Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Heroes of Might & Magic (seria) v.2

Polecane posty

tak, teraz nekromanta jest ograniczony punktami, ale i tak jest obok haven [trening jest zdecydowanie 'overpowered' - troche kasy i z 20 chlopow mozna robic co tydzien 20 paladynow!] najmocniejsza frakcja

Dodałbym jeszcze (jeśli o części piątej wspominamy) smaczne i zdrowe Inferno, z słodkimi bramami (niech wrodzy łucznicy czują się zagrożeni!), milutkimi Sukubami i puszczającymi na wroga wielkie kamienie Czarcimi Lordami. W trójce Inferno nie znosiłem, w piątce natomiast jest to moja ulubiona frakcja.

Szkielety są słabe

Pojedynczy szkielet jest słaby. Z tym, że one nigdy nie występują w małych ilościach. Wtedy przestają być słabe, a stają się (wraz z często ignorowanymi przez moich oponentów zombiakami) potęgą, która albo odciąga uwagę od ważnych dla mnie jednostek, albo tnie w sposób mistrzowski.

zresztą, własnie to jest fajne - każdy zamek ma swoje atuty i słabości.

Ano. Do dziś nie zapomnę miny kumpla, któremu pokazałem moc słabej ponoć Nekropoli w starciu 1na1. Od tamtej chwili wyraża się na jej temat z pokorą i szacunkiem. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imho wszystko jest słabe jak się ma odpowiednią ilość oddziałów, a jeszcze lepiej dobrze wyszkolonego bohatera (zwłaszcza czarującego). Jedna implozja i 300 szkieli idzie do piachu, a deszcz meteorów to już w ogóle.

Jak masz miażdżąco przewagę, to wiadomo, ale kiedy armie sa wyrównane, tyle ze jeden gracz ma np. 300 diablików, a jego przeciwnik 2000 trupów, to już trzeba się naprawde mocno gimnastykować i umachać różdżką :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imho wszystko jest słabe jak się ma odpowiednią ilość oddziałów, a jeszcze lepiej dobrze wyszkolonego bohatera (zwłaszcza czarującego). Jedna implozja i 300 szkieli idzie do piachu, a deszcz meteorów to już w ogóle.

ta, tylko jak walka toczy sie w np. 5 miesiacu gry, to orzeciwnik ma tych szkieletow z 2-3k i np 50smokow, a smokow to moze ze 4 implozja zabjiesz xD nie ma to jak magia swiatla [wskrzeszenie, prawa moc, przyspieszenie, boska sila, wytrzymalosc], mroku [wampiryzm, oslabienie, cierpienie, rozklad, hipnoza] a nekromanta przywolan [wskrzes umarlych i wszystko jasne]....zniszczenie przydaje sie chyba tylko na mniejszych mapach

co do twierdzy... fakt, jest mocna, ale nie mozna zapomniec ze nie ma czarow, a jedynie okrzyki bojowe, zahipnotyzowany cyklop czy wojownik to duzy problem dla barbarzyncy, bo nie ma oczyszczenia i niczego w tym rodzaju ;p wszystko zalezy od stylu gry i kazdy zamek w odpowiednich rekach moze byc zabojczy

PS. w h3 w moim odczuciu niekoniecznie nekropolia byla najsilniejsza ;p dobrze rozwiniety kleryk czy władca żywiołów mogli klepac bez problemow tysiace szkieletow :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli spotykali się gracze na podobnym (wysokim) poziomie i jeden miał nekropolię, a drugi jakiś inny zamek to gra kończyła się przeważnie masakrą drugiego.

Na szczęście Heroes charakteryzuje się tym, że każdą walkę można rozegrać na kilkaset sposobów. W "hot seat" w trybie rywalizacji ciężko to robić, ale w singlu albo h-s coop zdarzało mi się, że pomimo druzgocącej klęski w pierwszym podejściu po kilku (czasami kilkunastu ;)) próbach udawało mi się nie tylkmo odnieść zwycięstwo, ale jeszcze zachować znaczną część ekipy. I to jest piękne w tej grze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, no błagam. W HoMM najciekawszym elementem jest walka. Budowa zamku i gospodarka zasobami to nie jest rocket science. Masz zasoby to kupujesz, nie masz - czekasz i zbierasz albo wymieniasz. Kolejność budynków? Na dużych najpierw kasa, potem jednostki, na małych - najpierw jednostki, potem mury - i wielkiej filozofii nie ma. Eksploracja - fajna sprawa, ale też nie musisz jakoś specjalnie główkować. Rozwój postaci - trzeba przemyśleć, ale jak masz pomysł - to potem go tylko realizujesz. Ale walka - to jest wyzwanie! Ok, ja mam ustawioną szybką walkę - jeżeli komp rozegrał jakąś bez żadnej straty, to znaczy, że szkoda czasu => nie ma wyzwania => wieje nudą. A jak straci chociaż jednego zaplutego wieśniaka - to dla mnie już jest challenge - wtedy zawsze próbuję poprawić wynik i zminimalizować straty (w 99% przypadków udaje się).

Ja w HoMM nie gram dla wygranej, ale dla przyjemności grania. Dlatego nawet jak gram w trybie hot seat to powtarzamy walki z potworami/armiami kompa. To one są najbardziej wymagające - więc dlaczego miałbym sobie odbierać największą przyjamność? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem, że się nie znacie :P Ponadczasowość HoMMa bierze się właśnie stąd, że... każdy element jest tym najciekawszym ^_^ Nieważne, czy kogoś rajcuje część ekonomiczna, militarna, fabularna, rozwój bohatera, możliwość zagrania z lub przeciw drugiej osobie - każdy element daje mnóstwo frajdy i stawia innym grom bardzo wysoko poprzeczkę, jeżeli chcą być choćby wspomniane obok Hirołsów :)

Swoją drogą - doszłam do wniosku, że granie na Czempionie w H4 wcale nie jest aż takie trudne, jeśli na początku nam się przeciwnik nie wpycha :P W pierwszej misji, żeby sobie poradzić, wystarczy na początku zdobyć kamieniołom i tartak, podbić zamek barbarzyńców[co już niestety aż tak łatwe nie jest] a potem tylko się zamelinować w środku aż do zdobycia cyklopów :D (ew. przy szczęściu zrobić sobie wypad na drugi pobliski zamek :P ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem, że się nie znacie :P Ponadczasowość HoMMa bierze się właśnie stąd, że... każdy element jest tym najciekawszym ^_^ Nieważne, czy kogoś rajcuje część ekonomiczna, militarna, fabularna, rozwój bohatera, możliwość zagrania z lub przeciw drugiej osobie - każdy element daje mnóstwo frajdy (..) :)

Ależ ja się zgadzam, że każdy, najdrobniejszy element Heroesów daje mnóstwo frajdy. Naprawdę - nie ma tam rzeczy zbędnej czy nudnej. Ja tylko mówię, że walka jest dużo większym wyzwaniem niż zaplanowanie rozwoju postaci czy rozbudowa zamku :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Heores IV, jeśli dobrze zaplanowałes rozwój bohatera, to NIE POTRZEBOWAŁEŚ armii ;). Najlepiej jest mieć dwóch bohaterów - do walki (w zwarciu i dystansowej) i do magii. Można pokonać niemal każdą armię przy odpowiedniej taktyce i ich lvlu.

Walka w Heroes IV moim zdaniem była jednak źle wyważona - mogłem odpierać w zamku ataki ogromnych, potężnych armii przy użyciu jednego barnarzyńcy i kilku mikstur nieśmiertelnosci ;) wystarczy stać na wieży cały czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka w Heroes IV moim zdaniem była jednak źle wyważona - mogłem odpierać w zamku ataki ogromnych, potężnych armii przy użyciu jednego barnarzyńcy i kilku mikstur nieśmiertelnosci ;) wystarczy stać na wieży cały czas.

To był koszmar. Bez użycia magii zdjęcie nawet niezbyt mocnego potwora strzelającego było baaardzo trudne i wiązało się z poważnymi stratami (dzięki "genialnej" zasadzie kontrowania ataków z dystansu i bonusów dla jednostej na wieży). Ale z drugiej strony, miało to też swój urok; ileż trzeba sie było czasem nakombinować, żeby jakoś miasto zdobyć, a ta przyjemność płynąca z dobrze przeprowadzonej akcji... Co do walk o zamek, idiotyzmem było dla mnie atakowanie przez mury. Do tego jeszcze ściany działały "na korzyść" broniących (nie wiem, jak to okreslić, grający wiedzą, o co mi chodzi), co teoretycznie było logicznie, ale w praktyce doprowadzało jedynie atakującego do szawskiej pasji i skrajnej irytacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jakie można było taktyki wytaczać, teleportowac np stado cyklopów na chwilę wcześniej zwolnioną wieżę przeciwnika (albo nawet wlecieć na nie czarnymi smokami - gdy włączyć im tryb obrony na wieży to nawet kilka wystarczy żeby zadawać atakującym niesamowite obrażenia) i pokonywac go jego własnym systemem defensywnym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówąc o tym jak mogliśmy bawić się gdy to MY się broniliśmy??Wg.mnie ta premia odbierała cała frajdę i z bronienia się(wróg miał mimo wszystko zmniejszone szanse a po zdobyciu zamku był pożądnie podniszczony)i atakowania(to co poprzednio tylko,że my jesteśmy w sytuacji atakującego).

Pozdro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale fakt faktem oblężenie zawsze jest trudne i męczące dla strony atakującego ;) W zasadzie w każdej częsci Herosów można było się świetnie bronić, i pokonywać dużo większe siły przeciwnika... tylko w czwórce to jakieś takie... dziwne było. Te wieże wyglądaly trochę jak taborety (do wieży w każdym razie było im daleko). Naprawdę chcialbym, żeby taboret w prawdziwym świecie mnożył siłę mojego ciosu i zwiększal moją odporność na ból ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale fakt faktem oblężenie zawsze jest trudne i męczące dla strony atakującego.

Ano szczera prawda. Combo strzelcy na wieżach + różne rodzaje fos (z polem minowym na czele) nie raz ratowało moją skórę (nawet mimo kilku jednostek w oblężonej twierdzy). Ale tak to się bawiłem w trójce. Atak na zamek w czwórce przypomina co najwyżej próbę wejścia do kurnika, czy innego równie istotnego budynku, który jest dziwnym trafem broniony przez pokaźnie armie. Brak maszyny oblężniczej boli (choć w sumie i tak nie dałoby się jej nigdzie postawić), a samym starciu właściwie trza uważać jeno na te wielkie klocki, które ktoś ma czelność nazywać wieżami. Bo i po co niszczyć bramę, kiedy można tłuc się przez mury? ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo i po co niszczyć bramę, kiedy można tłuc się przez mury? ;P

Powodzenia w laniu się przez bramę z mocnym przeciwnikiem. No machin brakuje, ich brak doprowadzał do kuriozalnych sytuacji, kiedy po jednej i drugiej stronie bramy ustawiała się kolejka przykorkowanych potworów, które nie mieściły się w przejściu i musiały czekać, aż kompan z drużyny padnie i zwolni miejsce (oczywiście to wszystko przy śmiercionosnym ostrzale niziołków czy innych pakerów z wież, których siła wzrastała co najmniej trzykrotnie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wspominając o tym, że oblężenie przypominało pojedynek dwóch sąsiadów przy drucianych płotach na widły ;) kurczę, tak wszyscy chwalimy Heroesa IV, a potem się śmiejemy ze szczegółów. Morał jest taki, że gra posiada wiele głupich pomysłów, ale mimo wszystko jako całość jest fajna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jak też pisałem - mój sparing-partner gra zawsze nekromantą - a ten zamek jest od zawsze (a przynajmniej od III?) słabo zbalansowany.

W dwójce też jest przegięty. Wiele osób uważa za najsliniejszy zamek Warlocka, ale to błąd, bo z kasą w dwójce jest o wiele gorzej niż w III, a szkielety są tam jeszcze potężniejszą bronią. W V Nekro jest bardzo silny na małych, szybkich mapkach, przy dłuższych pojedynkach zbiera straszne baty.

Zamek nekromantów nie jest aż taki silny, słyszałem raczej opinie, że to najsłabszy w grze.

W której części? :D W II i III podobny skill graczy = grający Nekro wygra 95% pojedynków.

W trójce Inferno nie znosiłem, w piątce natomiast jest to moja ulubiona frakcja.

Może i ulubiona, co nie zmienia faktu, że słabiutka. Generalnie ten zamek ma pecha, w obydwu dotychczasowych wystąpieniach wyróżnia się głównie podatnością na lanie.

Imho wszystko jest słabe jak się ma odpowiednią ilość oddziałów, a jeszcze lepiej dobrze wyszkolonego bohatera (zwłaszcza czarującego). Jedna implozja i 300 szkieli idzie do piachu, a deszcz meteorów to już w ogóle.

Tutaj sprawa jest raczej prosta i wygląda podobnie we wszystkich częściach - w początkowej fazie gry przewagę ma mag, w późniejszej bohater bojowy, który lepiej "dopala" swoją armię, a liczą się praktycznie tylko czary typu buff.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najsłabszy to Conflux jest, choć Fenixy...

Miałem epizod gry przez sieć III, gdzie większość polecała mi Bastion, z taktyką obrony elfów przez enty i krasnoludy i jeszcze atakowanie pegazami., nie wiem, ale ja tam zawsze najbardziej lubiłem Necrusów i Magów z fortecy [skorpeny rox]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w h3 2k szkieletow to dobry mag implozją na śniadanie łykał ;p w 5 magia zniszczenia to smiecz, nawet na poczatku jest malo uzyteczna

inferno...wysyanie many fajna rzecz, ale 1 strzelając [wprawdzie sukkubusy sa jedna z najlepszych jednostek strzelajacych] i 1 latajacy [diabel] to troche za malo...

W V Nekro jest bardzo silny na małych, szybkich mapkach, przy dłuższych pojedynkach zbiera straszne baty.

chyba nie grałeś nekropolia :) im dłuzsza rozgrywka, tym nekromanata ma wieksza przewage nad inyymi, bo z kazdego zamku moze czerpac korzysci [zamiana na trupy w miescie]. no i przychod smokow [ktore sa slabe, ale w duzych ilosciach zabojcze - szczegolnie ta nowa wersja z hord, ktora rzuca smutek] o 1 wiekszy niz u konkurencji....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i ulubiona, co nie zmienia faktu, że słabiutka. Generalnie ten zamek ma pecha, w obydwu dotychczasowych wystąpieniach wyróżnia się głównie podatnością na lanie.

Szanowny Pan chyba nie miał zbyt długo do czynienia z "piątkowym" Inferno? ;) Podatność na lanie? Pfff... Pecha to ten zamek miał może i w trójce. W piątce pecha mają armie, które będą z nim walczyć. ;P

Choć, jakby na to nie patrzeć, strony konfliktu w części piątej są najbardziej wyważone (nie biorę pod uwagę krasnali i orków, bom jeno w podstawkę inwestował). Nawet Nekropolia została odpowiednio przycięta w patchach.

inferno...wysyanie many fajna rzecz, ale 1 strzelając [wprawdzie sukkubusy sa jedna z najlepszych jednostek strzelajacych] i 1 latajacy [diabel] to troche za malo...

Wystarczająco. Mając jeszcze genialną "Bramę" i imho najlepszą jednostkę przedostatniego poziomu (Czarcich lordów), można wygrywać bez większych kłopotów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...