Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

Olympus Actionus IV

Polecane posty

Azrael był wściekły. Mimo że udało mu się uzyskać rdzeń istnienia swego przeciwnika, to nie w niej Azazel ukrył swoje przeznaczenie. Bóg śmierci doskonale wiedział, że tamten jest w stanie go wypędzić z tego wymiaru, więc miał nadzieję, że w jego oczach odnajdzie tę moc. ale jej nie było. Złociste gałki oczne unosiły się w zamkniętej, szklanej szkatule, nie wykazując ani procenta boskiej mocy. Po raz kolejny Azrael wyszedł na głupca.

- Gdzie on mógł ją umieścić?

Bóg rozumiał, że Azazel nie mógł zostawić mocy w swoim ciele, bo Hyperion byłby w stanie ją spożytkować. Musiał więc ją komuś przekazać. A jedyną osoba, która mu towarzyszyła....

Pędząc w stronę planety Konishi Azrael poczuł skupioną falę eksplozji mocy. Doskonale znał ten zapach - tak cuchnęła tylko moc Azazela! Czyli to 3-D otrzymała od niego prezent. Bóg westchnął i zwolnił swój pęd. Jeżeli wystąpiła eksplozja, to oznacza to, że moc została wyzwolona i wchłonięta przez kogoś. To z kolei oznacza, że ten ktoś otrzymał dar nieśmiertelności - tylko Hyperion był w stanie tego kogoś zlikwidować. Ani artefakty, ani moc, ani bogobójcy nie mieli teraz nad tym kimś żadnej władzy.

Tej właśnie cechy szukał bóg, ale ktoś mu ją zwinął sprzed nosa.

Korzystając z tego, że już tu jest, Azrael postanowił przyjrzeć się wydarzeniom na planecie (głównie na wyspie). Postarał się pozostać niezauważonym, więc zmienił konsystencje ciała w chmurę i jedna, czarna chmura zawisała pomiędzy białymi puchami, wiszącymi nad planetą Konishi.

Bóg z uwagą obserwował potyczkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W chwili gdy 3-D odwróciła uwagę Ishiego, ranny Arias zaczął ciskać w boga błyskawicami. Błyskawicę zaczęły oplatać ciało Ishiego zadając praworządnemu ból. Arias cały czas rzucając czar powoli się podnosił. Ranny, ale mimo wszystko dał radę się podnieść.

- Przyjacielu zawiodłem się na tobie - Wymamrotał Arias siłą woli odrzucając Ishiego, po chwili praworządny wyjął ostrze tkwiące w jego ciele.

- Walka się jeszcze nie skończyła - Szepnął ranny bóg podnosząc z ziemi miecz. Nie czekając na reakcję pozostałych bóg rozpędził mgłę.

- Teraz wszystko widać i mogę walczyć - Rzucił Arias dostrzegłszy sakwę z esencją, która leży niedaleko. Praworządny szybko pobiegł w jej kierunku i podniósł ją. Chwile potem użył jej, aby uleczyć ranę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lecz się - usłyszał Arias pomruk tuż nad sobą, ale gdy spojrzał w górę, niczego nie było.

Przez chwilę. Przed Świetlistym pojawiła się złota kulka energii. Gasła, i po chwili gwałtownie jaśniała. Mogło się zdawać, że z jej środka na boga zerka podejrzliwie złote oko. Nagle drzewa rosnące na terenie bariery zostały wyrwane z korzeniami z ziemi, i z szaleńczą prędkością pomknęły na Ariasa.

"3-D, gdzie jesteś?"

Odpowiedzi nie było. Artysta wiedział, że musi być w pobliżu, ale takie ataki oznaczały tylko jedno: burzę w jej umyśle. Takich burz kiedyś w ogóle nie było. Od chwili przybycia na Osiedle było ich niepokojąco dużo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arias wykonał salto w tył, aby uniknąć nadlatujące drzewo. Gdy wylądował na ziemi ponownie zaczął ciskać błyskawicami w Ishiego.

- Tyle powinno mu wystarczyć - szepnął Arias koncentrując swoją uwagę na 3-D.

- Skoro cię nie widać, to nie będzie łatwo z tobą walczyć - Praworządny zaczął tworzyć w dłoniach kule Elektro-magnetyczną, która z każdą chwilą stawała się coraz większa. Gdy była on już odpowiednio wielka zaczęła rozsyłać po okolicy impulsy, które ujawniły sylwetkę bogini w oddali.

- A więc tu jesteś - Wymamrotał Arias ciskając w stronę bogini łańcuch błyskawic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Głupiś - odpowiedziała 3-D - Błyskawice nic nie zrobią pani Elektryczności! Wręcz przeciwnie...

Wchłonęła ładunki.

-... tylko ją wzmocnią.

Drzewa krążyły wokół wyspy. 3-D uniosła ręce. Pod barierą pojawiły się czarne chmury. Gdy opuściła ręce, całą barierę wypełniła ostra moc. W górze pojawiła się druga postać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozumiem więcej niż myślisz - Rzucił Arias ciskając kolejnymi błyskawicami. - Może i ty w końcu to zrozumiesz - Szepnął praworządny ciskając błyskawicami z coraz większą siłą. W końcu Arias zaczął nieustanie podtrzymywać błyskawice, trafiające cały czas w boginię.

Z czasem pioruny zaczęły oplatać 3-D tak jak wcześniej Ishiego, lecz teraz nie zadawały żadnych ran.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pozwolę ci na to Ariasie, poza tym miecz musi być mój - Wymamrotał Ishi podnosząc się po ataku Ariasa. Gdy praworządny wstał zaczął miotacz kolumna ognia w kierunku Ariasa.

Kash w tym czasie zdążył już uniknąć ataki Artysty. Trzygłowy smok rozpoczął atak łączony, ze swoich wszystkich trzech głów zaczął ziać ogniem tworząc morze ognia, mknące w kierunku smoka 3-D.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3-D spokojnie dała się otoczyć błyskawicami. Druga postać krążyła koło niej. Była jednak niewyraźna, nie dało się dokładnie określić jej wyglądu. W pewnym momencie postać złączyła ręce i zaczęła krzyczeć w nieznanym języku. Z każdym krzykiem wyspę otaczały ostrza, lecz o wiele większe niż przedtem, na dodatek łamały się na dwie części.Pomknęły na wyspę. Na dodatek, po uderzeniu, wybuchały.

Ogień pomknął na Artystę, i tym samym zniszczył kryształową zbroję. Kryształy zajaśniały, a następnie utworzyły postać spadającej 3-D. Postać była złota, lecz zaczynała ją ogarniać purpura. Na końcu zrobiła się cała czarna. Z dziwnego przedmiotu na jej szyi wypłynęła wstęga mocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szlag! Mogą mnie zauważyć!

Azrael zaklął siarczyście, próbując uciec z pola ochronnego 3-D. Niestety elektryczność porządnie nim wstrząsnęła, nie dał rady się wydostać. Postanowił więc spróbować inaczej. Szybko zmienił swoją konsystencję w cień. Prześlizgnął się, korzystając ze zgiełku. Ominął obu praworządnych, którzy zachowywali się jak szaleńcy i podpełzł do leżącej 3-D. Zdawała się być nieobecna. Z cienia wysunęła się dymiąca mrokiem ręka. Próbowała chwycić miecz, który leżał wpleciony w rude włosy. Dłoń ujęła rękojeść. Wtedy mrok wybuchł światłem, a Azrael odleciał na 20 metrów w tył z ogromną dziurą światła w środku dłoni. Gdy upadł, przeorując znaczną część gleby, wrzasnął straszliwie i starał się zerwać palące światło z własnych palców. Z jego oczu wystrzeliły czarne płomienie, które spowiły światło, pozbywając się go. Na środku dłoni pozostało wypalone do kości miejsce. W tej samej chwili Azrael zauważył zbliżających się praworządnych. Ponownie zmieniając ciało pojawił się tuż przy jednym z nich, podrzucił go do góry, uderzając za kolana swoim kosturem, a drugiego zdzielił lagą w kark. Korzystając z zamieszania ponownie wniknął w ziemię, zmieniając się w cień. Z ulgą zlał się z mrokiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki Ishi ,twoja moc mi się przyda - Zaśmiał się Arias kierując swoją lewą dłoń w stronę praworządnego, wchłaniając tym samym całą moc z kolumny ognia. Moc pobraną z ataku Ishie wzmocniła Ariasa, co z następnie wpłynęło na siłę błyskawic, które były przesyłane do 3-D.

- Wzmacniaj się 3-D zobaczymy ile energii jesteś w stanie przyjąć - Szepnął Arias zmęczony transferem mocy, który przechodził przez jego ciało.

Lecz wszystko zmąciło przybycie Azraela, który powalił obydwóch praworządnych bogów. Arias szybko wstał po ciosie w kark i krzyknął.

- 3-D, Ishi musimy zniszczyć Azreala, za pewnie nie uciekł daleko. - Po chwili bóg uderzył pięścią w ziemię, co wywołało świetlistą falę, która wyrzuciła nekromantę z mroku.

- A więc tu się ukryłeś - Powiedział szyderczo praworządny Arias patrząc ze wściekłością na nekromantę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wydaje mi się.

Azrael zniknął równie szybko jak się pojawił. Czarna plama cienia prześlizgnęła się pomiędzy bogami i wleciała w szczelinę w ziemi. Bóg mógł odetchnąć - znalazł się w podziemnej krainie Konishi. Postarał się przypadkiem niczego nie zepsuć, żeby kolejna bogini nie włączyła się do zabawy. Przystosowując wzrok do ciemności Azrael ruszył przed siebie. Musiał jedynie znaleźć wyjście, żeby uciec z tej szalonej planety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3-D śmiała się, obserwując Azraela. Zaraz jednak przestała.

Przy leżącej postaci pojawiły się widma. Jedno klęczało przy postaci i płakało. Drugie próbowało uspokoić płaczącą istotkę. Dwa kolejne stały odwrócone plecami. Piąte widmo wpatrywało się oszołomione w scenę.

W pewnym momencie płacząca osóbka podniosła głowę i spojrzała na jedną z odwróconych postaci.

-Musi istnieć. Na pewno istnieje! Na pewno...

Odwrócona postać spuściła głowę w dół. W tym momencie pojawiła się szósta postać... wysłannik Argentum. Omiótł scenę niewzruszonym wzrokiem, po czym skupił się na płaczącej postaci.

-Nie istnieje. A nawet jeśli, to nie jesteście w stanie tego dokonać. Pogódź się z tym. Dla niej już za późno.

Wizja zniknęła.

-Co to... było?! - wrzasnęła 3-D. Krzycząca postać umilkła. Odwróciła się ku rudzielcowi.

-Ścieżka. Istnieją dwie, to do ciebie należy wybór...

-DOSYĆ!

Wszystko wróciło do normy, Znów był porządek. Trójka bogów wylądowała na całej wyspie. Konishi stała w oknie, oddychając ciężko. Coś wyczerpało jej siły. Błękitnowłosa, nim zemdlała, zdołała zadać pytania, które chciała zadać.

-Co... co on tu ROBI? Gdzie POLAZŁ? Mówcie!

I zemdlała.

-Ładnie - 3-D spojrzała gniewnie na dwóch Praworządnych - Air już z pewnością tu leci.

"Co mówią te kolumny?" odezwał się Artysta w umyśle Ariasa. "Co znowu ma z tym wspólnego 3-D? Nie chcę, by znów zginęła!".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To nie tylko nasza wina - Zaśmiał się Arias - Sam też dołożyłaś coś od siebie. Zresztą od teraz działam sam, mam dość towarzystwa Ishiego.

Po chwili praworządny odwrócił się w stronę Artysty i rzucił. - Mówią wiele i część już się sprawdziła, a część może wydarzyć się wkrótce.Największym pechem jest to że ostatnia kolumna znajduję się gdzieś na osiedlu. Pięć inskrypcji już się sprawdziło co oznacza, że zostało jeszcze dwanaście przepowiedni związanych... - Arias zamilkł na chwilę - związanych z 3-D.

Praworządny odwrócił się w stronę boga mistycyzmu i z rozczarowaniem w głosie zwrócił się do kolegi - Nasz zapewne czeka osąd rady, więc musimy wracać do naszego wymiaru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No to do widzenia. I mam nadzieję, że dacie mi spokój. Przynajmniej na jakiś czas. Co jest takiego trudnego w dojściu na Osiedle? Chaos był i nic mu się nie stało. Boicie się jednego nekromanty z nieco zawyżoną opinią na swój temat? Artysto, chodźmy. Kurs: Antanalana.

Wskoczyła na grzbiet smoka i umknęli... w siną daaaaaaal...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dam ci spokój zapewniam cię - Powiedział Arias do odlatującej 3-D.

Po chwili Arias otworzył portal do wymiaru światła - Idziemy, już zapewne na nasz czekają - Rzucił praworządny do Ishiego, przechodząc przez portal.

Po przejściu Arias znalazł się w wielkiej białej sali, pokrytej wieloma zdobieniami. Praworządny stał na środku sali, skierowany twarzą do podium, na którym siedziała rada. W kątach sali znajdowali się strażnicy, którzy wyglądali na zaprawionych w bojach wojowników. Rada składała się z 5 przedstawicieli i każdemu z nich musiał podporządkować się Arias. Każdy z nich miał władzę na praworządnym bogiem, co nie raz skrupulatnie wykorzystali.

W chwili gdy na miejsce przybył również Ishi, przewodniczący rady zabrał głos.

- Arias w świetle ostatnich wydarzeń jesteśmy zmuszeni pozbawić cię władzy nad Arianami. - Powiedział spokojnym stanowczym głosem mężczyzna ubrany w biel.

- Co to niemożliwe! - Odrzekł zdenerwowany praworządny.

- Miałeś rozkaz niemieszania się w sprawy poza wymiarem, a jednak udałeś się tam wbrew naszym zaleceniom. Ponadto uniemożliwiłeś Ishiemu zdobycie miecza. Miecza, który zapewne by się nam przydał. Na dodatek oddałeś Chaosowi esencję.

- Dobrze wiecie, że miecz nie może trafić w ręce żadnego praworządnego. A esencja trafiła w odpowiednie ręce. - Odpowiedział stanowczo Arias.

- Zamilcz. Radzę ci nie kwestionuj naszych rozkazów. Pamiętaj, że ostateczna decyzja należy do nas.

- Może jednak powinienem porzucić służbę dla was - Rzucił praworządny rzucając na ziemie pierścień z symbolem rady.

- Jak śmiesz. W imieniu władzy nadanej mi przez radę, wykluczam cię z grona praworządnych. Od tej pory Ariasie nie masz tutaj czego szukać, zostajesz wygnany bez możliwość powrotu.

- Niczego innego się po was nie spodziewałem.

- Nawet nie będziesz starał się o nasze przebaczenie? - Powiedział przewodniczący unosząc się pychą.

- Nie mam zamiary płaszczyć się przed zgrają zapatrzonych w siebie biurokratów. - Odrzekł Arias opuszczając sale.

- Ishi jakie jest twoje stanowisko. - Zapytał przewodniczący spoglądając na boga mistycyzmu.

Arias wyszedł z sali pełen gniewu, wiedział, że od teraz może liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Najpierw planował udać się do swojej komnaty po najpotrzebniejsze rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płonące, szmaragdowe światło oświetlało dziwne, mechaniczne podziemia. Ściany były pokryte ogromnymi kołami zębatymi, ze szpar w suficie i podłodze buchała para. Czasem można było usłyszeć gwizd. Bóg przechadzał się po tych lochach z ostrożnością. Wolałby nie ściągnąć na siebie jakichś systemów antywłamaniowych. A to miejsce wyglądało, jakby kryła się w nim masa mechanicznych strażników. Znając boginię to i stalowego smoka by tu schowała. Azrael ostrożnie oświetlił niewielki przesmyk pomiędzy dwoma zegarami, każdy poruszał wskazówkami na opak. Przechodząc przez wąski korytarz bóg wzmocnił nieco światło. Blask padł na ogromną, kolistą halę, pod sufitem wisiało coś w stylu organ. Podłoga była pusta, ale lustrzana. Z jakiegoś powodu bóg wolałby szybko się stąd oddalić, ale nie mógł dostrzec wyjścia. Postawił więc stopę na podłodze. Na lustrzanej tafli pojawiło się białe pęknięcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W drodze do swojej posiadłości Arias zastanawiał się na całą sytuacją, szepcąc pod nosem.

- Tyle lat wiernej służby poszło na marne. Tyle zrobiłem dla rady, a zostałem wynagrodzony w taki sposób - Arias splunął na ziemie - Kiedyś się na wasz zemszczę, ale wtedy nie będziecie znać dnia ani godziny. Rada upadnie, mam nadzieję, że za moją sprawą. Banicje jakoś przetrwam, dam sobie radę, wiem nawet gdzie mam się zwrócić. Cóż trzeba będzie wrócić do korzeni. W końcu jako jedyny z rodu wyrzekłem się mrocznej siły, lecz teraz ona mi się przyda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez jakiś czas podróżowali w ciszy. Po tym czasie Artysta zdecydował się zadać pytanie.

"Czemu Antanalana?"

3-D parsknęła.

"Serwują tam najlepsze koktajle w Galaktyce Szczęścia. A ja... ja muszę odpocząć. Pobyt w Mieście był okropny. Jeśli mam tam wrócić, to po urlopie. Nawet krótkim."

Po kilku godzinach rudzielec siedział w karczmie "Pod Feliksem", przy stoliku, popijając koktajl. Artysta wygrzewał się na słońcu, przed karczmą.

Spokój... nie trwał długo.

-Uważam, że dałem całkiem dobrą ofertę. Czemu ją odrzuciłaś?

3-D powoli podniosła wzrok. Wysłannik Argentum siedział przy stoliku i spoglądał na nią. Dała sygnał Artyście, by się przysłuchiwał.

-Nie ufam tobie. Zabiłeś mojego towarzysza. Po czymś takim mam z radością przyłączyć się do tej... organizacji?

Wysłannik westchnął.

-Po pierwsze: ja go nie zabiłem. Ja go tylko dobiłem. Po drugie: nie powiedziałem, że masz być z tego powodu szczęśliwa. Chociaż... dziewczęta zwykle reagują bardzo entuzjastycznie.

-Tak... dziewczęta. Jedyny Argentum, jakiego znam, nie wygląda ani na trochę szczęśliwego.

-Nie jest to dziwne. Czasy, gdy Medino był naprawdę szczęśliwy, dawno minęły. Teraz dąży do tego swojego bezsensownego celu.

3-D uśmiechnęła się.

-Jeśli tak bardzo pragniesz mnie dołączyć do swojej armii... to może zapoznasz mnie nieco z zasadami?

-Jeśli tego chcesz... to owszem.

Wysłannik poprawił cylinder.

-Argentum zostali powołani do tego, by zwalczać Upadłych i wszelkie ich pomioty.

-Łowcy potworów?

-Można to tak określić. Te "potwory" dzielą się na trzy rangi. Do ich zwalczania potrzebna jest przystosowana Moc. Odpowiednie osoby posiadają w sobie taką iskierkę, większą lub mniejszą... Jeśli osoba zgodzi się na moje warunki, zabieram tą iskrę i tworzę z niej amulet. Od tej pory osoba walczy z Upadłymi przy użyciu amuletu.

-Czyli ja... jestem taką przystosowaną osobą?

-Tak. Twoja iskra jest wielka, byłabyś naprawdę silna. Dodatkowo, uzyskałabyś specjalne zdolności...

Rudzielec zamyślił się. Obserwował kielich ze swym trunkiem.

-Wybacz - odezwała się w końcu - nadal to do mnie nie przemawia.

-Do wielu na początku nie przemawia to. Rozumiem... czyli pora odejść.

Wysłannik wstał i uśmiechnął się.

-Ale jeśli zmienisz zdanie... zjawię się. Adieu.

Machnął laską i znikł. Rudzielec dopił koktajl i zamówił kilka następnych.

"Jesteś zła", oznajmił Artysta.

"Istotnie, jestem, ale za chwilę już nie będę. Powiedz, czy smoki lubią pić?"

"Zapewne chodzi ci o trunki?"

"Tak, chodzi mi o trunki."

"Lubimy od czasu do czasu zakosztować czegoś nowego, lecz duże ilości... powodują efekty uboczne. Może najść nas chęć spalenia najbliższej wioski. Ale rzadko to się zdarza, bo pijemy tylko na specjalne okazje. Zbliża się taka, wiem to od Króla. Jesteśmy zaproszeni do Ojczyzny."

"Cóż to za okazja?"

Artysta nie odpowiedział, tylko wydał z siebie zadowolony dźwięk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Arias dotarł do swojego Domu spostrzegł, że ktoś go uprzedził. Przed wejściem stało dwóch strażników rady. Widocznie rozkazano przeszukać przeszukanie posiadłości Ariasa.

- Niczego tam nie znajdziecie. - Szepnął bóg biorąc do ręki miecz. Następnie przeniósł się za plecy strażników. Szybkim cięciem podciął gardło jednego strażnika, a drugiego uderzył rękojeścią powalając go na ziemie. Tylko po to, aby po chwili zatopić w nim czubek ostrza.

- Dwóch mamy z głowy - Wymamrotał Arias wywarzając drzwi. W środku znajdował się radny z dwoma strażnikami. Praworządny nie czekał na reakcje strażników, od razu posłał w ich kierunku kulę ognia, zabijając obydwóch z miejsca. Radny zdawał się zdziwiony obecnością Ariasa.

- Przecież nie powinno cię tu być... - Wypowiedź przerwał Arias przebijając mieczem radnego.

- Teraz często będą mi to mówić. - Zaśmiał się bóg kopnięciem zsuwając radnego z miecza. - Wpadłem tu po parę rzeczy, ale ty już nie wstawaj, sam to znajdę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ishi jakie jest twoje stanowisko. - Zapytał przewodniczący spoglądając na boga mistycyzmu.

Ishi nie długo zastanawiał się nad decyzja - Moje stanowisko jest jasne, przyrzekłem służyć radzie i będę to robił. Ponadto chciałbym zająć się sprawo miecz Azazela. Chcę go zdobyć, czy mogę liczyć na wasze błogosławieństwo w tej sprawie.

- Ależ oczywiści, Ariasem się nie przejmuj niedługo jego sprawę doprowadzimy do końca. A więc idź z naszym błogosławieństwo, sługo światłości.

-Dziękuję Panie, tylko mam jeszcze jedno pytanie, co mam zrobić z 3-D? - Przewodniczący rady tylko uśmiechnął się szyderczo nie udzielając odpowiedzi. Ishi wychodząc dodał tylko szeptem.

- Rozumiem, że jej losy ich nie obchodzi. W końcu ma ona coś wspólnego z Chaosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz jak tylko Arias "posprzątał" w domu udałem się na drugie piętro, gdzie znajdowała się szkatułka po którą przyszedł. Po drodze zastanawiał się czy słusznie robi, w końcu jego decyzje miały pewne konsekwencje. Ale skoro po tej stronie barykady go nie chcą to przejdzie na drugą stronę. Stronę, którą za młodu odrzucił, w końcu pozostali bracia Ariasa byli źli. Jednak jedynym wyjściem dla boga była odmiana.

Jak tylko Arias zdobył szkatułkę a raczej jej zawartość, opuścił po kryjomu miasto. Musiał udać się w jedno bardzo ważne dla niego miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3-D bezskutecznie próbowała wydusić z Artysty informacje o zbliżającej się "specjalnej okazji". Smok jednak milczał. Po jakimś czasie drzwi karczmy otworzyły się i weszli dwaj jegomoście. 3-D ich znała... aż za dobrze...

-Szlag! - syknęła i wpadła pod stół. Po chwili wychyliła się, ale w nowej postaci - zdecydowanie nie rudej i nie mającej złotych oczu. Siląc się na spokój, zamówiła kolejny koktajl i słuchała dwóch przybyłych. Usiedli przy stoliku jak najdalej od innych bywalców.

-Zgubiliśmy ją - rzekł jeden z nich, wysoki, jednooki - Musiała opuścić Osiedle. Ale nie ma tej aury co wcześniej.

-Gdyby miała - odpowiedział drugi, łysy - z pewnością dawno byśmy ją już znaleźli. Musiało coś stać się z jej mocą.

-Co do mocy... krążą wieści, że Chaos znalazł nowego powiernika!

-Tak wcześnie? Ledwie 23 lata minęły od obalenia Sala. Sądziłem, że potrwa to dłużej!

-Zauważyłem pewien zbieg okoliczności... Czas, gdy został mianowany nowy powiernik, zbiega się z bitwą o niejaką Dragorię. Walczyli tam dwaj bogowie. W końcu jeden zginął... ale mimo tej śmierci, wygrał. I to jak!

-Zginął, ale wygrał? To niemożliwe. Chyba, że...

-Uciekł z Zaświatów. A Chaos ujawnia się w sytuacji zagrożenia życia upatrzonej osoby.

Przez chwilę panowała cisza.

-Nie wydaje mi się, by tym nowym powiernikiem była właśnie... jak ona miała?... 3-D. U Chaosu żaden powiernik nie jest spokrewniony z jakimkolwiek innym...

-Ta mała niby jest spokrewniona z którymś powiernikiem?

-Istnieje taka szansa. Jej matką była Mika Złotousta. Wiesz doskonale, co się stało.

-Wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko Arias opuści wymiar światła, udał się w kierunku starej cytadeli. Czuł, że coś go tam wzywa, czuł że musi tam być. Mimo, iż podróżował sam, odczuwał czyjąś obecność. Obecność, kogoś kto go kieruje w tamto miejsce. Gdy Arias dotarł na miejsce spostrzegł, że cytadela jest przez kogoś zamieszkana. Zapamiętał, że to miejsce było kupą gruzu, lecz teraz czarne mury były odbudowane a fosa wypełniona wrzącą lawą.

Nagle most zwodzony został opuszczony i bóg mógł wejść do środka. Na przywitanie wyszła do Ariasa, grupa Arian. Ci Arianie znacznie się różnili się od swoich braci z miasta. Ich włosy były kruczoczarne, oczy wydawały się puste i niewrażliwe, byli po prostu przeciwnością Arian z wymiaru światła.

Gdy tylko Arias zrobił pierwszy krok w kierunku cytadeli usłyszał głos.

- Witaj w domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ishi mówił sam do siebie siedząc w pałacu, na dawnym miejscu Ariasa - Mam do dyspozycji Arian, którzy są całkowicie oddani radzie. Świetnie w końcu mam własnych podwładnych. Jednak martwi mnie Arias i 3-D. Sam nie wiem kim powinienem zająć się najpierw. Chociaż z tym Azraelam też trzeba zrobić porządek. Lecz rozkaz brzmiał "zdobyć miecz", więc mym pierwszym celem stanie się 3-D, z tym jej przeklętym smokiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No nic. Pora ruszać.

Dwaj jegomoście wstali i po chwili już nie było ich w karczmie. 3-D siedziała jak skamieniała.

"Artysto... lecimy do Tanalei... Natychmiast... Nie. Na Ziemię. Wpierw chcę to od niego usłyszeć.

Dopiła, zapłaciła i wyszła z karczmy. Usadowiła się na grzbiecie Artysty.

"3-D, uważam, że najpierw powinniśmy udać się do Tanalei. Na Ziemi sytuacja jest niebezpieczna. Poza tym, do twojego ojca nie mam zaufania..."

"Wybacz, mój wierny smoku, ale nie mam zamiaru cię słuchać. Na Ziemię, JUŻ!"

Artysta zrozumiał, że nie ma co dyskutować z 3-D. Rozłożył skrzydła i ruszył.

Tymczasem w oddali dwóch jegomościów przyglądało się lecącemu smokowi.

-To rzadki widok, smok mający jeźdźca.

-Ten jeździec siedział w karczmie. Jest dosyć niepokojący...

-Sugerujesz, że powinniśmy ruszyć za nim?

-Tak. Zdecydowanie tak.

Gdy Azrael stanął na lustrzanej podłodze, w hali rozległ się zdziwiony głos.

-Kto tu jest?

Kawał ściany pękł, ukazując obraz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...