Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Alan Wake

Polecane posty

Ok, a zatem "wykosztowałem" się i kupiłem bundla z Alan Wake. Mam związane z tym pytanie - czy może ktoś pokrótce, bez spoilerów, opowiedzieć o American Nightmare? Długie to? Dobre to? Sequel, prequel, side story, cóż to jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótkie to, słabe to i nudne to. Sam Alan Wake jest IMO jedną z lepszych gier w jakie grałem (zakładając że podejdziesz do niego jak do gry akcji w stylu Cold Fear, a nie do czystego horroru), ale AN to jakieś nieporozumienie. Gra jest strasznie krótka, można ją przejść w 2,5 godziny. Nudna, bo cała akcja dzieje się w jednej dużej lokacji w której biegamy z miejsca na miejsce i szukamy elementów do posunięcia fabuły dalej. Poza tym zwiększono ilość broni i zalano tereny wrogami, przez co gra utraciła ostatki swoich horrorowych zapędów. Fabularnie jest to spin-off, mający niewiele wspólnego z podstawką, chociaż trochę smaczków się tam znajdzie. Niektórzy nawet mówili że to kontynuacja fabularna, ale tłumaczenia były strasznie naciągane. Sama fabuła też jest nudna, nie ma żadnych konkretnych zwrotów akcji i nic ciekawego się nie dzieje. Szkoda czasu, lepiej drugi raz przejść podstawkę z DLC żeby zrozumieć dokładnie całą historie.

tl;dr

Podstawka rewelacyjna, American Nightmare kupa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się.

Należy pamiętać, że American Nightmare to mała gra na tym samym silniku i stawianie jej na tej samej półce co podstawowy Alan jest niesprawiedliwe.

That said, ma bardzo fajną konwencję fabularną (i tak, jest to w pewnym sensie kontynuacja, choć podobnie jak DLC prawdopodobnie pomijalna z punktu widzenia fabularnego sequela), poprawiony gameplay i interesujący klimat. Mi się podobało, co prawda ukończyłem grę tylko raz i nie wycisnąłem wszystkich achievementów jak w podstawowym Alanie (te areny w trybie Arcade są trudne jak diabli pod koniec), ale bawiłem się bardzo dobrze.

Kurczę, szkoda że Remedy zapowiedziało Quantum Streak, to pewnie oznacza koniec Alana Wake'a albo przynajmniej kolejne kilka lat przerwy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, moim zdaniem nawet jeśli nie będziemy AN porównywać do podstawki, to jest kiepsko. Fabularnie jest całkowicie oderwane od serii podstawowej. Owszem, jak ponaciągamy niektóre fakty to można uznać to za wstęp do

powieści Departure

jednak do mnie te naciągania w ogóle nie przemawiają. Sam gameplay jest tak kosmicznie nudny że nawet te 2,5 godziny cięzko wysiedzieć. Cała gra działa wg. schematu "aby przejść dalej, pobiegaj po mapie i znajdź x przedmiotów", tak w kółko. Ciągle tej samej mapie, chciałbym zaznaczyć. To już wolałem liniowe prowadzenie akcji w podstawce, przynajmniej nie było czasu się znudzić. Nowe realia też mi nie przypasowały. Siłą AW był właśnie klimat tego małego miasteczka na odludziu, zalatujący trochę Twin Peaks (które to uwielbiam). Amerykańsko-redneckowe klimaty, z obowiązkową stacją benzynową i małym motelem mnie nie ruszyły. Jedyną zaletą dla mnie były kolejne strony do dziennika Alana, które wnosiły nieco konkretów w historie z podstawki, poza tym to nic ciekawego tam nie znalazłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie moim zdaniem fabularnie, choć nie na poziomie podstawowego Alana, AN dalej jest dużo wyżej niż standardy w branży. Gra świetnie wykorzystuje motyw rozpoczęcia fabuły in medias res, gdy dopiero po pierwszym "okrążeniu" zaczynamy w ogóle mieć pojęcie na czym polega ta historia. Poczucie niesamowitości i abstrakcyjności fajnie ściera się z tym redneckowym, teksańskim middle-of-nowhere. Do tego wspomniany przez Ciebie dziennik Alana plus świetne nagrania Mr. Scratcha (you know that I'm a psycho biggrin_prosty.gif ) i radiowe audycje (powrót Old Gods of Asgard!) gwarantują dobrą narrację przez całą tę trzygodzinną przygodę.

I o ile podstawowy Alan był faktycznie jak Twin Peaks, o tyle American Nightmare przypomina The Twilight Zone (co nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę że fabuła jest scenariuszem odcinka Night Springs, które było na tym kultowym serialu wzorowane ; ) ). Ja bardzo lubię oba seriale, z różnych przyczyn, i obie odsłony serii mi przypadły do gustu.

I czemu tak w kółko podkreślasz, że biegamy po jednej mapie? Przecież są trzy lokacje. To dalej mało, więc nie chcę tu gry bronić, ale trzy to trzy, nie jedna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc o jednej lokacji miałem na myśli to że całość dzieje się na dość niewielkim obszarze. Głównie to motel i stacja benzynowa, obserwatorium i kino. Tak w kółko, zrobimy co mamy do zrobienia w jednej lokacji, idziemy do następnej, później do jeszcze następnej i od początku, znowu trzy te same lokacje. Ale fakt, trochę za duży skrót myślowy zastosowałem, mea culpa.

Co do samej narracji, to nie mam nic do zarzucenia. Tak samo jeśli chodzi o elementy nawiązujące do oryginalnego AW, czyli właśnie radio, strony, obrazy w telewizorach itd. To dalej utrzymuje zadowalający poziom i przypomina że mamy do czynienia z Alanem.

Nie zmienia to jednak faktu że mnie AN zawiodło ostro, może dlatego że tak bardzo podobały mi się etapy i rozwiązania z oryginalnego AW, których niestety zabrakło. No i na pewno dlatego że kupiłem dodatek za pełną kwotę w dzień premiery (no, trochę niższą, bo była zniżka dla posiadaczy AW), i spodziewałem się czegoś więcej ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, ciężko wypowiedzieć się jednoznacznie o American Nightmare co wymiana dwóch powyższych opinii pokazuje i z pewnego punktu widzenia mógłbym się z każdą z nich zgodzić ^_^ Z jednej strony możemy powiedzieć, że w grze jest masakryczna wręcz ilość backtracingu, który pozwolił twórcom nie spędzić zbyt wiele czasu na projektowaniu poziomów, z drugiej można to obronić faktem, że sama konstrukcja fabuły oraz sytuacji, w której jest bohater tego wymaga i wręcz usprawiedliwia. Można rzec, że IMO mamy do czynienia z jednym z lepszych wyjaśnień dla backtracingu, które ma sens, ale znów - zależy na jakiej stronie się skupimy, bo oba podejścia mają sens i da się je poprzeć tym co widać w grze. To trochę jak z dziennikarstwem w Polsce, polecam czytać komunikaty PAPu a potem komentarze w dwóch, totalnie przeciwstawnie ideologicznie, gazetach. Pewnie przesadzam i nie doszliśmy do takiego poziomu, ale chyba czaicie o co mi biega? ;] Poza tym gameplay jest bardziej nastawiony na sieczkę bądź zadymę. Nie wydaje mi się aby była to subiektywna opinia tylko wystarczy sobie porównać ilość przeciwników, którzy rzucali się na nas w podstawce i w dodatku/spin-offie oraz dostępny arsenał, przecież w AN co jakiś czas były punkty z odnawianiem amunicji. Z drugiej strony... nigdy nie postrzegałem przygód pisarza jako horror a już tymbardziej survival horror, bardziej jako klimatyczny thriller - dla mnie w momencie, w którym postać prowadzona przez gracza ma się czym bronić i może faktycznie zabić paskudę zamiast od niej uciekać ta atmosfera odrobinkę spada. Momenty, w których uciekamy, bo wiemy, że jak spróbujemy walczyć to przegramy i zginiemy były właśnie mocne w podstawce, dalej ich trochę zabrakło. Znów jednak całość oceny odnosi się do tego jak spojrzymy na grę i na jakie elementy zechcemy zwrócić naszą uwagę :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up: Jak najbardziej, American Nightmare jest nastawiony na akcję. Zabrakło fragmentów stricte narracyjnych jak z podstawowego Alana Wake'a czy z BioShock: Infinite, gdzie tylko eksplorujemy, rozmawiamy i chłoniemy atmosferę - to zdecydowanie największy jakościowy spadek pomiędzy AW a AWAN. Z drugiej strony, AN jest dużo lepszy jeśli idzie o czysty gameplay - większe zróżnicowanie broni i przeciwników + na X360 pozbyto się nonsensownego autoaima.

Co do backtrackingu, czepianie się go to chyba czepianie się powrotu do starych lokacji dla zasady. 1) Ma sens 2) Nie spędzamy przesadnie dużo czasu w tych lokacjach 3) Całkowite odrzucanie backtrackingu prowadzi nas do strzelanek pokroju CoDa ; )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zatem ukończyłem obie częśći. Krótkie są, ale w sumie warto było. Alan Wake 1 mógłbym pokrótce określić Max Payne + Stephen King, zaś American Nightmare to raczej Max Payne + Evil Dead.

Zalety jedynki to grafika i bardzo intrygująca fabuła, zaś American Nightmare przede wszytkim chwali się dokładne doszlifowanie wszystkich aspektów rozrywki i czysta przyjemność z rozwałki (jak już dostałem obrzyna i Combat Shotgun, zaczęła się młócka).

Fajne było cameo Sama Lake.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3) Całkowite odrzucanie backtrackingu prowadzi nas do strzelanek pokroju CoDa ; )

Tutaj pojechałeś po bardzo grubej i stromej bandzie IMO - brak backtracingu = FPSowaty, odgrzewany co roku kotlet o strukturze korytarza? Naprawdę? :P Nie mówię, że za każdym razem - pętlą chciało by się rzec - mieli szykować nowy zestaw mapek. Dla mnie wystarczyły by drobne zmiany, coś więcej niż nowe/zmieniony ustawienie stron z manuskryptu czy tam innych znajdziek (o ile jakieś były, dawno grałem to nie pamiętam). Tu coś przestawić, tam coś dodać, gdzie indziej sprawić aby kawałek poziomu wyglądał bardziej jak senna fikcja a nie rzeczywistość.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up: Nie miałem na myśli, że dzięki backtrackingowi AWAN nie jest jak CoD. Szło mi o bardziej ogólną sprawę, że backtracking sam w sobie niekoniecznie jest wadą, a uznawanie go z miejsca za taki prowadzi nas do rynku gier, gdzie mamy tylko kolosy z otwartym światem i corridor shootery.

A w przypadku AWAN gra jest na tyle krótka, a w tych lokacjach spędza się tak mało czasu (1/9 gry, czyli wizyta podczas jednego okrążenia to... ile? 15 min? Pół godziny max), że to naprawdę nie przeszkadza.

@Rankin: Max Payne? Gra jest wyraźnie prostsza, nie ma bullet time'u, w podstawce (czyli tej bardziej istotnej grze) jest mniej broni, nie ma apteczek, przeciwnicy głównie walczący wręcz (w MP prawie wszyscy ze spluwami), no i to całe świecenie... Z MP Alan ma wspólnego dewelopera, core'owe mechanizmy strzelanin TPP i nacisk na fabułę. No i w MP2 były przykrótkie fragmenty podobne do dziennych momentów w Alanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz mi wyliczać elementów, po prostu grając w nawet w podstawkę po prostu czułem, że to gra od Remedy. Regen zdrowia, ogólny styl hudu, statyczne (komiks, rękopis) elementy fabularne dostępne z menu, zwinność bohatera, feel strzelanki, wszystko to elementy wspólne i IMO ważniejsze od tego, gdzie są jakie bronie czy w jaki sposób odnawiasz zdrowie.

przeciwnicy głównie walczący wręcz

rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem game over

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem rzut toporem game over

skrócił bym to do

rzut toporem rzut toporem rzut toporem game over

a na najwyższym poziomie do

rzut toporem rzut toporem game over

Nie wspominając o tym, że po tym jak gość nas trafi, na chwile bohater się zwija, i gośc ogarnięty mrokiem ma czas aby do nas podejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno ukończyłem pierwszą część Alana wraz z odcinkami specjalnymi. Moim zdaniem produkt Remedy jest dziełem wybitnym, oraz wielkim hołdem dla Kinga, Hitchcocka, ogółem horrorów i wielu innych. Alan Wake urzekł mnie niesamowitym klimatem, odniesieniem do dzieł mistrzów, świetnie poprowadzoną fabułą i doprawdy wyrazistymi postaciami drugoplanowymi. Jednym brakiem jest tylko multi, które mogłoby nieco przedłużyć tę piękną opowieść, ale cóż nie można mieć wszystkiego. Szczerze zachęcam do kupna, tym bardziej, że gra jest dostępna w niskiej cenie i aż grzech jest nie sprawdzić. Ja niedługo biorę się za American Nightmare, mam nadzieję na równie dobrą zabawę.

PS. Grać tylko wieczorem, najlepiej na słuchawkach smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

American Nightmare skończony. Jestem trochę rozczarowany, w porównaniu do oryginału mamy błahą fabułę i uczucie pewnego deja vu. Poza tym wciąż jest klimat (choć trochę inny), świetna oprawa graficzna i boska warstwa audio. Fanom pierwowzoru na pewno się spodoba, po cichu liczę że kiedyś ujrzę jeszcze Alan Wake 2, ale szanse z powodu średniej sprzedaży są nikłe :( Polecam zapoznać się z tytułem bo jest w naprawdę niskiej cenie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alan to miodna gra. Rzeczywiście klimatem przypomina nieco dwóch pierwszych Maxów. Momentami można było podskoczyć z wrażenia. Gameplay całkiem przyzwoity, prowadzenie historii również, fabuła przednia, postacie z charakterem. Brakuje teraz takich gier. Za American Nightmare jeszcze się nie zabrałam, ale wszystko przede mną ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Alan Wake. Podstawkę przeszedłem już sporo czasu temu, a Amercian Nightmare stosunkowo niedawno z racji tego, że na dysku miałem zainstalowanych dużo innych gier i trzeba było je ukończyć aby zrobić miejsce nowym.

Pamiętam doskonale czasy w których o stałym dostępie do neta mogłem jedynie pomarzyć, a gra już była w produkcji. Oj, czekało się na nią jak na świąteczne prezenty znajdywane pod choinką :P Najpierw premiera na X360, potem długo długo nic, aż wreszcie informacja że będzie na PC. Po zagraniu przyznać muszę że oczekiwania zostały zaspokojone - produkcja jest miodna, gra się przyjemnie. Graficznie oraz dźwiękowo Alan daje radę, fabularnie zrobił mi niemały zamęt w głowie, więc ogólnie grę oceniam bardzo pozytywnie. Zagrać trzeba i tyle ;)

A dodatek... No cóż. Porównując do podstawki wychodzi bardzo miernie. Niewielka ilość lokacji, przechodzenie każdej z nich trzykrotnie, 2h aby przejść całość - mogło być lepiej. Jedną z przyjemniejszych rzeczy, które będę kojarzył z dodatkiem jest piosenka Club Foot zespołu Kasabian :ok:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa sprawa z tą grą - byłem zachwycony zaraz po kupnie (nowy komp dawał jej radę i była jednym z moich "tytułów startowych" ;-)) i grałem zacięcie, mimo że nie lubię horrorów (hi, Dead Space, przejdę w końcu ten pogrzany fragment ze strzelaniem do meteorytów!!!). Ale w pewnym momencie trafiłem na problematyczny fragment, gdzie nabojów malutko, a wrogów kupa, i ni diabła nie szło przejść dalej. I tak... zostawiłem tę grę. Save czeka na Steamie, Alan o mnie pamięta, a mnie wcale nie ciągnie, żeby wreszcie go skończyć.

A przecież zaczęło się tak pięknie i klimatycznie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Mała podpowiedź: W Alanie czasem lepiej zwyczajnie spieprzać niż próbować wszystkich utłuc. Jeśli nie dajesz rady niemilcom, biegnij w strone światła, jak najszybciej ;) Właśnie o to chodzi, to nie jest gra typu 'strzelaj serią i idź naprzód'. Nie wiem też na jakim poziomie trudności grasz, bo jeśli na nightmare, to nie wiem jak Ci pomóc - nie wiem, czy ktoś w ogóle ukończył ten poziom kiedykolwiek ;)

Naprawdę warto wrócić do gry, bo klimat jest świetny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimo że nie lubię horrorów

Z AW taki horror, jak z CoD symulator pola walki. Shooter ok, ale horroru to tam akurat nie ma.

bo jeśli na nightmare, to nie wiem jak Ci pomóc - nie wiem, czy ktoś w ogóle ukończył ten poziom kiedykolwiek

1% graczy PC, patrząc na achievementy na steamie :P. A tak poważniej, to ja ukończyłem AW na koszmarze, i jakoś specjalnie trudno nie było. Grunt to nie dać się otoczyć duchom i wiedzieć kiedy uciekać. Tak jak piszesz, czasami nie warto walczyć, bo po prostu nie da się wygrać. Lepiej biec od światła do światła unikając latających przedmiotów. Da się, kwestia wprawy 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, może to i będzie jakiś sposób :D. W sumie nie pomyślałem o tym, jakieś dziwne przyzwyczajenia mam, że nie wolno zostawiać niedokończonych wrogów (OCD SUPREME!).

Dzięki za radę :diabelek:.

Z AW taki horror, jak z CoD symulator pola walki. Shooter ok, ale horroru to tam akurat nie ma.

Może "stylizowana na horror" lepiej oddaje prawdę, ale szczerze mówiąc to i tak od takiego FEARa jest milion razy bardziej klimatycznie i strasznie ;-).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn. ja już dawno wyszedłem z założenia, że gra, w której a) nasz bohater ma broń, która dodatkowo jest efektywna, b) przeciwników na naszej drodze można "zabić" nie ma za bardzo mowy o horrorze ;) Może być odrobinę cięższa atmosfera, z jeden albo dwa jump scare'y, ale poza tym świadomość, że mam się czym bronić usuwa element "strachu" (coś co w pewnym stopniu odczuwam grając w Outlast ^_^). Mnie tam jednak w AW to nie przeszkadzało, czekam z niecierpliwością na jakiekolwiek potwierdzenie/informacje o ciągu dalszym =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czy gra jest straszna to rzecz dość subiektywna, dla przykładu ja grałem bezstresowo, za to mój znajomy pożyczył i oddał mi AW następnego dnia, bo mówił, że strachu grać nie może. Za to fabuła to bezsprzeczny majstersztyk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda, nie miałem w niej uczucia paraliżującego strachu, który nie pozwala otworzyć następnych drzwi (siema, ktoś tu mówił o Amnezji?), ale i tak wrażenie dobrego, klimatycznego horror-ish story nie odpuszczało. Zwłaszcza, gdy goniło Cię kilku tych połamańców z alergią na słońce, albo gdy wyskakiwali znienacka w nieoczekiwanych momentach. Tak, jump scare na mnie działa czasem :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...