięki nim nie ma żadnych dodatkowych ekranów ładowania w czasie gry. Fabuła jest całkiem OK, tzn. nie jest porywająca ani zbyt zaskakująca, ale jest na tyle interesująca, że zachęca nas do dalszej gry. Przejście fabuły na normalnym poziomie trudności zajęło mi ok. 12 godzin.

Jeśli chodzi o stronę wizualną to jest co najmniej dobrze. W oczy rzucają się świetne animacje postaci, które wyglądają naprawdę naturalnie i płynnie. Grafika stoi na bardzo dobrym poziomie, chociaż na pewno nie ma tu żadnej rewolucji. Myślę, że tak jak oprawa pierwszych dwóch części nawet po 10 latach nie będzie raziła w oczy. Optymalizacja pozytywnie mnie zaskoczyła. Gra chodzi płynnie na prawie maksymalnych detalach (poza wymaksowanym AA i teselacją) w 1440x900 na średnim sprzęcie.

Sama rozgrywka to to czego fani Maxa mogli się spodziewać, czyli rozwałka z bullet-timem w roli głównej. Dzięki niemu nie tylko zyskujemy widowiskowość walki, ale często bez niego nie dałoby się pokonać większej grupki przeciwników. Poziom trudności jest dość wysoki jak na dzisiejsze standardy. Na normalu (są jeszcze 2 wyższe poziomy) ginąłem częściej niż w przeciętnej produkcji z ostatnich lat. Jednak trzeba zaznaczyć, że nie działo się to na tyle często, żeby stało się uciążliwe, a poziom trudności mogę określić jako satysfakcjonujący. Punkty kontrolne są ustawione na tyle często i rozsądnie, że dosłownie kilka razy zdarzyło mi się powtarzać fragment dłuższy niż 2-3 minuty. Sztuczna inteligencja wrogów stoi na niezłym poziomie. Poza standardowym kryciem się za osłonami potrafią flankować naszego bohatera, rzucać granaty, żeby zmusić nas do wyjścia zza osłony. Z drugiej strony 2-3 razy zdarzyło się, że przeciwnik rzucał granat, który odbijał się od czegoś i spadał mu pod nogi kończąc jego marny żywot. Jeśli już jesteśmy przy wrogach to trzeba wspomnieć o tym w jak widowiskowy sposób giną. Czasami łapią się za miejsce postrzału i osuwają powoli na ziemię innym razem z rany tryska fontanna krwi, a wróg bezwładnie pada na podłogę. Poza tym po zabiciu ostatniego wroga w okolicy kamera pokazuje w zwolnionym tempie moment w którym kule przeszywają wroga. Od czasu do czasu rozgrywkę urozmaicają oskryptowane sceny, w których czas zwalnia, a Max rzuca się przez okno, albo jadąc na ruchomym stoliku ostrzeliwuje wrogów. Poza tym kilka razy w czasie gry mamy różnego rodzaju etapy polegające na ostrzeliwaniu goniących nas przeciwników kiedy uciekamy pojazdem, wraz z jakimś towarzyszem.

W multiplayera grałem tylko chwilę, ale ja należę do osób które jeśli mają strzelać online to tylko w pierwszej osobie. Jeszcze nigdy żadna gra TPP nie przyciągnęła mnie na dłużej do multi. Z Maxem jest podobnie. Niby mamy spore możliwości zmiany swojej postaci, zadania do wykonania, kilka trybów gry, ciekawą opcję bullet-time w multi, ale to nie dla mnie. Chociaż jeśli ktoś lubi tego typu rozgrywkę to pewnie mu się spodoba.

Moja ocena: 9/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukończyłem MP3 jakieś dwa tygodnie temu, i chciałbym napisać tylko tyle, że gra jest warta polecenia. Fabuła, akcja, stary dobry aktor grający Maxa. Wszystkie w MP3 zostało zrobione dobrze. Właściwie nie ma się do czego przyczepić. A przynajmniej po tych dwóch tygodniach nic sobie nie przypominam - a jeśli po grze pozostają same dobre wspomnienia to raczej jest ona dobra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie małe pytanie. Ukończyłem grę i chyba jeden poziom ukończyłem na niższym poziomie niż Średni. I nie mam odblokowanej możliwości zmiany postaci w trybie, którym się zdobywa punkty. Tam piszę, że trzeba ukończyć grę na poziomie Średnim a czy jak ukończę ją na Trudnym to też ją odblokuję?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Max Payne'a przeszedłem z wypiekami na ustach. Mimo że jak znalazłem na niego czas i w ogóle się dorwałem, a tytuł miał już wtedy 8 lat na karku (ha, co ciekawe, chyba najpierw przeszedłem "dwójkę"), to "noir'owy" klimat i grywalność wgl się nie zestarzały. cieszyłem się, że nie było osłon, że gra była wyzwaniem, ba, nawet że grafika się zestarzała. Liczyłem się tylko ja i nafaszerowani ołowiem wrogowie. Historii opisywać nie muszę, bo po co? Ją zna każdy szanujący się gracz, podobnie jak tą z "2", która wcale nie była gorsza. Możliwość gry Moną, więcej posępnego humoru, do dziś przyzwoita oprawa - do dziś bez zgrzytu można tą grę przejść.

Teraz zaś nadeszła część "3". Pierwsze, co przywaliło mi po mordzie od tej gry, to... łysy Max w Sao Paulo. Zmiana miejscówki, wyglądu, a co za tym szło (tak mi się wydawało, zaś co się później okazało... o tym potem) - klimatu - jakaś groźba o.0 . Można było odetchnąć po informacji, że pojawią się etapy z NY (właściwie to New Jersey), ale nadchodził drugi cios, "przedpremierowy", od wymagań wersji PC. Kolosalna ilość wymaganego miejsca na dysku (35 GB, khe, khe, khe), a wymagania maksymalne, mimo że pod Eyefinity i tego typu bajery - ogromne. Choć dochodzące sygnały z wersji konsolowej wskazywały, że gra jest godnym następcą poprzedniczek, to można było się obawiać, czy przyjemność z rozgrywki będzie tak duża jak na takim PS3 - wszak Rockstar nie jest znany z wybitnych konwersji, a zwłaszcza optymalizacji. A tu...

... szok. Gra chodzi płynnie, na wysokich detalach, z AA, w pełnej roz., na moim wcale-nie-takim-szybkim kompie. Byłem bardzo miło zaskoczony. Ale to nie było moje największe wrażenie.

Już intro udowadnia, że w nowym Maxie są zmiany. Już nie chodzi o zamianę Ameryk, ale o sam fakt odejścia od komiksów. Przecież to był niemalże znak firmowy! Cut-scenki stylizowane przez "zaburzenia" obrazu i ramki mają mi to zastąpić?!

Mają. I robią to naprawdę świetnie. Taka forma szybko zaczyna do siebie przekonywać. Tym bardziej, że wiąże się z nią wielki "bajer" części trzeciej, mianowicie niesamowicie płynne przejścia miedzy filmikami a rozgrywką. Tak płynne, że gracze się frustrowali, bo nie wiedzą, kiedy mogą zacząć strzelać, cut-scenki się dłużyły i przez to padały zarzuty, że to jeden wielki film. Mi to nie sprawiało problemu, wręcz przeciwnie, taka filmowość w wykonaniu Rockstara jest jak najbardziej zaletą smile_prosty.gif .

Kolejna zmiana to już wspomniana zmiana otoczenia i wyglądu Maxa. I znowu udało się z tego R* wybrnąć.

Jak? Dzięki utrzymanemu przez scenariusz klimatowi i bohaterom, a zwłaszcza dzięki głównemu protagoniście. Payne to odarty przez życie ze szczęścia facet, który wpada w kłopoty mimo woli, która i tak jest znikoma. Jest już mu wszystko obojętne i dobitnie pokazuje to swoją postawą. Alkoholik, uzależniony od prochów, nie mogący się pozbierać z osobistej tragedii. Obraz ten wydaje się znany już z poprzednich części, ale tutaj Max wchodzi na wyższy, bardziej wyrafinowany etap zgorzkniałości i potrafi żartować ze swojego losu w swoim własnym, na swój sposób śmiesznym stylu. Już stworzony przez Remedy był niezwykle przekonujący, ale Rockstar stworzył z niego postać zapamiętywalną na DŁUGIE LATA. Dodawszy do tego inne postacie, m.in. Raula Passosa, rodzinę Branco, czy pewnego brazylijskiego policjanta, tworzy menażerię postaci godną swojej marki. ba, nawet emerytowany policjant, którego możemy dosłownie parę razy napotkać, a wcale nie musimy, wplata się idealnie w tą ponurą opowieść.

Jak bardzo ponurą? Tak, jak wymagają tego historie "noir", i to z tych najlepszych. Przez jakieś 12h gry, bo tyle potrzeba na jednorazowe przejście, wciągnięci jesteśmy w rozpisaną na czternaście rozdziałów historię pełną rozpaczy, beznadziei i bezradności. Nie warto opowiadać o tym, co się dzieje po porwaniu żony Rodriga (bez spoileru, bo ten zarys podchodzący do MP3 znają), bo trzeba tego doświadczyć samemu. Te zwroty akcji, zaskoczenia, wywoływanie rozdrażnienia - do samej końcówki chce się grać chociażby dla poznania co się, dzieje dalej. Powiem tylko, że pojawiają się etapy "wspominkowe (choć nie do końca w NY), Max "łysieje" nie od razu, zaś samo zakończenie... jest super (trudno, ze na podjecie pewnego wyboru ma się dosłownie chwilę).

- Wiesz, że z tego wyjdę. - Ale kulawy!!! (trzask łamanej kości i jęk oponenta)

I do tego to "Tears" lecące w tle.

Ten kawałek pojawia się dwukrotnie w grze i te dwa razy dają takieeego kopa biggrin_prosty.gif . Cudowne. W ogóle Health stworzyło niezwykle zapamiętywalny OST. Najlepsze jest to, że cały soundtrack, każdy kawałek jest idealnie wpisany w określoną sytuację. Na tle energiczno-nostalgicznej (w klubie jest i techno, oczywiście "zjechane" przez Maxa) muzyki znalazło się też miejsce dla tradycyjnego motywu Max'a w intrze, także podkreślającego idealnie emocje Payne'a.

Ba, ten kawałek zanucić można w grze na pianinie!

. Do tego bardzo-dobre efekty dźwiękowe i genialny voice-acting. McCaffrey cieszy uszy.

I oczy. Poziom jakości grafiki jest okupiony 28 GB miejsca (mniej niż 35, ale wciąż dużo), jakie gra zajmuje na dysku. Czyli inymi słowy - ślicznie... Zacznę od postaci. James McCaffrey użyczył tym razem także swojego wyglądu Max'owi. Efekt, powiększony przez moc silnika RAGE (gra jest liniowa, więc można było więcej się skupić na szczegółach) i dobre użycie motion-capture - robi wrażenie. Pozostałe postacie, choć już nie tak przykuwające oko, także są ładne. Kolejna sprawa - animacje. Mater dio, jak to wygląda o.0 ... Payne porusza się niezwykle realistycznie, obraca się niezależnie od kierunku celowania broni, gdy ma np. strzelbę i DE, to większą broń trzyma w lewej ręce i widać, jak mu ona ciąży (wiąże się z tym możliwość trzymania tylko broni krótkiej i długiej, lub dwóch krótkich naraz); jego powolne (w końcu nasz bohater ma prawie 5 "dych" na karku) klejenie się do osłon, wreszcie gdy wykorzystuje "bulletdodge" i przefruwając obok pocisków oraz naparzając wrogów, zwala się na ziemię i ociężale celuje z pozycji leżącej... Majstersztyk. A sposób, w jaki giną wrogowie? Nie opiszę, zagrajcie sami ;P Ale widok przefruwających przez wroga pocisków i pozostałe po kulach dziury jest warty widoku. Do tego lokacje ze swoim rozpadającym się otoczeniem i dużym zróżnicowaniem, bardzo zapadające w pamięci. Tekstury, cieniowanie, tryb bullet-time, efekt wizualny po zażyciu "

painkillera", wybuchy - mióóód.

No i oczywiście meritum strzelaniny TPP, czyli... strzelanina w trybie TPP xD . Max Payne znany jest z rozsławienia w grach kultowego "bullet-time". I tym razem pojawia się on w grze. Oczywiście rozwinięty. Po pierwsze - "last man standing" - dostajemy śmiertelny strzał, a mamy w zanadrzu choć jednego "painkillera"? Wystarczy, że oddamy strzał w kierunku naszego niedoszłego oprawcy, a ten zginie, my zaś zregenerujemy do połowy paska życia (oczywiście jako sylwetka Max'a) zdrowie, choć z utratą porcji prochów. Po drugie - system coverów. Gra oferuje krycie się za osłonami. Ale nie w stylu "Gears'ów", gdzie wystarczy hop-siup i siedzimy za osłoną do usr... śmierci, próbując strzelać na oślep. Max, gdy leży, musi najpierw wstać, a potem podbiegnie do osłony, nie zmaterializuje się niemalże przy niej. Poza tym wrogowie są całkiem inteligentni i łatwo mogą otoczyć naszego bohatera, a otoczenie jest zniszczalne (kolejne novum względem poprzednich części). Po trzecie - gdy zostanie ostatni przeciwnik na placu boju, to wystarczy do niego strzelić i... strzelać dalej, a oczom ukazuje się makabrycznie-makabryczno-piękna animacja umierania oponenta. Aha, pojawiają się "celowniczki", które trzymają poziom całej gry.

Bo poza tym to stary, dobry Max Payne, wymagający, ale gdy napierasz do przodu i mądrze wykorzystujesz każdą z właściwości byłego gliniarza - wtedy grasz w najbardziej efektowną strzelaninę ostatnich lat (scena na lotnisku - yay!). Wystarczy tylko mądrze dysponować magazynkami, unikać za częstego używania "bullet-dodge'a", pamiętać o zastosowaniu dobrej taktyki i dużej odporności wrogów na pociski. Żal mi się aż robi ludzi, którzy marudzą, że strzelaniny są słabe, bo za trudne i zmuszają do jednego sposobu walki (po recenzji na łamach CD-A, tak, niestety, patrzę na redakcyjnych malkotentów, w tym Huta). Kreatywności i skilla potrzeba, a gra sama wynagrodzi, to nie Gears of War 3, gdzie trochę się poukrywasz, porzucasz granatami, postrzelasz i gra skończona tongue_prosty.gif.

Reasumujac - 9/10 i to potężne (oczywiście z lecącym w tle "Tears" biggrin_prosty.gif ) . Gra ma zalet od zatrzęsienia i tylko dwie wady.

1) kamera przy "last man standing" - jak czasem Max zacznie upadać, to przeciwnik okazuje się być za ściana i wtedy nijak nie można przycelować. Skutek - zgon.

2) Brak "psychodelicznych" etapów sad_prosty.gif .

WARTO!!!

Myślę, że Fan Księcia ujął całość tak zgrabnie, że naprawdę trudno jest mi coś dopisać. Może jeno swoją sygnaturę pod jego postem, jako że śmiało podpisuję się pod tą wypowiedzią. Szkołę tworzenia gier według studia Rockstar czuć od trzeciego Maxa na kilometr i jest to naprawdę mocna strona tej produkcji. Jak udaje im się kreślić tak wyraziste postacie (te z pierwszego jak i drugiego planu) - tego nie wiem od pierwszego kontaktu z GTA III. Nigdy jednak nie spodtkałem się z tak umiejętnie prowadzoną narracją, jak to ma miejsce w przypadku trzeciej części perypetii "pieprzonego gliny" - to naprawdę interaktywny film, w najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie potrafię się oderwać.

Co do poprzednich części - moje zdanie na temat "jedynki", dzięki życzliwości redakcji, przeczytać możecie w poprzednim numerze CDA, w dziale Gier Wiecznie Żywych. Dwójka nigdy do gustu mi nie przypadła, jako że McCaffrey nie odwala tam tak dobrej roboty jak robi to w "trójce" (w drugiej częsci kwestie wypowiada tak obojętnie i bez jakiejkolwiek namiętności, że zdaje się to aż sztuczne), sporo wzdychałem za polskim lektorem ("dadadadum, morderczy automat z napojami") jak i za zadziorną miną Maxa. A mówiąc już nieco bardziej poważnie - Upadek Payne'a zły nie był, ale w moim osobistym rankingu, daleko mu do części trzeciej, nie mówiąc już o genialnym pierwowzorze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W trójkę niestety nie grałem, ale dopowiem coś do pierwszych części: zasiadłem po raz kolejny i mogę rzec, że jedynka nie przetrwała próby czasu. A dwójka? Przeciwnie! Szczerze, czułem się jak podczas gry w gta iv. Nie wiem dlaczego. Kolory, modele postaci, dźwięk broni, fizyka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brakuje właśnie psychozy Maxa, czyli tych koszmarów z pierwszych części. Poza tym mam wrażenie, że w tym przypadku historia Maxa się konczy, a co za tym idzie seria zostanie zakończona. Z jednej strony MP to nie tasiemiec pokroju CoD, ale chciałoby się więcej po trzeciej części :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up Nom. Bullet-time pomagający uniknąć łap pielęgniarzy domu starców i te efektowne skoki z wózkiem inwalidzkim, to coś co sprawiłoby, iż Max Payne 4 miałby u mnie gwarantowanego pre-ordera. "Trójkę" kupię pewnie dopiero w wersji GoTY, chyba że trafi się jakaś wielka okazja i mój portfel będzie miał co wypluć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takim utęsknieniem czekałem na to arcydzieło. Arcydziełem nowego Max Payne'a określiłem już przed premierą, bo wiedziałem, że się nie zawiodę. Ależ jak okrutne bywają czasami pomyłki graczy. Dobrze, że zdecydowałem się tylko pożyczyć od kolegi tą grę, bo straty grubo ponad stu złotych bym sobie nie wybaczył. Nawet tłumaczenie posiadania Max Payne'a 3 tym, że przecież mam pozostałe dwie części niczego nie zmienia, bo gra po prostu jest słaba. Po pierwsze: strasznie krótka nawet jak na dość wysoki poziom trudności, przez co zmusza gracza do powtarzania wielu fragmentów, a czas leci. Ja skończyłem w nieco ponad 6 godzin, a to bardzo słaby wynik. Myślałem, że fabuła dopiero się rozkręca, ale ujrzałem scenę z początku gry i wiedziałem, że to już moje ostatnie spędzone z nią minuty. A nie miałem ochoty przechodzić tego od nowa, bo Max Payne 3 nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia. Po prostu solidny shooter z bajerem, który będzie bawił zawsze. Bullet time to rzecz, bez którego Max Payne nie byłby tą serią, którą jest. Bez tego patentu 'trójka' byłaby katastrofą, bo tylko dzięki skakaniu w spowolnieniu jakoś się bawiłem i nie usnąłem z nudów. Na plus wyróżniam także etap rozgrywany na stadionie i wszystkie te z Nowego Jorku.

PS.: Nie wiem jak można spartolić w taki sposób grę wartą ponad 100 milionów. Tylko zniechęciła mnie do powrotu do genialnej pierwszej części.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, ja akurat nie odniosłem wrażenia, że gra była krótka. Grałem co prawda na najwyższym możliwym domyślnie poziomie trudności i ginąłem dość często ginąłem, ale IMO czas gry był własnie w sam raz. W 6 h aż cięzko mi uwierzyc, bo mimo że grę przeszedłem w parę dni, to nie sądzę bym grał w nią jakoś mało...

Może się mylę ale osobiście dla mnie MP3 wydawał się sporo dłuższy niż poprzednie części. Myślałem wręcz, że po ogoleniu się Payne'a na łyso ujżę wkrótce koniec gry, a tu jeszcze tyle do przejścia zostało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że fabuła dopiero się rozkręca, ale ujrzałem scenę z początku gry i wiedziałem, że to już moje ostatnie spędzone z nią minuty.

może po prostu nie olgądałeś przerywników? naprawdę, fabuła maxa jest tak skonstruowana, że jadąc na lotnisko mamy pewność że to już koniec gry, ostatnia akcja maxa. fabuła dopiero się rozkręca? w momencie, w którym

nikt z rodziny branco nie żyje, max pozbył się wszystkich grup przestępczych z miasta, a raul passos odjechał w stronę zachodzącego słońca?

obvious troll.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@princefan Wydaje mi się jednak, że 2 była krótsza od 3, a i nie wiem czy pierwsza część także nie była krótsza od trzeciej. Bo mi MP3 wydawał się osobiscie najdłuższą częścią, a w MP1 i 2 grałem ostatnio około miesiąca przed premiera PC, więc wspomnienia swieże dość

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spike - Pojechałeś po bandzie. Naprawdę myślałeś, że mogłem nie oglądać przerywników? Nawet nie wiem, czy się je da pominąć tak btw. Fabuła rozkręca się pod koniec gry, a nie na samym końcu. Tak czy siak gra jest za krótka i nie wciągnęła mnie jakoś bardzo, czego z pewnością nie mogę powiedzieć o pierwszych dwóch częściach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@princefan Wydaje mi się jednak, że 2 była krótsza od 3, a i nie wiem czy pierwsza część także nie była krótsza od trzeciej. Bo mi MP3 wydawał się osobiscie najdłuższą częścią, a w MP1 i 2 grałem ostatnio około miesiąca przed premiera PC, więc wspomnienia swieże dość

Grałem w 1 i 2 tuż przed 3. 1 przeszedłem w 9h, dwojkę w 4h a 3 w 8h. Jedynka jest porównywalna czasowo do 3, dwójka jak widać nie. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż może to, że zdecydowałem się od razu na najwyższy mozliwy poziom trudności, tak wydłużyło grę....

Zresztą jeśli chodzi o sam poziom trudności, to jest rewelacyjnie po prostu, w końcu zamiast jakiegoś samograja typu Assassin's Creed, GTA IV czy Mafii 2 dostałem grę z jajami, w której przy strzelaninach potrzebne były jakieś umiejętności. Czasami trzeba było ruszyć głową jak wyjść cało z niektórych sytuacji, wyczuć dobry moment.Chociaż słyszałem skowyt casuali, że na easy gra jest zdecydowanie za trudna już...no comment

I jeszcze jedno co muszę pochwalić to strzelanie na oślep. W końcu zrealizowane jak należy. Na szczęście nie odstawiono takiej szopki jak w GTA IV gdzie nawet za osłoną miało się celownik i można było walić headshoty zza osłony. IMO pomimo tego, że GTA IV samo w sobie to świetna gra, to ten element został niesamowicie wręcz skaszaniony. W MP3 już na serio walimy na oślep

Jedyne do czego mogę się przyczepic jeszcze poza brakiem snów to te nijakie zbieranie dowodów, zrealizowane nie tak jak w jedynce, gdzie przy zbadaniu jakiegoś przedmiotu wyświetlał się już komiks z komentarzem Maxa, oraz brak możliwości używania wszystkiego. W pierwszych MP można było włączyć i wyłączyć każde światło, odkręcić każdy kran, przeszukać każdą szafkę itd. Nie można też obejrzeć TV bez przerywania akcji, przez co nigdy tego nie zrobiłem, a pamiętam, że w pierwszych grach leciało dużo dziwnych i fajnych rzeczy w TV( Lord and Ladies, Kapitan Pałkarz czy to o tym flamingu).

Szkoda też nieco, że dialogi w języku portugalskim nie zostały przetłumaczone...ani trochę nie znam tego języka, więc nie miałem pojecia co oni tam gadają. Brakowało więc i tych zabawnych rozmówek ochroniarzy z poprzednich częsci...

No i pomimo tego, że soundtrack pasował do rozgrywki, a w momentach ze "starym" Maxem był naprawdę klimatyczny, to brakowało mi troszkę o takich utworów: KLIK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda też nieco, że dialogi w języku portugalskim nie zostały przetłumaczone...ani trochę nie znam tego języka, więc nie miałem pojecia co oni tam gadają. Brakowało więc i tych zabawnych rozmówek ochroniarzy z poprzednich częsci...

A to mnie się akurat spodobało - czuć klimat. Bohater nie rozumie co oni gadają, stąd gracz też nie musi rozumieć. No chyba, że ktoś przed monitorem zna ten język :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, kupiłem "trójkę" na wyprzedaży Muve, przegrałem jakąś połowę na oko biorąc, i póki co, moim zdaniem: bardzo fajna, fantastycznie nieudana gra. Co mi się podoba:

- dopieszczenie detali: fawele żyją, chłopcy kopią piłkę jak w fifie, najlepsza animacja postaci w cut scenkach jaką widziałem (na silniku gry)

- strzelanie jest bardzo przyjemne: zawsze denerwuje mnie podchodzenie do tej samej sceny arę razy, tutaj, o dziwo, nie: strzelanie jest bardzo satysfakcjonujące

- bardzo dobre pomieszanie AI ze skryptami: nie czuć reżyserii, czuć rozmach filmu akcji

A co mi się nie podoba:

- klimat dwóch pierwszych części diabli wzięli. Scenarzyści błędnie stwierdzili, że klimat noir budowany jest przez piętrowe tyrady gównego bohatera użalającego się nad sobą z perspektywy dna butelki. Przy czwartym monologu zaczęło mnie to denerwować, przy dziesiątym byłem gotów przeklikać.

- fabuła jest fatalna. A właściwie - to jej nie ma. Jest ciąg dobrze wyreżyserowanych strzelanin, które połączoną głupawą, pełną dziur historią jak beznadziejnie naciągniętą gumką od majtek - i z każdą kolejną cutscenką bałem się - strzeli, nie strzeli. Póki co szczytem był moment kiedy Max

po wymordowaniu całej wioski w fawelach, podchodzi do okna, i widząc pięciu zbirów mówi na głos "Hmm, nie spodziewałem się że ich będzie tak dużo". Po czym bez głębszego namsłu wchodzi do środka i oddaje im swoją broń. Ręce mi literalnie opadły.

- cała gra ma w sobie o wiele za dużo niechlujności w wykonaniu, jak na grę klasy AAA. Max przy klejeniu się do osłony czasami się blokuje, nie można się ani odlepić, ani strzelić, można czekać tylko aż ktoś nas wreszcie litościwie zastrzeli. Dodge ze spacją raz na jakieś 10 razy - nie działa. Bo tak. Przy efektownym "ślizgu" nad biurkiem - engine czasami wykrywa kolizję, która skutkuje tym, ze gówny bohater się na nim kładzie na plecach, przyjmując w korpus wszystko co w niego ładują. Zamiana karabinu na dwa pistolety skutkuje upuszczeniem karabinu, a vice versa już nie - a kółko wyboru broni jest przy tym mega nieczytelne. Dwa razy przywiesiła mi komputer - raz przy próbie wyjścia, raz przy próbie uruchomienia. A najsłodszy był bug który miałem podczas misji na stadionie, kiedy cutscenka dopadła naszego kumpla w momencie w którym leżał - i przez dwie minutu lewitował horyzontalnie w powietrzu rozmawiając przy tym z maxem, obok niego lewitowały słuchawki i karabin, a całość wyglądała komiczniej niż wszystkie bugi ze skyrima i red dead redemption.

Innymi słowy: za 30 zeta może być, jestem zadowolony. Ale gdybym musiał dać tyle ile w dniu premiery, to krew by mnie literalnie zalała. I trochę szkoda, że markę rozmieniono jednak na drobne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem Max Payne (około 15 godzin zajęło mi jej przejście) i zapewne nie wyróżnię się pisząc, że to jedna z najlepszych gier jakie powstały na PC. Gra jest po pierwsze bardzo grywalna (na przykład spowolnienia akcji bardzo mi się podobały), a po drugie ma naprawdę ciekawą (chociaż niezbyt skomplikowaną) fabułę. Grafika jest cudowna, gdyż wyjątkowo szczegółowa, realistyczna i ładna.

Jeśli chodzi o wady to przeszkadzało mi to idiotyczne i częste blokowanie powrotów, czyli w pewnym momencie nie można się cofnąć (trzeba bardzo uważać na moment jak bieg zmienia się w chód) co utrudniało na przykład znajdywanie złotych broni.

Poza tym twórcy bardzo mnie zaskoczyli i zasmucili odnośnie Fabiany. Nigdy bym się nie spodziewał, że

mimo moich prób jej ocalenia zostanie zabita, a w dodatku była bardzo źle i okrutnie traktowana przez porywaczy.

W żadnym razie na to nie zasłużyła.

Zalety:

- bardzo ciekawa i emocjonująca fabuła

- rewelacyjna grywalność (świetne i emocjonujące sceny akcji)

- doskonała grafika

Wady:

- zbyt częste blokowanie drogi powrotnej

- przesadzili z dramatyzmem w tej grze (odnośnie Fabiany)

Max Payne 3 oceniam 9/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem zmierzyć się z pierwszym Maxem, którego kupiłem z 10 lat temu i wstyd się przyznać, ale leżał i się kurzył - chyba za mały wtedy byłem na takie gry, jakoś mi się nie spodobał. Teraz sobie zainstalowałem, pograłem trochę - fabuła świetna, ale ta gra jest strasznie trudna! Ja rozumiem, że może komuś się nie podobać, że gra za łatwa czy coś, ale no ludzie kochani - jak wybieram poziom najłatwiejszy, to oczekuję, że będzie luzik, a nie, że F9 wciskam dosłownie kilka-kilkanaście razy na minutę... Ehh... Jak mnie wkurza i to porządnie, jak gra ma fajną fabułę, ale nie jestem jej w stanie ukończyć ze względu na wysoki poziom trudności. I to nie pierwszy raz. Wszystkie STALKERy skończyły na półce - to samo, świetna fabuła, ale za trudna. No nie będę ukrywał, przyzwyczaiłem się do gier nowej generacji i mnie one jednak bardziej odpowiadają. Wolę, jak nie ma paska życia i zdrowie samo się odnawia no i przede wszystkim dobrze by było, żeby poziom łatwy był łatwy, a nie odpowiadał poziomowi weteran/impossible z innych gier. Cóż, będę się musiał pożegnać z Maxem. To nie jest gra dla mnie. Nie chcę w nagłym przypływie furii roztrzaskać klawiatury czy rzucić w kogoś myszką (Akt 1, Rozdział 4 - jak skaczemy przez świetlik i wychodzi masa zbirów ze wszystkich stron, byłem blisko, robiłem quick load chyba ponad 20 razy pod rząd, myślałem, że autentycznie wyjdę z siebie - jeśli tak ma wyglądać gra, to ja dziękuję bardzo. Postoję.).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...